Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy

31.10.2014
piątek

Bułka i dwie kiełbaski

31 października 2014, piątek,

Od dłuższego czasu piszę o jednym – z powodów wysokiego bezrobocia, popularności umów cywilno-prawnych oraz zatrudniania na czarno. O przebiurokratyzowaniu zatrudnienia.

Liczba ewidencji i obowiązków, jakie przedsiębiorca musi ponieść, jest porażająca. Szczególnie zniechęca do zatrudnienia pierwszego pracownika, bo nagle na nieorientującego się w dziedzinie prawa pracy spada młot regulacji. Oczywiście wielu moje opinie przekłada jednocześnie na moją rzekomą chęć ograbienia pracownika z należnych mu praw i ochrony. Ale to zupełnie inna dyskusja: jakie prawa i ochronę pracownik powinien mieć. Jednak gro patologii w żaden sposób nie służy ani pracodawcy, ani pracownikowi, ani nikomu innemu.

Jeśli ktoś nie wierzy, niech zapozna się z opisem problemu opodatkowania świadczeń pracowniczych w jednym z najpopularniejszych serwisów prawnych w Polsce. Poniżej fragment z artykułu autorstwa A. Bartosiewicz i R. Kubackiego (imion niestety nie znam):

„Wydaje się możliwa, przykładowo, taka sytuacja: powiedzmy, że pracodawca zorganizował imprezę integracyjną w formie ogniska dla swoich pracowników. Przyjęto pewną ilość świadczeń na każdego uczestnika w postaci 2 kiełbasek i 3 bułek. Taką wartość pracodawca doliczył do przychodów podatnika, w następstwie czego pobrał później zaliczkę na podatek dochodowy od tej wartości. Po imprezie jeden z pracowników postanowił wystąpić z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty w podatku dochodowym, twierdząc, że zjadł tylko jedną kiełbaskę, zaś bułki nawet nie ruszył. Jak powinien zachować się organ podatkowy? Wydaje się, że oczywiście powinien wówczas przyjąć rzeczywistą wartość przychodu dla pracownika, a nie jego hipotetyczną, sztucznie ustalaną kwotę. Co jednak wówczas zrobić z kiełbaską przypadającą na tegoż pracownika, której jednak on nie zjadł? Czy następnym krokiem organu podatkowego będzie wszczęcie postępowania podatkowego, celem podzielenia wartości tej jednej kiełbaski i doliczenia tej wartości do przychodów pozostałych uczestników imprezy?!”.

Właściwe komentarz zbędny. Takimi rzeczami zajmują się w Polsce prawnicy. A skoro zajmują się prawnicy, to zajmują się też służby skarbowe. I daję gwarancję, że pensje tych drugich stanowią wielokrotność wpływów podatkowych z opodatkowania kiełbasek. No ale kto bogatemu zabroni?

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 66

Dodaj komentarz »
  1. Panie Kasprowicz,
    Pana logika jest wręcz schizofreniczna, jako że owe opisane przez pana XIX-wieczne stosunki pracy, a więc te śmieciowe umowy oraz zatrudnianie „na czarno” są wynikiem wysokiego bezrobocia oraz braku interwencji państwa w gospodarkę, a opodatkowanie pracy (w tym także świadczen dla pracowników) w Polsce jest dziś śmiesznie niskie, stąd tez zachodnie firmy zakładają u nas w Polsce swoje montownie, oparte właśnie na tej taniej polskiej sile roboczej, która jest droga tylko dla polskich pseudoprzedsiębiorców z mentalnością iście XIX-wieczną, czyli taką właśnie ak pańska. Zaś wysokie bezrobocie w Polsce to jest głównie wynik zniszczenia przez Balcerowicza w latach 1990tych conajmniej 5 milionów miejsc pracy. Nie myl więc pan, panie doktorze, skutków z ich przyczynami! 🙁

  2. Trochę o realiach polskiego rynku pracy:
    Otóż kilka lat temu, niejaki dr prof. AHE Makary K. Stasiak, założyciel łódzkiej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej, ówczesny rektor a obecny jej prezydent, ex Przyjaciel Adama Michnika i wielu innych polskich notabli, który do dziś jest mi winien ponad 50 tys. zł z tytułu zapłaty za przeprowadzone przeze mnie zajęcia w w/w AHE, zaproponował mi minimalną ustawową pensję na etacie adiunkta (a wiec wymagającym doktoratu i dorobku naukowego) plus umowa śmieciowa, z której się on zresztą nie wywiązał, wiedząc, ze nie mam szansy w procesie cywilnym przeciwko jego AHE, dysponującej wieloma prawnikami oraz funduszami na procesowanie się. Niestety, ale obecna Polska jest z punktu widzenia pracownika najemnego krajem bezprawia, a pozwala na to obecne prawo, które toleruje umowy śmieciowe, pozbawiając tym samym pracowników praktycznie wszelakich praw. A dalsza redukcja praw pracowniczych jest przecież w programie zarówno Korwina-Mikkego, jak tez i PO oraz Ruchu Palikota, a zapewne także i PiS. 🙁

  3. Trochę o realiach polskiego rynku pracy:
    Otóż kilka lat temu, niejaki dr prof. AHE Makary K. Stasiak, założyciel łódzkiej Akademii Humanistyczno-Eko-no-micznej, ówczesny rektor a obecny jej prezydent, ex Przyjaciel Adama Michnika i wielu innych polskich notabli, który do dziś jest mi winien ponad 50 tys. zł z tytułu zapłaty za przeprowadzone przeze mnie zajęcia w w/w AHE, zaproponował mi minimalną ustawową pensję na etacie adiunkta (a wiec wymagającym doktoratu i dorobku naukowego) plus umowa śmieciowa, z której się on zresztą nie wywiązał, wiedząc, ze nie mam szansy w procesie cywilnym przeciwko jego AHE, dysponującej wieloma prawnikami oraz funduszami na procesowanie się. Niestety, ale obecna Polska jest z punktu widzenia pracownika najemnego krajem bezprawia, a pozwala na to obecne prawo, które toleruje umowy śmieciowe, pozbawiając tym samym pracowników praktycznie wszelakich praw. A dalsza redukcja praw pracowniczych jest przecież w programie zarówno Korwina-Mikkego, jak tez i PO oraz Ruchu Palikota, a zapewne także i PiS. 🙁

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Jedno nie przeczy drugiemu. Z okazji wielodniowych świąt w omawianym aspekcie zgadzam się z Panem Kasprowiczem. Oczywiście rynek zatrudnienia jest przebiurokratyzowany. Problem w tym, że regulacje stosunków pracy są dokładnym odbiciem stosunków społecznych. Krótko: Zawiść i nienawiść.
    Oto wczoraj dyskusja o pogrzebach i kremacji. Niejaki Boni (znany) argumentował, że urny nie można oddać rodzinie bo by rozsypywała popiół w lesie a potem by ktoś zbierał tam jagody. Oto poziom myślenia władzy o obywatelach (i nawzajem) pomijając fakt, że popiół jest sterylny i bardziej czysty niż dym z kominów. Policja woli zabić 3 niewinne osoby niż odpuścić kierowcy i nikomu to nie przeszkadza. Jakakolwiek dyskusja ekonomiczna nie obędzie się bez głosów, że winnych, tzn. tych, których oni nie lubią, trzeba rozstrzelać.
    Dodam też, szanowny Panie, że obowiązuje powszechna wiara, że nie ludzie a przepisy same rozwiążą wszelkie problemy. Tak jest w urzędach i w pracy. Może Pan traktuje poważnie swoich pracowników ale wcześniej czy później trafi Pan na kombinatora i po tym doświadczeniu uzna Pan, że wszystko Panu jedno, byle tylko mieć spokój i zabezpieczyć się przed ciąganiem po sądach. Tylko, że to nie urząd a mentalność pracownika.
    Osobiście nie wiem co było pierwsze, jajko czy kura albo inaczej, czy winne są przepisy czy mentalność. Rozwiązanie byłoby natomiast jedno: krok po kroku zmieniać jedno i drugie. Niestety, rozwój wcale nie idzie w tę stronę, raczej w kierunku cmentarza. Czego nie życzę nawet z okazji żwięta.
    Z poważaniem.

  6. doadmina
    W tym przypadku nie czepiałbym się Gospodarza bo tu się z nim zgadzam – przepisy podatkowe oraz ich urzędnicze interpretacje uprawniają do postawienia pytania czy są oni w pełni władz umysłowych. Jeśli pracodawca zafunduje pracownikom choćby herbatę ma obowiązek wykazać to jako dochód pracownika i „oZUSowac”. Dyrektor jednego z US doszedł do wniosku, że mieszkający na parterze w budynku z windą i z tego tytułu zwolnieni z „opłaty windowej” w czynszu powinni to wykazać jako dodatkowy dochód podlegający opodatkowaniu. Jak ja, zamiast garnituru u Armaniego kupię sobie dres w lumpeksie ( od poznańskiego lumpy – stara odzież ) to też mam wykazać różnice w cenie jako dodatkowy dochód i opodatkować ???
    Jest na to dosadne określenie, że ten co coś takiego wymyślił to się chyba z .. (prąciem) na łby zamienił.
    To podobnie jak kiedyś z przepisem, że w każdej firmie ma byc przeszkolony pracownik odpowiedzialny za sprawy ppoż.Wszyło mi, że uprawnionym do szkolenia i wydawania stosownych certyfikatów 1 000 lat nie wystarczyłoby aby przeszkoli wszystkich co trzeba, podczas gdy uprawnienia wymagały co 5 lat odnowienia.
    Podobnie z obowiązkiem prowadzenia ewidencji korzystania z telefonów i samochodów służbowych celów prywatnych, nawet jeśli jest to za aprobatą pracodawcy. Oczywiście wyliczyć kwotę z tego wynikającą , wykaza jako dochód pracownika, opodatkować i ozusowac.
    I ot to chodzi wg mnie Gospodarzowi – przedsiębiorca zamiast zając się kierowaniem i rozwojem firmy musi zając się pierdołami lub dodatkowo zatrudnic pracownika, którego jedynym celem bedzie zapewnienia zajęcia coraz większej rzeszy urzędniczych pasożytów.

  7. kaesjot
    Przepisy podatkowe to praktycznie wszedzie są dziś absurdalne – z własnego doświadczenia wiem, że są one absurdalne w Australii, na Cyprze, w Portugalii oraz w USA. W Australii opodatkowane jest n.p. każde niepieniężne świadczenie firmy dla pracownika, czyli że funkcjonuje tam tzw. fringe benefit tax (http://en.wikipedia.org/wiki/Fringe_benefits_tax).
    Problemem w Polsce są, powtarzam raz jeszcze, nie podatki płacone przez firmy, które są u nas przecież niskie, a niskie zarobki pracowników najemnych oraz wysokie bezrobocie.

  8. A czemu moje dwa bardzo kulturalne wpisy wiszą od kilku dni i czekają na moderację? To chyba gorsze niż działalność Mysiej.

  9. Polska jest w Uni i powinien obowiazywac GAAP. Nie powinno byc mieisca dla indywidualnej tworczosci urzednikow.

    Wydatki typu jak impreza integracyjna powinny byc klasyfikowane jako koszt prowadzenia biznesu. To nie jest zaden benefit dla pracownika. Przeciez myslac w ten sposob biurko pracownika, krzeslo, warsztat, maszyna,… sa rowniez benefitami pracownika. To standaliczny sposob myslenia.

    Jezeli takie sytuacje mja miejsce to jest to dowodem na tepote przedsiebiorcow ktorzy nie potrafia sie zorganizowac i skarzyc rezim w Strasburgu.

  10. ZWO
    A nie użyłeś w nich przypadkiem „trefenego” słowa e k o n o m i a ?

  11. Nie rozumiem dlaczego ten wrzask.

    Fakt, zatrudnienie pracownika wiaze sie z biurokracja. Ale po to jest komputeryzacja by nie miec z tym problemu. Ksiegowosc byla jedna z pierwdszych dziedzin biznesu gdzie komputeryzacja wtargnela i stala sie niezbednikiem. Czy polski przedsiebiorca dalej liczy tranzakcje na piechote ? Jezeli tak to Polska cofnela sie o jakies 50 lat do tylu. Juz w latach 1970-ych pamietam ze moja pensja i wszelkiego rodzju potracenia byly rozliczne na komputerach polskiej produkcji Odra.
    Jezeli dzisiej po 25 latach trasformacji na Zielonej Wyspie polskiego przedsiebiorce nie stac na takie programy jak QuickBooks or Pastel i PC to wogole nie powinien sie zajmowac dzialalnoscia gospodarcza.

  12. Eksperyment! Dzielę mój tekst na wiele części! Część 1a
    Jedno nie przeczy drugiemu. Z okazji wielodniowych świąt w omawianym aspekcie zgadzam się z Panem. Oczywiście rynek zatrudnienia jest przebiurokratyzowany. Problem w tym, że regulacje stosunków pracy są dokładnym odbiciem stosunków społecznych.

  13. Część 2
    Oto wczoraj dyskusja o pogrzebach i kremacji. Niejaki Boni (znany) argumentował, że urny nie można oddać rodzinie bo by rozsypywała popiół w lesie a potem by ktoś zbierał tam jagody. Oto myślenie władzy o obywatelach (i nawzajem) pomijając fakt, że popiół jest sterylny i bardziej czysty niż dym z kominów.

  14. Część 3
    Dodam też, szanowny Panie, że obowiązuje powszechna wiara, że nie ludzie a przepisy same rozwiążą wszelkie problemy. Tak jest w urzędach i w pracy. Może Pan traktuje poważnie swoich pracowników ale wcześniej czy później trafi Pan na kombinatora i po tym doświadczeniu uzna Pan, że wszystko Panu jedno, byle tylko mieć spokój i zabezpieczyć się przed ciąganiem po sądach. Ale to nie urząd tylko mentalność pracownika Panu dokopie. Czyli może lepiej walczyć o roządne wyroki sądów niż bawić się w przykłady głupoty, która trafi każdego z nas.
    Osobiście nie wiem co było pierwsze, jajko czy kura albo inaczej, czy winne są przepisy czy mentalność. Rozwiązanie byłoby jedno: Krok po kroku zmieniać jedno i drugie. Niestety, rozwój nie idzie w tę stronę, a raczej w kierunku cmentarza. Czego nie życzę nawet z okazji święta.
    Z poważaniem.

  15. Eksperment. No to już wiem. To ta część tekstu
    Organy ryzykują … 3 niewinnych osób żeby tylko nie odpuścić kierowcy i nikomu to nie przeszkadza. Jakakolwiek dyskusja … nie obędzie się bez głosów, że winnych, tzn. tych, których oni nie lubią, trzeba …

  16. @Kagan do admina
    Masz rację. Rzeczywiście chodzi o to słowo. Było w kontekście, że nawet go nie zauważyłem. Nie wolno też wymieniać nazw organów państwowych.
    Jeżeli Pan K (bo może też nie wolno) pisze o dziwacznych poczynaniach urzędników to proponuję rozpocząć od zrobienia porządku z poczynaniami urzędników kontroli tego forum. Czegoś tak mało inteligentnie biurokratycznego jeszcze nie widziałem. A tak łatwo się pisze o innych, a tak trudno zauważyć, że samemu się nic od nich nie różni. To nie ONI, to MY, proszę Pana.
    Co stwierdzam życząc Wesołych Świąt Pomarlaków.

  17. doadmina:
    – „braku interwencji państwa w gospodarkę”
    – „Przepisy podatkowe to praktycznie wszedzie są dziś absurdalne”
    – „opodatkowanie pracy (w tym także świadczen dla pracowników) w Polsce jest dziś śmiesznie niskie”
    To Twoje zdania. Nic się nie kłuci?
    Zrobię zatem zlepek.
    Więcej Państwa w gospodarce to więcej absurdu, także w stosunkach pracy.
    Tworzeniem zaklęć dla wpływu na realia nie zmienisz tych ostatnich.
    Problemem gospodarki jest nadmiar wróżek i czarnoksiężników.
    Zapytaj jak firmy radzą sobie z kosztami w tym kosztami pracy.
    Nie zgaduj, nie domyślaj się, zbadaj. Bez uprzedzeń.
    Posiądziesz wiedzę tajemną i dowiesz się jak to działa.
    Jeszcze jedno, nie interesuje mnie jak to funkcjonuje we Francji, Australii ….
    Nie wiesz jak jest u nas, nie udawaj, że wiesz jak jest gdziekolwiek.

  18. @doadmina

    I komu Ty tę ciemnotę wciskasz? Jeśli przedsiębiorcy mają w Polsce taki raj, a Ty czujesz się wyzyskiwany jako pracownik najemny to załóż firmę, w tym raju na pewno Ci się powiedzie.

    Tysiące polskich emigrantów założyło w UK małe firmy i z powodzeniem je prowadzi. W Polsce było to niemożliwe, ponieważ ministerstwo finansów rządu PO nawet nie udaje, że nie pracuje dla gangsterów:

    „Nawet prokuratura przyznała, iż MF tworzyło na przestrzeni lat 1989-2005 skomplikowane przepisy służące zorganizowanym grupom przestępczym. Właśnie poziom komplikacji, głównie przy podatku VAT i szczególnie w dziedzinie paliw i akcyz, pozwala gangsterom na dokonywanie przekrętów i wyłudzeń”.

    Tymczasem „Wiceminister finansów Agnieszka Królikowska stwierdziła ostatnio, że uproszczenie przepisów o podatku VAT… „zwiększyłoby jeszcze wyłudzenia”, jakich obecnie dopuszczają się oszuści i zorganizowane grupy przestępcze”.

    http://natemat.pl/122407,wiceminister-finansow-agnieszka-krolikowska-twierdzi-ze-prostsze-prawo-sluzy-przestepcom-takiej-bzdury-dawno-nie-slyszelismy

    Rząd PO przygotowuje właśnie nowe „prawo”, na mocy którego urzędnik będzie mógł w każdej chwili zarekwirować aktywa dowolnej polskiej firmy, nie podając przy tym podstawy prawnej. To znaczy „podstawą prawną” będzie od tej pory widzimisię urzędnika. Oszustom i zorganizowanym grupom przestępczym włos z głowy nie spadnie, bo żaden funkcjonariusz rządu PO nie będzie się narażał. Po co – zawsze będzie można nałożyć na fryzjera czy piekarza z małego miasteczka 100 tysięcy kary, gdy „góra” da sygnał, że potrzebuje więcej kasy na ośmiorniczki.

  19. Mir
    1. Nie, im mniej jest pastwa w gospodarce, tym więcej jest w niej anarchii, marnotrawstwa oraz zwyczajnej patologii polegającej na bogaceniu się nielicznej mniejszości kapitalistów kosztem olbrzymiej większości ludzi pracy.
    2. Głównym problemem wspólczesnej gospodarki jest kapitalizm, a więc związane z nim dążenie do maksymalizacji zysku, zamiast dążenia do maksymalizacji potrzeb społeczeństwa.
    3. Firmy na ogół radzą sobie z kosztami, w tym kosztami pracy ,tnąc, je a więc zwalniając pracowników oraz obniżając ich zarobki, co zwiększa bezrobocie bezpośrednio oraz pośrednio, a więc powoduje tym samym coraz to poważniejsze oraz dłuższe cykliczne recesje.
    4. Dziś gospodarka jest zglobalizowana, a więc powinno cię interesować to, co się dzieje w Australii czy Francji, jako że to ma dziś bezpośrednio wpływ na twój dobrobyt, albo raczej na jego brak!

  20. ZWO
    No cóż – dr Kasprowicz nie po raz pierwszy wyszedł na głupka, banując na blogu o gospodarce wyraz „e k o n o m i a”. 🙁
    Szalom!

  21. „Rząd PO przygotowuje właśnie nowe “prawo”, na mocy którego urzędnik będzie mógł w każdej chwili zarekwirować aktywa dowolnej polskiej firmy, nie podając przy tym podstawy prawnej.”

    Nieslychane. Ale,… ze cos takiego jest wogole planowane swiadczy ze rezim uznaje przedsiebiorcow za bande dupkow podatnych do wydymania.

  22. Dziwie sie ze nawet po latach studiow na tym blogu specjalista od lemologi nie stosowanej ciagle nie pojmuje elementarnych definicji ani faktow.

    Otoz nie ma czegos takigo jak kapitalizm jako wyszczegolniony system ekonomiczny. Mowmy ekonomie zachodnie, do tego modelu polska transformacja dazy.

    Nie mozna tego jednak nazywac kapitalizmem bo kazda z ekonomi, wlacznie z socjalizmem i komunizmem rowniez opiera sie na wkladzie kapitalowym. I we wszystkich modelach gospodarczo-ekonomicznych ten kapital nalezy do olbrzymiej wiekszosci obywateli. Posrednio lub bezposrednio.

    Innym bledem lemologa jest powolywaniue sie na jakeis tam cykle ekonomiczne. Chlopie, do kurwy nedzy, zdejmi swe ciemne okulary i zaobserwuj rzeczywistosc zamiast pisac tu o wyczytanych gdzies tam halucynacjach. Nie ma zadnych cyklow ekonomicznych. Jest systematyczna niewydolnosc !!! Jak mozna tego nie zauwazyc. W USA to juz 40 lat kolejnych deficytow budzetu. 40 lat systematycznego wzrostu dlugu publicznego. Gdzie tu jest cykl ja sie pytam. Podobnie jest w Europie Zachodniej. Polska do tego klubu dolaczyla osigajac w 25 lat 25 kolejnych deficytow budzetu, 1000 mld zl dlugu publicznego plus nastepne 3100 mld dlugu ukrytego. (zobowizania zus, nfz,..itp)

  23. Axiom
    1. W USA to urzędnik państwowy od dawna może chwili zarekwirować aktywa dowolnej firmy działającej w USA, nie podając przy tym podstawy prawnej, powołując się tylko na względy bezpieczeństwa narodowego w ramach tzw. Patriot Act (p. n.p. Mark A. Rush and Heather Hackett „USA Patriot Act — Money Laundering and Asset Forfeiture”).
    2. Ciekawe, że według ciebie nie ma czegoś takiego jak kapitalizm. No to oświeć nas, jaki mamy obecnie ustrój gospodarczy w Polsce? I skąd ci przyszedł do głowy ten pomysł, że „we wszystkich modelach gospodarczo-ekonomicznych kapitał należy do olbrzymiej większości obywateli?” To są przecież tylko mrzonki Nieświętej Pamięci pani Thatcher, której ideałem była utopia zwana „kapitalizmem ludowym”. Czym to się skończyło, to przecież doskonale wiemy – de facto bankructwem Zjednoczonego Królestwa…
    Ciekawe też jest to twoje „odkrycie”, że w kapitalizmie nie ma cykli koniunkturalnych. Dziwne, dlaczego nie dostałeś jeszcze Nobla z ekonomii za to, zaprawdę rewelacyjne odkrycie? 😉
    Ale jednak nic dziwnego, ty po prostu mylisz narastanie długu publicznego z cyklami koniunkturalnymi, za co dawniej, to jest w epoce przed prywatyzacją szkolnictwa wyższego, wyleciał byś po pierwszym semestrze ze studiów… 🙁 Ale dla twojego dobra wyjaśnię ci – w interesie kapitalistów leży zawsze to, aby rząd się u nich zadłużał, a więc mamy praktycznie wszędzie deficyty budżetu, o czym dawno temu pisał K. Marx w dziele „Walki klasowe we Francji 1848-1850” – więcej w opracowaniu dra Edwarda Karolczuka na nowyobywatel.pl/2011/12/16/marks-dlug-publiczny-i-neoliberalizm, ale wzrost tego długu publicznego nie jest równomierny w czasie i zależny jest on właśnie od tych cykli koniunkturalnych, jakże charakterystycznych dla kapitalizmu rynkowego.

  24. Doktor od lemologi nie stosowanej.

    Powielasz tu wyczytne gdzies tam ksiazkowe teorie i definicje nie majace nic wspolnego z rzeczywistoscia.
    Twe stanowisko jest absurdem a nawet debilizmem. Niestety nieustannie powielanym przez pseudo intelektualistow i wszelkiej masci zadymiaczy.

    Rozwazmy struktury kapitalowe duzych korporacji. Np General Elekctric (GE).
    GE ma setki milionow akcjonariuszy, bezposrednich i posrednich. Posrednich po przez fundusze inwestycyjne, firmy ubezpieczeniowe, emerytalne, medyczne i banki,… Czasy inwywidualnych kapitalistow wlascicieli duzych firm juz dawno sie skonczyly, czas to rozpoznac.

    Poza wkladem akcjonariuszy korporacje maja rowniez dlugi w swej strukturze kapitalowej i tu znowu inwestuja instytucje czyli fundusze inwestycyjne, firmy ubezpieczeniowe, emerytalne, medyczne i banki,…
    A kapital funduszy inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych, emerytalnych, medycznych i bankow,.. pochodzi od wszystkich ludzi pracy !!! Ktorzy po przez umowy o prace regularnie wplacaja skladki do funduszy inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych, emerytalnych, medycznych i bankow.
    (Tu widac ze likwidacja przywilejow/benefitow pracowniczych jest zamachem na funkcjonowanie ekononomi kraju bo niszcz zrodla kapitalu inwestycyjnego)

    Czyli ludzie pracy sa posrednimi wlascicielami swoich miejsc pracy !!! Jak w socjalizmie. Czyli pracownik np General Electric jest jednoczesnie prawicowcem i lewicowcem. Jest rowniez kapialista i proletariatem.

    Widac to rowniez na przykadzie malutkich jednoosbowych biznesow. Np, jednoosobowa firma hydrauliczna zawladana przez Kowalskiego zatrudnia Kowalskiego. Czyli Kowalski jest jednoczesnie prawicowcem i lewicowcem. Jest rowniez kapialista i proletariuszem.
    Podobnie to wyglada w kazdej firmie.

    Nizaleznie czy to tzw komunizm, socjalizm czy system zachodni,… wszystko opiera sie na kapitale a ten kapital posrednio lub bezposrednio nalezy do wszystkich obywateli.

    Doktorze od lemologi. Idz gdzies sie douczyc ekonomi bo lemologia cie nie przygotowala do dyskusji na tym blogu. Lemologia nie przygotowala cie do uzywania mozgu, do obserwacji, analiz ani wnioskowania. Wedlug ciebe,..np wszystko co wybudowano w PRL, Koreii Polnocnej , ZSRR, Chinach obylo sie bez kapitalu. Ha, ha,….

    Oczywiscie nic z powyzszego nie zrozumiesz. Ale poucz mnie o ortografii. Wiem ze to potrafisz.

    Kiedys pracowalem w sredniej wielkosci firmie ABC (na zachodzie) gdzie proleteriat postanowi zastrajkowac. Dyrektor firmy ocenil to w ten sposob. Te dupki nawet nie wiedza ze strajkuja przeciwko sobie. Bo firma zarzadzjaca funduszem emerytalnym pracownikow ABC zainwestowala w ABC. Proletariat byl jednoczensie kapitalista. Po oswiadczeniu ile strajk kosztuje i o ile spadna emerytury stajk sie skonczyl.

  25. axiom1
    1 listopada o godz. 21:02
    Rozumiem, że pracownicy firmy ABC byli właścicielami funduszu emerytalnego( bo powstał z ich pieniędzy ) poprzez a poprzez niego współwłaścicielami tejże firmy. Czy uczestniczyli z prawem głosu w walnym zgromadzeniu właścicieli funduszu z prawem głosy i mieli prawo rozliczać zarząd firmy ABC jako jej współwłaściciele ?
    Jeśli nie, to jest to ta trzecia prawda, o której pisał ks. Tischner !!!

  26. Axiom
    1. Teorie „książkowe”, które tu „powielam” doskonale opisują naszą obecną rzeczywistość.
    2. Daruj sobie te chamskie ataki ad personam, gdyż dowodzisz tym tylko tego, żeś cham i tyle… 🙁
    3. Co z tego, że wielkie korporacje mają dziesiątki czy nawet setki tysięcy akcjonariuszy, skoro większość tych akcjonariuszy ma tak mało akcji, ze się oni w ogóle nie liczą w podejmowaniu decyzji przez zarządy tychże korporacji. Stąd też mamy pojęcie tzw. pakietu kontrolnego, który w praktyce wynosi często nawet tak mało jak 10% akcji, właśnie ze względu na to, że owi drobni ciułacze są tak rozproszeni, tak rzadko oni głosują oraz mają oni tak sprzeczne interesy, że nie są oni w stanie się zjednoczyć i tym samym wpłynąć na decyzje podejmowane na tzw. walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Według Wikipedii, to pakiet kontrolny akcji jest liczbą akcji, która pozwala ich posiadaczowi na faktyczną kontrolę spółki akcyjnej. W teorii, to w większości przypadków taki pakiet kontrolny wynosi 50% wyemitowanych akcji + 1 akcja. Jednak w przypadku istnienia tzw. akcji uprzywilejowanych co do prawa głosu lub innych postanowień w statucie spółki regulujących wzajemną siłę głosów współwłaścicieli, to pakiet 50% + 1 akcja może być niewystarczający do kontroli, a z kolei w przypadku spółek, których akcjonariat jest silnie rozproszony lub w przypadku gdy część pozostałych akcjonariuszy posiada tzw. akcje nieme, czyli bez prawa do głosu, to do faktycznej kontroli nad spółką może wystarczyć posiadanie pakietu mniejszego niż 50%.
    4. Z tytułu, że ktoś zmuszony jest wpłacać składki do funduszy inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych, emerytalnych, medycznych i banków nie wynika, że taka osoba ma jakikolwiek wpływ na zarządzanie owymi firmami.
    5. Tak więc ludzie pracy są tylko w teorii owymi pośrednimi właścicielami swoich miejsc pracy, jako że nie mają oni nigdy większości akcji danej spółki, a nawet gdyby mieli te 50% plus jedna akcja, to i tak byli by oni tak rozproszeni, że ich głos by się nie liczył na walnym zebraniu akcjonariuszy, szczególnie, że owi drobni „ciułacze” z reguły nie biorą udziału w owych walnych zebraniach akcjonariuszy, jako że oni doskonale wiedzą, ze ich głos i tak się w praktyce nie liczy.
    6. Pracownik nie może być z definicji kapitalistą – nawet jeśli kapitalista (mowa tu jest o dużej firmie zatrudniającej pracowników) sam zarządza swą firmą, to nie jest on wtedy pracownikiem, a kapitalistą, jako że pracuje on wtedy z wyboru, a nie z przymusu ekonomicznego, jako że może on zawsze wynająć zawodowego menedżera do zarządzania swa firmą, a samemu żyć z kapitału (zysków generowanych przez jego firmę).
    7. W mikrofirmach z kolei ich formalny właściciel nigdy nie jest kapitalistą, jako że nie ma on dość kapitału aby zatrudnić pracowników najemnych i tym samym żyć z ich pracy. Taki „właściciel” mikrofirmy jest więc tylko proletariuszem, jako iż musi on w „swej” firmie pracować z powodu przymusu ekonomicznego czyli z braku dostatecznie dużego kapitału, aby z niego sobie żyć.
    8. Komunizm, jak dotąd, jest tylko ideą, na razie niemożliwą do realizacji ze względu na wciąż zbyt niską wydajność pracy, nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata.
    9. Kapitał w kapitalizmie z definicji należy zawsze do garstki kapitalistów, którzy nie muszą pracować, jako iż żyją oni z zysków, które przynosi im ów kapitał. A reszta ludności to są zaś proletariusze, czyli osoby zmuszone do sprzedawania swej pracy (dokładnie siły roboczej), jako iż nie posiadają oni kapitału, a dokładniej nie posiadają oni dość kapitału, aby żyć tylko z niego, a więc zmuszone są one do pracy dla prawdziwych posiadaczy kapitału, czyli dla kapitalistów.
    10. W PRLu, ZSRR i ChRL był (w ChRL zresztą dalej jest) kapitalizm państwowy, a w KRLD był dawniej kapitalizm państwowy, a dziś jest tam swoisty rodzaj (neo)feudalizmu. Stąd też w PRL, ZSRR czy ChRL był (jest) zawsze kapitał, ale był on tam (jest) własnością państwową – stąd też kapitalizm państwowy.
    11. Pochwal się axiom, gdzie to otrzymałeś ten doktorat z ekonomii, skoro tak tu innych pouczasz, z gospodarzem tego blogu na czele?
    12. Kaesjot napisał ci już, że tylko wtedy, jeśli ci pracownicy uczestniczyli by z prawem głosu w walnym zgromadzeniu właścicieli funduszu emerytalnego ich firmy i tym samym mieli oni prawo rozliczać zarząd firmy ABC, to byli oni jej współwłaścicielami, a faktycznymi właścicielami tylko wtedy, jeśli mieli by oni owe 50% plus 1 akcja oraz głosowali by oni jako jeden blok.. Poza tym, to jaką oni mieli gwarancję otrzymania emerytur z tego funduszu, szczególnie, jeśli był on zarządzany nie w interesie jego członków, a tylko w interesie jego zarządu? I co jeśli dyrekcja/zarząd tej firmy zarządzała nią nieudolnie? W takim wypadku strajk był wręcz błogosławieństwem dla tej firmy, jako iż ułatwić on mógł odejście starego, nieudolnego Kierownictwa tejże firmy.

  27. Skowyt zranionego kangura, 1 listopada o godz. 23:55
    Poziom co najwyzej licemum imienia Lecha Walesy. Pierwszego semestru.

    Calosc wpisu jest niezwykla halucynacja. To sie wyroznia „Kapitał w kapitalizmie z definicji należy zawsze do garstki kapitalistów”
    Nie matolku, kapital nalezy do wszystkich obywateli. Zarowno w UsA i Koreii Polnocnej. A pracownicy malych firm nawet jednoosobowych i duzych korporacji sa jednoczesnie proletariatem i kapitalistami.

    @kaesjot
    Klient funduszu emerytalnego i akcjonariusz firmy zarzadzajacej funduszem emerytalnym to dwie rozne rzeczy. Klient nie ma nic do powiedzenia gdzie jego skladki sa inwestowane. Ponadto pracownik nawet nie jest bezposrednim klientem. Jego pracodawca nim jest. Firmy zarzdzajace funduszmi emerytalnymi nie moga inwestowac gdzie im sie podoba. Rzady to reguluja. A raczej regulowaly przed nadejsciem lineralnej zarazy.

  28. Prowadze maly biznes, zatrudniam siebie samego, dwoch psow ochroniarzy i dwoch innych pracownikow. Jezli bym zastrajkowal to zastrajkowal bym przeciwko sobie. To przeciez oczywiste. Bo jest proletariuszem i jednoczesnie kapitalista.

    Swoje oszczdnosci inwestuje w banku ktory z koleii inwestuje miedzy innymii w duze korporacje. Jestem wiec posrednim udzialowcem w tych ze korporacjach. Takich jak ja sa miliony co wskazuje ze miliony ludzi sa udzialowcami, posrednimi acjonariuszmi w korporacjach i wiekszosc z nich pracuje w tychze korporacjach. Sa wiec zarowno proletariatem i kapitalistami.

    Dzis co najmniej 95% wlsnosci w koproacjach nalezy bezposrednio do przeroznej masci funduszy i instytucji. Idywidualni wlasciciele nie posiadaja wiecej niz 2% udzialow. Np Bill Gates ma okolo 2-5% akcji Microsoft i nie wiecej niz 0.5% kapitalu. Bo dlug Microsoft rowniez trzeba rozwazyc.

    Jest wiec wiecej niz idiotyczne ze szkolnictwo dalej opiera sie o 19 wieczne teorie i definicje kapitalizmu i walke klas. Oburzajace natomiast jest ze absolwenci jak dotor od lemologi nie potrafia sie wykazac praca swego wlasnego mozgu i powtarzaja te 19 wieczne teorie. Przeciez szkolnictwo wyzsze nie jest po to aby przeczytac cos 250 razy, nauczyc sie tego na pamiec i pwtarzac/przepisyweac co doktor od lemologi robi. Szkolnictwo wyzsze jest po to aby nauczyc studenta pracy wlasnym mozgiem.

  29. axiom1
    1. Wbij sobie raz na zawsze do głowy, że typowy właściciel małego biznesu nie jest kapitalistą, jeśli musi on z przyczyn finansowych pracować w tymże biznesie, jako iż nie jest go stać na wynajęcie zawodowego menedżera do zarządzania swoją firmą. Przecież taki E. Wedel, to tylko dla tego zarządzał on swoją (dokładnie swojej rodziny) firmą, że lubił on pracę menedżera, a nie dla tego, że nie bylo go stać na wynajęcie zawodowego menedżera do zarządzania firmą E. Wedel. Podobnie było też n.p. z Hipolitem Cegielskim, ale to były przecież tylko wyjątki potwierdzające regułę, a jest ona dziś i od dawna taka, że kapitalista (tzw. burżuj) to jest ktoś, kto żyje z pracy innych ludzi, czyli z dochodu przynoszonego mu przez kapitał będący jego własnością. Stąd też mamy dziś tak, że tyko garstka ludzi jest bogata (w przybliżeniu 10% ludności Ziemi posiada 90% globalnego kapitału), a system panujący dziś na Ziemi nazywa się kapitalizmem, tyle, że ponieważ kapitalizm jest tzw. brudnym słowem (dirty word), to rządzący światem kapitaliści starają się zakazać jego używania…
    2. Z tego, że ja zainwestowałem moje oszczędności w banku, nie wynika, że jestem jego współwłaścicielem. Odróżnij wreszcie udział w e własności banku (posiadanie jego akcji) od posiadania depozytu w tymże banku.
    3. Co mnie obchodzi jaki % akcji Microsoftu ma oficjalnie Bill Gates? Wiesz jaki % akcji tej firmy ma jego rodzina i ile mają różne inne „entities” których faktycznym właścicielem jest ów Bill Gates? Widać od razu, że nie masz najmniejszego pojęcia o tym, jak dziś funkcjonuje światowy system finansowy… 🙁
    4. Niestety, od czasów niewolnictwa mamy wciąż na świecie system klasowy, i nic na to nie poradzimy bez obalenia kapitalizmu. Myślenie życzeniowe (wishful thinking), takie jak twoje, jest zaś zawsze wyrazem niedojrzałości intelektualnej oraz emocjonalnej, podobnie jak te twoje chamskie ataki ad personam na każdego, kto choć trochę myśli. 🙁 Wyzywanie mnie od „matołków” oraz pisanie bzdur typu, że „kapitał należy do wszystkich obywateli” jest bowiem najlepszym dowodem twego nieuleczalnego debilizmu, jak to ujął pięknie Jarosław Haszek:
    Kiedy dzielny wojak Szwejk stanął przed nadzwyczajną komisją lekarską armii CK Austro-Węgierskiej złożonej z psychiatrów i zakrzyknął: „Niech żyje Najjaśniejszy Cesarz!”, natychmiast uznano go za idiotę.
    Szwejku, Jezus Maria, Himmelherrgott, ja was zastrzelę, bydle jedno, ośle, kretynie, gówniarzu jeden! Czy można być takim bałwanem?
    Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że można.
    Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego.
    I czy to nie jest przypadkiem o tobie:
    Bardzo mi przykro, ale w wojsku byłem poddany superarbitracji z powodu idiotyzmu i urzędowo zostałem przez nadzwyczajną komisję lekarską uznany za idiotę. Ja jestem idiota z urzędu.
    Nie mogłem się dokształcać, bo mnie do czytelni nie wpuścili, a nawet wyrzucili, bo myśleli, że przyszedłem kraść palta.
    Wojsko bez wyzwisk to nie wojsko.(…) Był na przykład oberlejtnant Holub, taki uczony, że cała kompania uważała go za idiotę, ponieważ z powodu swej uczoności nie nauczył się wyzywać żołnierzy i nad wszystkim zastanawiał się tylko ze stanowiska naukowego.
    Ale nie martw się:
    W relacji przesłanej sędziemu śledczemu było między innymi:
    „Niżej podpisani lekarze sądowi ustalają całkowitą tępotę umysłową i wrodzony kretynizm przedstawionego wyżej wymienionej komisji Józefa Szwejka, która to tępota wyraża się takimi słowy, jak np.: „Niech żyje cesarz Franciszek Józef I!” – co samo przez się wystarcza do oświetlenia stanu umysłowego Józefa Szwejka jako notorycznego matołka. Niżej podpisana komisja proponuje zatem:
    1. Umorzyć dochodzenie przeciwko Józefowi Szwejkowi.
    2. Odesłać Józefa Szwejka do kliniki psychiatrycznej dla ustalenia, jak dalece jego stan umysłowy może stać się niebezpieczny dla otoczenia.”
    😉

  30. Lemologu, brak ci argumentow. Pouczyles mnie juz ortografii i pochwaliles sie znajomoscia czeskiej literatury. Co bedzie gdy znajdziesz na mnie haka ? Wyobrazam sobie.

    Jak smiesz nie nazywac mnie kapitalista ! Ja zainwstowalem swoj i pozyczony kapital w moj biznes. Czesc potrzebnego kapitalu pozyczylem na 10% od banku. Kupilem lokal, sprzet, programy, meble i dwie budy dla psow. Zarobilem na tym dwudziestokrotnie i oddalem bankowi. Tak jest dwudziestokrotnie. Takim jestem sukinsynem kapitalista ! I w dodatku sam siebie wykorzystuje bo zatrudniam samego siebie, jestem rowniez proletariuszem. Proletariuszem i kapitalista w jednej osobie.

    Poucz mnie jak mam prowadzic walke klasowa.

  31. Axiom
    Z ciebie taki burżuj jak ze mnie chiński cysorz. Gdybyś bowiem miał kapitał, to byś dziś żarł banany na Maderze albo opalał się na Wyspach Kanaryjskich zamiast wypisywać bzdury na polskim blogu… A te bajki o swoich rzekomych sukcesach finansowych, to możesz opowiadać nie na tym blogu, a tylko swoim wnukom, jako że w tym twoim opowiadaniu jest tylko prawda o tym, że za zasiłek socjalny kupiłeś sobie budę dla psa, aby w niej zamieszkać. 😉
    Walki klasowej z nikim zaś nie jesteś w stanie prowadzić, jako że do ciebie, a nie do Szwejka odnosi się diagnoza: „tępota umysłową i wrodzony kretynizm”.

  32. Lemologu
    Skoro ja, wedlug ciebie lemologa, nie jestem kapitalista to rozwaz sytuacje Zygmunta Solorz-Zaka (ZSZ)

    Przeciez on tyra jako prezes w biznesie w ktorym ma udzial. Tak samo jak ja. ZSZ jest wiec zarowno kapitalista i proletariuszem. Tak samo jak ja.

    W jaki wiec sposob ZSZ ma prowadzic walke klasowa. Kto jest jego wrogiem ? ZSZ kapitalista czy ZSZ prezes. Czy ta sama osba moze nalezyc do dwoch klas. Kto ma o tym decydowac ? A moze jest wiecej klas ?
    Dlaczego ZSZ nie jest na Maderze i nie zzera tam bananow ani nie opala sie na wyspach Knaryjskich ? Aha, bo musi tyrac jako prezes. Tak samo jak Bill Gates i Steve Jobs ktorzy tyrali w biznesach w ktorych mieli/maja udzialy.

  33. Idzie mrówka wraz ze słoniem przez most. Most cały drży.
    Mrówka mówi do słonia ” ” Słoniu, ale tupiemy, co ?”

  34. @kaesjot
    Pomoz jezeli mozesz.
    Widac ze lemolog ma problem. Nie potrafi mi poradzic jak ja mam ze soba samym walczyc. Bo wedlug lemologa jest walka klas a ja jestem kapitalista i proletariuszem w jednej osobie. Czyli naleze do obu wrogich sobie klas. Podobnie jak ZSZ ktory jest kapitalista i prezesem, podobnie jak miliony innych ludzi.

  35. Aluzju nie poniał ?
    Przede wszystkim nie nazywałbym przedsiębiorcami większości tych, których się dziś tym mianem określa. Na pewno nie są przedsiębiorcami wszyscy ci, którzy zostali praktycznie zmuszeni przez swoich dotychczasowych pracodawców do założenia własnej działalności gospodarczej. Nie są też przedsiębiorcami różni usługodawcy pracujący sami i zatrudniający paru pomagierów. Kiedyś nazywano ich rzemieślnikami.
    Nie nazwałbym też przedsiębiorcami ani też inwestorami tych, którzy czerpią dochody ze spekulacji akcjami na giełdzie.
    Wg mnie to Ty jesteś tą mrówką a ZSZ – słoniem.
    Różnica między wami to jak między kapralem a marszałkiem – obaj co prawda są żołnierzami tylko nie ten zakres i waga decyzji.
    Jak to zróżnicować, jakie przyjąć kryteria podziału – nie wiem !
    Myślę, że doadmina pisząc to, co pisze ma na myśli od dowódcy plutonu czy kompanii wzwyż.

  36. kaesjot
    Racja: przedsiębiorca, czyli po staropolsku „antreprener” (ang.-franc. entrepreneur) to, za Xiędzem Staszicem, na 100% NIE jest ten, którego jego szef zmusił do zarejestrowania tzw. (jednoosobowej) działalności gospodarczej – przedsiębiorcą jest bowiem z definicji osoba mającą do dyspozycji kapitał, która zarządza przedsiębiorstwem zatrudniającym pracowników najemnych. I nie nazwałbym też, tak jak ty, przedsiębiorcami ani też inwestorami tych, którzy czerpią dochody ze spekulacji akcjami czy też obligacjami na giełdzie – to są bowiem zwyczajne pasożyty i szkodniki, które zwyczajnie trzeba tępić!
    Na koniec stary dowcip: kapitan ochrzania kaprala za bałagan w tzw. rejonie, a kapral na to: panie kapitanie, proszę mnie nie ochrzaniać przy szeregowcach, bo co sobie oni o nas, czyli o szarży pomyślą! Tak więc używając wojskowej terminologii: przedsiębiorca to jest oficer, a więc minimum podporucznik.

  37. axiom1
    Myślisz jak schizofrenik, a prawda jest taka, ze jesteś zwyczajnym proletariuszem, który ubzdurał sobie, że jest burżujem. Czy znasz może taki serial brytyjski „Keeping Up Appearances” („Co ludzie powiedzą?”) – to jest prawie tak jak o tobie… 😉
    I już ci tłumaczyłem, że taka kreatura jak TW Zeg czyli Zygmunt Józef Krok vel Zygmunt Solorz-Żak tylko dla tego zarządza swoimi firmami, że lubi on pracę menedżera, a nie dla tego, że nie jest go stać na wynajęcie zawodowego menedżera do zarządzania swoimi firmami, a poza tym, to on masę czasu spędza poza Polską, szczególnie zaś w zimie, kiedy to żre on banany na Maderze albo opala się na Wyspach Kanaryjskich czy też na innych Karaibach. Ale nie martw się – tobie taki styl życia z definicji nie grozi, jako że z powodu twego wrodzonego kretynizmu i ogólnej tępoty nigdy nie rozpatrzono pozytywnie twego podania o współpracę z SB w charakterze TW.

  38. Panowie – czy, do cholery, nie można bez wzajemnego ubliżania sobie ?

  39. Axiom1
    POWIEDZ MI KTO JEST TWOIM IDOLEM, A POWIEM CI, KIM JESTEŚ!
    Solorz, Krok, Żak, Zegarek i jeszcze kilka nazwisk właściciela platformy POLSAT, agenta SB. Zygmunt Solorz-Żak i Krok… o przekrętach kolejnego aferzysty. Zawiadomienie CBA ministra Mariusza Kamińskiego.
    Właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz-Żak był współpracownikiem służb specjalnych PRL w latach 1983-85 – podano w programie TVP „Misja specjalna”.
    Gdyby nie jego zobowiązanie do współpracy, Solorz-Żak nie zbiłby fortuny – uważa historyk Tadeusz Witkowski, który zapoznawał się z dokumentami na temat Solorza-Żaka w IPN. Według autorów reportażu na zachowanych w IPN mikrofilmach zachowały się informacje na temat Solorza-Żaka, który posługiwał się różnymi nazwiskami: Zygmunt Krok i Zygmunt Solorz; jest też zobowiązanie do współpracy z 15 lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim „Zegarek”, później miał też posiadać pseudonim „Zeg””.
    W dyskusji po emisji reportażu prof. Andrzej Zybertowicz, przedstawiony w programie jako ekspert z dziedziny służb specjalnych uznał, że Solorz-Żak działał jako „element środowiska służb specjalnych”. Przypomniał, że w 1989 r. uzyskał on kredyt z FOZZ z operacji kierowanej przez wywiad wojskowy PRL (ta informacja pojawiła się na procesie ws. FOZZ – PAP).
    Z akt IPN, na które powołali się autorzy materiału wynika, że w październiku 1983 r. Solorz przeszedł wstępne przeszkolenie zorganizowane dla niego przez specsłużby. „Oficer scharakteryzował go jako osobę przedsiębiorczą i operatywną” – mówił Witkowski.
    W materiale podano też, że zanim Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała telewizji Polsat – jako pierwszej w kraju stacji komercyjnej – ogólnopolską koncesję na nadawanie programu (uczyniła to jednogłośnie), pod adresem Solorza-Żaka pojawiły się „zastrzeżenia Urzędu Ochrony Państwa”. „Opinia kontrwywiadu UOP wzbudziła szereg emocji” – powiedział ówczesny szef UOP Gromosław Czempiński.
    Więcej tu: http://www.aferyprawa.eu/Afery/Solorz-Zak-Zegarek-i-jeszcze-kilka-nazwisk-wlasciciela-platformy-POLSAT-agenta-SB-Zygmunt-Solorz-Zak-o-przkretach-aferzysty-Zawiadomienie-CBA-ministra-Mariusza-Kaminskiego-1194

  40. Kaesjot
    Niestety, ale z cham taki jak axiom1 rozumie tylko bluzgi – merytoryczne argumenty podane w kulturalny sposób po prostu do niego nie trafiają… 🙁

  41. Brak argumentow, brak wiedzy, brak kwalifikacji,….. ale lemolog znalazl haka na ZSZ. Tak mu sie wydaje. To przyklad prostactwa nieslychanego.

    Jzeli ZSZ byl wspolpracownikiem organow bezpieczenstwa to brawa mu sie naleza. Bo byl zainteresowany bezpiecznestwem kraju. Co to ma wogole oznaczac by wyciagac takie sprawy ? Np, Kuklinski byl zdrajca, szpiegowal dla wrogich organizacji i krajow i pomniki mu sie stawia.

  42. A tak z nieco innej beczki: Infoafera. Dowody z USA:
    Tak, to jest o tym samym IBM, który nie tak dawno temu „informatyzował” Auschwitz-Birkenau: „every Nazi concentration camp maintained its own Hollerith-Abteilung (Hollerith Department), assigned with keeping tabs on inmates through use of IBM’s punchcard technology. (…) without IBM’s machinery, continuing upkeep and service, as well as the supply of punch cards, whether located on-site or off-site, Hitler’s camps could have never managed the numbers they did.” (p/ np. en.wikipedia.org/wiki/IBM_and_the_Holocaust). Niestety, ale tego artykułu nie ma po polsku… 🙁
    A tym czasem dziś w Polsce to Prokuratura i CBA rozpracowujące potężny korupcyjny układ dotyczący rządowych zamówień informatycznych zdobyły w USA nowe dowody w sprawie tzw. infoafery – pisze „Rzeczpospolita”. Polscy śledczy są już po pierwszej wizycie w USA, gdzie przesłuchali 5 menedżerów IBM odpowiedzialnych za naszą część Europy
    Ich zeznania są niezwykle cenne, bo obalają m.in. linię obrony Marcina F. – byłego dyrektora ds. sprzedaży IBM Polska, podejrzewanego o korumpowanie Andrzeja M., urzędnika MSWiA, który za łapówki (w sumie od różnych firm miał przyjąć ok. 4 mln zł) miał ustawiać rządowe przetargi. F. nie przyznaje się do winy i twierdzi, że to centrala w USA decydowała o cenach i upustach. Z zeznań amerykańskich świadków wynika, że wszystkie decyzje merytoryczne dot. organizacji przetargów w Polsce, przyznawanych marż czy upustów przy sprzedaży sprzętu i usług były podejmowane w polskim oddziale koncernu – mówi prok. Andrzej Michalski. Jak dodaje, pisma o aprobatę do USA traktowano jako formalność – informowały, a nie pytały o zgodę na daną decyzję.
    Ceny i marże mają zaś kluczowe znaczenie dla sprawy – dzięki wyjątkowym upustom spółka mogła oferować ceny poniżej kosztów i wygrywać przetargi z konkurencją – zauważa „Rzeczpospolita”.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16904761,_Rzeczpospolita___Infoafera__Dowody_z_USA.html?lokale=warszawa#BoxWiadTxt

  43. Axiomek
    Solorz, czy jak mu tam wtedy było, wspólpracował z SB dla pieniędzy, podobnie jak Kukliński współpracował z CIA (pamiętajmy, że w latach 1970tych i 1980tych to dolar USA miał w Polsce znacznie większą siłę nabywczą niż ma on ją dziś). Obaj oni są więc siebie „warci”… 🙁
    I nie myl wywiadu wojskowego z bezpieką!

  44. Axiomek
    A gdzie jest ta twoja wiedza, te twoje doktoraty z MIT i Oxbridge o Sorbonie już nie wspominając? 😉

  45. I jeszcze „cuś” dla Gospodarza blogu, jakże dzielnie walczącego o dalsze obniżenie dochodów ludzi pracy w Polsce: „Wyrosło” pokolenie pracujące za 2 tys. brutto
    Ula: ‚”Policzyłam. Na życie potrzebuję 2,5 tys.”. Ile jej dadzą? 1,6 tys. Jak „szczodry” szef, to nawet 1,9 tys.;-)
    Większość absolwentów wyższych uczelni w pierwszej pracy dostanie około 1,6 tys. zł na rękę, o ile w ogóle znajdzie zatrudnienie.
    – Nie po to kończyliśmy studia, żeby zarabiać najniższą krajową – mówią młodzi. Większość liczy na to, że w pierwszej pracy zarobi około 2650 zł na rękę, czyli 3,7 tys. zł brutto. W pełni zadowoleni będą dopiero przy wynagrodzeniu rzędu 3660 zł na rękę. Najmniej, za ile zgodzą się pracować, to niecałe 1,9 tys. zł – wynika z badania „Przyszłe kadry polskiej gospodarki” zrealizowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości w 2013 r. na grupie ponad 30 tys. studentów.
    „Wyborcza” sprawdziła, czy pracodawcy podzielają ich opinie. Na przełomie września i października TNS Polska zapytał 500 osób odpowiedzialnych za rekrutację, jaką pensję przyznałyby absolwentowi studiów przyjętemu do pracy biurowej. Blisko połowa (46 proc.) pracodawców zaoferowałaby kwotę w przedziale 1,8-2,4 tys. zł brutto. To około 1,6 tys. zł na rękę. Co dziesiąty (11 proc.) podbiłby stawkę do 2,7 tys. zł brutto. Powyżej 3 tys. zł brutto, czyli 2150 zł na rękę, gotowych było zapłacić zaledwie 9 proc. pracodawców.
    Cały tekst:
    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16904419,_Wyroslo__pokolenie_pracujace_za_2_tys__brutto.html#ixzz3I05BJ9QC

  46. Tytuł brzmi jak reklama hot doga w promocji z 2 parówkami 🙂

  47. Doktorat od lemologi nie stosowanej !!!
    Nie moge sie nadziwic.
    Co za wstyd, co za swinstwo. Takie dokotraty niszcza szkolnictwo wyzsze. To temat hobby co najwyzej dla przedszkolaka.
    Monash nigdy nie zmarze tak czarnej plamy blazenstwa. Hanba rowniez dla Australii.

  48. axiom
    Napisz więc wreszcie ten dosnos na mnie do Pani Rektor (Vice-Chancellor) Monash University!

  49. Ile jest na siewcie doktoratow od lemologi nie stosowanej ? Moze byc tylko jeden. To sie nazywa monopol absolutny. Taki monopol oczywiscie musi byc kontrolowany.
    Bo wiadomo, taki monopolista dazy do maksymalizacji zyskow kosztem ludnosci calego swiata. Jego naczelna strategia musi byc zachlannosc i pazernosc. Bo jezeli nie on to kto udzieli jakze niezbednych porad, konsultacji i rekomendacji. Kto przygotuje dzieci do snu ? Kto opowie fantastyczne bajki nie z tej Ziemi ? To sa przciez zyciowe niezbedniki. Wiekszosc krajow ma anty monopolowe prawo. To potrzebne, szczgolnie w dzidzinie lemologi nie stosowanej. Dlatego ze tak zaawansowane blazenstwo nawet nie ma alternatywy.

    Monash poszedl na kase i zapomnial o reputacji.

  50. Axiom1
    Poniższa lista nie jest pełna, ale na początek powinna wystarczyć aby wykazać, ze wbrew twym kłamliwym (zresztą jak zwykle) insynuacjom, to nie jestem jedyna osobą, która doktoryzowała się z Lema.
    I..HABILITACJE Z LEMA
    Jacek RZESZOTNIK (Uniwersytet Wroclawski)
    Ein zerebraler Schriftsteller und Philosoph namens Lem: Zur Rekonstruktion von Stanislaw Lems Autoren- und Werkbild im deutschen Sprachraum anhand von Fallbeispielen
    II. DOKTORATY Z LEM
    Antoni Piotr SMUSZKIEWICZ
    prof. dr hab. Znawca polskiej fantastyki i twórczości Stanisława Lema.
    Kariera naukowa i zawodowa:
    studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Filologiczny, kierunek: filologia polska w latach 1957-1963. Praca magisterska na temat Katastrofizm w twórczości Tadeusza Gajcego napisana na seminarium prof. Jerzego Ziomka.
    doktorat na UAM w roku 1977; rozprawa na temat Współczesna polska proza fantastycznonaukowa. Problem stereotypu gatunkowego w literaturze popularnej napisana została pod promotorską opieką prof. Jerzego Ziomka; opublikowana pod tytułem Stereotyp fabularny fantastyki naukowej, Ossolineum, Wrocław 1980;
    Andrzej STOFF
    W 1965 roku ukończył Liceum Ogólnokształcące w Wąbrzeźnie. Następnie Stoff ukończył studia polonistyczne na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu w 1970 r. i rozpoczął pracę naukową na tej uczelni, zaczynając od stażu asystenckiego. W 1977 obronił doktorat pt. Odmiany powieści fantastyczno-naukowej w twórczości Stanisława Lema, a w 1991 uzyskał habilitację za rozprawę Z teorii prozy narracyjnej. Tradycja-problemy-konwencje.
    dr Maciej DAJNOWSKI
    Adiunkt w Zakładzie Teorii Literatury IFP UG od roku akademickiego 2002-2003. Od roku akademickiego 2007/08 Zastępca Dyrektora IFP UG ds. Kształcenia. Członek Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego (od 2007 r.) i Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza (od 2008 r.).
    Studia: Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego 1991-1996, magisterium Komizm a deziuluzja w dramatach Stanisława Ignacego Witkiewicza — promotor prof. dr hab. Jan Błoński; Instytut Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego 1993-1995, studia przerwane; Filologiczne Studium Doktoranckie Uniwersytetu Gdańskiego 1997-2002, doktorat Groteska w twórczości Stanisława Lema — promotor prof. dr hab. Anna Martuszewska.
    III. TAKŻE
    Wydział Filologiczny Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach
    Tematy prac obecnych studentów Studiów Doktoranckich zaaprobowane przez Radę Wydziału Filologicznego w czasie procedury otwierania przewodów doktorskich.
    Paweł HOHMANN Stanisław Lem – pisarz i myśliciel.
    promotor: prof. UŚ dr hab. Krzysztof Krasuski
    IV. ORAZ
    dr Michał WILCZEWSKI
    Studia: Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Instytut Neofilologii 2005-2007 (tytuł magistra na kierunku filologia angielska; specjalność: translatoryka, 2008); temat pracy magisterskiej: „Translation of neologisms in the science-fiction novel Cyberiada by Stanisław Lem”.
    Doktorat: Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa: językoznawstwa komunikacyjnego, pragmatyki językowej, języka mediów masowych, 2012); rozprawa doktorska pt. „Sposoby profilowania konfliktów zbrojnych w polskich i amerykańskich tekstach prasowych (na przykładzie operacji „Odyssey Dawn” w Libii)”.
    Agnieszka Maria NIERACKA
    Zakład Filmoznawstwa i Wiedzy o Mediach, Instytut Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych, Uniwersytet Śląski
    W roku 1974 ukończyłam studia polonistyczne na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Pracę magisterską Koncepcja powieści science fiction w pisarstwie Stanisława Lema pisałam pod kierunkiem prof. dr hab. Teresy Cieślikowskiej.
    W roku 1983, na podstawie rozprawy Kategoria odbiorcy wobec systemu funkcjonowania gatunku science fiction w kinie, napisanej pod kierunkiem prof. dr hab. Alicji Helman, a zrecenzowanej przez prof. dra hab. Ireneusza Opackiego (UŚ) i prof. dra hab. Aleksandra Kumora (IS PAN), uzyskałam stopień doktora nauk humanistycznych
    Szymon KOLWAS
    Kołakowski i Lem: dwie „umysłowe galaktyki”
    Praca magisterska w zakresie filozofii na kierunku filozofia, Uniwersytet Warszawski
    Michał KIEŁBIK
    Lem kontra Dawkins. Dwie naturalistyczne koncepcje religii
    Praca magisterska, Uniwersytet Warszawski Instytut Filozofii
    Wojciech ZEMEK
    Listy a literatura: korespondencja Stanisława Lema z Michaelem Kandlem
    Praca magisterska na Wydziale Polonistyki, Uniwersytet Jagielloński
    Janusz JESIÓŁKOWSKI
    Stanisław Lem jako filozof Praca magisterska w zakresie filozofii na kierunku filozofia, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
    Kamil ROSIŃSKI
    Wizja nauki w twórczości Stanisława Lema
    Praca magisterska na kierunku filologia polska, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy

  51. Także: Maciej Płaza (O poznaniu w twórczości Stanisława Lema) i Paweł Okołowski (Materia i wartości. Neolukrecjanizm Stanisława Lema).

  52. Proba usprawiedliwienia wlasnego blazenstwa na podstawie ze kulku innych rowniez sie zblaznilo !

  53. @kaesjot
    Gdy twe dziecko potrzebuje fantastyczna bajka nie z tej Ziemi by usnac lista potecjalnych ‚service providers’ 4 listopada o godz. 22:36

  54. @axiom1
    Moja Mama zawsze mi radziła – nie wtrącaj się tam, gdzie dwóch się kłóci, bo zwrócą się obaj przeciwko tobie.
    A ja rady Mamy sobie cenię, choć była prostą, niewykształconą osobą i przekazuję swoim dzieciom i wnukom.

  55. @kaesjot
    A jak myslisz ? Co jast warty taki dokotrat z lemologi nie stosowanej ? To tylko ozdoba na wizytowce. Nic wiecej tylko ozdoba na wizytowce.
    Egzamin wstepny na Politechnike byl bardziej wartosciwy od tych wszystkich magistratow i doktoratow w pasozytniczych dziedzinach humanitarno-spolecznych.
    Gdzie tam, nawet egzamin wstepny do Technikum byl bardziej wartosciowy.

    Wajda pokazal w ‚Katyniu’ jak nalezy traktowac takich uczonych z pasozytniczych kireunkow. Zwabic w jedno miejsce, zaladaowc na ciezarowki i wyslac do obozu pracy.

  56. @axiom1
    Kolejna rada mojej Mamy – gdy kłótnia się zaostrzała radziła – bądź mądrzejszy – ustąp !

  57. Axiom1
    W swej wściekłości nie widzisż, że jesteś zwyczajnie śmieszny…:-(
    I co z twoim twierdzeniem, że jestem jedyną osobą na świecie, która doktoryzowała się z Lema? Brakuje ci więc na dodatek wiarygodności!

  58. @axiom1: Tak na moje oko, zazdrosci pan tego doktoratu. Trzeba sie bylo namyslec wczwsniej, bo teraz przyspieszona sciezka doktoryzowania dla biznesmenow jakos sie przymknela

  59. A.L.
    😉

  60. A.L.
    8 listopada o godz. 6:03

    Czy jest to wogole mozliwe by komukolwiek zazdroscic blazenstwa ?
    Zazdroscic kwalifikacji ktora nadaje sie do zmywania garow ?

  61. axiom1 – daj spokój !
    Po cholerę ta pyskówka ?
    Nic do dyskusji nie wnosi a zasmradza atmosferę !

  62. kaesjot, gdzie, na jakim etacie zatrudnil bys specjaliste od lemologii nie stosowanej, doktora od fantastycznych bajek nie z tej Ziemi. Jaki produkt czy serwis moglby on wytworzyc ? Ile bys mu placil ? Tym razem nie unikaj oodpowedzi.

  63. Axiom
    Słyszałeś może o uniwersytetach? Jak by ci to wytłumaczyć – to są takie szkoły, do których przyjmują po ukończeniu szkoły średniej, czyli właśnie takiej szkoły, do której cię nie przyjęto ze względu na twoją „tępotę umysłową i wrodzony kretynizm”. 😉
    Paniał?

  64. @axiom1 A kto i za ile moglby ciebie zatrudnic. Jaki produkt czy serwis moglby wytworzyc?

    Tp jest trudne do pojecia, ale doktora nie zatrudnia sie po to aby kupic jego oktorat. Doktora zatrudnia sie po to aby kupic jego potencjal intelektualny i warsztat naukowy. W dziedzinach niekoniecznie zwiazanych bezpostednio z tematem diktoratu. Nadajac stopien doktora, uczelnia zaswiadcza ze doktor jest przygotowany do samodzielnj pracy naukowj. I tylko tyle

  65. A.L.
    Powiedział bym: tylko tyle i aż tyle…
    Pozdr.

  66. axiom1
    8 listopada o godz. 15:58
    Ja przyjmując pracownika nie patrze na jego formalne wykształcenie ale dotychczasowe osiągnięcia w pracy – co potrafi i czego dokonał. Mając wybór między inżynierem – elektronikiem, który nawet matce żelazka nie naprawił a technikiem, który ojcu, stolarzowi zbudował regulator obrotów do maszyny stolarskiej wybrałem tego drugiego i nie żałowałem.
    Istotną dla mnie informacją jest częstotliwość zmian miejsc pracy. Jeśli zmieniał bardzo często dla mnie to oznacza, że jest „cienkim” fachowcem albo leniem lub upierdliwym we współżyciu.

  67. Kaesjot
    1. Doktorat z dobrej uczelni (a więc dziś, niestety, ale nie z polskiej) to jest jednak „patent” na samodzielną pracę naukową, dowód opanowania warsztatu naukowego, coś jak dawniej dyplom mistrzowski.
    2. A co, jeśli ktoś ma pecha do marnych szefów? I jak zweryfikujesz tę „częstotliwość” zmian pracy? I czy na pewno najlepszy jest taki „stabilny” pracownik, który przepracował ponad 20 lat w jednym miejscu, tak jak to mamy dziś w Polsce z „naukowcami” z tzw. chowu wsobnego? Jaka jest według ciebie optymalna częstotliwość zmian miejsca pracy? W USA niedawno to było około co max 5 lat, przynajmniej dla informatyka…
    Pozdr.

css.php