Narracja PiS o finansowaniu wydatków socjalnych dzięki uszczelnianiu systemu podatkowego zawaliła się z hukiem. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że przyjdzie mi zrewidować prognozy, że rząd w tej kwestii polegnie. Uszczelniać system bowiem można i trzeba, ale rząd PiS robił to wyjątkowo głupio.
Jednak statystyki pokazywały znaczącą (choć i tak mniejszą niż zakładana) poprawę. Kit do uszczelniania się jednak skończył i okazało się, że ściągalność podatku VAT spadła, a nie wzrosła – sprzedaż detaliczna w 2016 wzrosła o prawie 7,5 proc., ale wpływy z podatku od konsumpcji tylko 2,8 proc. To całkowita klęska dobrej zmiany, która wskazuje, że wykonanie tegorocznego budżetu pozostaje sporą niewiadomą.
Skoro zatem nie da się po dobroci, co raz wyraźniej widać plan alternatywny. Jego zręby było już widać: choćby zrównanie kary za morderstwo z karą za fałszowanie faktur. Oczywiście za fałszowanie faktur trzeba karać. Puszczać za to w skarpetkach, wsadzać nawet do więzień – ale znajmy proporcje! A to początek drogi a nie koniec. Dziś Jarosław Kaczyński wyraźnie się wypowiedział: „Najpierw Państwo, potem własność i rynek”. Innymi słowy pieniądze w budżecie muszą się znaleźć – bez względu na środki i konsekwencje.
To wyraźny sygnał dla organów skarbowych do dociskania przedsiębiorców: tych uczciwych, bo porażka w dociskaniu nieuczciwych pokazuje, że rząd nie wie jak się za to zabrać. Zresztą Kaczyński idzie dalej mówiąc o tym, że jeśli przedsiębiorca nie będzie się dostosowywał do narzucanych ograniczeń to znaczy, że się do prowadzenia biznesu nie nadaje. To dosłowna kalka mowy nienawiści używanej przez lewicę przeciwko przedsiębiorcom. Od lat słyszymy, ze jeśli przedsiębiorca nie jest w stanie „godnie” (cokolwiek to znaczy) zapłacić pracowniom to niech lepiej firmy nie prowadzi. Kaczyński używa dokładnie tego samego modelu, tyle, że jako uprzywilejowanego stawia państwo, a nie pracownika.
Nie dostrzega jednak tego samego, czego nie dostrzega lewica – ludzie zamykający firmy to malejące PKB, rosnące ceny, mniejszy dobrobyt. W miejsce firm zamkniętych niekoniecznie pojawiają się nowe – może pozostać pustka. A tej pustki prezes Kaczyński sam nie zapełni bo doskonale wiemy, że on i jego koledzy na pewno do prowadzenia biznesu się nie nadają.
Co więcej Kaczyński jako największe problemy gospodarcze wskazał właśnie niechęć przedsiębiorców do inwestowania i innowacji. Jednak sam nie dostrzega belki we własnym oku. Spadek inwestycji nie wynika z miłości przedsiębiorców do PO (w tym środowisku sympatia do PiS jest dość silna) – jak jeszcze kilka miesięcy temu twierdził prezes. Ta niechęć do inwestycji wynika w dużej mierze z niepewności wprowadzonej właśnie przez rządzących. Rosnący fiskalizm, kakofonia informacyjna co do planów rządu (choćby jednolity podatek), zastraszanie karami, zmiany interpretacji podatkowych działające wstecz, wygaszenie wiążących interpretacji, do tego słabnący złoty i marniejąca reputacja Polski za granicą (co nie jest bez znaczenia przy eksporcie) – to wszystko zniechęca do inwestowania i nastawia biznes na wyczekiwanie. To co mówi dziś Kaczyński nie tylko utrzymuje tą sytuację, ale wręcz zachęca do ucieczki kapitału z Polski – póki to jeszcze możliwe.
Pełni obrazu dopełnił wicepremier Morawiecki mówiący, że wprowadza system ekonomiczny, o którym się nie śniło jajogłowym ekonomistom. W historii świata już kilkukrotnie widzieliśmy, jak się kończy wprowadzanie systemu ekonomicznego, o jakim się nie śniło ekonomistom. Ostatni raz całkiem niedawno w Wenezueli, gdzie w efekcie ludzie wyjadali zwierzęta z ZOO. Wiele wskazuje na to, że to też nasz kierunek.
4 lutego o godz. 18:46 39754
Z okupantem walczy się na każdym froncie. Również na froncie płacenia podatków. Okupantom się nie płaci podatków, chyba, że przyjdą z jakimś Gestapo i siłą zarekwirują.
Nie da się usunąć okupanta metodami demokratycznymi to trzeba trzeba się postarać o wyschnięcie jego koryta.
4 lutego o godz. 19:05 39755
Wolałbym już usłyszeć huk po zawaleniu się rządów PiS.
4 lutego o godz. 21:39 39756
Kicha z funduszami UE. Piknął początek 4 roku alokacji 2014-20 a tu wydano niewiele. Propaganda mówi o miliardach ale w planach. Po rozstrzygnięciu konkursu RPO na Mazowszu instytucja czeka 11 miesięcy na podpisanie 2 umów i kasę. Takich rzeczy nie było! Bez tych /UE/ pieniędzy gospodarka leży i kwili! Maleją szanse aby je sensownie wydać. Tak źle nie było od 2004 r. Co do skuteczności skarbówki. Jedna ze stołecznych próbuje wyegzekwować długi fundacji ok. 2 mln zł. Pismami, na którymi nikt się nie przejmuje. Kasa z bieżącej działalności płynie na konto drugiej, specjalnie zarejestrowanej fundacji. Ale w innym województwie i nie można, podobno, sprawdzić. Zarząd ten sam, ma majątek do egzekucji, są przepisy ale kto się pochyli nad 2 milionami gdy walczy się o miliardy /bezskutecznie, jak widać/. Dlatego wszystkim prześladowanym przedsiębiorcom polecam działalność „charytatywną” w formie pozarządowej.
4 lutego o godz. 22:09 39757
Bardzo ciekawa i zdaje sié ze trafna analiza.Pozdrawiam.
5 lutego o godz. 7:48 39758
Autor pisze w sprawie Vat” …sprzedaż detaliczna w 2016 wzrosła o prawie 7,5 proc., ale wpływy z podatku od konsumpcji tylko 2,8 proc. To całkowita klęska dobrej zmiany… ”
Autor popelnia gigantyczny blad. Vat nie jest podatkiem tylko od konsumpcji. Vat jest znacznie gorszy, Vat jest podatkiem od aktywnsci gospodarczej na kazdym szczeblu. Sama nazwa mowi Value Added Tax. Jest absolutnie mozliwe ze sprzedaz detaliczna moze wzrosnac wiecej niz wzrost zaplaconego Vat.
Tylko w wypadku gdyby podatek dotyczyl sprzedazy do koncowego konsumenta, mozna by sie spodziewac ze podaktek ten by wzrastal w takiej samej proporcj jak sprzedaz. (Jak przed Vat-em General Sales Tax).
Co gorsze autor wyciaga daleko idace bledne wnioski. Twierdzi ze sciaganie podakow jest klapa,…
Wedlug Janusza Szewczyka, posla PIS, w ubieglym roku planowano deficyt 54 mld zl a rzeczywisty deficyt byl rzedu 40 mld i dzieki lepszym wplywom z podatkow.
W sprawie inwestycji autor rowniez poplenia gigantyczny blad. Dlaczego w Polsce inwestycje maleja ? Oczywiscie to wina rzadu,….. ale nie w calosci. Co potrzeba ze strony przedsiebiorcy aby inwestowac ? Po pierwsze trzeba miec pomysly we lbie i polski przedsiebiorca ma pomysly ale tylko jak dalej wydymac pracownika.
Polski system edukacji nie uczy przedsiebiorczosci, uczy religijnosci, poddanstwa i zaklamanej historii. Nastepnie trzeba miec dostep do kapitalu. Tu znowu problem bo banki wola spekulowac na gieldach niz pozyczac przedsiebiorcom. Tu sa potrzebne regulcje bo banki nie dysponuja pieniedzmi bankierow tylko pieniedzmi wszystkich obywateli. Czego nikt nie rozumie. Miedzy innymi lemolog Kowalski. A Polska nawet nie ma banku developerskiego. Nastepnie potrzebny jest poziom zaufania i spokoju. A tu pisowoski rzad dazy do rozpetania zawieruchy i na terenie Polski. Nieustannie prowokuje i szczerzy swe wsciekle nienawistne i podle kly na wschod. To nie jest klimat do inwestycji. To popwoduje ucieczke kpitalu. Normalne zjawisko.
Polityka wscieklosci wobec wschodu eliminuje 300 millionow potecjalnych klientow dla polskiego biznesu. To jest gigantyczny problem. Polski przedsiebiorca ma 400 milionow potecjalnych klientow w Uni i moglby miec nastepne 300 milionow na wschodzie. Ale wsciekla nienawistna i podla polityka rzadu eliminuje te 300 milionow potecjalnych klientow dla polskiego biznesu. Tj 40% klientow. Gdy „silky road” ominie Polske, Polska bedzie tracic kilkaset miliardow zl co roku. I tak sie stanie z powodu wscieklej nienawistnej i podlej polityki wobec wschodu.
I generalnie, Polska zostala ustawiona przez zachod i polskich zdrajcow tylko jako zrodlo taniej sily roboczej. Jak kolonia, bantustan,…. Istnieja mechanizmy rabunku wszystkiego co ma i moze miec jakakolwiek wartosc. Nie ma wiec zadnej szansy na jakikolwiek pozytywny rozwoj i poprawe finansow panstwa i obywateli.
I to warto podkreslic, polozenie geograficzne Polski jest jedyna rzecza czego zachod nie jest w stanie Polsce ukrasc i jednoczenise Polska sie odcina od „silky road”. Kretynizm i tyle !!!
5 lutego o godz. 11:43 39759
Co o gospodarce może wiedzieć polityk znający ją wyłącznie jako konsument?
Nie bez powodu mawiamy, że gospodarka rozwija nie wskutek ale często wbrew Ich pomysłom.
Brak wyczucia pozwala nie przejmować się skutkami tym bardziej, że adresatami decyzji znacznie częściej niż gospodarka są bezkrytyczni wyborcy.
Nie dotyczy to oczywiście tylko tej władzy. Tak było od zawsze.
Mam jednak wrażenie, że cyników lub durni jest tym razem więcej.
Walka z szarą strefą jest możliwa i niekoniecznie trudna.
Warunkiem jest zdefiniowanie przyczyn a te znajdziemy nie w podstępnych przedsiębiorcach a wadliwym ustawodawstwie, fiskalizmie, niepewności.
Można karać zesłaniem na Kamczatkę a i tak skutek nie będzie oczekiwany bo ludzie podejmują ryzyko działalności, przywykają do niego a na następne pomysły reagują śmiechem.
Szarą strefę tworzą nierealne oczekiwanie państwa i perspektywa represji, których obawiają się bardziej bo są codzienne.
Jest naturalnym etapem gdy prowadzący działalność zaczyna mieć dość dostrzygania Jego jak barana.
Zapytajmy kogokolwiek, zwłaszcza małych przedsiębiorców czy da się prowadzić firmę lojalnie wobec państwa.
Zapewniam, że nie.
5 lutego o godz. 12:04 39760
Oczywisce rzad powinien obnizac podatki, zmniejeszac obciazenie nad umeczonym juz przedsiebiorca i obywatelem. Nie rozumiem jednak dlaczego donkowcy nie wymagali tego od dyktatora Donka ? Donek Tusk zwiekszal biurokracje i podatki. Tylko w ciagu pierwszych 4 lat swej dyktatury, dyktator Donek zatrudnil dodatkowe 110 tys urzedasow.
Polacy juz oddaja okolo 60% swych zarobkow w postaci roznego rodzaju podatkow. Wolnosc podatkowa w Polsce przypada na polowe lipca a np w USA juz w kwietniu. To wielki gigantyczny problem. Jednakze sam wrzask nad obnizaniem podatkow nie wystarcza. To trzeba finansowac po przez likwidiwanie biurokracji, polityke pelnego formalnego zatrudnienia i wyzszych zarobkow. Przedsiebiorcy nie moga sie spodziewac ze rzad obnizy im podatki podczas gdy budzet notuje prawie 60 mld zl deficyty.
Ale jak zawsze przez ostanie 27 lat w rzadzie nie widac ani jednego polityka ktory dorosl do pelnionej funkcji. Morawiecki rowniez zawodzi.
5 lutego o godz. 13:34 39761
Panie Doktorze,
Gadanie o dobroczynnym wpływie na gospodarkę niskich podatków dla bogatych dawno temu zostało już skompromitowane. Nie oszukujmy się – większość przedsiębiorców oszukuje na podatku, wykorzystując dziury w prawie, zresztą często celowo w nim umieszczone przez skorumpowanych przez biznes polityków.
I oczywiste jest, że najpierw idzie dobro wspólne, czyli Państwo (Rzeczpospolita) a dopiero za nim idzie interes prywatny, czyli własność prywatna i rynek. Prywata wyrządziła bowiem Polsce dość szkód, począwszy od I RP, poprzez II RP i obecną III RP. Oczywiste też jest, ze pieniądze w budżecie muszą się znaleźć i że muszą one pochodzić głównie z podatków nałożonych na najbogatszych, czyli na tych, których najbardziej jest stać na płacenie podatków, a kary dla oszustów podatkowych muszą być ostre. Państwo nie może, jak za rządów PO tolerować oszustw podatkowych i korupcji.
Oczywiste też jest, że przedsiębiorca, który nie potrafi uczciwie prowadzić swojej firmy, nie nadaje się do prowadzenia biznesu. Całkowicie też zgadzam się z tym, że jeśli przedsiębiorca nie jest w stanie godnie, czyli tyle, aby zatrudnieniu przez niego ludzie mogli żyć jak na człowieka przystało, zapłacić pracownikom przez niego zatrudnionym, to nie nadaje się on do prowadzenia firmy.
Poza tym, to rynek nie znosi próżni, a więc na miejsce firm, które się zamykają, powstają z reguły nowe, na ogól lepsze. Schumpeter nazwał to kreatywną destrukcją, która jest w gospodarce zawsze jak najbardziej pożądana, tak samo jak pożądana jest ona w przyrodzie, i na czym polega przecież ewolucja.
Spadek inwestycji wynika zaś z ogólnoświatowego kryzysu kapitaizmu, z obniżającej się stopy zysku w wyniku automatyzacji (w tym komputeryzacji i robotyzacji), ale na to żaden polityk nie ma przecież sposobu. Poza tym, to powszechna bieda panuje także w Brazylii, a zwiększyła się ona wtedy, kiedy do władzy doszła tam ostatnio znów prawica (biedacy z Rio rozkradli ostatnio np. stadion olimpijski). Zwierzęta w ZOO wyjedzono zaś ostatnio także w jak najbardziej kapitalistycznym Iraku, pozostającym od lat od rządami Ameryki. Klęski głodu znamy także z Indii, z czasów brytyjskiej, kapitalistycznej okupacji. Proszę więc bez taniej demagogii.
9 lutego o godz. 14:45 39763
Zgoda, zgoda. Z jednym wyjątkiem. Przykład Wenezueli świadczy niby o „alternatywnej ekonomii”, ale bardziej chyba o działaniach obrażonego na ten kraj za nacjonalizację przemysłu naftowego USA. Podobnie zresztą z Kubą, gdzie na początku Castro nie był żadnym komunistą ale zwycięskim reformatorem. Jednak dzięki amerykańskiemu wprowadzaniu demokracji na Kubie zreformował się do niezłego kacyka.
A co do mojej zgody z Pana analizą to problem w tym, że najeść się nią nie da. A o tym, co robić w takiej sytuacji jakoś Pan nie wspomina. Nie tylko zresztą Pan. Wszyscy wiedzą lepiej ale na tematy w których ton nadaje PiS. Zaczyna mi to już ciążyć.
Czy to się zawali i czy Misiewicz musi odejść? Pewnie ani jedno ani drugie. Wszystkim będzie trochę gorzej ale kto potrafi porównać życie dzisiejsze z tym sprzed 20 lat? Narodowo niektórym będzie przecież lepiej i to wystarczy (im).
18 lutego o godz. 11:47 39764
ZWO
Tak – gospodarkę Wenezueli rozwalają USA, tak samo jak rozwalały one przy pomocy KORu i „Solidarności” gospodarkę Polski a przedtem np. Chile (za rządów Allende).
21 lutego o godz. 6:29 39765
Gigantyczny wzrost podatku VAT
http://tvn24bis.pl/pieniadze,79/po-styczniu-nadwyzka-budzetu-panstwa-na-poziomie-6-7-mld-zl,717017.html
Autor powinien przyznac ze pisal na bazie nie sprawdzonych plotek.