Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy

11.08.2017
piątek

Przedsiębiorcy w kamasze

11 sierpnia 2017, piątek,

Przedsiębiorcy w znacznej części byli i są przychylni dobrej zmianie. Denerwowało ich opresyjne działanie aparatu skarbowego za czasów PO, które wielokrotnie tu opisywałem. Denerwował ich też brak reform, zaś awantury związane z wymiarem sprawiedliwości – jak większości społeczeństwa zresztą – wydawały się bardzo odległe. W końcu opinia o sądownictwie nie jest wśród przedsiębiorców zbyt dobra – odzyskiwanie należności trwa latami.

Jednak demontaż państwa liberalnego dosięgnie w końcu każdą grupę społeczną. Zamiana rządów prawa na rządy woli politycznej powoduje, że reguły stają się niestabilne i uznaniowe, zaś rozszerzanie się uznaniowej władzy państwa staje się nieuchronne. Kolejne ograniczenia swobody gospodarczej – ale nie w formie nękania, jak to miało miejsce za czasów PO, tylko systemowe – powoli się krystalizują. I jest ona o tyle groźniejsza, że rozpychanie się państwa ma tendencję do pogłębiania się i nie ochronią przed nią sądy. Apetyty polityków na władzę są nieograniczone.

Najnowsza odsłona to pomysł szefa MON, by prywatne firmy z 15 branż raportowały o swojej sytuacji finansowej i potencjale obronnym. To samo w sobie jest problematyczne. Po pierwsze, firmom obowiązków sprawozdawczych już dziś nie brakuje – przedsiębiorcy tracą średnio godzinę dziennie na papierologię. Często raportują zasadniczo podobne dane – tylko w różnych układach i przekrojach – tracąc głównie czas, bo i tak mało kto to analizuje w jakichś konkretnych przydatnych celach. Podobnie tutaj – inicjatywa szefa MON ma z obronnością mniej więcej tyle wspólnego co Obrona Terytorialna. Chodzi o rozszerzanie swojego władztwa na kolejne obszary życia społecznego. Tak często działa polityka i ten ruch ma zapewne być początkiem wchodzenia na poletko Ministerstwa Rozwoju.

Zresztą to nie koniec – firmy miałyby raportować swoje plany co do przebranżowienia czy zamknięcia zakładu, a ministerstwo miałoby prawo ich nie zaakceptować. Tak, drodzy Państwo, minister miałby prawo zmusić przedsiębiorcę do utrzymywania nierentownej działalności w nieskończoność (a przynajmniej do bankructwa). W teorii ma to zapewnić bezpieczeństwo, w praktyce może doprowadzić do przejmowania majątku za bezcen w momencie wymuszonego upadku firmy. To kolejny krok zwiększający wszechwładzę państwa nad obywatelem. Nie pierwszy taki i zapewne nie ostatni.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 10

Dodaj komentarz »
  1. Panie Doktorze,
    Nikt w Polsce nie musi zakładać firmy, a od papierologii, to prawdziwe firmy maja wyspecjalizowanych papierologów. Złej baletnicy przeszkadza zaś nawet rąbek u spódnicy. Poza tym, to co zwyczajnym Polakom dało owo państwo liberalne? Wolność owego Wolnego Najmity z wiersza Marii Konopnickiej, czyli wolność zdychania z głodu i chłodu pod cudzym płotem.

  2. Przedsiębiorcy przychylni dobrej zmianie? No to niech się cieszą:)))

  3. Systemowość kłopotów trwa mniej więcej od afery Rywina i pod pretekstem szukania korupcji totalnego kontrolowania wszelkich instytucji i urzędów publicznych. Te swój strach i frustrację przerzucają na przedsiębiorców. Problem pogłębia fakt, że ustrój naszego państwa opiera się na suwerennej decyzji urzędniczej i w związku z tym interpretacja prawa i jego wykładnia zależy od tego kto trzyma pieczątkę, która uwolni realizację oczekiwanej przez przedsiębiorcę faktury. Pan, albo któryś z Pana kolegów Gospodarzy blogów Polityki ładnie to określił, że „logika dominacji zastąpiła logikę współzależności”. Każdy z przedsiębiorców wie, że sąd to tragedia i ostateczna ostateczność. W sporze z dowolną państwową instytucją to gigantyczny problem finansowy, a i wynik całkowicie niepewny. Traktuje się to jako wyjątkowość, katastrofę, którą jakoś trzeba przeżyć, ale na pewno nie jest to instytucja, która będzie mi pomagać lub mnie bronić. Każdy z przedsiębiorców stara się więc niwelować kłopoty u tych najniższych decydentów i przeć do przodu. Raz na dekadę trafia się na urzędnika kretyna, który, jeszcze zazwyczaj za swoje winy chce nam skręcić kark i kończy się to sądem. No, ale to jest rodzaj wypadku przy pracy. Na sądy w całym okresie transformacji nie można było liczyć i stąd może pewien dystans do ich obrony. Może nawet nie jednemu przemyka myśl, że jak było tak źle, to może jednak będzie trochę lepiej.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Podobny styl co MON od lat stosuje GUS. Niezwykle upierdliwe i długie sprawozdania, które wymagają specjalnego wysiłku i przygotowania, aby je wypełniać. Irytujące są ich ponaglenia i powoływanie się na rozporządzenia. Dodatkowo denerwuje fakt, polegający na tym, że gdy ja potrzebuję do jakiegoś opracowania danych GUS’u to muszę za nie zapłacić. Znam nawet przedsiębiorców. którzy potrafią podzielić firmę na kilka mniejszych, aby się tej sprawozdawczości pozbyć. Na szczęście GUS nie zmusza do kontynuowania działalności w przypadku nierentowności. Żyłem i przeżyłem PRL, nie sądziłem, że będę jeszcze zaszczycał PRL’pis. Nieodgadnione są wyroki…

  6. Jestem za .Bo producenci białych róż ,będą sŁUŻbom meldowały, kto je kupuje.I tak wróg ,bez wielkich nakładów i starań ,będzie ujawniany i karany.A te poczynania ,to już wyższy sort ,i na pewno wymyślony w bunkrze na Nowojakoś tam.

  7. Zpaskiego tekstu wiele się nie dowiemy.Bardzo slabe dziennikarstwo .Widać brak szkoły torunskiej Ojca Dyrektora.

    Jednak jak mozna pisac takie głupoty ,że wprowadzanie sprawozdawczosci
    powoduje kontrle panstwa.W USA gdzie mieszkam od dziesiatek lat jest wprowadzona sprawozdawczość.Obecnie bazujac na informatyce te informacje w cykly miesiecznym sa podawane do agencji rzadowej.Jest to łatwe gdyż kazdza transakcja to slad elektroniczny

    Na początku kazdego miesiaca dane o ilosci produkcji samochodow ,lodowek itp,zwolnionych pracowników ,przyjetych do pracy sprzedanych domów udzielonych pozwolen na budowę ,qwzrostu konsumpcji sa analizowane i podawane do przestrzeni publicznej.Na tej podstawie ,obywatele,politycy czy biznes podejmuja wlasciwe decyzję.

    Wasze pisanie ma jedna tylko mysl odkrywcza – zly PiS a najgorszy Macierewicz.Zamiast skoncentrować sie na pokazaniu jak dziala automatycznie elektroniczna sprawozdawczośc i co trzeba zrobić aby to wprowadzić w Polsce to Autor chyba z braku znajomosci tematu pisze banialuki.

  8. Proponowany przez MON system jest we wszystkich demokracjach gdzie przedsiebiorstawa sa dostawacami dla wojska lub na liscie zaaprobowanych stron do przetargow, to normalne w USA, UK, CAN.

    A dlaczego? bo tzw „going concern” musi byc potwierdzony bo jak to bywa w Polsce firmy slupy nie znikaly po wygraniu przetargu i zainkasowaniu pieniedzy, stali pewni kontrachenci niemusza sie martowic, to tylko bat na malwersantow i oszustow.

  9. Ktoś musi produkować te cepy, widły i halabardy dla naszej Armii Terytorialnej – leśnych ludków. Ruskich będą łapać we wnyki.

  10. Jak dobrze pójdzie, za jakieś 10 lat w Polsce powstaną na nowo PGR-y, państwowe sklepy i przedsiębiorstwa.

  11. Sytuacja mieszkaniowa w Polsce jest dramatyczna. Potrzebujemy dużo mieszkań, niektórzy mówią, że miliona, niektórzy – że kilku milionów. W Polsce połowa osób mieszka w przepełnionych mieszkaniach, gorzej w Unii Europejskiej jest tylko w Rumunii i na Węgrzech. Co dziesiąte mieszkanie w Polsce według Eurostatu ma jakąś istotną wadę typu dziurawy dach, brak bieżącej wody, brak ogrzewania. Mieszka się nam źle, za ciasno, a dojście do mieszkania, do własności, jest wcale niełatwe i wymaga zdolności kredytowej.
    Większość osób nie ma perspektyw, żeby wejść w posiadanie mieszkania. (…)
    W konstytucji zapisane jest prawo do godnego mieszkania i obowiązek prowadzenia przez państwo odpowiedzialnej polityki mieszkaniowej. Problem jest taki, że dziś buduje się rocznie mniej mieszkań, niż się budowało w PRL-u. I to wszystkich mieszkań, nie tylko państwowych! Jest też masa tzw. biednych pracujących, czyli ludzi zatrudnionych, ale których nie stać na to, by wziąć kredyt. Jednocześnie nie mają szans na mieszkania komunalne, do których są ogromne kolejki. To dotyczy bardzo często młodych ludzi.
    http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,127763,22239247,beata-siemieniako-z-komitetu-obrony-praw-lokatorow-program.html?disableRedirects=true#BoxGWImg

css.php