Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy

25.08.2017
piątek

Dlaczego nie warto kłócić się ze wszystkimi

25 sierpnia 2017, piątek,

Pół miliona polskich pracowników pracuje za granicą jako pracownicy delegowani. Nie podoba się to na Zachodzie, bo w odczuciu tamtejszych obywateli obniża to lokalne zarobki. Prezydent Emmanuel Macron uznał, że przykryje potrzebne, acz niepopularne reformy własnego rynku pracy zwalczaniem delegowanych pracowników z krajów nowej Unii. Dziś delegowany pracownik musi zarabiać co najmniej płacę minimalną kraju, do jakiego jedzie. Wedle nowych pomysłów ma zarabiać tak jak pracownicy lokalni, składki mają zaś płynąć do zagranicznych odpowiedników ZUS.

Oczywiście wprowadzenie takich zasad właściwie zabije delegowanie pracowników. I nie tylko o koszty płac tu chodzi – delegując pracownika, musimy od razu bardzo dobrze znać lokalne prawo pracy. Większość średnich firm ma kłopot z ogarnięciem polskiego bardzo skomplikowanego prawa i nagle ma się stać ekspertem od prawa francuskiego? Niewykonalne.

Oczywiście takie działanie uderzy w polskich obywateli. Jeśli nie mogą być pracownikami delegowanymi, to albo wybiorą emigrację, albo niżej płatną pracę na miejscu. Zasadniczo jako polski przedsiębiorca powinienem popierać Macrona – przy obecnych katastrofalnych niedoborach pracowników dodatkowe pół miliona ludzi na rynku pracy przynajmniej czasowo ulży polskim przedsiębiorcom. Jakoś jednak nie potrafię cieszyć się z własnej korzyści bazującej na cudzej krzywdzie i chciałbym, żeby te regulacje w życie nie weszły. Zwłaszcza że ich uzasadnienie jest absurdalne.

Ma nim być tzw. dumping socjalny. Innymi słowy: nieuczciwa konkurencja bazująca na tym, że zabezpieczenia społeczne w Polsce są mniejsze niż na Zachodzie. Taki argument to oczywisty absurd: od zawsze szansą biedniejszych na wzbogacenie się było oferowanie swych usług taniej. Dzięki temu mogli się rozwijać i odbierać rynek wcześniejszym potentatom. Naturalne jest zatem, że biedniejsza Polska opiera się na tańszej pracy. To oczywiście się zmienia – im bogatsi się stajemy, tym wyższe są płace. To proces długotrwały, ale wyraźnie zauważalny. Postawa Francji to obrażanie się na to, że biedny chce się wzbogacić, konkurując swoją motywacją, ciężką pracą i niższymi oczekiwaniami.

Tymczasem nie zapominajmy, że Francuzi mają nad nami spore przewagi w wykształceniu, know-how i przede wszystkim w ilości kapitału. Zrównując koszty pracy, nie mamy z nimi żadnych szans. A przecież nasze otwarcie granic po 1989 roku było niczym innym niż zaakceptowaniem tych przewag. A przecież można było powiedzieć: macie przewagi, więc dla ich wyrównania nakładamy cła. Ale postanowiliśmy honorować zasady wspólnego rynku. Kraje Zachodu bardzo były z tego zadowolone, bo oznaczało to dla nich zyski. Dziś, kiedy pewne aspekty wspólnego rynku zaczynają im nieco doskwierać, zaczynają się próby ograniczania zasad wspólnego rynku. Wciąż też nie możemy się uwolnić od rynku usług.

To wydaje się jednym z ważniejszych zadań dla naszego rządu w UE – wymuszenie, by zasady wspólnego rynku działały w całej rozciągłości. Oczywiście może się to spotkać z oporem, ale racja i argumenty są po stronie Polski. Jeśli mamy uwierzyć we „wstawanie z kolan”, to dobrze byłoby zobaczyć jakieś konkrety. Skompromitowanie się próbą uwalenia kandydatury Tuska wbrew wszystkim innym członkom UE nie wygląda na walkę o naszą rację stanu. Podobnie jak obrażanie Francuzów (Kownacki o widelcach, Berczyński o Caracalach, Waszczykowski o zdradach), tak że dziś nasza dyplomacja nie jest w stanie doprosić się wizyty prezydenta Francji, nawet kiedy jest w rejonie. Także ignorowanie wyroków, by można dalej wycinać nasz skarb narodowy. Przykłady można mnożyć.

Dziś wraz z Węgrami jesteśmy izolowani i nie możemy zbyt wiele. Wstając z kolan, wyraźnie upadliśmy na twarz. A w pierwszej kolejności zapłacą za to nasi pracownicy delegowani. Potem przyjdzie czas na rolników i kilka kolejnych grup.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 21

Dodaj komentarz »
  1. Szanowny Pan Kasprowicz,

    Pan napisal:
    „od zawsze szansą biedniejszych na wzbogacenie się było oferowanie swych usług taniej.”

    Nie. To ewidentnie nie dotyczy bogate kraje starego zachodu.
    Tak nie dziala u nas. System dziala tak:

    1) Jesli n.p. inzynier almo ekonom szuka prace on moze wymagac mniej zeby byc konkurencjny. (Tak jak Pan mysli ze „od zawsze bylo”.)

    TYLKO:
    2) Pracownik u nas w Niemczech albo w Francji ktory szuka pracy NIE ma takiej mozliwosci bo firma MUSI mu zaplacic pewna kwote („salaire minimum” w Francji, „Mindestgehalt” w Niemczech). Nie jest mozliwe nawet jesli firma i pracownik zgadzaja sie zeby pracownik zarabial mniej niz ten minimum. Byloby to nielegalne.

    3) Poza tym firmy musza czesto zaplacic wedlug umow z zwiazkami zawodowim (Tarifvertrag w Niemczech / „convention collective” w Francji i w Belgii).

    TERAZ: Czy ten system nam sie podoba czy nie, tak jest wiec to co Pan napisal jest po prostu nie prawda. Szansa jest kwalifikacja i po prostu zmienic zawod, przeprowadzic sie do innego regionu itd itd. Wysokosc zarobki nie sa oprzedmiotem do dyskucji.

    Mi sie ten system podoba bo ten system znaczy ze pracownik ma gwarentowane suma a firmy nie moga handlowac az nic nie zostaje dla pracownikow (tak jak w Polsce albo w USA gdzie duzo ludzi jest biedny a musza pracowac nawet wiecej niz 40 godzin). Negatywe jest ze moze byc ze caly kraj bedzie niekonkurencjne (jak jest troche w Francji) ale to nie zmieni fakt ze ten system jest a jesli juz jest, wtedy trzeba tak pracowac bez wyjatkow. Nie moze byc tak ze Polacy importuja ich system ktory zle dziala jak widac do innych krajow a jesli zapytaja byc solidarni.

  2. Nie warto się kłócić, upić się warto.

  3. A mnie panie redaktorze wcale nie podoba sie fakt,ze polskie elity uwazaja swoj kraj za Bangladesz Europy i zamierzaja rywalizowac z innymi wylacznie tania sila robocza.Jest to zalosne i nie prowadzi do zadnego rozwoju,utrwala wylacznie nasz status jako polkolonii.Japonia i Korea Poludniowa nie rozwijaly sie dzieki ‚tanim uslugom’.
    ‚Katastrofalne niedobory pracownikow’- no, widze,ze akurat temat na prima aprilis, ja wysylajac CV do polskich firm slysze wylacznie,ze mam za wysokie kwalifikacje (!). W Polsce nikt nie ma juz ochoty pracowac za ochlapy,ale przeciez polscy janusze biznesu podwyzek nie wprowadza, wszak musza oferowac ‚tanie uslugi’…

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Macron: „Terroryzm ma związek ze zmianami klimatu”. Gdy na zachodzie władzę obejmują debile

  6. Popieram Macrona bo broni płacy polskich pracowników wyzyskiwanych przez katolickich pracodawców w Polsce.W rewanżu IV RP powinna od zagranicznych inwestorów wymagać płacy w Polsce na poziomie płacy zachodnich firm.O czym Morawiecki milczy. Dlaczego Koreańczycy z Płn. pracują w Polsce za miskę ryżu w ramach obozu pracy na exporcie. Tak sobie myślę,że to dobry krok w doganianiu płacowych reguł obowiązujących u partnerów.

  7. To, że delegowani pracownicy stracą możliwość zarobienia na Zachodzie to prawda, ale, pytanie czy na dłuższą metę Polska faktycznie straci, czy może jednak straci Francja i inne syte państwa Zachodu? Może się okazać, że zachodnie korporacje, w poszukiwaniu oszczędności, postawione w takiej sytuacji, że muszą teraz szukać lepiej opłacanych pracowników, po prostu przeniosą się do krajów, gdzie pracuje się za niższą stawkę (czyt. np. u nas).
    Druga sprawa czyli popularny już u Macrona „dumping socjalny”. Gdyby wziąć to jako poważny argument, to równie dobrze można by nakazać sprzedawanie Renault, Peugeota i innego francuskiego badziewia w cenie Mercedesa w Niemczech. Życzę powodzenia.

  8. … wydaje się jednym z ważniejszych zadań dla naszego rządu w UE – wymuszenie, by zasady wspólnego rynku działały w całej rozciągłości …

    Pan chyba zartuje. Z kim i jak?

    Reakcja pani premier: „Być może jego aroganckie wypowiedzi wynikają z braku doświadczenia i obycia politycznego, co ze zrozumieniem odnotowuję, ale oczekuję, iż szybko nadrobi te braki i będzie w przyszłości bardziej powściągliwy” – powiedziala Szydlo pod adresem Macrona. Skonczy sie tak jak skonczyć sie musi, czyli 27 do jednego.

    Nota bene, to co otrzymuje pracownik delegowany to niekoniecznie to co otrzymuje delegujaca go polska firma. Straca glównie pośrednicy.

  9. Ile czasu jeszcze potrzeba zeby to zrozumiec. Zachod popieral w Polsce warcholska orgie szalenstwa i sabotazu w 1980 i pozniej tzw trasformacje i wejscie Polski do Uni tylko po to zeby Polske i polakow wywlaszczyc ze wszystkiego co sie da, zadluzyc po uszy i wyjebac na wszelkie mozliwe sposoby. Czas najwyzszy zauwazyc.

  10. „(…) jesteśmy izolowani i nie możemy zbyt wiele. Wstając z kolan, wyraźnie upadliśmy na twarz.” – zdanie owo sugeruje, że będąc posłusznymi Brukseli, mogliśmy więcej. To ironiczne. I nieprawdziwe. Tzw pracownicy delegowani są kozlem ofiarnym grillowanym na ołtarzu pseudohumanitaryzmu. Już wyjaśniam: przyczyną kłopotów Francji są miliony Afrykanów i Arabów na utrzymaniu, ale są oni jednocześnie nowymi świętymi, więc problem jest nie do nazwania co oznacza, że nie do rozwiązania. Francuzi będą pokoleniami pracować na ich utrzymanie. Aby się nie zbuntowali, trzeba było znaleźć ofiarę. I znaleziono.

    „Wymuszanie, bu zasady wolnego rynku działały w całej rozciągłości” jest szkodliwe dla Polski od czasu, od kiedy obejmują one konieczość osiedlenia i utrzymywania w naszym kraju nieznanej liczby Afrykanów. Koszty takiego osadnictwa są tak olbrzymie, że uginają się pod nimi potęgi. Dla Polski byłaby to katastrofa.

    „Postawa Francji to obrażanie się na to, że biedny chce się wzbogacić (…)” – nie, nie i potem długo też nie. Polacy znaleźli się w tym równaniu tylko dlatego, że są biali i im przywalić można, wolno a nawet jest to „nowocześnie” i „postępowo”. Gra toczy się na innym podwórku.

    Mi tam się podoba biadolenie na lewicowym blogu o tym, jak to jest źle, kiedy nie można robolom płacić mniej. Ironia skrystalizowana 😀

  11. Dla Polakow szansa jest deregulacja gospodarki. Francuzi to rozumieja i biurokratyzuja polski dostep do Francji. Traca na tym gospodarki obu krajow. Prezydent Micron nie wygra z przedsiebiorczoscia Polakow.

    Slawomirski

  12. Persona non grata. Zerwać stosunki dyplomattczna z Francją

  13. Chrzani Pan jak jakiś PiS-owiec.
    Macron nie uderza w Polaków tylko w mentalność pańszczyźnianą szalenie ugruntowaną w umyśle polskich elit i przedsiębiorców. Jak nazwiemy prostytucję delegowaniem siły roboczej przez alfonsów, to prostytucja nie przestanie być prostytucją a stanie się wolnym rynkiem, a atak w prostytucję nie stanie się atakiem w wolności gospodarcze a tym bardziej w polskość (i zwalczanie polskiej czy ukraińskiej kobiety).

    „Pracownicy delegowani” to jest dumping w czystej postaci. Polacy niech tworzą atrakcyjne miejsca pracy a nie sprzedają Polaków za bezcen jak jakieś pańszczyźniane bydło.

  14. myśmy już wstali z kolan i dlatego to nie podoba się tak bardzo na zachodzie ze chcą nam pokazać że nasze miejsce jest jednak na kolanach ..tu jest problem !

  15. Zgadzam się z wypowiedzią, a gdyby tak odwrócić „kota ogonem” i pracownikom delegowanym do Polski i nie tylko z innego kraju np. z Francji, itp. zaproponować naszą płacę minimalną – troszkę żartów nie zaszkodzi. Pozdrawiam.

  16. Panie Doktorze,
    Zmiany, których chce Macron, czyli podwyżki płac dla Polaków, były dla Polski bardzo korzystne, jako że wymusiłyby one zbudowanie w Polsce nowoczesnej gospodarki, opartej nie jak dziś na niskich płacach, a na wysokich płacach, czyli wysokiej wydajności pracy, innowacyjności i wysokiej konkurencyjności międzynarodowej. A że może to wymagać wyjścia z UE? No cóż, tylko to nam pozostaje, jeśli UE się nie zreformuje i nie postawi na uczynienie z Polski ośrodka nowoczesnej myśli technicznej, a nie jak dziś buforowego (dla tzw. Zachodu) państwa zależnego od Niemiec i Francji, państwa zadawalającego się rolą rezerwuaru taniej siły roboczej i rynku zbytu dla niemieckich czy też francuskich nadwyżek.
    Jak na razie, to wyeksportowaliśmy naszych bezrobotnych na Zachód, np. do Francji, gdzie pracują oni za głodowe wręcz stawki będąc formalnie pracownikami polskimi oddelegowanymi do pracy we Francji. A warunki życia mają oni tam wręcz makabryczne – gnieżdżą się oni nawet nie w pokojach, a w starych, zdezelowanych przyczepach samochodowych, często po 6 osób w przyczepie zbudowanej dla 2 osób. Nic więc dziwnego, że polskie firmy transportowe są słusznie oskarżane przez ich zachodnich konkurentów o stosowanie dumpingu płacowego, stąd też np. Francja chce wprowadzić surowe zakazy oddelegowywania polskich pracowników do pracy we Francji, aby zmusić polskie firmy działające we Francji do wypłacania Polakom zatrudnionych w tych firmach płac francuskich, a nie, jak dziś, mocno zaniżonych płac polskich.
    Więcej np. tu: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1716110,1,macron-forsuje-prawo-ktore-uderzy-w-firmy-delegujace-polskich-pracownikow-do-ue.read

  17. Macron uderzając w polskich pracowników delegowanych do Francji uderza nie w Polaków, a tylko w polskich biznesmenów prowadzących firmy opierające się tylko i wyłącznie na niskich kosztach robocizny. Zmiany, których chce Macron, czyli podwyżki płac dla Polaków, były więc dla Polski bardzo korzystne, jako że wymusiłyby one zbudowanie w Polsce nowoczesnej gospodarki, opartej nie jak dziś na niskich płacach, a na wysokich płacach, czyli wysokiej wydajności pracy, innowacyjności i wysokiej konkurencyjności międzynarodowej. A że może to wymagać wyjścia z UE? No cóż, tylko to nam pozostaje, jeśli UE się nie zreformuje i nie postawi na uczynienie z Polski ośrodka nowoczesnej myśli technicznej, a nie jak dziś buforowego (dla tzw. Zachodu) państwa zależnego od Niemiec i Francji, państwa zadowalającego się rolą rezerwuaru taniej siły roboczej i rynku zbytu dla niemieckich czy też francuskich nadwyżek.

  18. Oj Panie Kasprowicz.
    Od 20 lat w Niemczech obowiązuje prawo, że umowy tymczasowe po pewnym czasie automatycznie zamieniane są na stałe umowy o pracę. I żadne bajki o konkurencji ani równouprawnieniu pracodawcy i pracownika, który nie ma nic do gadania i wyleci jeśli tylko wspomni o zapłacie nikogo tu nie obchodzą. Z opóźnieniem Francuzi chcą tylko tego w całej Europie. A Pan przecież za równością.
    Tyle tylko, że ciągle z wyciągniętą w żebraczym geście ręką. Niewiele się Pan tu różni od PiS, któremu marzą się biliony odszkodowań.
    Tymczasem minęło ponad ćwierć wieku i dobrze by było, żeby Pan zamiast użalać się nad sobą porównał choćby poziom rozwoju Chin i Polski wtedy i dzisiaj. Może by Pan wreszcie zauważył, że żebractwo i szczególne uprawnienia na dłuższą metę przynoszą więcej szkód niż pożytku. Tylko uczciwa i twarda konkurencja pokaże, kto lepszy. A tak Pan się tu rzucał o prawo do niej. Dopóki dotyczyło to słabszych. A kiedy dotyka być może znajomków, nagle PiS w każdym calu.
    Mnie by było wstyd.

  19. To tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że np w Polsce pracuje spora ilość delegowanych pracowników zza Buga. Ci ludzie pracują za stawki znacznie niższe niż Polacy. Poza tym sporo Polaków prowadzi firmy w Niemczech, gdzie muszą zatrudniać pracowników za niemieckie stawki i jakoś sobie dają rady. Delegowany pracownik-Polak w Niemczech, nawet po wprowadzeniu w/w przepisów i tak będzie zarabiał mniej niż Niemiec, za to przywiezie do Polski więcej pieniędzy, które wyda na miejscu. W ostatecznym rachunku wcale nie musimy wyć na tym źle.

  20. Wniosek jeden…należało kupić francuskie badziewie zwane Caracalami i wtedy byśmy zostali prawdziwymi Europejczykami.

    A takie tam dyrdymały jak :
    wolny przepływ ludzi, usług, kapitału i towarów to nic w porównaniu do 100 tysięcy, które Macron wydał do tej pory na makijaż.
    To jest Europa…

  21. Andrzej Falicz
    27 sierpnia o godz. 12:12 39836
    Racja!

  22. ZWO i Mad Marx
    Macie rację. I kto tu ma amerykański doktorat z ekonomii?

css.php