Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy

14.04.2016
czwartek

Dwie pieczenie

14 kwietnia 2016, czwartek,

Rada Dialogu Społecznego bez większych walk i sporów ustaliła wprowadzenie w Polsce minimalnej płacy godzinowej. Dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, jak burzliwe są zwykle negocjacje dotyczące płacy minimalnej na etacie. To zastanawiające.

Ekonomia dość wyraźnie mówi, co się stanie z miejscami pracy, które wytwarzają towary i usługi o wartości mniejszej niż płaca minimalna. Albo znikną, albo przeniosą się do szarej strefy. Trzeciej opcji nie ma. Dodatkowe elementy biurokratyczne związane z ewidencją czasu pracy sprawę jeszcze pogarszają. Prowadzenie ewidencji czasu pracy zleceniobiorców to kolejna uciążliwość, do tego niezwykle łatwa do zmanipulowania, obejścia lub sfałszowania.

W sumie gdyby wymnożyć liczbę godzin pracy w miesiącu i porównać miesięczną pensję minimalną godzinową i tą na etacie, to wychodzi, że mniej można zapłacić pracownikowi etatowemu. Rządzący twierdzą, że ma to zachęcać do zatrudniania. Ktoś w obliczeniach jednak pominął wpływ płatnych urlopów, L4 czy kwestię trudności zwolnienia. W tej sytuacji umowy cywilno-prawne pozostaną dużo tańszą opcją.

Zatem co nas czeka? Mniejsze firmy przeniosą się do szarej strefy lub po prostu sfałszują rejestry, bo urzędy de facto nie są w stanie ich sprawdzić. Część, choć pewnie niewielka, firm zniknie z rynku. Obecny rynek pracownika powoduje, że pracujących za tak niskie stawki nie ma wielu (oczywiście analizując statystyki, trzeba wziąć poprawkę, że spora część pracujących na najniższej krajowej tak naprawdę odbiera znaczącą część wynagrodzenia w sposób nierejestrowany). Jak zwykle ucierpią najsłabsi – ale to wiemy.

Okazuje się jednak, że znacznie bardziej ucierpi ktoś inny – a dokładnie skarb państwa, czyli my, podatnicy. Jak się okazuje, klientami płacącymi po 5-7 złotych na godzinę są najczęściej instytucje państwowe. Od teraz będą musiały płacić ponad 12 – bo inaczej będzie można zarzucić dostawcy dumping. Jednym ruchem partnerzy społeczni upiekli swoje pieczenie. Związkowcy mogą się wykazać propagandowo, zaś spora grupa przedsiębiorców zacznie zarabiać znacznie lepiej. I najbardziej w tym dziwi zadowolenie strony rządowej.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 12

Dodaj komentarz »
  1. Nie będę dyskutował, czy 12 zl to za dużo czy za mało, bo taka dyskusja ma sens tylko na podstawie potężnej ilości wiarygodnych danych ekonomicznych i statystycznych, ale tego ogólnego odrzucania idei płacy minimalnej nie akceptuję.

    Myślę, że są formy i stosunki pracy, których cywilizowane społeczeństwo nie powinno akceptować i tolerować. Na przykład pracy niewolniczej lub pracy quasi niewolniczej. Praca poniżej godności człowieka powinna być zakazywana a przedsiębiorcy lansujący modele przedsiębiorstwa opierające się na takich stosunkach pracy powinni tracić status przedsiębiorcy i otrzymywać zakaz podejmowania działalności ekonomicznej.

    Takie jest moje na ten temat zdanie.

  2. Panie Doktorze,
    1. Nie ma jednej „jedynie słusznej” teorii ekonomii, a więc błędem jest pańskie stwierdzenie, że ekonomia dość wyraźnie mówi nam to, co się stanie z miejscami pracy, które wytwarzają towary i usługi o wartości mniejszej niż płaca minimalna. Poza tym, to popełnia Pan tu poważny błąd myląc wartość towaru wytworzonego przez pracę z wartością tejże pracy, która przecież jest mierzona wartością tego, co ona (praca) wyprodukuje. Wypowiedział Pan więc tautologię, ale jej nie zauważył, jako że nie rozumie Pan czym jest wartość i czym ona się różni od ceny.
    2. Nie ma dziś w Polsce, i to do roku 1989, rynku pracownika. Przecież gdyby taki rynek istniał, to nie potrzebna była by płaca minimalna, jako że sam rynek ustalił by płacę minimalną i to na poziomie znacznie powyżej obecnego urzędowego minimum. Niestety, ale znów widzę u Pana Doktora bardzo poważne braki w elementarnej nawet wiedzy ekonomicznej.
    3. Last but not least – nie jest prawdą, ze wysokie płace oznaczają automatycznie wysokie bezrobocie i na odwrót. Wziąłem z Wikipedii listę państw Europy według średnich zarobków i stopy bezrobocia i dla tej próbki 29 państw europejskich wyliczyłem współczynnik korelacji pomiędzy średnią płacą a stopą bezrobocia i wyszedł mi on około -0.56, czyli że wyższa płaca idzie na ogól w parze z niższą (a NIE wyższą, jak Pan Doktor to twierdzi) stopą bezrobocia. Nie jest to oczywiście zależność ani funkcyjna ani też przyczynowo skutkowa, a tylko korelacja, niezbyt zresztą wysoka. Tak więc nie można twierdzić, że podwyżka płac powoduje automatycznie wzrost bezrobocia, jako że podwyżka płac na ogół powoduje wzrost popytu, a więc tym samym spadek bezrobocia.

  3. Oto dane, którymi się posłużyłem:
    Państwo Średnia płaca brutto w USD Stopa bezrobocia w %
    Białoruś 317 0,7
    Szwajcaria 6407 2,9
    Norwegia 6079 3,4
    Niderlandy 5035 4,2
    Austria 5395 4,3
    Luksemburg 5469 4,5
    Niemcy 5692 6,0
    Kazachstan 425 6,1
    Malta 1626 6,2
    Czechy 1258 6,5
    Rumunia 712 7,0
    Belgia 5530 7,3
    Cypr 2636 7,4
    Dania 5464 7,4
    Rosja 675 7,6
    Zjednoczone Królestwo 5546 7,6
    Szwecja 5279 7,7
    Finlandia 4675 7,8
    Italia 3403 8,1
    Słowenia 2205 8,3
    Mołdawia 249 9,1
    Turcja 1123 9,1
    Polska 1008 9,2
    Ukraina 287 9,2
    Francja 5307 9,5
    Węgry 1188 10,0
    Portugalia 1405 12,4
    Słowacja 1084 13,3
    Albania 332 13,5
    Estonia 1235 13,8
    Irlandia 3731 14,0
    Łotwa 890 16,2
    Litwa 858 16,3
    Grecja 3137 16,6
    Chorwacja 1427 16,8
    Serbia 643 19,2
    Czarnogóra 1042 20,3
    Hiszpania 3094 20,9
    Bośnia i Hercegowina 900 29,2
    Macedonia 678 32,0

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. To było od początku oczywiste.Nic to nie zmienia.Podam przykład;mój znajomy przedsiębiorca zatrudnia kilku pracowników w firmie spożywczej.Firma prosperuje świetnie.Kirownik zespołu zarabia około 5000 brutto dwóch pracowników około 4000 brutto.Pozostałych kilku różnie ale nikt nie jest w stanie skontrolować ile godzin każdy z osobna z nich pracuje i ile naprawdę każdy z nich zarabia.Ten przedsiębiorca minimalne stawki godzinowe ma gdzieś bo i tak płaci więcej niż 12 zł bo by mu ludzie do pracy nie przyszli.Dokumentacja firmy jest w porządku i wszystko gra.Firma jest w małym miasteczku gdzie bezrobocie jest bardzo wysokie a i tak ludzie nieza bardzo kwapią się do pracy.To jak to jest z tymi przysłowiowymi płacami za 1600 czy 1800 zł?Chyba politycy tej partii mają zbyt małe poczucie gospodarczej rzeczywistości co nie wróży im dobrze na przyszłość

  6. Snakeinweb
    Masz tu oczywiście rację, ale niestety – rządzący nami bogacze mają na ten temat zupełnie inne zdanie…

  7. Mieszanie płacy średniej i płacy minimalnej w relacji do przyczyn bezrobocia, to jest kompletny odlot od logiki i tematu.

  8. Snake
    Ani minimalna, ani też przeciętna płaca nie mają się nijak do poziomu bezrobocia. Poza tym, to średnia (przeciętna) płaca jest mocno skorelowania z minimalną – możesz to sam sobie sprawdzić.

  9. Anthony Atkinson w swym wywiadzie potwierdza to, co wielu z nas głosi – tani pracownik to równoczesnie konsument o małej sile nabywczej.
    O tym, ze bogaci robią się coraz bogatsi i jest ich coraz mniej a biedni robią się coraz biedniejsi i jest ich coraz wiecej wiadomo od dawna – tak mniej więcej od ćwierćwiecza.
    Jeśli prezesowi banku obnizymy wynagrodzenie z 1 mln zł/m-c do 100 tys. to kosztem jednego możemy o 50 % polepszyć tysiącu pracownikom zarabiającym płace minimalną.
    Prezesowi i tak zostanie prawie 40 razy więcej niż takiemu biedakowi i za bardzo w poziomie życia tego nie odczuje a popyt na rynku wzrośnie o te 900 tys. zł. co oczywiście zaskutkuje oprócz wzrostu płac także nowymi miejscami pracy, bo na zwiększony popyt rynek musi zareagować zwiększoną podażą.
    Mówię tu z pozycji pracownika – konsumenta a nie konsumenta – darmozjada, którzy osiagają wielkie dochody, nić użytecznego dla innych nie wytwarzają ( nawet rolki papieru do … twarzy ! )

  10. Racja, kaesjot.

  11. Rozwarstwienie dochodowe w Polsce maleje. Coś sie PAnu kraje pomyliły.

  12. Opiera się Pan Gospodarz zapewne na tych danych: http://www.forbes.pl/rozwarstwienie-dochodowe-w-polsce-wspolczynnik-giniego,artykuly,192406,1,1.html#
    Ale przypominam, że to są tylko dane GUS-u i że nawet według owego GUS-u to owe rozwarstwienie dochodowe mierzone współczynnikiem Giniego spada w Polsce dopiero od od roku 2005 roku, czyli od wejścia Polski do Unii, kiedy to z Polski wyemigrowały miliony, w tym przeważnie nisko zarabiających osób a także sporo elementu z tzw. marginesu społecznego, polepszając tym samym wskaźniki owego rozwarstwienia dochodowego w Polsce.

css.php