Problem bezrobocia przewija się co jakiś czas w moich przemyśleniach. Moim zdaniem jest to najpoważniejszy problem z jakim mamy do czynienia, a jednocześnie problem bardzo trudny do rozwiązania. Nie ma tu jednej przyczyny, ani cudownej recepty – ale utrzymywanie obecnego stanu rzeczy to prosta droga do jeszcze większych kłopotów. A sytuacja jest złożona.
Nasłuchując głosów z rynku pracy można dostać pomieszania zmysłów. Z jednej strony ludzie szukają pracy bezskutecznie i od długiego czasu, z drugiej strony pracodawcy nie mogą znaleźć odpowiednich kandydatów. W czym problem? Oczywiście w strukturalnym niedopasowaniu. Mamy zdecydowaną nadprodukcję ludzi z kwalifikacjami zasadniczo nikomu do niczego niepotrzebnymi i wielki niedobór specjalistów – zresztą to nie tylko nasz problem.
A specjalistów czemu brakuje? Edukacja to jedna z odpowiedzi. Zmasakrowany system szkolenia zawodowego to jedno. Tłumy na kierunkach humanistycznych to drugie. Brak współpracy szkół z firmami to trzecie. Pomysł by wszystkich Polaków słać na studia doprowadził do tego, że 50% młodych ludzi kończy jakąś tam szkołę a potem na bezrobociu. W tym samym czasie ludzie po poszukiwanych kierunkach pracę znajdują błyskawicznie i mogą w ofertach przebierać. Tyle, że to mniejszość.
System edukacji trzeba zmieniać i to dość oczywiste. I nie chodzi tu o to czy do szkoły pójdą 6-latki, czy zlikwidujemy gimnazjum i czy będzie więcej godzin historii. Osobiście uważam, że lepiej byłoby by dodać więcej godzin matematyki i informatyki, ale tej ostatniej najczęściej dzieci mogą uczyć większość nauczycieli.
Co jednak zrobić z armią młodych bez pracy oraz trwale bezrobotnych? Dla nich reforma systemu to musztarda po obiedzie, zresztą skutki nawet najlepszej reformy odczujemy za 10-15 lat. A problem jest już dziś i będzie się zaostrzał.
Mamy więc do czynienia z armia ludzi, których do pracy trzeba przyuczać w miejscach pracy i przez długi czas nie będą oni wypracować sensownego dochodu. Tymczasem miesięczny koszt pracownika nawet na najniższej krajowej pensji to 2000 złotych z czego pracownik dostanie mniej niż 1200 (obciążenie podatkowe około 40%). W tej sytuacji pracodawcy nie opłaca się zatrudniać, a pracownikowi nie opłaca się pracować – i trudno mieć tu do kogokolwiek pretensje. Klincz.
Można oczywiście zastosować metodykę zatrudniania wszystkich do zamiatania ulic, czyszczenia okien wystawowych itd. itp. Można w ten sposób osiągnąć nawet zerowe bezrobocie. Tyle tylko, że lekarstwo będzie gorsze od choroby. Od zamiatania nikt nie nabierze kompetencji, a żeby utrzymać tą armie trzeba będzie podatki podnieść jeszcze bardziej, co stworzy jeszcze większa zaporę w zatrudnianiu. Światło zgasi ostatni wyjeżdżający do Londynu.
Co zatem zrobić? Obniżyć opodatkowanie pracy, zwłaszcza dla ludzi o najniższych kwalifikacjach – najgorzej opłacanych. Może znacznie wyższa kwota wolna od podatku? Może składki ZUS progresywne, prawie zerowe przy najniższej płacy? Idealnych rozwiązań nie ma bo takie różnicowanie oczywiście będzie inspirowało zwiększanie się szarej strefy.
Na rozmyślaniach nad skuteczną receptą na zwalczanie bezrobocia poległo już wielu mądrzejszych ode mnie więc i ja takowej nie zaproponuję. Ale to co na pewno należy zrobić to przeprowadzić na ten temat poważną debatę. Tylko jak ma ona wygrać w przestrzeni publicznej z „aferą taśmową”, Wiplerem by night, pedofilami w Kościele, ratowaniem maluchów?
9 listopada o godz. 17:58 16783
„System edukacji trzeba zmieniać i to dość oczywiste.”
Ale raczej poprzez Hansei oraz Kaizen a nie poprzez jakieś rewolucje.
Oraz małpować od prymusa, czyli Finlandii, Canady czy Singapuru.
„Na rozmyślaniach nad skuteczną receptą na zwalczanie bezrobocia poległo już wielu mądrzejszych ode mnie”
Fimy opowiadające o odizolowanej przez wojsko części miasta, za murem, dobrze oddają istotę problemu. W wielu krajach okazało się, że znacząca część społeczeństwa, wróć – oni dzisiaj nie są częścią społeczeństwa,- znacząca część ludności jest niepotrzebna.
10%? 15%? 20%?
W każdym razie bez nich reszta może funkcjonować całkiem dobrze, a być może nawet dużo lepiej, oczywiście mierząc wszystko kategoriami ekonomicznymi.
Tylko jakieś inne poza ekonomicznymi motywacje, na których oparto by stosunki społeczne, jakiegoś typu solidaryzm społeczny mógłby spowodować zmianę tego stanu.
Pieniądze według mnie nie są żadnym rozwiązaniem.
Uważam, że największym problemem jest czas. To nie pieniądz ale nasz czas jest naszym najcenniejszym zasobem. Nie jest odnawialny i mamy go skończoną ilość. Przekazywanie pieniędzy na rzecz biedniejszych nie jest żadnym rozwiązaniem. Ludzie powinni chcieć dzielić się nie pieniędzmi ale swoim czasem. A najlepiej i jednym i drugim, ale czas jest ważniejszy.
Wyglada jednak na to, że „człowieki” nie za bardzo lubią się między sobą. Istnieją organizacje typu „Lekarze bez Granic” ale ile jest takich organizacji? Uważam, że oparcie stosunków społecznych na modelu „Lekarzy” było by jakąś receptą.
Aktualny bezrobotny, niezatrudnialny „tak jak jest” w kontakcie z aktualnie sprawnie funkcjonującym członkiem społeczeństwa, jego mentorem i holownikiem, miałby szansę na dowiedzenie się, gdzie są niezaspokojone potrzeby społeczęństwa i mógłby spróbować je zaspokoić. Albo przynajmniej wiedziałby czego ma się nauczyć, aby je spróbowac zaspokoić. Nic tak nie skutkuje jak przykład i nic tak nie zniechęca jak odrzucenie na margines.
Byłaby szansa na odbudowanie poczucia własnej wartości i na zbudowanie dumy z siebie samego. Bez tego znikają hamulce. Inni traktuja cię jak śmiecia, sam się tak zaczynasz traktować i za chwilę znikają reguły i stajesz się przestępcą.
Osoby, które mają olej w głowie i wystarczającą (wcale nie wielką!) ilość pieniędzy powinny parę godzin tygodniowo poświęcić na spotykanie się z bezrobotnymi. Ideałem byłaby adopcja, ale tutaj zaczynam mówić o świętych, a więc już skończę. 😉
9 listopada o godz. 18:35 16787
Szanowny Panie Gospodarzu.
To, o czym Pan pisze podnosiliśmy wielokrotnie przy różnych tematach. Są to skutki 24-letnich rządów ignorantów ( resztę dopisze axiom1 ). Wierzy Pan, że ci, którzy to wszystko rozp..li naprawią ?
Tak własnie zadziałała „niewidzialna ręka rynku” na polu edukacji.
Kształcenie w kierunkach humanistycznych jest najtańsze – wystarczy sala, krzesełka z blatemm, ekran i projektor ( tablic już się chyba nie używa ) i jazda ….
Na kierunkach technicznych konieczne są laboratoria i ich wyspoażenie a to kosztuje.
Taniej wyszkolić psychologa społecznego, prawnika czy ekonomistę niż inżyniera.
Za PRL-u pracownicy naukowi uczelni technicznych mieli możliwość podłapania prac zleconych z przemysłu, gdzie rozwiązywali mniej lub bardziej ambitne zadania inżynierskie. Dziś większość pracowników naukowych uczelni zabiega o jak największą ilość godzin dydaktycznych a nie o swój rozwój naukowy.
W wielu krajach przedstawiciele pracodawców, reprezentanci przedsiębiorstw uzgadniają z władzami oświatowymi w jakich zawodach, w jakiej ilości będą potrzebni abslowenci.
U nas puszczono to na żywioł i skutki mamy dzisiaj.
Komu przeszkadzał system taki, o jaki pisze Andrzej ? Zapewniał on ciągłość kształcenia, przekazywanie doświadczeń starych pracowników młodym.
Dawniej było to normą, lecz dzisiaj stary, doświadczony fachowiec mówi -ja nauczę młodego, tego co sam umiem a w zamian za to wyp…lą mnie z pracy, bom stary !
9 listopada o godz. 18:49 16789
zza kałuży
9 listopada o godz. 17:58
„Ludzie powinni chcieć dzielić się nie pieniędzmi ale swoim czasem. A najlepiej i jednym i drugim, ale czas jest ważniejszy.”
Ja bym dorzucił jeszcze , że także pracą.
Jeśli już wypracowałem tyle, ile jest mi niezbędne ustąpię miejsca drugiemu, by zapracował sam na siebie.
9 listopada o godz. 18:58 16790
W pelni popieram co Gospodarz napisal. Bezrobocie jest najwazniejszym problemem kraju. A programu walki z tym problemem nie ma. Politycy do tego nie dorosli.
Jednakze Gospdarz ogranicza przyczyny bezrobocia tylko do relacji pracownik-pracodawca i nie dopasowania szkolnictwa do potrzeb gospodarki. To nie jest glowna przyczyna.
Wieloktortnie tu pisalismy ze koszty zatrudnienia w Polsce sa wielokrotnie nizsze niz kajach Uni zachodniej a rynek jest wspolny. Za nie umiejetnosc wykorzystania tak ogromych roznic (4-7 razy) wine ponosza tylko i wylacznie polscy przedsiebiorcy. Po prostu nie maja pomyslow na bizness.
Skolnictwo oczywiscie rowniez dotyczy polskiego przedsiebiorcy. Czy szkolnictwo polskie przygotowuje do przedsiebiorczosci ??? Nie wydaje mi sie.
Rzad jest rowniez odpowiedzialny bo nie istnieje paln rozwoju gospodarki ani koordynacja ani incjatywy. Np gdy w USA chciano rozwinac przemysl gazu lupkowego stworzono program incjatyw, zachet i pomocy.
Rownie wazny jest dostep do kapitalu. Tak banki sa ale o kapital na dogodnych warunkach trudno. Bo brak pomyslow, brak zdolnosci tworczych, brak projekotw, brak wizji, brak umiejetnosci zarzadzania ryzykiem,… czyli znowu winny jest przedsiebiorca.
Co widac na przykladzie znanego producenta krzesel. Juz przez 30 lat stoii w miejscu.
9 listopada o godz. 19:48 16794
kaesjot 9 listopada o godz. 18:49
„Ja bym dorzucił jeszcze , że także pracą.”
Pies jest pogrzebany w tym, że stan, o jakim pisze @Godpodarz to jest stan bezrobocia. Zadanie polegana tym, aby ten stan ZMIENIĆ.
Nie jest mozliwe PODZIELENIE się pracą z kimś, kto tej pracy wykonywać NIE UMIE.
Dawno temu – i te czasy już odchodzą w przeszłość – „pracowanie” oznaczało machanie łopatą i kilofem. Gdzie przyuczenie do zawodu oznaczało zadanie tylko dwóch pytań:”Która do jasnej k**wy nędzy jest godzina?!” oraz „Chuchnij!”.
Tak więc „podzielenie się czasem” rozumiem jako przekazanie części swoich kompetencji osobie, która ich nie ma. Np. nauczenie jej punktualności i trzeźwości. W taki sposób osiagnęlibysmy poziom kwalifikacji robotnika fizycznego z czasów PRL.
Ale dzisiaj jest potrzebne nieco więcej aby móc „dzielić się pracą”.
Coraz częściej obsługa komputera lub komputero-podobnych terminali.
Polski listonosz nosi ze sobą komputer/tablet/telefon/skaner kodów kreskowych/drukareczkę? KAŻDY z nich jeździ samochodem = ma prawo jazdy? Umie emailować adresata jak go w domu nie zastanie?
Jak nie, to jego praca zostanie przejęta przez firmę zagraniczną, której pracownicy już to potrafią i dlatego są wydajniejsi.
Robotnik budujący nową sieć gazową, czyli łączący ze sobą plastykowe rury metodą zgrzewania następnie sprawdza szczelność tej instalacji na ekranie komputerka sterującego pompą i ciśnieniomierzami. Nie, nie był to „specjalista” ani „technik”. To był uczeń, którego szeregowy robotnik przyuczał do zawodu. Wiem, bo specjalnie do nich podszedłem i zagadałem, dosyć bezczelnie wypytując się o szczegóły ich pracy oraz detale monitorowania procesu zgrzewania rur. Konkretnie metod, jakich używają do zapewnienia dobrej jakości.
Ja w ogóle nie widzę sposobu podzielenia się pracą z ludźmi bez podstawowych kompetencji, a takimi często są bezrobotni.
9 listopada o godz. 20:13 16796
zza kałuży
9 listopada o godz. 19:48
Wychodzi na to, że to nie problem ilościowy, lecz jakościowy.
Automatyzacja sprawia iż na wielu stanowiskach mozna postawic małpę wytresowaną w wykonywaniu prostych, powtarzalnych czynnosci i jazda …
Co robić z niepotrzebnymi ludźmi ?
Prowadzi to, jak piszesz do powstawania enklaw ludzi zbędnych. Powszechne i niby racjonalne powiedzenie ” kto nie pracuje ten nie je ” ma sens, gdy pracy jest w bród tylko niektórym nie chce się pracować. A co w sytuacji, gdy ten ktoś chce pracować, lecz jego praca jest niepotrzebna ?
Eksterminować ?
Wywoływać wojny ?
Izolować w gettach ?
Żadna opcja nie napawa optymistycznie.
Oznacza to podział ludzkości na dwie, z czasem coraz bardziej wrogie sobie grupy.
Wykluczeni staną się drapieznikami przed którymi uprzywilejowanie będa się bronić i profilaktycznie będa ich odstrzeliwać..
Brrrr…!
9 listopada o godz. 21:07 16797
Wyjątkowo zgadzam sie z Aksjomem. Nasz problem to nie jest po prostu niedopasowanie ludzi do istniejących etatów. Problemem jest brak tych etatów. Solidarność + Balcerowicz+ inni wybitni reformatorzy zlikwidowali 5 mln miejsc pracy produkcyjnych i usługowych. Te nieudane kierunki studiów to przecież rezultat tamtych zmian. Także rozrost kadr urzędniczych i innych zależnych od budżetu. Ludzie uciekli na byle jakie studia przed bezrobociem. Można dyskutować czy stać nas byłoby na utrzymanie polskich miejsc pracy. W sąsiednich krajach to się udało w większym stopniu. Polska (rządy) nie umie wykorzystać potencjału który posiadamy – wykształconej i taniej siły roboczej. Przecież ci niedopasowani do rynku znajdują pracę u sąsiadów, choćby na zmywaku ale przecież nie tylko. I proszę mi wierzyć że poziom polskiego 18latka jest z reguły wyższy niż poziom 18 latka brytyjskiego. A im się jakoś opłaca.
9 listopada o godz. 22:15 16799
Prawda jest taka ze bledy popelnione w gospodarce rzutuja na jej stan przez wiele lat i nie sa do naprawienia od reki. Stan gospodarki jest taki ze niestety nie potrafi zagospodarowac zasobow ludzkich ktorymi dysponuje, a na dodatek powszechnie sie czyta w mediach, ze zielona wyspa, jedyny kraj ktorego kryzys nie dotknal. To jak to w koncu jest? Jest dobrze czy jest zle? Moim zdaniem zeby temat obiektywnie przeanalizowac nie wolno sie sugerowac mitami ktore sa na codzien serwowane przez politycznych graczy. Pierwsze co trzeba sobie uswiadomic to to ze praca nie jest wtedy towarem gdy na nia nie ma popytu.
To ze bez pracy nie ma kolaczy nie jest odkrywaniem Ameryki. Problem polega na tym skad wziac popyt na prace skoro roztrwonilo sie baze produkcyjna?
Na swiecie od dawna istnieje cos takiego jak miedzynarodowy podzial pracy.
Gdy w tym swiecie obowiazuje zasada bezlitosnej konkurencji, kazda firma ktora kiedys miala miejsce w tym miedzynarodowym podziale pracy i go nie potrafila utrzymac, niestety potrzebuje o wiele wiecej wysilku wlozyc bo wrocic na to miejsce, a nawet w wiekszosci przypadkow jest to po prostu niemozliwe.
To co ma miejsce w Polsce jest typowym „czekaniem na Godota”.
Rynek zalewany jest przez tanie produkty z Azji ktorych przy obecnym stanie polskiego przemyslu nawet nie ma szans probowac kopiowac. Co dziwniejsze budownictwo mieszkaniowe czy drogowe ktore na calym cywilizowanym swiecie jest domena miejscowych firm, w Polsce bardzo czesto jest zdominowane przez firmy zagraniczne, w tym Chiny. Zapomina sie o tym ze taki Dromex byl kiedys potentatem na skale swiatowa w eksporcie uslug drogowych. Jednym slowem kazda analiza polskich specjalnosci eksportowych ktore kiedys nalezyaly do Polski dzisiaj jest tylko wspomnieniem.
Co pozostalo? Oszukowac sie wzajemnie, czy moze siasc i plakac? Trzeba prawdzie spojrzec w oczy i zaczac od analizy bledow. Tak robi kazdy madry Polak po szkodzie. Jezeli tego nie robi, to wtedy wychodzi ze jest mitomanem.
Ci ktorzy przewidzieli co sie bedzie dzialo, po prostu wysiedli z tonacego Tytanika bo o zielonej wyspie nie dali sobie legend wmawiac.
Oczywistym ostatnim mitem ktory wstawiono bylo tumanienie spoleczenstwa iz problemem jest brak wyksztalcenia. No to wzieto sie za nie. Tak powstalo panstwo mitologiczne, w ktorym jest 30% osob z wyzszym wyksztalceniem, ale nie ma dla tych ludzi pracy. Gdy conajmniej rok temu zaczalem z innymi o tym pisac, nie bylo zadnej pozytywnej reakcji, a nawet bylo tzw kopanie sie z koniem.
Dopiero gdy zaczely bardziej swiatle media trabic na alarm ze w Polsce jest 450 wyzszych uczelni na ktore niestety podatnik musi lozyc. To sie zorientowano iz cos jest nie tak. Byly zarzuty gdy o tym pisalem ze przeciez uczelnie prywatne sie same finansuja. Tak, to tez wmowiono. Ciekaw jestem ile znowu czasu uplynie gdy to co tutaj napisalem dotrze i spowoduje ze ocna sie ludzie z letargu w ktorym trwaja od czasu gdy obiecano im druga Japonie?
10 listopada o godz. 0:24 16802
kaesjot 9 listopada o godz. 20:13
„Eksterminować ?
Wywoływać wojny ?
Izolować w gettach ?
Żadna opcja nie napawa optymistycznie.
Oznacza to podział ludzkości na dwie, z czasem coraz bardziej wrogie sobie grupy.
Wykluczeni staną się drapieznikami przed którymi uprzywilejowanie będa się bronić i profilaktycznie będa ich odstrzeliwać..
Brrrr…!”
Ja na te pytania odpowiedziałem w swoim pierwszym wpisie. Wygląda na to, że należysz do tej części społeczeństwa, które czeka, aż „państwo zrobi”. Są opiekunowie społeczni, opłacani przez państwo. Ale to za mało. Nie tylko pieniędzy, za mało czasu.
Jak wierzysz w to, co sam opisałeś to zrób coś, aby tak się nie stało.
Zainteresuj się, zaopiekuj się osobą, rodziną, która takiej pomocy potrzebuje. Jeszcze raz powtarzam, w wielu wypadkach zobaczysz, że nie pieniądze są tym ludziom najbardziej potrzebne tylko twój pomyślunek, twój optymizm i twoja w nich wiara, na początku oczywiście na wyrost. Bezrobotni bardzo często są bezradni. Nie daja sobie rady nawet w systemie, który ma środki i ma odpowiednie przepisy. Zobaczysz, jak szybko włosy staną ci na głowie, że „ci ludzie” są jak dzieci”, bezradne i niezorganizowane. Dla nich świat jest po prostu za trudny do życia. Gra w życie wymaga za dużo wysiłku aby brać w niej udział.
Jak żaden z nas tego nie zrobi tylko będzie zapisywał cudze blogi i czekał na państwo to rzeczywiście powstaną getta ze strażniczymi wieżyczkami.
10 listopada o godz. 1:45 16804
@ zza kaluzy
„Robotnik budujący nową sieć gazową, czyli łączący ze sobą plastykowe rury metodą zgrzewania następnie sprawdza szczelność tej instalacji na ekranie komputerka sterującego pompą i ciśnieniomierzami. Nie, nie był to „specjalista” ani „technik”. To był uczeń, którego szeregowy robotnik przyuczał do zawodu.”
Zgrzewanie rur z ABS-u twardego w sieci miejskiej nie jest zadna nowoscia.
Nie odkrywasz Ameryki twierdzac ze jak sie ma technologie to wystarczy do niej przyuczyc. Co jest potrzebne to pieniadze na te technologie. I co znowu sie klania: technologia zastepuje stanowiska pracy. Problemy Polski sa znacznie glebsze, one siedza w urzedniczej glupocie. Od lat jest znana metoda wymiany sieci infrastrukturalnej w wielkich miastach polegajaca na tym ze w nocy sie robi remont, a gdy przychodzi dzien, wykopy sie zakrywa plytami stalowymi i ruch sie odbywa normalnie. W Polsce niestety tego nie przeprowadzisz, urzednik ma w 4 literach to ze bedzie zatwardzenie na waznych arteriach komunikacyjnych. Zasada: szlachci na zagrodzie rowny wojewodzie widoczna jest na kazdym kroku. „Co ja z tego mam” zapyta gdy mu podsuniesz taki pomysl? Kaesjot ma racje ze w Polsce nie ma myslenia spolecznego. Jest indywidualizm doprowadzony do absurdow, gdzie jeden pracuje na pieciu etatach a drugiemu brakuje mozliwosci otrzymac pol etatu. Najgorsze ze to wszystko sie zaczyna u samego szczytu. Poslowie pracujacy jako doradcy w firmach (konflikt interesow rzecz w Polsce nieznana), pani prezydent miasta z wykladami na uczelni w godzinach pracy. Przyklady mozna mnozyc.
Co pomoze jakis poswiecajacy sie Kowalski skoro panstwo funcjonuje na prawach dzungli gdzie jak napisze ktos zeby podzielic sie z innymi praca, to wychodzi na idiote ktoremu trzeba od razu przylozyc w stylu: „to wez jednego na utrzymanie”.
10 listopada o godz. 2:15 16806
@Tomasz Kasprowicz
Zgoda, ze problem bezrobocia jest najpoważniejszym problem z jakim mamy do czynienia w kapitalistycznej gospodarce rynkowej, ale jednocześnie jest to przeciez problem nie do rozwiązania w ramach tego systemu. I zgoda, ze w zwiazku z nierozwiązalnoscia tego problemu w ramach kapitalistycznej gospodarki rynkowej, nie mamy tu zadnej cudownej recepty na jego rozwiazanie, a utrzymywanie obecnego stanu rzeczy to prosta droga do jeszcze większych kłopotów. Jednakze, wberew temu co twierdzi Pan Gospodarz, sytuacja nie jest tu specjalnie złożona, jako iz fakty sa nastepujace:
1. Kapitalizm rynkowy nie moze on sie obejsc bez tzw. rezerwowej armii pracy, czyli inaczej bez bezrobotnych, ze wzgledu na to, ze jest on z definicji podatny na cykliczne zmiany poziomu koniunktury, czyli tzw. cykle koniunkturalne (rozwija sie on bowiem zawsze od recesji do recesji, nawet kiedy te recesje sa lagodzone przez, tak nieubiany przez liberalow, interwencjonizm panstwowy).
2. Co gorsza, to dawniej, czyliw XIX i nawet jeszcze w XX wieku, kiedy kapitalizm byl jeszcze mlody, a wiec rozwijal sie on dynamicznie, to olbrzymia wiekszosc osob z tej rezerwowej armii pracy znajdowala zatrudnienie w okresach dobrej koniunktury, a byla bez pracy “tylko” w czasie recesji. Ale dzis, kiedy kapitalizm rynkowy wyczerpal juz, zreszta dosc dawno temu, olbrzymia wiekszosc swoich zdolnosci do rozwoju oraz kiedy postep techniczny, bedac ze swej natury pracooszczedny, powoduje postepujaca substytucje pracy ludzkiej przez prace maszyn, to czlonkowie tej rezerwowej armii pracy (czyli inaczej bezrobotni) nie moga czesto znalezc zatrudnienia nawet podczas czasow dobrej koniunktury, gdyz wtedy kapitalisci zakupuja zazwyczaj nowe maszyny, ktore sa wydajniejsze, ale przez to potrzebuja one coraz mniej ludzi do ich obslugi. Ten nowy fenomen, tzw. bezzatrudnieniowy wzrost gospodarczy, czyli brak wzrostu zatrudnienia w fazie wysokiej koniunktury, powoduje, ze bezrobocie ze zjawiska cyklicznego staje sie we wspolczesnym kapitalizmie rynkowym zjawiskiem praktycznie niezaleznym od cyklu koniunkturalnego, a wiec nie da sie dzis, szczegolnie w wysoko rozwinietych panstwach kapitalistycznych, zwalczyc bezrobocia poprzez ingerencje panstwa w cykl koniunkturalny, czyli inaczej przez tzw. nakrecanie koniunktury np. przez zwiekszone wydatki panstwowe.
3. Nie jest tez prawda, jak to twierdzi Pan Gospodarz, ze bezrobocie w Polsce polega glownie na strukturalnym niedopasowaniu podazy miejsc pracy do popytu na nie. Zgoda ze mamy dzis, nie tylko zreszta w Polsce, zdecydowaną nadprodukcję ludzi z kwalifikacjami zasadniczo nikomu do niczego niepotrzebnymi i pewien, ale nieduzy przeciez niedobór specjalistów. Ale spojrzmy tylko na nasz polski rynek pracy, na ktorym, po stronie popytu, mamy obecnie (koniec 2013 roku) wedlug wynikow Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (tzw. BAEL) okolo 1,844 tysiecy bezrobotnych oraz az 2,109 tysiecy bezrobotnych zarejestrowanych. w Urzędach Pracy, zas liczba wolnych miejsc pracy na koniec II kwartału 2013 r. wynosiła w Polsce zaledwie okolo 44 tysiecy osob. Tak wiec w sytuacji, gdy na jedno wolne miejsce pracy przypada dzis w Polsce pomiedzy 42 a 48 bezrobotnych, trudno jest mowic o tym, ze bezrobocie w Polsce polega glownie na strukturalnym niedopasowaniu podazy miejsc pracy do popytu na nie. Po prostu nawet gdyby wszyscy polscy bezrobotni mieli kwalifikacje poszukiwane obecnie na polskim rynku pracy, to bezrobocie zmalaloby zaledwie o 44 tysiecy osob czyli wedlug BAEL z 10.6% do 10.4%, a wedlug danych Urzedow Pracy z 12.2% do 11.9, czyli zaledwie o 2-3 dziesiate czesci punktu procentowego (w moich obliczeniach przyjmuje, za Ministerstwem Bezrobocia (pardon, Ministerstwem Pracy) 17342 tysiecy aktywnych zawodowo Polakow).
4. Tak wiec widac wyraznie, ze ksztalcenie Polakow nie ma dzis sensu ekonomicznego, jako iz ilosc wolnych miejsc pracy jest taka mala, ze oznacza ona iz praktycznie w Polsce nie ma dzis pracy, ze nie da sie w praktyce jej znalezc, niezaleznie od posiadanych kwalifikacji, jako iz na jedno wolne miejsce pracy przypada dzis w Polsce dobrze ponad 40 bezrobotnych.
5. Co wiecej, to dobrze wiemy, ze w Polsce jest dzis z jednej strony znacznie wiecej niz 2 miliony bezrobotnych, jako iz z badania BAEL oparte sa przeciez na bardzo restryktywnej definicji bezrobotnego (wystarczy przepracowac w Polsce jedna godzine w tygodniu, aby nie byc oficjalnie bezrobotnym), a znaczna ilosc bezrobotnych nie rejestruje sie w Urzedach Pracy, jesli np. maja oni ubezpiecznie medyczne/emerytalne zapewnione z innego tytulu, np. przez wspolmalzonka, a z drugiej strony to znaczna czesc ofert pracy to sa zawsze oferty pozorne, przeznaczone np. na “wysondowanie” rynku pracy przez firmy, np. w celu zbadania, ilu i jakich kandydatow zglosi sie na dane ogloszenie, a wiec czy np. mozna bedzie zrezygnowac z dania podwyzek pracownikom danej firmy, oglaszajac im, ze ma sie na ich miejsce mnostwo lepszych a tanszych kandydatow.
6. Co wiecej, to wladze RP (dokladnie Departament Rynku Pracy MPiPS) uwazaja, wbrew temu co glosi Pan Gospodarz, ze w najkorzystniejszej sytuacji na polskim rynku pracy są osoby o najwyższych kwalifikacjach zawodowych. Przyznaja one jednak, ze mamy dzis w Polsce do czynienia z wysokim poziomem bezrobocia długotrwałego (ta grupa bezrobotnych to jest obecnie ponad 783 tysiecy osób, co stanowi ponad 37% ogółu oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych). MPiPS uwaza takze, ze niższy wiek i wyższy poziom wykształcenia oraz bycie mężczzyna zmniejszają prawdopodobieństwo pozostawania bez pracy powyżej 12 miesięcy. Jednakze jest to niewielka, statystycznie nieistotna, zmiana owego prawdopodobienstwa ze wzgledu na znikoma ilosc wolnych miejsc pracy.
7. Oficjalny wskaźnik zatrudnienia dla ludności w wieku 15 lat i więcej wyniósł w Polsce II kwartale 2013 r. 50%. Oicjalny wskaźnik zatrudnienia obliczany jako udział pracujących w liczbie ludności w wieku produkcyjnym (18-64 lata dla mężczyzn i 18-59 lat dla kobiet) wyniósł w II kwartale 2013 r. 65%. Sa to jednak wskazniko mocno zawyzone, jako iz nie biora on pod uwage olbrzymiej ilosci Polakow w wieku produkcyjnym, ktorzy w ostatnich latach wyemigrowali z Polski „za chlebem”, polepszajac tym samym oficjalne statystyki bezrobocia w Polsce.
10 listopada o godz. 2:16 16807
@Tomasz Kasprowicz (Pan Gospodarz)
Zgoda, ze problem bezrobocia jest najpoważniejszym problem z jakim mamy do czynienia w kapitalistycznej gospodarce rynkowej, ale jednocześnie jest to przeciez problem nie do rozwiązania w ramach tego systemu. I zgoda, ze w zwiazku z nierozwiązalnoscia tego problemu w ramach kapitalistycznej gospodarki rynkowej, nie mamy tu zadnej cudownej recepty na jego rozwiazanie, a utrzymywanie obecnego stanu rzeczy to prosta droga do jeszcze większych kłopotów. Jednakze, wberew temu co twierdzi Pan Gospodarz, sytuacja nie jest tu specjalnie złożona, jako iz fakty sa nastepujace:
1. Kapitalizm rynkowy nie moze on sie obejsc bez tzw. rezerwowej armii pracy, czyli inaczej bez bezrobotnych, ze wzgledu na to, ze jest on z definicji podatny na cykliczne zmiany poziomu koniunktury, czyli tzw. cykle koniunkturalne (rozwija sie on bowiem zawsze od recesji do recesji, nawet kiedy te recesje sa lagodzone przez, tak nieubiany przez liberalow, interwencjonizm panstwowy).
2. Co gorsza, to dawniej, czyliw XIX i nawet jeszcze w XX wieku, kiedy kapitalizm byl jeszcze mlody, a wiec rozwijal sie on dynamicznie, to olbrzymia wiekszosc osob z tej rezerwowej armii pracy znajdowala zatrudnienie w okresach dobrej koniunktury, a byla bez pracy “tylko” w czasie recesji. Ale dzis, kiedy kapitalizm rynkowy wyczerpal juz, zreszta dosc dawno temu, olbrzymia wiekszosc swoich zdolnosci do rozwoju oraz kiedy postep techniczny, bedac ze swej natury pracooszczedny, powoduje postepujaca substytucje pracy ludzkiej przez prace maszyn, to czlonkowie tej rezerwowej armii pracy (czyli inaczej bezrobotni) nie moga czesto znalezc zatrudnienia nawet podczas czasow dobrej koniunktury, gdyz wtedy kapitalisci zakupuja zazwyczaj nowe maszyny, ktore sa wydajniejsze, ale przez to potrzebuja one coraz mniej ludzi do ich obslugi. Ten nowy fenomen, tzw. bezzatrudnieniowy wzrost gospodarczy, czyli brak wzrostu zatrudnienia w fazie wysokiej koniunktury, powoduje, ze bezrobocie ze zjawiska cyklicznego staje sie we wspolczesnym kapitalizmie rynkowym zjawiskiem praktycznie niezaleznym od cyklu koniunkturalnego, a wiec nie da sie dzis, szczegolnie w wysoko rozwinietych panstwach kapitalistycznych, zwalczyc bezrobocia poprzez ingerencje panstwa w cykl koniunkturalny, czyli inaczej przez tzw. nakrecanie koniunktury np. przez zwiekszone wydatki panstwowe.
3. Nie jest tez prawda, jak to twierdzi Pan Gospodarz, ze bezrobocie w Polsce polega glownie na strukturalnym niedopasowaniu podazy miejsc pracy do popytu na nie. Zgoda ze mamy dzis, nie tylko zreszta w Polsce, zdecydowaną nadprodukcję ludzi z kwalifikacjami zasadniczo nikomu do niczego niepotrzebnymi i pewien, ale nieduzy przeciez niedobór specjalistów. Ale spojrzmy tylko na nasz polski rynek pracy, na ktorym, po stronie popytu, mamy obecnie (koniec 2013 roku) wedlug wynikow Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (tzw. BAEL) okolo 1,844 tysiecy bezrobotnych oraz az 2,109 tysiecy bezrobotnych zarejestrowanych. w Urzędach Pracy, zas liczba wolnych miejsc pracy na koniec II kwartału 2013 r. wynosiła w Polsce zaledwie okolo 44 tysiecy osob. Tak wiec w sytuacji, gdy na jedno wolne miejsce pracy przypada dzis w Polsce pomiedzy 42 a 48 bezrobotnych, trudno jest mowic o tym, ze bezrobocie w Polsce polega glownie na strukturalnym niedopasowaniu podazy miejsc pracy do popytu na nie. Po prostu nawet gdyby wszyscy polscy bezrobotni mieli kwalifikacje poszukiwane obecnie na polskim rynku pracy, to bezrobocie zmalaloby zaledwie o 44 tysiecy osob czyli wedlug BAEL z 10.6% do 10.4%, a wedlug danych Urzedow Pracy z 12.2% do 11.9, czyli zaledwie o 2-3 dziesiate czesci punktu procentowego (w moich obliczeniach przyjmuje, za Ministerstwem Bezrobocia (pardon, Ministerstwem Pracy) 17342 tysiecy aktywnych zawodowo Polakow).
4. Tak wiec widac wyraznie, ze ksztalcenie Polakow nie ma dzis sensu ekonomicznego, jako iz ilosc wolnych miejsc pracy jest taka mala, ze oznacza ona iz praktycznie w Polsce nie ma dzis pracy, ze nie da sie w praktyce jej znalezc, niezaleznie od posiadanych kwalifikacji, jako iz na jedno wolne miejsce pracy przypada dzis w Polsce dobrze ponad 40 bezrobotnych.
5. Co wiecej, to dobrze wiemy, ze w Polsce jest dzis z jednej strony znacznie wiecej niz 2 miliony bezrobotnych, jako iz z badania BAEL oparte sa przeciez na bardzo restryktywnej definicji bezrobotnego (wystarczy przepracowac w Polsce jedna godzine w tygodniu, aby nie byc oficjalnie bezrobotnym), a znaczna ilosc bezrobotnych nie rejestruje sie w Urzedach Pracy, jesli np. maja oni ubezpiecznie medyczne/emerytalne zapewnione z innego tytulu, np. przez wspolmalzonka, a z drugiej strony to znaczna czesc ofert pracy to sa zawsze oferty pozorne, przeznaczone np. na “wysondowanie” rynku pracy przez firmy, np. w celu zbadania, ilu i jakich kandydatow zglosi sie na dane ogloszenie, a wiec czy np. mozna bedzie zrezygnowac z dania podwyzek pracownikom danej firmy, oglaszajac im, ze ma sie na ich miejsce mnostwo lepszych a tanszych kandydatow.
6. Co wiecej, to wladze RP (dokladnie Departament Rynku Pracy MPiPS) uwazaja, wbrew temu co glosi Pan Gospodarz, ze w najkorzystniejszej sytuacji na polskim rynku pracy są osoby o najwyższych kwalifikacjach zawodowych. Przyznaja one jednak, ze mamy dzis w Polsce do czynienia z wysokim poziomem bezrobocia długotrwałego (ta grupa bezrobotnych to jest obecnie ponad 783 tysiecy osób, co stanowi ponad 37% ogółu oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych). MPiPS uwaza takze, ze niższy wiek i wyższy poziom wykształcenia oraz bycie mężczzyna zmniejszają prawdopodobieństwo pozostawania bez pracy powyżej 12 miesięcy. Jednakze jest to niewielka, statystycznie nieistotna, zmiana owego prawdopodobienstwa ze wzgledu na znikoma ilosc wolnych miejsc pracy.
7. Oficjalny wskaźnik zatrudnienia dla ludności w wieku 15 lat i więcej wyniósł w Polsce II kwartale 2013 r. 50%. Oicjalny wskaźnik zatrudnienia obliczany jako udział pracujących w liczbie ludności w wieku produkcyjnym (18-64 lata dla mężczyzn i 18-59 lat dla kobiet) wyniósł w II kwartale 2013 r. 65%. Sa to jednak wskazniko mocno zawyzone, jako iz nie biora on pod uwage olbrzymiej ilosci Polakow w wieku produkcyjnym, ktorzy w ostatnich latach wyemigrowali z Polski „za chlebem”, polepszajac tym samym oficjalne statystyki bezrobocia w Polsce.
10 listopada o godz. 3:17 16808
@Marcin
1. Korupcja urzednikow oraz politykow to jest dzis, niestety, zjawisko ogolnoswiatowe (‘globalne’). Przykladowo: obecny federalny premier Australii, jeszcze bedac poslem w opozycji, oszukiwal bezczelnie na zwrotach za koszta podrozy (np. bral od australijskich podatnikow pieniadze na wyjazd na slub swojej kolezanki partyjnej). I co, jak to wyszlo na jaw? Oddal on to, co dawniej ukradl, i dalej jest on premierem. A gdyby zwyczajny Smith czy Jones bedac np. kasjerem w banku przywlaszczyl sobie podobna sume pieniedzy, to na 100% nie wystarczylo by oddanie tych dolarow do kasy banku, a w najlepszym przypadku skonczylo by sie na wyroku w ‘zawiasach’, wpisie do rejestru przestepcow i wyrzuceniem z pracy bez mozliwosci powrotu do pracy w jakimkolwiek banku.
2. Juz pisalem, ze kapitalizm rynkowy nie moze on sie obejsc bez tzw. rezerwowej armii pracy, czyli inaczej bez bezrobotnych, ze wzgledu na to, ze jest on z definicji podatny na cykliczne zmiany poziomu koniunktury, czyli tzw. cykle koniunkturalne, a ze mamy obecnie tzw. bezzatrudnieniowy wzrost gospodarczy, czyli praktycznie brak wzrostu zatrudnienia w fazie wysokiej koniunktury, to bezrobocie moze tylko rosnac a nie malec, a wiec wszelakie proby zmniejszenia bezrobocia w ramach kapitalizmu rynkowego sa dzis z gory skazane na fiasko. To, skutkowalo dawniej, czyli tworzenie miejsc pracy, nie ma dzis sensu, jako iz postep techniczny powoduje, ze coraz mniej ludzi moze wytworzyc dzis coraz wiecej towarow, a problemem jest brak nabywcow na to, co zostalo wywtworzone, a nie brak towaru w sklepach, jak to bylo w tzw. realnym socjalizmie, w ktorym mentalnie wciaz zyje tylu dyskutantow z tego blogu, ktorzy wciaz proponuja tworzenie miejsc pracy albo reforme edukacji jako recepte na bezrobocie.
3. Zgoda, ze nie jest prawda to, ze problem bezrobocia jest glownie wynikiem braku wyksztalcenia czy tez strukturalnym niedopasowaniem podazy miejsc pracy do popytu na nie, jako iz mamy dzis w Polsce ponad 2 miliony bezrobotnych a zaledwie okolo 40 tysiecy miejsc pracy, a wiec sytuacja na rynku pracy nieznacznie by sie tylko poprawila, gdyby wszystkie wolne miejsca pracy zostaly zajete przez odpowiednio wykwalifikowanych pracownikow. Po prostu, jak to zauwazyl tu np. Kostek, to Polska stracila od roku 1989 ponad 5 milionow miejsc pracy, co musialo “zaoowocowac” olbrzymim bezrobociem, ktore dzis w Polsce wynosi znacznie wiecej niz te oficjalne 2 miliony bezrobotnych. Co gorsza, problemu bezrobocia nie da sie dzis rozwiazac w ramach obecnego systemu (kapitalizm rynkowy) poprzez tworzenie nowych miejsc pracy ze wzgledu na ten, wspomniany juz przez mnie, fenomen bezzatrudnieniowego wzrostu gospodarczego. Tu trzeba wiec radykalnej reformy systemowej, a nie gadania o niewlasciwym systemie edukacji, niedopasowaniu podazy miejsc pracy do popytu na nie czy tez o tworzeniu miejsc pracy w sytuacji, gdy musi ich ubywac na skutek postepujace mechanizacji, automatyzacji, komputeryzacji oraz robotyzacji. Chyba, ze tworzyc sie bedzie fikcyjne, bezproduktywne miejsca pracy np. w admninistracji czy tzw. uslugach finansowych, ale chyba nie o to nam tu chodzi?
4. Kaesjot pyta sie wiec, co robić z niepotrzebnymi ludźmi ? Moze tak jak proponowal to Swift, czyli aby jesc bezrobotnych (dokladnie to proponowal on aby w krajach, gdzie brakuje zywnosci, ludzie zjadali swoje wlasne dzieci), albo tak, jak to zaproponowal Lem (przerabiac bezrobotnych na cos w rodzaju telerzy albo dyskow, ktorymi mozna by wykladac, w estetyczne desenie, wolne miejsca, np. place publiczne albo nieuzytki badz tez tereny dawnych PGRow). Inne rozwiazania nie wydaja sie mi byc zas mozliwe w ramach obecnego sysytemu, czyli kapitalizmu rynkowego, jako ze naruszaly by one przeciez zasady wolnosci gospodarczej oraz ingerowaly w dzialanie praw rzadzacych rynkiem.
5. Zgadzam sie takze axiomem, ze nie sa w Polsce problemem koszty zatrudnienia, jako iz sa one w Polsce wielokrotnie nizsze niz na zachodzie i polnocy UE, a mimo to w Polsce jest wciaz znacznie wyzsza stopa bezrobocia niz w krajach takich jak np. Niemcy, Austria, Holandia czy Szwecja, a wiec w krajach o znacznie wyzszych zarobkach pracownikow najemnych.
10 listopada o godz. 3:22 16809
@zza kałuży
1. A tu zgoda, że nie pieniądze są bezrobotnym najbardziej potrzebne,a tylko praca ‘(wedka zamiast ryb’). Tyle, ze problem jest taki, ze dzis jest tych ryb nadmiar na rynku, a wiec taniej i prosciej jest rozdawac ryby zamiast wedek, jako iz wiecej wedek w uzyciu oznacza jeszcze wiekszy nadmiar ryb na rynku, juz i tak przesyconym owymi rybami. Po prostu kapitalizm rynkowy generuje problemy takie jak np. nadmiar towarow na rynku dobr i uslug oraz deficyt miejsc pracy na rynku zatrudnienia, czyli inaczej bezrobocie, a wiec problemy, ktore sa z definicji nierozwiazywalne w jego ramach.
2. Zgoda, dzielenie sie praca da dzis niewiele, ale glownie dlatego, ze pracy jest dzis po prostu coraz mniej. Ubywa np. listonoszow, gdyz listy elektroniczne (email) nie potrzebuja ludzi do roznoszenia, a rury na placu budowy laczyc beda niedlugo roboty (termin ‘roboty drogowe” nabierze wiec innego znaczenia), ktore juz dzis przeciez spawaja np. nadwozia samochodow. A kiedy komputery zaczna sie same programowac, a te czasy to szybko przeciez nadchodza, to co zrobimy z rzeszami nikomu juz niepotrzebnych informatykow?
10 listopada o godz. 3:49 16812
@Pan Gospodarz
Pisze Pan, ze jednej strony to ludzie szukają dzis w Polsce (i nie tylko w Polsce) pracy bezskutecznie i od długiego czasu, z drugiej strony to pracodawcy nie mogą znaleźć odpowiednich kandydatów na wolne miejsca pracy oraz ze ludzie po poszukiwanych kierunkach znajdują pracę błyskawicznie i mogą w przebierać w ofertach pracy. Ale przeciez pomijajac to, ze wolnych miejsc pracy w Polsce jest dzis zaledwie okolo 40 tysiecy, a bezrobotnych dobrze ponad 2 miliony, to nawet gdyby wszyscy absolwenci konczyli studia na obecnie poszukiwanych przez firmy kierunkach wyksztalcenia, to niczego by to nie rozwiazalo, gdyz:
1. Bylby i tak nadmiar absolwentow, ze wzgledu na ograniczona przeciez ilosc wolnych miejsc pracy, a wiec w rezultacie, to wszyscy absolwenci mieli by takie same trudnosci ze znaleziem miejsca pracy a ilosc bezrobotnych absolwentow zmniejszyla by sie tylko marginalnie – w skali kraju o statystycznie nieistotna ilosc osob.
2. To, ze konkretni absolwenci znajda prace dzis, nie znaczy przeciez, ze ja utrzymaja w przyszlosci, kiedy znow zmieni sie, po raz kolejny, struktura gospodarki. Trzeba bedzie wiec znow ich ksztalcic, bez gwarancji, ze znajda oni prace mimo ciaglego, jakze przeciez kosztownego, doksztalcania sie oraz przekwalifikowywania sie!
Tak wiec problem bezrobocia lezy znacznie glebiej, w samej strukturze kapitalizmu rynkowego, a o czym juz na tym blogu pisalem nie raz i nie dwa.
Pozdrawiam!
10 listopada o godz. 7:13 16816
Jaki kapitalizm rynkowy. Co za halucynacje ?
Polska posiada zlodziejsko-cwaniacki system polityczno-ekonomiczy poddany pod globalny wyzysk.
Nazywanie tego kapitalizmem rynkowym jest prowokacja !
10 listopada o godz. 7:42 16818
Jaka jest podstawowa przyczyna totalnego upadku polskiego przemysłu, a co za tym upadkiem idzie – ogromnego bezrobocia i zadłużenia zewnętrznego ?
Jeżeli myślimy kategoriami lekkoduchów, ”po nas choćby potop”, to transformację ustrojową można zaliczyć do bardzo „udanych” pomysłów, zrodzonych w umysłach organizatorów świata globalnego. Polska bez własnych banków jest organizmem bardzo „nowoczesnym”, godnym Nobla z dziedziny ekonomii neokolonializmu.
Po ekonomii komunizmu i ekonomii kapitalizmu uczymy się teraz ekonomii neokolonializmu.
Ten eksperyment ekonomiczny czeka na test sprawności w momencie rozpadu UE.
Czy taki rozwój wypadków przewidują scenariusze rozbioru Polski bez własnego kapitału?
Tylko w okresie zaborów Polska była pozbawiona polskich banków.
10 listopada o godz. 9:11 16822
Bede powtarzal do znudzenia,porownujac gospodarke Krolestwa Warszawskiego do RFN:
-zlikwidowac centralistyczna wladze Warszawy.Chcialbym,zeby mi ktos podal kraje w ktorym np.o temacie matury decyduje stolica,takze o smieciach,o lokalizacji central koncernow,o obsadzie stanowisk w panstwowych firmach itp.glupoty
-totalnie sprywatyzowac wszelka dzialalnosc gospodarcza,tak jak tego nie zdazyl zrobic Balcerowicz
-totalnie zreformowac szkolnictwo
Te 3 punkty tj.minimum. Dlaczego minimum,bo np.z gospodarka przestrzenna,opoznienie wynosi ile 300,500 lat???Ja sam na ten temat nie mam zadnego konceptu,a kpic potrafie tez ,np.po co w KW takie studia?
10 listopada o godz. 9:21 16823
Szkolnictwo.Najwazniejsze stwierdzenie,ktore chyba nikt z Was nie wie-w RFN nie istnieje niemiecki system szkolny.To nalezy od ochronki do UNI do krajow zwiazkowych!
Najlepszy,ale nie tylko moim zdaniem,okazal sie bawarski.Czy wierzycie ,czy nie ,to ten system jest podstawa ich sukcesow i praktycznie braku bezrobocia.
Ten system,jeden z wielu w Bawarii,to tzw.dualny system,w ktorym po 4-tej klasie ,rodzice z nauczycielem wybieraja dla dziecka jedna z 3 szkol:glowna, realna lub gimazjumSzczegoly sa dosc skomplikowane,a roznorodnosc nieograniczona!
10 listopada o godz. 9:33 16824
Wszystkie typy szkol w Bawarii maja jedna ceche wspolna:ucza zawodu,nie gadulstwa.
W KW jest tak,jak mowil moj ojciec:polski robotnik jest dobrym robotnikiem ale potrzebuje niemieckiego majstra.To widac teraz na budowach…..w RFN.
Ciekawostka:w Bawarii majster,bez matury,moze podjac studia w swoim fachu.Moja ,nieco zlosliwosc,w KW nie bo nie wie czy pisze sie ch lub h.Przy okazji:tego warszawscy medrcy nie sa w stanie zreformowac.
Nastepna uwaga:ataki,takze czytelnikow Polityki na kk ,moim zdaniem,maja tylko 1 cel:temat zastepczy i to od powstania ,dla mnie juz tylko tego pisemka.Pisze to do myslacych krytycznie bo np.Bawaria jest katolicka.Moze dlatego maja takie sukcesy?????Sam nie szczekam na kk,bo….nie jestem katolikiem
10 listopada o godz. 10:28 16826
Nie moge sie nadziwic tej prostocie myslenia; „pracownik wypracowuje dochod”.
Gdzie tego ucza, na jakiej wsi ? To 19 wieczny sposob myslenia w 21 wieku.
Wezmy na przyklad bar; kucharz gotuje, kelnerka serwuje a kasjerka kasuje. Manager zamiescil reklame w gazecie i nadzoruje a pomocnica zmywa gary i sprzata. Natomiast inwestor wlozyl kapital. Ktora osoba i ile dochodu wypracowala ?? A moze wlaciciel lokalu wypracowal dochod bo gdyby nie udostepnil w dobrym miejscu,…. A moze elektrownia bo dostarczyla prad. A moze Gazprom bo dostarczyl gas. A moze za dochod jest odpowiedzialna tylko kelnerka bo skapo odziana co przyciaga klientow.
To jedna z najpostszych sytuacji. Kasprowicz musi miec na mysli jeszcze prostrza forme biznesu jak praca lopata przy kopaniu dolka.
Przede wszystkim tu nie o dochod chodzi tylko o dochod maginalny w odniesienu do kosztow pracownika. To z koleii jest tylko teroria. Nikt w praktyce nie obliczy dochodu marginalnengo pracownika tak aby to porownac z pracownika kosztem i usasadnic jego zatrudnienie.
To tylko teoria, (19 wiek) ktora nawet nie uwzglednia popytu ani innych czynnikow wewnetrznych. To jest 21 wiek, tak nie mozna obecnie myslec.
Niestety taki sposob myslenia sluzy tylko do zamulania problemow i nigdy, nigdy nie doprowadzi do zadnych wartosciowych wnioskow ani planu walki z bezrobociem.
To jest wlasnie problem polskiego przedsiebiorcy. Brak wizji, brak pomyslow, brak zdolnosci tworczych, organizacyjnych i przywodczych,… i tylko i wylacznie jedno sie wszdzie przebija. Jak dalej wyjebac pracownika. Pomimo ze koszt tego pracownika jest 4-7 razy nizszy od krajow zachodniej Uni.
Za polskie bezrobocie w 70% odpowida tepota przedsiebiorcow. Na to stado nie ma co liczyc. Za pozostale 30% odpowiada rzad bo jest jeszcze bardziej zacofany. Nie majac pomyslow mogli by chociaz zorganizowac konferencje tak aby wykorzystac wklad innych w rozwiazanie tego problemu. Ale rzad nawet tego nie potrafi.
Potrzebna jest incjatywa spoleczna w celu organizacji publicznej debaty nad bezrobociem. PAN powinien sie tym zajac.
10 listopada o godz. 11:06 16829
@ Luap
„W KW jest tak,jak mowil moj ojciec:polski robotnik jest dobrym robotnikiem ale potrzebuje niemieckiego majstra.”
Bzdury Lupa pleciesz. Z mojej ulicy wyjechala rodzina do RFN-u, on byl majstrem budowlanym w Polsce i jak to budowlancy lubil zagladac do kieliszka. Wszyscy mowili ze w RFN-ie to nie ma szans, bo z pierwszej roboty wyleci.
Po kilku latach przyjechali do Polski. Rozmawialem z nim. Zmieniony czlowiek, wygladajacy na spelnionego. Pracowal jako majster na budowie w Bawarii, dokladnie w Monachium. I co ty na to? Czy ten facet to byl po przejechaniu 800km na zachod inny czlowiek? Nie, on po prostu zobaczyl ze na budowie mozna pracowac inaczej. Gdyby zamiast ciaglego udowadniania ze w Krolestwie Warszawskim nic nie mozna zrobic zastanowic sie dlaczego tam mozna a w Polsce nie to wtedy bylaby to rzeczowa dyskusja. Inaczej jest to przelewanie z pustego w prozne.
10 listopada o godz. 11:47 16831
Marcin
10 listopada o godz. 11:06
Jest tak, jak piszesz ale też tak, jak pisze Luap.
Mój ojciec w czasie wojny pracował w DMW ( obecnie HCP a raczej smętne jego resztki)
Też chwalił niemiecki ordnung jak i wymagających ale sprawiedliwych majstrów co myśmy , wychowani w tradycji powstańczego zrywu Wielkopolan, pomni zbrodni faszystowskich nie mogliśmy zrozumieć. Dzisiaj, na chłodno to rozumiem.
Niemcy są po prostu bardziej pragmatyczni i maja wieksze poczucie wspólnoty społecznej. Współmieszkańcy pomogą sąsiadowi – przedsiebiorcym który wpadł w kłopoty, gdyż wiedzą, że jego upadek oznacza utratę pracy przez grupę mieszkańców tej miejscowości a w dalszej kolejności odbije się to na innych, gdyż stracą część swoich dotyczczasowych klientów.Polak cieszyłby się z jego upadku ( dobrze tak ch…wi !) . Dlatego Niemcy są czołową gospodarką Europy a my co najwyżej parobkami u nich.
My , Wielkopolanie oraz Ślązacy to rozumiemy i jeszcze pamiętamy wartości wpajane nam przez dziadków i rodziców choć coraz bardziej one zanikają.
Dominuje indywidualność i pazerność.
10 listopada o godz. 13:32 16838
Dziwne tylko, że ani rządzący, ani Panowie dyskutanci nie rozumieją, jak potężnym kołem zamachowym gospodarki jest budownictwo, a w szczególności budownictwo mieszkaniowe. Które u nas leży i nie ma chętnych, by się poważnie tą sprawą zająć. Ta dziedzina napędza przemysł materiałów budowlanych, instalacyjnych, urządzeń AGD, produkcję podłóg, glazury, mebli, tkanin, zwiększa zatrudnienie w firmach transportowych i zagospodarowania terenów, angażuje projektantów, mistrzów i rzeszę niewykwalifikowanych (np. licencjatów nauk humanistycznych).
A przecież jest ogromna potrzeba mieszkań, szczególnie tych na wynajem, czyli niezaspokojony popyt. Towaru brak. Zamiast ułatwiać, należy dowalić deweloperom, jako osobom społecznie podejrzanym.
Tylko tak dalej!
10 listopada o godz. 13:49 16840
Kaesjot:to sie wszystko nie da opsac w PC.Bawarski System odzyna duzo karajow np.niektore prownicje Hiszpanii.Polska zmora jest centralizacja decyzji w Warszawie!Pisze wprost:pomysl i znajdz kraj tak w zarzadzaniu scentraloizowany jak KW??Dalej:czytam Polityke od jej powstania-temat nigdy nie byl poruszony,a np.stale ,od powstania atakuja kosciol kat.Dlaczego?Myslalem,jak bylem mlodszy ,ze chodzi o ideologie!Nie-poprostu mozna pluc,cytowac i nie ruszac sie od biurka=to chodzi o wygode.Gdyby zajeli sie szkolnictwem,to byloby potrzeba kilku miesiecy zeby rozeznac np.szkolnictwo Bawarii!Obecni urzednicy MinisterstwaEdukacji Niepotrzebnej to ci sami wygodni ludzie-im sie nie chce poglowkowac
10 listopada o godz. 13:49 16841
Moje obserwacje sa takie. Polak pracujacy za granicami Polski wcale sie nie zmienia. Sa wyjatki ale wiekszosc zachowuje sie tak jak w Polsce. Cwaniakuja, oszukuja, kradna, pija w pracy, przychdza do pracy pijani, choruja, oh jacy sa chorzy,… sa niechlujni, nie dbaja o jakosc, szukaja pretekstow by sie zwyczajnie opierdalac aby czas zlecial.
I afiszuja sie swym chrzescijanstwem. W porownaniu z innymi narodowosciami polacy sa najmniej rozgarnieci, posiadaja najmniesze poczucie odpowiedzialnosci oraz kompletny brak szacunku dla miejsca pracy dla szefa dla wlascicieli. Zachowuja sie tak jaby nie bylo jutra. Nie znaja jezykow. Nie maja ambicji by poprawnie uczyc sie jezyka. Sa rasistami.
To z powodu braku elementarnych zdolnosci przywodczych osob na szczytach wladzy w Polsce, polski system edukacyjny i srodowisko wychowuja takie charaktery. Gdy prostactwo rzadzi masy sie na ich przykladzie wychowuja.
10 listopada o godz. 13:53 16842
Kaesjot:dla mnie ,to szok,ale obecna minister,to zdaje sie Slazaczka,z moich stron i tej kobiety zupelnie nie kapuje!Co tzn.ludzie KW dyskutuja o 6-latce.O tym w Bawarii decyduja rodzice!!Warszawiacy zawsze robia to samo:z g…..a problem!Znowu bedzie reforma?????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
10 listopada o godz. 14:13 16844
Luap
10 listopada o godz. 13:53
Przejrzyj jej życiorys a wydedukujesz, że pracę jako nauczycielka rozpoczęla po maturze, studia robiła równolegle ( wieczorowo lub zaocznie ) . Jako nauczyciel matematyki miała kontakt z dziećmi nie młodszymi niż 10 – latki a wieć o młodszych mało wie. Nie wiem, czy na matematce UŚl miała zajecia z psychologii rozwoju.
Lecz praca nauczyciela jej nie za bardzo pasowała bo „uciekła” do administracji a później do polityki. A jak to określił śp. gen. Petelicki u nas do polityki pchają się miernoty niezdolne do zrobienia kariery gdziekolwiek indziej, gdzie trzeba wykazać się fachowością i kompetencją.
Sprowadzili oni ( do spółki z przedstawicielami tzw ” mass mediów” ) nasze życie polityczne do takiego poziomu, że ludzie fachowi, kompetentni uciekają od niej jak diabeł od święconej wody mówiąc ” ” a na c..j mi babrać się w tym szambie „
10 listopada o godz. 14:59 16849
99Andrzej 52:o to,ze ktos nazwie mnie piata kolumna,trudno!Widzisz,to trzeba lat,przynajmniej u mnie,zeby byc za decentrlizacja KW.Problem w tym ,ze KW w 1918 utworzyl wojskowy,kierujac sie organizacja wojskowa np.dywizji i obecnie chyba niewiele ludzi wie o co chodzi.Ja osobiscie jestem przekonany o tym od Minimum 45 lat.
Dalej,tylko polglowek polityczny moze twierdzic ,ze KW sie rozleci bo np.Slazacy beda optowac do Niemiec:to twierdzi taki,ktory nie zna Niemcow/99,9% przeciw/ i Slazakow/+-70%przeciw/.
Pytanie:Jaki kraj jest tak scentralizowany jak KW???Czekam na odp.!
10 listopada o godz. 18:03 16854
@Luap:
„Jaki kraj jest tak scentralizowany jak KW???Czekam na odp.!”
Szwecja, Norwegia, Finlandia, Dania, Austria, Francja, Japonia, Korea Płd., Tajwan – mam kontynuować?
10 listopada o godz. 19:53 16858
Realista:nie znosze debat z ignorantami:Austria??????????????????????Dodam Andorra,San Marino,Luksemburg,Monaco,Bialorus,Korea Pln,Gibraltar,Lichtestein,Watykan,Szeszele .Francja,tez przyklad, a co z Korsyka.Moge jeszcze ,oprocz Danii wymienic kilkadziesiat takich mini krajow np.Islandia,Besarabia,Mongolia.Jak poprosisz to bede dalej wymienial!
Moze cie obraze,ale z Austria -ze smiechu mozna peknac.Sprawdz,a potem sproboj mi wytlumaczyc dlaczego zabierasz glos na temat o ktorym nie masz pojecia!
Poczytaj sobie takze o Japonii i Korei Pld.Czekam??!!!!
10 listopada o godz. 20:48 16860
@ Axiom1/ kaesjot
Stara zasada glosi ze: „lepszy jest lew na czele stada baranow, niz baran na czele stada lwow”.
Problem w Polsce polega na tym ze do polityki pchaja sie miernoty ktore nie potrafia nic innego robic. I dobrze kaesjot mowisz, ze ludzie nie chca sie angazowac w polityke, bo ogolnie jest opinia ze to jest szambo. Ale szambo jest dlatego wlasnie ze ludzie ktorzy by mogli z tym szambem zrobic porzadek zwyczajnie je omijaja wielkim lukiem bo nie chca byc obsmarowani w mediach.
I tak sie kolo zamyka. Tymczasem dopoki nawet bedzie nie wiem jakie narzekanie, dopoki tego stanu sie oddolnie nie zmieni, nie ma szans by gora byla inna. Jezeli natomiast chodzi o cwaniakowanie, no coz, tam gdzie nie ma czystych regul gry, do glosu dochodzi cwaniactwo. Po transformacji spoleczenstwu wmowiono ze „teraz mamy wolnosc” czyli wszystko wolno.
Jakos spoleczenstwo przymykalo oko na to ze dzieki przemytowi alkoholu rosly gigantyczne fortuny, przemykalo oko na to gdy cwaniacy przejmowali za bezcen zaklady. Zazwyczaj ci ktorzy albo mieli dojscie do ukladow, albo tez potrafili bezczelnie wreczac lapowki. Czy w tak uformowanym spoleczenstwie moze byc inaczej? Jak to uporzadkowac? Ja bym powiedzial ze nie ma innego wyjscia jak cofnac sie i po pierwsze zlikwidowac ustawe przedawnieniu scigania przestepstw, zwlaszcza gospodarczych. Poddalbym analizie wszystkie transformacyjne transakcje, bo sa przeciez na to dokumenty i pozbawil stanowisk nieuczciwych ludzi ktorzy czy to w aparacie panstwowym czy tez nowo uwlaszczeni byznesmeni oddaliby to co droga nieuczciwosci nabyli.
Zawsze, w kazdej nieprawidlowosci jaka dotyczy organizacji takiej jak kraj, odpowiedzialnosc ponosi nie sama organizacja, a ludzie ktorzy ja tworza.
Jezeli na stanowiskach beda niewlasciwi ludzie, to potrafia nalepsza organizacje zniszczyc. Jak to mowia: zabraknie im piasku na Saharze.
Pozdrawiam.
10 listopada o godz. 20:57 16861
@Luap:
1) Francja – owszem Korsyka, i terytoria zamorskie, mają ze względów geograficznych i historycznych większą autonomię, ale nie zmienia to faktu, że Francja jest jednym z najbardziej scentralizowanych państw świata.
2) Austrię umieściłem na liście celowo, bo co prawda oficjalnie jest państwem federalnym, ale w praktyce kompetencje lokalnych samorządów nie odbiegają zbyt bardzo od tego co w Polsce dzieje się na poziomie województw, powiatów i gmin (na pewno nie jest to druga Szwajcaria czy RFN). Do tego cały obecny system jest pod presją coraz większej krytyki ze względu na koszty jego utrzymania.
3) W kwestii znajomości Japonii czy Korei mogę Cię przykryć czapką, bo mieszkałem w Azji przez ponad 3 lata, a moja narzeczona jest Japonką o koreańskich korzeniach 🙂
Szczerze mówiąc, szkoda mi czasu na dyskusję o jakichś odstępstwach od normy, które w twojej głowie przekreślają centralizm różnych państw, czy czynią go mniejszym niż w przypadku Polski. Wyraźnie masz już w głowie wypaloną swoją tezę, i nic co mógłbym napisać nie zmieni twojej opinii – niezależnie od tego, jak bardzo się mylisz.
Co do decentralizacji, to jestem jak najbardziej za, tyle że nie do poziomu regionalnego, ale jeszcze głębiej – do poziomu gmin i miast. W tej chwili mieszkańcy różnych części Śląska potrafią się między sobą różnić bardziej, niż mieszkańcy Katowic i Warszawy, więc nie za bardzo rozumiem, jakie korzyści miałoby przynieść zamykanie się w regionalnym getcie?
Co do rzekomej wyższości mieszkańców/klasy politycznej jednych regionów Polski nad innymi, oraz rzekomego ucisku ze strony Warszawy, chciałbym wszystkim zgromadzonym przypomnieć, że w Polskim parlamencie zasiada symboliczna/znikoma liczba posłów urodzonych w Warszawie. Co najmniej od czasów Gierka Polską rządzą głównie ludzie wywodzący się ze Śląska i Pomorza, więc gdy krytykujecie „warsiawkę”, krytykujecie elity pochodzące głównie z waszych własnych regionów.
10 listopada o godz. 21:11 16864
@Gospodarz: „Co zatem zrobić? Obniżyć opodatkowanie pracy, zwłaszcza dla ludzi o najniższych kwalifikacjach – najgorzej opłacanych. ”
Zlikwidowac Kodeks Pracy. Ow Kodeks, „broniac interesow pracownika” jest w znacznej czesci odpowiedzialny za smieciowe kontrakty i bezrobocie
10 listopada o godz. 21:25 16865
@ Realista
Problem dyskusji ktora dotyczy centralizacji/ decentralizacji to jak widzimy z grubsza jest spor o „kusego i sokola”. Sa kraje scentralizowane dobrze dzialajace i zdecentralizowane zle. Czyli z tego wniosek taki ze kazde zmiany w te czy w druga strone nie sa w stanie wplynac na kondycje danego panstwa.
Panstwo dobrze funkcjonowac bedzie w kazdym z tych rozwiazan, pod warunkiem ze system jest dobrze osadzony w legislacji, a ludzie ja przestrzegaja. W Polsce niestety system legislacyjny kuleje, a jego przestrzeganie tym bardziej.
10 listopada o godz. 22:19 16870
To jest znowu sprowadzanie dyskusji w maliny. Hanysy, kontra Gorole.
Gdy sie wjezdzalo do miasta Bytom obok tablicy z nazwa miasta byl kiedys napis
„Wita Was Bytom, miasto wegla i stali”, a pod tym napisem wysprejowane:
„Gorole”. Caly czas myslalem ze Andrzejek sie wyleczyl z tych krotkich spodenek, ale widac ze nie. Slask i Zaglebie zyjace razem jemu wyraznie przeszkadzaja. I jak tu z takimi ludzmi dyskutowac o problemach Polski skoro ze sasiadami nie potrafia wspolzyc? Taka jest wlasnie Polska. Jakos nie moge sobie wyobrazic ze Niemiec z Bawarii nienawidzi tego z Nadrenii, bo mniej ma u siebie przemyslu i wice wersa? Oni jakos potrafia szanowac sie nawzajem. Nikt nie pisze ze ci w Berlinie to czy tamto. Moze by tak w koncu zapomniec o tych dziecinadach i zaczac powazna dyskusje?
10 listopada o godz. 22:36 16871
Realista:z ta Austria totalnie sie kompromitujesz.Poniewaz wykazujesz totalna nieznajomosc tematu,to ci to chlopcze wyosle.To jest z Austria tak ,jak bys stwiedzil ,ze stolica Polski jest Seul-Poprostu klamiesz.Sprawdz,lubisz pisac,czekam.
10 listopada o godz. 22:48 16873
@ Luap
Juz tutaj byla dyskusja ze federacje maja sens gdy ma sie do czynienia wielkimi krajami takimi jak USA, Kanada, Rosja, czy Australia. Polska jest malym krajem i tak trzeba ja widziec. Jak sobie wyobrazasz porownanie jednego stanu w USA czy jednej prowincji Kanady z Polska. Smiech na sali. Malo jest etatow w administracji? Czy masz pojecia jak dzialaja prawdziwe federacje? Austrowegry kiedys byly pod rzadami Habsburgow potega. Centralnie zarzadzany organizm ktory calkiem dobrze funkcjonowal. Teraz z tego panstwa zostalo pawie jedno wojewodztwo i to ma byc federacja? Federacja kogo z kim? Jednego powiatu z drugim powiatem? I co, w powiecie powinien byc premier ktory bedzie samodzielnie rzadzil powiatem? Nie osmieszaj sie. Niemcom ta fikcyjna „federacyjnosc” tylko przysparza klopotow. To jest spuscizna z czasow przed Bismarkiem zanim Niemcy zaczely byc jednym organizmem. Do dzis w Niemczech sa sentymenty do centralnych rzadow Bismarka. Zapytaj co mysla o tamtym okresie?
10 listopada o godz. 22:51 16874
Andrzej:kilku tu wogole nie wie co tj.decentralizacja wladzy.Taki cymbal np.mowi ,ze w USA istnieje kara smierci-on nie wie ze o tym decyduja stany,dla oslow,nie Obama!Dla mnie osobiscie,to taka totalna nieznajomosc sasiada,to juz sa jaselka.
Dobrobyt z decentralnym zarzadzaniem,a wiec zdecentralizowanym systemem szkolnym ma wiecej do czynienia,niz cala ta plejada oszolomow mysli!!Nalgorsze jest to,ze naet niewiedza o co chodzi!
Aha!Ze wzgledu na to,ze na tym blogu zebralo sie za duzo ludzi kulturalnie mowiac manipulujacymi faktami zamierzam po tym temacie nie prowdzic dyskusji w ktorej musze poprawiac ignorantow nie znajacych np.gospodarki RFN.
Dr Kasprowicz,moim zdaniem zezwala na to swiadomie i uwaza zewszystko jest ok.
10 listopada o godz. 23:12 16876
Luap – kiedyś apelowałem do uczestników tego blogu o to, byśmy róznili się pięknie w swych pogladach i nie ubliżali sobie nawzajem ale Ciebie wtedy chyba jeszcze tu nie było. Jakiś , choć moim zadniem nie do końca zadowalajacy, efekt to przyniosło zatem proszę dostosuj się do tych zasad.
Prezentujemy tu swoje poglądy, oceny z którymi jedni się zgadzają a inni nie, lecz to nie oznacza, że ten który inaczej ocenia pewne zjawiska jest kłamcą.
10 listopada o godz. 23:24 16878
Kaesjot-pytanie:Realista o Austrii klamie.Nie wiem :umyslnie czy nie.Jak mam mu to napisac????Najpierw z ta Austria sprawdz,a potem mi napisz jak mam napisac!Nie znosze improwizacji i zwyklego grafomanstwa.
Jeszcze jedno:czytam takze blogi austriackie i niemieckie i tam pisze sie krotko i ignoranci tzn.ludzie ktorzy nic nie wiedza,nie odzywaja sie .Sa glupsi od mieszkancow Krolestwa Warszawskiego???
10 listopada o godz. 23:28 16879
Luap
10 listopada o godz. 23:24
Po prostu piszesz – nie zgadzam się z Tobą bo … i tu podajesz swoje argumenty na uzasadnienie swej tezy.
I nie podniecaj się tym za bardzo, bo Ci żyłka pęknie ….
10 listopada o godz. 23:29 16880
Kaesjot.Jeszcze jedno.sprawdz co napisal Marcin o Austrii.Prawie kazde zdanie jest bzdura.Jak tego nie wiesz,to napisz mi i ci to dokladnie wylicze.Stwierdzisz wtedy,o ile to potem sprawdzisz,ze prawie niemozliwe jest napisanie tylu klamstw w 12 linijkach.Namawiam do eksperymentu!Czuje ze TK to wszystko moje skresli!
10 listopada o godz. 23:35 16881
Luap
10 listopada o godz. 23:29
Nie znam się na ustroju Austrii, zatem nie wypowiadam się na ten temat.
10 listopada o godz. 23:46 16883
@ Luap
„Jeszcze jedno.sprawdz co napisal Marcin o Austrii.Prawie kazde zdanie jest bzdura.” Dawno ci kaesjot zwrocil uwage zebys sie nie pienil. Masz cos do powiedzenia to napisz. Nie wiem czy o tej karze smierci w Ameryce to do mnie?
Przypominam jak nie wiesz ze w EU nie ma kary smierci? Sprobuj ja wprowadzic „federacyjnie” w Austrii. Zycze powodzenia. Dla zrozumienia swiata trzeba wiecej czytac a mniej pisac. Unia Eurpejska jak zapewne dotalo do ciebie probuje tworzyc cos na ksztalt Stanow Zjednoczonych Europy napotykajac na drodze trudnosci natury antagonizmow narodowych. Nie twierdze ze to jest mozliwe w znacjonalizowanej Europie. Niemniej pisanie o federacjach w panstewkach ktore wielu z innych kontynentow jest trudno wymienic jest po prostu chore i pasuje dokladnie do dziewietnastego wieku.
11 listopada o godz. 1:13 16887
Kaesjot:
-monarchia austiacka to byla pelna decentralizacja=Austro-Wegry:parlament z 1902 i to w Budapeszcie
-wielkosc kraju nie ma tu nic do rzeczy np.Szwajcaria czy Austria
-obecne CH,A lub DE maja najmniesza liczbe urzednikow w porownaniu do pozostalych zatrudnionych-
-obecna Autria ma swoje kraje zwiazkowe ,tak jak RFN,ma kanclerza i prezydenta
-opisywanie bzdur ktore Marcin pisze o Bismarcku:przeczytaj gdzies sam
-to samo o klopotach Niemcow:te ma on tylko w swojej glowie
-on jest jedynym ktory ma sentymenty do Bismarcka:zaden Niemiec
Mam do Ciebie 2 pytania:po co zabiera glos i jak mu to mam napisac.
Do ciebie :Sprawdz czy choc 1 punkt z tego co napisalem jest klamstwem
11 listopada o godz. 1:33 16888
@axiom1
1. Juz pisalem, ze za obecne polskie bezrobocie odpowiada glownie kapitalizm rynkowy, czyli system ponownie wprowadzony do Polski (zreszta podstepem i oszustwem) w roku 1989. A ze kapitalizm rynkowy oznacza z definicji korupcje oraz zlodziejstwo, to jest przeciez oczywiste, wpisane niejako w podstawowe zasady jego dzialania!
2. Gdybysmy mieli dzis w Polsce wiecej kapitalu oraz zdolniejszych przedsiebiorcow, to bezrobocie byloby w niej pewnie jeszcze wyzsze, gdyz nowoczesne, wysokowydajne maszyny zastapily by jeszcze wiecej ludzi przy pracy, a lepsza jej organizacja zmniejszylaby jeszcze bardziej zatrudnienie. Ale ty, podobnie zreszta jak olbrzymia wiekszosc dyskutantow na tym blogu, to myslisz wciaz kategoriami z XVIII wieku, czyli z epoki manufaktur, kiedy to wzrost produkcji mozliwy byl praktycznie tylko poprzez wzrost zatrudnienia.
2. Incjatywa spoleczna w celu zorganzowania publicznej debaty nad bezrobociem nic tez z definicji nie da, skoro bezrobocie jest spowodowane przeciez glownie kapitalizmem rynkowym. To tak, jakby oczekiwac, ze od samej dyskusji nad przestepczoscia, to ona zniknie. A PAN to jest przeciez instytucja rodem z lat stalinizmu, a wiec trudno jest od niej oczekiwac jakichs recept na cokolwiek.
11 listopada o godz. 1:35 16890
@Realista
Uprzejmie przypominam, z tematem dyskusji na tym blogu jest teraz BEZROBOCIE, a nie ustroj Austrii, Niemiec czy tez USA!
11 listopada o godz. 1:39 16891
A.L.
1.Ty bys chcial pewnie powrotu do XIX wieku, do 16-godzinnego dnia pracy, pracy 7-letnich dzieci w kopalniach itp. itd. Tyle, ze nie chcial bys byc robotnikiem w XIX-wiecznych USA! Ty tylko zyczysz zle innym, ale nie sobie. 🙁
2. To nie Kodeks Pracy jest przeciez odpowiedzialny za smieciowe kontrakty, a jego nieprzestrzeganie, tolerowane przez wladze RP, stojace przeciez w 100% po stronie kapitalu. Bezrobocie zas istnialo przeciez w czasach, gdy nie bylo prawa pracy, a wiec pomysl zanim cos napiszesz na tym blogu!
11 listopada o godz. 1:42 16892
@Marcin
1. Federacja ma sens tylko w przypadku wielkich obszarowo i ludnosciowo panstw, ze znacznym zroznicowaniem ludnosci. Nie ma ona dzis sensu nawet w USA, a tym bardzuej w Kanadzie czy w Australii, jako ze stany australijskie czy tez prowincje kanadyjskie sa tylko sztucznymi tworami brytyjskiego kolonializmu, a ich struktura narodowosciowia jest praktycznie taka sama. Tak wiec dzis struktura federalna ma sens wlasciwie tylko w Rosji, ze wzgledu nie tyle na jej obszar (postepy w transporcie, telekomunikacji oraz informatyce niweluja bowiem odleglosci fizyczne), a na etniczne zroznicowanie ludnosci Federeacji Rosyjskiej. Natomiast struktura federalna nie ma dzis zadnego sensu w przypadku stosunkowo malych obszarem Niemiec, gdzie etniczna struktura w takiej np. Bawarii nie rozni sie praktycznie od struktury etnicznej Saksonii, a juz na 100% nie ma sensu w malutkiej Austrii. Fedreacja miala by sens tylko w dawnych Austro-Wegrach, a nie w praktycznie jednolitej etnicznie, malutkiej Austrii.
2. Przypominam takze, ze tematem dyskusji na tym blogu jest teraz BEZROBOCIE, a nie ustroj Austrii, Niemiec czy tez USA! Nie pozwolmy Luapowi i Andrzejowi sprowadzic znow dyskusji na tym blogu na manowce! Oni sa przeciez wrogami wszystkiego co Polskie, piata kolumna niemieckiego nacjonalizmu, co dokladnie widac po tonie oraz tresci ich wpisow na tym blogu!
11 listopada o godz. 1:52 16893
@Kaesjot
1. Widze, ze Luap z Andrzejem znow sprowadzili dyskusje na tym blogu na manowce. Przypominam wiec, ze tematem dyskusji na tym blogu jest teraz BEZROBOCIE w Polsce, a nie ustroj Austrii, Niemiec czy tez USA!
2. Czy naprawde nie mozna by zignorowac Andrzeja oraz Luapa a takze najwyzej zwracac uwage Gospodarzowi na teich wpisy, ktore maja za zadanie glownie sklocenie ze soba innych uczestnikow dyskusji oraz obrazanie Polski i Polakow? W normalnym panstwie, to Andrzejem oraz Luapem zajely by sie przeciez, i to juz dawno temu, sluzby stojace na ochronie i obronie Konstytucji!
3. Zgoda, w USA o karze smierci decyduja stany, ale tylko dla tego, ze w fedraelnej konstytucji USA nie ma nic na temat dopuszczalnosci tej kary. Gdyby jednak doszlo do zakazujacej stosowania tej kary zmiany w konstytucji federalnej USA, to stany, ktore wciaz maja ta barbarrzynska kare w swoim prawie, musialy by to prawo odpowiednio zmienic. Tak bylo przeciez niedawno (lata 1960te) ze stanami poludniowymi, ktore zostaly przez rzad federalny zmuszone sila (w tym nawet przez uzycie wojska) do zniesienia segregacji rasowej!
4. Prawda jest zas to, ze nadprodukcję magistrów winne sa glownie prywatne pseudowyzsze pseudouczelnie i ze najlpeiej byloby pozamykac je rządowym dekretem, gdyz to upowszechnienie wyksztalcenia “wyzszego” w Polsce po roku 1989 mialo przeciez na celu nie edukacje (jako iz kurczaca sie oraz pozbawiona sektora ‘high tech’ gosopodarka RP potrzebuje dzis mniej osob z wyzszym wyksztalceniem niz potrzebowala ich gospodarka PRLu), a tylko opoznienie wejscia na rynek kolejnych rocznikow mlodziezy, ze wzgledu na olbrzymie bezrobocie w Polsce, szczegolnie zas wsrod mlodziezy.
5. Fabryka Cegielskiego byla zawsze fabryka Cegielskiego (HCP). Nie rozumiem wiec, jak mozesz uzywac jej tymczasowej niemieckiej nazwy z czasow okupacji? To jest przeciez tak, jaby ktos dzis nazywal Zabrze-Hindenburgiem albo Katowice-Stalinogrodem!
6. Niemcy sa potega gospodarcza, gdyz w XIX wieku, wieku ekspansji kapitalistycznej, byly one niepodlegle, mialy one swoje liczne kolonie wewnetrzne (Prusy) oraz zewnetrzne (np. Nowa Gwinee, Kamerun, Tanganike czy tez Namibie), na ktorych sie wzbogacily. A Polska byla wtedy kolonia Niemiec (Austria i Prusy) oraz Rosji!
11 listopada o godz. 2:31 16896
@Luap
1. Co ma centralistyczna wladza Warszawy do poziomu bezrobocia w Polsce? W Niemczech, z ich federalna struktura jest przeciez dzis takze olbrzymie bezrobocie, schowane tylko poprzez manipulacje definicja bezrobotnego. Stopa bezrobocia w dawnym NRD jest przeciez dzis praktycznie taka sama jak w Polsce (oficjalnie okolo 10%, realnie conajmniej dwa razy tyle) i (oficjalnie) o 3 punkty procentowe wyzsza niz w zachodniej czesci Niemiec! I co np. z ogromnym obszarem bezrobocia oraz biedy w federacyjnej przeciez Brazylii? Tu nie chodzi bowiem o ustroj polityczny, a o ustroj gospodarczy danego panstwa!
2. Fryderyk Wielki, krol Prus oraz bohater narodowy Niemiec, chwalil sie odwiedzajacym go zagranicznym koronowanym glowom, ze wie on, czego w danym dniu i o danej godzinie ucza wlasnie nauczyciele szkol podstawowych w calych Prusach. Na takiej to wlasnie centralizacji Prusy wyrosly z biednego, zacofanego, peryferyjnego panstewka niemieckiego z przewaga ludnosci niegermanskiej (glownie polskiej) na potege w skali Europy na nawet i swiata, na potege, ktora pod koniec XIX wieku zwyciezyla nawet Francje, wowczas swiatowe mocarstwo koloniane rywalizujace o dominacje nad swiatem z sama Wielka Brytania! Podobnie tez zjednoczone, centralnie zarzadzane Niemcy byly doslownie o wlos od opanowania calej zachodniej Europy. Gdyby nie to, ze Hitler zamiast zajac W. Brytanie, poszedl na Rosje, to dzis tez mielibysmy Unie Europejska, tyle ze pod bezposrednia kontrola Berlina, z RM jako waluta oraz niemieckim jako jezykiem urzedowym, a po Europie latalibysmy wylacznie Lufthansa oraz jezdzilibysmy pociagami DR oraz wagonami Mitropy (oczywiscie, jesli bysmy przezyli czystki etniczne, co nie jest pewne nawet w przypadku Slazakow).
3. Totalnie sprywatyzowano wszelka dzialalnosc gospodarcza w Ameryce Lacinskiej. A jakie sa tego rezulataty? Ogromna nedza i ogromne bezrobocie, takze w federacyjnej republice, jaka jest dzis przeciez Brazylia! Jak juz ci przeciez nie raz czy nie dwa udowodnilem, za tym, relatywnym zreszta sukcesem gospodarczym Niemiec, lezy scisla kontrola rzadu nad gospodarka, np. poprzez posrednie udzialy w Deutsche Bank, via panstwowe banki osczednosciowe (Sparkassen). Zgoda – rzad federalny nie planuje dzis w RFN wysokosci produkcji kapusty kiszonej (Sauerkraut), ale planuje on strategicznie rozwoj gospodarki calych Niemiec. W tym lezy wiec tajemnica tego, relatywnego zreszta, sukcesu gospodarcego Niemiec, na tym, ze nie ma tam, jak np. dzis w Polsce, chaosu w gospodarce, a wiec takze i chaosu przestrzennego.
4. Reforma szkolnictwa nic nie da w sytuacji, gdy mamy dzis w Polsce ponad 2 miliony bezrobotnych a mniej niz 50 tysiecy wolnych miejsc pracy. Polska potrzebuje bowiem dzis redukcji ilosci bezrobotnych nie o kilkadziesiat tysiecy osob, a o ich miliony!
5. Planowanie przestrzenne niemozliwe jest bez planowania gospodarczego. Gospodarka jest bowiem caloscia, majaca akspekty czasowe i przestrzenne. Nie da sie wiec kontrolowac samego tylko przestrzennego jej akspektu, bez kontroli innych jej aspektow, np. wielkosci oraz rodzaju produkcji, sposobu jej dystrybucji etc.
11 listopada o godz. 2:39 16898
@Luap
P.S. Struktura federalna zostala narzucona Niemcom oraz Austrii przez Aliantow po II Wojnie Swiatowej, aby oslabic w ten sposob te panstwa, jako iz bez silnego radu centralnego to znacznie trudniej jest zbudowac potege militarna.
11 listopada o godz. 4:06 16900
@ Ekonom
Zgadzam sie z tym ze federacyjnosc nawet w duzych panstwach oslabia wladze, dlatego nowy prezydent Meksyku probuje zmienic konstytucje tego kraju likwidujac federacyjnosc. Oczywiscie ze dwoch dyskutantow sprowadzilo temat na manowce, ale gdy probuja na dodatek pisac wlasne opinie niezgodne z rzeczywistoscia to trudno jest milczec. Wracajac do przerwanego watku bezrobocia uwazam ze wlasnie „duze wanny” seryjnie produkowane w PRL-u nauczyly Polakow tej produkcji, co niestety zaczyna umierac smiercia naturalna i nia umrze do konca jezeli starzy fachowcy poumieraja. I to jest prawda ze z poziomu produkcji krzesel drewnianych ocena technologii okretowej wyglada wlasnie jak produkcja duzych wanien. Mialem okazje pracowac w fabryce silnikow okretowych HCP wiec wiem o czym pisze. Docieranie samych panewek slizgowych walow korbowych silnika okretowego to jest majstersztyk o ktorym sie producentowi krzesel nie snilo. Przeciez to jest silnik samochodowy w ktory po 100k kilometrow mozna wyrzucic. Tego niestety ciemna masa nie pojmie iz technologia ktora kraj opanuje jest jego dobrem naturalnym na ktore pracowaly pokolenia. Byl czas gdy Polacy projektowali stocznie dla azjatyckich krajow, sam w tym uczestniczylem. Wielkie biura projektowe z eksportowym doswiadczeniem poszly w niwecz. To juz przeszlosc. Dzisiaj oni moga nas uczyc. Przegralismy 25 lat. Taka Finlandia nie pozwolila sie wyprzec Azji. W produkcji nowoczesnych statkow wycieczkowych sa swiatowym potentatem. My sie przez 24 lata temu przygladamy i kibicujemy, po kawalku likwidujac stoczniowe tereny, zamieniajac je na dzielnice mieszkaniowe jak by w Polsce akurat tam miala mieszkac ludnosc. Jeszcze bym rozumial ten trend gdyby bylo wybrzeza pare kilometrow jak przed wojna, ale dzisiaj? Toz to jest kryminal. Pozdrawiam.
11 listopada o godz. 6:45 16906
Zgadzam się z gospodarzem, że bezrobocie jest największym problemem współczesnej gospodarki, co do tez wpisu już nie bardzo.
Po pierwsze, jak mówić o bezrobociu w kraju w którym pracę, często dobrze a przynajmniej przyzwoicie płatną znajduje dziesiątki jak nie więcej pracowników ze wschodu? I to pracę raczej mniej niż bardziej skomplikowaną.
Statystyki psuje system rejestracji bezrobotnych, słyszałem, że mają być ubezpieczeni bez rejestracji w UP. To spadnie kilka procent, jakby wycofać wszystkie benefity z rejestrowania się,statystyki by pokazały prawdę, w mojej ocenie o połowę niższe bezrobocie, lekko w szarej strefie pracuje 5-6% z nas.
Problemem nierozwiązywalnym są trwale niezdolni do pracy, tych mamy dużo.
Mamy równierz ukryte bezrobocie na wsi, na zasiłku unijnym i budżetowym. Nic się z tym nie robi, konserwuje układ. 40% budżetu UE idzie na rolników. Że to nam zapewnia tanią żywność, nie wiem jak wpływa na koszt pieczywa dotowanie piekarni, wiem jak wpływa na samochód piekarza.
Co do systemu edukacji, to najmniejszy ma wpływ na bezrobocie. Jak jest interes, jest zatrudnienie, jak nie ma, to żeby nie wiem jak przygotowani na pracę pod bramą czekali, pracy nie znajdą.
To oczywiście nie znaczy, że system edukacji jest dobry, nie ma co zmieniać.
Jak najbardziej, trzeba więcej specjalistów, ale o tym czy kto idzie do zawodówki po gimnazjum, liceum, czy po studiach, to ludzie sami nich decydują. Nikt sobie tego nie wymyślił, że wszyscy na studia, ludzie sami chcieli. A żadna nauka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, nawet murarzowi-tynkarzowi
11 listopada o godz. 6:48 16908
Komentarz był do @Tomasz Kasprowicz
Trolle niech się nie trudzą, nawet nie przeczytam, przestałem:)))))
11 listopada o godz. 6:57 16909
Marcin 11 listopada o godz. 4:06
„Toz to jest kryminal.”
Poniżej link do artykułu dobrze ilustrującego, że masz rację. Artykuł mi się wygooglował gdy szukałem słowami kluczowymi „polskie chemikaliowce”. Pamiętałem, że kiedyś w Polsce (jeszcze za PRLu) produkcja chemikaliowców była uważana za duże osiągnięcie technologiczne i chciałem coś znaleźć na ten temat. Że nie tylko były to „wanny z silnikami”. A wygooglowała mi się nieznana dla mnie historia Stoczni Szczecińskiej. Cytat z artykułu:
„Pod koniec 2001 r.(…) stocznia straciła płynność finansową. Potrzebowała wsparcia w postaci kredytów pomostowych w wysokości mniejszej niż 150 mln zł, by dokończyć inwestycję oraz realizować istniejące zamówienia na statki. Stocznia miała zamówienia na 27 statków o wartości ponad 2 mld zł! Rząd odmówił gwarancji kredytowych, banki się wystraszyły i stocznia przestała funkcjonować.”
http://wyborcza.pl/1,76842,7446077,Po_upadku_Stoczni_Szczecinskiej__Nasze_bierne_panstwo.html
11 listopada o godz. 8:17 16912
@Parker
Nie pisz bzdur.
1. To, że w Polsce cudzoziemcy ze wschodu znajdują czasem pracę na czarno nie świadczy o tym, że w Polsce jest praca, tylko o tym, że polscy, pożal się Boże, pracodawcy zatrudniają chętniej na czarno obcokrajowców niż legalnie Polaków, gdyż tacy nielegalni cudzoziemcy są jeszcze tańsi od Polaków. To jest zwyczajna chciwość oraz nieuczciwość polskich przedsiębiorców i nic poza tym. 🙁
2. Poza tym, to ilość bezrobotnych liczona metodą BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności), czyli według standardów międzynarodowych (MOP czyli ILO) różni się tylko nieznacznie od ilości bezrobotnych zarejestrowanych w Urzędach Pracy – według obu tych szacunków ilość bezrobotnych w Polsce wynosi około 2 milionów, a tymczasem ilość wolnych miejsc pracy w Polsce ledwo przekracza 40 tysięcy. To są FAKTY, a z nimi się nie dyskutuje!
2. Jak już to pisałem, mamy obecnie w Polsce (koniec 2013 roku) według wyników Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (tzw. BAEL) około 1,844 tysięcy bezrobotnych oraz aż 2,109 tysięcy bezrobotnych zarejestrowanych w Urzędach Pracy, zaś liczba wolnych miejsc pracy na koniec II kwartału 2013 r. wynosiła w Polsce zaledwie około 44 tysięcy osób. Tak wiec w sytuacji, gdy na jedno wolne miejsce pracy przypada dziś w Polsce pomiędzy 42 a 48 bezrobotnych, trudno jest mówić o tym, ze bezrobocie w Polsce polega głównie na strukturalnym niedopasowaniu podaży miejsc pracy do popytu na nie czy tez na tym, że Polakom nie chce się pracować (jakoś chce się im pracować za granicą).
3. Po prostu nawet gdyby wszyscy polscy bezrobotni mieli kwalifikacje poszukiwane obecnie na polskim rynku pracy, to bezrobocie zmalałoby zaledwie o 44 tysięcy osób czyli wedlug BAEL z 10.6% do 10.4%, a według danych Urzędów Pracy z 12.2% do 11.9, czyli zaledwie o 2-3 dziesiąte części punktu procentowego (w moich obliczeniach przyjmuję, za Ministerstwem Bezrobocia (pardon, Ministerstwem Pracy) 17342 tysięcy aktywnych zawodowo Polaków). A że jest różnica nieistotna, to znaczy, że przyczyny bezrobocia w Polsce leżą gdzie indziej, a mianowicie w samej naturze kapitalizmu rynkowego, który sobie polscy pracownicy najemni wystrajkowali w latach 198otych pod światłym przywództwem Lecha Wałęsy i innych późniejszych działaczy POPiSu.
4. Swoją drogą, to nauka jednak często szkodzi, gdyż tynkarz, kiedy już otrzyma to swoje magisterium, nie będzie już chciał dalej tynkować, a tylko np. przekładać papierki w jakimś ważnym urzędzie!
5. Nie pisze się także „komentarz był do @Tomasz Kasprowicz”, gdyż sam znak „@” oznacza już „w” albo też „do”. Np. adres poczty elektronicznej „parker@adres.com” oznacza „parker w adres.com”.
11 listopada o godz. 8:19 16913
@zza kałuży
Przecież ja pisałem na tym blogu, aż do znudzenia, że reformy Balcerowicza miały za zadanie nie ratowanie polskiej gospodarki, ale jej zniszczenie. A swoją drogą, to stocznia szczecińska, jeszcze „za Niemca”, kiedy nazywała się Vulcan, to wyprodukowała pierwszy pancernik dla Chin (jeszcze wtedy cesarskich). Był on tak dobry, że wytrzymał bombardowanie przez całą japońską flotę, mimo iż miał on bardzo słabo wyszkoloną chińską załogę. A tymczasem w tzw. wolnej Polsce, to wystarczył jeden Leszek Balcerowicz, aby zatopić tę całą stocznię. 🙁
11 listopada o godz. 8:31 16914
Nie rozumiem dlaczego zaden z blogowych ekspertow nie potrafil sie ustosunkowac do komentarza;
„axiom1
10 listopada o godz. 10:28”
„Nie moge sie nadziwic tej prostocie myslenia; „pracownik wypracowuje dochod”.
Gdzie tego ucza, na jakiej wsi ? To 19 wieczny sposob myslenia w 21 wieku.
Wezmy na przyklad bar; kucharz gotuje, kelnerka serwuje a kasjerka kasuje. Manager zamiescil reklame w gazecie i nadzoruje a pomocnica zmywa gary i sprzata. Natomiast inwestor wlozyl kapital. Ktora osoba i ile dochodu wypracowala ??
A moze wlaciciel lokalu wypracowal dochod bo gdyby nie udostepnil w dobrym miejscu,…. A moze elektrownia bo dostarczyla prad. A moze Gazprom bo dostarczyl gas. A moze za dochod jest odpowiedzialna tylko kelnerka bo skapo odziana co przyciaga klientow.
To jedna z najpostszych sytuacji. Kasprowicz musi miec na mysli jeszcze prostrza forme biznesu jak praca lopata przy kopaniu dolka.
Przede wszystkim tu nie o dochod chodzi tylko o dochod maginalny w odniesienu do kosztow pracownika. To z koleii jest tylko teroria. Nikt w praktyce nie obliczy dochodu marginalnengo pracownika tak aby to porownac z pracownika kosztem i usasadnic jego zatrudnienie.
To tylko teoria, (19 wiek) ktora nawet nie uwzglednia popytu ani innych czynnikow wewnetrznych. To jest 21 wiek, tak nie mozna obecnie myslec.
Niestety taki sposob myslenia sluzy tylko do zamulania problemow i nigdy, nigdy nie doprowadzi do zadnych wartosciowych wnioskow ani planu walki z bezrobociem.
To jest wlasnie problem polskiego przedsiebiorcy. Brak wizji, brak pomyslow, brak zdolnosci tworczych, organizacyjnych i przywodczych,… i tylko i wylacznie jedno sie wszedzie przebija. Jak dalej wyjebac pracownika. Pomimo ze koszt tego pracownika jest 4-7 razy nizszy od krajow zachodniej Uni.”
@Kasprowicz
Dlaczego nie uwzglednia pan marginalnej produktywnosci; kapitalu, lokalu, gazu, elektrycznosci, wody, miejsca, kwalifikacji menadzera, …. Tylko sie pan uwzial na pracownikach. To jest oczywista zlowieszcza nagonka i dyskryminacja.
A ja mysle ze na przykladzie opisanej sytuacji to gola dupa kelnerki wypracowuje caly dochod.
11 listopada o godz. 8:53 16915
@Marcin
1. Zgadzamy się więc, że federacyjność praktycznie zawsze osłabia władzę państwową, a poza tym, to powoduje ona straszne marnotrawstwo pieniędzy na to zbędne duplikowanie urzędów na szczeblu federalnym oraz stanowym (krajowym, prowincjonalnym). Federacyjność jest więc dobra tylko dla polityków oraz urzędników, ale jest ona zła dla podatników, gdyż oznacza ona zawsze wyższe podatki, ze względu na konieczność utrzymywania, tych całkowicie przecież zbędnych, rządów, urzędów oraz parlamentów stanowych.
2. Niestety, ale wiadome osoby sprowadziły znów dyskusję na tym blogu na manowce, jako iż nie mają oni nic do powiedzenia w temacie bezrobocia. 🙁
3. Każdy statek jest w pewnym sensie „wanną z silnikiem”, podobnie jak każdy samolot jest w pewnym sensie rurą ze skrzydłami oraz (nie zawsze, ale najczęściej) z silnikami. Ale to nie znaczy że produkcja statków czy też samolotów nie ma sensu, gdyż same tylko silniki okrętowe czy też samolotowe (o czym zresztą już pisałeś) to jest bardzo złożona technologia, na ogół tzw. high tech. Poza tym, to produkcja statków opłaca się Korei Południowej, pomimo wysokich tamże kosztów robocizny (polscy stoczniowcy, tam zatrudnieni, zarabiają przecież kilka razy więcej niż w Polsce, przy podobnym poziomie oraz strukturze cen detalicznych).
4. Poza tym, to nawet najprostszy masowiec czy też kontenerowiec potrzebuje nie tylko kadłuba („wanny”) z silnikiem, ale także (przykładowo) całe oprzyrządowanie nawigacyjne, (np. nowoczesne radary), urządzenia do łączności z bazą, pomieszczenia dla załogi, kuchnie, chłodnie, klimatyzację, łodzie ratunkowe etc. Produkcja najprostszego nawet statku jest więc o wiele bardziej złożona niż produkcja mebli, jako iż nawet samo spawanie kadłuba jest operacją bardzo trudną, wymagającą zatrudnienia najlepszych spawaczy oraz (coraz częściej) także najnowocześniejszych robotów. Pisanie o kadłubie statku jako o wannie, oznacza więc kompletny brak wiedzy, jako iż wannę kąpielową produkuje się dziś dosłownie w sekundę, poprzez wytłoczenie kawałka blachy, a statek spawa się tygodniami. Inna jest też kontrola jakości – dziurawa wanna oznacza bowiem w najgorszym wypadku zalanie łazienki, a dziurawy kadłub statku oznaczać może nawet zagładę jego załogi. Tyle o mądrościach znanego nam tu dość dobrze producenta mebli drewnianych czteronożnych. 🙁
5. Poza tym, to na każdym statku pełnomorskim znajdują się m.in. meble, ale te meble to jest przecież tylko drobny ułamek wartości statku (oczywiście poza luksusowymi statkami pasażerskimi). Tak więc taki Andrzej, niszcząc polski przemysł okrętowy, działa także na swoją własną niekorzyść, gdyż niszczy on swego potencjalnego klienta – odbiorcę jego drewnianych krzeseł. Ale czego innego można dziś oczekiwać od przeciętnego polskiego przedsiębiorcy? Czasy Cegielskich czy Wedlów dawno już przecież minęły! 🙁
Pozdrawiam!
11 listopada o godz. 9:24 16919
@axiom1
1. Dochód, czyli inaczej zysk, pochodzi zawsze z pracy ludzkiej, jako iż kapitał jest przecież niczym innym, jak tylko „skrystalizowanym” zyskiem, a zysk pochodzi przecież tylko i wyłącznie z pracy ludzkiej.
2. Kapitał występuje nie tylko w swej “czystej’ formie, czyli pieniądza, ale także tego wszystkiego, poza oczywiście pracą ludzką, co można kupić za pieniądze, a co może służyć do produkcji. Kapitałem może być więc np. lokal (ogólnie budynki), energia (dokładnie jej nośniki, np. gaz czy też prąd elektryczny), woda, teren (dokładniej obszar gruntu). Kwalifikacje menedżera podciąga się zaś zawsze pod siłę roboczą, tyle że podobnie jak praca może być prosta oraz złożona, to siła robocza może być też prosta (np. robotnika) oraz złożona (np. menedżera).
3. Różnica miedzy kapitałem a siłą roboczą jest zaś głównie taka, że kapitał nie tworzy zysku – zysk pochodzi tylko z pracy ludzkiej, a dokładnie tej jej części, za którą pracownik nie otrzymuje wynagrodzenia. Przykładowo: jeśli w produkcję statku ktoś włożył kapitału za milion złotych oraz zapłaci stoczniowcom za jego wykonanie sto tysięcy złotych a sprzeda go armatorowi za dwa miliony złotych, to znaczy, że na cenę tego statku składa się milion złotych zużytego kapitału, sto tysięcy złotych kosztów robocizny oraz dziewięćset tysięcy złotych zysku właściciela stoczni. Jeśli zaś właściciel stoczni kierował jednocześnie produkcją tego statku, to znaczy, że jego zysk jest mniejszy o wynagrodzenie za kierowanie tą stocznią, które to wynagrodzenie on sam sobie wypłacił z sumy uzyskanej ze sprzedaży tego statku, a więc na cenę tego statku będzie się teraz składać, przykładowo: 1,000,000 zł kapitału, 200,000 zł płac (z tego 100,000 dla szefa firmy) oraz 800,000 zł zysku (dla szefa firmy, będącego jednocześnie jej właścicielem).
4. Oczywiście, że z tych 900 tys. zł, jakie otrzyma właściciel stoczni od armatora, trzeba będzie zapłacić podatek. Tyle, że właściciel stoczni jest tu na mocno uprzywilejowanej pozycji, gdyż może on tak podzielić te swoje 900 tys. zł na swoją płacę oraz zysk swojej firmy, aby zminimalizować podatek (np. na wysoki zysk a niską płacę, gdy CIT jest niski, a PIT wysoki), albo też umieścić swoją firmę w raju podatkowym, np. w tzw. specjalnej strefie ekonomicznej. Ale to jest już przecież temat na osobną dyskusję!
11 listopada o godz. 10:57 16924
Tylko, że ja pamiętam do dzisiaj wywiad w telewizji ministra Piechy(?) z SLD, odpowiedzialnego za rozmowy ze Stocznią Szczecińską w sprawie kredytu potrzebnego do dokończenia konstrukcji statków. Powiedział po prostu: „Rząd nie jest od popierania prywatnych firm”. Okazało się, że podczas prywatyzacji stocznię dostali ludzie nie ze swojej opcji. Polska mentalność: Nie udało się dorwać to chociaż zniszczmy, szczególnie, że i na związkach można się przy okazji zemścić.
Rozumiem miłość prywatnego producenta krzeseł do SLD tylko, że nie pamięta już, że większość jego dzisiejszych problemów to wynik mentalności z tamtych lat.
W Gdańsku poszło 5 miliardów i stocznia padnie tylko dlatego, żeby dokopać Ukraińcowi, który – idiota – chciał kupić polskie dobro narodowe. To już lepiej zniszczyć.
11 listopada o godz. 11:25 16927
@ZWO
Na podstawie tego oswiadczenia;
„Rząd nie jest od popierania prywatnych firm”
Widac ze owczesny rzad nie rozwazyl wszystkich za i przeciw w sprawie evemtualnej pomocy Stoczni Szczecinskiej. Zacietrzewienie ideologiczne przewazylo nad dobrem kraju.
Stocznia Szczecinka majac wtedy zamowienia nie byla ryzykiem.
W 2009/10 rzad brytyjski pomogl bankowi RBS podczas gdy RBS byl znacznie wiekszym ryzykiem. RBS nie mial na nic zamowien ani gwarancji. Jednak pomoc dostal w zamian za 81% akcji w rekach rzadu. Rzad brytyjski podjal taka decyzje bo wiedzial ze RBS mozna naprawic. Zatrudnili tam fachowcow i RBS jest na drodze do naprwy po czym rzad brytyjski sprzeda swe akcje w RBS. Tak postepuje fachowa i odpowiedzialna wladza.
11 listopada o godz. 12:20 16932
Ciekawi mnie, kto za tym stał ?
Czy to skutek głupoty, zawiści, niekompetencji czy też celowe działanie.
Okres ten rozpoczyna się z końcem rządów Buzka i początkiem rządów Millera ale dalszy ciąg ma miejsce za czasów rządów PIS a dalej PO. Wygląda na to , że wzbogacają się nasze możliwości wyboru – do dżumy i cholery dochodzi jeszcze syfilis.
Nie uważasz , iż jest to argument popierający poglądy głoszone przez Ekonoma, Marcina, Axioma oraz moją skromną osobę mimo pewnych róznic i antagonizmów między tymi osobami.
11 listopada o godz. 12:32 16934
kaesjot
11 listopada o godz. 12:20
Oczywiście chodzi o komentarz zza kałuży 11 listopada o godz. 6:57
11 listopada o godz. 12:41 16935
Kaesjot:jestem upierdliwy,wiem!Sprawdziles ?
11 listopada o godz. 12:45 16936
Kaesjot.ten Marcin jest o tyle w porzadku,ze zastosowal 3-cia nauke z kawalu o wrobelku!
11 listopada o godz. 12:47 16937
axiom1
11 listopada o godz. 11:37
Możesz ze spokojem wyłożyć z jakimi tezami się nie zgadzasz, przedłożyć swoje argumenty?
Jeśli mnie przekonają zmienię pogląd ale jak na razie bliżej mi do Marcina i do Ekonoma ( choć jego maniera odpowiadania wszystkim i na wszystko też czasami irytuje ale staram się wyciągnąć z jego wypowiedzi to, co istotne ).
11 listopada o godz. 12:52 16938
Jeszcze o szkolnictwie-potarzam:2 kobiety z Polski opiekowaly sie staruszkiem w Bawarii,maja mature ,a jedna jest po socjologii.Do opieki nad struszkami nie maja zadnych uprawnien:wolno im podcierac tylek,a do zastrzyku przychodzila Niemka po szkole glownej + zawod.
Obecny system szkolny KW ma 1 cel:nauczyc ludzi gadulstwa ,aha ,i wyslac mlodych na emigracje!
11 listopada o godz. 12:56 16939
Luap
11 listopada o godz. 12:41
Powiem szczerze – nie chce mi się, gdyż nie jestem od rozstrzygania kto ma rację. Staram się tego zwrotu unikać – czesciej piszę ” zgadzam się” albo ” mam inne zdanie”.
A jak na czymś się nie znam, to nie dyskutuje, gdyż pamiętam zdanie, które w rozmowach powiedział jeden z kontrahentów naszej firmy -” lepiej przyznać się, że się czegoś nie wie niż się ośmieszyć wskutek ignorancji”
11 listopada o godz. 13:37 16944
„Dlatego uwazam, że należy wprowadzić EUR jak najszybciej, żeby takie sytuacje sie nie zdarzały.”
Niemcy, Francja i Hiszpania sa w strefie Euro i pomogly swym bankom i auto przemyslowi w 2009 i do dzis. AirBus jest w strefie Euro i regularnie dostaje pomoc. W kryzysie i nawet bez kryzysu. Podobnie jak gospodarstwa rolne.
Twoj wywod ze w 2001/2 bylo kilka tysiecy firm w potrzebie (w Polsce) jest bez podstaw. Te firmy nie byly sobie rowne. W sprawie Stoczni Szczecinskiej nie chodzilo o gotowke z budzetu tylko o gwarancje.
11 listopada o godz. 13:41 16946
Andrzejku, przestań chrzanić swoimi teoriami o spiskach i mnie do tego nie mieszaj. Bo może jest tak: Rząd zniszczył stocznię z perspektywami to jakie są powody, żeby i Ciebie nie zniszczyć? I czy tak nie jest? Do teraz politykierzy mówią o wrednych „prywaciarzach”. Wcale kurs złotówki do tego nie jest potrzebny. Popatrz dzisiaj na los firm budowlanych. Czy rządowy komentarz o przetargach „widziały gały co brały a ceny materiałów nas nie interesują” czymś się różni od Twoich problemów. Tylko mądrzy Chińczycy uciekli. Nie zapominaj, że wszystko jedno ile podatków płacisz, jeśli można, to urząd Cię zniszczy. To jest właśnie owa mentalność z PRL, o której piszę.
A zniszczonych firm bez liku:
PZU – dobro narodowe, udało się odzyskać i tylko dlatego istnieje.
Fabryka insuliny – swoi nie mogli się dobrać, zniszczyć
Stocznia Gdańska – zniszczyć bo kupił Ukrainiec i stworzyć nową dla swoich.
Podkreślam:
Nie zawsze chodzi o „swoich”, czasem z czystej zawiści o „dobro narodowe”. To wcale nie są teorie spiskowe tylko polska partia ZiN: Zawiść i Nienawiść.
11 listopada o godz. 15:20 16948
TK:to na co sobie szanowny pan pozwala jeste skandalem.Tu wolno np.klac,ale nie wolno pisac prawdy,a wykreslac wg .wlasnego widzimisie.Gdybym nie znal wielu Polakow z kultura,prawdomownoscia ,tobym nawet podzielal zdanie tych ludzi,ze tacy jak pan,potrafia byc tylko aroganccy i nic wiecej.Sprawdzic to co pisze pan albo nie potrafi albo,tak jak axion,jest pan za leniwy.
Dopiero od ilku miesiecy zorientowalem sie w czym rzecz:chodzi o to zeby bylo najwiecej postow,a wiec czym wieksze bzdury sie pisze,to dla pana lepiej.Naturalnie . pana obrazilem.Naturalnie mnie pan nie obrazil wyrzucajac tekst.
Psie glosy nie ida pod niebiosy:zwykle tchorzostwo.
Naturalnie ten tekst natychmiast bedzie skreslony:
11 listopada o godz. 16:18 16953
Szanowny Autorze,
ludzi młodych nikt nie wysyłał na studia. Sami się tam posłali, a mogli tak uczynić, bo władze państwowe postępują sprzecznie z Konstytucją i zezwalają na prowadzenie pseudo-studiów, pozwalając studiować każdemu. Bez interwencjonizmu, który wynika w tym zakresie z Konstytucji nie da się nic z bezrobociem w Polsce zrobić.
Zgodnie z art. 65 ustęp 5 Konstytucji, „władze publiczne prowadzą politykę zmierzającą do pełnego, produktywnego zatrudnienia poprzez realizowanie programów zwalczania bezrobocia…”. Jeżeli rząd pozwala ludziom studiować kierunki, po których gwarantowane jest bezrobocie, to rząd działa wbrew przepisom Konstytucji, gdyż jest to polityka generująca bezrobocie, a nie je niwelująca.
11 listopada o godz. 19:15 16961
ZWO
11 listopada o godz. 13:41
Jest to coś wrednego w naszym narodowym charakterze. Wańkowicz nazywał to „polskim kundlizmem”. Na to złożyła się chyba kilkusetletnia tradycja Rzeczpospolitej Szlacheckiej. 10% społeczeństwa to byli Pany a pozostałe 90% to chamy, których jedynym zadaniem było zap…ć by Panom dobrze się żyło.
Komuna na kilkadziesiąt lat tę dominację Panów zniosła ale oni dzisiaj wrócili. Na jednym z forum doś trafnie opisał to Camel.
11 listopada o godz. 19:53 16962
Kaesjot
Bardzo mi przykro, ale w zasadzie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Nie chodzi tu o to, że to PZPR z UB miały największy wpływ na mentalność ZiN. Oni wymyślili kapitalistów, burżujów, leninowskich darmozjadów co to nie pracują to niech nie jedzą, prywaciarzy czy badylarzy. To stąd pochodzi język i mentalność.
Ale mnie chodzi o coś innego:
O to ciągłe zwalanie winy na innych, na okoliczności, na historię, na system, na Rosję, na zaborców, na szlachtę, na panów i chamów 300 lat temu, no i oczywiście na okupantów czyli na Niemców. Żadnego poczucia odpowiedzialności.
Tymczasem ja nie pluję, za to jaki jestem odpowiadam ja sam a nie historia. I za moje wady też ja ponoszę odpowiedzialność a nie kosmici. I szukam dobrych stron w ludziach. A ile to wyzwisk obrywam na forum po każdym komentarzu pokazującym dobre strony tego, co się dzieje. I jak mało poparcia. Czysty ZiN.
Proponuję zapamiętać, że komentarzami, nawet najmądrzejszymi, nikogo zmienić nie można. Tylko dobrym przykładem. Dawać przykład nawet jeśli ćwoki ryją ze śmiechu. Porównaj Niemców, którzy budują wiatraki i polskie komentarze.
11 listopada o godz. 20:05 16963
@Luap – Bawaria jestbogata POMIMO katolicyzmu a nie dzięki niemu. Katolicyzm to nic innego, jak choroba umysłu, zaczadzenie prostych głów łagodzącym lęk przed śmiercią kłamstwem. Do bycia katolikiem potrzebny jest pewien nieprzekraczalny poziom prostoty. Powyżej niego wiedza o świecie i sprawach skutecznie otrzeźwia i pozbawia zdolności do samooszukiwania się bzdurami religijnymi. I tu gładko przechodzimy do przyczyn, dla których religia jest głównym wrogiem Polski i Polaków a także powodem niskiego poziomu wykształcenia czy deficytów inteligencji: jest to wynik wielusetletniej, przemyślanej polityki kościoła wraz z bliską współpracą szlachty zainteresowanej w utrzymywaniu niewolników w stanie półzwierzęcym. Poslak jest obecnie panstwem postniewolniczym ze wszelkimi tego atrybutami.
Bawarczycy nie są w żadnym stopniu podobni w tym do Polaków. W Bawarii katolików jest tylko około połowy, w tym znakomita większość już dawno ponad intelektualną kreską oddzielającą wiarę od kolorowej acz nieważnej tradycji. Poza tym Bawarczycy decydowali o swoim kościele podczas gdy kościół polski decydował o Polakach. To fundamentalna różnica, ale aby ją pojąć także trzeba być nad kreską.
11 listopada o godz. 20:27 16967
ZWO
11 listopada o godz. 19:53
Bardzo mi przykro, ale w zasadzie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, że to PZPR i UB są temu winne. Wtedy to dopiero wypłynęło na wierzch ale swe żródło miało w feudalnym wyzysku, ubezwłasnowolnieniu znacznej czesci społeczeństwa ( pańszczyzna, przywiązanie chłopa do ziemi, prawo pierwszej nocy i wiele innych pozwalających, że nieliczni byli panami życia i śmierci większiości.
Czy w takim społeczeństwie mogą kształtować się więzi społeczne, solidarność grupowa , umiejętność współdziałania. Raczej kształtowały postawy słuzalcze ( z pozoru, bo pod presją ) a jednoczesnie zawiść , że ktoś cieszy się wzgledami pana albo jest przebieglejszy bo ukradł pańskie a go nie złapali. Od samego człowieka niewiele zależało bo o większości decydował pan.
11 listopada o godz. 20:55 16969
ZWO
11 listopada o godz. 19:53
Jeśli chodzi o dalszę częśc Twojej wypowiedzi to zgoda. Pisał o tym w Polityce jakieś 25-30 lat temu śp. Z. Kałużyński.
Podobnie diagnozujemy chorobę, róznimy się w ocenie jej źródeł. Tylko czy proponowane przez Ciebie terapia będzie wystarczająco skuteczna gdy rządzą w kaju zarażeni nią a na dodatek uważają, że ten stan jest prawdidłowy a to my jeśtęmy chorzy.
Non Hercules contra plures …
11 listopada o godz. 21:37 16972
@ kaesjot/ZWO
Bardzo zblizona sytuacja modelowo do polskiej wyglada z Meksykiem. Stany Zjednoczone graniczace z Meksykiem maja bardzo maly wplyw na gospodarke meksykanska, a wydawaoloby sie ze powinny, zwlaszcza ze ten sam ustroj.
Polska moze zwalac wine na to ze byl inny system i dlatego to czy tamto.
Niestety w przypadku Meksyku ten argument nie wchodzi w rachube. Zatem jakie sa przyczyny tego stanu rzeczy? Mentalnosc i zachowanie spoleczenstwa.
W Meksyku podobnie jak w Polsce, korupcja, nieprzestrzeganie prawa, na dodatek narkotyki. O ile Polska po PRL-u odziedziczyla panstwowy przemysl, o tyle Meksyk jest ciagle w tym samym miejscu. I podobnie jak z Polski ciagla emigracja, glownie do swoich sasiadow z Polnocy, a we wlasnym kraju brak perspektyw. Na szczescie dla Meksykanow sa bariery emigracyjne, bo nie moga jak Polacy emigrowac w Europie bez wizowo, oraz nie maja prawa pracy w USA, czy w Kanadzie. Gdyby takie ulatwienia emigracyjne wprowadzono temu krajowi, najprawdopodobniej nikt by tam nie zostal. Niestety Polska jak nie zrobi jakichs radykalnych krokow w kierunku zmiany tego stanu rzeczy, czeka ja wyludnienie i kompletny upadek. Mysle ze ktos z wyobraznia potrafi to przewidywac? Pozdrawiam.
11 listopada o godz. 21:44 16973
Kaesjot
Na przysłowiach daleko nie zajedziemy. Bo ja znam: Kropla drąży skałę. Czyli jedyna droga to nie wrzask i pouczanie a dobry przykład jednego może zmienić wszystko. W kraju oszołomów też. Znasz inną drogę? Ja znam: branie za mordę, ale ja się na to nie piszę.
Co do diagnozy to masz rację ze szlachtą, tylko, że to było tak dawno, że aż bez znaczenia.
@Camel
Dyskusja o katolickiej Bawarii była już parę razy, zawsze taki sam skutek.
P.S. To mój ostatni wpis bo zastąpię trasata. Czy on rozumie, że ilość przechodzi w bylejakość?
11 listopada o godz. 22:40 16974
ZWO
11 listopada o godz. 21:44
W sumie nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Dlatego nadal piszę na tym blogu choć nieraz miałem ochotę rzucić to w diabły. Wiem, że nie wszystkich przekonam ale i tak można uznać za sukces, gdy niektórzy zaczną samodzielnie myśleć, oceniać i wyciagać wnioski ( oczywiście nie takie, jak słynny radziecki uczony badający stonogę ) a nie bezmyślnie powtarzać propagandowe głupoty.
PS. Spoko – sam o tym samym myślę, bo w tym temacie najwięcej dotychczas moich wpisów ale kudy mi do Trasata. On jest nie do pobicia. 😉
11 listopada o godz. 23:49 16976
@camel
Niestety, ale masz rację, że Polska jest obecnie państwem postniewolniczym ze wszelkimi tego atrybutami. Powiedziałbym, że jest ona państwem neofeudalnym, państwem w którym niszczy się przemysł, myśl techniczną i naukę, jako iż w planach unijnych to ma być ona tylko rynkiem zbytu dla swoich bogatszych oraz lepiej rozwiniętych sąsiadów oraz dostarczycielem taniej, a więc nisko wykwalifikowanej siły roboczej dla swoich bogatszych oraz lepiej rozwiniętych sąsiadów. 🙁
12 listopada o godz. 0:03 16977
@camel
Niestety, ale masz rację, że Polska jest obecnie państwem postniewolniczym ze wszelkimi tego atrybutami. Powiedziałbym, że jest ona państwem neofeudalnym, państwem w którym niszczy się przemysł, myśl techniczną i naukę, jako iż w planach unijnych to ma być ona tylko rynkiem zbytu dla swoich bogatszych oraz lepiej rozwiniętych sąsiadów oraz dostarczycielem taniej, a więc nisko wykwalifikowanej siły roboczej dla swoich bogatszych oraz lepiej rozwiniętych sąsiadów.
12 listopada o godz. 0:04 16978
@Kaesjot
Pytasz się, dlaczego my Polacy nie możemy być tacy jak Niemcy jeśli chodzi o sprawność gospodarczą? Po prostu Polska nie ma i nigdy w swojej najnowszej historii nie miała takiego kapitału jak Niemcy. Raz jeszcze przypominam, że kiedy Niemcy rozwijały się najszybciej, czyli w XIX wieku oraz na początku XX wieku, to Polska była kolonią Niemiec (Austrii i Prus) oraz Rosji, dokładnie w tym samym czasie, kiedy Niemcy były potęgą kolonialną ustępującą tylko Anglii (dokładnie W. Brytanii) i Francji. Tuż przed wybuchem II Wojny Światowej, to Niemcy miały już podstawową sieć autostrad oraz sieć szybkich pociągów typu “Latającego Hamburgera”, które codziennie docierały z Berlina do najważniejszych miast III Rzeszy, w tym też do Bytomia (Beuthen), podczas gdy Polska miała zaledwie kilka (zresztą zagranicznej konstrukcji) motorowych wagonów (tzw. Luxtorped), które były wówczas tylko przysłowiowym „kwiatkiem do kożucha” – luksusem dla garstki bogaczy, podczas gdy większość Polaków nie stać było wtedy nawet na bilet kolejowy III klasy na dłuższy odcinek. Berlin i Hamburg miały przed wojną metro, podczas gdy w warszawskim węźle kolejowym dopiero zaczynano elektryfikację pierwszych linii oraz budowę tunelu średnicowego (ledwo kilka kilometrów) w porównaniu do całej, już wtedy kilkudziesięciokilometrowej sieci metra i SKM (SBahn) w Berlinie. Podczas gdy Niemiec mógł dojechać już w roku 1938 autostradą z Berlina do Wrocławia, to Polska nie miała nawet połączenia dobrą szosą z Poznaniem (ta, tak przecież ważna droga, była jeszcze w roku 1939 częściowo nieutwardzona, podobnie jak szosa z Warszawy do Krakowa przez Kielce). Aby dojechać dobrą drogą z Warszawy do Berlina trzeba było za czasów II RP jechać przez Katowice i Wrocław. A ty byś chciał, aby Polska, niewiadomo jakim cudem, dogoniła Niemcy, szczególnie w sytuacji, gdy Polska nie ma od ponad 20 lat żadnej polityki gospodarczej, żadnej strategii unowocześnienia oraz rozwoju swojej gospodarki, swojej myśli technicznej oraz swojej nauki. 🙁
12 listopada o godz. 0:05 16979
@ZWO
Ilość przechodzi w bylejakość głównie u Luapa, axioma1 i innych, którzy nie potrafią sklecić nawet jednego, w miarę poprawnego i zrozumiałego zdania.
12 listopada o godz. 0:06 16980
@Marcin
1. Piszesz o korupcji, nieprzestrzeganiu prawa oraz o narkotykach, ale to wszystko znajdziesz przecież także, a nawet szczególnie, w USA, i to na znacznie większą skalę niż w Meksyku czy w Polsce. Podobnie też problemy z korupcją, nieprzestrzeganiem prawa oraz z narkotykami są w Niemczech jeszcze większe niż w Polsce, tyle, że USA oraz Niemcy mają o wiele „lepszą prasę” niż Meksyk czy Polska. Przecież to nie w Niemczech zamordowano całkiem niedawno prezydenta państwa, a w USA. A afery łapówkowe w RFN są na skalę o wiele większą niż w Polce, choćby z tego powodu, że rząd niemiecki obraca znacznie większymi sumami pieniędzy niż rząd polski.
2. A co do emigracji – zarówno USA jaki i zachód Europy mają jednak ograniczoną pojemność, szczególnie zaś ograniczoną pojemność ich rynku pracy, stąd też scenariusz wyludnienia się Meksyku albo Polski na skutek emigracji wydaje się być mało prawdopodobny, szczególnie, że rząd USA oraz rządy wysokorozwiniętych krajów Europy zachodniej robią od lat wszystko, aby obniżyć poziom życia w krajach przez siebie rządzonych do, odpowiednio, poziomu Meksyku oraz Polski.
Pozdrawiam!
12 listopada o godz. 0:09 16981
A tymczasem to lepiej wróćmy do tematu poruszonego przez Gospodarza na tym blogu, czyli do BEZROBOCIA!
Cytuję: MPiPS: – Stopa bezrobocia w październiku wyniosła 13 procent
Gazeta Wyborcza, bsn, pap 07.11.2013
Z danych ministerstwa pracy wynika, że na koniec października b.r. w urzędach pracy było zarejestrowanych 2 mln 76 tys. bezrobotnych.
12 listopada o godz. 1:06 16984
@ Ekonom
Panstwa ktore sa w sasiedztwie bogatych by mogly zwyczajnie brac z nich przyklad i podobnie sie rozwijac. Polska-Niemcy, USA-Meksyk. Ja widze podobienstwa. W tym czasie gdy Amerykanie wymyslaja nowe rzeczy w Meksyku niestety nic nowego nie powstaje. Identyczna sytuacja dotyczy Niemiec i Polski. To nie kapital jest przyczyna. Ludzka dzialalnosc.
Amerykanin czy Niemiec zanim sie zabierze do czegos to wpierw glowkuje jak to zrobic aby sie nie narobic. Polak, natomiast czy Meksykanin wezmie lopate i bedzie machal. Niestety tak ja to obserwuje. Pozdrawiam.
12 listopada o godz. 1:21 16985
@ Ekonom
Klasyczny przyklad dzialania polskiego byznesmena widzimy na tym blogu.
Nie pisze tego by obrazac, analizuje sytuacje na podstawie znanych faktow.
Pokaz mnie gdzie znajdziesz w USA czy w Niemczech warsztat jednoosobowy prowadzony przez 30 lat bez inwestowania w maszyny i ludzi? Na dodatek przedmiotem dumy jest fakt ze ktos stwierdzil iz lepiej jest pracowac samemu stosujac domorosle wynalazki sluzace do tego by w jednoosobowej firmie pracowac samemu? O co tak na prawde chodzi? Strach przed zatrudnianiem pracownikow, bo niewiara w ich uczciwosc, czy tez syndrom tego: ja robie najlepiej i gdy zatrudnie kogos innego to juz nie bedzie to samo?
To jest typowo polskie myslenie. Dlatego tez nie moze byc mowy o tym ze zmiany administracyjne, kapitalowe, czy ustrojowe sa w stanie zmienic mentalnosc chlopskiej natury wiekszosci rodakow. Ten indywidualizm jest przyczyna dreptania w miejscu. Oczywiscie skrajnym przypadkiem jest tez i syndrom twierdzenia ze „ja wiem wszysko najlepiej”. Znam sie na wszystkim bo prowadze jednoosobowy byznes, albo rodzinny dwuosobowy byznes.
Czasami obserwacja spoleczenstw i porownywanie ich zachowania daje wiecej niz prowadzenie wlasnego byznesu ktory funkcjonuje ale tylko dlatego ze sa uwarunkowania finansowe. Nie wyobrazam sobie ze jednoosobowy byznes przy kosztach takich jakie sa na przyklad w RFN-ie bylby w stanie przetrwac. Dlatego tam po prostu takich byznesow nie ma. Pozdrawiam.
12 listopada o godz. 6:46 17001
@Marcin
1. Obawiam się, że w USA czy w Niemczech można znaleźć sporo warsztatów jednoosobowych prowadzonych przez 30 lat bez inwestowania w maszyny i ludzi, tyle, że takie warsztaty nie nadają tam tonu gospodarce, a w Polsce, to są one, niestety, ale zbyt często spotykane, są one wręcz normą, tyle że anormalną. 😉
2. Myślę, że w analizowanym przez nas przypadku, to w rolę wchodzi zwyczajnie to, że polski “przedsiębiorca” nie lubi (z zasady) nikomu płacić, że woli on harować po 16 godzin na dobę zamiast zatrudnić pomocnika, bowiem polski “biznesmen” to na ogół spać nie może, jeśli pomyśli on, że zapłacił komuś za pracę, którą mógłby ów “biznesmen” wykonać sam, a więc według niego “za darmo” (nie liczy on bowiem kosztów swojej własnej pracy).
3. Stad też Polska do niczego nie doszła i nigdy nie dojdzie w systemie kapitalizmu rynkowego, jako iż polski przedsiębiorca jest gorszy niż nawet ów przysłowiowy pies ogrodnika – nikomu nie zapłaci on za pracę, nawet jeśli ta praca przyniosła by mu zyski. W ten sposób traci nie tylko osoba niezatrudniona przez tegoż “przedsiębiorcę”, ale także i sam ten “przedsiębiorca”, jako iż nie ma on zysku bez zatrudniania pracowników. Po prostu nie jest on w stanie zrozumieć, że zatrudniając pracownika, będzie on czerpać zysk z jego pracy, jako iż polski “biznesmen” widzi tylko stronę kosztową zatrudnienia, a nie widzi on zysku, który wypracowuje mu zatrudniony przez niego pracownik najemny… 🙁
4. No cóż, Amerykanin czy Niemiec rozumuje jak bogaty kułak, a Polak czy Meksykanin jak ubogi chłop małorolny, któremu przez myśl przecież nawet nie przyjdzie, aby kogoś zatrudnić, gdyż wychował się on w skrajnej biedzie, a więc nie jest on w stanie wyobrazić sobie korzyści wynikających z podziału pracy oraz z zatrudniania siły roboczej.
Pozdrawiam!
12 listopada o godz. 9:49 17006
Marcin 12 listopada o godz. 1:21 Ekonom 12 listopada o godz. 6:46
Wyjątkowo podłe wpisy. Typowy PZPR. Palant Z Palantem Rozprawia.
Popatrzcie sobie na dorobek swojego życia. Bez komuny nawet bezpański pies na ulicy by na was nie zwrócił uwagi. Co się od razu potwerdziło, jak wam spod tyłków komunę wyrwano. W świecie bez waszych partyjno-ubeckich układzików okazaliście się zerami. I z zawiści plujecie na kogoś, kto w Polsce podatki płaci. A wy żyjecie na łasce tych, na których tu plujecie, czyli opieki społecznej kapitalistów poza Polską. Blogowe przybłędy pouczają pracujących ludzi.
12 listopada o godz. 10:43 17008
@Pan Gospodarz
Zwracam po raz kolejny uwagę Pana Gospodarza na wpis, w którym „zza kałuży” obraża innych uczestników dyskusji (w tym też i mnie), wymyślając im m. in. od ubeków, zer oraz przybłędów.
12 listopada o godz. 10:44 17009
@ Ekonom
„Stad też Polska do niczego nie doszła i nigdy nie dojdzie w systemie kapitalizmu rynkowego, jako iż polski przedsiębiorca jest gorszy niż nawet ów przysłowiowy pies ogrodnika – nikomu nie zapłaci on za pracę, nawet jeśli ta praca przyniosła by mu zyski. W ten sposób traci nie tylko osoba niezatrudniona przez tegoż “przedsiębiorcę”, ale także i sam ten “przedsiębiorca”, jako iż nie ma on zysku bez zatrudniania pracowników. Po prostu nie jest on w stanie zrozumieć, że zatrudniając pracownika, będzie on czerpać zysk z jego pracy, jako iż polski “biznesmen” widzi tylko stronę kosztową zatrudnienia, a nie widzi on zysku, który wypracowuje mu zatrudniony przez niego pracownik najemny…”
Zgadza sie, dlatego poza nielicznymi wyjatkami przez 24 lata nie powstaly przedsiebiorstwa ktore moga konkurowac na swiatowym rynku. Juz wczesniej axiom wyliczyl ile firm bankrutuje w Polsce zanim zdolaja sie rozwinac. A przeciez wiadomo ze obowiazuje zasada: kto sie nie rozwija stojac w miejscu sie cofa, dlatego mala firma jednoosobowa z reguly skazana jest na niebyt.
Pozdrawiam.
12 listopada o godz. 10:45 17011
@ Ekonom
Ja juz nie zwarcam uwagi na to co pisze zza kaluzy. On musi komus dolozyc, bez tego nie potrafi dnia przezyc. Pozdrawiam.
12 listopada o godz. 11:43 17013
Kaesjot,ZWO,Andrzej 52 i zza kaluzy!
Macie o niemieckiej gospodarce to samo zdanie co ja,ale dodam ja najwyzej oceniam bawarska.Niestety tzw.polscy intelektualisci to warszawscy intel.;prowincja sie nie liczy.Nie macie zadnych szans w tym boju o dobro kraju,bo w 1918 jeden wojskowy zorganzowal go tak jak dywizje piechoty i tak juz zostalo.Ustalil tez cel:dobrobyt Warszawiakow!
12 listopada o godz. 11:46 17014
@Marcin
1. Wiadomo, że małymi firmami, pozbawionymi kapitału, wykwalifikowanych pracowników oraz technologii (know how) i marketingu, to świata nie zawojujemy. Niemcy, Amerykanie a nawet i Włosi a ostatnio np. Japonia, Korea Płd. i Chiny, podbili rynki światowe przy pomocy wielkich firm, korzystających ze wszechstronnej, w tym też finansowej, pomocy państwa. A tymczasem na tym blogu wciąż głosi się, wbrew oczywistym faktom, ewangelię małych firm – firm, które są przecież z definicji skazane na fiasko zanim jeszcze one na dobre wystartują.
2. Wiem, że „zza kałuży”, to biedny, chory człowiek, ale to znaczy, że wolno mu nas bezkarnie obrażać.
Pozdrawiam!
12 listopada o godz. 12:01 17015
Kilka uwag;prosze je nie traktowac jako zlosliwosc.
ZWO+camel:nigdy nie piszczcie o Bawarii:wy znacie lepiej Ludowa Republike Zanzibaru i Wysp Zielonego Przyladka.Moze zmusze Was do myslenia dwuwierszem Goethego:Wer den Dichter wil verstehen,muss in Dichters Lande gehen.Kapito?????Wy znacie Niemcy pobieznie,ale potraficie wyciagac wnioski.Niektore typy ,tu na tym blogu nie potrafia,a Wam sie dziwie ,ze z nimi dyskutujecie!
12 listopada o godz. 12:09 17016
-w moim przekonaniu wprowadzenie dualnego sytemu szkolnego,jak to jest w wiekszosci w Bawarii,spowodowaloby w ciagu 5-10 lat likwidacje przeklenstwa Polski:emigracja mlodych ludzi.Nie opisuje tego dalej,bo tych systemow jest w RFN conajmniej kilkadziesiat ,o ile nie kilkaset.To musialby zbadac jakis zdolny urzednik,czy zespol dokladnie.Nie ludzie z ministerstwa edukacji niepotrzebnej,bo oni sa zajeci w tej chwili epokowym problemem KW:6 lat,mniej lub wicej.
12 listopada o godz. 12:19 17017
-a teraz o tym na czym sie znam.Ze wzgledu na warszwska konferencje ,dyskutuje sie o paleniu weglem!Niemcy ten problem zalatwili 40 lat temu.W KW ,w dalszym ciagu nieznane sa ceny gazu lub wegla,bo ustala je urzednik,a jakze warszawski ,a nie rynek.I od wielu lat dayskusja jest bezprzedmiotowa ,typowo polska.Ja juz pisalem ,tak samo,nie znajac ,cen energii,proponuje temat dysk.:czy Adam i Ewa mieli pepek jako nie zrodzeni z lona matki.Balcerowicz,ze swoja prywatyzacja, mial swego czasu racje,ale jak to w KW:holota odstawila go na profesorski stolek.Dlaczego??Bo polski grajdolek go nie rozumial!
12 listopada o godz. 12:30 17018
@ Ekonom
Problem dyskusji na polskich stronach polega na tym ze nawet w dyskusji przejawiaja sie wady narodowe ktore nie pozwalaja rozwijac sie mysli, a co dopiero w rzeczywistej konfrontacji z zyciem. Jest jakas skaza w tym narodzie ktora nie pozwala rozwijac skrzydel. Nie mozna prowadzic powaznej dyskusji bo zawsze znajdzie sie ktos kto zamiast argumentow wlaczy sie i przeszkadza
probujac skierowac dyskusje w kierunku pyskowki. Co najdziwniejsze ze to jest do tego stopnia zawzietosc, iz trudno ja oceniac w kategoriach roznicy pogladow. To jest jakby wrogosc do tego, ze ktos probuje cos pokazac, jakies bledy ktore popelnia sie w Polsce. Wydawac sie moze ze to jest nawet antypolonizm. Kazdy kto w trosce o dobro tego kraju wchodzi na blog poswiecony sprawom gospodarczym i probuje dokonywac jakichs ocen sytuacji, czy wskazywac bledy, dostaje po lapach tak bez zadnych argumentow. Nawet mozna miec wrazenie ze ta wrogosc nie jest tylko prywatna. To jest jakby wykonywanie polecen sil ktore sa wrogie Polsce. Tu sie wielkorotnie przewijal fakt: propagowania decentralizacji, oslabiana Polski, podzialu na regiony, rozwiazywania armii, bo niepotrzebna. To sa dziwne opinie ktore daja wiele do myslenia. Takie glosy sa coraz bardziej tez widoczne w artykulach pisanych w prasie. Ostatnio ukazala sie ksiazka faceta z Jagielonki ktory wychwala pozytywne aspekty plynace z rozbiorow Polski. I to wszystko panstwo toleruje.
Prawdopodobnie jest to wynik dzialania osrodkow majacych na celu doprowadzenie do upadku Polski. Jak juz kiedys pisalismy piata kolumna dziala.
Pozdrawiam.
12 listopada o godz. 12:47 17020
kaesjot:nie odpowiedziales mi jak mam napisac Marcinowi jak pisze nieprawde??Wlasnie tacy ludzie zabijaja polska gosp.
camel i inni krytykujacy kk.Kilka pytan,camel-prosze o odpowiedz!Przypadek,ze najwieksi mordercy w czasach ktorych zylismy i zyjemy to niewierzacy??Wierzysz w to??Pokaz mi przyklady zbrodniczosci kk!Ale teraz,a nie wczasach ktore obydwaj nie potrafimy ocenic!Ty wiesz przeciez o sredniowieczu…..Nie chce tego nazwac!Dalej:czy kk przeszkadza ,wskaz w czym,w rzadzeniu panstwem!
Wiesz o tym ,ze ludzie chodzacy czesto do kosciola Maja ok.40%wiecej dzieci niz tacy jak ty???W Polsce oznacza to,ze za kilkadziesiat lat znkniecie!
Ja sam nie jestem katolikiem,ale szlag mnie trafia,jak tacy jak ty,ciagle,szczegolnie w Polityce zajmuja sie ulubionym polskim tematem:temat zastepczy!Zobacz,zrozumiesz mnie wtedy lepiej,co mieszkancy KW pisza u Passenta!!!!
12 listopada o godz. 12:58 17021
camel:poniewaz udajesz,ze cos wiesz o Niemcach i Bawarii zadam ci pytanie.
Koscioly w RFN nadzoruja prace 1,4 mil.ludzi w instytucjach nie zwiazanych z dzialanoscia duszpasterska!Sa to np.zlobki,przedszkola,mniej szkoly,duzo szpitale,cala dzial.zwiazana z opieka nad starcami itd.
Czekam na prosta odpowiedz:dlaczego tak jest od kilkuset lat???
12 listopada o godz. 15:03 17026
„Polska mentalność: Nie udało się dorwać to chociaż zniszczmy ,
W Gdańsku poszło 5 miliardów i stocznia padnie tylko dlatego, żeby dokopać Ukraińcowi, który – idiota – chciał kupić polskie dobro narodowe. To już lepiej zniszczyć”
Widać pęd, aby z podaktów dokładać do interesu „dóbr narodowych” wiecznie żywy.
Proponuje wszelkim wielbicielom interwencji rządowych w prywatne biznesy, aby włożyli _swoją_ kase tam gdzie mają gębe ( a własicwie ręke w cudzej kieszeni) i dofinasowali sami owe przedsiębiorstwa.
Zawsze mi się wydawało, że taki czyn (mniej lub bardziej społeczny) nazywa sie akcjonariat i nie potrzeba do tego rządu 😉
Ale u interwencjonistów zawsze musi być skomplikowanie, kosztownie i „rządowo” (z cudzych pieniedzy) 😉
Jak by się w Polsce opłacało budowac statki bez struniemia podatków od ludzi pracy zapieprzających w Biedronce, to by się statki budowało.
Widocznie się nie opłaca.
Może podatki za wysokie? Prawo niejasne?
12 listopada o godz. 15:19 17027
MMK: a wiec nie jestem sam co tak mysli jak Balcerowicz.Niestety polski polski grajdolek jest temu przeciwny i postawil na swoim.Nie przeskoczysz.To dotyczy wszystkich firm panstwowych lub takich gdzie panstwo ma swoje udzialy!
12 listopada o godz. 15:30 17029
„Rzad brytyjski podjal taka decyzje bo wiedzial ze RBS mozna naprawic. Zatrudnili tam fachowcow i RBS jest na drodze do naprwy po czym rzad brytyjski sprzeda swe akcje w RBS. Tak postepuje fachowa i odpowiedzialna wladza.”
Dobry kit.
„82 percent of RBS’ shares are now owned by the UK government, which bought RBS stock for £42 billion, representing 50 pence per share. In 2011, the shares were worth 19 pence, representing a taxpayer book loss of £26 billion. ”
Rządy takie dobre biznesy robią że np kupują akcje 2.5 raza drożej niż były warte 😉
Na koszt podatnika 😉
Ciąg dalszy sukcesów „fachowej i odpwiedzialnej władzy” ilustruje aktualna wycena RBS 😉
12 listopada o godz. 19:57 17037
Panie Kasprowiczu, problem bezrobocia jednym zdaniem rozwiązują ludzie PO rządzącej Polską: „K…, to jest chore, że naszych ludzi czyszczą”. I po co oraz na co Pan się sili, skoro to takie proste?
12 listopada o godz. 21:02 17039
MMK 12 listopada o godz. 15:03
„Proponuje wszelkim wielbicielom interwencji rządowych w prywatne biznesy, aby włożyli _swoją_ kase tam gdzie mają gębe ( a własicwie ręke w cudzej kieszeni) i dofinasowali sami owe przedsiębiorstwa.”
Japonia, Tajwan, Korea Południowa, Singapur, Chiny. W Chinach być może „na dwoje babka wróżyła”, ale w pozostałych krajach raczej nikt nie ma wątpliwości, że „ręczne sterowanie przez rząd” doprowadziło do cudów gospodarczych.
Współcześnie duża część badań naukowych w USA i w Niemczech jest finansowana przez podatników. Interwencjonizm państwowy przybiera różne formy. Subsydia dla farmerów w USA i w UE. Regulowane ceny prądu. Cła, podatki. Zabranianie zagranicznym firmom swobodnej działalności w USA. Wymuszanie na innych krajach dobrych dla USA regulacji handlowo-walutowych. Itd.
Ja nie chcę absolutnej kontroli państwa nad wszystkim ale uważam, że jakaś kontrola musi być. Przykłady państw, które wyżej wymieniłem są za silne aby je zignorować.
12 listopada o godz. 21:49 17040
zza kaluzy:Japonia:_Niemiec by powiedzial :Es war einmal=bylo kiedys.Od 21 lat gosp.Japonii stoi w miejscu.Chiny :dzis akurat podano totalna zmiane polityki gosp.kt.tak niektorzy chwala.Co bedzie dalej=zobaczymy.Nie wiem jak tj.w Korei Pld,,a Singapur to Chiny?
Nie wiem czy Niemcy znowu tak duzo pieniedzy podatnikow pchaja do badan naukowych.Bede do znudzenia pisal:BMW ma osrodek informacyjno-badawczy zatrudniajacy 20.000 ludzi,dalej buduja dla 15.000 i rzad Bawarii ,a coz dopiero Berlina,nie wydal na to ani Centa!
O ile mi wiadom,to finanse USA sa w kieszeniach,w duzym stopniu,szejkow i czesciowo Chin!
Taka uwaga ogolna:powiazania kapitalowe w swiecie sa szalenie skomplikowane i tylko Kagan wie wszystko dokladnie !On jest ale jedyny na swiecie.Przyklad :prawie wszystkie firmy z DAX-u sa pono w minimum 60 % w rekach kapitalu nie niemieckiego.Dla mnie te dyskusje o obcym kapitale w KW sa smieszne!
12 listopada o godz. 22:55 17042
„Współcześnie duża część badań naukowych w USA i w Niemczech jest finansowana przez podatników. Interwencjonizm państwowy przybiera różne formy”
Państwowe finansowanie obszarów gdzie zysk jest długofalowy, a ryzyko zależne od przyszłych wydarzeń politycznych jest całkiem zrozumiałe. Tam biznes nie zainwestuje, bo wyniki wyborów, w perspektywie dekad, są nie do przewidzenia w większości krajów. Mam tu na myśli edukacje, naukę, czy medycynę prewencyjną.
Niech państwo finansuje badania naukowe, ale nich odbywa się to przy współudziale finansowym prywatnych firm które zapewnią przynajmniej cień sensowności owych badań. Tak samo niech państwo zapewni edukację, ale niech wolny rynek wyboru szkoły czy uczelni zapewni konkurencję na tym rynku. Niech państwo finansuje badania przesiewowe na choroby kosztowne w leczeniu (np rak) ale niech badania przeprowadzają prywatne firmy, a obywatele ponoszą konsekwencje olewania owych badań.
Dla mnie to nie jest interwencjonizm, tylko przejmowanie przez państwo ryzyka finansowego tych przedsięwzięć, skądinąd, raczej sensownych, których opłacalność jest zależna od przyszłych polityków.
Ale niech dotyczy to wszystkich podmiotów, a nie jakichś wybranych prywatnych firm, których zarząd przeinwestował w statki, opcje czy derywaty.
Zza Kałuży, jestem ciekaw na czym polegał skuteczny interwencjonizm w przypadkach które wymieniasz (Japonia, Tajwan, Korea Południowa)?
Czy dotyczył dofinansowywania prywatnych przedsiębiorstw wpadających w kłopoty?
Czy też może były to strategie wieloletnie finansowania nauki czy edukacji?
12 listopada o godz. 23:44 17044
Luap 12 listopada o godz. 21:49
„Nie wiem czy Niemcy znowu tak duzo pieniedzy podatnikow pchaja do badan naukowych.”
To zależy. Towarzystwo Maxa Plancka jest nastawione na badania podstawowe i w lwiej części finansowane z budżetu. Towarzystwo Fraunhofera jest nastawione na zastosowania i w dużej części finansuje się „samo” ze zleceń od przemysłu, ale też wykonuje kontrakty rządowe, więc nie wiem, jak oddzielić zapłątę za wykonaną robotę od grantu na badania. W każdym razie Planck jest bardziej a Fraunhofer mniej finansowany z budżetu.
12 listopada o godz. 23:47 17045
@Luap plus oczywiście uczelnie wyższe
13 listopada o godz. 0:30 17047
MMK 12 listopada o godz. 22:55
Zza Kałuży, jestem ciekaw na czym polegał skuteczny interwencjonizm w przypadkach które wymieniasz (Japonia, Tajwan, Korea Południowa)?
Japonia – jedno słowo, a właściwie skrót – MITI.
Taiwan – historia TSMC
Korea – jak z publicznych pieniędzy sfinansowano R&D, publiczną edukację, szczególnie techniczną, powołano do życia prywatne przedsiębiorstwa pod państwowym parasolem, utworzono publiczno-prywatne fundusze R&D, skoncentrowano sią na własnych firmach w przeciwieństwie do przedstawicielstw zagranicznych firm, itd. I tak, oczywiście, że wyciągano za uszy z kłopotów. Zresztą to wielki temat, kryzys z 1997 roku sam dostarcza masy materiałów.
13 listopada o godz. 0:36 17048
Luap 12 listopada o godz. 21:49
„BMW ma osrodek informacyjno-badawczy zatrudniajacy 20.000 ludzi,dalej buduja dla 15.000”
Za Raportem Rocznym BMW 2012:
(wersja angielska, strona 33)
„In 2012 our Research and Innovation network employed
a workforce of more than 10,900 people based in 13 locations
spread over five countries.”
BMW ma w 5 krajach 13 ośrodków badawczych w sumie zatrudniających 11 tysięcy ludzi.
Dalej piszą, że budżet BMW na badania to około 4 mld euro, czyli (za Wikipedią) tyle, co Towarzystw Plancka i Fraunhofera w sumie. 😉
13 listopada o godz. 0:46 17049
@axiom1 – ciekawostka dla Ciebie – w raporcie rocznym BMW za 2012 na stronie 60 masz podział na główne składniki „dodające wartość”, czyli o ile się nie mylę, BMW podaje, ile zysków wypracowała ich skąpo odziana kelnerka.
Employees________________45%
Providers of finance_________11%
Government / public sector___17%
Shareholders_______________9%
Group____________________18%
Minority interest_____________0.1%
Nie bardzo wiem, jak to rozumieć, ale chyba gdzieś coś tu dzwoni.
13 listopada o godz. 1:17 17051
@Luap
Nie wiem, czy jest to dużo czy mało, ale Bawaria pomaga biznesowi finansowo na całą masę sposobów. Na stronie:
**http://www.invest-in-bavaria.com/en/info-centre/publications/flyer-and-broschures.html
masz link do Przewodnika dla Inwestorów, po angielsku i po niemiecku. W wersji angielskojęzycznej na stronach od 122 masz podaną długą listę przeróżnych form pomocy i finasowania udzielanego z kieszeni podatnika. To jest bieżący przewodnik.
W sieci znalazłem dużo łatwiejszą do zrozumienia tabelkę z podobnego przewodnika, ale z roku 2007:
**http://www.bavaria.org/images/05_Business_Development.pdf#page=2&zoom=auto,0,664
Tabelka zaczyna się na stronie 10 pliku, numerowanej jako strona 134 przewodnika.
W artykule Guardiana z 14 March 2011
**http://www.theguardian.com/world/2011/mar/15/bavaria-reinvents-itself-germany-silicon-valley
piszą: (po/after)”1993-94 recession, which knocked its export-oriented industries, and a drop in demand for defence and aerospace, one of the region’s strengths, as the cold war came to an end.
The state of Bavaria came to the rescue, selling €2.9bn (£2.5bn) of shares in government-owned energy and infrastructure companies and pumping the bulk of it into initiatives to nurture hi-tech industries. Bayern Kapital, a subsidiary of LfA Förderbank Bayern, Bavaria’s state bank, was established with €75m in state money to provide venture capital for start-ups, especially in the risky hi-tech sectors.”
A więc kraj Bawaria pomaga, pomaga.
W internetowym drive com.au
autorzy piszą m.in.
„BMW’s manufacturing operations in Germany are heavily subsidised by the Bavarian state”
Nie wiem, czy mają rację czy nie, nie mam już czasu dalej szukać potwierdzeń. W każdym razie napisali to jako komentarz do krytykowania przez gościa z BMW pomocy rządu australijskiego dla swoich fabryk samochodów, wytykając jak rozumiem facetowi z BMW hipokryzję.
13 listopada o godz. 2:51 17053
@ Luap
Luap przeciagnales dyskusje na temat ktory byl walkowany wielkorotnie przeze mnie i przez innych na tym blogu chyba ze sto razy. Luap, w tym czasie gdy USA w roku 2008 wladowalo 700 miliardow USD w wielka trojce producentow samochodow, w tym samym czasie pracownicy Opla dopomnieli sie o podobna pomoc u swojego rzadu. O tym pewno nie czytales? Nie wracaj do tematu ktory byl juz dawno tutaj walkowany. Teraz jest mowa o bezrobociu a nie dofinansowywaniu sektora prywatnego. To juz bylo. Jak masz skleroze to nie jest niczyja wina.
13 listopada o godz. 3:45 17058
@Marcin
Dyskusja z Luapem nie ma sensu, gdyż on wierzy w to, co mu wmawia reżymowa propaganda. Pamiętam takich osobników z PRLu, tyle, że wtedy to byli oni wielką rzadkością. A swoją drogą, to problem bezrobocia jest zwyczajnie nierozwiązywalny w ramach kapitalizmu rynkowego, o czym pisałem na tym blogu nie raz i nie dwa. Niektórzy myślą, że ten problem da się „zlikwidować” przez ograniczenie ilości osób zarejestrowanych w Urzędach Pracy jako bezrobotne. Tyle, że to jest tak samo skuteczne, jak zadekretowanie, że np. wszystkie panie są piękne a wszyscy panowie bogaci, a więc atrakcyjni seksualnie. Oczywiście, że takie dekrety nic nie zmienią, także jeśli chodzi o bezrobocie, gdyż według kryteriów międzynarodowych, czyli bardzo ograniczonej definicji bezrobotnego według Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP, czyli ILO) a używanej w badaniach GUSu (tzw. BAEL), to bezrobotnych w Polsce jest dalej prawie aż dwa miliony, mimo iż wedlug definicji bezrobotnego używanej przez GUS w badaniach BAEL, to wystarczy aby przepracować w tygodniu choćby tylko jedną godzinę, czy też być członkiem rodziny właściciela gospodarstwa rolnego albo innego przedsiębiorstwa, nawet najmniejszego oraz nieprzynoszącego żadnego dochodu, aby nie być uznanym oficjalnie za bezrobotnego. Poza tym, to aby być uznanym za bezrobotnego według kryteriów BAEL, to trzeba co najmniej przez 5 dni w tygodniu szukać pracy, co jeszcze bardziej zawęża ilość bezrobotnych w Polsce, która, jeśli wliczyć te co najmniej dwa miliony Polaków, którzy zostali zmuszeni do emigracji przez upadek polskiej gospodarki po roku 1989, wynosi dziś co najmniej 5 milionów (mniej więcej tyle, ile miejsc pracy straciła Polska od roku 1989), a więc realna stopa bezrobocia w Polsce wynosi dziś co najmniej około 29%, a więc innymi słowy, to sytuacja na rynku pracy jest dziś w Polsce po prostu tragiczna i, co gorsza, nie da się jej nijak rozwiązać w ramach obecnego systemu kapitalistycznej gospodarki rynkowej. Nie pomoże tu przecież ani reforma edukacji, ani też reforma Urzędów Pracy – tu trzeba radykalnej reformy całej gospodarki, aby nastawić ją na tworzenie, a nie, jak dziś, niszczenie miejsc pracy.
Pozdrawiam!
13 listopada o godz. 4:18 17059
@ Ekonom
„A swoją drogą, to problem bezrobocia jest zwyczajnie nierozwiązywalny w ramach kapitalizmu rynkowego, o czym pisałem na tym blogu nie raz i nie dwa.”
W czasach gdy rodzil sie przemysl i praca w fabrykach zaczela byc zrodlem dochodu rodziny mezczyzni pracowalik, podczas gdy kobiety rodzily im dzieci, oraz prowadzily dom. Od tamtego momentu swiat sie wiele zmienil przechodzac rozne fazy rozwoju, w tym automatyzacje, robotyzacje i komputeryzacje. Do tego doszedl globalizm z globalna fabryka w Azji.
Sytuacja na rynku pracy jest o wiele bardziej zlozona niz by wynikalo z prostych analiz prowadzonych po to by udowadniac ze praca jest tylko nie ma chetnych by ja chcieli podejmowac. Poczatkowo kobiety zdobywaly coraz wiecej przyczolkow pracy gdzie z powodzeniem walczyly o ten sam kawalek chleba, z czasem domagajac sie takiej samej zaplaty, mimo iz nie byly w stanie osiagac podobnych wynikow. Sa wiec dzisiaj w armii, strazy pozarnej, czy prowadza samochody ciezarowe. Nie ma takiego systemu ekonomicznego ktory bylby w stanie rozwiazac te kwadrature kola. Trzeba po prostu kiedys powiedziec ze praca bedzie ale w pierwszej kolejnosci dla jednej osoby w rodzinie, a gdy bedziej jej wiecej, wtedy moze podejmowac ja druga osoba. Oczywiscie ze do takich rozwiazan nie dojdzie latwo, dlatego ze feministki zrobia wszystko by to podminowac. Swiat ktory znamy trwa tysiace lat ale ten rodzaj porzadku w ktorym mezczyzni sie bija o prace z kobietami jest czyms co widzimy nie dalej jak 100 lat wstecz. Co bedzie z tym porzadkiem socjalnym trudno dzisiaj przewidziec. Prawdopodobnie tego problemu nikt nie podejmie sie rozwiazac.
Bedzie caly czas dominowala zasada silniejszego. Slabsi beda przegrywac.
Pozdrawiam.
13 listopada o godz. 4:38 17061
@Marcin
1. Trollowanie, ”hejterstwo” oraz ataki ad personam to jest problem podczas każdej dyskusji, także np. na stronach anglojęzycznych, tyle, że tam moderacja jest na ogół szybsza i bardziej profesjonalna. Ale oni mieli przecież swych trolli i “hejterów” znacznie wcześniej niż my!
2. Trudno się też dziwić, że ci, którzy na tym blogu prezentują opcję niemiecką, są jednocześnie mocno antypolscy. Tyle, że przedstawiciele takiej opcji (a wiemy doskonale o kogo tu chodzi) nie powinni mieć po prostu dostępu na polskie blogi oraz polskie fora dyskusyjne. Spróbuj np. wejść na jakieś niemieckie forum dyskusyjne i zacząć tam krytykować Niemcy i Niemców. Nie tylko, że twoje wpisy zaraz znikną, to zainteresują się zaraz tobą smutni panowie w czarnych garniturach… A tym czasem na tym blogu, to opcja niemiecka, a wiec z definicji, antypolska, jest dalej tolerowana. 🙁
Pozdrawiam!
13 listopada o godz. 4:39 17062
Marcin 13 listopada o godz. 2:51
„w tym samym czasie pracownicy Opla dopomnieli sie o podobna pomoc u swojego rzadu.”
Akurat to nie jest prawda. Oni dopominali się, ale wcale się nie dopomnieli. Grosza z kieszeni niemieckiego podatnika Merkel Oplowi nie dała jak tylko zorientowała się, że GM zaraz tę forsę Oplowi zabierze do USA. Odpowiedzią GM – na projekty z Magną i rosyjskim bankiem obarczone ryzykiem kradzieży technologii w Rosji, na które to projekty Merkelowa jakoś chciała dać gwarancje pożyczkowe było rozmyślenie się i „okazanie się”, że jednak Opel/GM dadzą sobie radę bez pomocy rządu niemieckiego.
13 listopada o godz. 4:39 17063
@Luap
1. Nawołujesz do nienawiści do niewierzących, a zapominasz, że najwięcej ofiar w najnowszej historii Europy mają na sumieniu osobnicy mający Boga na swych klamrach do pasów (słynny napis „Gott mit uns”), osobnicy, którzy bombardowali nasze polskie miasta z samolotów oznaczonym czarnym krzyżem, i którzy strzelali do Polaków z czołgów także oznaczonym owym czarnym krzyżem – symbolem niewątpliwie chrześcijańskim. Niestety, ale w imię Boga, pod symbolem krzyża, zamordowano najwięcej ludzi w całej historii naszej planety, w tym też mojego wujka, dosłownie rozstrzelanego przez ogień z niemieckiego samochodu pancernego, oznaczonego oczywiście owym słynnym czarnym krzyżem, kiedy to uzbrojony tylko w butelkę z benzyną, dostał on od niejakiego Żywiciela rozkaz zaatakowania owego niemieckiego, a więc arcychrześcijańskiego samochodu pancernego, podczas nieudanej próby zdobycia przez AK budynków warszawskiej AWF.
2. Zrozum, że Polacy emigrują z Polski dla tego, że nie mogą znaleźć w niej pracy, a nie dla tego, że są oni źle wykształceni, skoro z tym swoim „złym” polskim wykształceniem znajdują oni pracę w UK czy w BRD. Przecież problem bezrobocia istnieje także w Niemczech, w tym w Bawarii, a więc jest on zwyczajnie nierozwiązywalny w ramach kapitalizmu rynkowego, o czym pisałem na tym blogu nie raz i nie dwa. Gdyby niewłaściwy system edukacji był główną przyczyną bezrobocia, to Bawaria, z tym swoim doskonałym przecież systemem edukacji, powinna mieć praktycznie zerowe bezrobocie, a tymczasem jest tam zarejestrowanych obecnie ponad 300 tysięcy bezrobotnych, czyli więcej niż ma mieszkańców Augsburg, trzecie pod względem ilości mieszkańców miasto w tym kraju!
13 listopada o godz. 4:40 17064
@MMK
W Polsce, obiektywnie rzecz biorąc, bardzo opłaca się budować statki, ze względu choćby na dostępność surowców (węgiel na Górnym Śląsku, ruda żelaza w pobliskiej Szwecji oraz Rosji), stoczniowe tradycje, tanią siłę roboczą oraz niskie podatki od firm (CIT). Tyle, że w Brukseli postanowiono, że Polska ma zostać zdeindustrializowana, że ma ona być nie centrum produkcji, a tylko rynkiem zbytu dla firm mających swoje centrale na zachodzie Europy (nie tylko portugalska Biedronka, ale także np. brytyjskie TESCO, niemiecki LIDL czy też francuski Carrefour), źródłem surowców dla zachodnioeuropejskiego przemysłu oraz przed wszystkim źródłem taniej siły roboczej dla gospodarek zachodniej Europy – innymi słowy (pół)kolonią owego zachodu, a głównie Niemiec, największej gospodarki UE. 🙁
13 listopada o godz. 4:48 17065
Kłamstwa, insynuacje, kręcenie, chodzenie w zaparte w temacie o którym nie ma się zielonego pojęcia, pozowanie na ekspertów od wszystkiego, posługiwanie się bardzo zawodną pamięcią a potem upieranie się przy błędzie, odwracanie kota ogonem, sprowadzanie każdego tematu do ideologicznych fantasmagorii bez najmniejszych nawet połączeń z rzeczywistością, filozofowanie o sprawach kompletnie niepraktycznych i do do zastosowania, perorowanie w roli Pana Boga i przestawianie całego świata. Choroba psychiczna albo naturalne zdziecinnienie czyli objaw zaawansowanej starczej demencji.
Plus wielki brak pojęcia o życiu w Polsce.
Po co bezrobotny idzie zarejestrować się do Urzędu Pracy w Polsce w 3-cim roku bezrobocia? Odpowiedz @Ekonom.
13 listopada o godz. 4:54 17066
Ekonom 13 listopada o godz. 4:39
„@Luap
1. Nawołujesz do nienawiści do niewierzących, a zapominasz, że najwięcej ofiar w najnowszej historii Europy mają na sumieniu osobnicy mający Boga na swych klamrach do pasów (słynny napis „Gott mit uns”), osobnicy, którzy bombardowali nasze polskie miasta z samolotów oznaczonym czarnym krzyżem, i którzy strzelali do Polaków z czołgów także oznaczonym owym czarnym krzyżem – symbolem niewątpliwie chrześcijańskim.”
Jakże typowa komusza manipulacja!
Księża ginęli w obozach koncentracyjnych za długość pejsów?
Umiesz śwoku wyjaśnić pochodzenie słowa „nazizm”?
I na koniec może ci nieuku @Luap przetłumaczy znaczenie słów tej piosenki:
Wir sind die fröhliche Hitlerjugend,
Wir brauchen keine christliche Tugend,
Denn unser Führer Adolf Hitler
Ist stets unser Mittler.
Kein Pfaffe, kein böser, kann uns je hindern,
Uns zu fühlen als Hitlers Kinder.
Nicht Christus folgen wir, sondern Horst Wessel,
Fort mit Weihrauch und Weihwasserkessel!
Wir folgen singend unseren Fahnen
Als würdige Söhne unserer Ahnen,
Ich bin kein Christ, kein Katholik,
Ich geh mit SA durch dünn und dick.
Die Kirche kann mir gestohlen werden,
Das Hakenkreuz ist Erlösung auf Erden,
Ihm will ich folgen auf Schritt und Tritt,
Baldur von Schirach, nimm mich mit!
13 listopada o godz. 5:05 17067
„Niestety, ale w imię Boga, pod symbolem krzyża, zamordowano najwięcej ludzi w całej historii naszej planety,”
Komuch broni swoich kamratów-morderców z Sowietów, Chin, Kambodży i tylu innych otaczających ich krain. Plus wszystkich obszarów gdzie się ten rak komunizmu rozpezł, czyli Ameryki Łacińskiej i Południowej.
Komuchy dzierżą mistrzostwo świataco do liczby ofiar. Hitlerowcy tylko co do szybkosci mordowania i precyzji selekcji. Komuchom było wszystko jedno kogo mordują, bo ich pogarda dla istoty ludzkiej była uniwesalna. Ten czy tamten naród – wsio rawno. Hitlerowcy dorobili ideologię wyższości i niższości rasowej i tak zdefiniowali kolejkę narodów do gazu.
13 listopada o godz. 5:17 17068
@Marcin
1.Zgoda, czasy się zmieniają. Dotychczas było tak, że maszyny zastępowały w pracy tylko niektórych ludzi. Głównie zastępowały one ludzi przy najprostszych pracach, a więc pracę tracili dotąd, na skutek postępu technicznego, głównie pracownicy najmniej wykwalifikowani, a przy okazji wdrażania nowych maszyn do fabryk, pojawiały się atrakcyjne, dość dobrze płatne posady dla osób obsługujących te maszyny. Ale obecnie wchodzimy w zupełnie inną epokę, epokę, w której maszyny zaczynają „myśleć”, a więc zastępują one także pracę umysłową – na początek jej prostsze odmiany, np. pracę kasjera w banku czy też w sklepie, ale wkrótce zaczną ona zastępować także menedżerów oraz projektantów, a wtedy ten cały obecnie nam znany koncept gospodarki opartej na zatrudnieniu ludzi wymagać będzie radykalnej zmiany.
2. Dawniej kobiety też pracowały. To jest tylko mit, rozpowszechniany przez skrajną, „leseferystowską” prawicę, że dawniej robotnik mógł utrzymać całą swoją rodzinę. Wystarczy przeczytać np. powieść ZIEMIA OBIECANA Reymonta, albo obejrzeć film Wajdy pod tym samym tytułem, aby znaleźć prawdziwy obraz XIX-wiecznego kapitalizmu, w którym mężczyźni pracowali w przemyśle ciężkim, np. w hutach, kobiety w przemyśle lekkim (np. włókienniczym), a 7-letnie dzieci pracowały w kopalniach, nawet na przodku, gdyż będąc mniejszymi niż dorośli, wystarczały im znacznie niższe chodniki.
3. Problem bezrobocia pojawił się wraz z kapitalizmem, a więc też zniknie on wraz z kapitalizmem. Zniknie on tak samo, jak znikł problem niewolnictwa – nie dla tego, że niewolnictwo było amoralne, ale dla tego, że było ono mniej wydajne niż kapitalizm, dla tego, że przymus ekonomiczny stosowany w kapitalizmie jest bardziej efektywny niż przymus fizyczny stosowany w niewolnictwie oraz w feudalizmie.
4. W każdym ustroju opartym na własności prywatnej (szeroko rozumianego) kapitału obowiązuje zasada dominacji silniejszego ekonomicznie (a co za tym idzie, także fizycznie, jako że w ustrojach opartych na prywatnej własności kapitału siłę fizyczną można kupić). Ale kiedy postęp technologiczny zredukuje cenę praktycznie każdego towaru do zera, poprzez eliminację pracy ludzkiej oraz udostępnienie nowych, praktycznie darmowych źródeł energii, to zniknie sens prywatnego posiadania kapitału, a więc znikną także i różnice ekonomiczne między ludźmi, co spowoduje automatyczne niejako zniknięcie owej dominacji silniejszego nad słabszym. Tyle, że ludzkość może takiej chwili nie doczekać, jeśli szybciej dojdzie do katastrofy ekologicznej, spowodowanej np. konfliktem nuklearnym albo też jakąś globalną epidemią, spowodowaną postępami inżynierii genetycznej (uwolnienie GM wirusów albo bakterii, albo też klęska nieurodzaju spowodowana powszechnym używaniem GMO, które w pewnym momencie przestaną się rozmnażać ze względu na wprowadzone do nich modyfikację, uniemożliwiające ich rozmnażanie, aby zmusić tym sposobem rolników do kupowania ziarna siewnego). Kapitalizm może się więc okazać finalnym ustrojem, tyle, że w inny sposób niż to głoszą ortodoksyjni ekonomiści, jako że tylko w kapitalizmie ludzkość jest zdolna do wyprodukowania narzędzi swojej całkowitej zagłady.
Pozdrawiam
13 listopada o godz. 5:36 17069
@zza kałuży
1. W Ameryce (a wiec także z Ameryce Łacińskiej) mordowali zawsze tylko i wyłącznie Chrześcijanie. Od czasów hiszpańsko-portugalskiej konkwisty, po krwawą interwencję CIA w Chile, popartą zresztą przez Watykan (np. wizyta JPII u Pinocheta).
2. Zarówno Mussolini (Traktaty Laterańskie) jak też i Hitler (konkordat), doszli do władzy dzięki poparciu Watykanu. Ale ty jesteś odporny na fakty… 🙁
3. Cała góra S.A. została zlikwidowana przez Hitlera (tzw. noc długich noży), głównie za to, że byli oni antychrześcijańscy oraz antykapitalistyczni.
4. W obozach niemieckich ginęli głównie Żydzi. Księża katoliccy byli tam wyjątkami – trafiali do tych obozów tylko ci księża, którzy nie słuchali się Watykanu, który popierał przecież Hitlera do końca, a nawet i dłużej (to Watykan zorganizował przecież przerzut nazistowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej).
4. Już ci tłumaczyłem, że w Polsce nie ma większego znaczenia ilość osób zarejestrowanych jako bezrobotne w urzędach pracy, jako iż olbrzymia ilość bezrobotnych w Polce nie prawa do zasiłku. Liczy się więc tylko ilość bezrobotnych według definicji ILO (MOP), czyli inaczej według badań GUSu (BAEL). Ale ty nie chcesz zrozumieć jak się liczy bezrobocie. Wolisz chamskie ataki ad personam. 🙁
13 listopada o godz. 5:56 17071
@ Ekonom
Nie masz racji. Jeszcze jedno pokolenie wstecz, zaraz po wojnie nowoscia byla praca kobiet jako kierowcow, nawet byla moda na traktorzystki. W wojsku polskim nie bylo kobiet. Owszem byly robonice w przedzalniach, ale to bylo tylko tam gdzie kobietom lepiej odpowiadal ten rodzaj pracy. Przed wojna
nie do wyobrazenia bylo zeby dwie osoby w rodzinie pracowaly. Przegladnij swoich przodkow i na tej podstawie buduj swoje opinie a nie na teoriach.
Ja moge z przykladu mojej rodziny powiedziec ze jak daleko siegne w drzewo genealogiczne to babcie byly gospodyniami domowymi. Inna sprawa jest to ze nie bylo dobrobytu i czesto dzieci pracowaly, ale to glownie w rodzinach wielodzietnych gdzie te dzieci mialy prace najczesciej w gospodarstwach rolniczych. Przemysl nie byl w stanie zagospodarowac dzieci, bo pracy nie bylo nawet dla mezczyzn. Historia ruchu feministycznego zaczela sie wlasnie od sprawy zawodowej kariery kobiet.
13 listopada o godz. 5:58 17072
@ Ekonom
„W Ameryce (a wiec także z Ameryce Łacińskiej) mordowali zawsze tylko i wyłącznie Chrześcijanie. Od czasów hiszpańsko-portugalskiej konkwisty, po krwawą interwencję CIA w Chile, popartą zresztą przez Watykan (np. wizyta JPII u Pinocheta).”
Znowu przeginasz. Zostaw religie w spokoju, sam pisales ze jest tematem bezrobocie. Jak chcesz propagowac ateizm to od tego jest blok Kowalczyka.
13 listopada o godz. 9:07 17077
@Marcin
1. To nie ja zacząłem tą uboczną dyskusję na tematy religijne…
2. Po wojnie w Polsce brakowało rąk do pracy, a więc zachęcano kobiety aby podjęły one pracę w typowo męskich zawodach, a poza tym, to dzięki zatrudnieniu kobiet, to polska rodzina mogła wyżyć, gdyż np. podczas Planu 6-letniego spadły w Polsce płace realne, ale dzięki zarobkom kobiet (żon), realne dochody rodzin wtedy wzrosły, tyle że ekstensywnie, czyli kosztem zatrudnienia kobiet. Podobnie było zresztą z zatrudnieniem kobiet podczas wojny w Ameryce, Australii i w Anglii, gdzie kobiety pracowały przy produkcji uzbrojenia, a więc w typowo męskich zawodach, jako iż mężczyźni potrzebni byli wówczas głównie na froncie.
3. Akurat w LWP (Ludowym Wojsku Polskim) to było sporo kobiet. Po wojnie na ogół w administracji i w wojskowej służbie zdrowia, ale podczas wojny to były one obecne nawet na pierwszej linii boju (tzw. Platerówki).
4. Uważasz więc, że w Łodzi to kobiety utrzymywały całe rodziny? Przed wojną stosunkowo mało kobiet pracowało w polskim przemyśle, gdyż ten przemysł był słabo rozwinięty, a więc oferował on małą ilość miejsc pracy. Oczywiste jest więc, że związki zawodowe w takiej sytuacji naciskały na zarządy firm, aby w pierwszej kolejności zatrudniać mężczyzn, jeśli się oni tylko do tej pracy nadawali. Ale przemysł Łodzi, wówczas drugiego pod względem wielkości miasta w Polsce (po Warszawie) oraz drugiego ośrodka przemysłowego II RP (po Górnym Śląsku wraz z Zagłębiem Dąbrowskim), był praktycznie oparty na pracy kobiet. Akurat wiem sporo na ten temat, gdyż jestem Łodzianinem, specjalistą od ekonomiki przemysłu i geografii oraz historii ekonomicznej.
5. Fabrykanci bardzo zaś chętnie zatrudniali dzieci, jako iż można było owym dzieciom mniej płacić niż dorosłym. Tyle, że w II RP to na przeszkodzie zatrudniania dzieci w przemyśle stało prawo, wprowadzone zaraz po rosyjskiej rewolucji, kiedy to kapitał popuścił trochę, obawiając się wybuchu rewolucji także i w Polsce. Do dziś zaś są dzieci zatrudniane na calym świecie w rolnictwie, głównie w rodzinnych gospodarstwach rolnych. Tak jest nawet w relatywnie bogatej Australii, gdzie wręcz klęską narodową są dziś wypadki, którym ulegają dzieci farmerów np. przy obsłudze maszyn rolniczych.
6. Pierwsze feministki to były z reguły znudzone paniusie z tzw. dobrego towarzystwa, które albo były starymi pannami, albo też którym się w domu nudziło, a więc szukały one rozrywki poza domem, także poprzez podjęcie pracy zawodowej oraz działalności politycznej. Ale przecież wiadomo, że feministki reprezentują góra tylko kilka procent wszystkich kobiet oraz że pochodzą one praktycznie tylko z wyższych warstw społecznych, czyli z klasy wyższej oraz zamożniejszej burżuazji (klasy średniej). Ale dyskutowanie na ten temat jest przecież także odejściem od tematu tego blogu, chyba, że uznamy, że zatrudnianie kobiet powoduje wzrost bezrobocia, nie tylko wśród mężczyzn.
Pozdrawiam!
13 listopada o godz. 9:27 17078
A teraz w 100% na temat. Obawiam się, że Gospodarz zacznie znów polecać samozatrudnienie, czyli tzw. działalność gospodarczą (zakładanie małych, na ogół jednoosobowych mikro-firm), jako uniwersalne lekarstwo na bezrobocie. Ale przecież jeśli ktoś nie ma pracy, czyli że nie nadaje się do pracy u kogoś w aktualnych warunkach rynkowych, to jak może się ta osoba sprawdzić jako przedsiębiorca?
Przykładowo: Evans i Leighton („Some Empirical Aspects of Entrepreneurship” w: Acs Z. L. i Audretsch, D (ed.) „The Economics of Small Firms. A European Challenge” Doordrecht: Kluwer 1990 s. 80) stwierdzili, że „najbiedniejsi proletariusze, czyli bezrobotni, pracownicy otrzymujący najniższe wynagrodzenia oraz osoby, które najczęściej zmieniają pracę, są tymi, którzy najprawdopodobniej przechodzą do pracy na swój własny rachunek. Jest to zgodne z poglądem niektórych socjologów, że tacy „odmieńcy” (“misfits’) są zmuszani (przez warunki panujące na rynku pracy) do podjęcia pracy na swój własny rachunek, czyli inaczej do samozatrudnienia”.
Ponadto Arkadiusz Koperek w “Wynagrodzenia w małych, średnich i dużych przedsiębiorstwach w 2007 roku” stwierdził w roku 2009, że “wielkość przedsiębiorstwa ma istotny wpływ na wysokość wynagrodzenia. Ogólna tendencja jest taka, że płace rosną wraz z wielkością firmy. Najmniejsze dochody mają pracownicy w mikro-przedsiębiorstwach, gdzie mediana płacy wynosi 2100 PLN, a największe w firmach zatrudniających ponad 1000 osób (3900 PLN). Wielkość firmy determinuje również zarobki na poszczególnych stanowiskach”.
(pracuj.pl/zarobki-wynagrodzenia-raporty-wynagrodzenia-w-przedsiebiorstwach-2007.htm#top)
Tak więc własna firma jest być może rodzajem sposobu na brak pracy, ale także najmniej efektywnym sposobem walki z bezrobociem, jako iż mikro-firmy, czyli te, które zatrudniają najczęściej tylko jedną osobę (czyli swego “właściciela”) są na ogół tymi, które najczęściej bankrutują oraz tymi, które oferują najgorsze warunki pracy i płacy. Politykom i naukowcom, mającym najczęściej zapewnione bezpieczne oraz wysokopłatne etaty w sektorze państwowym, zbyt łatwo przychodzi zaś dziś wyliczanie zalet samozatrudnienia, ale poza nielicznymi przypadkami (lekarze i prawnicy, czyli tzw. zawody korporacyjne), to ci, którzy najbardziej zachwalają samozatrudnienie są, z reguły, zatrudnieni w sektorze państwowym na dobrze opłacanych i relatywnie bezpiecznych stanowiskach, a wiec w praktyce, to nigdy nie zgodzili by się oni na dobrowolne odejście z tzw. budżetówki i podjęcie pracy na swój własny rachunek.
13 listopada o godz. 9:28 17079
@ Ekonom
„chyba, że uznamy, że zatrudnianie kobiet powoduje wzrost bezrobocia, nie tylko wśród mężczyzn.”
Kaesjot napisal o dzieleniu sie praca. Ja chce tu zauwazyc ze narzekamy na coraz mniejsza dzietnosc spoleczenstwa polskiego, a to jest problem dla przyszlych pokolen, oraz dla biologicznego przetrwania narodu. Uwazam ze liberalizm zachodu jak chodzi o sprawy rodziny poszedl za daleko i dlatego coraz czesciej rodziny decyduja o nie decydowaniu sie na dziecko. Jak mowia: za drogo kosztuje. Jest czesto widziany obraz rodziny: on, ona i pies.
Kobiety coraz bardziej chca byc zabezpieczone w takich czasach gdy malzenstwo nie jest stabilne dla nich, bo w zasadzie od poczatku staraja sie pracowac zawodowo, nie rezygnujac z tej pracy jak ja oczywiscie maja nawet gdy rodza dzieci. Nie mam pojecia jaki procent kobiet pracuje zawodowo w Polsce, ale uwazam ze gdyby byly wyzsze place i rodzina bylaby w stanie calkiem dobrze funkcjonowac z jednej pensji, wowczas zwolnily by sie miejsca pracy dla mezczyzn bezrobotnych i w ten sposob poprawila by sie sytuacja w zakresie bezrobocia. Gdy oboje rodzicow pracuje, dzieci najczesciej wychowuje ulica. Czesc z nich wychowa sie na ludzi, ale bywa inaczej i caly wysilek czyniony dla zapewnienia finansowych srodkow na coraz to nowe prezenty dla tych dzieci, czesto konczy sie katastrofa. Watek czy kobiety zamezne powinny pracowac nie jest nowy. On wraca jak bumerang ale nigdy poza dyskusje.
To jest co chcialem dodac jako uzupelnienie do tematu bezrobocia.
Poza tym jeszcze gwoli ze tak powiem nadmienienia zdajemy sobie sprawe ze technologia ciagle nie jest w pelni wykorzystujaca pracy w domu. Kobiety ktore posiadaja zawody pozwalajace pracowac przez internet z racji cyklicznosci zajec domowych moglyby w wolnych chwilach pracowac z domu, co dotad jest tylko marginesem, a przeciez sa to rezerwy. Pozdrawiam.
13 listopada o godz. 9:35 17081
@ Ekonom
„Ogólna tendencja jest taka, że płace rosną wraz z wielkością firmy.”
Oczywiscie to jest zwiazane z kosztami uzbrojenia stanowiska. Wlasciciela malej firmy nie stac na kupno maszyny, nie mowiac juz wielu ktorych wartosc czesto idzie w setki tysiecy. Poza tym my tutaj caly czas sie koncentrujemy na produkcji towarow rynkowych. Tymczasem kraje takie jak Niemcy, Japonia, czy Korea Poludniowa znaczna czesc swojego potencjalu przemyslowego maja skoncentrowana na produkcji maszyn i urzadzen. Tego nie da sie produkowac w jedno, albo kilkuosobowych firmach, bo zanim sie zdobedzie renome, trzeba wyrastac na potentata w branzy, a wejscie do niej jest jak wejscie do ekskluzywnego klubu, gdzie trzeba sie zaprezentowac dobrobkiem i przede wszystkim majatkiem. Tego Polsce brakuje i dopoki sie nie zacznie traktowac na miare przykladowych krajow, o wielkich ambicjach trzeba zapomniec. Pozdrawiam.
13 listopada o godz. 10:21 17086
Łamię obietnicę, ale
@zza kałuży
Gratulacje za tekst o BMW, bez żadnych ukrytych myśli. Natomiast o Stoczni Szczecińskiej wiem inaczej. Szefowie zostali aresztowani za „działanie na szkodę firmy” co przy zwykle oznacza upadek u wykupienie masy upadłościowej przez podstawione firmy „swoich”. Przyczyną nie były zmiany kursu tylko to, że firmy rozwijała nowy, przyszłościowy typ statku, zbiornikowce dla chemii(?) i jak zwykle trwało to dłużej niż przewidywano. Firma poprosiła o pożyczkę na przetrwanie przez 3 miesiące, raptem 50 mln. Dzisiaj dostałaby to z Brukseli a wtedy załatwiało się to inaczej. Prokurator, areszt i przejęcie majątku. Tak samo zresztą robiły banki, czasami nawet bez państwowej pomocy.
Dzisiaj w Stoczni Gdańskiej jest inaczej: Powstała prywatna „nasza polska” i za państwowe kredyty wygrywa przetargi z Gdańską a w tej Związki żądają podwyżek. Widać poprawę a mentalność i skutek bez zmian.
@Ekonom.
Masz absolutnie rację. Należy natychmiast zablokować wszystkich wrogów komentujących z Niemiec i zagranicy. A zacząć od tych, co najdalej, czyli zablokować wszystkie IP z Australii. Wiesz, jak by to ulżyło i poprawiło poziom komentarzy? Zakaz dla reszty już by nie był potrzebny. Dzięki Twoim pomysłom.
13 listopada o godz. 13:27 17092
@ZWO
A gdzie ja postulowałem wprowadzenie na tym blogu cen-zu-ry PREWENCYJNEJ, czyli blokowanie („banowanie”) poszczególnych osób (adresów)? Odróżnij także usuwanie wpisów naruszających prawo, regulamin blogu oraz netetykietę, od usuwania wpisów za to, że reprezentują one inny punkt widzenia niż twój.
13 listopada o godz. 13:43 17093
zza aluzy,po kolei:
1:Japonia:zdaniem medrcow zastoj gospodarczy ,to takze wynik nieprawidlowej polityki gosp. MITI:finansowanie eksportu i ograniczanie importu i to zahamowalo Japonie,powtarzam,juz 21 lat:do tego deflacja!
2.Max-Planck-Gesellschaft:stwierdzisz ze finasowanie przez rzady RFN to male piwo!A przy okazji stwierdzisz,co wkolko do znudzenia staram sie na tym blogu pokazac,ze i tu jest pelna decentalizacja ,takze finansowania! O finansowaniu uczelni masz racje,choc zaczeto na ten temat dyskutowac ,czy nie wzorowac sie na USA!
3.BMW-Inforationstechnologiezentrum:przedtym Bilder zu:_zobacz to sobie przez Google.Nie znam angielskiego,polegam na prasie miejscowej!Jak kiedy bedziesz w Monachium ,obejrzyj to sobie!
13 listopada o godz. 13:50 17095
zza Kaluza c.d.
4.Brawo z ta religia,ale ja nie bede mu tego tlumaczyl.26.02.br.doszedlem do wniosku, ze pisze tak bzdury i nie zamierzam dyskutowac z pieniaczem:jestem bez szans.Marcin = Kagan.Nie kapuje wyskokow axioma i tez od chyba 10 dni nie odpowiadam.Dodam z ta religia:w RFN gdyby cos takiego gadal w obecnosci zlosliwego Niemca:ten skierowalby go do lekarza!
13 listopada o godz. 14:13 17097
@Marcin
1. Dzielenie się pracą jest oczywiście dobrym pomysłem, ale obawiam się, że niezgodnym z duchem (ideą) kapitalizmu rynkowego. Poza tym, to obawiam się, szczególnie czytając większość wpisów na tym blogu, że Polacy do tego dzielenia się pracą jeszcze nie dorośli.
2. Dziecko kosztuje dziś coraz drożej, gdyż nie jest ono dziś na tzw. Zachodzie, jak dawniej – inwestycją zapewniającą rodzicom utrzymanie na starość, a tylko workiem bez dna, który połyka, z roku na rok, w miarę jak dziecko rośnie, coraz więcej pieniędzy. Poza tym, to dobrze, że coraz mniej ludzi na Zachodzie decyduje się na dziecko, gdyż na Zachodzie najszybciej odczujemy skutki pełnej automatyzacji, a to oznacza, że coraz mniej ludzi będzie potrzebnych dla utrzymania cywilizacji. A nie chodzi nam chyba o „produkowanie” ludzi z góry zbędnych, ludzi, dla których z góry wiadomo, że nie znajdziemy pracy.
3. Zgoda, gdyby w Polsce były wyższe płace, a więc przeciętna polska rodzina byłaby w stanie całkiem dobrze funkcjonować z jednej pensji, to wówczas zwolniły by się liczne miejsca pracy dla obecnie bezrobotnych mężczyzn i w ten sposób poprawiła by się sytuacja na polskim rynku pracy. Ale na jak długo ona by się ona w ten sposób poprawiła? Przecież niedługo to pracy dla ludzi w ogóle nie będzie, o czym mowa jest dalej.
4. Zgoda, że wątek czy kobiety zamężne powinny pracować zawodowo, czy też nie, nie jest nowy, że wraca on jak bumerang, ale problem jest w tym, że niedługo taka dyskusja straci sens, gdyż pracy nie będzie praktycznie dla nikogo. Oczywiście mowa jest tu o pracy prawdziwej, czyli produkcyjnej, pracy przynoszącej realne efekty, a nie np. o pracy w urzędach, polegającej głównie na tworzeniu, przekładaniu oraz archiwowaniu całkowicie zbędnych dokumentów.
5. Praca w domu. Niby dobry pomysł, ale wtedy pracownicy nie mają ze sobą kontaktu, co utrudnia wymianę doświadczeń oraz zarządzanie nimi. Praca w domu będzie więc raczej zawsze marginesem, z jednej strony dla tzw. wolnych zawodów, a z drugiej dla najprostszych prac „chałupniczych”, gdzie nie są wymagane praktycznie żadne kwalifikacje poza np. elementarnymi umiejętnościami obsługi komputera. Być może się mylę, ale obawiam się, że nie…
6. Oczywiście, że w małych firmach typu „mum & dad” da się produkować tylko najprostsze wyroby „low tech”. Chodzi tu nie tylko o zbyt małą skalę produkcji, która utrudnia korzystanie z benefitów związanych z podziałem pracy, ale też o to, że małe firmy nie mają kapitału ani też „know how” oraz mają one (na ogół) bardzo poważne problemy z marketingiem (znów brak kapitału oraz know how), a więc z góry są one skazane na klęskę, o czym zresztą już pisałem i to nie raz i nie dwa.
7. Oczywiste jest też, że Polska powinna brać przykład z takich krajów jak np. Korea Południowa, która w czasie, w którym Polska praktycznie pozbyła się własnego przemysłu, rozwinęła swój własny przemysł i to tak, że stał się on jednym z najpotężniejszych na świecie. Idealnym wręcz przykładem jest tu przemysł stoczniowy, tak tu wyszydzany przez zwolenników deindustrializacji Polski, jako „produkcja wanien z silnikiem”. A tymczasem to Korea Południowa doskonale dziś prosperuje na produkcji oraz eksporcie na cały świat owych „wanien z silnikiem”, i to bynajmniej nie dla tego, że płace oraz podatki są w Korea Południowej niskie. 8. Ale kiedy ja postuluję odbudowę polskiego przemysłu, w tym stoczniowego, to zaraz się mnie na tym blogu wymyśla od „tępych komuchów”. 🙁
9 A ja pamiętam, że kiedy Polska chciała po II Wojnie Światowej zbudować (praktycznie od podstaw) swój przemysł stoczniowy i poprosiła Duńczyków o poradę, to oni odpowiedzieli, że Polacy nie potrzebują przecież budować statków, jako iż mogą oni kupować je w Danii za węgiel i kartofle. Niestety, ale po roku 1989 to polskie władze usłuchały takich „dobrych” rad płynących z Zachodu, a więc zdecydowały się one na likwidację polskiego przemysłu, a co a tym idzie, także polskiej myśli technicznej oraz polskiej nauki (rozumianej jako nauki ścisłe oraz techniczne). A przecież kraj bez własnego przemysłu, bez własnej myśli technicznej i bez własnej nauki skazany jest z góry na drugo, a nawet i trzeciorzędną rolę w międzynarodowym podziale pracy, czyli na rolę (pół)kolonii – rynku zbytu na towary produkowane w lepiej rozwiniętych państwach oraz źródła surowców i taniej siły roboczej dla owych lepiej rozwiniętych państw. 🙁
Pozdrawiam!
13 listopada o godz. 14:19 17098
@Luap
Niemcy zapomnieli jak to pod znakiem krzyża zaatakowali Polskę w roku 1939. Poza tym, to Niemcy są dziś jednym z najmniej religijnych krajów świata. I odkąd to każdy Niemiec może kierować kogoś do lekarza? Odkąd to w Niemczech znów zlikwidowano wolność wypowiedzi?
A co do Japonii, to poczytaj o Plaza Accords, a może coś ci się wyjaśni… Choć raczej śmiem wątpić!
13 listopada o godz. 14:34 17099
zza kaluzy:5.Premer Baw arii p.Seehofer przy kazdej okazji mowi o szkolnictwie;temu rzadowi prawie wszystko sie udaje,co do konca sam nie potrafie ocenic.
6.Jeszcze relgia:nie wiedzialem ,ze ta piosenka Hitlerjugend,ktorej nie znam,byla spiewana w Norymberdze w 1934.Ten Kagan,pisz,pisz itp.nawet udajac tzw.intelektualiste warszawskiego nie kapuje dlaczego Wehrmacht mial na Pasach napis : Gott mit uns.Ja nie zamierzam mu to wyjasniac.
13 listopada o godz. 14:41 17100
7.zwo-mala zlosliwosc z mojej strony:nie denrwuj sie .Bawaria wg.Ciebie to zadupie,a Ty dyskutujesz z warszawskim medrcym!Po co!!!
I pytanie do Ciebie:jakie statki na Zachod i gdzie eksportowano za komuny ???Gdzie moge to przeczytac??????
8.camel.tak duzo piszesz,a nie potrafisz odp.na moje pytanie z 12.11. 12.58h!
13 listopada o godz. 22:57 17109
„Japonia – jedno słowo, a właściwie skrót – MITI.”
Zza kałuży, poczytałem odrobinę o konkretach działalności i większość dokumentów określa MITI jako blokującą napływ inwestycji i technologii [1], mającą mniejszy udział w finansowadniu R&D niż sektor prywatny.
http://www.pirp.harvard.edu/pubs_pdf/bloom/bloom-p84-6.pdf
[1]: Casusy nieudanego blokowania transferu technologi półprzewodnikowej do Sony, czy blokowania eksportu japońskich samochodów do USA
13 listopada o godz. 23:02 17110
Czy wręcz całkiem inne przyczyny boomu Japońskiego
http://www.econlib.org/library/Enc/Japan.html
negujące zasługi MITI.
13 listopada o godz. 23:11 17111
Stopień inwestycji państwowych w R&D (lata ’70) w w Japonii to 28%, znacznie mniej niż w USA czy Europie. Francja to 58%.
http://object.cato.org/sites/cato.org/files/serials/files/cato-journal/1984/11/cj4n2-8.pdf
14 listopada o godz. 0:48 17117
@Luap
1. Masz rację, że obecnemu premierowi Bawarii tylko prawie wszystko się udaje. Np. nie udaje mu się zwalczyć bezrobocia w Bawarii, które przekracza tam obecnie (według sztucznie zaniżonych danych oficjalnych) 300 tysięcy osób – kraj znacznie mniejszy ludnościowo od Polski – zaledwie 12.5 mln osób, czyli ponad 3 razy mniej niż Polska, a bezrobocie jest tam mniejsze w liczbach bezwzględnych tylko około 6 razy niż w Polsce, co daje w przybliżeniu stopę bezrobocia dwa razy niższą niż w Polsce – lepiej, ale też i nie rewelacyjnie, jak na kraj o doskonałym systemie edukacji oraz (podobno) kwitnącej gospodarce…
2. Baldur von Schirach dość szybko (już w roku 1940) przestał być wodzem Hitlerjugend, jako iż Hitlerowi niewygodne stały się takie antyreligijne piosenki w sytuacji, gdy polegał on na coraz większym poparciu Watykanu w planowanej przez siebie “krucjacie” przeciwko “bezbożnemu” bolszewizmowi.
3. Hasło „Gott mit uns”, czarne krzyże na samolotach Luftwaffe oraz pojazdach pancernych Wehrmachtu itp. religijne (chrześcijańskie) parafenalia i insygnia wyraźnie wskazywały na sojusz ołtarza (chrześcijańskiego) oraz tronu (hitlerowskiego) w III Rzeszy, sojuszu który przetrwał, jak to już pisałem, upadek III Rzeszy, jako iż Watykan zorganizował przecież przerzut nazistowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej oraz pomagał władzom RFN, w tym głównie arcykatolickiej Bawarii, w ukrywaniu nazistowskich zbrodniarzy.
Hochachtungsvoll!
14 listopada o godz. 1:13 17119
@Luap
Pytasz się, „jakie statki na Zachód i gdzie eksportowano za komuny i gdzie możesz to przeczytać? Oto odpowiedź (niepełna, ale dająca niezakłamany obraz ówczesnej rzeczywistości) na przykładzie Stoczni Gdańskiej:
1. W 1967 zbudowano w niej dla armatora norweskiego prototypowy statek typu B459 o nośności 2280 ton („Gdańsk”) – tzw. „paragrafowiec” czyli statek dostosowany do przewozu drobnicy, ładunków masowych i drewna w ilości ograniczonej przepisami rejestrowymi tonażu. W ciągu dwóch lat dostarczono do Norwegii aż 6 takich statków.
2. W 1968 roku zbudowano dla Norwegii jeden paragrafowiec typu B448 o jeszcze bardziej skomplikowanym wyposażeniu, dostosowany do żeglugi w Kanale Sueskim, Panamskim oraz na amerykańskich Wielkich Jeziorach.
3. W latach 1975-1976 dostarczono armatorowi meksykańskiemu 6 nowoczesnych tzw. sejnerów tuńczykowych typu B415.
4. W grudniu 1970 roku przekazano brazylijskiej marynarce handlowej prototyp drobnicowca-kontenerowca typu B444 „Amaralina”, który w tym czasie był jednym z najnowocześniejszych statków na świecie.
5. Od 1970 roku Stocznia Gdańska rozpoczęła budowę statków przeznaczonych do transportu kontenerów. Początkowo były to zmodyfikowane drobnicowce typu B444, następnie – w poprawionej wersji – B434 (o nośności 12 000 ton) a przekazywane były one dla armatorów z Brazylii, Kolumbii i Ekwadoru.
6. W latach 1973-1979 zbudowano w Gdańsku podobne jednostki typu B438 dla Polskich Linii Oceanicznych oraz dla Brazylii.
7. Od połowy lat 1970tych Stocznia Gdańska produkowała klasyczne kontenerowce komorowe typu B463 o nośności 23 400 ton i pojemności 1416 TEU dla armatorów z Europy Zachodniej (RFN, Holandia, Francja, Wielka Brytania).
8. W roku 1977 zbudowano dla armatora fińskiego pierwszy pojazdowiec typu B489 o nośności 8840 ton.
9. Stocznia zbudowała w latach 1980tych, choć z ogromnymi problemami, prom pasażersko-samochodowy „Stena Scandinavica” (ukończony przy udziale obcych firm w 1987 roku).
10. W latach 1980tych budowano tam unikatowy żaglowy statek wycieczkowy „Gwarek”. Z braku funduszy nie został on jednak ukończony, a jego kadłub przez kilka lat rdzewiał w jednym z basenów Stoczni Gdańskiej, po czym został sprzedany za granicę oraz przebudowany tam na luksusowy statek wycieczkowy jako pięciomasztowy żaglowiec, który pływa od 2001 po morzach świata jako „Royal Clipper”.
Więcej danych – patrz Lista Referencyjna Stoczni Gdańskiej.
14 listopada o godz. 1:26 17120
@MMK
Główną przyczyną japońskiego „cudu” gospodarczego była polityka interwencjonizmu państwowego (MITI) połączona z otwarciem rynku amerykańskiego dla japońskich samochodów, telewizorów, aparatów fotograficznych, zegarków itp. wyrobów. Ale to się później przekształciło w zależność Japonii od eksportu (głównie do USA), a więc kiedy po przegraniu wojny z Wietnamem USA popadły w ogromne długi związane z finansowaniem tej przegranej oraz bardzo niepopularnej wojny na kredyt oraz przez „psucie” dolara (czyli przez inflację), to rząd USA postanowił uratować swoją gospodarkę poprzez ograniczenie importu z Japonii, także poprzez rewaluację jena, co uczyniło eksport z Japonii mało konkurencyjny cenowo. Ta redukcja eksportu została narzucona Japonii w latach 1980tych poprzez tzw. Plaza Accords, a spowodowała ona koniec japońskiego „cudu” gospodarczego oraz pojawienie się w Japonii bezrobocia. Japońskie firmy zaczęły oczywiście omijać te amerykańskie ograniczenia, przenosząc swą produkcję do Chin, ale przez to pogrążyły one japońską gospodarkę w długotrwałej recesji, co spowodowało także pojawienie się w Japonii problemu bezrobocia długoterminowego – wracamy więc do tematu tego blogu czyli bezrobocie jako skutek deindustrializacji.
14 listopada o godz. 6:30 17127
@Luap
S+P Stocznia Szczecinska – przyklady exportu na Zachod:
1. W roku 1969 zwodowano w niej masowiec ‘Azteca’ przeznaczony dla armatora meksykanskiego.
2. W polowie lat 1970tych zbudowano w niej chemikaliowiec ‘Bow Fortune’ dla armatora norweskiego.
3. W latach 1970tych zwodowano w niej takze szereg statkow dla armatorow z Norwegii, Portugalii, Iranu i Mexyku.
Wiecej: Agnieszka Zaremba Zmiany Produkcyjne Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego w Latach 1957–1970. Wokół Zamówień Związku Radzieckiego i Państw Zachodnich
14 listopada o godz. 7:07 17129
Ponadto:
W okresie od maja 1958 do 1963 roku w stoczni w Gdańsku zbudowano dwa dziesieciotysieczniki typu B-54 – m/s „Rhin” i m/s „Rhône”. Trafiły one pod banderę Szwajcarii (kraju, który posiada największą flotę pełnomorskich statków handlowych, nie mając w ogóle dostępu do morza). M/s „Rhône” miał początkowo trafić pod banderę Francji, jako m/s „Charles L. D.”.
14 listopada o godz. 7:11 17130
Ciekawy glos w dyskusji na temat gospodarki PRL
Oczywiście, że za puste półki odpowiadały strajki i to na kilka sposobów
1. zamiast produkować – sabotowano produkcję (w 1980 i 1981 co parę tygodni stawał cały przemysł, od zakładów produkcji komponentów po zakłady wytwarzające dobra konsumpcyjne) – efekt oczywisty – brak produktów
2. żądano wynagrodzeń za czas, kiedy nie produkowano – co zwiększało rozziew między masą pieniądza na rynku a ilością towarów
3. koszty kredytów – odsetki trzeba było spłacać niezależnie od tego, czy podburzony przez agenturę CIA i Watykanu tępy motłoch strajkował, niszcząc własne państwo (przejściowo zarządzane przez eskimokomunistów) czy nie – a ponieważ Bożyk zaciągnął kredyty o oprocentowaniu zmiennym, to raty były lichwiarskie, dzięki manewrom FED pod kierownictwem P. Volckera (też eskimo):
To się ciągnęło i za Jaruzelskim oczywiście, bo niespłacone (z powodu strajków wyreżyserowanych przez “wiadome siły”) odsetki były kapitalizowane – dług rósł do absurdalnych poziomów mimo zarzynania państwa spłatami.
4. festiwal strajków zakończył się usprawiedliwioną reakcją W. Jaruzelskiego, czyli stanem wojennym (szkoda tylko, że nie rozstrzelano eskimoopozycji, m. in. w osobie przyszłego eskimopremiera Mazowieckiego, ale ponieważ po stronie Jaruzelskiego też rządzili eskimo, więc trudno się dziwić, że zamiast plutonu i dołu z piachem mieli Arłamowa i inne ośrodki wczasowe) – niestety stan wojenny został wykorzystany przez kukiełki eskimosów w osobach Reagana i Tatcher, do wprowadzenia sankcji gospodarczych – padł import pasz, koniecznych do produkcji żywca wieprzowego, zablokowano import masy komponentów potrzebnych polskiemu przemysłowi (np. wiązki do Odry), jednocześnie żądając spłat odsetek – i blokując polski eksport węgla (korporacje z USA przejęły wtedy polskie rynki zbytu)!!!
Jak więc widać pisząc o tym, że za brak towarów w polskich sklepach odpowiadała strajkująca tępa tłuszcza mam 100% racji. Polski motłoch podbechtany przez eskimo-agenturę rozłożył trwale rynek wewnętrzny, który po “festiwalu Solidurności” musiał być stale drenowany w celu obsługi zadłużenia, mimo, że tępy motłoch wrócił do maszyn, oberwawszy pałą po grzbiecie czy dobrowolnie – obojętne.
Co do braków towarowych jeszcze przed strajkami – proszę sobie popatrzeć na koszty odsetek ,to będzie wiadomo, w czym rzecz.
Jest jeszcze kilka innych niuansów. Otóż w 1976 doszło do olbrzymich podwyżek płac, które były najprawdopodobniej sabotażem gospodarczym ekipy planistów (eskimo), chcących poprzez niepokoje społeczne wysadzić Gierka z siodła – pamiętamy Radom, Ursus i powstanie KOR? Otóż to właśnie wtedy przestał się bilansować rynek towarowy w PRL. Niepokoje społeczne były reżyserowane, ale stworzono dla nich podłoże ekonomiczne. W 1979 była zima stulecia, wcześniej przez kilka lat z rzędu wystąpiły nieurodzaje. Cóż, nieszczęścia chodzą parami, a nawet stadami. Mądry naród potrafi przez cięższy czas przejść nie rozwalając swojego państwa i swojej gospodarki, durni Polacy, podbechtani przez Eskimo, CIA i Watykan nie dali rady.
Proszę więc ostrożniej z “bzdurami piramidalnymi” – warto uzupełnić wiedzę o “nieznanej historii PRL”, zamiast polegać na propagandzie serwowanej od 1989 przez eskimookupantów.
(palmereldritch1984.wordpress.com/2013/03/20/jak-zniszczono-polski-przemysl-pozbawiono-polakow-pracy-i-wygnano-ich-z-polski/)
14 listopada o godz. 7:19 17132
NIE ODWRACAJMY SIĘ OD MORZA
„MORZE ŻYWI I BOGACI” –
ale tylko tych, którzy jego bogactwa wykorzystują.
W wyniku ustaleń po II wojnie światowej Polska odzyskała szeroki dostęp do Bałtyku. Od Gdańska do Świnoujścia z portem w Szczecinie włącznie. Nasze morskie „płuca” rozrosły się, nasze morskie „okno” na świat powiększyło się. Mogliśmy oddychać głębiej i mogliśmy patrzeć dalej. Tak też się stało. Początki były jednak trudne. Zaczęliśmy flotą, która uchowała się z wojennej zawieruchy. Nasze stocznie zniszczone, nasze porty w gruzach i pełne zatopionych wraków. Z entuzjazmem zabraliśmy się do pracy. Z czasem staliśmy się potęgą morską, liczącą się na rynku żeglugowym świata. Powstały dwa wielkie przedsiębiorstwa armatorskie: Polskie Linie Oceaniczne w Gdyni i Polska Żegluga Morska w Szczecinie. Flota każdego z tych przedsiębiorstw z biegiem lat przekroczyła grubo ponad 120 statków. Łączny tonaż statków P.Ż.M. Na dzień 1 stycznia 1980 r. wynosił 3 236 305 DWT. Stworzyliśmy potężne rybołówstwo dalekomorskie, mieliśmy imponujące przedsiębiorstwo Ratownictwa Okrętowego na morzu. Wszystkie wraki zalegające nasze porty i redy wydobyliśmy własnymi siłami.
Utworzyliśmy drugą cywilną uczelnię morską w Szczecinie. Mamy piękny żaglowiec szkolny Dar Pomorza, który obecnie służy jako pływające muzeum, a po nim zbudowany w polskiej stoczni Dar Młodzieży, oraz statki instrumentalne dla studentów, też zbudowane w polskich stoczniach.
Nasza biało – czerwona bandera widziana była na wszystkich morzach i oceanach świata. Nasze statki zawijały do portów całej kuli ziemskiej, pływały w serwisie liniowym i w trampingu, przewożąc ładunki masowe.
Nasze trawlery łowiły na dalekich łowiskach na północy i na południu. Polskie stocznie budowały piękne statki do różnych zadań: pasażerskie, chemikaliowce, kontenerowce, statki do przewozu drobnicy i masowce, statki przetwórnie i łowcze dla naszego rybołówstwa i na eksport.
Można by jeszcze długo wyliczać nasze osiągnięcia w gospodarce morskiej, a naprawdę było czym się chwalić.
W latach 80-tych ubiegłego wieku zmieniliśmy ustrój – staliśmy się w pełni suwerennym krajem. Wydawało się, że ten wielki ruch społeczny w Gdańsku i Szczecinie przyczyni się do jeszcze większego rozwoju naszej gospodarki morskiej.
Stało się jednak niestety inaczej.
Po latach patrzę i oceniam jak wykorzystaliśmy ten szeroki dostęp do Bałtyku i stwierdzam: Podejmowane decyzje ostatnich kilkunastu lat sprawiły, że od morza coraz bardziej się odwracamy. Wstąpiliśmy do Unii Europejskiej i od tej pory nasi decydenci przestali samodzielnie myśleć i decydować. Pracują pod dyktando Unii, a decyzje Unii często są sprzeczne z interesami naszego państwa.
Przedsiębiorstwa żeglugowe poupadały. Polskie Linie Oceaniczne nie istnieją, „Transocean” zlikwidowany, Przedsiębiorstw Połowów Dalekomorskich „Odra” w Świnoujściu i „Gryf” w Szczecinie nie ma. Flotę firmy „Dalmor” w Gdyni można policzyć na palcach. Potężny, nowoczesny przemysł stoczniowy, budujący piękne statki na skalę światową upadł. Stocznie nie produkują. Sprzedajemy wszystko co się da za „psie” pieniądze komu się da i gdzie się da, a najsmutniejsze jest to, że wszystko idzie w obce ręce.
Porty nasze tracą swoją i tak stosunkowo słabą pozycję na Bałtyku. Komunikacja z wybrzeżem od lat jest tematem dysputy i zwyczajnych drwin. Jedynym tematem, którym możemy się chwalić, to nasze szkolnictwo morskie. Nasze Wyższe Szkoły Morskie urosły do rangi Akademii Morskich. Kształcimy znakomite kadry morskie. Szkoda tylko, że kształcimy fachowców, którzy możliwość rozwoju znajdują daleko poza granicami naszego kraju. Pracują dla obcych armatorów, których wykształcenie kadr nic nie kosztuje. Otrzymują gotowy „produkt” w postaci doskonale przygotowanych do zawodu fachowców. Polska Żegluga Morska w Szczecinie, która rozwija się stosunkowo dynamicznie, nie zatrudni tylu pracowników, ilu opuszcza co roku nasze morskie uczelnie.
W stosunkowo licznej flocie P.Ż.M. Nie mamy ani jednego statku pod naszą polską biało – czerwoną banderą. Względnie dobrze rozwija się nadmorska turystyka , ale to jeszcze za mało, by być z tego dumnym.
Sporty żeglarskie pozostawione są same sobie. O sieci marin – przystani jachtowych na europejskim poziomie – na polskim wybrzeżu nadal można przeczytać i zobaczyć je tylko w projektach.
Mamy wiele sentymentu dla morza, ale potrzebujemy nie sentymentu, a zwyczajnej, intensywnej pracy. Wybrzeże nasze od Gdańska do Szczecina potrzebuje ludzi silnych, mądrych, oddanych sprawie morza na miarę ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, którzy przybywają tu nie po to, by się wygrzewać w słońcu na 500- kilometrowej plaży.
Ktoś może mi zarzucić, że tylko narzekam, i że wcale nie jest tak źle. Możliwe, ale takie jest moje odczucie. Tak ja to widzę, a mam do tego moralne prawo. Przepracowałem na morzu i dla morza 42 lata mego zawodowego życia. To wszystko, co opisałem, działo się i dzieje w dalszym ciągu na moich oczach.
Na koniec poważnie i stanowczo stwierdzam i oskarżam kolejne nasze polskie rządy i nasze parlamenty, że dopuściły do wyflagowania polskich statków, wieszając na rufowych drzewcach kolorowe flagi państw, o których większość Polaków nawet nie wie, że istnieją.. No cóż – jest ona tam tylko kawałkiem obojętnego załodze płótna – dominuje biznes.
Nie mogę zrozumieć dlaczego statek, który jest własnością państwa pozbawia się narodowej bandery.
W Szkole Morskiej uczono mnie, że zgodnie z prawem międzynarodowym, każdy statek musi mieć przynależność państwową, a widocznym tego znakiem jest bandera państwa, pod jurysdykcją którego statek uprawia żeglugę. Przynależność państwowa statku handlowego znajduje swoje odzwierciedlenie w Konwencji Genewskiej z 1958 roku, której sygnatariuszem jest Polska. Konwencja nakłada na państwa obowiązek określenia warunków, na jakich przyznają one statkom przynależność państwową i prawo podnoszenia bandery, a uzależnione jest ono od posiadania przynależności państwowej danego statku.
Nie jestem prawnikiem, ale widzę, że nasze prawo można naginać w każdą stronę tak, jak komu wygodnie i aby biznes „się kręcił”
Smutne to, ale nie mam możliwości czegokolwiek zmienić, poza napisaniem tego, co
już od dawna leżało mi na sercu.
Wiktor Czapp kpt.ż.w.
14 listopada o godz. 9:30 17136
Ciężko znaleźć jakieś „success story” MITI…
http://www.cis.org.au/images/stories/policy-magazine/1994-autumn/1994-10-1-steven-lim-and-anna-strutt.pdf
14 listopada o godz. 11:15 17140
@MMK
Ogolnie: MITI (Ministerstwo Międzynarodowego Handlu i Przemysłu Japonii) uwazane jest za glownego architekta powojennej odbudowy gospodarki Japonii.
Ciekawostka jest, ze sukces MITI spowodowal jego czesciowa likwidacje, jako iz dzieki MITI gospodarka japonska stala sie tak silna i tak konkurencyjna juz w latach 1970tych, ze nie potrzebowala ona juz wtedy az tak znacznej pomocy ze strony rzadu.
Niemniej ten sukces japonskiej gospodarki zaczal juz w latach 1970tych zagrazac gospodarce USA, a wiec Japonia, bedac zalezna militarnie oraz politycznie od USA, musiala sie zgodzic na poczatku lat 1980 (tzw. Plaza Accords) na ograniczenie swego eksportu do USA. I tak sie zaczal poczatek konca japonskiego cudu gospodarczego…
Wnioski? Nie mozna zbytnio uzaleznic swojej gospodarki od eksportu, a przede wszystkim nie mozna sie zbytnio uzalezniac od USA – ani gospodarczo, ani politycznie ani tez militarnie.
Wiecej na: http://de.wikipedia.org/wiki/MITI
14 listopada o godz. 11:45 17142
Sporo Japończycy zawdzieczają amerykańskiemu matematykowi – statystykowi Demingowi, który zastosował metody statystyczne do zarządzania produkcją.
Na fali powojennego boomu gospdarczego amerykańscy menadzerowie „olali ” metody Deminga wyjechał więc w 1950 r do Japoni, gdzie szkolił w nich japońskich menadzerów i inzynierów. Amerykanie ” odkryli” ponownie Deminga w 1980 r, gdy zaczeli szukać przyczyn tego, iz Japonska gospodarka stała się efektywniejsza i konkurencyjna w stosunku do Amerykańskiej.
14 listopada o godz. 16:32 17146
Kaesjot-przed od.30-laty postep gosp.w Japonii wywolywal u niektorych dziennikarzy w RFN maly poploch.Juz wtedy,niektorzy teoretycy niemieccy -ekonomisci wskazywali na bledy Japonczykow.Ja tego nie rozumialem.
Nie wiem,ale teraz jest podobnie z Chinami!Zobaczymy,czas pokaze.Cos u nich trzeszczy!Mam krewnego,ktory ma swoj oddzial takze w Chinach i ma zupelnie inne,nie entuzjastyczne zdanie o ich gosp.Naturalnie,od kilku dni ,jeszcze bardziej ida,moim zdaniem slusznie,w kierunku kapitalistycznym!
14 listopada o godz. 16:35 17147
Pytanie do dr Tomasza Kasprowicza:czy moge sie raz ostrzej,uzywajac takze slangu slaskiego,wyrazic o polskim systemie szkolnym.Prosze:tak albo nie!
14 listopada o godz. 21:34 17153
@ kaesjot
Prawdziwa inwazja Japonii zaczela sie w latach 70 kiedy to wykupili ze Szwajcarii licencje na produkcje zegarkow elektronicznych. Do tego doszla optyka z wykorzystywaniem w niej elektroniki. Rozmawialem pare lat temu z pewnym Japonczykiem ktory powiedzial mnie: zobacz niemieckie aparaty fotograficzne jeszcze sprzed wojny, do dzis dzialaja. One zamordowaly ich przemysl optyczny. „My postanowilismy robic tanie i wytrzymujace kilka lat
aparaty stale modernizujac w nich elektronike. W ten sposob wyczyscilismy rynek z produktow amerykanskich i niemieckich”. Pozniej oczywiscie doszly samochody i komptuery. To trzeba widziec w kontekscie zmian jakie zachodzily w swiecie. Japonczycy weszli na pierwsza linie. Teraz maja wylacznosc na aparaty fotograficzne cyfrowe. Co zostalo Polsce? Porownywac sie z Japonia?Pozdrawiam.
15 listopada o godz. 0:51 17165
@Marcin
1. Nie jest prawda, ze japonskie aparaty fotograficzne sa gorszej jakosci niz niemieckie. Mam np. do dzis japonski aparat na film 35mm, a wiec mozna sie domyslec, ze z poprzedniej epoki, a on wciaz dziala. Tak samo dziala moja, jeszcze starsza, Practica (NRDowska, kupiona jeszcze w PRLu). Nie tu jest wiec problem, jako iz zarowno Niemcy jak tez i Japonczycy postawili na jakosc, aby zdobyc i utrzymac rynki zbytu.
2. Poza tym, to trudno jest porownywac przedwojenne niemieckie aparaty fotograficzne ze wspolczesnymi japonskimi, skoro jedyne co one maja wspolne to sa w zasadzie tylko obiektywy oraz obudowy. Pozostale czesci skladowe apartow fotograficznych zmienily sie zas radykalnie, podobnie jak tez cala technologia fotograficzna: z technologii „mechaniczno-chemicznej” na, niemalze 100%, elektroniczno-informatyczna (z analogowej na cyfrowa). Dawniej aby samemu otrzymac pozytyw, musialem nauczyc sie technologii chemicznej (wywolywanie, utrwalanie etc.), dzis zas kopiuje obraz cyfrowy (czyli kombinacje bitow) z aparatu fotograficznego do komputera i obrabiam go programem komputerowym (np. „fotoszopem”).
3. Poza tym, to jak to juz wyjasnialem, z powodu ograniczen nalozonych przez USA na japonski eksport, japonskie firmy, np. OLYMPUS, produkuja dzis swoje aparty fotograficzne w Chinach. Stad tez Japonia wciaz jest pograzona w recesji, jako iz wyeksportowala ona do Chin nie tylko swoja technologie oraz swoj kapital, ale takze i swoje miejsca pracy. To jest tez nauczka dla Polski – Walesa obiecywal nam kiedys, ze Polska stanie sie „druga Japonia” i tak sie stalo, tyle ze Polska stala siedzis nie ta Japonia, ktora Walesa mial wowczas na mysli.
Pozdrawiam!
15 listopada o godz. 1:26 17166
@Luap
1. Juz ci tlumaczylem, ze przyczyna obecnej dlugotrwalej recesji w Japonii jest jej zaleznosc od eksportu do USA, a ogolniej rzecz biorac, polityczna, ekonomiczna oraz militarna zaleznosc Japonii od Ameryki. 2. Z Chinami jest zupelnie inna sprawa, jako iz Chiny sa niezaleznym mocarstwem z olbrzymim rynkiem wewnetrznym. Poza tym, to Japonia zawsze zbyt malo wydawala i za malo wciaz wydaje na infrastrukture. Siec autostrad jest np. w Japonii stosunkowo slabo rozbudowana, a siec szybkiej kolei nie siega nawet do tak waznego miasta jak Sapporo. Natomiast Chiny maja juz dzis najdluzsza na swiecie siec autostrad oraz najdluzsza na swiecie siec szybkiej kolei. Kolejnym problemem w Japonii jest niski standard budownictwa mieszkaniowego, czyli inaczej zbyt male wydatki na budownictwo mieszkaniowe w tym kraju. Pomimo tego, ze Japonia jest najbogatszym panstwem azjatyckim (pomijajac naftowe szejkanaty), to standard domow mieszkalnych w Japonii jest (srednio) nizszy niz nawet w Polsce (Japonczycy mieszkaja do dzis przewazne w drewnianych baraczkach), a mimo to rzad Japonii, z powodu wyznawanej przez siebie ideologii (neo)liberalnej, nie moze zdecydowac sie na program poprawy warunkow mieszkaniowych dla swych obywateli, ktory to progtam moglby przeciez wyciagnac Japonie z recesji, dajac prace milionom Japonczykow, ktorzy sa dzis albo bezrobotni, albo tez zatrudnieni, nie ze swojego wyboru, a ograniczonej ilosci godzin.
3. Chiny tylko na uzytek Zachodu glosza, ze chca wprowadzic u siebie wiecej rynku. Tak naprawde, to Chinczycy doskonale wiedza, ze tajemnica ich sukcesu jest kontrola panstwa nad gospodarka, a wiec nie zamierzaja oni z niej zrezygnowac. Oni obserwuja od lat to, co sie dzieje w Japonii, a wiec nie powtorza bledu Japonczykow, polegajacego na ograniczeniu kompetencji oraz pozniejszej likwidacji MITI, bledu, ktory, obok zbytniej zaleznosci od eksportu oraz od Ameryki, byl glownym powodem tego, ze Japonia pograzyla sie w latach 1980tych w dlugotrwalej recesji, z ktorej nie moze ona wyjsc az po dzien dzisiejszy.
4. Obecny polski system szkolny ma wiele wad, np. jest on nakierowany na nauczycieli a nie na uczniow, produkuje glownie absolwentow kierunkow, na ktore nie ma zapotrzebowania w gospodarce etc. Ale to nie system edukacji jest najwiekszym problem Rzeczypospolitej, a deindustrializacja kraju postepujaca od roku 1989, a co za tym idzie spowodowana ta deindustrializacja utrata nie tylko ponad 5 milionow miejsc pracy, ale takze utrata polskiej mysli technicznej. A pamietajmy, ze szybka odbudowa Japonii oraz Niemiec po II Wojnie Swiatowej mozliwa byla glownie dzieki pomocy zagranicznej (glownie ’zastrzykowi’ amerykanskiego kapitalu), interwencji panstwa w gospodarke oraz, last but not least, zachowaniu kadry doswiadczonych inzynierow i technikow. A przeciez obecnie w Polsce to ta kadra zanika wrecz na naszych oczach, a wiec w przyszlosci to aby ponownie uruchomic polska gospodarke, to nie wystarczy nam pomoc w postaci ‘zastrzyku’ kapitalu oraz interwencja panstwa – bedziemy musieli takze sprowadzic do Polski inzynierow i technikow, z braku wlasnych. Jestesmy bowiem obecnie w gorszej sytauacji niz w roku 1918 czy tez 1945, kiedy to, mimo wszystko, dysponowalismy jednak wlasna kadra inzynieryjno-techniczna, czy to wyksztalcona przez zaborcow, czy tez przez II RP.
15 listopada o godz. 1:43 17168
@kaesjot
Mysle, ze przeceniasz Deminga w szczegolnosci oraz metody statystyczne do zarządzania produkcją w ogolnosci.
Po pierwsze, to Amerykanie zastosowali, i to na wielka skale, naukowe metody w zarzadzaniu (w tym wspomniane przez ciebie metody statystyczne do zarządzania produkcją) juz podczas II Wojny Swiatowej – tzw. badania operacyjne (metoda PERT, programowanie liniowe w tym matematyczne rozwiazanie problemow w transporcie) a takze zastosowanie matematyki, w tym np. maszyn analityczno liczacych, czyli komputerow zerowej, mechaniczno-elektrycznej, generacji w zarzadzaniu etc..
Po drugie, to w latach 1980tych gospodarki zarowno Japonii jak tez i USA pograzyly sie w recesji, tyle, ze Ameryka z niej jednak wyszla, ale nie dzieki zastosowaniu lepszych metod w zarzadzaniu, a przez zaciaganie dlugow oraz “psucie” pieniadza. Ale USA sa przeciez, w odroznieniu od Japonii, mocarstwem nie tylko ekonomicznym, ale takze politycznym oraz militarnym, wiec moga one sobie pozwolic na wiele wiecej, niz Japonia, bedaca gigantem gospodarczym, ale karlem politycznym i militarnym. Ekonomia jest bowiem, jak najbardziej, polityczna.
Pozdrawiam!
15 listopada o godz. 2:05 17169
@Luap
Pytales sie na tym blogu, jakie to statki PRL eksportowal na Zachod. Dalem ci w odpowiedzi szereg konkretnych przykladow (stocznie w Gdansku i Szczecinie). Czy wiec dalej twierdzisz, ze Polska nie powinna miec wlasnego przemyslu stoczniowego?
Poza tym, to krytykowano sprzedaz wyprodukowanych w Polsce statkow do ZSRR motywujac to tym, ze mozna by wiecej uzyskac ze sprzedazy tych statkow na Zachod. To jest jednak tylko polprawda, jako iz po pierwsze, to rynek „dolarowy” byl wtedy przeciez takze ograniczony, a wiec zwyczajnie to nie dalo by sie tam sprzedac wiele wiecej statkow niz wowczas sprzedano, a po drugie, to zgoda, ZSRR placil nam za statki mniej niz zachodni armatorzy, ale za to ZSRR sprzedawal nam surowce, w tym szczegolnie rope naftowa, po cenie znacznie nizszej niz ta, ktora musielibysmy zaplacic wtedy kupujac ja na Zachodzie, czyli za dolary na tzw. wolnym rynku.
Jak wiec widzisz, rzeczywistosc PRLowska byla nie taka, jak to sie nam dzis probuje wmowic… Moglibysmy sprzedawac wtedy statki wylacznie na Zachod, czyli drozej, ale wtedy musielibysmy takze liczyc sie z ograniczonym zbytem na nie oraz kupowac surowce za dolary, czyli po wyzszej cenie. Niestety, ale nie mam danych aby przeprowadzic dokladna kalkukacje, jaki bylby wynik takiej polityki. Obawiam sie jednak, ze oznaczalaby ona, tak jak dzis, ograniczenie produkcji (z powodu ograniczonego popytu) oraz zwiekszenie zadluzenia zagranicznego, gdyz trzeba sie wtedy bylo zadluzac, i to w dolarach, takze i na import ropy naftowej.
15 listopada o godz. 2:55 17170
@ Ekonom
„Nie jest prawda, ze japonskie aparaty fotograficzne sa gorszej jakosci niz niemieckie. ”
Ja nie napisalem ze ja tak twierdze. Ja napisalem ze to powiedzial mnie Japonczyk ktory wie lepiej ode mnie i od kogos kto nie mieszka w tym kraju.
Poza tym ja napisalem o czasach gdy Japonia zarzucala swiat aparatami takich firm jak Canon, czy Nikon uzyskujac wylacznosc na rynku. Potem zaczela sie produkcja drogich aparatow cyfrowych ktore sa oczywiscie najwyzszej jakosci, ale teraz maja monopol wiec jest oczywista sprawa ze nie musza sie obawiac o konkurencje. A przynajmniej do czasu zanim Chinczycy sie nie wezma za to.
Zreszta Japonczycy za co sie biora to nie ida na kompromis, staraja sie przede wszystkim wychodzic z produktami eksportowymi, a tym bardziej nie wpuszczaja do siebie zadnych montowni. Oni w przeciwienstwie do Polski wiedza ze wpuszczanie do swojego kraju konia trojanskiego konczy sie tak jak w antycznej Troi kleska. Kraj chcac miec swoj narodwy charakter musi zalozyc sobie jakies pryncypia. Polska nie ma zadnych. Patriotyzm jest w niej wysmiewany. Pozdrawiam.
15 listopada o godz. 3:08 17171
@ Ekonom/kaesjot
Sukcesy Japonii sa wynikiem szeregu czynnikow, przy czym najwazniejszym jest czynnik ludzki. Zdyscyplinowane do bolu spoleczenstwo ktore potrafi pracowac zespolowo jest glownym zrodlem sukcesu Japonii. Oprocz tego kraj ten przez czasy zimniej wojny nie ponosil wysilku zbrojeniowego w przeciwienstwie do Polski, czy innch krajow z przeciwnych blokow wojskowych.
Oni co najwyzej utrzymywali obrone terytorialna i placili haracz Amerykanom za utrzymywanie baz na ich terenie. Z drugiej strony przed wojna byli potega przemyslowa i dlatego mimo zniszczen szybko wystartowali na ten sam poziom. Polska przed wojna byla wiadomo ze ledwo co sklejonym z czesci panstwem nie posiadajacym zadnego doswiadczenia startujacym od zera po ponad wiekowym niebycie. Uwazam ze zamiast toczyc wojenki polegajace na tym kto kogo i w jaki sposob wyeliminuje z konkurencji po wladze, usiasc razem przy stole okraglym, kwadratowym, owalnym, jakikolwiek by nie byl i wyprac brudy we wlasnym stadle, bez kibicowania obcych. Przede wszystkim wyrzucic z orbity aferzystow ktorzy niedosc ze nic nie robia to jeszcze kaza by sie nimi zajmowac. A tych brudow jest tyle ze jest na prawde co prac. Mam na mysli cos w rodzaju kongresu narodowego podsumowujacego wszystkich politykow na scenie i podziekowanie tym ktorzy sie nie nadaja. Pozdrawiam.
15 listopada o godz. 5:37 17176
Polska jest dzisiaj jak jedno duze boisko pilki noznej. Dwie druzyny urzadzaja widowisko ku uciesze kibicujacego narodu, podczas gdy kraj zamiast byc rzadzonym, jest w ciaglym przerzucaniu pilki z jednej strony czyli od strony rzadzacej do opozycji i na odwrot. Kto sobie potrafi wyobrazic w normalnym kraju dwie uroczystosci w swieto narodowe? Toz to juz nie jest nawet smieszne.
I zeby bylo wiadomo o co chodzi, to jedna czesc tych graczy ciagle fauluje.
Sfrustrowane spoleczenstwo w koncu nie wie czy brac udzial w zyciu tego kraju czy tez tylko kibicowac, bo ta pilka lata miedzy polowami tak szybko ze nie sa w stanie zobaczyc kto faktycznie jest w tej grze. No i podgrzewanie atmosfery przez media z ciagle obecnymi po jednej stronie: GW, RP, Polityka, a po drugiej Gazeta Polska, Nasz dziennik. I to sie nie zmienia juz przez dwie kadencje tego rzadu. Kazdy prezentuje inne wyniki badania opinii publicznej. Polska jest jak moneta: orzel i reszka. Jedni sa za orlem – patriotyczne media, reszta jest za reszka czyli wlasciwie nie bardzo wiedza za czym. Za unia? Za Rosja?
Za Ameryka? Za Niemcami? Za wszystkimi tylko nie za Polska. Bezrobocie?
Gest kelnera: winien jest Kaczynski. Zawsze winien jest Kaczynski.
I co jest najbardziej zdumiewajace: premier popiera kominiarki!!!! Lubi zadymy widac.
15 listopada o godz. 7:19 17178
@Marcin
1. OK. Zrozumiałem, że to jest twoja opinia, że japońskie aparaty fotograficzne są gorszej jakości niż niemieckie. Tyle, że jakość wyrobów danego kraju można, moim zdaniem, obiektywniej ocenić raczej z zagranicy. Japończyk nie jest bowiem do końca obiektywny, jeśli chodzi o jakość japońskich wyrobów, gdyż albo występuje on jako przedstawiciel japońskiego przemysłu, albo też jako ktoś, kto ma z tym przemysłem jakieś porachunki.
2. Poza tym pamiętam, że japońskie aparaty analogowe cieszyły się bardzo dobrą opinią na świecie (mowa tu głównie o lustrzankach, czyli o aparatach z “wyższej półki”).
3. Chińczycy już produkują wysokiej klasy aparaty cyfrowe, tyle, że jeszcze na ogół pod japońskimi markami (np. Olympus). Ale poczekajmy jeszcze trochę…
4. Oczywiste jest też, że największe sukcesy gospodarcze to Japończycy osiągali wtedy, kiedy MITI nie dopuszczało do Japonii zagranicznych firm, a początek obecnej, wieloletniej recesji, nie tylko że zbiega się w czasie z otwarciem Japonii dla zagranicznych firm, ale to otwarcie było przecież także jedną z głównych przyczyn tejże właśnie recesji.
5. Niestety, ale w Polsce patriotyzm, a szczególnie już patriotyzm gospodarczy, jest dziś wyśmiewany przez rządzące w niej elity. Wmawia się Polakom, że patriotyzm gospodarczy oznaczać musi autarkię, a więc także albo bardzo wysokie ceny, albo też puste półki w sklepach, gdy tymczasem oznacza on tylko i wyłącznie uczciwą, czyli ekwiwalentną, współpracę z zagranicą. Ale co się dziwić, że patriotyzm jest wyśmiewany w kraju, którym Korwin-Mikke jest idolem coraz to większej części młodzieży. 🙁
6. Zgoda, że najważniejszym czynnikiem sukcesów Japonii w latach powojennych, aż do końca lat 1970tych, był czynnik ludzki, w tym umiejętność pracy zespołowej. Ale że ta praca zespołowa Japończyków zaczęła zagrażać gospodarce USA, to nic dziwnego, że nałożono na Japonię sankcje, takie jak zmuszenie jej do ograniczenia eksportu do Ameryki oraz rewaluacji jena (to drugie uczyniło, jak to już pisałem, eksport japoński mało konkurencyjny cenowo, co jeszcze bardziej ograniczyło produkcję w Japonii oraz spowodowało przeniesienie japońskich fabryk do Chin, a więc zmniejszając siłę nabywczą Japończyków, spowodowało w niej tą długotrwałą recesję).
7. To, że Japonia nie ponosiła wysiłku zbrojeniowego, było początkowo dla niej korzystne, ale umocniło jej zależność militarną, a więc także polityczną oraz gospodarczą od USA. Ponadto Japonia nie jest w stanie “nakręcać” koniunktury tak jak USA, czyli przez wydatki na zbrojenia, jako iż te wydatki zostały w Japonii arbitralnie ustalone na wysokości zaledwie 1% PKB. Oczywiście, realnie są one dziś znacznie większe, ale to nie są jednak te czasy, kiedy to Japonia była potęgą militarną, kiedy miała ona flotę wojenna większą niż niemiecka oraz porównywalne z niemieckim lotnictwo i siły lądowe.
8. Zgoda, ważne było też w przypadku Japonii, podobnie jak też Niemiec oraz Italii, że te państwa przed wojną miały wysoko rozwinięty przemysł, że tylko fabryki zostały zniszczone w Japonii czy też w Niemczech (a najmniej w Italii), ale najważniejsze było w nich to, że ocalała tam spora część kadry naukowo-technicznej tych państw, a więc ocalał know how, w przypadku Niemiec oraz Japonii często przodujący w świecie (wszyscy chyba wiedzą, że Niemcy przodowały podczas II Wojny Światowej np. w samolotach odrzutowych oraz rakietach i okrętach podwodnych, ale mniej osób wie, że Japończycy produkowali podczas tej wojny jedne z najlepszych samolotów myśliwskich oraz największe, najnowocześniejsze okręty liniowe oraz lotniskowce). Tak więc, wbrew pozorom (tu głównie zniszczenia fizycznej infrastruktury), Japonia, podobnie jak Niemcy, startowała po wojnie z relatywnie wysokiego poziomu rozwoju, w odróżnieniu od Polski, która przed wojną była, jak to zauważyłeś, tylko ledwo co sklejonym z niedopasowanych do siebie części, biednym, zacofanym gospodarczo oraz naukowo i kulturalnie a także i obyczajowo państwem, które nie miało właściwie nigdy przedtem swojej własnej myśli technicznej ani też poważniejszych tradycji przemysłowych.
9. Jesteś niepoprawnym fantastą, Marcinie. Zgoda, ja też uważam, że zamiast toczyć wojenki polegające na tym kto kogo i w jaki sposób wyeliminuje z konkurencji w walce o władzę, to Polacy powinni usiąść razem przy stole okrągłym, kwadratowym, owalnym, jakikolwiek by on nie był i wyprać brudy we własnym sosie, bez kibicowania obcych, że powinniśmy przede wszystkim wyrzucić z Polski aferzystów, którzy nie dość, że nic nie robią to jeszcze każą aby się sobą zajmować. Ale aby to zrobić, to konieczna wydaje się rewolucja, gdyż obecne elity rządzące Polskę nie oddadzą przecież władzy pokojowo. A z kolei rewolucja oznaczać musi, z definicji, walkę, a więc też i związane z tą walką zniszczenia.
10. W każdym kraju, gdzie jest prawdziwa, a nie tylko pozorna, czyli parlamentarna opozycja, muszą być z definicji różne podejścia do obchodzenia świąt narodowych. Tak więc nie zgadzam się z tobą, że to jest złe, że w Polsce mamy co najmniej dwie równoległe uroczystości w święto narodowe, a wręcz przeciwnie, uważam to za pozytywny objaw, jako iż wiemy dzięki temu dobrze, jaki jest prawdziwy układ sił politycznych w Polsce oraz jakie opcje polityczne są naprawdę popularne wśród Polaków. Ja zbyt dobrze pamiętam tą sztuczną jedność na pokaz z lat PRLu, tą cała fikcję polityczną zwaną „Frontem Jedności Narodu”, a więc wolę obecne otwarte podziały niż tamte dawne pozory jedności, szczególnie zaś jedność narzuconą przemocą Narodowi przez aparat państwowy.
11. Te wszystkie gierki polityczne, te formalne podziały na PO i PiS, ta pozorna niezgoda pomiędzy Kaczyńskim a Komorowskim i Tuskiem, pomiędzy Gazetą Wyborczą a Nowym Dziennikiem, pomiędzy TVN a TV Trwam, służą przecież niczemu innemu jak tylko odwróceniu uwagi społeczeństwa od prawdziwych problemów, takich jak deindustrializacja kraju, a wiec związane z nią bezrobocie, powszechna bieda, zapaść demograficzna oraz masowa emigracja Polaków z Polski. Tyle, że rządzące nami elity doskonale wiedzą, że problemu bezrobocia oraz deindustralizacji Polski nie da się rozwiązać w ramach systemu kapitalistycznej gospodarki rynkowej, a więc na rękę jest tym elitom to, że Polacy zajmują się dziś głównie drugo, a nawet i trzeciorzędowymi problemami takimi jak zadymy w dzień 11 listopada, płonącymi “tęczami”, atakiem kilku chuliganów na rosyjską ambasadę itp., zamiast zająć się jak najbardziej realnym oraz wręcz fundamentalnym dla przyszłości Polski i Polaków problemem bezrobocia i deindustrializacji Polski.
Pozdrawiam!
16 listopada o godz. 4:50 17199
@ Ekonom
„W każdym kraju, gdzie jest prawdziwa, a nie tylko pozorna, czyli parlamentarna opozycja, muszą być z definicji różne podejścia do obchodzenia świąt narodowych.”
Parlamentarna opozycja jest przeciwko ekipie rzadzacej a nie przeciwko panstwu jako takiemu, a tym bardziej symbolom narodowym, w tym rocznic i swiat. Mozna miec roznice swiatopogladowe czy roznice w ocenianiu systemow ekonomicznych, jednak panstwo jest jednoscia i tak traktuja je nacje ktore cenia sobie swoja panstwowosc. Nad podzialami ktore wystepuja wewnatrz panstwa jest naturalna wiez mieszkancow prezentowana wywieszaniem flag narodowych oraz wspolnym swietowaniem rocznic. Wrogosc wzajemna ponad narodowa jednosc jest stanem chorobowym panstwa. Stan chorobowy dotyczy ludzi uwiklanych w polityke. Polacy sa zdani na siebie niezaleznie od tego czy chca czy tez nie, dlatego musza zaczac uczyc sie wzajemnego poszanowania i wspolnego gospodarowania. Nie mozna razem gospodarowac gdy zamiast wiezi rodzinnej jest nienawisc i wieczne animozje. Ci ktorzy tego nie chca zmienic trzeba uswiadomic ze kto nie laczy ten dzieli. Pozdrawiam.
16 listopada o godz. 11:24 17200
@Marcin
A co dzis laczy ta garstke Polakow, ktora jest obecnie przy wladzy (rozumianej jako nie tylko rzad, ale takze i oficjalna, parlamentarna opozycja) i pieniadzach, z olbrzymia wiekszoscia Polakow, ktorzy zarabiaja na reke niewiele ponad tysiac zlotych na miesiac (jesli w ogole maja oni jakakolwiek prace)? Przeciez wedlug GUSu to najczęstsze miesięczne wynagrodzenie brutto (dominanta, wartość modalna) wynosi obecnie tylko nieco ponad 2000 zł na miesiac, a pracownicy otrzymujący miesięczne wynagrodzenie brutto mniejsze lub równe przeciętnemu wynagrodzeniu miesięcznemu stanowia dzis w Polsce prawie 2/3 ogółu pracowników (www.stat.gov.pl/gus/5840_7257_PLK_HTML.htm). Ja wiec uwazam, ze nic ich nie laczy, ze w Polsce mamy dzis dwa narody mowiace przez przypadek tym samym jezykiem, ale nic poza tym ze soba nie majace wspolnego, tak samo jak I Rzeczpospolita zamieszkiwaly dwa polskojezyczne narody, nie majace ze soba poza jezykiem i zamieszkaniem na tym samym obszarze, nic wspolnego, a mianowiecie narod szlachecko-duchowny oraz wielokrotnie od niego wiekszy, ale pozbawiony praw oraz majatku, narod chlopski, a II RP zamieszkiwaly tez dwa rozne polskojezyczne narody: jeden mniejszy, majacy wladze i pieniadze (obszarnicy oraz kapitalisci) oraz znacznie od niego wiekszy, ale tez i znacznie od niego ubozszy, narod chlopow i robotnikow. O jednym narodzie polskim mozna bylo mowic zasadniczo tylko w czasach PRLu, ale jak widac, to istnienie takiego, niemalze jednolitego narodu, nie bylo na reke swiatowej finansjerze, a wiec zrobiono wszystko, aby Polakow znow podzielic na garstke ‘lepszych’, majacych wladze i pieniadze oraz na pozbawiona dostepu do wladzy i pieniedzy ‘gorsza’ wiekszosc, tylko po to, aby garstka bogaczy oraz siedzacych w ich kieszeniach skorumpowanych politykow mogla cieszyc sie dzis w Polsce wladza i bogactwem.
Pozdrawiam!
17 listopada o godz. 6:52 17219
@ Ekonom
„A co dzis laczy ta garstke Polakow, ktora jest obecnie przy wladzy ”
Dobrze piszesz: obecnie. Ci ktorzy jeszcze nie wiedza ze nic ich nie laczy z wladza za pare lat wybiora znowu tych samuch i potem beda organizowali po raz kolejny dwa rodzaje swieta narodowego: nasze i wasze. Czy na prawde musza zawsze wybierac tych samych a pozniej przeciwko nim protestowac?
Moze jednak zrobia w koncu zmiane i wybiora wlasciwych? Ile razy mozna wchodzic w to samo g…wno? Malpe nauczysz, Polaka nie mozna?
Pozdrawiam.
18 listopada o godz. 0:19 17237
Na pocztek troche prawdy o sytuacji w Niemczech. Cytuje ‚mr.knox’ z forum Gazety Wyborczej, a wiec fanatycznego wrecz zwolennika wolnego rynku, prywatyzacji, globalzacji etc.:
1. Wedlug Deutsche Welle: Ilosc biedakow w Niemczech wzrosla z 19.7% w r. 2010 do 9.9% w roku 2011, co oznacza, ze dzis w Niemczech zyje w ubostwie okolo 16 milionow osob.
„The said the number of people living in poverty in Germany rose from 19.7 percent in 2010 to 19.9 percent a year later. That equals about 16 million people in all – a shocking figure for one of the richest countries in the world”.
dw.de/high-poverty-figures-in-affluent-germany-are-skewed/a-16327884
2. Co czwarta niemiecka rodzina wegetuje dzis ponizej progu ubostwa i conajmniej 26% Niemcow pracujacych w pelnym wymiarze godzin nie moze utrzymac sie z wlasnej pensji i korzystac musi z rzadowych zapomog;
„The number of German families facing destitution is rising, as one out of every four households live below the poverty line, according to a new survey”. thelocal.de/20080420/11411#.UYT_lzeS_Kc
i jeszzce jeden link; wsws.org/en/articles/2013/01/03/germ-j03.html
18 listopada o godz. 0:23 17238
Errata: oczywiscie udzial biedakow w ludnosci Niemiec wzrosl z 19.7% w r. 2010 do 19.9% (prawie 1/5) w roku 2011. 🙁
Co piaty Niemiec jest wiec dzis biedakiem, a co czwarta niemiecka rodzina wegetuje dzis ponizej progu ubostwa. Oczywiscie nie dotyczy to krewnych i znajomych Pani Kanclerz…
18 listopada o godz. 0:32 17240
@Marcin
Obawiam sie, ze wybory (do parlamentu, prezydenckie etc.) straca niedlugo w Polsce jakiekolwiek znaczenie, gdyz olbrzymia wiekszosc Polakow bedzie je bojkotowac, widzac, ze sa one tylko parodia demokracji, zupelnie jak to bylo w PRLu, jako iz do wladzy dostaja sie w wyniku tych wyborow (niezaleznie od partii do ktorych oni formalnie naleza) wciaz ludzie reprezentujacy te sama orientacje polityczna, czyli probiznesowa, a wiec antypracownicza, pomimo iz olbrzymia wiekszosc Polakow to sa pracownicy, a nie biznesmeni. A taka sytuacja musi sie zakonczyc, jak w latach 1980tych, rewolucja. Niestety, ale polskie elity polityczne niczego sie nauczyly na bledach PRLu, a wiec wydaje im sie, ze sytuacja, w ktorej wladze nie maja poparcia w spoleczenstwie, moze trwac niemalze wiecznie.
Pozdrawiam!
18 listopada o godz. 1:10 17242
Wybrane komentarze do listu P. Skiby:
1. Misiaczku kochany, reprezentujesz „branżę”, która NICZEGO NIE WYTWARZA, NIC, NIENTE, NOTHING. Służysz misiaczku jako middleman, pośrednik. Dlatego twoje „rady” są również warte jak twoje „doradztwa personalne” bo efektywnie to nie ty podejmujesz kogo zatrudnić ma twój geszeft: Antal tylko dostał zlecenie na zebranie CV, wstępną selekcję, etc bzdety. Pilch mówi prostą rzecz: żeby napisać książkę, trzeba kilka książek przeczytać. Tyle i aż tyle. Z faktu, że Antal zatrudnił p. Skibę NIC NIE WYNIKA. Po prostu był tańszy niż Angol na przykład (1) a po (2), z całą pewnością dał Antalowi stosowne revenues (np. przenosząc listę klientów z poprzedniej firmy) i „cost reductions”. Gdzie tu q…rwa wzorzec „talentu”,”kreatywności” sugerowanej młodym. Panie Skiba, krótka piłka: chociaż w Antalu jesteś pan „niskobudżetowym” menago (bo z RPjakiśtamnumer), to wcześniej czy później pana się z Antala wyp….li, po prostu. I co pan wtedy zrobisz? Conajwyżej założy pan bardzo lokalną działalność gospodarczą (1) albo pójdziesz pan do innego Antala (wynosząc oczywiści listę klientów, kontaktów, etc) a przede wszystkim będziesz pan się „produkował”, że „prywatyzacja” pośrednictwa pracy to jest remedium na wszystko.
2. Właściwy cel i sens publikacji „artykułu” można znależć na samym końcu: to usiłowanie nakłonienia młodych ludzi do darmowej pracy, obłudnie mamiąc ich rzekomą perspektywą zarabiania „9 tysięcy brutto”.Wcześniej występujące pianie z zachwytu nad rzekomym ogólnoświatowym „sukcesem gospodarczym” tego padołu nie jest nawet warte komentarza.
3. Dobry inżynier, lekarz, czy informatyk nie muszą być osobami przedsiębiorczymi. Na całym świecie to firmy są zainteresowane takimi osobami (wcale nie geniuszami i nie absolwentami najlepszych uczelni) i to one zabiegają o ich względy. Polscy pracodawcy niestety robią bardzo niewiele w kierunku pozyskiwania zdolnych a nie koniecznie przedsiębiorczych i przebojowych życiowo absolwentów, a wynika to z braku elastyczności i w pewnym stopniu braku… przedsiębiorczości pracodawców
4. Tak z ciekawości, ile procent wszystkich pracowników może się zmieścić w tej elicie? Bo porady pana prezesa brzmią, jakby nie rozumiał on znaczenia słowa „elita”. Co ma robić 97%, które z różnych powodów do elity się nie załapało?
5. 1/ Mityczna 3-letnia ścieżka, opisana jako kariera od ksera do menedżera jest fikcją! Mam 18 lat pracy i nie znam takich przypadków – poza ludźmi, którzy zrobili karierę w firmach swoich rodziców, lub np. w urzędach za protekcją, ew. intensywnie gospodarując częściami intymnymi swego ciała. Pozytywnymi wyjątkami są tu co najwyżej informatycy (ale nie znam żadnego, który startowałby od BEZPŁATNEGO stażu). Owszem w latach 1990-1995 kariere od zera do milionera można było zrobić łatwo i szybko. To minęło i nie wróci więcej.
2/ Niewolnicza praca studentów i absolwentów psuje rynek pracy. Cała reszta musi się zmagać z mitycznymi absolwentami, których „mam 10 na jedno miejsce i każdy chętnie przyjmie umowę o prace za minimalną stawkę”. Gdy już wypadałoby zarabiać, ludzie nagle patrzą wilkiem na swoich rok czy 3 lata młodszych kolegów biorących się do pracy za darmo (tej samej z której ich zwolniono po stażu). Bo każda praca darmowa uczy pracodawców, że można mieć pracę za darmo, nieważne, czy ta praca jest równie wydajna co praca jednej osoby już wdrożonej. Efekt? Ludzie w wieku prokreacyjnym nie mają opcji mieć choćby 1 dziecko. Płaca na poziomie minimalnej krajowej = życie na skraju ubóstwa. Starczy ze zrozumieniem przeczytać raporty płacowe by wiedzieć, że średnia krajowa w przemyśle jest tak na prawdę odległym marzeniem dla większości pracujących w PL. Co ciekawe, choć dużych miastach jest więcej pracy np w SSC to jednocześnie wysokie koszty wynajmu dobijają młodych (pogardliwie określanych słoikami), którzy przyjeżdżają z nadzieją na prace i płacę.
3/ Popyt wewnętrzny trzyma na powierzchni gospodarkę PL. Jakie są rokowania jeśli młodzi będą na tych bezpłatnych stażach kręcić się jak przysłowiowe g**** w przerębli? Będzie utrzymywany na stabilnym poziomie z dewiz przysyłanych prze emigrantów? Budżet jakim dysponuje osoba na płacy za zlecenie 2.000 brutto: netto 1.455 z tego w Krk własny pokój w mieszkaniu studenckim to 500 zł a jeśli kawalerka to 1000 zł (+ rachunki). Para na płacy netto 1.455 ma więc ~3000. Wydając 1000 na wynajem ma dysponowalny budżet na poziomie 1700 czyli na parę 54 zł dziennie (750/1 os i 27zł/na 1 os dziennie). Osoba samotna, w mikrokawalerce za 800 zł+opłaty miałaby z 500 zł na życie. Żadna z powyższych opcji jakoś nie zachęca do robienia zakupów, brania kredytów itp. O dzieciach nie wspomnę.
4/ Jeśli zaś rozpatrujemy tu pracę biurową, umysłową, specjalistyczną (o to do niej odnoszą się tezy w artykule). W Polsce pracownicy są postrzegani jako koszt. Powinni zaś być postrzegani jako aktywa firmy. To ludzie w firmie generują zysk. Sama ostatnio dowiedziałam się, że jestem „kosztem”. To tak jakby mi napluć w twarz. Pracuję w dziale pozyskującym zlecenia. To ja przynoszę pracę, którą wykonują potem zespoły! Polski pracodawca nader często myśli, że swym urokiem osobistym sprawia, że rzeczy „się dzieją same” i „to ja Wielki Prezes magią swej osoby przyciągam zlecenia”. Otóż nie.
5/ Sytuacja ludzi w wieku 22-30 jest o tyle lepsza niż moja, że oni mogą teraz spakować walizkę i z powodzeniem wyjechać z tego opuszczonego przez boga i rozum kraju. Ja musiałabym zafundować taką przeprowadzkę też dzieciom i tu jest pies pogrzebany (choć nie wykluczam, że innej opcji nie będzie i wyjedziemy, w końcu znam biegle niemiecki i angielski). Smutne jest to, że wielu emigrantów pracuje poniżej swych kwalifikacji, także ze względu na to, że praca wyżej kwalifikowana jest oszczędzana dla rodaków z dziada-pradziada. I to jest naturalne, że praca dla imigrantów zawsze jest postrzegana jako odbieranie pracy lokalsom. Trudno się im dziwić. Ale już dzieci i wnuki aktualnych emigrantów będą tam u siebie. I nie liczcie, że ktoś wróci. Znam takich co wrócili. Już wyjechali! Jeśli wyjedziecie/wyjedziemy to po kolejnych paru latach w PL zostanie już tylko patologia na zasiłkach i emeryci. Piękna perspektywa! Prawda?
Wiecej tu: forum.gazeta.pl/forum/w,23,148010344,,Mlodzi_do_roboty_.html?v=2
18 listopada o godz. 1:37 17244
C.d. komentarzy do listu P. Skiby:
1. Zaliczyłem 3 lata darmowych staży, w tej chwili, tymi darmowym stażami moge sobie dupe podetrzeć, bo pracodawcy stwierdzili, że to się dla nich nie liczy, bo niczego tam nie mogłem się nauczyć. 3 lata w dupe, bo myślałem że coś sie na tych stażach naucze. Teraz kilkanaście lata po tych „darach” mam kłopot ze znaleziem pracy w tej „Zielonej wyspie”. Gdybym wtedy zamiast stażu został w domu/kradł/sprzedawał pietruszkę, miałbym lepsze szanse. Idioci, dajcie sobie dalej wmawiać, że parzenie kawy w stażach za grosze coś Wam da. Lemingi, wszędzie lemingi i ludzie z wypranymi mózgami. Ideologia robi swoje, lepiej jak za komuny.
2. Cóż, rozumowanie i sposób widzenia świata Pana Skiby jest żenujący. Ja również życzę mu żeby kiedyś znalazł się w takiej sytuacji jakiej życzy młodym. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia panie prezesiku.
3. Panie Skiba!!! problem jest systemowy. Jak Pan chcesz jechać w 15 osób na wycieczkę rowerową a jest tylko 10 rowerów to też powiesz, ze trzeba najpierw zapie…c na piechotę zeby zasłuzyć na rower? Jesli nie ma produkcji, nie ma zakładów przemysłowych i brak miejsc pracy to stażami tych miejsc nie przybędzie. Po prostu takie a nie inne uwarunklwania makro i mikroekonomiczne (a to na inną dyskusję) spowodowały, ze w Polsce jest za mało miejsc pracy, zwłaszcza dla osób wykształconych.
4. Trafne porównanie. A im więcej chętnych na pracę za darmo tym mniejsza potrzeba tworzenia miejsc pracy. Po co firma miałaby tworzyć stanowisko za 9tys brutto skoro może na to miejsce mieć trzech darmowych? Z logiką to pan Skiba jest trochę na bakier. Nie tylko w tym punkcie zresztą. Nie zauważył też najważniejszej rzeczy – wyłącznie ludzie na garnuszku rodziców mogą sobie na te darmowe staże pozwolić. A wbrew jego spaczonej wizji świata, młodzi ludzie muszą się usamodzielniać dość wcześnie i najzwyczajniej w świecie na prezenty dla potencjalnych pracodawców ich nie stać.
5. Autor tego artykułu ma niewątpliwie poczucie humoru skoro napisał: „Nie zamydlajmy oczu – sytuacja ekonomiczna Polski należy obecnie do najlepszych w Europie i jednych z najsilniejszych na świecie. „Powyższe to opinia (czy też żart, psikus) natomiast fakty są takie, że Polska to:
– kraj w którym najwięcej w UE ludzi jest zatrudnionych na umowy śmieciowe (27 % pracowników)
– polskie zarobki są najniższe w OECD (podało PAP 18.07.2012)
– udział procentowy płac w PKB sytuuje Polskę w ogonie UE obok Łotwy i Słowacji
– mimo, że nie mamy ropy jak Norwegia czy USA, ani gazu jak Rosja to Polska jest w którym najszybciej na świecie przybywa dolarowych milionerów (Global Wealth Report)
– 1/3 Polaków poniżej 18 roku życia jest narażonych na ubóstwo i wykluczenie społeczne.
6. Wyborcza widzę nadal realizuje swoją „misję”. Grunt to zamydlić oczy, aby motłoch nie zadawał niewygodnych pytań. Artykuł tego ‚prezesa’ to nic innego, jak stek frazesów, które na łamach gazietki czytaliśmy już 1000 razy. Najlepiej, wzorem starej purytańskiej tradycji, założyć klapki na oczy i biec- i oczywiście nie zadawać pytań. Zwłaszcza tym którzy sprawują w tym kraju władzę. Zresztą, jeśli chodzi o Polskę- jej los jest już przesądzony. Łączne dopłaty budżetowe do FUS, KRUS i emerytur resortowych dobijają do 90 mld zł rocznie, co stanowi niemal 1/3 dochodów budżetu państwa. Już w najbliższych latach sytuacja będzie się dramatycznie pogarszać. Polska koncertowo zmarnowała premię demograficzną. Nadejdzie wiek gerontokracji, rosnącego zadłużenia, spadającej konkurencyjności i zerowego wzrostu gospodarczego. Nie wierzycie? Przeanalizujcie, co się stało w Japonii czy Włoszech. Jest oczywiście „drobna” różnica. Tamte kraje są potęgami gospodarczymi z ogromymi tradycjami i osiągnięciami, tymczasem nasze „elity” wiedzione ideologią przywleczoną przez Balcerowicza w USA przez niemal ćwierć wieku nie kiwnęły palcem, aby stworzyć podstawy pod nowoczesną gospodarkę. Japonia czy Włochy pełne są wykształconych czterdziestolatków, którzy nigdy nie osiągnęli statusu materialnego swoich rodziców- często prostych robotników. To samo będzie i u nas- tylko na dużo niższym poziomie. Jednostkom się uda, ale ogół będzie przegrany. Do Was należy odpowiedź na pytanie, co z tym zrobicie.
PS: Jeśli czyta to Pan „prezes”… Niezależne badania pokazują, że wbrew szkalującemu stereotypowi, Grecy pracowali bardzo dużo i to z całkiem niezłą wydajnością. To polityczne qrwy tak ich urządziły. Brzmi znajomo?
7. I tu jest pies pogrzebany. Brak polityki gospodarczej sprawił, że realizują ją pani Bochniarz (lobbowała dreamlinery) oraz pan Mordasewicz. A skutek tego jest wiadomy – utrata pokolenia młodzieży i starzejące się, biedne społeczeństwo.
8. Jestem pewien, że i w Somalii paru bardzo dobrze zarabiających też by się znalazło. I jaki niby z tego morał? Że Somalia to dobre miejsce do życia?
9. Jak czytam wypowiedzi takiego… to się zastanawiam czy gościu żyje w innym świecie czy może celowo gada takie dyrdymały by urobić potencjalnych kandydatów do pracy za darmola. Jjeśli widzę wielu młodych ludzi gotowych pracować na rożnych stażach i praktykach za darmo i półdarmo, że zaliczają kolejno kilka takich S/P i w dalszym ciągu nic normalnego znaleźć nie mogą to poważnie traktując jego słowa trzeba by sie zastanowić czy gościu oczekuje że młodzi ludzie zaczną płacić za możliwość popracowania? Ale być może w jednym ma rację – życie na garnuszku rodziców jest szkodliwe dla gospodarki – bez wsparcia rodziców nikt by się nie godził na takie praktyki. Prawda też jest taka że gdyby przez ostatnie 23 lata państwo nie niszczyło polskich firm i polskiej przedsiębiorczości to by tego problemów nie było, a tak jesteśmy skazani na łaskę paru cwaniaków i monopol światowych koncernów. Ale skoro większość obywateli wybrała partie uczciwie głoszące że będą budować biedny ale katolicki kraj więc niech młodzi mają pretensje do rodziców i dziadków ze im takie warunki stworzyli.
(technologia, która mogła by nam uchylić drzwi do raju służy głownie to tworzenia piekła na ziemi).
10. Roszczeniowe pokolenie? A co można mieć za 2k netto do ręki (co daje prawie 3k brutto!)? Koszty życia są ogromne. Jeżeli ktoś nie ma mieszkania po babci czy nie dzieli dużego domu z rodzicami to gdzie ma mieszkać? Wynajem mieszkania (w przypadku kawalerki to koszt 800-900 pln na miesiąć), gdy mówimy już o rodzinie wypada mieć mieszkania co najmniej M2, za które za sam czynsz zapłacimy 1000-1200 PLN!! czyli 60% pensji – to jest Twoim zdaniem normalne żeby koszty vs przychody były w takiej relacji? A gdzie jedzenie, woda, prąd, net i paliwo do samochodu (tak do samochodu! bo dziś niestety komunikacja miejska jest ograniczona do minimum, a pracuje się zwykle 10-20km od miejsca zamieszkania).
Wracając do roszczeniowości – dla mnie to wysoce irytujące jeśli ktoś tak mówi o pokoleniu obecnych 20-30 latków. Porównanie do poprzedniego systemu:
– wykształcenie: dziś nawet z mgr trudno znaleźć pracę, w PRL poza tym, że pracy było wszędzie pełno to w dodatku ktoś ze średnim nie mówiąc o studiach zaraz miał ciekawe zajęcia – innymi słowy za krótszy okres nauki otrzymywali lepsze oferty – umówmy się, że rekrutacja była fikcją, bo gdzie nie zapukałeś czekała na ciebie praca. Już nie wspomnę, że dziś dzieci po 6 klasie, gimnazjum mają trudne examiny i są stresowane od najmłodszych lat – gdzie takie coś było w PRL?
– kwalifikacje: poza studiami, różnego rodzaju umiejętności – obecni pracodawcy nie chcą szkolić ludzi wymagają biegłej znajomości wieeeelu rzeczy – już nie mówię, że to często wysiłek ale i ogromne pieniądze. Ponadto jeśli te umiejętności nie są potwierdzone w praktyce – innymi słowy jeśli nie masz doświadczenia nikt z Tobą nie będzie rozmawiał. A jak było w zeszłym systemie? Przychodziłeś do pracy miałeś opiekuna i uczono cię zawodu – nieważne czy fizycznego czy umysłowego – człowiek miał o wieeeele łatwiej. A dziś przychodzisz do pracy nawrzucają pracy nikt nie powie co robić, reszta patrzy wilkiem zebyś ich przypadkiem nie wygryzł itd.
– doświadczenie: jw z PRL nikt się tym nie przejmował, natomiast dziś nikt nie chce ludzi bez doświadczenia zarzucając ludziom że nic nie umieją! To błędne koło – ponadto wymaga się znajomości np. takich programów, które normalnie kosztują po 50-100k zł – to niby jak ktoś ma się ich nauczyć obsługiwać?
– wyzysk: za komuny popularne było powiedzenie czy sie stoi czy sie lezy….a dziś przychodzisz do pracy: pierwsza działka, ktoś coś ogólnie pokaże i sobie radź – siedzisz po 10-12h – względnie opanowujesz to dokładają kolejna a potem jeszcze kolejną, a w wakacje/ciąża koleżanek praca na zastępstwo za kolejne osoby, bo oczywiście ludzi się nie zatrudni i ostatecznie wychodzisz po pracy średnio po 16h pracując jeszcze w weekendy – gdzie takie coś było w PRL?? Co więcej wywala się ludzi a ich pracę dzieli się na pozostające osoby, kodeks pracy to fikcja wykorzystywana tylko w jedną stronę – brak nadgodzin (oczywiście rejestrowanych), straszenie dyscyplinarką – to jak „młody” ma być zaangażowany w pracę?
– szanse na awans: wyższe stanowiska na ogół są obsadzone przez „wasze” pokolenie i młodzi nie mają już na nie szans – tak samo to wygląda w każdym sektorze – spróbuj dziś zostać kierownikiem, awansować pionowo itd.
– koszty życia i spokój: PRL dawał ludziom egzystencję na niskim poziomie, ale jednak był to poziom stabilny. Dziś natomiast nie mamy zachodniego kapitalizmu tylko dziki kapitalizm, gdzie występuje ogromna niepewności pracy, pieniędzy – nie ma prawie żadnych zabezpieczeń socjalnych! To kto w takich warunkach będzie kupował mieszkanie na kredyt hipoteczny (30-40 letni) i miał dzieci? Zastanów się i porównaj to z PRL, gdzie mieszkania dawano za darmo i wspierano rodziny wielodzietne
Podsumowując – irytuje mnie ogromnie stwierdzenie, że pokolenie jest roszczeniowe, bo gdyby ludzi którzy wchodzili na rynek w latach 70-80 (włącznie z tymi którzy dziś są kierownikami i wyżej) to uważam, iż nie poradzili by sobie na rynku w dzisiejszych czasach. Natomiast wszędzie tylko się słyszy, że pokolenie roszczeniowe, że nie pracuje, że nie ma dzieci itd. To się pytam jak mają mieć to wszystko jeśli pensje są o 1/4 niższe niż w Europie Zachodniej, a koszty życia wynoszą zasadniczo 1/1, ponadto są zmuszani do siedzenia w pracy po 16h (o ile ich ktoś zatrudni).
Wiecej tu: forum.gazeta.pl/forum/w,23,148010344,,Mlodzi_do_roboty_.html?v=2
18 listopada o godz. 2:03 17247
C.d., jako ze to jest w 100% na temat tego watku, czyli bezrobocia w Polsce (szczegolnie wsrod mlodziezy):
1. Ja bym go wywaliła z tego ciepłego krzesełka za taki tekst: „Co więcej, jeśli podczas rozmowy kwalifikacyjnej spotykam osobę, która miała gorsze szanse, pochodzi z małej miejscowości, a siedzi przede mną – wiem, że częściej okaże się lepszym specjalistą i menedżerem niż ktoś, kto miał łatwą ścieżkę.” Czy profesjonalny rekruter powinien oceniać ludzi na podstawie ich pochodzenia, czy umiejętności? W ten sposób pan rekruter (zapewne słoik z Pipidówki dolnej) odrzuca potencjalnych dobrych pracowników pochodzących z duzych miast bo (nie znając czlowieka), z góry zakłada że: ” miał łatwiej, więc na pewno jest leniem itp „.
Poza tym to jest normalna kolej życia, najpierw edukacja, potem praca. Przychodzi taki człowiek z dużego miasta na rozmowę, jest po studiach, ma ambicje, zna jezyki, jest z dużego miasta więc rodzice pewnie zainwestowali w edukację… pewnie byłby dobrym pracownikiem, ale na dzień dobry jest skreślony przez rekrutera któremu słoma sterczy z butów, bo nie odbył miliona bezpłatnych staży.
Mnie jeszcze jedno bawi w tym tekście. każdy człowiek ma inne priorytety w życiu. Jest całe grono ludzi, którym nie zależy, żeby zasilić elity specjalistów i menedżerów, wystarczy im przeciętna praca dająca pensję. No ale według pana rekrutera istnieją tylko 2 alternatywy, albo zasuwasz całe studia na bezpłatnych stażach i twoim jedynym celem jest bycie bialym kołnierzykiem w korporacji, albo jestes nieudacznikiem na utrzymaniu rodziców. A coś pomiędzy? Ludzie którzy nie mają jakiś specjalnych ambicji, chcą mieć spokojną pracę, są bez szans na rynku, zdominowanym przez korporacje. Jeśli tak jest, to jest przykre.
A no i pewnego dnia tego miłego pana zwolnia z tej ciepłej posadki, tak zazwyczaj jest w korporacjach że człowiek sie szybko wypala a korporacja nie ma litości. Czy stojąc w Urzędzie Pracy, w kolejce po zasilek, też będzie tak kozaczył?
18 listopada o godz. 2:04 17248
2. Tak jest młodzi!!! Macie wypruwać sobie flaki i żyły, nie spać, nie jeść i nie pić (myśleć tylko o pracy i w niej umrzeć), żeby mozolnie wykuwać ratingi, podnosić wydajność, po to aby zbudować dobrobyt tego kraju. A w POdzięce za ten trud dostaniecie słowa uznania i uścisk ręki od pana prezesa. Tak więc do roboty na chwałę Zielonej Wyspy!!!
3. Tak. Pan prezes Skiba napisał tekst obrzydliwy. Pełen „dobrych rad” i poklepywania po plecach. Zapomniał jednak dodać, że na „polski kryzys” bardzo chętnie powołują się polscy pracodawcy, bo w ten sposób mogą w różnych wypowiedziach wypłakiwać się, jak im trudno związać koniec z końcem, żeby utrzymać firmę i tłumaczyć, że nie jest to dobry czas na inwestycje i godne traktowanie swoich pracowników. Pan prezes Skiba uważa, że tzw. umowy śmieciowe są tak nazywane niesłusznie, ale nie pokusił się o próbę nazwania ich jakoś inaczej. Szkoda. Dopiero wtedy można by ocenić, na czym polega jego, tak zachwalana w tekście kreatywność. I ani słowem nie wspomina, jak należy konstruować swój (a może jeszcze rodzinny) budżet w kontekście bezpłatnie wykonywanej pracy dla kogoś innego. Może zechciałby więc pan prezes dodać jakiś aneks do opublikowanego programu na życie dla „roszczeniowych” młodych?
18 listopada o godz. 2:05 17250
5. Z wypowiedzi Pana Specjalisty dowiedziałem się, że „sytuacja ekonomiczna Polski należy obecnie do najlepszych w Europie i jednych z najsilniejszych na świecie”, a ta głupia młodzież tego nie docenia i co gorsza wcale nie chce pracować za darmo mamiona abstrakcyjnymi zarobkami w bliżej nie określonej przyszłości. Woli siedzieć na garnuszku u rodziców zamiast na darmowym stażu w międzynarodowej korporacji. Otóż szanowny Wielki Specjalisto zwróć uwagę na fakt, że ta nic nieumiejąca młodzież wyjeżdża za granicę, o zgrozo do państw, których sytuacja nie należy do „najlepszych w Europie” i tam znajduje zatrudnienie, zarobki wielokrotnie wyższe od polskich i warunki do życia i założenia rodziny. W dodatku wcale nie ma ochoty wracać do naszego raju gospodarczego. To chyba wystarczy za cały komentarz do tej bzdurnej wypowiedzi Pana Specjalisty od rynku pracy.
6. Bardzo fajnie, że Ci się udało. Lecz ile jest tych nisz do zagospodarowania ? Nie oszukujmy się. Kołdra jest za krótka. Bajki, że każdy może wystarczy tylko chcieć są doprawdy dla naiwnych. Znam wielu ludzi, którzy ciężko pracują i są albo tam gdzie byli albo nawet po latach cofnęli się. Mają problemy z pracą mimo, że są specjalistami ale np koło 40 tki. No za starzy. My szukamy studentów zaocznych, żeby składek nie płacić. Patrzenie na świat z perspektywy JA MAM DOBRZE TO PEWNIE ŚWIAT JEST TAKI WSPANIAŁY I INNI TEŻ MAJĄ DOBRZE jest wyjątkowo dziecinne. Dziś podano dane o dobrym wyniku produkcji przemysłowej a jednocześnie podaje się, że 10 mln obywateli zagrożonych jest ubóstwem. Czy to nie dziwne? Rosnąca rzesza biedaków na Zielonej Wyspie? Dla mnie to oczywisty sygnał, że owszem może produkcja podskoczyła ale zyski spija kapitalista. A prekariusze wegetują za nędzny ochłap na umowę zleconko. Śmieciowa Wyspa Tuska 🙂
Wiecej tu: forum.gazeta.pl/forum/w,23,148010344,,Mlodzi_do_roboty_.html?v=2
18 listopada o godz. 2:07 17251
4. Panie Prezesie,
Jakim trzeba być …….., żeby młodym i pewnie nieco starszym wciskać taki kit. Młodzi czym prędzej powinni sobie uświadomić, że są przedmiotem bezwzględnego wy-zysku między innymi przez takie cwane indywidua jak Pan i czym prędzej zwiewać na Zachód. Głosić propa-gandę sukcesu w kraju nędzy i rozpaczy. Tak ja dawałam się wykorzystywać przez lata takim cwaniakom, którzy na mojej czasami wręcz katorżniczej niemal pracy oszczędzali na składlach zusie, premiach, pensji. Szwindle, umowy na czas określony, dzieło, zlecenie ( a pracowałam na etacie codziennie w miejscu wyznaczonym przez pracodawcę ) bez składek na emeryturę. Wszystko w imię zdobywania doświadczenia i wykuwania lepszej przyszłości. A wszystko po to, żeby ostatecznie być wywalonym z pracy na zbity pysk za ciażę i zostać z ręką w nocniku. Żeby po 30 roku życia dowiedzieć się, że zasadniczo to już jestem za stara na pracę albo mogę pracować za 3 zł za godzinę i oczywiście mam pracować do 67 roku życia. Dla kogo ta gadka? Dla kogo te rady? Czy Pan ma dobrze pod sufitem? Zachęcać ludzi do robienia darmowych staży? Żeby im lata pracy uciekały i żeby się dowiedzieli, że mają zerowe emerytury w przyszłości. Pan się urwal z Ziemi Obiecanej? Mówicie młodym, że mają oszczędzać na emerytury sami…Cisną mi się na usta słowa nie-cen-zu-ra-lne. Przepraszam z czego? Z 1500 brutto? Nawet jak mam po latach wyzysku i darmowych staży parę setek więcej to oddaję bankowi za klitę w bloku. Młodzi zostaliście wpuszczeni w potężny kanał. Młodzież jest dobrem narodowym, który się powinno wspierać a nie pluć na nich. Gdyby nie wasza ( pracodawców ) obrzydliwa żądza zysku i zerowa cheć dzielenia się z pracownikiem wypracowanym przychodem może byłby ich stać na dzieci i oszczędności. Zrzędzenie starego pierdziela w stylu :”Ach ta dzisiejsza młodzież”. Mam nadzieję, że wszyscy pracodawcy, którzy mnie okradali przez lata mojej pracy będą się smażyć w piekle albo żyć w nędzy. Nie mam dla nich litość. Pospolite, chciwe szuje. Jakie to jest obrzydliwe żerować na cudzej pracy, okradać go ze świadczeń, okradać dzieci pracownika z możliwości kształcenia czy skorzystania ze służby zdrowia. Ciekawe jakie Pan ma umiejętnosci oprócz wciskania żałosnego kitu? Ciekawe czy jak Pana wyleją z roboty to jak na Pana nieprzeciętne umiejętności zareaguje rynek? Widzialam takich prezesików oj widziałam. Latali po mieście i tylko się zastanawiali z obłędem w oczach komu wejść w ….żeby tylko zatrudnił bo byli tak beznadziejni, że obiektywnie na rynku byli ZEREM. Bez poważania.
18 listopada o godz. 2:18 17253
1. SRETY, TETY. jestem po studiach, certyfikat komputerowy, angielski, i szkolenia inne.. mam 33 lata i..od jakiegoś miesiąca nie mam pracy… aplikuję, wysyłam cv, i chodzę na rozmowy.. A tam co? „po co pani do nas aplikowała, jak pani ma wykształcenie w innym kierunku?” no jak po co? chcę pracy!!!! a po drugie po co mnie zapraszacie jak wam moje CV sie nie podoba!!!. Albo na tej rozmowie inne pytania: „ojej, to pani pracowała tu na umowę-zlecenie, i tutaj też….” (czy ja sama sobie dawałam takie umowy?, czy jak komuś zależy na pracy, bo musi porobić opłaty, ma rodzinę itp czy ma super wybór, gdy mu mówią: tak, przyjmiemy pania , ale na umowę -zlecenie, a jak nie, to na pani miejsce mamy tylu chętnych…) i ch.j z tego, że mam 10 lat pracy, jak mieszkam u rodziców i….mam super(tu ironia) bo ojciec po 3 udarach nie chodzi, matka po guzie mózgu, i jeszcze mam dziecko a tu czajnik się popsuł, chociaż nowy i kupiony z tych lepszych, by służył dłużeja służył niecałe 2 miesiące, pół roku temu pralka, lub inna sralka… i….w tym wszystkim CHCĘ pracować, by sobie na…jakąś chociaż pieprzoną kawalerkę uzbierać i na życie mieć itp… aha…zasiłku też nie mam, po ostatnia umowę miałam na pół etatu i na niej nie było 1600zł, więc zasiłek się nie należy… i ja mam iść teraz na darmowy staż? jak pracodawcy kpią sobie z PŁATNEJ umowy-zlecenia??? aha. w urzędzie pracy są staże i szkolenia, ale do 25lat i 50+ a ja? tu za stara, tu za młoda, tu za głupia, tu za mądra i ch.j, ale i tak pogodę ducha zachowuję bo co zrobić, trzeba udawać, że „JEST SUPER, JEST SUPER, WIĘC O CO CI CHODZI?….MAMY EKSTRA RZĄD I SUPER PREZYDENTA, WSZYSCY LUDZIE TO WSPANIALI FACHOWCY, UFAM IM, BO WIEM, ŻE POTRAFIĄ CZYNIĆ CUDA, ZA RĘKĘ DOPROWADZĄ MNIE DO EUROPY;-))))))
2. Ilość menadżerów i ludzi sukcesu jest dosyć ograniczona. Ciężka praca da poprawę jednostkom. Reszta ciężko pracujących się nie przebije. Czy oni mają nadal pracować jako wolontariusze? Albo na umowach śmieciowych poniżej minimalnej krajowej? To trochę jak w sporcie. Tysiące ludzi ciężko trenuje, ponosi duże koszty. Ale mistrzem zostaje tylko jeden. Dodatkowo garstka ścisłej czołówki. Ale życie zawodowe to nie sport. Trzeba zmian, żeby ci gorsi też mogli przyzwoicie żyć.
3. Awanse w korporacji są dzięki „dobrym stosunkom” z kim trzeba, a jak się ma większe kwalifikacje niż przełożony to się prędzej wyleci niż awansuje. Oczywiście członkowie tamtejszych „kącików wzajemnej adoracji” będą z uporem maniaka twierdzić że jest inaczej i że to właśnie oni mają wspaniałe kwalifikacje (chyba że chodzi o manipulwanie statystykami lub siedzenie na portalikach „społecznych”), a jak ktoś wyleciał, to oczywiście „bo to zły pracownik był”.
4. Jeśli chcesz zobaczyć dwunogiego karpia na pytanie rekrutera – dlaczego chcesz zmienić pracę lub zrezygnowałeś z poprzedniej odpowiedz – ze względów ideologiczno – etycznych.
Mina rekrutera bezcenna, otwarta paszcza, pusty wzrok tęskniący za rozumem i nerowe podrygiwanie palcami w poszukiwaniu klawiatury i odnalezieniu w wiki słów ideologiczno-etyczny (czy to jakiś pierwiastek chemiczny, chyba na chemii było, tak pamiętam na chemii!). Przy tym obowiązkowe nieme poruszanie ustami przy czytaniu opisu…
5. Czytając to przypominają mi się plakaty i afisze z wczesnego PRL-u (tylko w innym opakowaniu). „Młodzi naprzód do walki o szczęśliwą ojczyznę” „Wykuwajmy podstawy dobrobytu”, „Zakład pracy twoim drugim domem”, „Pracujcie dla pokoju i rozkwitu ojczyzny”, „Wykonujcie i przekraczacie nowe normy” itp. Aż dziw bierze, że nawiązuje się do tego „barbarzyńskiego” PRL-u w tak prymitywny sposób i to w tak propagującej demokratyczne ideały Gazecie. Czas chyba zmienić naczelnego.
6. Ale ten człowiek nakłamał i namanipulował!!!!!
Dawno takich kłamstw nie czytałem.
Człowieku, to może sam sobie idź kserować a potem opowiadaj, że pracowałeś w korporacji i wykonywałeś bardzo odpowiedzialną pracę. Darmowy staż? Sam sobie idź.
Pracować na kogoś za smieszny grosz to tak jakby kopać sobie dołek w lesie na życzenie mafii.
Człowieku przestań nabierać młodych ludzi!
Ludzie nie słuchajcie go, ceńcie się, bo pracodawcy mają rekordowe sumy na kontach w czasach kryzysu i chcą zebyśmy wytwarzali tanio produkty, które oni sprzedadzą drogo jak sie kryzys skonczy a skonczy sie. Cwaniaki. A ten Antale to same nie zaproponują stawki dla specjalisty, tylko czekają aż się samemu powie znacznie poniżej stawki.
On chce nas okradać z pracy, żebyśmy podnosili wartość firmy, bo im się musi zwracać co rok jakiś tam procent a z tego co my zainwestowaliśmy w studia nie musi sie nic zwracać, jeszcze trzeba dolozyc. To moze zawrzemu uklad? Zamiast na studia wydawać, zasuwać ciężko się uczyć od razu zaniesiemy Wam nasze pieniadze, żeby Wam sie zwracalo co roku ilestam procent a nam nic.
7. Czytając tę wypowiedź odniosłem wrażenie że została ona SKONSTRUOWANA tylko po to by można było sprawdzić ilu młodych sfrustrowanych młodzieńców czyta w internecie gazetę.pl.
Ilość nielogiczności i sformułowań oderwanych od życia poraża.
Szanowny pracodawca dziwi się np że młodzi szukają usprawiedliwień przy czym on sam usprawiedliwia swoje skąpstwo ( darmowy staż)
Nie rozumiem tez jak kserując przez rok ZA DARMO papiery można piąć się po stopniach kariery i po 10 latach osiągnąć sukces?
Do zdobywania wiedzy na różnych kierunkach studiów ZMUSIŁY CZASY i tacy PANOWIE JAK TEN POWYŻEJ, więc to „odwlekanie” nie wynika z chęci siedzenia na garnuszku rodziców ale z tego ze to pracodawcy żądają wszechstronnego wykształcenia.
Jesli znajduję ogłoszenie , w którym wymaga się PEŁNEJ DYSPOZYCYJNOŚCI oraz znajomości chińskiego lub portugalskiego za 1300zł , to to nie jest kręcenie nosem , to KPINA !
MŁODZI SZANUJCIE SIĘ !
NIE DAJCIE SIĘ WMANIPULOWAĆ W PRACĘ ZA DARMO tylko dlatego że pracodawca
chce w przyszłym roku z rodziną wyjechać na Malediwy !
KAŻDEMU należy się płaca za pracę, nawet podczas stażu !
„MŁODZI DO ROBOTY”? – PRACODAWCY DO PŁACENIA !
18 listopada o godz. 2:34 17254
Jeszcze troche na temat rynku pracy w Polsce:
1. Kolejny „ekspert” który nie wie o czym mówi i za swoje głupie gadki nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Przede wszystkim tzw. bezpłatne staże są zwykłym złodziejstwem, bo za pracę, za czas pracownika trzeba zapłacić. Nawet najprostsze prace ktoś w firmie musi wykonać i za to powinno się zapłacić choćby najniższą stawkę. To też jest przychód firmy, nieujawniony, nieopodatkowany i powinna się tym zająć skarbówka. Poza tym pracownik powinien być zgłoszony i opłacony zarówno w ZUS jak i w NFZ. Żyje, musi coś jeść i gdzieś mieszkać, będzie kiedyś emerytem i ma prawo zachorować. A u nas wprowadzono złodziejskie prawo, rzekomo w interesie pracujących, a naprawdę po to, żeby to złodziejstwo usankcjonować. A związki zawodowe zajmują się polityką, zamiast walczyć o to, co kiedyś wywalczono a potem po cichu zlikwidowano.
I to złodziejstwo sankcjonują wszystkie kolejne ekipy rządzące, wycierające sobie w kampaniach wyborczych złodziejskie skorumpowane przez biznes gęby dobrem ludzi pracujących.
I nie jest tak, że młodzi muszą się na to złodziejstwo godzić. Rewolucje już bywały, podobnie jak strajki powszechne. I jeśli politycy tego nie zrozumieją, to tym się skończy.
2. Po pierwsze – jakoś mnie nie dziwi, ze sprzedawca niewolników zachwala niewolnictwo. Pan Skiba ma w tym interes, bo na jego rynku TEŻ jest konkurencja i jeśli firma pana Skiby nie zapewni niewolników, następne zlecenie pójdzie gdzie indziej i pan Skiba nie zarobi. Z tego powodu w interesie pana Skiby jest przekonywanie potencjalnych niewolników, że warto niewolnikiem zostać, bo za parę lat zarobi się 9 tysięcy złotych brutto. Tyle, ze pan Skiba dostaje swoja kasę nie za spełnienie tej konkretnej obietnicy, tylko za dostarczenie niewolnika, więc jego obietnice są pieprzeniem w bambusik.
Po drugie – panie Skiba, nawet dziecko wie, że w kazdej firmie jest hierarchia raz rywalizacja a najatrakcyjniejsze zasoby – jak pensja 9 tysięcy brutto – są ograniczone. Jesli więc na darmowy okres niewolnictwa trafi 10 równie utalentowanych i pracowitych osób, to jedna, może dwie z nich awansują, dwie inne zostana na nizszych stanowiskach, sześcioro – zapewniwszy firmie okres darmowej pracy – pozostaną bezrobotne. Oczywiście, jeśli będą uparte to z czasem cała dziesiatka gdzieś się zaczepi, ale proces ten będzie bolesny i długotrwały, zaś czynnikiem decydującym nie bedzie talent tych ludzi i ich pracowitość, tylko zdolnosć rynku do wchłonięcia nowych pracowników.
3. (…) Pracodawcy szukają ludzi z co najmniej 2 letnim doświadczeniem i najlepiej aby akurat takie ono było (jak Pan sobie wyobraża 2 lata na bezpłatnym stażu, który może tylko w Pańskiej branży wygląda w taki sposób jaki Pan opisał, gdy ma się poczucie wykonywania za kogoś jego pracy za nic, jak zwykły frajer?), o wymaganiach finansowych licealistów – większe doświadczenie to też niedopuszczalne i roszczeniowe większe wymagania finansowe. Gdyby to było możliwe to rekrutujący kupowaliby niewolników, ale niestety nasz kręgosłup moralny „tylko” pozwala zatrudniać za pół darmo. Ciekawą praktyką jest również łowienie studentów na „kij i marchewkę” to znaczy oferuje się im pracę za śmieszne pieniądze obiecując podwyżkę w przyszłości, która nigdy nie następuje a przy jakiejkolwiek wzmiance menedżer (nawet nie szef) odburkuje „ciesz się że masz pracę”. O tym żeby pracodawca wydał pracownikowi dobre referencje słyszałem również tylko od znajomych pracujących za granicą. Swoją drogą Pan mi jakoś na 40 latka nie wygląda, starsi koledzy w branży czy Tata już wyrobił nazwisko?
4. Coz za bzdury ubrane w piekne slowa! Molziwe, ze jest grono mlodych osob, ktore tylko wymagaja nic z siebie nie dajac i obijaja sie z kata w kat. Ale znakomita wiekszosc, ktora znam jest zupelnie inna! Sama skonczylam trudny, „przyszlosciowy” kierunek, dziennie, na publicznej uczelni. Nie mialam wakacji nigdy w trakcie studiow, bo albo dorabialam zajmujac sie praktycznie wszystkim – od nianczenia dzieci, przez korepetycje, po roznoszenie ulotek, albo wyjezdzalam na staze zagraniczne. Bylam na wymianie naukowej. Biegle wladam angielskim. Angazowalam sie w najrozniejsze studenckie inicjatywy. Po obronie szukalam pracy prze wiele miesiecy! Jakiejkolwiek pracy w zawodzie! W tym samym czasie dorabialam w restauracji i roznoszac ulotki, by miec chociaz pare groszy na swoje wydatki. Dostalam sie na platny staz w zawodzie, po ktorym mnie nie zatrudniono, bo nie bylo wolnego etatu. Znow znalazlam sie na lodzie… Wysylalam dziesiatki CV, do roznych zakatkow Polski – wszystko na nic! Albo nikt nie odpowiadal, albo proponowano mi prace za 1300zl w Warszawie! Jakim cudem mialabym sie za to utrzymac?! W koncu stwierdzilam, ze mam tego dosc – dosc upokorzenia, biedy, smutku. Wyslalam kilka maili zagranice. Trzy rozmowy o prace przez Skype’a wystarczyly. Wyjechalam. Zyje samotnie ale przynajmniej szczesliwie. Utrzymuje sie sama, robie to co kocham, mam kontrakt na kilka lat, gwarantujacy mi wreszcie odrobine spokoju. Mozna? Mozna. Ale niestety, chyba nie w Polsce. Probowalam! Nie dalo sie…
5. Aaaaa i jeszcze jedno… Bezplatne staze, tak? Moze to i mozliwe dla osob, mieszkajacych z rodzicami w duzym miescie! Ale nie wiem jakim cudem mialby je robic ktos taki jak ja, pochodzacy z malego miasteczka. Moze powinnam dojezdzac 60km rowerem do najblizszego miasta by potem za darmo kserowac te papierzyska? Tylko wie pan co bedzie potem? Potem i tak by mnie nie zatrudnilI! Bo po co, skoro mozna wziac nastepnego naiwniaka-niewolnika!
6. Panie i Panowie zaciekawieniem przeczytałem artykuł o polskim macho- człowieka sukcesu, managera. Ów manager zarabiający lekko powyżej średniej krajowej powtarza niczym mantre- nie odnieśliście sukcesu, tj nie jesteście dyrektorami czy managerami-zatem wina tkwi w waszym wykształceniu czy praktykach czy osobowości. Może nieodpowiednio założyliście nogę na nogę –tj. body language, etc. Powiadam wam po prostu gospodarka ta w Polsce czy Hiszpanii UK czy USA nie potrzebuje tylu dyrektorów ,managerów, kierowników. W ogóle, oceniam to na jakieś 30% populacji-nie jesteście potrzebni do produkcji zarządzania , ochrony środowiska. Tylko do konsumpcji.
Zapyta ktoś –dlaczego? Porostu mamy postęp technologiczny, komputeryzacje, automaty. Ilu wykwalifikowanych inżynierów plus robotników potrzeba do obsługi taśmy w porównaniu z manufaktura czy inna faktura np. 20 lat temu? Proszę pomyślcie .Czy mielicie logikę na studiach czy tez –zakuć , zdać ,zapomnieć? Na amfie czy dopalaczach? Może potrzeba jeszcze budowlańców ,glazurników, elektryków czy hydraulików. Ale młody- gniewny (gniewna)powie- przecież nie pobrudzę sobie rak. Dlatego skończyłem studia. McDonalds czy Burgerking wita prężnych na zmywaku. Ostatnio modniejszy jest Starbucks. Niestety asystent managera będzie zarabiał minimalna place. Ale asystent managera chociaż kanapkowego-brzmi dumnie.
W USA czy UK system bankowego wyzysku chroni jeszcze swoich obywateli poprzez dawanie i umarzanie kart kredytowych. Inne kraje sa bez szans z producentami kryzysów finansowych. Inne kraje po prostu musza płacić. Po niektórych komentarzach widzę ze internauci rozumieją ze z cos tu nie gra z tym wymarzonym za Solidarności systemem. Śmiem powiedzieć- jest gorzej niż za Gierka-mam porównanie. Długi Gierka stanowiły ok. 10%obecnych RP.
Mam pytanie do młodych: podniesiono w Polsce wiek emerytalny do 67 lat. Pytam – w jaki sposób młoda ,wykształcony prężna osoba po studiach dostanie stanowisko starego pryka jak ja? Myślałem ze pójdę na emeryturę za niecałe piec lat lub mniej. A tu niespodzianka- rypie jeszcze siedem. Czyje się winny. Czy mam pojechać do Holandii poddać się propagowanej często w mediach eutanazji? Nawet jest mi przykro ze oddycham, puszczam baki-wytwarzam CO2.Poprostu nie pasuje już do obecnego środowiska.
Młodzi do roboty. Ale tej roboty po prostu niema. Napoleon –wg. mnie jeden z największych zbrodniarzy Europy powiedział-Każdy żołnierz trzyma w plecaku buławę Marszalka. Zapomniał powiedzieć- ten który przeżyje. Podobnie jest z managerami, kierownikami czy dyrektorami. Czy sprzątaczkę można nazwać kierowniczka od spraw powierzchni płaskich, niskich pucybuta-managerem od serwisu obuwia. Podobają mi się te eufemizmy.
Wiecej tu: forum.gazeta.pl/forum/w,23,148010344,,Mlodzi_do_roboty_.html?s=5
18 listopada o godz. 4:39 17260
@ Ekonom
Dla kontrastu co pisze Fakt o bylym ministrze Nowaku:
„Słabość do gadżetów, pogoń za modą zgubiły ministra Sławomira Nowaka. Na studiach dorabiał sobie jako model i tak mu zostało. Potrzeba błyszczenia była czasem silniejsza od zdrowego rozsądku i urzędniczej pokory…
Minister transportu ściągnął na siebie śledczych, po tym jak nie wpisał do oświadczenia majątkowego zegarka wartego około 17 tys. zł. Musiał odejść z rządu, bo afera mogła zaszkodzić jego szefowi, Donaldowi Tuskowi (56 l.). No tak, ale premier już wcześniej musiał przecież dostrzec z jakim szpanerem ma do czynienia. Przecież Nowak obnosił się bogactwem i nie żałował pieniędzy na najmodniejsze gadżety. Taki miał styl…
Jak kolacja, lunch czy spotkanie to oczywiście w restauracji na mieście. Przecież jaśniepan minister nie będzie jadł w resortowej stołówce mielonego z ziemniakami i kompotem za 20 złotych! Na uczty w modnych knajpach rocznie z kasy resortu brał nawet 17 tys. zł! Można go było spotkać na przykład w warszawskiej restauracji Dom Polski, gdzie popisowym daniem jest comber z sarny podany z knedlami nadziewanymi śliwką na sosie wiśniowym – za 98 zł. Minister nie tylko lubił drogie zegarki, wydawał też krocie na garnitury, koszule, krawaty. Widywany był np. w płaszczu za 4 tysięce…
Po pracy minister nigdy nie wypadał z gry. Jak ustalił tygodnik „Wprost” Nowak pokazywał się w ekskluzywnym warszawskim klubie Prive, gdzie wynajęcie loży kosztuje od 4 do… 25 tys. zł.
Nawet jak minister biegał, to musiał wyglądać, jakby właśnie grał w reklamie znanej firmy produkującej odzież sportową. Firmowy znaczek widać na obcisłsj koszulce i wykonanych z kosmicznych materiałów spodenkach. Oczywiście, jak na modnego joggera przystało, minister podczas truchtu miał w uszach słuchawki. I tu też musiał być trendy – na klacie wisiały mu białe kabelki, kontrastujące z czernią bluzy. Taki zestaw biegacza mógł być wart nawet ponad tysiąc złotych…
Minister nie jeździł też byle czym. Po Warszawie woził się oczywiście służbową lśniącą limuzyną – skodą superb. W domu nie przesiadał się do jakiegoś tam gruchota. Chwytał za kółko wyprodukowanego w 2012 roku Volvo XC 60, które żona wzięła w leasing. To auto warte jest około 150 tys. zł!
Teraz, po dymisji, Nowakowi na pewno nie jest do śmiechu. Jest na politycznym zakręcie. No dobrze, a jak gadżeciarz i modniś może sobie poprawić humor? Może jakimiś zakupami?”
Zawod: politolog. Ktos takich wybiera a potem jest zdziwienie ze zielonej wyspy nie ma. Zamiast swietowania rocznic zadymy w kominiarkach. Tak, to jest niestety efekt wmawiania od 1989 roku ze jak bedzie wiecej wyksztalconych (politologow, historykow, socjologow, psychologow, etykow) to ten kraj bedzie mlekiem i miodem plynal. Zapomnieli ze ktos jeszcze oprocz Nowakow musi pracowac w tym kraju i nie kazdy moze miec taki gest i jeszcze za to dostawac zegarki. Ktos go zrobil ministrem, jak myslicie kto to byl?
18 listopada o godz. 4:41 17261
@ Ekonom
Andrzej potrzebuje kierowce, moze by zatrudnil tego goscia, bo z politologa raczej nic innego zrobic nie mozna?
18 listopada o godz. 10:04 17266
@Marcin
1. Dobrze wiesz, że Andrzej nikogo nie zatrudni, nawet na najgorszą, najmniej płatną śmieciową umowę, gdyż dla niego pracownik=koszt. Niestety, ale tak jak Andrzej, to myśli dziś coraz więcej właścicieli firm oraz menedżerów, którzy zapominają, że pracownik=zysk, a więc redukują oni zatrudnienie oraz obniżają płace realne (a często nawet i nominalne!), a później się dziwią, ze gospodarka nie może wyjść z recesji na skutek braku popytu oraz że ich firmy przynoszą coraz mniejsze zyski. Jakoś nie są oni w stanie zrozumieć, że redukcja zatrudnienia oraz obniżanie płac może tylko wydawać się korzystna dla poszczególnych firm, i to też tylko w krótkim okresie czasu, ale dla całej gospodarki oraz w dłuższym okresie czasu jest to wręcz zabójcza polityka, redukująca popyt oraz zwiększająca bezrobocie, a więc redukująca także i zyski. Ale myślenie w kategoriach innych niż krótkowzroczny interes własnej firmy, jest przecież ponad możliwości intelektualne ogromnej większości nie tylko właścicieli firm oraz menedżerów, ale także i polityków, którzy, jak np. Tusk a przed nim Kaczyński (oraz ich poprzednicy aż do Mazowieckiego włącznie), mają horyzont czasowy ograniczony do czasu następnych wyborów.
2. To, co napisałeś o byłym ministrze infrastruktury, to odnosi się właściwie do wszystkich polityków, którzy byli w Polsce u władzy od roku 1989. Może w przypadkach innych osób, to korupcja, zepsucie moralne oraz brak kwalifikacji (dlaczego np. nie można było znaleźć inżyniera albo ekonomisty na stanowisko ministra infrastruktury?) nie były aż tak widoczne jak w przypadku byłego ministra Nowaka, ale tylko dla tego, że Nowak był zbyt prymitywnym osobnikiem, aby zorientować się, że polityk może skutecznie kraść tylko wtedy, kiedy się on nie obnosi publicznie ze swoimi łupami, kiedy publicznie nie pokazuje on wręcz ludziom “patrzcie, co mi się udało ostatnio ukraść”. 🙁
Pozdrawiam!
18 listopada o godz. 13:19 17271
@ Ekonom
Jak pracuja male byznesy w Polsce – reporterki z GW sie zatrudnily i zdaly nastepujace relacje:
„Reporterki „Gazety” zatrudniły się „z ogłoszenia”. Nie szukały z premedytacją źle płatnych ofert. Wzięły najlepsze prace dostępne od zaraz na Śląsku, Opolszczyźnie i w Wielkopolsce. Nie przyznały się, że są dziennikarkami.
Anna Malinowska poszła sprzątać zaplecze administracyjne nad katowickim sklepem Praktikera: Pracownik za biurkiem traktuje mnie jak powietrze. Widzi, że chcę mu przetrzeć blat, ale nie ustępuje ani na centymetr. Muszę ścierać kurze między jego rękami – w jednej trzyma kubek, w drugiej – telefon.
Po kilku godzinach sprzątania ochroniarz robi reporterce rewizję: czy aby czegoś nie ukradła? W kieszeni leży jednak tylko uciułana dniówka.
Zarobiłam 15 zł. Wystarczy na chleb, kilogram pomidorów i 20 deko wędliny.
Alicja Lehmann wzięła się za mycie okien na uczelni w Poznaniu. Na piętrach, z parapetu, bez zabezpieczenia – Staraj się stać bokiem – mówił jej szef. – Z początku też się bałem wysokości. Przyzwyczaisz się.Praca raz w kucki, raz na kolanach, bolą plecy. Pojawia się student. Staje przed drzwiami, które właśnie myję. Czeka, aż mu je otworzę – Tyle tu ludzi się przewija, a nas jakby nie było – mówi mi pracująca obok koleżanka ze szmatą w ręce. – Baba z sekretariatu przechodzi napuszona i tylko palcem pokazuje, gdzie mamy myć.
Nim reporterka pożegna się z oknami, usłyszy od szefa zapewnienie, że pieniądze będą: Jestem uczciwy. Zostawi pani numer konta i wpłacę.
Dziennikarka nie dostanie jednak nic. Podobnie jak Ludmiła Anannikova, która udając imigrantkę ze Wschodu, zatrudniła się przy straganie na Ratajach w Poznaniu. Po zimnym dniu spędzonym na stojąco między majtkami i grzebieniami zamiast obiecanych 50 zł odbiera SMS-a: Niestety nie została pani wybrana, ale jesteśmy zainteresowani pani ofertą.
Co czują ludzie latami pracujący za głodowe „godzinówki”? Izabela Żbikowska, która w Głuchołazach zawijała w papier cukierki krówki (złotówka za kilogram), spisała „pamiętnik z fabrycznej hali”.Pierwszy dzień. Jestem zszokowana warunkami pracy i płacy. Drugi. Wkurza mnie to, że nikt się nie buntuje.
Trzeci. Dostrzegam ludzi pełnych szacunku i wdzięczności za to, że w ogóle mogą pracować”.
Cisnie sie jedno stwierdzenie: planeta malp.
18 listopada o godz. 15:39 17274
@Pani Kasprowicz, dlaczego pozwala Pan na to, żeby na Pana blogu obrażano bezkarnie innych współpiszących, żeby bez dowodów pomawiano ich o kradzieże, łamanie przepisów obowiązujących w tym kraju, obrzucano epitetami.. Dlaczego pozwala Pan, żeby obrzucano pomyjami osoby, które nie skazano prawomocnymi wyrokami sądów w tym kraju (Nowak), ale publika tutaj już wie, już wydała wyrok, ba! nawet wymyśliła przestępstwo..
Czy naprawdę chce Pan, żeby ten blog, miejsce ważne osobiście dla mnie, bo traktuje o bliskim mi sercu temacie, czyli współczesnej polskiej przedsiębiorczości, zagłuszyło kilku pieniaczy… To już nawet nie jest śmieszne, to jest skrajnie żałosne.. Bardzo Pana proszę, niech Pan na to nie pozwoli.
19 listopada o godz. 0:18 17289
Anglicy wycieraja sobie nami nie powiem co gdzie nawet solista slawnej kiedys grupy The Who – Rogers Dalbrey wypowiada sie na temat polskich emigrantow w amerykanskiej prasie:
„“I will never forgive them for destroying the hobs of my mates, because they allowed their jobs to be undercut with stupid thinking on Europe, letting them all in, so they can live 10 to a room, working for Polish wages, he said”.
Nic to nie mowi? Realia emigrantow w WBr, „10 mieszkajacych w jednym pokoju pracujacych na polskich stawkach”. Ale oni nas tam kochaja. A przeciez ten facet nie musi pracowac, on wyraza opinie angielskiego Joe ktoremu Polacy odbieraja prace. O tym jest artykul w dzisiejszym The Washington Times. Niestety prasa glownosciekowa nie napisze o tym, przeciez to by sie klocilo z obrazem tworzonym przez lata „zielonej wyspy”. To taki wstep ze strony The Washington Times w przypadku gdy nasi czarowac po raz kolejny beda o bezwizowym podrozowaniu do USA. Obawiam sie ze przed wyjazdem nastepnego miliona do Europy Zachodniej zacznie sie przywracanie tam granic.
Co na to premier? Nic sie nie stalo. Przeciez kazdy moze wziac sprawy w swoje rece.
19 listopada o godz. 5:23 17298
@Marcin
1. Brytyjscy, pożal się Boże, „pracodawcy” to bardzo lubią dziś Polaków, albowiem Polacy zgadzają się pracować w UK za te dzisiejsze, nędzne (wręcz głodowe w UK), polskie stawki. Oczywiste jest tez, że brytyjscy ludzie pracy nie cierpią dziś Polaków, jako iż Polacy psują brytyjski rynek pracy poprzez obniżanie tamże płac roboczych do tego obecnego polskiego, czyli nędznego, wręcz głodowego poziomu. Tak więc nie obawiam się, aby Europa Zachodnia zamknęła swój rynek pracy czy też granice dla Polaków, gdyż gdzie by ci zachodnioeuropejscy, pożal się Boże, „pracodawcy”, znaleźli tak tanią siłę roboczą, jaką znaleźli oni obecnie wśród imigrantów z Polski?
2. Zaś USA, z tymi swoimi wizami dla Polaków, są dziś w tej sytuacji wręcz śmieszne, ale tam ciągle myślą przecież kategoriami z czasów Zimnej Wojny oraz lat 1920ych, kiedy to w Ameryce uznano (i to oficjalnie!) Polaków za gorszą rasę, a więc ograniczono ich imigrację do USA. Dziwię się tylko obecnym polskim elitom władzy, że wciąż podlizują się one Ameryce, mimo iż doskonale jest widać, ze Polacy w USA są dziś persona non grata.
3. Dzisiejsza RP to nie jest „planeta map”. To jest znów Rzeczpospolita Szlachecka granicząca z nowoczesnymi, silnymi Niemcami oraz z rosnąca w potęgę Rosją. Jak to się musi skończyć, to dobrze wiemy – tak samo jak pod koniec XVIII wieku i tak samo jak w roku 1939.
4. Zresztą państwo takie jak obecna RP, które nie dba o swoich obywateli, nie zasługuje przecież na istnienie, więc nie ma za bardzo czego żałować. Niestety, ale Andrzej i Luap mają o tyle rację, że Polakom najgorzej powodzi się dziś w Polsce, a więc rozbiory są jednak lepszym, choć oczywiście nie bez wad, rozwiązaniem dla Polaków niż formalnie niepodległa Polska, która nie dba o swych obywateli, a więc zmusza ich, jak mnie także, do tułaczki na obczyźnie. Z dwojga złego, to niech lepiej Polacy staną się obywatelami Niemiec i Rosji – przynajmniej wtedy znajdzie się dla nich praca, i to nie tylko taka, jaką opisały reporterki „Wyborczej”.
Pozdrawiam
19 listopada o godz. 6:16 17299
@ Ekonom
„Niestety, ale Andrzej i Luap mają o tyle rację, że Polakom najgorzej powodzi się dziś w Polsce, a więc rozbiory są jednak lepszym, choć oczywiście nie bez wad, rozwiązaniem dla Polaków niż formalnie niepodległa Polska, która nie dba o swych obywateli, a więc zmusza ich, jak mnie także, do tułaczki na obczyźnie. Z dwojga złego, to niech lepiej Polacy staną się obywatelami Niemiec i Rosji ”
Obawiam sie ze gdyby byl taki wybor to z cala pewnoscia wszyscy byliby chetni przyjac obywatelstwo niemieckie, do Rosji nie znalazlbys chetnych. Natomiast Niemcy przez taki anschluss mogliby na dluzszy czas placic tzw frycowe, czyli finansowac osiagniecie ich poziomu kosztem obywateli Niemiec. To nie sa te czasy gdy szukalo sie Lebens Raum na wschodzie. Zagospodarowanie nizej stojacych terenow odbywa sie duzym kosztem. Oni wiedza ile ich kosztuje synchronizacja NRD. Pozdrawiam.
19 listopada o godz. 7:05 17301
@Marcin
1. Myślę, że byłoby wielu chętnych do przyjęcia obywatelstwa Rosji, szczególnie, że Rosja ma dziś standard życia wyższy niż Polska a także rozwija się ona znacznie szybciej niż Polska.
2. Jeśli chodzi o Niemcy, to taki scenariusz połączenia się z Polską (oraz Czechami i Słowacją) uratowałby ich przed islamizacją a więc stoczeniem się w przyszłości do poziomu III świata. Tyle, że Niemcy też nie myślą o przyszłości, a więc zapewne zmarnują oni ta jedyną, jaką mają oni dziś, szansę uratowania swojej kultury oraz swej stopy życiowej poprzez połączenie się z nieco uboższą, ale kulturowo bardzo podobną Polską. Oni widać wolą islamizację oraz „murzynizację” (afrykanizację) swojego kraju, a więc stoczenie się do poziomu III świata. Polecam im więc obserwację tego, co dzieje się dziś w RPA.
Pozdrawiam!
19 listopada o godz. 9:30 17302
@ Ekonom
„Oni widać wolą islamizację oraz „murzynizację” (afrykanizację) swojego kraju, a więc stoczenie się do poziomu III świata.”
To sa pozory. Inaczej mowiac ludnosc kolorowa stosuje odwrotny rasizm ktory jest w ich wypadku nie tylko ze skuteczny, ale wrecz tolerowany. Kiedy po raz pierwszy w USA wystartowal kandydat na prezydenta koloru czarnego, w calych Stanach pojawily sie plakaty: „czarni glosuja na czarnego”, czyli klasyczny rasizm stosowany w preferencjach wyborczych. Trudno sobie wyobrazic gdyby w tym samym czasie pojawily sie plakaty: biali glosuja na bialego. Bylby to rasizm ktoremu od razu dorobiono by swastyki i symbole kukluxklan. No coz, zyjemy w zaklamanym swiecie w ktorym ktos ustala zasady na ktore panstwa nie maja wplywu. Niemcy po kacu z ostatniej wojny sa szczegolnie ostrozne w jakimkolwiek kontakcie z kolorowymi przybyszami.
Mialem takiego znajomego w RFN-ie ktory poznal pewnego murzyna mowiacego po polsku. Ten mu powiedzial: jak bedziesz mial jakikolwiek problem z urzedami ja ci zalatwie kazda sprawe. Zapytal go: jak to zrobisz?
Mam na to sposob, jak mi ktosc cos probuje odmowic od razu jade na rasizmie i to otwiera wszystkie drzwi. Jak wiec widzisz trzeci swiat nas bije wlasna bronia. Juz w polskie prasie sie mozna dowiedziec ze cyganie sa w Polsce traktowani jak indianie w USA. Zapomina sie o tym ze indianie byli tam pierwszi, podczas gdy cyganie przyjechali z Indii do Europy zamieszkalej przez ludnosc dawno w niej osiadla. No coz, tego tematu media nie ruszaja, bo on jest niebezpieczny. W puszcze pandory sa homofibia, rasizm i antysemityzm.
Kazdy kto otworzy te puszke moze za to drogo zaplacic. Somalijscy piraci doszli do wniosku ze zamiast napadac na obce statki, lepszym byznesem jest je kupic po to by przewozic mieszkancow Afryki do Europy. To ze sie po drodze pare z nich zatopi nie ma znaczenia, wazne zeby byznes sie krecil. Najblizej maja do Europy. Mozna na szalupie. Inwazja sie dopiero zaczyna. Tam jest ponad 1 milard kandydatow do wycieczki w jedna strone. Pozdrawiam.
20 listopada o godz. 5:49 17332
@Marcin
• Oczywiście, że rasizm nie ogranicza się tylko do „białego luda”. Największymi rasistami na świecie są zresztą Japończycy, a po nich Chińczycy i Koreańczycy, tyle, że Chińczycy i Koreańczycy tolerują Europejczyków, jako mieszkańców „Zachodniej Azji”.
• Zgoda, żyjemy w zakłamanym świecie, gdzie króluje tzw. poprawność polityczna oraz nowomowa. Mam nadzieję, że wkrótce zacznie się reakcja na te ograniczenia swobody myślenia oraz mówienia.
• W Niemczech (d. RFN) ja też jechałem na tych niemieckich kompleksach, i jak urzędnik traktował mnie “per noga” (czyli nie tak, jak to ja sobie życzyłem), to od razu głośno mówiłem (po angielsku, jako iż ten język zawsze znałem lepiej niż niemiecki), że jest on rasistą – działało to wręcz magicznie, jako iż Niemcy najbardziej chyba się boją (wciąż) podejrzenia o rasizm.
• I zgoda z tymi Cyganami – to są po prostu niepożądane przybłędy z Indii, które przybyły do Europy długo po Słowianach, Germanach i “Latynosach”. Nie można więc porównywać ich do Indian, którzy są aborygenami Ameryki (w sensie, że są oni jej pierwotną ludnością), a którzy stworzyli w Ameryce (szczególnie łacińskiej) bardzo wysoko rozwiniętą kulturę.
• A co do antysemityzmu – zapomina się, że największymi antysemitami są sami semici, jako iż semiccy (podobno) Żydzi nienawidzą semickich Arabów i vice versa, a wedlug Żydów to antysemitą jest każdy, kogo owi Żydzi nie lubią.
• Problem emigracji jest zresztą ściśle związany z problemem bezrobocia oraz niskich płac, a więc znów wracamy do tematu tego wątku.
Pozdrawiam!
20 listopada o godz. 6:55 17333
@Marcin
Więcej z „Wyborczej” o warunkch pracy w małych polskich firmach: „(..) przypominam sobie ogłoszenie Beci: „Zapraszamy osoby chętne do pracy codziennie…”. Teraz już wiem, o co chodzi z tym „codziennie”. Pewnie wszystkich tak wykorzystują. Biorą na darmowy dzień próbny, potem piszą, że się nie sprawdziłaś. I znajdują kolejnych osłów. Szukających pracy przecież nie brakuje.
Cały tekst:
wyborcza.pl/1,87648,14974328,Nogi_dretwieja_mi_z_zimna.html#BoxSlotIIMT#ixzz2lA7VM8mR
Pozdrawiam!
20 listopada o godz. 9:58 17340
@ Ekonom
„Teraz już wiem, o co chodzi z tym „codziennie”. Pewnie wszystkich tak wykorzystują. Biorą na darmowy dzień próbny, potem piszą, że się nie sprawdziłaś. I znajdują kolejnych osłów. Szukających pracy przecież nie brakuje.”
No tak, wszystko zgodnie z prawem. Zgodnie tez z prawem mozna
tez inaczej ludzi wykorzystywac, w sposob bardziej wyrafinowany. Na przyklad rekrutowac na studia po ktorych nigdy nie bedzie szans znalezc pracy. Na dodatek panstwo placi uczelni za to ze ksztalci po to by zapewnic prace z budzetu nauczycielom ktorych jest za duzo w danej dziedzinie, a oni produkuja nastepcow dla ktorych to panstwo juz nie moze otwierac nastepnych uczelni, bo ta piramida dotarla juz do swego konca. Panstwo udaje ze przygotowuje kadry do pracy, a „pracodawcy” udaja ze zatrudniaja do pracy CODZIENNIE.
Ciekawe ze za tworzenie finansowej piramidy idzie sie siedziec, natomiast za tworzenie uczelnianej piramidy nie grozi dokladnie nic. Jest natomiast tylko stwierdzenie, „Polacy, nic sie nie stalo”. Obawiam sie ze juz niedlugo cos sie stanie. Kazda piramida ma swoj poczatek i koniec. Pozdrawiam.
20 listopada o godz. 23:00 17352
@Marcin
To zatrudnianie ludzi za darmo w obecnej, „wolnej” Polsce nie jest zgodne z literą oraz z duchem obowiązującego w niej prawa, ale ponieważ w Polsce rządzi dziś kapitał, to toleruje się w niej nawet najbardziej jaskrawe przypadki łamania praw pracowniczych. Niestety, ale Polacy sami sobie ten, z definicji niesprawiedliwy (jako iż oparty na wyzysku ludzi pracy) system kapitalizmu rynkowego wystrajkowali w latach 1989tych. 🙁
I zgoda, ze rekrutuje się dziś na pseudostudia ludzi, wiedząc doskonale, że o tych ‘studiach’ to nie znajdą ono pracy. Ale też zaczyna się o tym wreszcie pisać:
„Raz zdobytego studenta nie oddamy”
“Wbrew głosom pojawiającym się w mediach, tłumaczącym niski poziom studiów cechami osobowości nauczycieli akademickich, problem jest głębszy i ma charakter systemowy. Chroniczne niedofinansowanie uczelni sprzężone z zasadą łączącą wysokość dotacji z liczbą studentów sprawia, że władze uniwersytetów szukają oszczędności w zwiększaniu grup ćwiczeniowych. Na dobrych uniwersytetach ustala się górne limity wielkości grupy, co daje gwarancję aktywnego współuczestnictwa, na słabych – minima, co prowadzi do powstawania grup liczących 30 studentów. Jeśli mamy rywalizować z czołowymi uczelniami świata, musimy stworzyć warunki, w których praca w małych grupach nie będzie problemem finansowym dla uniwersytetu.
Z drugiej strony podstawą zatrudnienia uczonych są godziny dydaktyczne (pensum) – konsekwencją likwidacji zajęć z powodu braku minimum uczestników może być likwidacja etatu naukowo-dydaktycznego.
Zasady te prowadzą do systemowej patologii, którą dodatkowo pogłębia niż demograficzny oraz pogorszenie się klimatu wokół humanistyki. Nie walczymy już o najlepszych maturzystów, walczymy o każdego, kto zapisze się na nasze zajęcia, nawet gdy będzie to maturzysta z oceną dopuszczającą. Raz zdobytego studenta nie oddamy, wszak od niego zależy nasze przeżycie. Nierzadko instytuty wywierają nacisk na pracowników, aby nie byli zbyt wymagający, bo grozi to utratą źródła finansowania. Aby ratować kursy, zachęca się doktorantów do zapisywania się na zajęcia niższych stopni studiów. Podstawą rozliczenia jest lista w Uniwersyteckim Systemie Obsługi Studiów, nawet jeśli będą to martwe dusze, pozwolą na przetrwanie do końca semestru.” (…)
“Parabanki a parauczelnie”
Zła opinia wokół humanistyki wynika nie tylko z przesądów. Już w latach 90. ideologia neoliberalna sprawiła, że nauczanie na poziomie wyższym uznano za domenę wolnego rynku. Wszędzie powstawały prywatne szkoły wyższe lub filie uniwersytetów publicznych, parauniwersytety, które żerowały na biedniejszych warstwach społecznych pozbawionych możliwości rozpoczęcia studiów w dużych ośrodkach akademickich.
Nowy styl nie był wyłącznie domeną szkół prywatnych. Studia zaoczne, wymuszane przez rozwiązania finansowe, masowo rozdają płatne dyplomy za minimalną cenę pracy studenta.
W przypadku parabanków państwo ostrzegało naiwnych klientów, a nawet wprowadziło odpowiednie regulacje prawne, w przypadku parauniwersytetów proceder trwa już dwa dziesięciolecia, a państwo go wspiera, ponieważ wpisuje się w logikę systemu. Poprawia statystyki wykształcenia, nie bacząc na jego inflację. (…)
alex2222
Na jaką sferę życia by nie spojrzeć okazuje się, że za tej znienawidzonej komuny było jednak lepiej, rozsądniej ,mądrzej, bezpieczniej itd…Po co było ją więc obalać? A nawiązując do artykułu-uczelnie produkują matołów ale za to z jakimi aspiracjami i oczekiwaniami wchodzą na rynek pracy! No bo w końcu mają wyższe wykształcenie! Nie żal mi ich-zamiast tracić czas na „chodzenie” na studia trzeba było nauczyć się kłaść glazurę albo murować. No ale wtedy byli by pogardzanymi robolami a nie magistrami na bezrobociu.
lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,14985309,Byly_wykladowca_KUL___Niektorzy_studenci_nie_powinni.html#BoxSlotII3img
Pozdrawiam!
20 listopada o godz. 23:02 17353
Miało być oczywiście „Niestety, ale Polacy sami sobie ten, z definicji niesprawiedliwy (jako iż oparty na wyzysku ludzi pracy), system kapitalizmu rynkowego wystrajkowali w latach 1980tych.”
20 listopada o godz. 23:08 17354
Także inne komentarze:
rozbojnick
Praktycznie zlikwidowano technika i zawodówki, więc trzeba było gdzieś upchnąć młodzież, która nie za bardzo wiedziała co robić po ukończonym w bólach liceum. Powstały Wyższe Szkoły Płacenia Czesnego, a tam dają dyplom w zamian za czesne, bo uczniowie niezbyt kumaci by ich rozliczać z nauki.
dociek
W całej rozciągłości zgadzam się ze spostrzeżeniami dr. Trzcionkowskiego. Obecne szkolnictwo wyższe i nie tylko ono, bo praktycznie cały system wychowania, edukacji i nauki w III RP, nie wspominając o innych sferach życia naszego społeczeństwa, jest chory i nosi znamiona totalnej destrukcji w efekcie działań stada oszalałych reformatorów i ideologicznych niszczycieli, tworzonego pokoleniami, dorobku, bandy krzykaczy, ignorantów i finansowych cwaniaczków, którzy dorwali się do władzy.
niktwazny126
Piramida błędów w edukacji od przedszkola po studia wyższe jest ogólnie znana. Inic nie wskazuje na zmiany na lepsze. Dwie nowe panie ministry raczej fachowcami nie są. Zrobią wszystko, żeby generować oszczędności, a nie przesadnie przejmowac się nauką. A co do naukowcow- wielu z kolegow pana doktora nie powinno mieć tytułu magistra, a chlubią się habilitacją..
(lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,14985309,Byly_wykladowca_KUL___Niektorzy_studenci_nie_powinni.html#BoxSlotII3img#ixzz2lE4YrOIT)
20 listopada o godz. 23:36 17357
@ Ekonom
„A nawiązując do artykułu-uczelnie produkują matołów ale za to z jakimi aspiracjami i oczekiwaniami wchodzą na rynek pracy! No bo w końcu mają wyższe wykształcenie! Nie żal mi ich-zamiast tracić czas na „chodzenie” na studia trzeba było nauczyć się kłaść glazurę albo murować.”
Tylko kto ma nauczyc w szkolach zawodowych jak klasc glazure albo murowac?
Przeciez zaden nauczyciel w tych zawodowkach nawet jak byly nigdy nie byl mistrzem w jednym z tych zawodow. Pijane kafelki albo cegly nierowno poukladane i pozniej przykrywane tynkiem to typowy obraz tego co pozostalo z czasow gdy jeszcze byly szkoly zawodowe. Dzisiaj nawet chocby sie chcialo z tych co to nosza dyplomy ukonczenia studiow w powiatowych uczelniach ukladacza cegiel ani kafelkarza z prawdziwego zdarzenia nie zrobisz. Po prostu na to trzeba wychowac nowe pokolenie ludzi ktorzy byc moze naucza sie od mistrzow z sasiednich krajow i te wiedze zaczna przekazywac nowym adeptom zawodu. Na razie pozostaje tylko zmywak. Wcale sie nie dziwie ze sa pozycje ktorych nie mozna obsadzic, dlatego ze dobrego kafelkarza ani ukladacza cegiel nie przyuczy sie na stanowisku. Do tego potrzeba lat praktyki. Pozdrawiam.
21 listopada o godz. 0:44 17359
@Marcin
1. Racja, że zniszczenie szkolnictwa zawodowego w Polsce przez rządy „solidarnościowe” to była tragedia, której negatywne skutki odczuwać będziemy jeszcze bardzo długo, nawet jeśli już dziś zaczniemy na serio jego odbudowę. Ja pamiętam, jak to było inaczej w PRLu, gdzie zresztą skończyłem dobre, państwowe technikum elektryczne, a więc miałem już fach w ręku, idąc na studia ekonomiczne do SGPiSu (który, nota bene, był wtedy uczelnią o wiele lepszą niż dzisiejsza SGH). Wtedy szkolnictwo zawodowe było przecież w Polsce wysoko rozwinięte, a nauczyciele w tych szkołach byli cenieni przez władze oraz wciąż dokształcani, co zresztą dawało pracę moim rodzicom, jako iż mama układała wtedy programy dla szkół zawodowych, a ojciec pisał artykuły przeznaczone dla nauczycieli tych szkół do miesięcznika p.t. Szkolnictwo Zawodowe, a oboje kształcili (na państwowych uczelniach) nauczycieli dla tych szkół. A dziś to szkolnictwo zeszło na przysłowiowe psy, a zamiast niego powstały w Polsce jakieś, na ogół prywatne, pseudowyższe pseudouczelnie, wypuszczające pseudoabsolwentów, dla których pracy nigdzie nie ma, a sens istnienia tych pseudowyższych pseudouczelni polega przecież głównie na tym, aby poprawić statystyki bezrobocia poprzez opóźnienie wejścia kolejnych roczników młodych Polaków na rynek pracy, na którym na jedną ofertę pracy przypada dziś co najmniej kilkudziesięciu bezrobotnych.
2. Generalnie – obawiam się, że politycy oraz biznesmeni myślą (nie tylko w PL) wciąż kategoriami dnia wczorajszego, kiedy to więcej ludzi w danym kraju oznaczało więcej rekruta do wojska, więcej robotników oraz więcej konsumentów, a więc też i większe zyski. Ale ponieważ dziś potęga militarna nie jest już oparta na ilości żołnierzy, ale na jakości ich uzbrojenia, a z powodu rosnącego bezrobocia nie ma dziś takiego jak dawniej zapotrzebowania na robotników (a nawet na pracowników umysłowych), a z kolei bezrobotny jest marnym konsumentem gdyż na ogół ma on bardzo mało pieniędzy do wydania, to [b]zwiększanie liczby ludności, a więc także imigracja, nie ma dziś sensu[/b].
Po prostu politycy, myśląc kategoriami przeszłości, mylą się uważając, że w przyszłości będzie brakować w Europie ludzi w wieku produkcyjnym, którzy będą potrzebni aby pracować na emerytury, jako iż [b]rosnąca wydajność pracy spowoduje, że w przyszłości, to aby wytwarzać więcej lepszych towarów, potrzeba będzie coraz mniej ludzi[/b]. Tak więc [b]Europie Zachodniej nie są dziś potrzebni imigranci[/b], a jeszcze mniej będą oni potrzebni w przyszłości, stąd też Europa Zachodnia powinna zamknąć swoje granice, aby tym samym wymusić reformy na rządach takich jak rząd RP, który stara się, i to od wielu lat, aby rozwiązać problem nadmiaru ludności w Polsce, objawiający się głównie poprzez bardzo wysokie bezrobocie, niskie płace oraz brak mieszkań, przez emigrację Polaków na Zachód, gdzie jednak nie lubią imigrantów z Polski, gdyż ci imigranci to na ogół psują tam rynek pracy, godząc się pracować za te obecne, wręcz głodowe, polskie stawki. Polak w Polsce nie ma więc dziś pracy, a za granicą uważany jest za kogoś w rodzaju łamistrajka, osobę psującą rynek pracy przez obniżanie płac roboczych. I tu mu jest więc źle, i tam też niedobrze!
Pozdrawiam
21 listopada o godz. 17:58 17385
Zamordowały trolle bloga, szkoda:((((
22 listopada o godz. 1:53 17395
@Parker
„Lapaj zlodzieja!” 😉
22 listopada o godz. 4:09 17398
CZY TO JEST BLOG EKONOMA I MARCINA?????
22 listopada o godz. 5:11 17401
Skoro nikt inny nie chce dyskutowac o bezrobociu w Polsce oprocz Ekonoma i Marcina to pewnie dlatego jest to blog Ekonoma i Marcina.
22 listopada o godz. 7:51 17407
@A.L.
Coś dla ciebie na temat tego blogu:
Autor: mrcholand
Kiedy do nas dotrze, że żaden kryzys (w Europie i USA) się nie skończy z wielu powodów:
1) Nasze gospodarki są sztuczne (bankowo-papierowe):
newtimes.pl/derywaty-czy-to-jeszcze-gospodarka-czy-juz-kasyno/
2) Oddaliśmy przemysł:
newtimes.pl/przemysl-dawno-uciekl-do-azji-co-na-to-europa-i-usa/
3) Prognoza OECD na 2030 i 2060 r. – świat będzie już zupełnie inny:
newtimes.pl/raport-oecd-swiat-juz-w-2030-roku-bedzie-zupelnie-inny/
4) „Stary świat” ma tylko długi:
newtimes.pl/dlugi-krajow-rozwinietych-na-historycznie-wysokim-poziomie/
5) Jeszcze 30 lat temu („złote czasy”) liczyła się tylko Euro-USA (+ może Australia, Japonia, Kanada). Reszta była Egzotyką. Teraz prawie co czwarty człowiek na Ziemi to Chińczyk. Już całkiem bogaty Chińczyk!
6) Kapitał i Demokracja to dwie osobne rzeczy. Ani się nie obejrzymy, jak najbogatsze kraje, bez skrępowania, jakoś „dogadają się” z tym „parszywym (do niedawna) komunizmem”, bo przecież żal odpuszczać tyle mamony – 1,3 miliarda coraz bogatszych klientów!
No, bo przecież nie chcą takiego scenariusza jak w tej oto przypowiastce:
Rok 2080, Wall Street, Manhattan: przewodnik do turystów:
– Może wielu z państwa to zdziwi, ale te ruiny które widzicie, były w drugiej połowie XX wieku centrum światowej gospodarki. Później ograniczono się już tylko do drukowania na papierze. Modny był kolor zielony.
– A czy odwiedzimy wesołe miasteczko?
– Tak, ale jutro, bo znajduje się ono na zachodnim wybrzeżu, w Nowym Pekinie. Kiedyś nazywano je Hollywood. Pewnie niewielu z was wie, ale to właśnie stamtąd pochodzi większość komediantów i muzykantów, których zatrudniacie na wesela.
Aha, i wracamy do Szanghaju jutro o 23:00.
Read more: wyborcza.biz/biznes/1,100896,14981429,Daimler_inwestuje_w_chinski_koncern_Beijing_Automotive.html?biznes=warszawa#BoxBizTxt#ixzz2lM1xMVFO
22 listopada o godz. 7:55 17408
@Marcin
Jak na razie, to mało kto potrafi dyskutować na tym blogu tak kulturalnie oraz tak na temat jak Marcin z Ekonomem…
22 listopada o godz. 8:29 17410
@Gospodarz
A na razie: Województwo Śląskie wyludnia się najszybciej w Polsce, a jednocześnie proces starzenia się mieszkańców jest tam jednym z najbardziej zaawansowanych w kraju – alarmowali naukowcy podczas poniedziałkowej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego.(…)
Najwięcej osób na terenie obecnego województwa Śląskiego mieszkało na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Od tego czasu liczba ludności stale spada, obecnie wynosi 4,6 mln osób, a około 2020 roku spadnie do około 4,4 mln. Wynika to m.in. z przewagi zgonów nad urodzeniami. O ile np. w latach 1950-1959 r. w regionie rocznie przybywało 500 tys. osób, w tym roku ubędzie około 40 tys. – Na tle innych województw w kraju woj. śląskie w liczbach bezwzględnych wykazuje największy ubytek ludności. Również w liczbach względnych, porównywalnych, jest trzecie od końca (…).
Przyrost naturalny w woj. śląskim maleje od lat 80., a na dodatek kurczący się rynek pracy lat 90. wiązał się z odpływem części mieszkańców, zwłaszcza młodzieży, za granicę.
Read more: wyborcza.biz/biznes/1,100896,14974703,Wojewodztwo_slaskie_wyludnia_sie_najszybciej_w_Polsce.html?biznes=warszawa#BoxBizTxt#ixzz2lMCPmJoz
22 listopada o godz. 10:47 17413
@ Ekonom
Problemy Slaska sa bardziej zlozone niz reszty Polski, o czym nie maja pojecia ci ktorzy tutaj reprezentuja na tym blogu Slask, lacznie z wlascicielem blogu.
Koncentracja przemyslu jaka wystepowala kiedys na Slasku, zwlaszcza przemyslu wydobywczego oraz hutnictwa spowodowaly utrudnione warunki zarowno dla mieszkancow tego regionu, jak tez samej infrastruktury. Jest cos co kiedys nazwano Slaskim Trojkatem Bermudzkim. Nie bede pisal szczegolow, ci ktorzy sa ze Slaska wiedza o czym pisze. Byly plany restrukturyzacji tej czesci Slaska i w ich ramach wybudowano Hute Katowice, po to aby zamknac uciazliwe stare huty i koksownie zatruwajace srodowisko. Niestety Huty Katowice nie skonczono, a na dodatek ja sprzedano, wiec o ukonczeniu nie moglo byc mowy. Przemysly w regionie tego wlasnie Trojkata Bermudzkiego same padly, natomiast ludnosc pozostala bez pracy. Na dodatek infrastruktura nie zostala poprawiona, substancja mieszkaniowa zwlaszcza ta pamietajaca czasy niemieckie ulegla z racji szkod gorniczych oraz niedoinwestowania stopniowej ruinie. Te substancje mozna bylo i ciagle mozna ratowac, ale nie ma zadnych programow ktore by sie tym zajely. Pozwala sie na stopniowe umieranie jej wlasna smiercia. Tymczasem sa dzisiaj technologie ktore pozwalaja na uratowanie tego wszystkiego i sa specjalisci ktorzy wiedza jak to zrobic. Problem polega na tym ze nie ma gospodarskiego myslenia. Nikt nie pomyslal nad tym ze Slask utrzymywal sie kiedys glownie z hutnictwa i gornictwa i ze tam trzeba inwestowac w przemysly ktore beda dawaly prace gdy sie przestanie polegac na przemysle hutniczym i wydobywczym. Wiadomo ze nie kazdy jest w stanie otworzyc wlasna firme, bo skoro z dziada pradziada sie bylo gornikiem albo hutnikiem, to przeciez tego sie nie da przeprowadzic tak z administracyjnego stolka. Nie wysle sie ludzi po podstawowce na kursy przekwalifikowujace do tworzenia stron internetowych, albo wykonywania w garazach elektronicznych urzadzen. Dlatego wyjezdzaja i wyjezdzac beda.
W Grecji jest od 5 lat permanentny kryzys z bezrobociem na poziomie 27%.
Co mozna powiedziec o Grecji, to to, ze ten kraj nie przechodzil transformacji jak Polska, czyli ma mozna powiedziec historycznie ustabilizowana gospodarke.
Byl czas ze Polacy tam jezdzili do pracy. Jezeli nie nastapia jakies radykalne zmiany w zakresie zarzadzania Slaskiem, bedzie dalej odplyw mlodych ludzi, a rzesze wczesnych emerytow dokonaja reszty. Dziwie sie ze tego wszystkiego nie widza ci optymisci ktorzy tutaj tworza obraz optymistyczny? Chyba czas zejsc na ziemie.
22 listopada o godz. 17:09 17423
Ekonom
22 listopada o godz. 7:55
@Marcin
Jak na razie, to mało kto potrafi dyskutować na tym blogu tak kulturalnie oraz tak na temat jak Marcin z Ekonomem…
Jak wcześniej pisalem na tym blogu toczy sie dyskusja miedzy tymi, którzy myslą kategoriami MY-LUDZIE a tymi, którzy prezentuja postawę JA-CZŁOWIEK ( ew. + najblizsza rodzina ).
Ci pierwsi mysla, ze jesli stadu bedzie dobrze działo, to wszyscy jego członkowie beda czuli sie bezpiecznie, bo beda współdziałac a nie rywalizowac. Natomiast dla drugiej grupy najważniejszy jest interes własny i u nich własnie rywalizacja w zdobyciu wiecej niż inni, czesto własnie i tych „innych” kosztem Wg nich to nie rabuś jest winny temu, ze rabuje lecz jego ofiara, że dała sie oskubać.
W powyzszym nie ma nic osobistego i nikt niech sie za to nie obraża – to ogólna zasada. Tak JA to oceniam i nie jest moim cele komukolwiek ubliżać.
Coraz czesciej spotykam sie z opiniami ludzi ( tych oczywiscie, którzy to pamietaja ) że choc w PRL-u było bidnie ale dawał on poczucie bezpieczeństwa. Bo tak naprawde wtedy trzeba było w pracy niexle narozrabiać, by cię zwolnili.
Nie mówię tu o tych nielicznych, co wówczas ” cierpieli za miliony” a z powodu których dzisiaj cierpią miliony.
22 listopada o godz. 19:11 17426
@ kaesjot
W pelni sie podpisuje pod tym co napisales. Nic dodac, nic ujac. Nalezy miec nadzieje ze w Polsce dokona sie zmiana mentalnosci i ludzie zaczna dostrzegac iz wolnosc nie polega na tym by ja naduzywac i realizowac wlasne plany „po trupach do celu”. Ilez trzeba miec tupetu aby pchac sie na najwyzsze pozycje w tym tak doswiadczonym przez historie krajem, bez posiadanych zdolnosci i kompetencji.
A sa przeciez w Polsce madrzy ludzie, tylko ze oni sa zepchnieci na margines zycia przez tych ktorzy mowia: „Polacy, nic sie nie stalo” gdy popelniaja blad za bledem, gafe za gafa, czy wrecz nie potrafia rozwiazac problemow ktore sa na poziomie gospodyni domowej. Bezrobocie, to jest wynik powyzej pokazanej ignorancji. „Polacy wracajcie do kraju, bedzie dla was praca”, to hasla ktore brzmia ciagle jak dudnienie pustej beczki ktora jak echo odbija puste nadzieje serwowane przez tego kto obiecal gruszki na wierzbie. Byli tacy ktorzy uwierzyli.
Teraz sie dowiaduja ze w kapitalizmie nikt nie odpowiada za bezrobocie. Kazdy podobno jest odpowiedzialny za siebie i powinien „jakos sobie radzic”.
Program walki z bezrobociem? Jaki program? „My przeciez nie kierujemy gospodarka, to sprawa niewidzialnej reki rynku”.
„Patrzcie jak inni sobie radza, lista 100 pokazuje ze mozna”. Nie bede dalej ciagnal tego monologu ktory wszyscy znaja, a ci ktorzy wiedza jak sobie radzic wlasnie wzieli zycie w swoje rece i przestali liczyc na to ze w Polsce moze byc lepiej, dlatego po prostu zaglosowali nogami. Pozdrawiam.
22 listopada o godz. 20:07 17427
Marcin
22 listopada o godz. 19:11
„Patrzcie jak inni sobie radza, lista 100 pokazuje ze mozna”.
Gdyby 1000 sobie „poradziło” to średnio mieliby 10 razy mniej.
A gdyby 10 mln sobie poradziło to średnio by mieli 3700 PLN/m-c czyli 2/3-cim się poprawiło a 1/3-ciej pogorszyło.
No – może przesadziłem. Średnia może byłaby wyższa ale na pewno nie było tak wielkiego zróznicowania
23 listopada o godz. 3:05 17439
@Marcin
Masz racje, że problemy Górnego Śląska wynikają głównie z tego, że nie udało się Gierkowi dokończyć modernizacji tego regionu, a wiec z jednej strony zostały w nim stare, przestarzałe fabryki i kopalnie, a z drugiej, to w ten region uderzyła najbardziej polityka deindustrializacji Polski, polityka prowadzona w Polsce od końca roku 1989. Błędem było przede wszystkim założenie, że górnictwo i hutnictwo to jest przeszłość, a więc likwidacja hut i kopalń w tym regionie, zamiast ich modernizacji. A co się dzieje w regionach, gdzie błędna polityka władz doprowadziła do likwidacji przemysłu i/lub górnictwa, to było przecież wiadome od dawna, choćby na przykładzie tzw. „rust belts” w USA oraz Europie Zachodniej (Niemcy, Francja, Belgia a szczególnie Anglia i Szkocja). Ale nikt z będących wówczas u władzy w Polsce nie chciał wtedy uczyć się na błędach Zachodu, a konsekwencje tego cierpimy do dziś i będziemy długo jeszcze je cierpieć.
Pozdrawiam
@kaesjot
Niestety, ale zwolennicy indywidualizmu mają, z definicji, innych ludzi tylko albo za swoje potencjalne ofiary, albo też za swoich potencjalnych przeciwników na drodze do eksploatacji swoich potencjalnych ofiar. Stąd też wywodzi się ten, tak powszechny u liberałów, brak szacunku dla innych ludzi, także w dyskusji na lamach tego blogu.
Pozdrawiam
@Marcin & kaesjot
Niestety, ale kapitalizm działa zawsze tak, że sukces jednej osoby musi być w nim okupiony przez niepowodzenie wielu innych osób, gdyż kapitalizm nie mógł by przecież funkcjonować bez wyzysku siły roboczej oraz bez bezrobocia. Gdyby wszyscy byli kapitalistami, to nie byłoby przecież komu pracować, a więc nie byłoby także i zysku. Ale taka sytuacja w kapitalizmie nigdy nie grozi, gdyż w tym systemie mamy do czynienia zawsze z procesem gromadzenia się coraz większej ilości kapitału w rękach coraz mniejszej ilości kapitalistów. Stąd też potencjalni przedsiębiorcy mają z roku na rok coraz to mniejsze szanse wejścia do uprzywilejowanej w tym systemie klasy kapitalistów.
Pozdrawiam
23 listopada o godz. 17:13 17467
Marnie panie ekonom uczono cię filozofii, oj marnie.. Niewiele wiesz o liberalizmie i jego założeniach.. I nie mówię tutaj o liberalizmie gospodarczym tylko (jak to ty na wszystko przekładasz). Nie wiem kto dał ci dyplom z filozofii, ale powinien się mocno wstydzić.. To, ze ty wierzysz, ze liberalizm to samo zło, nie oznacza, ze jest to prawda. Ale po nauki to nie tutaj, musisz wrócić na studia.
24 listopada o godz. 4:32 17484
@pokorny czytacz
Znow tylko ad perosnam a nic ad rem? I co masz do powiedzenia na temat bezrobocia, ktore jest tematem tego watku? Obawiam sie, ze nic, jak praktycznie kazdy liberal. 🙁
25 listopada o godz. 2:32 17502
@Andrzej @ pokorny czytacz
Nie wiedzialem, ze „pokorny czytacz” byl pracownikiem Monash University. Co ty na to, „pokorny czytaczu”? Prawda to czy nie?
25 listopada o godz. 17:06 17528
Sytuacja rzeczywiście dość patowa. Jedynym rozwiązaniem jest konsekwentne wprowadzanie wszelkiego rodzaju odciążeń z barków przedsiębiorców. Wspieranie small biznesu w długiej perspektywie dałoby wymierny skutek w postaci niższego bezrobocia. Od czego zacząć nie wiem. Za dużo jest rzeczy do zniesienia!
25 maja o godz. 22:57 25690
Polska – 1450 zł + obowiązki, wiedza, odpowiedzialność
Holandia – 1300 euro
bezrobocie ? Polscy pracodawcy sami produkują bezrobotnych, zarabiają dobre pieniądze płacąc przy tym ochłapy, a później płaczą, że ktoś słabo pracuje, a czego wy oczekujecie za 1500 zł, każdy jeden powinien się zastanowić jak on by pracował za takie pieniądze, już widzę jak z zapałem, pasją i ambicją zapierdala ponad normę, żeby utrzymać tą jakże wspaniałą posadę, dzięki której będzie mógł wsiąść kredyt na mieszkanie i samochód na 40 lat szczęśliwie umierając miesiąc przed spłata ostatniej raty.
Polska to jedna wielka beka … 🙂
11 września o godz. 14:50 39291
Bezrobocie to nie jest problem samych osób poszukujących pracy a pracodawców jak to ktoś wyżej napisał jakiej jakości pracodawca może się spodziewać przy płacy 1500zł. Za takie pieniądze to mi by się wstać z łóżka niechciało 😀 Jestem nauczycielką i jedynie udzielam korepetycji online dzięki Preply bo przy aktualnych oferty pracy dla nauczyciela portugalskiego w Szczecinie to nawet nie aplikuje http://preply.com/pl/szczecin/oferty-pracy-dla-nauczycieli-języka-portugalskiego