Szczegóły „dobrej zmiany” przypominają stary dowcip, gdzie obiecany film był nie pornograficzny, a panoramiczny – i nie szwedzki, tylko radziecki.
Podatek od hipermarketów, który karać miał zachodnie korporacje za wyzysk i optymalizację podatkową, wyrównywać szanse z rodzimym biznesem, nagle stał się podatkiem od sprzedaży detalicznej dotykający wszystkich po równo.
Mająca być decydującą powierzchnia handlowa (bo inna nazwa tego podatku to podatek „od sklepów wielkopowierzchniowych”) jest już zupełnie nieistotna. Nawet sklepy internetowe nie mając żadnej powierzchni handlowej – zapłacą. Pseudopatriotyczne zapowiedzi wspomagania krajowego biznesu poprzez gnębienie biznesu zagranicznego są oczywiście bełkotliwe, ale miałem nadzieję, że w procesie dojenia podatnika polskie firmy nie ucierpią. Jak zwykle okazałem się zbyt wielkim optymistą.
Oczywiście powody takiego stanu rzeczy są proste. Po pierwsze, spełnienie ułamka zapowiedzi z kampanii wyborczej wysadzi finanse publiczne. Pieniądze trzeba więc ściągnąć, skąd się da, a jednak najłatwiej pieniądze zabrać najsłabszym, którym trudno się bronić przed fiskusem. Na razie mamy chociaż przychód wolny od podatku, który ochroni najmniejszych, choć obawiam się, że w ramach „upraszczania przepisów” i on może zniknąć.
Po drugie, istniała obawa, że UE uzna taki podatek za niezgodny z traktatami i odejście od tego kryterium być może pomoże w jego obronie.
Po trzecie, sieci handlowe już miały gotowe recepty na jego obejście – po prostu dzieląc powierzchnię sklepu na mniejsze jednostki. Każdy dział stałby się osobnym sklepem.
Po czwarte zaś okazało się, że radosna twórczość w czasie kampanii jest trudniejsza do wdrożenia, niż się wydaje. Pozornie przemyślana strategia wyborcza to w rzeczywistości w dużej części pełna improwizacja. Zresztą improwizacja postępująca, na co wskazuje dziwaczny pomysł opodatkowania wyżej sprzedaży weekendowej. Wyższy podatek od sprzedaży niedzielnej byłby wstępem do zakazu handlu w niedzielę, ale sobota? Prawdopodobnie chodzi o dodatkowych kilka milionów, bo wtedy właśnie sprzedaż jest najwyższa.
A duzi jak zwykle sobie poradzą. Duże sklepy internetowe po prostu przeniosą się za granicę. Nie dość, że fiskus nie dostanie podatku obrotowego, to jeszcze straci dochodowy, a i trochę VAT ucieknie. No ale, jak mawiają, pazerny traci dwa razy. Duże sieci i tak podzielą się na mniejsze firmy, jak planowały. Tylko teraz zamiast powierzchnią podzielą się czasem. Jedna będzie sprzedawała w poniedziałki, następna we wtorki i tak dalej – byle nie przekroczyć limitu sprzedaży. Wszystko to kwestia wystarczająco sprawnego systemu informatycznego.
Ostatecznie zaś zapłacą oczywiście konsumenci, zaś wielu poddostawców pracujących na najniższych marżach nie wytrzyma dodatkowej presji na obniżkę cen. No ale których to z rządzących interesował los pracowników sektora prywatnego i przedsiębiorców? Dziś raczej patrzę, jakim to dodatkowym podatkiem zostaniemy obdarowani, bo planowane 2 miliardy wpływu, nawet gdyby jakimś cudem się zrealizowało, to mniej niż 10 proc. kosztów zasiłku 500 złotych na dziecko. A gdzie fundusze na resztę obietnic?
26 stycznia o godz. 23:07 39416
Dziwi mnie, że duże sklepy nie obeszły jeszcze selektywnych zakazów handlu w niektóre dni poprzez rozdanie odrobiny akcji pracownikom, którzy wtedy mogliby – jako właściciele – handlować bez przeszkód, jak mniejsze sklepy. Chyba, że powodem są zyski z pojawiającej się przed takimi dniami paniki apokaliptycznej.
26 stycznia o godz. 23:17 39417
Panie Doktorze,
W kapitalizmie nie ma nic za darmo.
Anegdota:
W zeszłym stuleciu, na kongresie statystyków w Bernie, profesor Vilfredo Pareto, znany włoski ekonomista i socjolog, wygłosił referat, w którym mówił on o tzw. naturalnych prawach ekonomii politycznej. Po tym referacie, inny uczestnik tego kongresu, profesor Gustaw von Schmoller, znany przedstawiciel niemieckiej szkoły historycznej w ekonomii, stwierdził, że jego zdaniem nie ma czegoś takiego jak owe „naturalne prawa ekonomii politycznej” . Pareto nic nie mu wtedy nie odpowiedział, ale uśmiechnął się i ukłonił się. Potem zapytał się on Schmollera przez jednego z jego sąsiadów na tym kongresie, czy Schmoller zna dobrze Berno. Gdy Schmoller odpowiedział mu, że tak, to Pareto zapytał się go wtedy, czy zna on taką restaurację w Bernie, gdzie można by było zjeść za darmo. Elegancki von Schmoller spojrzał z politowaniem i pogardą na skromnie ubranego Pareto (pomimo że Pareto był znany jako osoba zamożna, to nie dbał on o swój wygląd zewnętrzny) i odpowiedział mu, że w Bernie jest sporo tanich restauracji, ale że w każdej z nich trzeba jednak coś zapłacić za jedzenie. Na co Pareto odpowiedział: „a więc jednak istnieją naturalne prawa ekonomii politycznej!”. 😉
Źródło: Theo Suranyi-Unger, „Economics in the Twentieth Century”, (New York: W.W. Norton, 1931, str. 128) – moje szybkie, a więc niezbyt eleganckie, tłumaczenie z angielskiego.
27 stycznia o godz. 7:45 39418
Czy istnieje definicja handlu w soboty i niedziele dla sklepów internetowych? Strona ma być w tych dniach zamknięta (videre sklep pana Cejrowskiego?) czy też jest jakieś inne, wymagane rozwiązanie?
27 stycznia o godz. 7:51 39419
Sieci supermarketow znajduja sie w obcych lapach. Obcy decyduja w Londynie, we Frakfurcie, w Paryzu i Lizbonie co supermarkety w Ozorkowie kolo Lodzi beda sprzdawac, po jakich cenach i skad to ma pochodzic.
A polski przedsiebiorca z Ozorkowa nie ma szansy sprzedac swych produkow w tych ze supermarketach w Ozorkowie. Tak jest w calej Poslce.
W polskiej prasie (tej jeszcze polskiej, 80% mediow w Polsce jest w ocych lapach) czytalem wywiad z sadownikiem z Mazowsza. Nie moze on sprzedac swych jablek w lokalnych supermarketach ale supermarkety w jego okolicy sprzedaja jablka z Brazyli.
Spodziewalem sie ze Dr Kaprowicz ktory walczacy na pierwszej lini forntu za interesem polskiego bizensu bedzie walczyl o interese poslskich przedsiebiorcow. A on uksztaltowany przez ‚polskie media’ media w obcych lapach walczy o interes obcych.
Jest nie dopuszczalne ze obce sieci supermarketow niszcza polskich przedsiebiorcow a wiec i polska gospodarke i nawet nie placa CIT. Manewruja cenani transferowymi aby nie palcic CIT. Dlatego tez obowiazkiem nowego rzadu bylo wymyslenie nowej metody od sciagania od tychze supermarketow podatkow. Nie wazne jak to zrobili, wazne zeby supermarkety placily.
Ubolewanie ze podnoisa ceny i wszyscy za to zaplaca jest szokujace. Kazdy biznes ma placic CIT i takie wywody dotycza kazdego bizesu. Kazdy biznes musi zarobic i z tego zaplacic podatek. Supermarkety rowniez.
Rzad powinien narzucic na supermarkety obowiazek zaopatrywania sie w Polsce. 80% wszystkiego co sprzedaja musi pochodzic z Polski. Kto tego nie popiera, nie dba o swoje wslane miejsce pracy.
27 stycznia o godz. 13:15 39420
Szanowny Panie
Myli się Pan bardzo myśląc, że nie można zmieniać cen w niedzielę. Można ceny zmieniać co godzina i to na dodatek centralnie dla całej sieci w całym kraju. Jest to impreza, która trochę kosztuje ale niemieckie sieci wprowadzają to już u siebie. To są sławne chyba bezprzewodowe etykiety z papieru elektronicznego (ja w czytnikach książek).
Problem w Polsce był tylko taki, że przy niskich pensjach nie opłacało się zastępować pracowników. Jednak w Niemczech sieci Media Markt już się całkowicie na to przestawiają. W Polsce nowy podatek pewnie tylko przyśpieszy akcję. Choć może na razie jeszcze nie tam, gdzie się sprzedaje marchewkę i ciastka z kremem. Chociaż…
Ale prawda jest taka, że w trudnej sytuacji sprytniejsi i bogatsi się dostosują a mali pozostaną jeszcze bardziej opóźnieni. Skutkiem będzie pewnie 100 tys nowych bezrobotnych. I nawet Pan nie napisze potem, że dostali szansę nowych zadań i rozwoju.
Osobiście nie kupuję w małych sklepach nawet w Warszawie bo są tak obleśne, zapchane starym towarem i niesympatyczne, że trudno mi tam wejść. Ale jak widać taki model sprzedaży bardziej pasuje do dzisiejszej patriotycznej władzy. Beze mnie.
P.S. Ciekawe, że i Biedronka jest w tym samym zapyziałym stylu. Czyżby odpowiadała polskiej mentalności bardziej niż otwarty i czysty francuski czy angielski market.
27 stycznia o godz. 14:27 39421
„Dobra zmiana” polega na tym, że obywatele płacą, a PiS inkasuje.
27 stycznia o godz. 17:39 39422
Axiom
Uspokój się. Dr Kasprowicz jest przecież aktywistą partii pana Petru, a ta reprezentuje przecież w Polsce interesy zagranicznego kapitału. Kierujesz więc swoje propozycje pod niewłaściwy adres…
27 stycznia o godz. 19:27 39423
Zobaczmy też, jakie będą skutki dla budżetów polskich rodzin wprowadzenia koncepcji „Nowoczesnej”: 3 razy 16 czyli podatek liniowy PIT 16%, liniowy CIT 16% i liniowy VAT też 16%. Otóż lider tej partii, czyli Petru, proponuje liniowy VAT na poziomie 16%. Dzisiaj stawka VAT na żywności i książki wynosi 5% a na leki 8% . Oznacza to, że „Nowoczesna” chce aby opodatkowanie żywności i książek wzrosło trzykrotnie a leków dwukrotnie. Polityka Petru doprowadzi więc do znacznej podwyżki cen żywności, leków i książek, co uderzy niezamożnych Polaków po kieszeni. Analizy ekspertów pokazują, że na liniowym podatku VAT przeciętna polska rodzina może stracić ponad 1000 zł rocznie. Co oni więc wybiorą jeśli alternatywą będzie Jarosław Kaczyński dający po 500 zł i obiecujący darmowe leki dla seniorów?
„Konsekwencją wprowadzenia jednej, 16% stawki podatku dochodowego PIT oraz podatku VAT byłoby obniżenie dochodu 2,9 mln gospodarstw poniżej poziomu minimum socjalnego. Łącznie na zmianach w systemach PIT i VAT najuboższe gospodarstwa straciłyby 2,8 mld zł rocznie” – czytamy w analizie opracowanej przez Instytut Analiz Ekonomicznych CenEA. Oczywiście nie wszyscy na realizacji propozycji Petru stracą: 10% najbogatszych zyska na realizacji programu Petru średnio 411 zł miesięcznie.
„Nowoczesna” to jest więc partia odwróconych janosików – będą oni zabierać biednym aby dawać bogatym. Czy Jarosław Kaczyński może wyobrazić sobie lepszego rywala? Zdominowanie opozycji przez miłośników podatku liniowego to jest przecież najkrótsza droga do długoletnich rządów PiS-u. Bo co prawda w rządzie są cisi miłośnicy neoliberalizmu – jak n.p. wicepremier Jarosław Gowin – ale póki co, to Kaczyński trzyma ich w ryzach. Bo co by nie mówić o Kaczyńskim to wykonał on intelektualną pracę analizując sukcesy i porażki różnych formacji w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.
http://trybuna.eu/petru-najkrotsza-droga-do-putinizacji-polski/
27 stycznia o godz. 22:37 39424
@axiom1
tu sie nie ma co zrzymac na male i duze sieci handlowe. One w koncu sprzedaja to, co klienci kupuja. Gdyby tak Polacy byli tacy patriotyczni za jakich sie uwazaja, to wzorem swoich sasiadow ze Szwecji zadali by polskich produktow na polkach i kupowali wylacznie takie. A jak sie chce najtansze, to wtedy nie mozna sie obrazac na sklep, ze takie wlasnie oferuje. A ze z Brazylii i kosztem lasow deszczowych to kogo to w Polsce obchodzi.
27 stycznia o godz. 22:58 39425
Co zrobią duże sieci? Umożliwią kupowanie do oporu w piątek. Jak się nie będzie dało zrobić zakupów w sobotę to się je umożliwi w tygodniu. Tylko że babki na kasach i obsługa będzie zasuwać do 23.59 w piątek jak małe zegareczki. Patrz wszystkie wolne dni przed Bożym Narodzeniem itp. Pracownicy handlu uwielbiają takie dni.
28 stycznia o godz. 8:06 39426
Dlaczego w tej całej gospodarce celem jest wydymanie jeden drugiego a nie zgodna współpraca dla coraz lepszego zaspokojenie potrzeb społeczeństwa ?
Dlaczego motorem napędowym jest egoizm i zachłanność a nie poczucie wspólnoty ?
28 stycznia o godz. 10:31 39427
Bardzo to smutne, że komentarz wisi już 2 dni do moderacji. To odbiera ochotę nawet do czytania bloga. To traktowanie człowieka jak gówniarza. Z „obywatelskością” ma tyle wspólnego co.. Mentalność: Ja mam władzę i wiem lepiej.
A co do sprawy to dodam tylko, że wiele sklepów na świecie testuje „inteligentne” koszyki w których towar rejestrowany jest w momencie włożenia. Przy kasie wystarczy zapłacić. Teraz duże „zagraniczne” sklepy będzie stać na to a tysiące kasjerek na bruk. Z miejsca.
Mnie natomiast „wk..” artykuły prasowe w stylu: „Podatek miał być dla zagranicznych a jest dla polskich”. Czyli obcych wolno okradać. Ale moralność. To jest właśnie kołtuństwo i to nie PiS. I ciekawe, że płaczący jakoś nie widzą problemu w TTIP, która zrobi z Europy kolejną kolonię USA. Kolan nie starczy wtedy do klękania przed Obamą.
28 stycznia o godz. 11:32 39428
@Axiom: przyjrzyj się fakturom dostawców supermarketów. Większość produktów to produkty polskie. Ale jak ktoś chce, może sobie kupić jabłka z Argentyny, zwłaszcza w zimie. Nie wiem dlaczego, ale w Polsce wtedy drzewa nie owocują. Taki dziwny ten kraj mamy.
Przyjedźże w końcu z tego Irkucka czy gdzie tam mieszkasz i zobacz na miejscu jak wygląda Polska w rzeczywistości. Może przestaniesz dyrdymały pisać. 🙂
5 lutego o godz. 18:34 39430
b1234
Akurat jabłka można z powodzeniem przechowywać miesiącami…
ZWO
1. Dr Kasprowicz prowadzi firmę i, o ile się nie mylę, jest aktywny w partii pana Petru.
2. Postęp techniczny jest z definicji pracooszczędny.
kaesjot
Tak jest tylko w ustrojach klasowych, czyli w niewolnictwie, feudalizmie i kapitalizmie.
7 lutego o godz. 20:15 39433
„kaesjot 28 stycznia o godz. 8:06 39426”
„Dlaczego w tej całej gospodarce celem jest wydymanie jeden drugiego a nie zgodna współpraca dla coraz lepszego zaspokojenie potrzeb społeczeństwa ? Dlaczego motorem napędowym jest egoizm i zachłanność a nie poczucie wspólnoty ?”
Czyli od Adama Smitha do Johna Nasha. 😉