No to dokonało się – są zmiany w umowach-zleceniach. Pisze się, że zostały objęte składkami ZUS – co jest nieprawdą.
Do tej pory tez były nimi objęte. Inna rzecz, że można było płacić te składki na niewielkim poziomie. Teraz ten minimalny poziom został wyraźnie określony i ustawiony odpowiednio wysoko. ZUS zostanie zasilony dodatkowymi pieniędzmi i widmo kolejnych dopłat z budżetu oddali. Co prawda nieznacznie, bo deficyt jest olbrzymi i będzie rósł aż do punktu niewypłacalności.
Ale to dopiero za jakąś dekadę, więc się rządzący nie przejmują – to nie za ich kadencji. Tymczasem przyjdzie przywyknąć do coraz większych obciążeń systemu emerytalnego, bo emerytów coraz więcej, a pracujących coraz mniej. Matematyka.
Natomiast PR-owym majstersztykiem jest sprzedanie zwiększonego opodatkowania społeczeństwu, tak że ma ono wielkie poparcie. Ludzie cieszą się, że zapłacą większe podatki – rzecz niezwykła.
Oczywiście to nie potrwa zbyt długo, radość minie po pierwszej wypłacie od wejścia przepisów w życie. Nie dość, że wypłacane netto zmniejszy się o składkę po stronie zleceniobiorcy, to jeszcze brutto zostanie obniżone o składkę tzw. stronie zleceniodawcy. A to zaboli. Pewnie na zleceniobiorców przerzucone też będą dodatkowe koszty administracyjne, które po wejściu przepisów wydatnie wzrosną.
Tylko że wtedy piejące dziś z zachwytu związki zawodowe winą za taki stan rzeczy obciążą standardowego kozła ofiarnego, czyli przedsiębiorców. Otóż naszą winą – krwiopijców i dusigroszy – będzie to, że nie weźmiemy na siebie kosztów oskładkowania dochodów pracownika. Oczywiście jest to rozwiązanie do przemyślenia, o ile związkowcy wezmą na siebie opodatkowanie naszych dochodów. Logika jednego i drugiego postulatu jest podobna.
Czekamy zatem na seanse nienawiści wobec przedsiębiorców w lutym 2016, kiedy przepisy wejdą w życie. Ciekawe, czy ktoś wtedy ośmieli się powiedzieć, że brakujące pieniądze nie lądują w kieszeniach przedsiębiorców, tylko u fiskusa, i tam należy wylewać żale.
Na koniec ogłoszenie parafialne. Mam nadzieję, że rozwiąże problem spóźnionej moderacji:
Drodzy Czytelnicy, redakcja POLITYKI.PL – co już Państwo najpewniej zauważyli – zmodyfikowała sposób komentowania wpisów na blogach portalu, wprowadzając wymóg zalogowania się kontem z portalu Polityka.pl. Zmiana została wprowadzona ze względu na konieczność walki ze spamem – problem przy obecnym mechanizmie wciąż narastał, co skutkowało m.in. opóźnieniami w publikacji Państwa komentarzy. Dodatkową korzyścią jest likwidacja captchy (czyli często nieczytelnych liter, które należało przepisać przed publikacją komentarza).
Rejestracja (bezpłatna!) w portalu nie zajmuje więcej niż kilka minut. Wystarczy się raz zalogować, żeby komentować wpisy na wszystkich blogach POLITYKI.
25 października o godz. 22:12 36506
1. Deficyt ZUSu spowodowany został głównie tzw. transformacją systemową, której głównym efektem jest wysokie bezrobocie, spowodowane z kolei przez likwidację, w ramach owej transformacji, conajmniej pięciu milionów miejsc pracy w Polsce. To niszczenie miejsc pracy przeprowadzono przecież w Polsce celowo, w ramach tejże (neo)liberalnej przecież transformacji, a więc zaczętej w roku 1989 a trwającej właściwie do dziś. Miała ona przecież na celu nic innego jak przede wszystkim ponowne wprowadzenie do Polski bezrobocia, a tym samym niskich zarobków, aby tym samym zmusić Polaków do pracy za grosze – zarówno w Polsce, w montowniach należących do zachodniego kapitału oraz tzw. call centres, jak też i za granicą, a to wszystko po to, aby zwiększyć zyski , zagranicznego kapitału, jako iż w krótkim okresie czasu, to niższe płace oznaczają wyższe zyski. W dłuższym okresie czasu to oczywiście traci na tych niskich płacach także i kapitał, jako że spada wtedy popyt, ale przecież kapitaliści nie myślą na ogół w aż tak długiej perspektywie, jako iż znają oni twierdzenie Keynesa, że w dłuższym czasie to i tak wszyscy będziemy martwi…;-). Dodatkowo chodziło też w tej całej transformacji o zniszczenie polskiego przemysłu, aby nie był on konkurencją dla zachodniego, na kurczącym się, podczas globalnej recesji, rynku.
2. Nowe zasady komentowania na tym blogu wymagają logowania, a więc podania swojego adresu email, a ten z kolei powiązany jest na ogół z danymi osobowymi logującego się, ergo możliwość kradzieży jego tożsamości (identity theft). Nie zdziw się więc, logujący się komentatorze, jeśli pewnego pięknego dnia dostaniesz list od komornika a twoje konto w banku zostanie albo zajęte przez tegoż komornika, albo też dowiesz się, ze ktoś, podający się za ciebie, pożyczył właśnie z banku 100 franków szwajcarskich, ale że spłacać ten kredyt będziesz musiał ty.
3. Z drugiej strony, możliwe jest oczywiście wykradzenie czyjegoś loginu, tak więc w dalszym ciągu inna osoba będzie mogła pisać pod innej osoby imieniem.(nickiem) i zalewać ten blog n.p. spamem, po czym założy sobie nowy adres email i nowy login, aby dalej spamować do woli…
3. Poprzednio też musiałem podać jakiś email, ale podawałem fikcyjny, który nie był weryfikowany przez POLITYKĘ, a obecnie, aby utworzyć login, to muszę podać email prawdziwy, jako iż na niego dostaję link do aktywacji mego konta na serwerach POLITYKI, co w przypadku podania prawdziwych danych przy zakładaniu adresu email umożliwia kradzież moich danych osobowych.
4. Jak już to wyjaśniałem, aby utworzyć login do POLITYKI, to trzeba podać adres poczty elektronicznej (email), a aby ten utworzyć, to z kolei trzeba podać swoje dane osobowe, n.p. w AOL imię, nazwisko, płeć, datę urodzenia oraz kod pocztowy. A cóż jest prostszego niż wymiana danych pomiędzy POLITYKĄ a AOL (dawniej Netscape), Guglem czy też Jahu?
III. I jeszcze na temat polityki prywatności Polityki:
5. I jak mam rozumieć to: „Użytkownikom przysługuje prawo wglądu do dotyczących ich danych osobowych oraz prawo do ich poprawiania. Danych zbieranych automatycznie nie da się zmienić ani usunąć.” Jak jest więc z tą możliwością poprawiania moich danych osobowych, które ode mnie wyłudzić mogła POLITYKA, uniemożliwiając mi komentowanie na tym blogu bez ich udostępnienia tejże POLITYCE?
6. Także: „Dane osobowe użytkowników Serwisu zawarte w formularzach rejestracyjnych (…) mogą być one przetwarzane, za zgodą użytkowników Serwisu w prawnie usprawiedliwionych celach Polityki, w tym marketingu bezpośredniego własnych produktów usług Polityki oraz firm z nią współpracujących.” Czyli że każdy, kto zapłaci POLITYCE za to, aby być przez nią uznany, za firmę z nią współpracującą, ma pełny dostęp do danych osobowych przechowywanych przez POLITYKĘ.
7. Ostrzegam też, iż:
– Przetwarzane przez Politykę dane osobowe użytkowników Serwisu mogą zostać udostępnione uprawnionym organom państwa na ich żądanie, na potrzeby prowadzonych przez nie postępowań lub osobom trzecim na podstawie orzeczeń organów państwa.
– Informacje dotyczące IP użytkowników mogą zostać przekazane uprawnionym organom państwa, na ich żądanie na potrzeby prowadzonych przez nie postępowań lub osobom trzecim na podstawie orzeczeń organów państwa.
8. Polecam też lekturę odnośnie tzw. cookies oraz technologii Local Storage Object (LSO).
25 października o godz. 22:16 36507
ERRATA: Miało być oczywiście nie 100, a 100 tysięcy franków szwajcarskich. 😉
26 października o godz. 2:16 36508
Cóż, jak pozbawimy emerytów środków utrzymania, to zeżrą naszych bezcennych przedsiębiorców. I tyle.
Absolutnie wszystkie dochody pochodzą z pracy (czy to wydobywamy surowce, czy siejemy roślinki i hodujemy zwierzaczki czy szyjemy buty…), tak więc i absolutnie wszystkie środki czy to na opiekę zdrowotną czy emerytalną muszą też pochodzić stamtąd.
Oczywiście w pewnym momencie następuje podział wypracowanych sum: lwia część prawem kapitalizmu trafia do kieszeni pana bankiera/przedsiębiorcy, zaś maleńką cząstkę płaci się robotnikowi. Kwestia w tym, że pan kapitalista dąży do tego, aby państwo było utrzymywane w całości z tej maleńkiej części niechętnie wypłacanej robolowi. Państwo się z tym zgadza i kombinuje jakby tu robolowi zabrać następny grosik.
Gdzieś tam w tle pobrzękuje idea, co by było gdyby robole odmówili pracy u pana kapitalisty, zebrali się do kupy i otwarli własną fabrykę? A potem dzielili wypracowany zysk między siebie? No, to by było okropne i złe i panowie kapitaliści wydają olbrzymie sumy na wytłumaczenie robolom, że od takiego myślenia im uszy odgniją. Jak na razie polski robol reaguje pozytywnie na wszelką naukę i posłusznie szczeka na rząd, gdy tylko pan kapitalista zmarszczy brew.
No to jak z tym ZUSem? Cala wstecz i dziadka, jak sto lat temu bywało, będziemy wynosić do obórki i przestaniemy karmić? Było to w postulatach, które Wałęsa z matkom boskom w klapie i głupim długopisem w łapie, uzgadniał? Ktoś to jeszcze pamięta?
26 października o godz. 4:33 36509
@camel: Taki pomysl zeby robotnicy sobie zalozyli fabryke, juz byl. To wlasnie byl tak zwanybpoprzedni ustroj, czyli komuna. Wszystkie fabryki byly wlasnoscia robotnikow. no i sprawdzil die tak sobie.
Radze postudiowac historie. Te calkiem niedawna
26 października o godz. 8:31 36510
Czytam: „składkami ZUS”, „ZUS zostanie zasilony dodatkowymi pieniędzmi” i zastanawiam się o co chodzi? Co to za tajemnicza instytucja która ma swoje składki i jeszcze ich wymaga? Czyżby chodziło o Fundusz Ubezpieczeń Społecznych z którego wypłacane są świadczenia i do którego wpływają składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe?
Zastanawiam się skąd się wzięła ta terminologia która zamiast rozjaśniać sytuację totalnie ją przeinacza. Ludzie myślą – to ZUS, zamiast – to moje składki, to moja emerytura i renta.
26 października o godz. 9:43 36511
” … bo emerytów coraz więcej, a pracujących coraz mniej. Matematyka. ” Pociągnijmy dalej, Panie Tomaszu : mimo tego, że pracujących coraz mniej, to PKB coraz większy. To ju chyba wyższa matematyka ? Otóż tak się dzieje na skutek postępu technologicznego, więc należy sięgnąć do kieszeni tych, którzy na tym postępie korzystają, czyli zwiększyć CIT, żeby zapobiec niepokojom społecznym wywoływanym pauperyzacją społeczeństwa
26 października o godz. 12:02 36515
Cezary
Otóż to – biadający o ba-nkru-ctwie ZUSu z powodu malejącej ilości pracujących nie widzą tego, że dobrobyt (nawet liczony tak niedoskonałym wskaźnikiem jakim jest PKB) zależy nie od tyle od ilości osób pracujących (czy też ich udziału w popu-lacji danego kraju), ile od wydajności pracy – stąd też Szwajcaria czy Szwecja są bogate, a Swaziland czy tez Sudan – biedne…
26 października o godz. 12:03 36516
A.L.
W PRLu fabryki były własnością państwa, a nie pracujących w nich osób. Nie zabieraj więc głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia.
26 października o godz. 12:42 36519
Cezary
Otóż to – biadający o bankructwie ZUSu z powodu malejącej ilości pracujących nie widzą tego, że dobrobyt (nawet liczony tak niedoskonałym wskaźnikiem jakim jest PKB) zależy nie od tyle od ilości osób pracujących (czy też ich udziału w populacji danego kraju), ile od wydajności pracy – stąd też Szwajcaria czy Szwecja są bogate, a Swaziland czy tez Sudan – biedne…
A.L.
W PRLu fabryki były własnością państwa, a nie pracujących w nich osób. Nie zabieraj więc głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia. 😉
26 października o godz. 12:57 36521
Cezary
Otóż to – biadający o bankructwie ZUSu z powodu malejącej ilości pracujących nie widzą tego, że dobrobyt (nawet liczony tak niedoskonałym wskaźnikiem jakim jest PKB) zależy nie od tyle od ilości osób pracujących (czy też ich udziału w populacji danego kraju), ile od wydajności pracy – stąd też Szwajcaria czy Szwecja są bogate, a Swaziland czy tez Sudan – biedne…
A.L.
W PRLu fabryki były własnością państwa, a nie pracujących w nich osób. Nie zabieraj więc głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia. 😉
26 października o godz. 12:57 36522
Camel
Tu pełna zgoda.Problem z ZUSem oraz deficytem budżetu jest zresztą sztuczny, jako iż w interesie kapitału finansowego jest aby państwo (w tym tez ZUS) zadłużało się w prywatnych bankach. Pisał już dawno o tym Karol Marks w dziele „Walki klasowe we Francji 1848-1850”. Cytuję tu dra Edwarda Karolczuka:
Marks zamiennie używa pojęć „dług publiczny” i „dług państwowy”, gdyż o jego powstaniu decydowały rządy państw, wówczas jeszcze bez udziału samorządów czy towarzystw ubezpieczeniowych. Marks, niezależnie od tego, jaki był ustrój w danym państwie, widział ogromną polityczną rolę długu publicznego. Określał go jako „wyprzedaż państwa”, która wyciska swe piętno na erze kapitalistycznej. Ponieważ dług publiczny przekładany był przez rząd na całe społeczeństwo, z ironią pisał on: Jedyną częścią tak zwanego bogactwa narodowego, która istotnie u nowoczesnych narodów znajduje się w posiadaniu zbiorowym, jest ich dług państwowy („Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej” t.1). Część narodu tym bardziej wzbogacała się, im bardziej cały naród pogrążał się w długach.
Zdaniem Marksa, dług publiczny był jedną z najpotężniejszych dźwigni akumulacji pierwotnej kapitału. Pozwolił burżuazji na zdobycie przewagi nad szlachtą i właścicielami ziemskimi. Nie był on jednak obojętny dla funkcjonowania systemu politycznego. Każdy ustrój staje się zależny od tego, kto mu pożycza. Dzięki długowi publicznemu, nieproduktywny pieniądz był zamieniany w kapitał, bez ryzyka typowego dla inwestycji przemysłowych. Jednocześnie obligacje posiadane przez wierzycieli funkcjonowały w ich rękach, jak gdyby były gotówką. Powstała „próżniacza klasa rentierów”, spółki akcyjne, nowoczesna bankokracja. Bogacili się dzierżawcy podatkowi, kupcy, prywatni fabrykanci, zaś finansiści zaczęli odgrywać rolę pośredników między rządem a narodem.
Dług publiczny pozwolił na rozwój ażiotażu, czyli spekulacji na giełdzie, polegającej na wywoływaniu i wykorzystywaniu różnic kursów papierów wartościowych. Rosły wówczas kursy akcji banków, wierzycieli rządów. Powstały banki narodowe już nie tylko z nazwy, ale również ze względu na zasięg swojej działalności. Jedną ręką dawały, aby drugą więcej wziąć z powrotem, stawały się depozytariuszami krajowych zapasów złota. Pieniądz legł u podstaw istniejących stosunków społecznych. W tym samym czasie, gdy w Anglii przestano palić czarownice, zaczęto wieszać fałszerzy banknotów („Kapitał” t. 1. Marks pisze także, że panowanie burżuazji finansowej uzyskało swą pierwszą sankcję przez założenie banku, wprowadzenie długu państwowego. K. Marks „Recenzja broszury F. Guizota”)
Dług publiczny nie pełniłby funkcji redystrybucyjnej i nie byłby źródłem akumulacji pierwotnej, gdyby przejrzyste i uczciwe było wszystko, co z nim związane. Specjaliści od finansów i skarbowości stosowali w czasach Marksa i Engelsa cały szereg środków, żeby zamaskować „prymitywne chwyty”. Marks określał te metody jako „obrzydliwą scholastykę giełdową” i „alchemię finansową” („Nowy trick finansowy, czyli Gladstone i pensy”).
Wraz z długiem publicznym powstał międzynarodowy system kredytowy. Również on zaczął służyć pierwotnej akumulacji kapitału. Marks znajdował przykłady na to, że wierzycielami państw były inne państwa, które same przeżywały kryzysy. Dług publiczny ułatwiał budowę systemów represji wewnętrznej oraz prowadzenie wojen handlowych i podbojów kolonialnych. Torował przejście od staroświeckiego do nowoczesnego sposobu produkcji („Kapitał” t. 1).
Nadzwyczajne wydatki rządu, finansowane z długu państwowego, nie były od razu odczuwane przez podatników. Rządy zaciągały jednak ciągle nowe kredyty. Wcześniej czy później musiało to wywołać konieczność podniesienia podatków. Podwyżki podatków pośrednich i bezpośrednich stały się ogólną zasadą. Dług publiczny miał daleko idące konsekwencje dla klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy. Zdaniem Marksa, ówcześni mężowie stanu doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Uważali oni wszakże, że był to najlepszy system, aby uczynić robotnika najemnego uległym, skromnym, pracowitym i… przeciążonym pracą („Kapitał” t. 1). Z punktu widzenia pierwotnej akumulacji kapitału, Marksa bardziej interesowało jednak spowodowane przezeń przymusowe wywłaszczenie chłopa, rzemieślnika, słowem, wszystkich warstw składających się na drobną burżuazję („Kapitał” t. 1).
Analizując doświadczenia Wiosny Ludów, Marks wskazywał, że dług publiczny był jedną z jej przyczyn pośrednich. Trudności finansowe rządu uzależniły monarchię lipcową (ustanowioną w 1830 r.) od wielkiej burżuazji, to zaś doprowadziło do ciągłego pogłębiania kryzysu finansowego. Dług publiczny wpłynął na demoralizację aparatu państwowego. Dopóki nie było równowagi budżetowej, trudno było budżet podporządkować „interesom produkcji narodowej”. Zadłużenie państwa leżało w interesie wielkiej burżuazji finansowej. Deficyt państwowy był akurat właściwym przedmiotem jej spekulacji i głównym źródłem jej bogacenia się. Co roku – nowy deficyt. Co 4-5 lat nowa pożyczka. A każda nowa pożyczka dawała arystokracji finansowej nową sposobność ograbiania państwa, sztucznie utrzymywanego na skraju bankructwa – państwo musiało zawierać umowy z bankierami na najbardziej niekorzystnych dla siebie warunkach. Każda nowa pożyczka nastręczała dalszą sposobność ograbiania publiczności lokującej swe kapitały w państwowych papierach procentowych (K. Marks „Walki klasowe we Francji 1848-1850”).
Jest bardzo charakterystyczne, że arystokracja finansowa nie była zainteresowana wydobyciem kraju ze stanu zapaści finansowej. Ta zapaść była bowiem źródłem jej dochodów i wysokiej pozycji w państwie. Politycy wykorzystywali w prywatnych interesach tajemnice państwowe, wahania kursów papierów państwowych. Rezultatem tych zjawisk była ruina mnóstwa drobniejszych kapitalistów i bajecznie szybkie bogacenie się wielkich graczy („Walki klasowe we Francji”). O skali procederu świadczy to, że nadzwyczajne wydatki za panowania Ludwika Filipa dwukrotnie przewyższały nadzwyczajne wydatki z czasów Napoleona, gdy Francja prowadziła wojnę z feudalną Europą. Ogromne sumy przechodzące w ten sposób przez ręce państwa dawały nadto sposobność do złodziejskich kontraktów na dostawy, do przekupstw, defraudacji i wszelkiego rodzaju oszustw. Okradanie państwa, odbywające się hurtowo przy pożyczkach, powtarzało się detalicznie przy robotach wykonywanych na zlecenie państwa („Walki klasowe we Francji”).
W rezultacie wykorzystania mechanizmu długu publicznego i opanowania ówczesnych środków masowego przekazu, monarchia lipcowa Ludwika Filipa była swoistym towarzystwem akcyjnym do eksploatacji francuskiego bogactwa narodowego; dywidendy szły do podziału pomiędzy ministrów, obie izby, 240 000 wyborców i ich klikę („Walki klasowe we Francji”)/
Więcej tu: http://nowyobywatel.pl/2011/12/16/marks-dlug-publiczny-i-neoliberalizm/
26 października o godz. 12:59 36523
Camel
Tu pełna zgoda.Problem z ZUSem oraz deficytem budżetu jest zresztą sztuczny, jako iż w interesie kapitału finansowego jest aby państwo (w tym tez ZUS) zadłużało się w prywatnych bankach. Pisał już dawno o tym Karol Marks w dziele „Walki klasowe we Francji 1848-1850”. Cytuję tu dra Edwarda Karolczuka:
Marks zamiennie używa pojęć „dług publiczny” i „dług państwowy”, gdyż o jego powstaniu decydowały rządy państw, wówczas jeszcze bez udziału samorządów czy towarzystw ubezpieczeniowych. Marks, niezależnie od tego, jaki był ustrój w danym państwie, widział ogromną polityczną rolę długu publicznego. Określał go jako „wyprzedaż państwa”, która wyciska swe piętno na erze kapitalistycznej. Ponieważ dług publiczny przekładany był przez rząd na całe społeczeństwo, z ironią pisał on: Jedyną częścią tak zwanego bogactwa narodowego, która istotnie u nowoczesnych narodów znajduje się w posiadaniu zbiorowym, jest ich dług państwowy („Kapitał. Krytyka eko-nomii politycznej” t.1). Część narodu tym bardziej wzbogacała się, im bardziej cały naród pogrążał się w długach.
Zdaniem Marksa, dług publiczny był jedną z najpotężniejszych dźwigni akumulacji pierwotnej kapitału. Pozwolił burżuazji na zdobycie przewagi nad szlachtą i właścicielami ziemskimi. Nie był on jednak obojętny dla funkcjonowania systemu politycznego. Każdy ustrój staje się zależny od tego, kto mu pożycza. Dzięki długowi publicznemu, nieproduktywny pieniądz był zamieniany w kapitał, bez ryzyka typowego dla inwestycji przemysłowych. Jednocześnie obligacje posiadane przez wierzycieli funkcjonowały w ich rękach, jak gdyby były gotówką. Powstała „próżniacza klasa rentierów”, spółki akcyjne, nowoczesna bankokracja. Bogacili się dzierżawcy podatkowi, kupcy, prywatni fabrykanci, zaś finansiści zaczęli odgrywać rolę pośredników między rządem a narodem.
Dług publiczny pozwolił na rozwój ażiotażu, czyli spekulacji na giełdzie, polegającej na wywoływaniu i wykorzystywaniu różnic kursów papierów wartościowych. Rosły wówczas kursy akcji banków, wierzycieli rządów. Powstały banki narodowe już nie tylko z nazwy, ale również ze względu na zasięg swojej działalności. Jedną ręką dawały, aby drugą więcej wziąć z powrotem, stawały się depozytariuszami krajowych zapasów złota. Pieniądz legł u podstaw istniejących stosunków społecznych. W tym samym czasie, gdy w Anglii przestano palić czarownice, zaczęto wieszać fałszerzy banknotów („Kapitał” t. 1. Marks pisze także, że panowanie burżuazji finansowej uzyskało swą pierwszą sankcję przez założenie banku, wprowadzenie długu państwowego. K. Marks „Recenzja broszury F. Guizota”)
Dług publiczny nie pełniłby funkcji redystrybucyjnej i nie byłby źródłem akumulacji pierwotnej, gdyby przejrzyste i uczciwe było wszystko, co z nim związane. Specjaliści od finansów i skarbowości stosowali w czasach Marksa i Engelsa cały szereg środków, żeby zamaskować „prymitywne chwyty”. Marks określał te metody jako „obrzydliwą scholastykę giełdową” i „alchemię finansową” („Nowy trick finansowy, czyli Gladstone i pensy”).
Wraz z długiem publicznym powstał międzynarodowy system kredytowy. Również on zaczął służyć pierwotnej akumulacji kapitału. Marks znajdował przykłady na to, że wierzycielami państw były inne państwa, które same przeżywały kryzysy. Dług publiczny ułatwiał budowę systemów represji wewnętrznej oraz prowadzenie wojen handlowych i podbojów kolonialnych. Torował przejście od staroświeckiego do nowoczesnego sposobu produkcji („Kapitał” t. 1).
Nadzwyczajne wydatki rządu, finansowane z długu państwowego, nie były od razu odczuwane przez podatników. Rządy zaciągały jednak ciągle nowe kredyty. Wcześniej czy później musiało to wywołać konieczność podniesienia podatków. Podwyżki podatków pośrednich i bezpośrednich stały się ogólną zasadą. Dług publiczny miał daleko idące konsekwencje dla klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy. Zdaniem Marksa, ówcześni mężowie stanu doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Uważali oni wszakże, że był to najlepszy system, aby uczynić robotnika najemnego uległym, skromnym, pracowitym i… przeciążonym pracą („Kapitał” t. 1). Z punktu widzenia pierwotnej akumulacji kapitału, Marksa bardziej interesowało jednak spowodowane przezeń przymusowe wywłaszczenie chłopa, rzemieślnika, słowem, wszystkich warstw składających się na drobną burżuazję („Kapitał” t. 1).
Analizując doświadczenia Wiosny Ludów, Marks wskazywał, że dług publiczny był jedną z jej przyczyn pośrednich. Trudności finansowe rządu uzależniły monarchię lipcową (ustanowioną w 1830 r.) od wielkiej burżuazji, to zaś doprowadziło do ciągłego pogłębiania kryzysu finansowego. Dług publiczny wpłynął na demoralizację aparatu państwowego. Dopóki nie było równowagi budżetowej, trudno było budżet podporządkować „interesom produkcji narodowej”. Zadłużenie państwa leżało w interesie wielkiej burżuazji finansowej. Deficyt państwowy był akurat właściwym przedmiotem jej spekulacji i głównym źródłem jej bogacenia się. Co roku – nowy deficyt. Co 4-5 lat nowa pożyczka. A każda nowa pożyczka dawała arystokracji finansowej nową sposobność ograbiania państwa, sztucznie utrzymywanego na skraju bankructwa – państwo musiało zawierać umowy z bankierami na najbardziej niekorzystnych dla siebie warunkach. Każda nowa pożyczka nastręczała dalszą sposobność ograbiania publiczności lokującej swe kapitały w państwowych papierach procentowych (K. Marks „Walki klasowe we Francji 1848-1850”).
Jest bardzo charakterystyczne, że arystokracja finansowa nie była zainteresowana wydobyciem kraju ze stanu zapaści finansowej. Ta zapaść była bowiem źródłem jej dochodów i wysokiej pozycji w państwie. Politycy wykorzystywali w prywatnych interesach tajemnice państwowe, wahania kursów papierów państwowych. Rezultatem tych zjawisk była ruina mnóstwa drobniejszych kapitalistów i bajecznie szybkie bogacenie się wielkich graczy („Walki klasowe we Francji”). O skali procederu świadczy to, że nadzwyczajne wydatki za panowania Ludwika Filipa dwukrotnie przewyższały nadzwyczajne wydatki z czasów Napoleona, gdy Francja prowadziła wojnę z feudalną Europą. Ogromne sumy przechodzące w ten sposób przez ręce państwa dawały nadto sposobność do złodziejskich kontraktów na dostawy, do przekupstw, defraudacji i wszelkiego rodzaju oszustw. Okradanie państwa, odbywające się hurtowo przy pożyczkach, powtarzało się detalicznie przy robotach wykonywanych na zlecenie państwa („Walki klasowe we Francji”).
W rezultacie wykorzystania mechanizmu długu publicznego i opanowania ówczesnych środków masowego przekazu, monarchia lipcowa Ludwika Filipa była swoistym towarzystwem akcyjnym do eksploatacji francuskiego bogactwa narodowego; dywidendy szły do podziału pomiędzy ministrów, obie izby, 240 000 wyborców i ich klikę („Walki klasowe we Francji”)/
Więcej tu:nowyobywatel.pl/2011/12/16/marks-dlug-publiczny-i-neoliberalizm/
26 października o godz. 15:35 36525
@kagan: W komunie nie bylo Panstwa. Tak zwane, dla uproszczenia, „Panstwo” bylo rorezentantem Klasy Robotniczj. A owa Klasa Robotnicza byla wlascicielka wszystkich srodkow produkcji.
Cos mi tm ze szkolen ideolo zostalo 🙂
26 października o godz. 16:01 36526
A.L.
1. W PRLu nie było komunizmu! W PRLu dopiero budowano socjalizm, po którym dopiero miał nastąpić komunizm, a wraz z nim stopniowy zanik państwa.
2. PRL była w teorii państwem robotników i chłopów, ale w praktyce środki produkcji należały do państwa i przez to państwo były zarządzane via Komisja Planowania, branżowe ministerstwa i zjednoczenia.
3. Dopiero po roku 1956 wprowadzono w Polsce tzw. samorząd robotniczy, ale był on bardziej fasadowy niż realny, natomiast miał on więcej do powiedzenia w Jugosławii, ale to jest temat na osobną dyskusje.
4. Chyba spałeś na tych szkoleniach.;-)
26 października o godz. 17:46 36527
Już chciałem się spręzyc by analizę własną przedstawic ,lecz po przeczytaniu dialogu AL z Kaganem całkiem mi sklęsło.
26 października o godz. 18:14 36528
@kagan: Nie chce byc nudny. Oczywiscie ze nie bylo komunismu. Alw system potocznie nazywano „komuna”
Jeszcze raz przypomne, ze Panstwo bylo reprezentantem robotnikow. Owych reprezentantow wybierali robotnicy w wolnych wyborach, sposrod robotnikow,mglosujac jednomyslnie na Liste Jednosci Narodu
26 października o godz. 19:02 36529
To juz wiemy, Kasprowicz wolalby widziec na ulicach wiecej ludzi starych, bezdomnych i umierajacych. Kasprowicz wolaby sie poruszac wsrod trupow gnijacych na ulicach w wdychac smord ich gnijacych cial dla swej satysfakcji. A moze nawet sie tym pozywic. Za darmo oczywiscie. Co za roznica, sepy i hieny juz to robia.
Bo do takiego scenariusza Kasprowicz dazy. Wydymac pracownika ile sie da, zlikwidowac Zus i podaktki. Tak aby dzis upic sie zachlanstwem, pazernoscia, zarobic na wydymanych pracownikach a jutro samemu zginac z powodu braku zdolnosci nabywczych na produkty ktore Kasprowicz sprzedaje. I tak mysli Doktor, PhD Ekonomista !!! Nie do wiary.
Badania wskazuja ze gdyby ubezpiecznia spoleczne w tym emerytalne nie byly przymusowe zaledwie 4% ludnosci oszczedzalo by na swe emerytury. A polowa z nich i tak stracila by wszystko z powodu machlojek prywatnych zarzadcow funduszy emerytalnych.
Zus jest niezbedny ale Zus nalezy naprawic. A przedsiebiorcy powinni raz i na zawsze zamknac mordy. Bo to stado blaznow nie potrafiace wykorzystac 4-6 krotnie nizsze koszty pracy w Polsce. Tysiace obcych biznesow wykorzystuje w Polsce tania sile robocza. Ale polski bedzwal przedsiebniorca nie jest w stanie wejsc na zachodnie drogie rynki z tanio wytworzonym polskim prduktem.
Kazde miejsce pracy w Polsce powinno byc ozusowane. Kazdy pracownik powinien miec umowe o prace i do tego rezim musi dazyc. Obecny system wyzysku eliminuje miliony polakow z zycia ekonomicznego. Bo nie sa warci kredytu, nie moga kupic ani nieruchomosci ani samochodu, ani nawet zaadoptowac psa ze schroniska.
Twój komentarz czeka na moderację.
Twój komentarz czeka na moderację.
26 października o godz. 19:30 36531
Towarzysze kegan & AL
Nie ma komunizmu bez kapitalu. Dlatego tez w PRL-owskim biznesie proletariat tam pracujacy nie moogl byc wlascicielem wiekszosciowym. Proletariat kazdego zakladu pracy byl tylko micro-micro-micro wlascicielem. Bo przeciez kapital na stworzenie kazdego biznesu pochodzil z podatkow wszystkich polakow. (podatkow ukrytych oczywiscie).
Co oczywiscie robi prywatyzacje nielegalna. Prywatyzacja w Polsce po roku 1989 jest aktem zlodziejstwa.
***
Cenzura jak w Koreii Polnoocnej na tym liberalnym blogu.
26 października o godz. 20:12 36532
A.L.
1. Zgoda, ale co tu ma do rzeczy, jak niektórzy nazywali, zresztą całkowicie błędnie, system PRLowski? Przypominam, że komputery kiedyś nazywano „mózgami elektronowymi” („electronic brains”), ale to na szczęście przeszło, a więc mam nadzieję, ze nowe pokolenia będą bardziej rozgarnięte oraz lepiej wykształcone (głównie poza Polską) aby nie nazywać błędnie ustroju PRLu – komunizmem.
2. Dziś też w teorii posłowie są reprezentantami narodu, jako iż są oni wybierani w wolnych wyborach, spośród wszystkich dorosłych obywateli RP – przynajmniej tych, którzy glosują na partie posiadające dość pieniędzy, aby przeprowadzić skuteczną kampanię reklamową (jako iż tylko patie posiadające poparcie ze strony kapitału mają dziś w Polsce szansę aby wejść do parlamentu).
abchaz
Znaczy się, że uważasz, iż w interesie kapitału finansowego NIE leży, aby państwo (w tym tez ZUS) zadłużało się w prywatnych bankach?
26 października o godz. 20:39 36533
@kagan: Ja sie nie wypowiadalem w sprawie zadluzenia.
26 października o godz. 20:48 36534
Tak na marginesie postu Gospodarza, to w takiej Ameryce placi sie Social Security Tax od WSZYSTKICH dochodow. Jak sie robi tak zwane chaltury, to placi sie podwojnie: jako pracodawca i jako pracobiorca.
I tak jest sprawiedlwie. Wiec nie rozumiem tego szumu w Polsce. Czy jak sie jest na zleceniu to sie dostaje wyplate stuzlotowkami innego,koloru?
26 października o godz. 21:02 36535
A.L.
1. W sprawie długu to było do abchaza, a nie do Ciebie.
2. Zgoda co do składek na ubezpieczenie społeczne w USA. Sam je płaciłem, a bez Social Security Number („blue card”) nie ma mowy o podjęciu tam legalnej pracy.
26 października o godz. 21:07 36536
To zakrawa pomału na bezczelność!
Parę tygodni temu zlikwidowano 8-godzinny dzień pracy. Teraz jeśli właściciel sobie życzy, niewolnik może pracować i 16 godzin dziennie a zapłacą mu wolnym może za 2 lata, kiedy firma będzie miała postój. Oczywiście po najniższej stawce albo za pieniądze państwowe.
W tym tygodniu jeszcze lepiej, zlikwidowano 5 dniowy tydzień pracy. Sobota przestaje być dniem wolnym czyli płaca bez dodatkwów. W niedzielę też wplno pracować i nawet nie wiem, czy będą dodatki. Klechy nie protestują, ostatnio zajmują ich tylko rowery. Jak zwykle.
Proste, następny krok to wprowadzenie niewolnictwa. Tylko jeszcze zlikwidować związki.
A temu wiecznie mało. Im więcej przywilejów tym bardziej prześladowany. Koszty robocizny w De 25 €, w PL 7€ ale trzeba ciągle obniżać.
A teraz już najgorsze bo samodzielni muszą płacić za swoje leczenie a nie okradać państwo.
Co ja mam robić, kiedy płacę składki 2 razy zróżnych powodów a z KRUSu z racji ziemi nie chcę korzystać.
I jeszcze ten Kagan/Ekonom/doadmina wrócił.
Chyba się już tylko powiesić.
26 października o godz. 21:19 36537
P.S. Tak tak
Bendyk wymyślił świetne określenie na społeczeństwo, które się tu aktualnie rozwija: Folwark 2.0
Tylko na pańszczyznę jeszcze poczekamy. Ale niedługo.
27 października o godz. 11:57 36538
ZWO
Pańszczyzna nazywa się dziś podatkami – przecież nie zawsze musiała być ona odrabiana w naturze . A swoją drogą, to popatrzmy na to z szerszej perspektywy, jako iż na krótką metę, to wydaje się nam, że lepiej się nam żyje w tym sztucznym, nienaturalnym środowisku, które sobie stworzyliśmy, ale pamiętajmy, że tworząc to sztuczne środowisko, które nazywamy cywilizacją (kulturą), niszczymy tym samym, i to niestety, nieodwracalnie, naturalne środowisko człowieka, a więc kopiemy tym samym sami sobie grób. Być może zjawisko silentium universi, czyli brak komunikatów od innych cywilizacji wynika z tego, że każda cywilizacja, która osiągnie poziom rozwoju podobny do naszego, zaraz po tym upada, z powodu zniszczenia przez nią samą swego naturalnego środowiska. Zresztą ja zauważam od dawna objawy nachodzącego upadku naszej ziemskiej cywilizacji, takie jak n.p. nadmierna eksplozja liczby ludności, rosnące ceny nośników energii, ogólnoświatowy kryzys gospodarczy a także związany z tym ogólnoświatowy kryzys kulturowy, polegający m.in. na ogłaszaniu zboczeń seksualnych – normą.
Szalom!
27 października o godz. 14:16 36539
Mój wczorajszy komentarz wisi. Ale może jego spłaszczona wersja przejdzie.
Parę tygodni temu zlikwidowano 8-godzinny dzień pracy. Teraz jeśli właściciel sobie życzy, dziad może pracować i 16 godzin dziennie a zapłacą mu wolnym może za 2 lata, kiedy firma będzie miała postój. Oczywiście po najniższej stawce albo za pieniądze państwowe.
W tym tygodniu jeszcze lepiej, zlikwidowano 5 dniowy tydzień pracy. Sobota przestaje być dniem wolnym czyli płaca jak za normalny. W niedzielę też wplno pracować i nawet nie wiem, czy będą dodatki. Klechy nie protestują mimo, że spadną wpływy na tacę. Dziwne.
A teraz już najgorsze bo samodzielni muszą płacić na swoje leczenie czy rentę a nie naciągać państwo, sąsiedów albo rodzinę.
I ciągle źle. Im więcej przywilejów tym bardziej prześladowani ci biedni przed- i głównie podsię-biorcy. Koszty robocizny w De 25 €, w PL 7€ ale trzeba ciągle obniżać bo niszczą biednych właścicieli. Za mało się odkłada.
Proste, kolejny krok to wprowadzenie niewolnictwa. Tylko jeszcze zlikwidować związki. Nawet Solska znana z dzielnej obrony dobrego państwa przed wrednym społeczeństwem jakoś to dzisiaj zauważyła.
Reszty może nie być.
A dalej pasuje ten P.S. z Bendykiem.
27 października o godz. 15:33 36540
ZWO
Klechy są od dawna częścią systemu, a więc są za coraz większym wyzyskiem ludzi pracy. A księży-robotników to zdaje się że zlikwidował „nasz” papież. 🙁
Niewolnictwo zaś nam raczej nie grozi, jako że finansowy bat okazał się już dawno temu znacznie skuteczniejszy niż ten skórzany. Czekam więc na kolejną rewolucję. Może być ciekawie. 😉
PS: Trefnym słowem na tym blogu jest e k o n o m i a oraz wyrazy jej pokrewne…
Pozdr.
28 października o godz. 11:51 36541
„Gdzieś tam w tle pobrzękuje idea, co by było gdyby robole odmówili pracy u pana kapitalisty, zebrali się do kupy i otwarli własną fabrykę? A potem dzielili wypracowany zysk między siebie?”
Brawo!
Nie sądziełem że dożyję momentu kiedy ten cenny eksperyment mentalny zaproponuje jakiś socjalista na tutejszym forum!
Obstawiam że mentalny, bo idea padnie juz przy „a kto nam da maszyny do fabryki”?
Ale mimo wszystko, jestem w szoku że socjalista potratfi czasem wyjść poza sztywne ramy bolszewickiego myślania: „komu wziąść?”./ „co opodatkować” przy zwykle przymusowym krzewienia socjalizmu wśród róznej maści kapitalistów/liberałów.
Tylko tak dalej !
Może jeszcze, za jednym zamachem, inne mentalne eksperymenty:
„a może wybudujemy sobie kamienice, zamiast próbować płacić czynsz w społecznych mieszkaniach?”
albo b. indywidualnie podejście:
„może zajme się jakąś robota za którą ktoś chętnie zapłaci?”
albo jeszce prostsze:
„może zrobić bimber, zamiast czekąc na wypłate z opieki społecznej”
28 października o godz. 15:15 36542
MMK
1. W kapitalizmie nie jest możliwe, aby „robole” odmówili pracy u pana kapitalisty, zebrali się do kupy i otwarli własną fabrykę a potem dzielili wypracowany zysk między siebie, jako że do otwarcia fabryki w kapitalizmie to potrzebny jest kapitał, czyli dokładnie to, co w kapitalizmie, niejako z definicji, mają kapitaliści, a czego z definicji nie mają „robole”, a więc w tym opartym na wyzysku czyli inaczej na kradzieży ustroju, to mniejszość posiadająca kapitał (czyli inaczej panowie kapitaliści) żyje zawsze z wyzysku nieposiadającej kapitału większości „roboli”, a władze każdego państwa kapitalistycznego, siedzące w tym ustroju zawsze w kieszeni panów kapitalistów, robią wszystko, aby utrzymać ten, z definicji nic ze sprawiedliwością oraz moralnością niemający, stan rzeczy. 🙁
2. Kapitalizm z definicji oznacza zawsze nadprodukcję, a więc nie mają w nim większego sensu ani szukanie pracy, której w nim przecież na ogół z definicji nie ma, ani też konkurowanie z firmami już usadowionymi na rynku, chyba, że ma się te miliony dolarów czy euro do zaryzykowania w interes, który z definicji ma znacznie większe szanse niepowodzenia niż powodzenia, szczególnie zaś w warunkach obecnej ogólnoświatowej recesji. 🙁
3. W kapitalizmie NIE jest problemem „a kto nam da maszyny do fabryki”, a jest nim „kto od nas kupi to, co my wyprodukujemy, po cenie pokrywającej przynajmniej koszta produkcji”, jako że kapitalizm w praktyce oznacza zawsze nadwyżkę podaży nad popytem – zarówno na rynku dóbr i usług, jak też i na rynku pracy. 🙁
Pozdrawiam!
28 października o godz. 18:32 36543
@MMK: To co Panowie proponujecie, nazywa ie „spoldielnia”. Wynalazek znany od lat
29 października o godz. 19:36 36544
Towarzysze kegan & AL
Nie ma komunizmu bez kapitalu. Dlatego tez w PRL-owskim biznesie proletariat tam pracujacy nie moogl byc wlascicielem wiekszosciowym. Proletariat kazdego zakladu pracy byl tylko micro-micro-micro wlascicielem. Bo przeciez kapital na stworzenie kazdego biznesu pochodzil z podatkow wszystkich polakow. (podatkow ukrytych oczywiscie).
Co oczywiscie robi prywatyzacje nielegalna. Prywatyzacja w Polsce po roku 1989 jest aktem zlodziejstwa.
***
To juz wiemy, Kasprowicz wolalby widziec na ulicach wiecej ludzi starych, bezdomnych i umierajacych. Kasprowicz wolaby sie poruszac wsrod trupow gnijacych na ulicach w wdychac smord ich gnijacych cial dla swej satysfakcji. A moze nawet sie tym pozywic. Za darmo oczywiscie. Co za roznica, sepy i hieny juz to robia.
Bo do takiego scenariusza Kasprowicz dazy. Wydymac pracownika ile sie da, zlikwidowac Zus i podaktki. Tak aby dzis upic sie zachlanstwem, pazernoscia, zarobic na wydymanych pracownikach a jutro samemu zginac z powodu braku zdolnosci nabywczych na produkty ktore Kasprowicz sprzedaje. I tak mysli Doktor, PhD Ekonomista !!! Nie do wiary.
Badania wskazuja ze gdyby ubezpiecznia spoleczne w tym emerytalne nie byly przymusowe zaledwie 4% ludnosci oszczedzalo by na swe emerytury. A polowa z nich i tak stracila by wszystko z powodu machlojek prywatnych zarzadcow funduszy emerytalnych.
Zus jest niezbedny ale Zus nalezy naprawic. A przedsiebiorcy powinni raz i na zawsze zamknac mordy. Bo to stado blaznow nie potrafiace wykorzystac 4-6 krotnie nizsze koszty pracy w Polsce. Tysiace obcych biznesow wykorzystuje w Polsce tania sile robocza. Ale polski bedzwal przedsiebniorca nie jest w stanie wejsc na zachodnie drogie rynki z tanio wytworzonym polskim prduktem.
Kazde miejsce pracy w Polsce powinno byc ozusowane. Kazdy pracownik powinien miec umowe o prace i do tego rezim musi dazyc. Obecny system wyzysku eliminuje miliony polakow z zycia ekonomicznego. Bo nie sa warci kredytu, nie moga kupic ani nieruchomosci ani samochodu, ani nawet zaadoptowac psa ze schroniska.
Twój komentarz czeka na moderację.
Twój komentarz czeka na moderację.
Twój komentarz czeka na moderację.
Twój komentarz czeka na moderację.
29 października o godz. 20:07 36545
A.L.
Poponujemy coś więcej – nie tylko spółdzielnie, ale także samorząd oraz akcjonat pracowniczy.
Pozdr.
30 października o godz. 10:16 36546
No to dodam jeszcze, że ostatnio minister rolnictwa Sawicki nawyzywał rolników od frajerów właśnie dlatego, że nie zakładają spółdzielni.
Drogi @MMK.
Rozumiem, że rozumkowi łatwiej siedzieć w przeszłości stosując metodę wyzwisk i ironizowania niż wysilać się próbami zrozumienia dzisiaj. Czasy się zmieniają i tylko Pańskie opóźnienie w rozwoju o 25 lat pozostaje niezmienne.
Bo Pan minister jest bydlę niemyte, ale widzi że rolnictwo metodą prywatnego każdy sobie nie ma przyszłości i bez spółdzielni może nie dać rady. Wystarczy fakt, że w Niemczech jest 200 tys gospodarstw a w PL 3 miliony a może więcej.
30 października o godz. 13:09 36547
ZWO
Spóldzielnie rolnicze były wspaniałą ideą, tyle że żle wprowadzaną w życie – za pomocą bata, a nie marchewki.