Rozmowa o stosunku państwa do przedsiębiorców opiera się często na nieporozumieniach. Jakiekolwiek uwagi są natychmiast zbywane stwierdzeniem, jakie to przywileje mają przedsiębiorcy. Czyli że składki na ZUS zryczałtowane, podatek liniowy, a poza tym mogą sobie wpisywać w koszty co popadnie. Niech więc cicho siedzą.
Tyle że przedsiębiorcy rzadko narzekają na wysokość podatków, częściej na ich skomplikowanie, niejasne przepisy, samowolę urzędniczą. Jestem przekonany, że z radością płaciliby wyższe stawki, gdyby tylko zrealizować pozostałe postulaty. Oszczędności na kosztach administracji byłyby spore i można by się nimi podzielić z fiskusem (fiskus zaś mógłby ograniczyć koszty aparatu skarbowego). O ograniczeniu ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej nawet nie wspomnę. No ale takie rozwiązanie nie leży w interesie osób, które musiałyby go przeprowadzić – czyli urzędników. Dlatego z roku na rok jest gorzej, a idiotyczne przepisy się mnożą.
Jednak udręka podatkowa to jedno. Uderzenia biurokracji przychodzą z rożnych stron. Ostatnio zaprzyjaźniona firma została „wylosowana” do wypełnienia kolejnego sprawozdania GUS (zawsze twierdziłem, że księgowa w tej firmie powinna grać w totka, bo zostaje ofiarą losowań niezwykle często). Tym razem dotyczącego wynagrodzeń i czasu pracy. Oczywiście sprawozdawczość i statystyka są ważne. Przygotowujący to sprawozdanie jest najwyraźniej świetnym statystykiem, ale nie ma pojęcia o realiach prowadzenia działalności.
Wymagane dane są niezwykle szczegółowe i wybiórcze, w przekrojach, jakich nie gromadzi się normalnie w firmach. Nie są to proste zagadnienia o średnią pensję czy liczbę dni L4. Jeśli pada pytanie o pensję, to wzór na jej wyliczenie zajmuje pół strony – bo trzeba uwzględnić jedne premie, innych zaś nie. Całość zaś modyfikować o nieobecności, nadgodziny i fazę księżyca. „Objaśnienie” do sprawozdania zajmuje małą książeczkę i mimo że każde pole jest opisane, to z tych opisów pomimo doktoratu niewiele zrozumiałem. Sam GUS zresztą niewiele z tego rozumie bo rozmowy z konsultantami mającymi pokazać wyraźnie wskazują, że nikt poza autorem nie ma pojęcia, o co chodzi. A termin złożenia sprawozdania upływa z końcem miesiąca. Za niezłożenie grozi wysoki mandat, za złożenie nieprawidłowych danych – więzienie.
I tak znajoma księgowa ślęczy nad zestawieniem trzeci tydzień. Posiedzi jeszcze kilka. Właściwa praca działu prawie się nie odbywa, bo wszyscy wyciągają, zestawiają dane na potrzeby sprawozdania, które chyba nie ma wielkiego sensu. Trudno mi bowiem sobie wyobrazić, by takiego potworka firmy masowo wypełniały prawidłowo. Raczej wpiszą co popadnie albo wyrzucą do kosza, licząc, ze sprawa przyschnie. A skoro wypełnią źle albo wcale, to i statystyka będzie do niczego. A wszystko dlatego, że jakiemuś statystykowi zamarzyły się dane do badania. Nie wziął on jednak pod uwagę starej prawdy, że gmatwając metodę badawczą, spowoduje gigantyczny błąd pomiaru. Innymi słowy – całe badanie i tak będzie psu na budę.
A teraz podliczmy koszty setek i tysięcy firm, wypełniających bezsensowne i makabrycznie skomplikowane sprawozdania. I to zupełnie bez sensu i bez pożytku dla nikogo. No ale niech przedsiębiorca siedzi cicho, bo ma zryczałtowany ZUS.
9 marca o godz. 6:48 38206
„Jeśli pada pytanie o pensję, to wzór na jej wyliczenie zajmuje pół strony”
Nie do wiary !!!
Ksiegowosc byla jedna z pierwszych dziedzin w biznesie calkowice skomputeryzowana. Nawet w jednoosobowych firmach. Ale jak widac nie w obecnej Polsce.
Pracujac w PRL pamietam ze wszelkie tranzakcje byly prowadzone na polskim oprogramuwaniu i komputerze Odra skad wszelkie dane i statystyki mozna bylo wydobyc.
Jak to mozliwe ze obecnie zajmuje to ksiegowej pol strony i jest to zaledwie jedna pensja ??? To swiadczy o skandalicznym poziome polskiego biznesu. Czy Odry zostaly zastapione liczydlami ?
W ciagu ostanich 25 lat Polska cofnela sie o lat 50 !
9 marca o godz. 8:33 38207
Jeszcze za czasów PRL-u uczono mnie, ze podstawą działania są :
– plan zadań
– kontrola ich realizacji i ocena ich odchyleń od planowanego przebiegu
– ewentualne działania korygujące
Skoro od 25 lat przekonuje się nas, ze najlepiej wszystko samo się zrobi, ureguluje to niewidzialna ręka rynku a najlepszą polityka gospodarcza rządu to jest brak takiej polityki znaczy, ze rząd nie ma zamiaru nic planować i niczym sterować to po cholerę mu informacje o stanie gospodarki ?
Do uwiarygodnienia wystąpień polityków ?
I tak bzdury plotą więc jakby te dane wzięli z sufitu to wielkiej szkody by nie było a przedsiębiorcom d …y by nie zawracali nie mówiąc już oszczędnościach .
9 marca o godz. 10:25 38208
kaesjot
Racja – po co urzędy statystyczne w samoregulującej się gospodarce?
9 marca o godz. 13:50 38209
https://www.youtube.com/watch?v=xbuiF6abVQI
9 marca o godz. 13:51 38210
https://www.youtube.com/watch?v=5tsA4u8s9jU
9 marca o godz. 18:33 38211
@vps
Cudownaa transformacja dalej sie rozwija. Nie od razu Rzym zbudowano.
9 marca o godz. 18:47 38212
Pan Kasprowicz jak zwykle.
Ach gdybyż te podatki były proste to byśmy się cieszyli. Bujda na resorach i zabawa przez 5 minut. Chyba 18 lat temu zlikwidowany został podatek od samochodów. Ile trwała radość. Czy dzisiaj Pan Kasprowicz wyraża radość z powodu prostoty używania samochodu. Po co te gadki.
A sprawozdawczość. Najlepiej pieje się nad sobą kiedy się nie wie. co robią inni. Czy Pan wie, że Pańska sprawozdawczość to elementarz w porównaniu z tym, co muszą robić chyb a wszystkie firmy w Niemczech? A osoby prywatne są pod groźbą kary także uszczęśliwiane. A już to, co muszą robić lekarze niemieccy to jest na prawdę gehenna. Tyle, że nie dla państwa a dla kas ubezpieczeniowych. Każda czynność musi być odpowiednio zaklasyfikowana i opatrzona należnym jej numerem.Czy Pan to musi robić u siebie. Niemieckich lekarzy kosztuje to 1/3 czasu tyle, że w przeciwieństwie do polskich lekarzy, pracują dla chorych a nie dla etatu. Ich dochody zależą od pacjentów a nie strajków. Czyli wszystko po godzinach. Oczywiście z czasem wszystko automatyzują zamiast narzekać. Stąd ich postęp. No i ciekawe, że pacjenci tego nawet nie zauważają.
Teraz wie Pan dlaczego lekarze nie chcą za granicę? Niech się Pan z tego, co ma.
A może by tak skonstruować odpowiednie oprogramowanie i do Pańskich celów zamiast tracić czas na jęki.
9 marca o godz. 19:30 38213
ZWO
Racja. Poza tym, to lekarze niemieccy oraz polscy przedsiębiorcy (ci prawdziwi) zarabiają tyle, że jest ich stać na wynajęcie pracowników, którzy wykonują za nich te papierkową robotę. Jeśli tych pracowników nie zatrudniają, to znaczy, ze są oni wyjątkowo skąpi i chciwi.
10 marca o godz. 15:05 38214
Leonid
Nie powinieneś wrzucać wszyskich przedsiębiorców do jednego worka, w Polsce oprócz rozwiniętych i skąpych przedsiębiorców mamy do czynienie jeszcze z innym typem jakim jest początkujący przedsiębiorca i w jego przypadku możemy powiedzieć, że skomplikowane polskie przepisy oraz wysokość podatków ukręcają mu głowę zaraz na początku. Czasami przetrzymanie początków jest niemożliwe, chciałbym żeby było inaczej.
11 marca o godz. 10:54 38215
Wreszcie ktoś poruszył problem ankiet GUS. Temat kompletnie nie poruszany, a tysiące ludzi wykonuje te czynności wiedząc o braku sensu tej pracy. Gospodarz poruszył ten temat zupełnie powierzchownie, ponieważ problem jest poważniejszy (i kosztowny).
Przyjaciel pracodawców, kolega axiom1 (gratuluję pomysłu na rozładowywanie życiowej frustracji) przejawia typowe eksperckie stanowisko: największymi fachowcami są Ci, którzy nie mają pojęcia o podejmowanym temacie. Ot, dla zasady trzeba poobrażać, zarzucić nieudolność itp. Można wyłącznie współczuć, czego wyraz daję. Współczuję.
Problem nie jest w tym, iż księgowość nie jest skomputeryzowana. Faktycznie, liczydeł już nie widziałem u księgowej. Tyle, że państwowe urzędy tego nie zauważyły. Lub zauważyły w specyficznej, urzędniczej perspektywie. Problem w tym, iż aby wypełniać ankiety GUS trzeba:
– korzystać z programów zamówionych przez państwowych urzędników
– wypełniać ankiety przygotowane przez państwowych urzędników.
Jak wygląda jakość działań podejmowanych przez państwowych urzędników, pokazał program obsługujący ostatnie wybory, czy sprzedaż biletów kolejowych. Podobnie jest w przypadku ankiet.
Ponieważ firm mam kilka mam również pojęcie o tym, jak wygląda to “losowanie”. Dziwne, że nigdy nic wygrałem, a GUS losuje wszystkie moje firmy. Cud.
Kiedyś próbowałem, dla doświadczenia, wypełnić jedną taką ankietę. Zajęło mi to 5 godzin! Od tego momentu powiedziałem – basta. Nie będę tego wypełniał, nie będą tego wypełniali pracownicy, nie będę płacił za to księgowej. Szczególnie, iż jednego dnia potrafi dojść kilka ankiet. Mam swój sposób, jak walczyć z GUSem ich własną bronią, i nie wypełniam żadnych ankiet.
Powody:
– kompletny bałagan w GUS – po kilku latach ankiety nadal przychodzą na nieistniejące firmy, na nieaktualne dane itp
– program do wypełniania ankiet jest pełen błędów uniemożliwiających czasami wpisanie prawdy. Nie mówiąc już o tym, że jest napisany wbrew wszelkim regułom pisania programów. Najdelikatniejszy przykład, to ikona wylogowania umieszczano w rzędzie ikon nie po prawej stronie, tylko jako któryś przycisk od prawej. To tylko przykład na fuszerkę w pisaniu tego programu. Wspomnę, iż pewne doświadczenie w zamawianiu programów mam. Używamy w firmie oprogramowania bardziej skomplikowanego niż to do obsługi wyborów, czy sprzedaży biletów kolejowych.
– tematy ankiet… dostałem kilka dni temu ankietę na temat udziału kapitału zagranicznego. Nigdy, żaden kapitał zagraniczny nie zbliżył się do mnie. Inne ankiety są równie abstrakcyjne.
– świadomość bezsensownej pracy – po co wypełniać dane na temat zarobków, kiedy urzędy biorą dane wyłącznie od firm zatrudniających powyżej 50 pracowników. Dlaczego ankiety muszą wypełniać firmy zatrudniające kilku pracowników?
– czas przetwarzania danych – wystarczy porozmawiać z pracownikami naukowymi którzy chcą otrzymać od GUS dane. 2-3 lata to czas, po którym te dane stają się danymi naukowymi, ale wyłącznie dla historyków.
– straszenie – dwie duże firmy chciały się połączyć, wiec do firm podobnych firm wysłano ankiety w celu oszacowania wielkości rynku jakie będą miały te firmy. Na początku tej “prośby” było straszenie karą 4 mln euro! za podanie nieprawidłowych danych – roczne przychody z tego asortymentu były niższe niż miesięczny ZUS dla prowadzącego DG – nie mam pojęcia jak GUS nas namierzył.
Mogę rozumieć obowiązki sprawozdawcze. Jednak nie będę ich wypełniał kiedy widzę, że jest wysiłek, który idzie w gwizdek. Żadnym pocieszeniem nie będzie dla mnie fakt, iż Niemcy będą poświęcać na obowiązki sprawozdawcze 99% swojego czasu.
11 marca o godz. 13:38 38216
Witam. Wszelka sprawozdawczość i statystyki w Polsce nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i podejrzewam, że nikt nigdy nie miał prawdziwego obrazu naszej gospodarki. Pamiętam, gdy jako bardzo młody człowiek odbywałem praktyki w wielkim państwowym kombinacie nie mogłem się nadziwić, bo kradli tam wszyscy – pracownicy wynosili w teczkach i kieszeniach, a kierownictwo wywoziło samochodami. Tak było codziennie, ale wszystkie remanenty i kontrole nie wykazywały braków. Potem gdy sam prowadziłem zakład, to wszelk9ie rozliczenia i deklaracje pisałem nie licząc się z rzeczywistością, ale w taki sposób aby instytucje nadrzędne były zadowolone. Tak było w PRL i w początkach „wolności gospodarczej (TFU!). Pamiętam, jak wszystko zaczynało się walić dzięki Balcerowiczowi, ale przedsiębiorcy prywatni branży odzieżowej, dziewiarskiej i obuwniczej jakoś prosperowali dzięki prywatnemu, cichemu eksportowi swych wyrobów do Rosji az do chwili, gdy wprowadzono paszporty dla obywateli tych krajów. Przestali przyjeżdżać i sprzedaż spadła co najmniej o połowę. Ale jednocześnie wprowadzono u nas obowiązek wystawiania faktur fiskalnych, co spowodowało iż całą sprzedaż trzeba było wykazywać. I pod koniec roku okazało się, że pomimo spadku sprzedaży o połowę, wykazano sprzedaż dwa razy większą, niż w poprzednim roku! „Profesor” Balcerowicz piał z zachwytu nad cudem gospodarczym i natychmiast wziął się za schładzanie gospodarki. Niestety skutecznie, bo tylko to potrafi…
11 marca o godz. 15:54 38217
Jest oczywiste ze skoro zielona strefa jest rownowartoscia 25-30% PKB to statystyki gopodarcze GUS posiadaja co najmniej taki sam blad 25-30%. Czyli nie maga byc wsparciam dla racjonalnych decyzji.
Pozatym w Republice Klamstwa wszyscy klamia a najbardziej ynteligencja, partyjny motloch, media i kk.
11 marca o godz. 17:55 38218
@Leonid
A co by było gdybym ja zaczął takich jak ty pouczać na temat Australii? Ach nie, przecież ty znasz Niemcy lepiej od Niemców a Australię lepij pd Aborygenów. USA, Irak, Rosję, Chiny i Afrykę zresztą też.
11 marca o godz. 18:22 38219
ZWO
Tylko ad personam?
Kissa
Wszelka sprawozdawczość i statystyki na całym świecie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Na początek proponuję poczytać o tym, czym jest PKB i jak się go szacuje oraz o definicji bezrobotnego albo też o tym, jak się oblicza (a właściwie szacuje) stopę inflacji.
11 marca o godz. 20:48 38220
Leonid. Właśnie o tym piszę. Sprawozdawczość i statystyka istnieją tylko po to, aby uzasadnić etaty biurokratów zatrudnionych w specjalnie stworzonych urzędach. A urzędy stworzono, aby likwidować bezrobocie i zatrudnić na godziwych warunkach rodziny i przydupasów elit rządzących wszelkiego stopnia. Miejsce pracy biurokraty jest chyba najtańszym jeśli nie liczyć warsztatu zamiatacza wiecznie brudnych ulic, ale rodziny i przydupasy obrażą się na taką propozycję i nie będą głosować na elity. Jest jeszcze jeden powód rozrostu biurokracji: w obecnych czasach nie jest sztuką coś wyprodukować, ale sztuką jest sprzedać. A produkty „pracy” biurokratów łatwo wsadzić do niszczarki i zacząć od nowa nie zatruwając środowiska i nie kłopocząc się sprzedażą. Ważnym więc zadaniem biurokracji jest przeszkadzanie producentom w wytwórczości i obrabowywanie ich karami i mandatami z ewentualnych zarobków.
11 marca o godz. 21:15 38221
Kissa
Racja – sprawozdawczość i statystyka istnieją tylko po to, aby uzasadnić etaty biurokratów zatrudnionych w specjalnie dla nich stworzonych urzędach. I zgoda co do reszty, tyle, że zamiatacze ulic wykonują pożyteczną pracę a w rozwiniętych krajach posługują się oni dość skomplikowanymi maszynami, a więc muszą oni mieć kwalifikacje znacznie większe niż biurokraci.
11 marca o godz. 21:22 38222
Leonid
Ale prestiż społeczny biurokraty jest nieporównanie wyższy, niż najbardziej wykwalifikowanego zamiatacza i pożytek społeczny nie ma tu nic do rzeczy. Poza tym o ile znam życie, to im większe zmechanizowanie pracy, tym łatwiejsze jest jej wykonywanie. Dawniej posługujący się ręcznymi narzędziami metalowiec, szewc, czy stolarz musiał latami zdobywać praktykę, a dziś wystarczy kilka dni aby przyuczyć analfabetę do obsługi automatu. I ludzie i kwalifikacje stali się niepotrzebni
11 marca o godz. 21:50 38223
Kissa
Nie mniej kierowanie samochodem-odkurzaczem wymaga znacznie wyższych kwalifikacji niż operowanie miotłą, a bez kanalarzy i śmieciarzy nasza cywilizacja załamie się w kilka dni, zaś bez biurokratów zacznie ona kwitnąć już po kilku dniach.
11 marca o godz. 22:12 38224
Leonid
Któryś z amerykańskich generałów stwierdził kiedyś, że pomimo oszałamiającego rozwoju technik uzbrojenia zawsze będzie na końcu niezbędny facet z bagnetem, aby wydłubał z dziury innego faceta z bagnetem. Podobnie z zamiataniem ulic. Choćby po ulicach same jeździły automatyczne odkurzacze, to i tak niezbędny będzie facet z miotłą. A co do zniknięcia biurokratów, to jest to jedynie możliwe na drodze ludobójstwa. Pol Pot już próbował. Bolszewicy w rewolucji październikowej i naziści w II wojnie też.
11 marca o godz. 22:13 38225
Kissa
Od lat postuluję:
1. Likwidację obecnego urzędu prezydenta i połączenie go z urzędem premiera („executive president” jak w USA czy RPA).
2. Likwidację senatu (Polska nie jest przecież federacją jak n.p. USA czy Australia).
3. Ograniczenie ilości posłów do maksimum100 oraz ograniczenie diet poselskich do wysokości minimalnego wynagrodzenia.
4. Likwidację samorządu terytorialnego, sejmików etc. zostawiając tylko rady miejskie i gminne, z bardzo ograniczoną ilością radnych pracujących w 100% społecznie.
5. Likwidację zbędnych urzędów typu Ministerstwa Skarbu (połączyć z Ministerstwem Finansów), Prokuratorii Generalnej (połączyć z Urzędem Rady Ministrów), Ministerstwa Administracji (połączyć z MSW), Infrastruktury (połączyć z Ministerstwem Gospodarki), Ministerstwa Środowiska (połączyć z MSW) etc, likwidację GUSu, zniesienie finansowania kościoła oraz prywatnych szkół i uczelni typu KULu przez państwo etc.
6. Ograniczyć drastycznie ilość ambasad, szczególnie w tzw, III świecie, na rzecz znacznie tańszych konsulatów, potrzebnych Polakom za granicą.
7. Likwidację ZUSu (administrację emerytur i rent przekazać Urzędom Skarbowym).
8. Likwidację VATu, co obniży ceny a więc zwiększy popyt a tym samym i zatrudnienie.
9. Zniesienie opodatkowania dochodów z pracy, na rzecz opodatkowania dochodów z tytuły posiadania kapitału, nieproduktywnego majątku i zysków ze spekulacji finansowych, co zwiększy dochody ludzi pracy a tym samym zwiększy popyt a tym samym i zatrudnienie.
10. Konstytucyjne ograniczenie wydatków na zbrojenia do 1% PKB, jako że i tak nie mamy szans wydawać na zbrojenia więcej niż Rosja czy Niemcy.
Ten 10 punktów pozwoliło by na likwidację deficytu budżetu a więc na uzdrowienie finansów państwa.
11 marca o godz. 22:20 38226
Kissa
1. Miotłę zastąpi podręczny odkurzacz. W mieszkaniu od dawna używam bezprzewodowego odkurzacza akumulatorowego – starcza mu „prądu” na dobre odkurzenie ponad 50 m2 i wnętrza samochodu. Poza tym, to bagnetami dawno się nie walczy, a raczej Kałasznikowami. Zgoda, na jednego „kałacha” potrzeba jest jednego żołnierza i tego się nie przeskoczy, nawet jeśli ten żołnierz będzie robotem.
2. Pol Pot skutecznie zlikwidował w Kambodży biurokrację, ale w utrzymaniu się przy władzy przeszkodziła mu Biurokratyczna Międzynarodówka.
11 marca o godz. 22:28 38227
Leonid
Niemniej przyszłość zapowiada się tragicznie, bo albo rozpieprzymy wszystko w czasie wojny. albo zrobią to pokojowo biurokraci, których będzie coraz więcej w związku z automatyzacją i robotyzacją środków produkcji. Na ziemi będzie coraz więcej bezrobotnych, którym trzeba będzie bezpłatnie zapewnić utrzymanie i zajęcie, czyli tresurę rękami biurokratów. W polskich warunkach wyobrażam to sobie jako apele bezrobotnych trzy razy dziennie i obowiązkową musztrę połączoną z nauką pieśni patriotycznych i wznoszenia okrzyków ku czci biurokracji. Nieobecność lub opieszałość karane będą wstrzymaniem przydziału darmowej zupki. Gdybym miał wybierać, to wolałbym szybką śmierć niż takie życie… Jedyna nadzieja, że Kościoła już nie będzie i możliwa będzie eutanazja.
11 marca o godz. 22:57 38228
Leonid
Dopiero teraz przeczytałem Twoje 10 punktów i pod każdym z chęcią podpisałbym się oburącz, ale zdaję sobie sprawę, że realizacja jest niemożliwa. Bo tak naprawdę w Polsce NIGDY nie mieliśmy elit myślących kategoriami całego Narodu. Dawniej 10% szlachty miało swoją demokrację, a 90% niewolnych chamów bez żadnych praw nie miało NIC! I to nie polska szlachta uwolniła polskich niewolników, tylko obcy car. A nam do dziś pozostały szlachecko-magnackie nawyki nowej szlachty, czyli biurokratów niezależnie od ich pochodzenia społecznego. Wzór obowiązuje jeden: kolonialno – okupacyjny model zarządzania. Tak było, jest i będzie dopóki nie stracimy niepodległości państwowej i nie odzyskamy niepodległości religijnej.
12 marca o godz. 8:41 38232
Towarzysze, nie podwazajcie waznosci statystyk GUS. To sa niezbenie cenne informacje, nie tylko dla rezimu, dla kazdego biznesu. Gus jednak nalezy odpartyjnic i uczynic wiarygodnym.
Bo niestety Gus stal sie jedna z form propagandy rezimu. Pamietam przed wyborami w 2011 Gus podal niepodziewanie niska stope bezrobocia i skorygowal ja zaraz po wyborach. To nie byl przypadek.
Z drugiej strony biznes nie powinien narzekac ze Gus rzada informacji. Biznes ktory nie ma swego systemu informacyjnego nie jest biznesm, jest dziadostwem. Ci co zainwestowali w systemy tranzakcyjno-informacyjne nie maja problemow z wyciaganiem informacji dla Gus.
12 marca o godz. 9:14 38233
Kissa
1. Brak pracy doprowadzi do rewolucji bezrobotnych. A tymczasem. to żaden z kandydatów na prezydenta RP nie mówi nawet o bezrobociu, nie mówiąc już o programie walki z nim, który przecież wymagał by wprowadzenia zupełnie innego modelu gospodarki niż obecny, oparty na niskich płacach i wysokim bezrobociu.
2. Racja, że bez rewolucji, to żaden z punktów mojego programu ratowania finansów publicznych nie ma szansy realizacji, ale to oznacza, że obecne państwo polskie musi zbankrutować. Dawno temu pisałem też, że w Polsce od roku 1989 mamy kapitalizm kompradorski, czyli typowy dla kolonii.
Axiom
GUS dezinformuje: zarówno władze, jak też biznes i naukowców. Dla tego też należy ten urząd zamknąć, a szacowanie takich parametrów jak PKB (jego wielkość i dynamika), stopa bezrobocia czy też stopa inflacji zostawić naukowym instytutom przy większych uczelniach ekonomicznych, n.p. przy obecnym SGH. Zaoszczędzi się przez to grube miliony!
12 marca o godz. 13:06 38238
Osoby ktore wykonuja swe zawody przy pomocy mlotka, lopaty i widel oczywiscie nie potrzebuja statystyk Gus-u.
Ale kazdy w pozycji dowodzenia potrzebuje. Poza rezimem kazdy projektant produktow konsumenckich, infrastruktury i przediebiorstw przemyslowych w swych ekonomicznych analizach potrzebuje statystyki Gus, EuroStats i inne.
Dysmisje statystyk tylko na podstawie subiektywnego i niewykwalifikowanego podejrzenia o ich nie prawdziwosc jest absurdem. Jezeli takie podejrzenia ktos ma to powinien je udowodnic a jak sie nie da to wypadalo by zamnknac morde.
Polacy musza sie pozbyc mani niszczenia i lekcewazacego stosunku do nauki i instytucji naukowych. Bo to nie tylko dowod prostactwa. To dowod szalenstwa !
Jezeli taki Gus nie jest perfecyjnoscia to nalezy go naprawic a nie wyrzucac w bloto. Podobnie ze wszystkim. Jezeli przedsiebiorstwo nie zanotowalo zysku to nalezy je naprawic a nie zamykac, sprzedawac.
Przeciez szalency rzucajacy tak nierozwane wytyczne, niszczyc, niszczyc, zamykac, sprzedawac,… sa ocywistymi hipokrytami. Gdy im dach przecieka to naprawia a nie rozwala domu. Gdy przebija opone to naprawia a nie porzuca samochodu. Gdy im dziecko zachoruje to pojda z nim do lekarza a nie zastrzela. A gdy odkryja ze maja puste leby raczej cos przeczytaja zamiast go sobie obciac.
Inna spraw jest ze niemalze nikt nawet nie rozwazy potecjalnych skutkow swych wrzaskow,..niszczyc, niszczyc, sprzedawac,…. Nikt nie rozwazy efektow na innych ludzi,… Jest cudem ze ten narod jeszcze istnieje.
12 marca o godz. 13:57 38239
axiom1
Gdyby wszyscy myśleli Twoimi kategoriami, to do dziś mielibyśmy ulepszone niewolnictwo, bo i dlaczego likwidować niesprawny ustrój, jeśli można go próbować naprawić? A może i to, co mamy jest usprawnionym, nowoczesnym niewolnictwem?
12 marca o godz. 14:32 38240
Kissa
Co naprawienie Gus ma wspolnego z ulepszonym niewolnictwem ?
Co to ma wpolnego z ustrojem ?
Ajesli chodzi o ustroj oczywiscie nawiazujesz do PRL. Oczywiscie ze mozna go bylo naprawic. Dlaczego piszesz nie sprawny ustroj. Przeciez zatrudnial 20 mln osob a teraz po zmianie zaledwie 14 mln.
Oczywiscie tow Gierek wyksztalcenie podstawowe nie umial naprawic balaganu w ktory wplatal Polske. Po czym polacy zaufali electrykowi wyksztalcenie podstawowe aby zrobil z Polski druga Japonie.
To przyklad braku elementarniej odpowiedzialnosci i rozgarniecia spodziewanych od przedstawicieli gatunku ludzkiego.
Pisales ze byles w USA w latach 1970, zapewne pamietasz inflacje 23%, bezrobocie 20%, i kontorle cen przez rezim Nixona. Mieli rowniez kartki. Dzis tez maja kartki, 47 milionow ludzi w USA ma kartki a 110 mln otrzymuje pomoc socjalna. Wtedy w amerykanskim raju rowniez mieli trudnosci.
Polske PRL na pewno mozna bylo naprawic ale po 1989 zaczeto ja swiadomie niszczyc i ta moda trwa do dzisjej.
Czytales co Leonid napisal powyzej ? Zamknac Gus,… co za dzik !!! Gdyby kilkaset pracownikow Gus przyszlo z kijami pod dom Leonida aby sprac mu morde to juz drugi raz by tego nie powiedzial.
Podobnie bylo z PGR-ami. Pozamknac krzyknal Balcerowicz, a co z ludzmi ??? niech zdychaja odpowiedzial Lewandowski. Dlaczego tak bylo i jest ??? Bo krzykacze typu Bacerowicz, Lewandowski i Leonind nie ponosza odpowiedzialnosci za swe czyny.
Co wskazuje ze wolny rynek jeszcze sie nie rozwinal. Porzebne sa mafijne uslugi. Ciagle nie ma organizacji sprawiedliwosci spolecznej przyjmujacych zamowienia na dostarczenie spawiedliwosci.
12 marca o godz. 15:45 38241
axiom1
szkoda tracić czasu na dywagacje co by tu zrobić, żeby poprawić. To przerasta zdolności intelektualne naszych „elit” Kiedykolwiek w historii braliśmy się za reformy, to skutkiem tych reform sytuacja się pogarszała. Tak było i w XVIII wieku gdy po wejściu w życie najnowocześniejszej w Europie konstytucji (która umacniała pańszczyźnianą niewolę i groziła karą śmierci za odejście od katolicyzmu) niezadługo Polska padła ze szczęścia na 130 lat. Potem 20 lat sukcesów II RP i zwalenie się na mordę podwójnej okupacji. Potem „rewolucja” solidarności i masowe bezrobocie połączone z gnojeniem szarego człowieka gorzej, niż w „komunie”. Potem reformy służby zdrowia, systemu ubezpieczeń i służby zdrowia, wojska, sądownictwa i edukacji zepchnęły do dna co jeszcze zostało. Mamy tylko jedno wypróbowane wyście:wzorem króla Stasia podpisać rozbiory i uczyć się rządzenia od obcych… Jak Murzyni postkolonialni, którym rządy własnych elit kończyły się czasami ludożerstwem.
12 marca o godz. 22:13 38251
Kissa
Racja. Jeśli coś w oczywisty sposób nie działa i naprawa tego czegoś nie ma sensu, to się takie coś wyrzuca a na jego miejsce kupuje nowe, zamiast marnować czas, energię i materiał na naprawę nienaprawialnego. Aniom zaś staje w obronie pasożytów z GUSu oraz przekręca mój pomysł, w który wyraźnie przecież polega nie tylko na likwidacji GUSu, ale także na ustanowieniu na jego miejscu stosunkowo niedużego instytutu naukowego, połączonego z najlepszymi uczelniami ekonomicznymi, który analizował by nowoczesnymi metodami statystyki stan gospodarki i szacował przy pomocy badań opartych na wyborze reprezentatywnych próbek, wysokość oraz dynamikę takich kluczowych parametrów opisujących stan gospodarki jak n.p. PKB, bezrobocie czy też inflację.
Poza tym, wbrew temu co mi tu insynuuje Axiom, nigdy nie byłem za likwidacją PGRów, a tylko za ich gruntowną reformą, jako że PGRy były instytucjami produkcyjnymi, a nie pasożytującymi na gospodarce, w odróżnieniu od GUSu.