Festiwal przedwyborczych obietnic jest przerażający. Ile setek miliardów złotych rocznie te świetne pomysły miałyby kosztować – już nawet nikt nie liczy.
Licznik bije po prostu za szybko. To, że wcielić się ich wszystkich w życie po prostu nie da, jest oczywiste; budżet załamałby się już w pierwszym roku. Szczęśliwie po wyborach budżet będzie właściwie poskładany i zwycięzcy będą mieli gotową wymówkę, by odroczyć samobójstwo. A potem pewnie rozejdzie się to wszystko po kościach (oby).
Z drugiej strony zapowiedzi kolejnych prezentów robią się coraz bardziej kuriozalne. Ostatnio Ewa Kopacz, będąc wyraźnie w nastoju typu „wiem, ale nie powiem”, zaczęła zdradzać tajemnice walki z umowami cywilno-prawnymi. Otóż mają one zniknąć, bo rząd zacznie dopłacać do etatów ludzi z niskimi pensjami…
Już nie chcę wnikać, jak miałoby to być rozwiązane i ile kosztować. W tym zakresie zdrowy rozsądek pożegnaliśmy już dawno. Prezentacja pomysłu też przypomina raczej sondowanie za pomocą granatu niż spójną wypowiedź. Podstawowe pytanie brzmi: w jaki sposób ma to rozwiązać „problem śmieciówek”. Co w takim rozwiązaniu ma zachęcać pracodawców do zatrudniania na etatach?
Ja widzę tylko jedną odpowiedź: przedsiębiorcy będą zatrudniać na takich etatach, bo będą mogli płacić mniej – w końcu resztę dopłaci państwo! Jeśli z takim myśleniem mamy do czynienia, to znaczy, że upały mocno wpłynęły na zwoje mózgowe szefów kampanii. Oto dlaczego:
1. Nawet jeśli mechanizm zadziała, to będzie miał skutki uboczne – w postaci całej masy umów na najniższą stawkę. Po prostu nie będzie się opłacało płacić więcej – przecież nie da to pracownikom żadnych korzyści, a firmie podniesie koszty.
2. Osoby zarabiające nieco powyżej minimum zaraz otrzymają wypowiedzenia obniżające pensje do minimum. I chętnie je przyjmą, bo wynagrodzenie pozostanie takie samo – lub nawet się zwiększy. Oszczędności skonsumują pracodawcy.
3. To wielka zachęta do wchodzenia w szarą strefę. Minimum do ręki – reszta pod stołem. I dziś ten mechanizm działa, po zmianach jeszcze trudniej będzie się mu oprzeć, bo sami pracownicy będą go wymuszać.
No i na koniec zostanie pytanie: po co mechanizm dodawania ludziom, którym najpierw pieniądze się zabrało? Nie lepiej obniżyć obciążenia pracy? Wtedy i popyt na umowy cywilno-prawne by zelżał. No ale logika jest taka, że jak pieniądze się nie przeleją przez budżet (odpowiednio po drodze odparowując), to się nie liczy.
15 lipca o godz. 16:03 39019
Tytuł dzisiejszego bloga jest absolutnie adekwatny do stopnia świadomości składanych obietnic. Ciekawe, że w tym przypadku niezwykle trudno dostrzec ułomności stworzonego przez siebie systemu. Dla mnie na przykład, ewidentną praprzyczyną istnienia umów śmieciowych, jest zabijająca gospodarkę, antyinnowacyjna i nie życiowa ustawa o zamówieniach publicznych, uzupełniona o ustawę o finansach państwa. Te dwa potwory, znajdujące podatny, pozbawiony inicjatywy, ale za to bezwzględny biurokratyczny grunt cofają nas cywilizacyjnie i pauperyzują wykształconą, twórczą kadrę. Zamiast zmienić system, zaczyna dojrzewać pomysł, aby na tych krwiopijców przedsiębiorców przerzucić obowiązek likwidacji umów śmieciowych, niech płacą więcej, bo przecież ci prywaciarze zawsze jakieś zaskórniaki mają. Pomysły, aby cudzymi rączkami wyjmować ziemniaczki z ogniska, nie są zresztą nowe.
Podobnie zrobiono z rocznymi urlopami macierzyńskimi. Obecnie często, całej ciąży towarzyszy zwolnienie lekarskie, potem roczny urlop macierzyński, następnie urlop za zaczęty rok i na koniec młoda mama przynosi pracodawcy podanie o płatny należny urlop wypoczynkowy za trzy lata (urlop za zwolnienie+urlop za macierzyński+urlop za urlop), którego pracodawca nie może odrzucić. Nietrudno chyba sobie wyobrazić, co znaczy taki wist w 2-3 osobowej firmie. Nie sądzę, aby ustanawiając nowe sympatyczne dla przyszłych rodziców prawo, ustawodawca przewidział tego rodzaju konsekwencje. Żaden z rozsądnych, doświadczonych już pracodawców nie zatrudni na etat młodej kobiety, która wpakuje go w podobne kłopoty. Homosowietikus wiecznie żywy, szczególnie wśród rządzących.
15 lipca o godz. 16:23 39020
Panie Tomaszu,
Troche ryzykowny tytul dla felietonu… ale duzo prawdy jezeli chodzi o dzialanie PO.
Natomiast na swiecie jest wiele przykladow jak zachecac do zatrudniania na normalny pelen etat ludzi bezrobotnych.
Jedne mniej drugie bardziej skuteczne.
15 lipca o godz. 17:16 39021
Panie Doktorze,
1. Zacznijmy od tego, że rynek, szczególnie na pracę i mieszkania, tworzy zawsze więcej problemów, niż je rozwiązuje… 🙁 Kapitalizm rynkowy z definicji oznaczać musi przecież bezrobocie, jako że bezrobocie pomaga utrzymać kapitalistom władzę nad zatrudnianymi przez nich pracownikami najemnymi, a wiadomo, że bez tej władzy, to nie byłoby kapitalizmu. Poza tym, to kapitalizm rynkowy polega na ciągłej zmianie koniunktury – od wysokiej w krótkim okresie tzw. boomu (prosperity) do długotrwałych okresów recesji, kiedy to spada popyt a więc rośnie bezrobocie. A z kolei bez bezrobocia, czyli bez istnienia tej „rezerwowej armii pracy” składającej się z bezrobotnych, nie byłoby przecież możliwe wyjście gospodarki rynkowej z recesji, jako że zabrakło by wtedy tych dodatkowych pracowników, zatrudnianych podczas okresów dobrej (wysokiej) koniunktury. Tak więc walka z bezrobociem w kapitalizmie przypomina walkę z grawitacją albo też walkę z wiatrakami.
2. Zgoda, dopłacanie do najniższych płac nic nie da, jako że oznaczać to musi transfer dochodów od pracowników lepiej zarabiających do pracowników gorzej zarabiających – patrz n.p. Lester Thurow „The Zero-Sum Society: Distribution and the possibilities for economic change” (1980).
3. Nawet zniesienie opodatkowania pracy (jakkolwiek to może być zrozumiane) nie zlikwiduje bezrobocia w kapitalizmie rynkowym, albowiem kapitalista (jak kto woli, „przedsiębiorca”) tylko wtedy zatrudni pracownika najemnego, jeśli ten pracownik przyniesie mu dochód większy niż koszt zatrudnienia tegoż pracownika. Oczywistsze jest, że w praktyce przedsiębiorca może się tylko domyślać, który pracownik przynosi mu zysk, a który nie, a już zupełnie to jest niemożliwe w wielkich firmach, zatrudniających setki czy też tysiące osób, szczególnie zaś w działach pozaprodukcyjnych. O ile wydajność sprzedawcy (salesmana) czy też robotnika na taśmie produkcyjnej można stosunkowo łatwo wyliczyć, to jak wyliczyć wydajność sekretarki czy też inżyniera w biurze konstrukcyjnym? Jeden szef woli n.p. ładna sekretarkę z przyczyn estetyczno-erotycznych, inny woli brzydką, bowiem odstrasza ona niechcianych interesantów. Z projektantami jest jeszcze trudniej, gdyż który z nich przynosi większy zysk dla firmy: ten, który projektuje szybko proste urządzenia, przynoszące szybkie ale małe zyski, czy też ten, który latami pracuje nad wynalazkiem, który po wdrożeniu przyniesie wielkie zyski? Którego należy zwolnić w okresie recesji? Któremu dać podwyżkę, a któremu obniżkę pensji? Jak widać – Diabeł jest zawsze w szczegółach!
3. Podsumowując: PO wpadło w panikę po przegranej Komorowskiego, a więc wycofuje się z (neo)liberalnych prób deregulacji rynku pracy, jako że przyniosła ta deregulacja rynku pracy tylko jeszcze wyższe bezrobocie i jeszcze niższe zarobki, a więc generalne niezadowolenie ludzi pracy, którzy głosują przeciwko PO „nogami”, masowo emigrując z tej „zielonej wyspy ex-premiera Tuska”. Jedynym rozwiązaniem problemu niskich plac i związanego z nim problemu bezrobocia to jest bowiem rezygnacja z wolnorynkowych dogmatów i zrozumienie, że ponieważ sektor prywatny nie jest (z wielu względów) zainteresowany zwiększeniem zatrudnienia i podwyżką płac roboczych, to państwo musi tu wkroczyć, jak to zawsze bywa w przypadku tzw. market failure („awarii rynku”) i zacząć tworzyć dobrze opłacane miejsca pracy, i to nie w administracji czy tez usługach niematerialnych, ale głównie w przemyśle i usługach materialnych, a więc miejsca pracy, które „same na siebie zarobią”.
Pozdrawiam!
15 lipca o godz. 17:19 39022
Uważam, że powinniśmy korzystać z rozwiązań stosowanych w innych państwach.
W kanadyjskiej prowincji Ontario self employed czyli samozatrudniajcy się może pracować dla kogokolwiek kto da mu pracę bez żadnych kontraktów.
Do pewnej kwoty zarobków nie jest zobowiązany do pobierania HST czyli odpowiednika VAT.
Z podatku rozlicza się do czerwca następnego roku.
Jeżeli przekroczy pewien pułap zarobków to w rozliczeniu podatkowym będzie musiał zapłacić odpowiednik ZUS za rok ubiegły.
W regulacjach federalnych jest bardzo wyraźne rozróżnienie pomiędzy pracą na etacie a pracą jako samozatrudniony.
Samozatrudniony pracuje na swoim sprzęcie, w swoich godzinach i w swoim biurze czy warsztacie.
Jeżeli w większości pracuje na terenie firmy, na sprzęcie firmowym i w godzinach wyznaczonych przez firmę, to w rozumieniu prawa jest pracownikiem etatowym.
Do roku po zakończeniu pracy w tej firmie może zgłosić do urzędu i jeżeli urząd przyzna mu rację, pracodawca między innymi będzie musiał pokryć jego składkę emerytalną.
15 lipca o godz. 17:23 39023
Bełkot wystraszonej E. Kopacz. „Kto by pomyślał, że kiedyś twarzą Platformy Obywatelskiej będzie kobieta miotająca się po dworcach kolejowych, histerycznie wrzeszcząca na peronach, wpadająca do wszystkich przedziałów żeby pokazać, że potrafi powiedzieć „dzień dobry”, sztucznym uśmiechem do złudzenia przypominającym paraliż strasząca dzieci, napadająca Bogu ducha winnych ludzi i zadająca im idiotyczne pytania, zagrzebująca się w piachu i bredząca o satysfakcji z bezpośrednich kontaktów z wyborcami (jakieś mrówki??), chowająca się w wiejskiej remizie, bo nawet zaprzyjaźnione media nie były w stanie stworzyć tłumu z kilku działaczy PSL i paru strażaków, którym nie udało się uciec! „
15 lipca o godz. 17:57 39024
Andrzej Falicz
Znasz może jakieś konkretne przykłady skutecznej walki z bezrobociem, czyli skutecznego zachęcania w kapitalistycznej gospodarce rynkowej do zatrudniania na normalny pełen etat ludzi bezrobotnych? Ja nie znam, a rynkiem pracy zajmuje się od prawie 30 lat. Niemniej mogłem takowe przypadki przegapić. 😉
Po prostu że nie znam żadnej poważnej gospodarki, która miała by REALNĄ stopę bezrobocia poniżej 4%, czyli poziomu uznanego obecnie za tzw. pełne zatrudnienie. Według ILO (MOP) oraz OECD to oficjalną (a więc z definicji mocno zaniżoną) stopę bezrobocia niższą niż owe „magiczne” 4% mają obecnie tylko takie większe gospodarki jak Tajwan, India, Szwajcaria, Malezja i Korea Południowa, a więc pomijając takie „potęgi” gospodarcze jak n.p. Ghana, Peru, Turkmenistan, Laos, Tadżykistan, Papua-Nowa Gwinea, Wietnam, Kambodża, Tajlandia, Białoruś czy też Korea Północna, gdzie, podobnie zresztą jak w Indiach, olbrzymia większość bezrobotnych jest przecież poza wszelakimi oficjalnymi statystykami oraz emiraty naftowe takie jak n.p. Kuwejt, Brunei oraz Katar czy też mini-państewka takie jak n.p. Liechtenstein, Singapur, Hong-Kong, Macao, Monako, Andora, Singapur, Gibraltar, Wyspa Man, Guernsey czy też Bhutan albo Tonga, będące często tzw. pralniami brudnych pieniędzy oraz rajami podatkowymi.
Wynika z tego, że z bezrobociem radzi sobie w Europie właściwie tylko Szwajcaria, która, jak wiadomo, jest wyjątkowym państwem („bankierem świata” z bardzo restrykcyjną polityką imigracyjną) oraz azjatyckie „tygrysy” takie jak n.p. Malezja i Korea Południowa oraz do pewnego stopnia Singapur, który jednak de facto jest już dziś, tak samo jak Hong-Kong, Macao a nawet Tajwan, częścią gospodarki „Wielkich Chin”. Nie muszę tu chyba komentować tych rzekomo niskich stóp bezrobocia w takich państwach jak n.p. Ghana, Papua-Nowa Gwinea, Peru, Laos, Kambodża czy też Tajlandia, a szczególnie zaś w byłych republikach byłego ZSRR (z Białorusią na czele) oraz w rządzonym wciąż przez komunistów Wietnamie i w (neo)feudalnej Korei Północnej.
Pozdrawiam!
15 lipca o godz. 18:13 39025
Sztubak
Kanada ma oficjalną stopę bezrobocia w wysokości prawie 7% (dokładniej 6,8%), a wśród młodzieży prawie 14% zaś wśród prawdziwych Kanadyjczyków, czyli wśród Indian i Eskimosów jest ona praktycznie 100%. Te ponad 6% oficjalnego, a więc mocno zaniżonego, bezrobocia jest dziś nawet w Kanadzie – państwie z olbrzymim obszarem i ogromnymi bogactwami naturalnymi, państwie z jedną z najniższych na świecie gęstości zaludnienia, w jednym z najbogatszych państw świata. A mimo tych bogactw i słabego zaludnienia jest tam oficjalnie (dane za kwiecień b.r.) ponad milion 300 tysięcy bezrobotnych (dokładnie 1310200).
Nie jest to więc dla nikogo przykład do naśladowania, podobnie jak Australia, której problemy z rynkiem pracy znam dość dobrze, jako że zajmowałem się nimi zawodowo (na Monash University oraz na europejskich wyższych uczeniach) przez co najmniej 20 lat…
15 lipca o godz. 18:19 39026
Delfin
Nie będę się tu powtarzać – patrz moje poprzednie komentarze w tej dyskusji, a więc tylko wspomnę, że rynek, szczególnie zaś na pracę i mieszkania, tworzy zawsze więcej problemów, niż je rozwiązuje a kapitalizm rynkowy z definicji oznaczać musi przecież bezrobocie i to strukturalne. Tak więc żadne pomysły, a szczególnie zaś te Pani Kopacz, tego problemu nie rozwiążą, jako ze aby znieść bezrobocie, trzeba by tez znieść kapitalizm rynkowy.
15 lipca o godz. 18:36 39027
Generalnie: poza Szwajcaria i Koreą Południową, to nie ma dziś w zasadzie większej, w miarę niezależnej gospodarki, bez bezrobocia. Jak to już pisałem, Szwajcaria, jest wyjątkowym państwem: „bankierem świata” z bardzo restrykcyjną polityką imigracyjną, podobnie jak Korea Południowa z jej kontrolą państwa nad gospodarką i olbrzymią pomocą z USA, jako że Korea Południowa jest dziś w Azji tym, czym do niedawna była w Europie RFN – „oknem wystawowym” Zachodu: w przypadku RFN na Europę Wschodnią, a szczególnie na NRD i ZSRR, a w przypadku Korei Południowej na Azję Wschodnią – głównie na ChRL a także na (neo)feudalną Koreę Północną. Tak więc nie da się zwalczyć bezrobocia w Polsce, jeżeli będziemy się upierać przy kapitalistycznej gospodarce rynkowej. Nie tylko Pani Kopacz nic tu nie pomoże – taki sam, czyli żaden, efekt przyniosło by też zatrudnienie do rozwiązania problemu bezrobocia w Polsce kilkudziesięciu laureatów nagrody im. Nobla z ekonomii, czy też szefów największych ponadnarodowych korporacji, jako że bezrobocie jest nieodłącznie związane z kapitalizmem rynkowym, a więc można je zlikwidować tylko wraz z rezygnacją z mechanizmów rynkowych, czyli tylko przez demontaż kapitalizmu rynkowego.
15 lipca o godz. 18:43 39028
Leonid,
Dobrze by mieć w Polsce 7% bezrobotnych.
Jaki jest Twój pomysł na zmniejszenie bezrobocia?
15 lipca o godz. 18:47 39029
Leonid,
Teraz zobaczyłem, czyli powrót do tego co było albo co jest na Kubie i w Korei Północnej.
Rewelacja!
15 lipca o godz. 19:05 39030
Sztubak
1. Według ILO (MOP) i OECD Polska ma obecnie oficjalną stopę bezrobocia w wysokości 7,9%, a więc niewiele wyższą niż Kanada, z jej oficjalnymi 6,8%.
1. Kanada, ze swoimi olbrzymim obszarem i ogromnymi bogactwami naturalnymi, będąc państwem z jedną z najniższych na świecie gęstością zaludnienia oraz jednym z najbogatszych państw świata ma ponad milion 300 tysięcy bezrobotnych (dokładnie 1310200). Nie jest to więc dla nikogo przykład do naśladowania, jako że gdyby zastosować te kanadyjskie metody walki z bezrobociem w Polsce, to mielibyśmy nie te około 8% bezrobocie (dokładnie 7,9%), a wiec tylko o niewiele więcej niż o punkt procentowy wyższe niż w Kanadzie, a co najmniej dwa razy tyle!
2. Pisałem już w tej dyskusji (15 lipca o godz. 17:16), że jedynym rozwiązaniem problemu niskich płac i związanego z nim problemu bezrobocia jest rezygnacja z wolnorynkowych dogmatów i zrozumienie, że ponieważ sektor prywatny nie jest (z wielu względów) zainteresowany zwiększeniem zatrudnienia i podwyżką płac roboczych, to państwo musi tu wkroczyć, jak to zawsze bywa w przypadku tzw. market failure („awarii rynku”) i zacząć tworzyć dobrze opłacane miejsca pracy, i to nie w administracji czy też w usługach niematerialnych, ale głównie w przemyśle i usługach materialnych, a więc miejsca pracy, które „same na siebie zarobią”.
3. Na Kubie nie ma praktycznie kapitalizmu, a więc nie ma tam też i bezrobocia. W Korei Północnej też nie ma bezrobocia, ale tam jest przecież ustrój (neo)feudalny, a jak wiadomo, bezrobocie pojawia się dopiero w kapitalizmie!
15 lipca o godz. 19:52 39031
Najpierw trzeba zadbać ot to, by dużo zarobić a dopiero potem zastanawiać się na co to wydać.
Każdy hodowca owiec wie, że owce się strzyże a nie goli do gołej skóry a rolnik rozumie, że gdy w stajni zamiast koni roboczych będzie miał same wierzchowce to pola nimi nie obrobi a sam nie wydoli tego zrobić no i” będzie bida”.
Niestety – rządzący w Polsce od 25 lat nie dość, że nic w tym kierunku nie robią i nie wiedzą jak to zrobić to odnoszę wrażenie , że oni nawet nie wiedzą, że tym właśnie trzeba się zająć w I-szej kolejności.
15 lipca o godz. 21:05 39032
kaesjot
Aby więcej zarobić, można albo zagnać pracowników do jeszcze intensywniejszej pracy, która jednak nie musi być wydajniejsza (batem można wymóc ilość, ale już nie jakość), albo też zainwestować w maszyny, które zwiększą wydajność pracy. Tyle, ze w tym drugim przypadku trzeba będzie zwolnić część pracowników. Jak widzisz, proste rady do niczego dobrego nie prowadzą, a w kapitalizmie tak czy inaczej musi być wyzysk i bezrobocie, jako że bez nich nie ma zysku, a więc także i kapitału! Niech przestrogą będzie dla nas nie Grecja, która zawsze była realnie biedniejsza niż Polska (mowa tu oczywiście o czasach nowożytnych), a Hiszpania, która już w zeszłym stuleciu zmodernizowała swój przemysł, ale okupiła tą modernizacje, a więc radykalne zwiększenie wydajności pracy, ogromnym wzrostem bezrobocia: w roku 1976 było ono na poziomie około 5%, w roku 1985 przekroczyło ono 20%, w latach 1990. doszło do 25%, spadło trochę do ok. 10% na początku lat 2000, ale obecnie znów przekroczyło ono 25%.
15 lipca o godz. 21:25 39033
Nawet nie chce mi się dywagować. Ale jest jedna perełka nieprawdy w tym komentarzu. To zdanie „po co mechanizm dodawania ludziom, którym najpierw pieniądze się zabrało? Nie lepiej obniżyć obciążenia pracy?”.
Otóż oba te ukryte za znakami zapytanie stwierdzenia są nieprawdziwe. Nie w teorii tylko w praktyce.
1. Ludzie, którzy coś mają przez długi czas, traktują to jako normalność, która im się należy i nigdy nie będą popierać tego, który im tylko daje coś, co i tak już mają.
2. Ludzie lubią się czuć wyróżnieni ponad innych. Dlatego wyborów nie wygrywają partie, które po prostu chcą dawać wszystkim, choćby obniżając podatki, a jedynie ci, którzy dają wybranym grupom. Choćby łóżkowe (inne słowo) od rodzenia dzieci. Bo to się bardziej opłaca niż dawać na lepsze wychowanie czy kształcenie. Ale to wyróżnia! Dodam, że daje się też ze strachu, żeby nie rabowali.
2. Obieranie wszystkim jest natomiast bez znaczenia dla wyborów o ile jest w miarę równe. Obniżanie kosztów pracy się nie opłaca. I nikt za to wdzięczny nie będzie.
To wszystko jest znane i opisywane. Podsumowując można powiedzieć, że polskie partie instynktownie działają w swoim najlepszym interesie i to co mówią i robią jest racjonalne i rozsądne. Czego nie można powiedzieć o Pańskim komentarzu opierającym się na zupełnie nieracjonalnej racjonalności.
15 lipca o godz. 21:30 39034
Bełkoczę?
No to co powiedzieć o tych, którzy gospodarkę 21w chcą rozwijać przy pomocy koni roboczych w stajni. A co to jest koń roboczy? Jaki ma silnik? Takie nowoczesne myślenie.
15 lipca o godz. 21:32 39035
Leonid – powtarzasz slogan, który , jak myślałem, jest Tobie obcy.
Ja uważam, że gospodarka jest po to, by zaspokajać realne na miarę możliwości i posiadanych zasobów potrzeby społeczeństwa ( nie utożsamiaj tego z komunistycznym ” każdemu wg potrzeb ” ). Nie będę przecież piekł chleba ile się da lecz tyle, ile potrzeba, by nikt nie był głodny ani nie rozchorował z przejedzenia.
Skoro wzrosła wydajność pracy i mniej ludzi potrzeba do wytworzenia niezbędnej ilości dóbr to podzielmy się pracą aby każdy mógł „sam na siebie” zapracować”,
Nie będę dalej tego rozwijać bo sam wiesz o co chodzi.
15 lipca o godz. 21:50 39036
Leonid,
Gospodarka rynkowa doskonale się sprawdziła w okresie powojennym do lat osiemdziesiątych w Nemczech i krajach skandynawskich i moim zdaniem to jest model do naśladowania dla Polski. Kapitalizm regulowany.
Przemysł państwowy to gwarancja niskiej wydajności pracy i niekończących dopłat z budżetu.
To już było.
15 lipca o godz. 22:05 39037
ZWO
1. Twoja krytyka tzw. demokracji jest słuszna, ale co proponujesz w zamian? Ja proponuję oświeconą dyktaturę czyli inaczej merytokrację, polegającą na pozytywnej selekcji na wszystkie stanowiska w państwie: od młodszego referenta do prezydenta, czyli na postawie egzaminów podobnych do tych, jakie kiedyś obowiązywały w Chinach plus absolutny zakaz zatrudniania w urzędach krewnych i znajomych królika. Oczywiście, ten system selekcji trzeba by dopracować, ale kiedyś trzeba będzie wreszcie pozbyć się tej korupcji i nepotyzmu, które dziś zżerają, jak rak, ciało państwa polskiego.
2. Kto według ciebie chce rozwijać gospodarkę przy pomocy koni roboczych w stajni? Chyba nie zrozumiałeś figury stylistycznej!
15 lipca o godz. 22:15 39038
kaesjot
1. Być może w socjalizmie oraz komunizmie gospodarka będzie funkcjonować po to, by zaspokajać realne, na miarę możliwości i posiadanych zasobów, potrzeby społeczeństwa. W ustrojach klasowych służy ona przecież głównie zaspokajaniu, na ogół wydumanych, potrzeb klasy panującej (w niewolnictwie klasy właścicieli niewolników, w feudalizmie klasy feudałów świeckich i kościelnych, a w kapitalizmie klasy kapitalistów). Tak więc w kapitalizmie piekarz nie piecze chleba po to, aby zaspokoić głód swój i swych sąsiadów, ale tylko po to, aby zarobić na sprzedaży wyprodukowanego przez siebie chleba. Lekarz nie leczy po to, aby ludzie byli zdrowi, ale aby zarobić na tym, że ludzie chorują. Murarz nie buduje domów po to, aby ludzie mieli dach nad głową ale aby zarobić na sprzedaży albo wynajęciu wybudowanego przez siebie domu. Itp. Itd.
2. Poza tym, to popełniasz elementarny błąd: w kapitalizmie producent nigdy nie produkuje „ile się da” lecz tylko tyle, ile zapewni mu najwyższy zysk. Co z tego, że moi sąsiedzi są głodni, skoro nie stać jest ich na więcej niż na zakup jednego bochenka chleba dziennie, a więc (dla uproszczenia) jeśli jestem jedynym piekarzem w jakiejś małej miejscowości z setką „dusz”, to będę piekł nie więcej niż 100 bochenków chleba dziennie, gdyż więcej po prostu nie sprzedam! Pomijając mało prawdopodobny przypadek, kiedy odziedziczywszy po przodkach miliony n.p. sztuk złota, to nie będę piekł więcej niż te 100 bochenków, nawet wtedy jeśli w mojej miejscowości będzie ponad 100 osób, ale tylko setkę z nich stać będzie na zakup chleba, jako że wtedy musiałbym dokładać do tego interesu, a więc najprawdopodobniej „poszedł bym z torbami:… 🙁
3. Zrozum także, że w kapitalizmie rynkowym niemożliwe jest dzielenie się pracą. Jeśli ktoś ma pełny etat, to nie zrezygnuje z niego dobrowolnie na rzecz połowy etatu, a więc na rzecz otrzymywania o połowę niższego wynagrodzenia. Oczywiście, można podzielić etat na dwie części i każdemu z pracujących płacić nominalnie tyle samo, ile zarabiał przed tym podziałem pracownik mający pełny etat, ale to tylko spowoduje inflację, a więc spadek realnych dochodów. Praw ekonomii nie da się po prostu oszukać!
15 lipca o godz. 22:33 39039
Sztubak
Jeśli jestem kiepskim kucharzem, to znaczy, że muszę zamknąć swoją kuchnię i zacząć się żywić we wykwintnej restauracji ? Zamiast prać samemu, to nieść pranie do pralni, zatrudnić sprzątaczkę, malarza, ogrodnika itp.,
Tak wg Ciebie należy zrobić.
Tylko z czego tych „fachowców” opłacić ???
Skoro w każdym fachu są specjaliści lepsi od ciebie to co będziesz robić, by zdobyć środki na opłacenie ich ?
Trudno – muszę się pogodzić z tym, że moje jedzenie nie będzie smaczne i wykwintne, mieszkanie moje nie będzie lśnić a na ścianach farba z zaciekami i niedomalowaniami.
Jeśli chcę, aby było lepiej muszę doskonalić się w tych umiejętnościach ( muszę CHCIEĆ ).
Zechciej przyjąć do wiadomości, że w PRL-u większość pracowników stanowili ludzie „granatem oderwani od pługa” , potomkowie chłopów pańszczyźnianych którzy praktycznie byli niewolnikami a ich powodzenie zależało nie od jakości ich pracy tylko od tego czy udało się przypochlebić dziedzicowi np. poprzez „kablowanie” innych.
Stąd charakterystyczne dla nas równanie w dół, niszczenie wybiegających przed szereg.
Nie da się w dwa pokolenia zrobić tego na co inne społeczności miały 20 pokoleń.
15 lipca o godz. 22:44 39040
Sztubak
1.Bzdury pleciesz: gospodarka rynkowa nigdzie się nie sprawdziła. Relatywny dobrobyt ludzi pracy w USA i na Zachodzie Europy oraz częściowo w Japonii w latach powojennych był głównie wynikiem tego, że powstał tzw. obóz socjalistyczny, w którym nie było bezrobocia, a więc musiano zlikwidować bezrobocie i wprowadzić tzw. państwo dobrobytu (welfare state) na Zachodzie, co oczywiście spowodować musiało relatywny spadek dochodów kapitalistów, a więc nic dziwnego, że kapitaliści, rządząc na Zachodzie, zrobili wszytko, aby obalić ów obóz socjalistyczny. Jak wiadomo: kiedy tylko wprowadzono na powrót kapitalizm w b. ZSRR i jego sojusznikach, to od razy przykręcono śrubę pracownikom także i na Zachodzie, obniżając ich płace realne i podwyższając bezrobocie oraz stopniowo demontując owo państwo dobrobytu.
2. Kapitalizm regulowany to jest jak regulowana przestępczość, czyli inaczej oksymoron, jako że kapitalizm polega na wolnym rynku. Likwidując wolny rynek, likwiduje się tym samym kapitalizm. I jak byś konkretnie chciał regulować kapitalizm? Regulując płace i zyski? To co by wtedy z kapitalizmu pozostało?
3. Jakie masz dowody na to, że przemysł państwowy to gwarancja niskiej wydajności pracy i niekończących dopłat z budżetu? Wiele państwowych firm jest przecież wysokodochodowych, a wiele prywatnych – deficytowe. Nie ma podziału na firmy państwowe i prywatne, a tylko na firmy dobrze i źle zarządzane.
Co powiesz o takich firmach jak n.p. Volksbank (Austria), Browar Budweiser (Czechy), Areva (Francja), Airbus (Francja/Niemcy), system banków „Sparkasse” (Niemcy), czy też Swisscom (Szwajcaria) albo Embraer (Brazylia)?
15 lipca o godz. 22:46 39041
Kaesjot
Pamietaj, że tzw. I świat rozwinął się na bazie kolonialnego wyzysku. Uważam więc, że dziś to praktycznie 100% Brytyjczyków, Francuzów, Holendrów i Belgów a nawet ogromna większość Niemców i Skandynawów żyje ponad stan nic albo bardzo mało robiąc, dzięki temu, ze ich przodkowie wyzyskiwali do niedawna (bezpośrednio oraz pośrednio) kolonie. Przypominam ci też, że system kolonialny trwał aż do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, a ostatnie kolonie uzyskały niepodległość dopiero w połowie lat 1970., a więc zaledwie jakieś 40 lat temu, a podczas XIX i XX wieku społeczeństwa Europy Zachodniej zgromadziły dzięki rabunkowi kolonii ogromny kapitał, z którego odsetek żyją one do dziś. Gdyby nie kolonie, to W. Brytania byłaby przecież uboższa niż Polska!
16 lipca o godz. 3:52 39042
Na początek proponuję zapomnieć o oficjalnym poziomie bezrobocia i używać poziomu aktywności zawodowej.
W USA zdołano radykalnie zmniejszyć poziom bezrobocia STATYSTYCZNIE…pomimo rekordowo niskiej aktywności zawodowej i postepujacego niepelnego zatrudnienia.
Różne swiercetaty i casuals.
Proponuję sprawdzić jak radzą sobie kraje skandynawskie i przyzwyczaić się do tego, że najważniejsza jest wydajność społeczeństwa jako całości, sensowna pozwalająca godnie żyć polityka socjalna i redystrybucja.
Ludzie mogą być spolecznie uzyteczni i spelnieni nie tylko zasuwajac na tasmie 12 godzin dziennie.
Tradycyjnie rozumianej pracy będzie coraz mniej.
Bez rozsadnego państwa rynek będzie coraz bardziej bezradny wobec tych problemów
Np w pogoni za maksymalizacja zysku zabił fundament swojego istnienia – popyt!
Tylko państwo może rozwiązać rosnacy problem „bezuzytecznych” obywatelii i duszacy gospodarkę brak popytu.
Na zadłużeniu się już się chyba dłużej nie pociagnie.
16 lipca o godz. 7:19 39043
Andrzej Falicz – dokładnie tak !
” Ostaję z wami – powiedział Kosek.
Z grupą ostajesz – powiedział stary Sapek …”
To fragment jednej z Powieści Piastowskich Karola Bunscha.
Kosek, zwykły chłopak „z ludu” zasłużył się na wojnie czym zwrócił uwagę samego księcia Bolesława. Miał szansę na „karierę” w grodzie pod okiem komesa lecz wybrał życie w społeczności, z której się wywodził – mniej dostatnie ale bezpieczniej.
W grodzie musiałby rywalizować z innymi o awans czy choćby tylko zachowanie swego stanowiska , w grupie pomagałby innym i sam mógłby liczyć na ich pomoc w razie potrzeby.
Jeszcze za PRL-u jak zdarzyło się coś w pracy zawalić poprosiłeś kolegę o pomoc i pomógł tak, ze kierownik się dowiedział – dzisiaj taki współpracownik od razu poleciałby zakablować do kierownika. dowie .
Jak widać najlepiej żyje się społecznościom, gdzie myślenie w kategorii MY dominuje nad myśleniem kategoriami JA .
Jest mniejsze zróżnicowanie i ludzie czuja się szczęśliwsi – a ot głownie chodzi.
Kiedyś śmiałem się z antagonistów Kaziuka z „Konopielki” – dzisiaj ich rozumiem.
16 lipca o godz. 7:20 39044
korekta – …kierownik się NIE dowiedział…”
16 lipca o godz. 8:04 39045
.Kagan/tu Leon..+Falicz/,kaesjot/ofiara cenzury/:zajmijcie sie lepieij problemem czy Adam i Ewa mieli pepek jako niezrodzeni z lona matki!O gospdarce wiecie tyle samo!
16 lipca o godz. 9:24 39046
Andrzej Falicz
Przecież ja napisałem to samo. Bez rozsądnej interwencji państwa rynek będzie coraz bardziej bezradny problemów takich jak bezrobocie i bezdomność (brak pracy i mieszkań). Zgoda też, że w pogoni za maksymalizacją zysku kapitalizm zabił fundament swojego istnienia czyli popyt. I zgoda, że tylko państwo może rozwiązać rosnacy problem “bezuzytecznych” obywateli i duszacy gospodarkę brak popytu oraz deficyt mieszkań dostępnych dla zwyczajnych ludzi oraz że na zadłużeniu to się już się chyba dłużej nie pociągnie. Po prostu kapitalizm zaczyna dochodzić do kresu swych możliwości, ale rządzące nami elity nie chcą tego zauważyć. 🙁
16 lipca o godz. 9:28 39047
kaesjot
Zgoda: współpraca buduje, rywalizacja rujnuje (ta ostatnia sprawdza się tylko w sporcie, ale często też wymaga współpracy w ramach drużyny). Najlepiej żyje się więc społecznościom, gdzie myślenie w kategorii MY dominuje nad myśleniem kategoriami JA. Niestety, od roku 1989 uczą nas w Polsce, że należy myśleć tylko i wyłącznie kategoriami JA, a wiec mamy jak mamy i będziemy mieć jeszcze gorzej, chyba że zaczniemy wreszcie myśleć kategoriami MY!
16 lipca o godz. 11:30 39048
Z marksistami i innymi głęboko i niezłomnie wierzącymi nie ma dyskusji.
16 lipca o godz. 11:37 39049
Wybierzta mnie. Każdemu Polakowi dam 5 milionów dolarów, jacht, piętrową willę w Konstancinie, drugą na Rivierze. Emerytura powyżej 30 lat, no taxes.
16 lipca o godz. 12:23 39050
Leonid do sztubaka
„Sztubak
1.Bzdury pleciesz: gospodarka rynkowa nigdzie się nie sprawdziła.”
Pierwsze primo, gdzie sprawdziła się gospodarka socjalistyczna?
Drugie primo, zaczynając zdanie od „bzdury piszesz” udowadniasz, że jesteś zadufanym w sobie dupkiem.
Trzecie primo, pozytywnymi selekcjonerami będą Leonid z Victorem Astem,
jak Putin z Miedwiediewem.
16 lipca o godz. 12:56 39051
Bełkot obietnic przedwyborczych i nie tylko, bo będących podstawą dezinformacji i antypropagandy Bezprawia i Niesprawiedliwości, jest przerażający. Przed Polską stoi więc zadanie na miarę Herkulesa: jak rozwiązać problem śmieciowych obietnic tej partyjki, których celem jest zburzenie dorobku ćwierćwiecza demokracji, i na jej gruzach stworzenie państwa o zasadach gospodarczych wyssanych z brudnych paluchów jej fantastów, a ideologicznie wzorowanego na Dekalogu (którego wielu działaczy owej antysystemowej partii nie raczy zresztą przestrzegać). Ów belkot to ważny instrument przepełniania Polakom mózgów pustką myślową przez sPISek. Bo tylko tak zmanipulowani, omamieni wizją rajskiego Kaczogródka wyborcy, mogą przyjmować te bełkotliwe obiecanki cacanki za dobrą monetę, i głosować na tych polityków, chyba parodiujących barona Munchausena.
16 lipca o godz. 14:00 39052
@Leo
W zasadzie jesteś chyba jedynym dyskutantem na licznych blogach, który rzeczowo odnosi się do innych komentarzy. Chyba jedynym Panie „ekonom”. Tym nie mniej raczej nie chodzi Ci o dyskusję. Podejrzewam, że nie możesz znieść, że ktoś inny może mieć zdanie różne od twojego. I nawet może lepsze. Dlatego musisz każdemu pokazać, że wiesz lepiej.
A co do rzekomej figury stylistycznej z koniem pociągowym to samo użycie takiej figury świadczy o dyskutancie i źródłach jego inspiracji. No i pozwala z góry ocenić jego wywody. Wygląda, że tego nie zrozumiałeś.
Jeszcze jedno: W swoich komentarzach odnoszę się tylko do figur ich autorów. Nie mam teorii ratowania świata ani oceny kapitalizmu. Taka dyskusja wymaga odpowiedniej atmosfery i poziomu. Tylko w takiej sytuacji możesz dołożyć swoją część, kiedy nie musisz się odnosić do ogłupiających teorii różnych nawiedzonych. Bo Polska jest grajdołem, gdzie nikt nikogo nie słucha i każdy wie lepiej, a wszyscy inni to durnie albo złodzieje. I jeśli nawet napiszesz coś bardziej przemyślanego, najwyżej ci nawymyślają bo nie zrozumieli, że dzisiaj o przyszłości decydują autonomiczne traktory a nie konie pociągowe.
A już najgorsi są ci co to zajmowali najlepsze stanowiska, bo by przyszedł jeszcze gorszy, a kiedy już nie było co kraść, wyjechali i pouczają zza kałuży. Niestety, swoją polską mentalność grajdoła zabrali ze sobą i dalej w niej tkwią.
Ostatnie: Ja też doceniam pozytywny wpływ komunizmu na kapitalizm. To prawda, że kiedy znikł ZSRR kapitalizm wrócił do swojej normalnej sytuacji. I będzie jeszcze gorzej, bardziej imperialstycznie i bardziej pogardliwie dla słabych. Lepiej też rozumiem z jaką chłopską mentalnością rozpoczynał komunizm w Polsce i jak doprowadził do tego, że wszyscy uważają się w Polsce za równych (jeszcze). Ale o łagrach nie zapominam.
16 lipca o godz. 14:19 39053
ZWO
1. Dziękuje za zauważenie, że ja staram się wszędzie rzeczowo odnosić do innych komentarzy. Może nie jestem jedynym, ale jednym z niewielu, który to robi. Poza tym, jestem tylko człowiekiem, a więc zdarzają mi się pomyłki. Ale co z tego? Przecież tylko tow. Stalin był nieomylny! 😉
2. Nie czepiał bym się na twoim miejscu do tych koni, skoro wciąż w powszechnym użyciu są konie mechaniczne, szczególnie jeśli mowa o samochodach, a nie kilowaty, których nawet, ja, jak by nie było elektroenergetyk z wykształcenia, używam tylko dla urządzeń elektrycznych.
3. Jako emerytowany profesor ekonomii i nauk politycznych mam chyba prawo mieć swoją może nie tyle teorię, ale hipotezę ratowania świata oraz teorie oceny kapitalizmu, która zresztą wziąłem głównie od Karola Marksa i Róży Luksemburg oraz częściowo od Ernesta Mandela – znanego zachodnioeuropejskiego ekonomisty (nie mylić z Nelsonem Mandelą, znanym południowoafrykańskim politykiem).
4. Pisząc co piszę, zdaję sobie doskonale sprawę, jaki to przyniesie odzew. Ale nie przestanę pisać tylko dla tego, że ktoś mnie z tego powodu zwymyśla!
5. Cieszę się, że doceniasz pozytywny wpływ komunistycznych rządów (nie myl ich jednak z komunizmem) na kapitalizm. O łagrach ja nie zapominam, ale pamiętam też, że w Grecji, za rządów prawicy, działały po II Wojnie Światowej obozy koncentracyjne i ze w największym z nich, na wyspie Makronisos, w latach 1947-1950, więziono łącznie 1100 oficerów zawodowych i rezerwistów – kombatantów ELAS (greckiej umiarkowanie lewicowej partyzantki z czasów II WŚ, coś jak zwolennicy polskiego przedwojennego PPSu) i 27 tys. niższych stopniem bojowników ELAS, DSE (komunistycznej partyzantki) i nawet żołnierzy królewskich (czyli odpowiedników AK i armii Andersa). Jednak największą grupę więźniów, liczącą ok. 30 tys. osób stanowili w tych greckich obozach koncentracyjnych cywile, w tym kobiety i dzieci, kierowani tu decyzjami administracyjnymi. Większość więźniów zmuszano do wyczerpującej pracy fizycznej, w palącym słońcu i zwykle bezużytecznej. Planowo i systematycznie popełniano tam zbrodnie. W latach 1967-1974 (dyktatura pułkowników), część tych obozów otwarto ponownie. Rząd Niemiec umywał wówczas ręce, jako że to była przecież „wewnętrzna sprawa Grecji”… 🙁
16 lipca o godz. 14:32 39054
sztubak:od minimum 50 lat interesuje mnie gospodarka i gornictwo w Polsce i RFN.Kiedy dawniej Leonid+ iles tam innych pseudo, zaczal pisac na znany mi temat zwykle bzdury i lewackie dyrdymaly ,przestalem z nim dyskutowac!On nawet bedzie twierdzil ,ze koguty znosza jajka!
Czasem denerwuja mnie te lewicowe poglady kilku wiecznie wczorajszych,ale co zrobic,w kazdej zbiorowosci znajdzeisz kilku i…..!
Mozecie sobie tu pisac co chcecie,nawet ze w Korei Pln,jest wszystko o.k.,ale jednemu nie potraficie zaprzeczyc:kapitalizm jest zlym systemem soleczno-gospodrczym,ale lepszego ludzkosc jeszcze nie wymyslila! Wyjatkiem sa tzw.lewacy:co chyca to zniszcza!
16 lipca o godz. 14:36 39055
Sztubak
1. Gospodarka socjalistyczna sprawdziła się n.p. w Czechosłowacji i NRD a także na Węgrzech, gdzie standard życia za Kadra był o wiele wyższy niż dziś. Spa wdziała się ona także w Słowenii a częściowo nawet w Chorwacji i Serbii (poza Kosowem). Socjalistyczną gospodarkę ma dziś de facto Korea Południowa oraz Singapur a nawet Malezja.
2. Daruj sobie te chamskie ataki ad personam. Dziwię się, że Gospodarz tego blogu je toleruje. 🙁
3. Z zadufanymi w sobie prawakami, zwolennikami Pana Mikkego, dyskusji nie ma.
16 lipca o godz. 14:43 39057
Observer
Nic nie rozumiesz. Demokracja NIE polega na dawaniu niemożliwych do zrealizowania obietnic. Ona polega na tym, że rząd czy prezydent stawia takie pytanie na referendum, jak na przykład – czy chcesz:
– A: wysokich podatków oraz bezpieczeństwa socjalnego, w tym finansowanej z twoich podatków powszechnej edukacji, finansowanej z twoich podatków powszechnej opieki medycznej, porządnego zasiłku, jeśli stracisz pracę oraz skutecznej policji, chroniącej cię przed przestępcami, straży pożarnej finansowanej z twoich podatków a także uczciwych, niezależnych sądów, finansowanych z twoich podatków?
Czy tez jesteś za:
– B: niskimi a nawet zerowymi podatkami oraz brakiem jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa jeżeli stracisz pracę, zachorujesz albo staniesz się ofiara kradzieży czy też napadu albo pożaru, czyli że będziesz musiał płacić rynkowe stawki za prywatną ochronę i prywatną straż pożarną oraz czy chcesz aby wszystkie szkoły były płatne (łącznie z podstawowymi) a także czy chcesz aby sądy były prywatne, a więc wygrywał by w nich zawsze bogatszy?
Oczywiście, takie referendum może być bardziej złożone, n.p. wyborcy mogą mieć przedstawione 10 opcji, z których A i B będą opcjami skrajnymi. Błąd Ciprasa polegał więc na tym, że nie zapytał się on wprost, czy Grecy chcą za wszelką cenę, a więc jeszcze większej biedy, pozostać w UE i Eurozonie, czy też chcą wyjść z UE i Eurozony, wrócić do drachmy i zacząć tym samym wychodzić z dołka korzystając z tego, że drachma uczyni gospodarkę grecką konkurencyjną względem reszty świata.
16 lipca o godz. 20:31 39058
@Leo
Ciekawe, że Niemcy właśnie zaczynają pomału rozliczać się z ludobójstwa w Afryce Południowo Zachodniej (Namibia). Kiedy wreszcie Polacy zaczną się rozliczać ze swojego kolonializmu na Ukrainie zamiast czytać Sienkiewicza.
Co do komunizmu: Każdy ma swojego hopla. Chcesz rozróżniać między komunizmem i socjalizmem to twoja sprawa. Możesz włos dzielić i nawet na 3 części. Powodzenia.
Ja widzę jedno i nie jest to tylko moje zdanie. Pomału możliwości wytwarzania dóbr stają się tak duże, że rzeczywiście coraz mniej miejsc pracy jest do tego potrzebne. I trudno znaleźć zbyt na te towary. Nie jest tak, że jak jest zapotrzebowanie na 100 chlebów to piekę 100. Jeśli mam maszynę, która piecze za darmo 130 i nie może mniej to taniej wyrzucić 30 chlebów niż maszynę.
Dzisiaj problemem Volkswagena jest utrzymanie obłożenia zakładów 98% bo to najbardziej obniża koszty, dlatego produkują na skład albo dają rabaty. Bo czasem taniej jest wyrzucić nadmiar. Stąd Ty też piszesz jak małe dziecko. A tu problemem nie jest Marx i nie tymi metodami dzisiaj będą rozwiązywane problemy.
16 lipca o godz. 21:46 39059
To niemożliwe, żeby mieć takie kretyńskie poglądy po latach komunizmu w Polsce i na świecie.
Breżniew powiedz w końcu, że ty sobie tutaj jaja robisz.
16 lipca o godz. 23:31 39060
ZWO
1.Akurat w koloniach niemieckich nie było najgorzej. Owszem, było drętwo i nudno, jak to w Niemczech, ale prawdziwe ludobójstwo to było w Kongu Belgijskim, a z tego ludobójstwa to jakoś dotąd nikt nie potrafił Belgów rozliczyć. O Kongu, a szczególnie o Katandze wiem sporo, jako że mieszkałem w swoim czasie w RPA i spotykałem tam „weteranów” belgijsko-południowoafrykańskiej interwencji zbrojnej w Katandze, która miała swój czas zaraz po uzyskaniu nieodległości przez Kongo. Zresztą nawet Conrad dawał do zrozumienia w swych powieściach, jakie to straszne rzeczy działy się w Kongu pod belgijskim panowaniem…
2. Ja rozróżniam pomiędzy komunizmem, socjalizmem i kapitalizmem państwowym a także pomiędzy w/w a rządami komunistów. W Chinach i Wietnamie rządzą od lat komuniści, ale nie ma tam ani komunizmu ani nawet socjalizmu, a jest tylko dość typowy kapitalizm państwowy: w Wietnamie z większą, a w Chinach z a nieco mniejszą interwencją rządu w gospodarkę. Poza tym, to nazywanie ustroju PRLu „komunizmem” jest wyraźną manipulacją z zakresu socjotechniki oraz marketingu politycznego, mająca za swe zadanie zohydzenie Polakom idei komunizmu, która, tak nawiasem, jest bardzo podobna do tego, co głosił Jezus z Nazaretu.
3. Oczywiście, że możliwości szybkiego i taniego wytwarzania dóbr stają się obecnie tak duże, że coraz mniej miejsc pracy jest do tego potrzebne, a więc jeśli spada zatrudnienie, to spada także popyt na te towary. Ale nie ma takiej maszyny, i nigdy nie będzie, która będzie piekła chleb za darmo, jako że musi ona do tego pieczenia zużywać surowce takie jak n.p. mąka, drożdże czy woda oraz przed wszystkim energię (z węgla, gazu czy też elektryczną).
4. Oczywiście, można produkować na skład oraz sprzedawać za cenę poniżej kosztów produkcji, ale tylko do czasu. Oczywiste jest też, że najniższe koszta są przy optymalnej wielkości produkcji, czyli takiej, na jaką dany zakład zaprojektowano. Ale ty patrzysz tylko z punktu widzenia kosztów, czyli „podażowej” a nie widzisz strony „popytowej”, czyli wpływów ze sprzedaży wyprodukowanych samochodów czy też chlebów. Co z tego, że będę tanio produkować samochody albo chleb, skoro nie będę miał na nie zbytu? Od razu widać, że nie studiowałeś nawet elementarnej mikroekonomii czyli na poziomie I roku studiów!
5. A także, co gorsza, nie masz nawet elementarnego pojęcia o termodynamice, pisząc takie horrendalne wręcz bzdury, że możliwa jest maszyna robiąca cokolwiek za darmo, czyli nie zużywająca do produkcji anergii, czyli inaczej tzw. perpetuum mobile pierwszego rodzaju, czyli maszyna, która wykonuje pracę bez pobierania energii z zewnątrz. Tyle, że działanie takiej maszyny jest sprzeczne z zasadą zachowania energii, a w wersji termodynamicznej z pierwszą zasadą termodynamiki, która jest jej szczególnym przypadkiem.
Wybacz, ale miałem cie za nieco bardziej „kumatego”… 🙁
16 lipca o godz. 23:32 39061
Witold
Mylisz wyraźnie komunizm z rządami komunistów., a więc nie wiesz, co piszesz… Po szczegóły patrz wyżej. Poza tym, to niestety, ale twoje wpisy dowodzą, że jesteś chamem. 🙁
16 lipca o godz. 23:49 39062
ZWO
P.S. Coś Niemcy spartolili tą fabrykę VV, skoro optymalnie pracuje ona nie przy całkowitym wykorzystaniu jej nominalnej zdolności produkcyjnej, a tylko na poziomie od niej niższym! Jeśli ja mam urządzenie zaprojektowanie do pieczenia 100 bochenków chleba na godzinę, to najniższe koszta produkcji powinienem mieć wypiekając na niej nie 98, a 100 bochenków chleba na godzinę. Jeśli najniższe koszta osiągać będę wypiekając 98 bochenków chleba na godzinę, to będę mieć podstawy do złożenia reklamacji u jej producenta, jako że sprzedano mi maszynę o optymalnej wydajności nie 100 jak obiecywano, a tylko 98 bochenków chleba na godzinę. A ja mam n.p. popyt na 100 bochenków chleba na godzinę, a więc ponoszę relatywną stratę (mam niższe zyski niż powinienem mieć kupując tą maszynę) produkując na tej maszynie 100 bochenków na godzinę, czyli nadmiernie ją eksploatując!
17 lipca o godz. 7:47 39063
Leonid – są pojęcia mocy produkcyjnej i zdolności produkcyjnej. Praktycznie niemożliwa jest produkcja na pełnej mocy 24h/dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Są procesy, które „idą” w ruchu ciągłym, gdyż zbyt czasochłonne i energochłonne jest ich wygaszanie i rozruch ( np . piece hutnicze lub tzw. procesy aparaturowe ) ale i te co jakiś czas się wyłącza by dokonać niezbędnych przeglądów. Np w zakładach VW w tym samym okresie co roku jest tzw. przerwa remontowa 2-tygodniowa. Pracownicy produkcji idą na urlopy a do dzieła przystępują służby utrzymania ruchu, firmy zewnętrzne by dokonać przeglądów, remontów, zaplanowanych modernizacji.
Specyfika firm jest rożna. Sam pracowałem w takiej, gdzie 75% wartości rocznej sprzedaży przypadało na 3 m-ce sezonu – przez pozostałe 9 m-cy produkowało się „na magazyn”. Było to konieczne, by sprostać sezonowym potrzebom. Tam praca przebiegała w systemie 4-brygadowym bo cotygodniowe ich wygaszanie i rozgrzewanie zbyt dużo by kosztowało.
Produkcja to nie matematyka gdzie 2+2=4.
Wynik zawsze mniej lub bardziej odbiega od planu gdyż wpływa na niego szereg czynników , które na ten wynik wpływają a nie sposób precyzyjnie je przewidzieć.
To, czy ograniczać produkcję, gdy popyt spada czy też podjąć działania pobudzające popyt to często decyzja polityczna – czy pieniądze dać zwalnianym pracownikom czy dołożyć potencjalnym nabywcom, by utrzymać prace dla tych pierwszych.
Moje zdanie jest takie – produkować wyroby możliwie jak najlepsze, by człowiekowi jak najdłużej służyły. Oszczędzamy przez to surowce i energię, których zasoby przecież nie sa nieograniczone. A czas wolny spowodowany mniejszym zapotrzebowaniem poświęcić na zabawę czy choćby słodkie leniuchowanie.
17 lipca o godz. 7:53 39064
kaesjot
17 lipca o godz. 7:47 39063
W opisany przez Ciebie sposób równiez prowadze swoją mikrofirmę.
I jest to norma dla kazdego, kto ma jakieś pojęcie o produkcji ekonomii.
Dziwie sie Tobie, że z bełkotem dyskutujesz.
17 lipca o godz. 8:14 39065
ZWO – może niektórych drażni mój styl pisania bo dla nich jest on infantylny ale, być może ludzie, do których adresuję swe teksty ich nie czytają zatem próżny mój trud.
Uważam, że niekiedy wyłożenie sprawy „po chłopsku” jest bardziej przemawiające „dla mas” niż uczone wywody intelektualistów. A przecież w wyborach to masy decydują.
Jak „moherowej babci” skutecznie wyłożysz reguły gospodarki ? Tylko za pomocą sformułowań, które ona rozumie.
Jeśli podrzucam intelektualistom przykłady , których mogą w formie porównania użyć w rozmowie ze ” zwykłymi ludźmi” to już jest jakaś korzyść.
17 lipca o godz. 8:45 39066
kaesjot
Nie musisz mi tu tłumaczyć podstawowych pojęć z zakresu ekonomiki i organizacji produkcji przemysłowej – znam je doskonale z teorii i praktyki. Niemniej przypominam ci, że moc i zdolność produkcyjna to jest dokładnie to samo:
1. Moc produkcyjna, produkcyjna (wytwórcza) wydajność zespołu urządzeń technicznych, linii produkcyjnych bądź całego przedsiębiorstwa, określana z reguły jako ilość produkcji wytwarzanej w jednostce czasu w normalnych warunkach pracy. Charakteryzowana jest za pomocą wskaźników nominalnego bądź rzeczywistego wykorzystania mocy produkcyjnej. Określana jest również mianem zdolności produkcyjnej. (onet.wiem)
2. „Zdolność (moc) produkcyjna (wydajność) oznacza maksymalną ilość produktu, jaka może zostać wytworzona w określonym czasie” (Donald Waters, Zarządzanie Operacyjne Towary i usługi, PWN 2001 2001 s. 271).
Więcej tu: http://mfiles.pl/pl/index.php/Zdolno%C5%9B%C4%87_produkcyjna
17 lipca o godz. 9:25 39067
kaesjot
Po prostu mylisz moc krótko- i długo-terminową. Na przykład:
Moc pojazdu szynowego jest sumą mocy silników trakcyjnych pojazdu. W kolejnictwie pojazdy z własnym napędem charakteryzuje się zwykle za pomocą trzech typów mocy:
– moc chwilowa lub moc maksymalna – moc wszystkich silników pojazdów, z jaką mogą one pracować przez krótką chwilę, rzędu kilku – kilkunastu sekund, bez ryzyka uszkodzenia.
– moc godzinna – moc wszystkich silników pojazdu, którą mogą one rozwinąć przez czas nie dłuższy niż 60 minut, bez ryzyka uszkodzenia.
– moc ciągła – moc wszystkich silników pojazdu, z którą mogą one nieprzerwanie pracować, bez ryzyka uszkodzenia.
(pl.wikipedia.org/wiki/Moc_pojazdu_szynowego)
Analogicznie z fabryką: jeśli jest wojna i musimy szybko wyprodukować pewną, relatywnie niewielką ilość samolotów bojowych albo czołgów, to możemy przez dzień, tydzień czy nawet miesiąc przekroczyć ową moc ciągłą danej fabryki (linii produkcyjnej), ale przez powiedzmy rok nie możemy przekroczyć rocznej mocy produkcyjnej danej fabryki (linii produkcyjnej), gdyż groziło by to po prostu jej uszkodzeniem. Każdy, kto pracował w fabryce przy produkcji na stanowisku wyższym niż zwyczajny robotnik wie, że dana maszyna czy też linia produkcyjna potrzebuje okresowych przeglądów i remontów – inaczej zaczyna się ona po prostu sypać. Te przeglądy i remonty można ograniczyć w krótkim czasie, ryzykując jednak częstszymi awariami oraz wzrostem kosztów produkcji (n.p. większe jednostkowe zużycie energii i matriałów) oraz spadkiem jakości produkcji. Wstyd mi, że muszę ci tu tłumaczyć takie oczywiste oczywistości. 🙁
17 lipca o godz. 9:37 39069
kaesjot
Zrozum wreszcie i raz na zawsze, że w kapitalizmie rynkowym zatrudnia się ludzi oraz produkuje się tylko dla zysku, a nie dla zaspokojenia realnych potrzeb osób poszukujących pracy czy też konsumentów, a więc że tylko w socjalizmie i komunizmie możliwe jest, aby dać pracę wszystkim, którzy chcą pracować oraz aby produkować wyroby możliwie jak najlepsze, by człowiekowi jak najdłużej służyły.
Ty jesteś zaś rodzajem socjalisty utopijnego (fantasty-marzyciela z jak najlepszymi chęciami poprawy doli ludzi pracy), ale to (czyli socjalizm utopijny) przerabiano już w XIX wieku ze 100% negatywnym skutkiem. Jak widać, brak porządnej edukacji szkodzi. A szkoda, gdyż generalnie masz otwartą głowę i sporą inteligencję, ale, niestety, brak ci jest elementarnej wiedzy z zakresu ekonomi, zarządzania i historii gospodarczej oraz historii myśli ekonomicznej. Ale nie martw się: brak wiedzy można zawsze nadrobić!
17 lipca o godz. 9:54 39071
kaesjot
Na koniec: ty chciałbyś mieć ciastko i je jednocześnie zjeść, czyli że chciałbyś mieć kapitalizm bez jego negatywnych stron a więc i negatywnych skutków takich jak bezrobocie czy też niezaspokajanie realnych potrzeb konsumentów oraz rozrzutne gospodarowanie surowcami, szczególnie zaś energetycznymi. Ale zrozum raz na zawsze, ze w kapitalizmie zatrudnia się ludzi oraz produkuje się tylko dla zysku, a nie dla zaspokajania realnych potrzeb osób poszukujących pracy czy też konsumentów, a więc że tylko w socjalizmie i komunizmie możliwe jest, aby dać pracę wszystkim, którzy chcą pracować oraz aby produkować wyroby możliwie jak najlepsze, by człowiekowi jak najdłużej one służyły.
Aby naprawić kapitalizm, musiał byś przecież usnąć z niego owo dążenie do maksymalizacji zysku, ale tym samym usunął byś postawę funkcjonowania owego kapitalizmu, powodując jego zapaść. To byłoby tak, jakbyś trenował latami sportowca, a kiedy zaczął by on wygrywać zawody oraz bić rekordy, to zabronił byś mu zwyciężania i bicia rekordów, a potem się dziwił, że nie chce się mu dalej trenować, jako że nie widzi on dalej sensu poświęcania się na treningach, skoro nie ma on szansy, aby mieć z tego poświęcania się na treningach jakąkolwiek satysfakcję. Tak samo ty chcesz odebrać kapitalistom ich dążenie do maksymalizacji zysków, a potem dziwił byś się, że nie chce się tym kapitalistom ani zarządzać swoimi fabrykami, ani też w nie inwestować… 🙁
17 lipca o godz. 9:55 39072
Leonid – mnie uczono rozróżniać pojecie mocy produkcyjnej która określa ile można teoretycznie wyprodukować ( wydajność teoretyczna x nominalny czas pracy) i zdolności produkcyjnej określającej realny poziom produkcji bo przecież są nieuniknione czynniki zakłócające ten proces. Wszystko zależy od metodyki liczenia i wiarygodności założonych wskaźników.
A tak nawiasem – z wykształcenia i praktyki jestem organizatorem produkcji.
17 lipca o godz. 9:56 39073
Kagan przeskoczyl samego siebie:na 47 postow 20 Kagana!I to totalne bzdury,ktore spowodowaly ze wszyscy piszacy rozsadnie odeszli z tego blogu!Co Polityka chce osiagnac pozwalajac na taka dyskusje syzofremika!
17 lipca o godz. 9:57 39074
kaesjot
Może i jesteś organizatorem produkcji, ale z bardzo marnym wykształceniem… 🙁
17 lipca o godz. 10:08 39075
kaesjot
17 lipca o godz. 7:47 39063
W opisany przez Ciebie sposób równiez prowadze swoją mikrofirmę.
I jest to norma dla kazdego, kto ma jakieś pojęcie o produkcji ekonomii.
Dziwie sie Tobie, że z bełkotem dyskutujesz. ???
17 lipca o godz. 10:37 39076
KSJ
Nigdzie nie wymieniam Twojego nazwiska bo nie chodzi o Ciebie tylko o sposób myślenia. Natomiast pisanie,”jak się nie podoba to won z blogu i nie czytaj” nie świadczy o wysokim poziomie kultury dyskusji. Wyjaśnij, dlaczego na innych blogach z poziomem takich wyzwisk się nie spotyka.
Co do VW przyznaję, że dziwny przykład bo ta firma od zawsze cierpi na zbyt wysokie koszty produkcji. Były nawet śmieszne czasy, kiedy przynosiła dochód przy wykorzystaniu 102% mocy produkcyjnych. To zresztą jest jeden z głównych powodów aktualnych kłótni w zarządzie. Gdyby nie zyski Skody czy Porsche, byłoby marnie.
Natomiast to, co pisze @Leo, świadczy, że żyje w epoce walk klasowych i nie widzi, że czasy się zmieniają. Bajki, że kupię sobie mniejszą maszynę, nie odpowiadają czasom, kiedy liczą się efekty synergii. Stąd nawet koncerny się łączą bo to obniża koszty wewnętrzne, koszty rozwoju i marketingu, a te stanowią dzisiaj 50% jak nie więcej. Chodzi mi o to, że istnienie na rynku poniżej pewnej wielkości jest na dłuższą metę niemożliwe.
17 lipca o godz. 11:17 39077
ZWO – zapewne jestem idealistą i marzy mi się nierealny świat powszechnej miłości, szczęśliwości, wzajemnej współpracy i pomocy brzydzę się takim, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem. dlatego piszę tak jak piszę. Nigdy nie pisałem komuś „won z bloga” choć często mnie to kusiło.
Zdolność czy moc produkcyjna to konkretnie wyliczona wartość ale po to zatrudnia się inżynierów procesu, by stale usprawniali poszczególne operacje ( stanowiące „wąskie gardło” procesu) podnosząc ogólną wydajność. Mogą tez pracować w dni wcześniej planowane jako wolne od pracy stąd to 102 % wykorzystanie mocy produkcyjnej.
17 lipca o godz. 20:38 39078
kaesjot
1. Każda maszyna (aparatura w przemyśle chemicznym czy farmaceutycznym) czy też linia produkcyjna albo zakład produkcyjny (fabryka) ma swoją zdefiniowaną przez producenta moc (zdolność) produkcyjną, której przekroczenie grozi uszkodzeniem tejże maszyny czy linii produkcyjnej. Stąd też przekraczanie mocy (zdolności) produkcyjnej jest szkodliwe. Oczywiście, każda maszyna czy też aparatura etc. może być udoskonalona, ale wtedy z definicji osiąga ona inną moc (zdolność) produkcyjną: niekoniecznie większą, jako że to udoskonalenie może dotyczyć poprawy jakości produkcji. Ową zdolność (moc) produkcyjną podaje się zwykle na godzinę pracy, a więc nie jest możliwe jej bezkarne przekroczenie poprzez wydłużenie czasu pracy, a więc rezygnację z jej konserwacji i przeglądów.
1a. Zgoda, w PRLu nagradzano kierowników i dyrektorów za przekraczanie planów, ale oznaczało to, że te plany były błędnie skonstruowane (niespójne i niezbilansowane). Prawidłowo skonstruowany plan dla całej gospodarki nie może być bowiem z definicji przekroczony, jako że oznaczyłoby to, że został on źle skonstruowany, a więc że n.p. zabrakło by wkładów (inputs albo wejść) z jednych fabryk, niezbędnych dla produkcji w innych fabrykach – n.p. zabrakło by silników do wyprodukowanych nadwozi samochodowych, co oznaczało by nadprodukcję owych nadwozi, a więc marnotrawstwo materiałów i energii.
2. Nie dziel włosa na czworo i nie twórz bytów zbędnych. I nie tłumacz się – każdy może bowiem popełnić błąd.
3. Jak już napisałem – organizować produkcję może próbować każdy, ale nie każdy potrafi ją zorganizować dobrze. Poza tym, to organizator produkcji powinien mieć wykształcenie techniczne, a ty, jak widzę, go nie masz, jako że nie masz pojęcia o termodynamice, a wiec bredzisz o „produkowaniu za darmo”.
17 lipca o godz. 20:41 39079
ZWO
1. Ktoś, jak widać, źle wyliczył moc (zdolność) produkcyjną zakładów VV, jako że możliwe okazało się przekroczenie tejże mocy (zdolności). Ale Niemcy są już nie tym, co dawniej.
2. Klasy społeczne wciąż istnieją i istnieje wciąż walka klas. Gdyby nie było klas społecznych i walki klasowej, to obecny, konserwatywny rząd Zjednoczonego Królestwa nie musiał by dziś wprowadzać ustawodawstwa ograniczającego prawa ludzi do pracy do strajku.
3. Firmy się łączą nie tylko dla tego, że chcą one czerpać korzyści ze zwiększonej skali produkcji, ale głównie dla tego, że chcą one kontrolować rynek, aby czerpać z tego tytułu tzw. rentę monopolową. Przypominam, że szczególną formą renty (rozumianej tu jako zysk z działalności gospodarczej) jest zysk monopolowy, który może być uzyskany na dwa sposoby: z tzw. monopolu naturalnego (wiążącego się ze specyfiką danej branży, powodującą, że naturalnym stanem jest istnienie jednego producenta, np. w przypadku wysokich korzyści ze skali produkcji i wysokich kosztów wejścia na rynek, n.p. w produkcji energii elektrycznej na dużą skalę, a więc tanio) oraz tzw. monopol sztuczny, pojawiający się w przypadku celowego dążenia producenta do przejęcia kontroli nad całością rynku, w celu uzyskania tego dodatkowego zysku związanego z kontrolą nad rynkiem, a więc możliwością dyktowania ceny rynkowej.
4. Zgoda, że w wielu branżach gospodarki istnienie na rynku poniżej pewnej wielkości jest na dłuższą metę niemożliwe, n.p. w górnictwie, produkcji popularnych samochodów osobowych, pralek, lodówek etc.
17 lipca o godz. 20:41 39080
Errata: oczywiście VW a nie VV.
17 lipca o godz. 20:46 39084
Andrzej520
Firmę to prowadzisz tylko wirtualnie. Gdybyś prowadził firmę tak jak to opisujesz, to byś dawno temu poszedł z torbami. Chyba, że jesteś wysoko wykwalifikowanym i bardzo utalentowanym rzemieślnikiem-artystą produkującym luksusowe dobra dla garstki bogaczy. Ale wtedy, to nie miał byś czasu ani ochoty na pisanie na licznych blogach i forach ani też nie czuł byś potrzeby takowego pisania. I widzę, że nicka zmieniłeś… 😉
17 lipca o godz. 20:47 39086
L u a p
Ja ci nie zabraniam pisania na tym blogu, chyba, że znów będziesz obrażać wszystkich pozostałych dyskutantów.
17 lipca o godz. 20:48 39087
A n d r z e j 5 2 0
Firmę to prowadzisz tylko wirtualnie. Gdybyś prowadził firmę tak jak to opisujesz, to byś dawno temu poszedł z torbami. Chyba, że jesteś wysoko wykwalifikowanym i bardzo utalentowanym rzemieślnikiem-artystą produkującym luksusowe dobra dla garstki bogaczy. Ale wtedy, to nie miał byś czasu ani ochoty na pisanie na licznych blogach i forach ani też nie czuł byś potrzeby takowego pisania. I widzę, że nicka zmieniłeś… 😉
18 lipca o godz. 12:08 39088
Leonid – nie chcę pyskówki lecz sam zmuszasz mnie , że powoli zaczynam się przychylać do opinii innych o Tobie.
Musisz przyznać, ze długo się trzymałem 😉
18 lipca o godz. 13:49 39090
kaesjot
Nie moja wina, że mam tu do czynienia przeważnie z kompletnymi ignorantami, wypisującymi albo jak vps bzdury o duszach (blog „Nie do wiary”) albo też na tym blogu z tobą, zwolennikiem perpetuum mobile oraz przekraczania planów. Zrozum, że ja nie szukam popularności, w więc opinie laików, nawet te najbardziej agresywne, tyle mnie tylko obchodzą, że naruszają one prawo. Możesz sobie myśleć o mnie co chcesz, a ja wiem o tobie tyle, że nie masz pojęcia nie tylko o fizyce, ale także o ekonomii i zarządzaniu. Tyle, że to nie jest przecież moja wina. Niepotrzebnie marnuję więc tylko czas na takie pyskówki z tobą, Andrzejem wielonickowym czy też z L u a p e m. 🙁
18 lipca o godz. 13:55 39091
kaesjot
Wyjaśnij mi tylko, jak można cokolwiek materialnego a nawet i usługę niematerialną wyprodukować za darmo, czyli bez wkładu energii, a przypadku produktu materialnego także bez wkładu materii (n.p. surowca)?
18 lipca o godz. 14:32 39092
Leonid – pokaż mi ten fragment mojej wypowiedzi, gdzie tak napisałem.
PS. – z tą wielością nicków to przyganiał kocioł garnkowi ….
18 lipca o godz. 15:57 39093
Kaesjot
1. OK, te bzdury o czymś za nic to był oryginalnie ZWO (16 lipca o godz. 20:31 39058): „Jeśli mam maszynę, która piecze za darmo” etc. A więc PRZEPRASZAM !
1a. Ale ty też napisałeś (15 lipca o godz. 21:32 39035) „ Nie będę przecież piekł chleba ile się da lecz tyle, ile potrzeba, by nikt nie był głodny ani nie rozchorował z przejedzenia” oraz (17 lipca o godz. 7:47 39063) „ Produkcja to nie matematyka gdzie 2+2=4.” Ale skąd weźmiesz energię i materiały potrzebne aby zaspokoić nawet te racjonalne potrzeby tych miliardów biedaków z III świata? A to, że 2+2 niekoniecznie musi się równać 4 implikuje, że 2+2 może być więcej niż 4. Skąd weźmiesz więc tą nadwyżkę ponad 4?
2. Poza tym, uważasz, że moc produkcyjna i zdolność produkcyjna to są różne pojęcia (17 lipca o godz. 7:47 39063, 17 lipca o godz. 9:55 39072). A to już jest poważny błąd, szczególnie jak na menedżera!
3. Twój system rozdawnictwa (dystrybucji) miejsc pracy wymaga przecież zniesienia kapitalizmu. Kapitalista chce bowiem zatrudniać tylko najbardziej wydajnych pracowników przez możliwie jak dłuższy czas, aby zmaksymalizować swoje zyski! =A ty chcesz, aby zatrudniał on także mniej wydajnych pracowników zamiast wyłącznie tych najbardziej wydajnych. Zmuszenie kapitalistów do tego zmienia kapitalizm z rynkowego na państwowy, a więc na to, co mylnie nazywa się socjalizmem a nawet i komunizmem! Pomyślałeś o tym? Obawiam się, że nie. 🙁 O tym pisał dawno temu profesor Lester Thurow w „The Zero-Sum Society: Distribution and the possibilities for economic change” (1980).
4. Nie zmieniałbym wiadomego czego, gdyby mnie do tego nie zmuszono…
I nie bierz tego za bardzo do siebie, ale raczej do systemu, który cię ukształtował!
18 lipca o godz. 19:34 39094
@Leo
Z Twoją inteligencją jest źle. Bo gdybym napisał „prawie za darmo” to już bym był ekonomistą na twoim poziomie? Mogę Ci tylko powtórzyć, że Tobie (duże T) nie chodzi o dyskusję. Ty po prostu nie możesz znieść, że inni nie podziwiają Twojego geniuszu. Nie rozumiesz sensu, czepiasz się drobnostek, które na dodatek sam sobie odpowiednio interpretujesz. A ja wyraźnie napisałem, że nie mam zamiaru dyskutować o ratowaniu wszechświata. A Ty poniżej tego poziomu zejść nie potrafisz. I nie widzisz, co Ci powtarzam chyba już 9 raz, że u Ciebie ilość przechodzi w bylejakość. Ogranicz się a będą cię szanować. Bo jak na razie to wyrzucają z blogów. Po prostu jesteś nawet dla tych, którzy cię doceniają, zupełnie nie do zniesienia. Opanuj się bo to jest choroba a nie geniusz od ratowaniu świata. Twoje ciągłe powtarzanie, że inni nie mają pojęcia, świadczy tylko o Tobie. Lecz się i nie próbuj odpowiadać mi tym samym. Ja najpierw idę do lekarza a potem komentuję.
18 lipca o godz. 21:12 39095
Leonid – po prostu uważam, że na pewnym poziomie dyskutantów wykładanie spraw oczywistych ubliżałoby im.
Nie uważasz mnie chyba aż za takiego idotę, który nie pojmuje, że do wytworzenia czegokolwiek potrzeba surowca, metody, narzędzi oraz człowieka, który ten surowiec, tymi metodami i z użyciem tych narzędzi potrafi w to coś przetworzyć.
I zrób tak, jak radzi Tobie ZWO i ja radziłem wielokrotnie wcześniej.
Co do mocy i zdolności producyjnej to tylko umowna rzecz definicji.
Przemysł to nie tylko ciągłe, jednoprzedmiotowe linie produkcyjne z taktem wymuszonym.
Jak określisz moc ( albo zdolność ) produkcyjną firmy posiadającą strukturę wieloprzedmiotowych gniazd technologicznych a produkcję zróżnicowaną, jednostkową i krótkoseryjną – podaj wzór lub algorytm obliczeń.
18 lipca o godz. 22:18 39096
ZWO
1. Wyraźnie napisałeś (16 lipca o godz. 20:31 39058): „Jeśli mam maszynę, która piecze za darmo” etc. Zamiast się przyznać, że napisałeś kompletną bzdurę, brniesz dalej i atakujesz mnie wręcz po chamsku. 🙁
2. Co to mnie obchodzi, o czym ty chcesz dyskutować a o czym nie? To nie jest mój problem!
3. To, że mnie wyrzucają z blogów wynika tylko z tego, że piszę na nich niewygodną prawdę. Galileusza i jemu podobnych (choć mniej znanych) za głoszenie prawdy prześladowała w swoim czasie „Święta” Inkwizycja, a mnie tylko z blogów wyrzucają, a to znaczy, że jednak trochę się zmieniło na dobre! 😉
4. Twój lekarz robi na tobie dobry interes, skoro konsultujesz się z nim za każdym razem, kiedy masz zamiar coś napisać! 😉
18 lipca o godz. 22:32 39097
kaesjot
Przecież Ciebie przeprosiłem, jako że to nie Ty napisałeś tą bzdurę o darmowej produkcji, a ZWO. O co Ci więc chodzi? Niestety, ale okazujesz się tu być niemalże takim samym chamem jak ZWO a przedtem n.p. Axiom. No cóż, taki jest dziś poziom polskiej inteligencji, a ja na to nic przecież nie poradzę. 🙁
Podałem ci przecież przykład współczesnej lokomotywy z jej trzema rodzajami mocy: chwilowej (maksymalnej), godzinnej i ciągłej. Poza tym, to nie ma jakiejś uniwersalnej formuły ma obliczanie mocy (albo zdolności) produkcyjnej nie tylko fabryki, ale nawet poszczególnej maszyny, może poza niektórymi silnikami elektrycznymi. Najczęściej konstruktor szacuje tzw. moc znamionową danej maszyny opierając się na swoim doświadczeniu i tym, co wyniósł ze studiów, a jej moc maksymalną, godzinną (lub też na zmianę czyli 8 godzin) oraz ciągłą (długotrwałą) uzyskuje się na ogół metodą empiryczną, testując zachowanie się takowej maszyny: sprawdzając, przy jakim obciążeniu zaczyna się ona przegrzewać, nadmiernie konsumować energię, nadmiernie wibrować etc. Wiesz to pewnie dobrze, a tylko przez czystą złośliwość zadajesz mi pytanie, ma które dobrze wiesz, że nie ma prostej, konkretnej odpowiedzi.
Dobrze wiesz poza tym, że wydajność danego urządzenia zależny także od jakości materiału, jaki się mu dostarcza. N.p. jeśli mamy maszynę drukująca gazety, to jeśli dostarczymy do niej papier i farbę drukarską dobrej jakości, to będzie ona drukować dobrej jakości gazety w ilościach takich, jakie są na jej tabliczce znamionowej (mowa tu n.p. o arkuszach drukarskich na minutę czy godzinę). Ale jeśli papier jest marnej jakości, to albo farba się na nim rozlewa i trzeba wyrzucić część wydrukowanych przez nią gazet i wydrukować je na nowo, albo też papier się drze, a więc tą maszynę trzeba zatrzymać, wyczyścić i uruchamiać na nowo. W obu przypadkach jej wydajność maleje w stosunku do teoretycznej (znamionowej). Piszę to nie dla ciebie, ale dla tych, którzy z produkcją na skalę przemysłową nie mają styczności, np. dla ZWO.
19 lipca o godz. 1:20 39099
@Leo
Hi hi hi! Teraz wszystko jasne. Mamy do czynienia z nowym Galileuszem (i jemu podobni), który tu cierpi za prawdę i za miliony. I nie da sobie tego cierpienia odebrać. Na twarz neptki przed jego wielkością. Że też w ogóle jesteście w stanie otworzyć gębę. Zastygać w zachwycie nad prawdami objawianymi.
A to po prostu zapatrzony w przeszłość pajac, który nie widzi, jak bardzo dzisiejsze państwa postkomunistyczne są zdeprawowane latami komunizmu. Brak umiejętności skoncentrowanej pracy, brak odpowiedzialności, wzajemna nieufność i niechęć. Państwo opresyjne oparte na karach i policji. Całkowity brak stosunków ludzkich zastąpionych dbaniem wyłącznie o przepisy i kary. I nic się nie zmienia na lepsze bo całe społeczeństwo to akceptuje i popiera. Karć i donosić, to zasada egzystencji. Jakim pajacem musi być ktoś, kto wychodząc od takiej rzeczywistości chce pouczać świat o nowej ekonomii. A nie ma na tyle poczucia własnej wartości żeby przejść do porządku nawet nad drobnostką. Jak najgorszego typu zbiurokratyzowany urzędas czepia się wszystkiego i niczego nie potrafi potraktować z ulgą jeśli się to z nie zgadza z przepisami. I natychmiast zaczyna karać, karać i pouczać. Postkomunistyczna pokrzywiona i nastawiona złośliwie do ludzi mentalność. Hi hi!
19 lipca o godz. 1:23 39100
P.S. I donosić do prokuratury też potrafi. Oj potrafi. To jego ulubione zajęcie.
19 lipca o godz. 8:52 39102
ZWO – nie składałbym tego wszystkiego na karb komuny – w końcu to tylko 2 pokolenia.
Uważam, że główną przyczyną była pańszczyzna , której początki mieliśmy już 900 lat temu a od 500 lat stało się to normą systematycznie zaostrzaną.
Stąd zdecydowane obniżenie efektywności pracy chłopów (nie zależało im bowiem na odpracowywaniu ziemi, której zbiory i tak nie były dla nich. Stąd gospodarstwa krajowe były o wiele mniej dochodowe w stosunku do zachodnich).
Nie da się w 45 lat zmienić nawyków, zaniedbań ukształtowanych przez lat 500.
19 lipca o godz. 11:56 39103
ZWO
1. Przestępstwem jest niepoinformowanie prokuratury, jeśli się wie o popełnieniu przestępstwa.
2. Napisałem wyraźnie, że Galileusz był najbardziej znanym człowiekiem, który był prześladowany za głoszenie prawdy, ale także to, że poza nim było i jest wciąż mnóstwo jemu podobnych, choć nie tak jak on wybitnych, a więc mniej znanych, ale często bardziej niż on prześladowanych za głoszenie prawdy.
3. Stać cię jest tylko na obrażanie mnie. Ale popatrz na siebie, popatrz jakie ty bzdury wypisujesz. Ty przecież nie masz nawet matury, skoro nie słyszałeś o prawach termodynamiki oraz nie wiesz, że nie można dostać czegoś za nic, szczególnie zaś w kapitalizmie.
4. To w kapitalizmie stosunki pomiędzy ludźmi są zastąpione przez stosunki pomiędzy rzeczami, to w kapitalizmie jest de facto przymus pracy, z którego wyłączona jest tylko garstka bogaczy. To w kapitalizmie państwo stoi na straży interesu garstki bogaczy, prześladując w ten sposób większość społeczeństwa. To w kapitalizmie panuje między ludźmi wzajemna nieufność i niechęć, jako że konkurują oni miedzy sobą, szczególnie o bardzo ograniczoną ilość miejsc pracy, a już szczególnie dobrych miejsc pracy. To wreszcie w kapitalizmie mamy państwo opresyjne oparte na karach i policji w celu obrony interesów garstki najbogatszych. Ale ty tego albo nie możesz, albo też nie chcesz zauważyć. 🙁
5. Raz jeszcze: w PRLu nie było komunizmu, a próbowano tam tylko, dość zresztą nieudolnie, budować socjalizm.
6. Generalnie: potrafisz tylko obrażać tych, którzy mają zdanie niż ty, chociażby nic nie reprezentujesz sobą, jako że nie masz ani wiedzy, ani też inteligencji,m a nadrabiasz te braki tupetem, czyli inaczej agresją i zwyczajnym chamstwem. 🙁
19 lipca o godz. 17:51 39106
Zwolennikom kapitalizmu przypominam zaś cytat z operetki Offenbacha „Les brigands” („Bandyci”): „Bez wątpliwości…(w ustrojach klasowych) każdy kradnie w zależności od swojej pozycji w społeczeństwie – to jest podstawowe” („Sans doute!… il faut voler selon la position qu’on occupe dans la société… c’est élémentaire.”) – Akt II Scena III.
21 lipca o godz. 9:08 39107
Jak widzę, moim adwersarzom znów zabrakło argumentów ad rem. 🙁
21 lipca o godz. 17:36 39108
@Leonid
…. a dlaczego ciebie wyrzucają z blogów ? Jesteś podrostu uciążliwym trollem.
21 lipca o godz. 19:53 39109
Motyl1
Nie popieram na nich Izraela.
21 lipca o godz. 19:54 39110
Motyl1
Znów tylko ad personam?
21 lipca o godz. 22:24 39111
Dzisiaj ujawniono szczegóły propozycji p. premier, doplat do min. wynagrodzenia.
Musza to byc mlodzi bezrobotni, umowa o prace na min. 2 lata, przez pierwszy rok rząd placi minimalne wynagrodzenie ze skladkami, przez drugi rok płaci pracodawca. jeśli pracodawca zwolni pracownika wczesniej, musi zwrócić dopłaty z odsetkami.
W okresie poprzedzającym przyjecie młodego, firma nie może zwolnić pracownika/kow z przyczyn leżących po stronie pracodawcy.
Wydaje mi sie, że może to byc dobry pomysł, szczególnie dla najmniejszych firm. przez rok mozna wyszkolić od podstaw pracownika, praktycznie za darmo ( nie płacąc wynagrodzenia), a to jest najwiekszym problemem, jeśli chodzi o mlodych.
oczywiście należało by poznać wszystkie szczegóły projektu, czy nie ma jakichś haczyków.
22 lipca o godz. 10:11 39112
Andrzej52(0)
Dopłacanie przez państwo pieniędzy pracownikom tylko po to, aby zatrudnili się oni w prywatnych firmach NIE ma sensu, jako ze jest to po prostu kolejna forma subsydiowania przez podatników zamożnych właścicieli firm, czyli inaczej kapitalistów.
Ty byś bowiem chciał, tak jak inni kapitaliści, mieć pracownika za darmo, szczególnie zaś w okresie szkolenia. A tymczasem L. Thurow napisał już pod koniec lat 1970. w „The Zero-Sum Society: Distribution and the possibilities for economic change” (1980), że kwalifikacje wyniesione ze szkoły, uczelni czy też nawet z poprzedniego miejsca pracy są coraz to mniej istotne dla kierujących współczesnymi firmami, jako że technologia zmienia się szybko i nawet ktoś, kto był n.p. mechanikiem albo pilotem obsługującym/pilotującym samoloty Boeinga, to musi się szkolić, i to często miesiącami, aby móc obsługiwać/pilotować samoloty Airbusa. Innymi słowy, pracownika szkoli się dziś przeważnie na miejscu jego pracy, a ty byś chciał, tak jak Kopaczowa, aby te koszta szkolenia ponosili podatnicy, a nie przedsiębiorcy. Po prostu nie rozumiesz, zresztą jak praktycznie wszyscy piszący na tym blogu, z Gospodarzem włącznie, esencji kapitalizmu, czyli tego, że kapitalista, dążąc do maksymalizacji zysku, chce zatrudniać tylko najbardziej wydajnych pracowników przez możliwie jak dłuższy czas, aby zmaksymalizować swoje zyski! A ty chcesz, aby zatrudniał on także mniej wydajnych pracowników, tu opłacanych przez podatników, zamiast wyłącznie tych najbardziej wydajnych. Następnym krokiem będzie przecież dopłacanie przez podatników do każdej płacy mniejszej niż średnia czy nawet choćby mediana, gdyż z jakiej racji tylko młodzi bezrobotni mają dostawać pomoc od państwa, a nie n.p. starsi, doświadczeni pracownicy wciąż pracujący za płacę niższą od średniej czy nawet „tylko” od mediany? Czy nie widzisz, że wszelaka taka ingerencja w rynek pracy, polegająca na subsydiowaniu płac, prowadzi do tego, że zmienia ona kapitalizm z rynkowego na państwowy, a więc na to, co mylnie nazywa się socjalizmem a nawet i komunizmem? Czy o to ci chodzi, czyli o „socjalizację” a nawet i „komunizację” Polski, czy też raczej nie rozumiesz, że jeśli państwo zacznie subsydiować zarobki młodych bezrobotnych, to będzie musiało też zacząć subsydiować także zarobki innych pracowników, jako że inaczej, będzie to wyraźna dyskryminacja n.p. starszych pracowników? Czyżby wizja darmowego niewolnika przyciemniła ci rozum? Czy też raczej chwalisz bezrefleksyjnie wszystko, co wychodzi z centrali PO?
22 lipca o godz. 10:11 39114
Test
22 lipca o godz. 10:12 39115
Andrzej52(0)
Dopłacanie przez państwo pieniędzy pracownikom tylko po to, aby zatrudnili się oni w prywatnych firmach NIE ma sensu, jako ze jest to po prostu kolejna forma subsydiowania przez podatników zamożnych właścicieli firm, czyli inaczej k a p i t a l i s t ów.
22 lipca o godz. 10:13 39116
A n d r z e j 5 2(0)
Dopłacanie przez państwo pieniędzy pracownikom tylko po to, aby zatrudnili się oni w prywatnych firmach NIE ma sensu, jako ze jest to po prostu kolejna forma s u b s y d i o w a n i a przez podatników zamożnych właścicieli firm, czyli inaczej k a p i t a l i s t ów.
22 lipca o godz. 10:15 39117
Andrzej etc.
Ty byś bowiem chciał, tak jak inni kapitaliści, mieć pracownika za darmo, szczególnie zaś w okresie szkolenia. A tymczasem L. Thurow napisał już pod koniec lat 1970. w „The Zero-Sum Society: Distribution and the possibilities for economic change” (1980), że kwalifikacje wyniesione ze szkoły, uczelni czy też nawet z poprzedniego miejsca pracy są coraz to mniej istotne dla kierujących współczesnymi firmami, jako że technologia zmienia się szybko i nawet ktoś, kto był n.p. mechanikiem albo pilotem obsługującym/pilotującym samoloty Boeinga, to musi się szkolić, i to często miesiącami, aby móc obsługiwać/pilotować samoloty Airbusa. Innymi słowy, pracownika szkoli się dziś przeważnie na miejscu jego pracy, a ty byś chciał, tak jak Kopaczowa, aby te koszta szkolenia ponosili podatnicy, a nie przedsiębiorcy. Po prostu nie rozumiesz, zresztą jak praktycznie wszyscy piszący na tym blogu, z Gospodarzem włącznie, esencji kapitalizmu, czyli tego, że kapitalista, dążąc do maksymalizacji zysku, chce zatrudniać tylko najbardziej wydajnych pracowników przez możliwie jak dłuższy czas, aby zmaksymalizować swoje zyski! A ty chcesz, aby zatrudniał on także mniej wydajnych pracowników, tu opłacanych przez podatników, zamiast wyłącznie tych najbardziej wydajnych. Następnym krokiem będzie przecież dopłacanie przez podatników do każdej płacy mniejszej niż średnia czy nawet choćby mediana, gdyż z jakiej racji tylko młodzi bezrobotni mają dostawać pomoc od państwa, a nie n.p. starsi, doświadczeni pracownicy wciąż pracujący za płacę niższą od średniej czy nawet „tylko” od mediany? Czy nie widzisz, że wszelaka taka ingerencja w rynek pracy, polegająca na s u b s y d i o w a n i u płac, prowadzi do tego, że zmienia ona kapitalizm z rynkowego na państwowy, a więc na to, co mylnie nazywa się socjalizmem a nawet i komunizmem? Czy o to ci chodzi, czyli o „socjalizację” a nawet i „komunizację” Polski, czy też raczej nie rozumiesz, że jeśli państwo zacznie subsydiować zarobki młodych bezrobotnych, to będzie musiało też zacząć s u b s y d i o w a ć także zarobki innych pracowników, jako że inaczej, będzie to wyraźna dyskryminacja n.p. starszych pracowników? Czyżby wizja darmowego niewolnika przyciemniła ci rozum? Czy też raczej chwalisz bezrefleksyjnie wszystko, co wychodzi z centrali PO?
22 lipca o godz. 10:16 39118
DLACZEGO OPROGRAMOWANIE TEGO BLOGU UWAŻA TAK NIEWINNE SŁOWO JAK „S-U-B-S-Y-D-I-A” ZA „TREFNE”?
23 lipca o godz. 0:04 39120
Śmieciowe formy zatrudnienia to element większej całości: pewnego wariantu kapitalizmu, który zadomowił się na dobre nad Wisłą. Śmieciowego kapitalizmu.
Powstał on w wyniku przepuszczenia przyjętego w latach 90. neoliberalnego kursu reformatorskiego przez naszą lokalną specyfikę. Kurs ten zmierzał do osłabienia roli państwa i rozszerzenia działania rynku kapitalistycznego tak bardzo, jak to tylko możliwe. Nasze zazwyczaj marne państwo (lokalna tradycja) zostało jeszcze dodatkowo osłabione przez doktrynerską presję na jego osłabienie. W tej sytuacji żywioł rynku nie miał już żadnych tam, żadna moc nie była w stanie go zrównoważyć. Rynek kapitalistyczny to jednak siła, która wymaga cywilizowania, w przeciwnym razie zamienia się w amoralnego potwora, który zmiecie wszystkie bariery przyzwoitości na swojej drodze. W taki sam bowiem sposób, jak pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy, nieprzyzwoite formy kapitalizmu wypierają te lepsze. I jest to proces o charakterze obiektywnym, niezwiązany wcale z jakością charakteru ludzi, którzy biorą w nim udział (mogą go wcale nie chcieć). Sam system wymusza demoralizację. Mechanizm jest prosty: jeśli można uzyskać przewagę konkurencyjną przez granie nie fair, prędzej czy później granie nie fair się upowszechni, ci bowiem, którzy chcieliby grać fair, przegrają z nieuczciwymi. Nagradzane przez rynek oszustwo wkrótce staje się normą. Podobnie jest ze śmieciowymi formami zatrudnienia. Ich wprowadzenie w jakimś fragmencie gry rynkowej szybko prowadzi do upowszechnienia, albowiem przewagi konkurencyjne wynikające z ich stosowania (niższe koszty) zmuszają także tych, którzy wcale nie chcieliby ich stosować, do rezygnacji z oporu (często o charakterze moralnym). W ten sposób zaczyna się pochód na dno. To, co gorsze, wypiera to, co lepsze, wszyscy równają do jak najniższych standardów. Śmieciowy kapitalizm to system, w którym mechanizm ten występuje powszechnie. Czy nie stał się on przypadkiem naszym udziałem? Czy nie mają Państwo wrażenia, że w wielu dziedzinach naszego życia to, co gorsze, wypiera to, co lepsze? Że elementy oszustwa zaczynają być wpisywane w logikę działania systemu ekonomicznego, konstytuując coś, co nazwałem kiedyś „kapitalizmem drobnego druku”? Że każdy z nas staje się frajerem, na którego polują różne firmy i instytucje finansowe, aby go złapać w taką czy inną pułapkę?
Skąd się wziął ów śmieciowy kapitalizm? Z braku barier instytucjonalnych, a dokładniej: słabości państwa, fałszywej ideologii – neoliberalizmu – wedle której rynek ma zawsze rację, z naszej kultury, w której zasady przyzwoitości działają słabo pomimo wpływów katolicyzmu.
Czy jesteśmy na niego skazani? Mam nadzieję, że nie. Szybko trzeba jednak dokonać reorientacji naszej polityki. Pożegnać się z mitami doskonale samoregulującego się rynku, przekonaniem, że pracodawca ma zawsze rację w relacji z pracownikiem, wiarą w to, że ludzie jakoś sami zawsze dadzą sobie radę. Nasze państwo stało ostatnie 25 lat po stronie silniejszych w grze rynkowej w przekonaniu, że wszystkim się to opłaci (przypływ miał wszak podnosić wszystkie łódki). Dziś widać wyraźnie, że było w tym wiele naiwności. Skutek uboczny tej wieloletniej polityki to poczucie osamotnienia i bezsilności wielkiej części społeczeństwa. Dziś samotność, lęk i poczucie niepewności stały się nie do wytrzymania. Pora na zmiany. Dobrze byłoby, aby poszły one w kierunku tzw. nordyckiego modelu społecznego i ekonomicznego. Najlepiej na świecie łączy on wolność gospodarowania z równością i sprawiedliwością. I tylko proszę mi nie mówić, że nas na niego nie stać. Skandynawowie dlatego stali się bogaci, że system ten zastosowali, a zastosowali go nie dlatego, że stali się bogaci. Nadto hojne państwo socjalne jest tylko jednym z jego elementów, być może wcale nie najważniejszym.
Już czas, aby rozpocząć dyskusję na temat alternatywnych wariantów kapitalizmu. Gołym okiem widać, że ten, który stał się naszym udziałem, wyczerpał swój potencjał ekonomiczny, nie mówiąc już o tym, że spowodował ciężkie straty społeczne (znaczne nierówności społeczne, brak zaufania, anomia, rozpowszechnienie się socjaldarwinizmu). Wymyślmy siebie od nowa.
Andrzej Szahaj – profesor filozofii z UMK