Ostatnio brałem udział w konferencji Google Big Tent. W podziemiach Zamku Królewskiego obecny był wiceprezes Google, piętro wyżej premierzy grupy Wyszehradzkiej oraz Japonii. Co jakiś czas zastanawiałem się na którym piętrze skumulowało się więcej władzy.
W takim miejscu i otoczeniu można zastanowić się nad tym czym jest innowacja i skąd pochodzi. Z jednej strony były produkty Googla, w tym pierwsza w tej części prezentacja Google Glass. Dziś to tylko gadżet nie potrafiący wiele więcej niż urządzenie mobilne (a nie należy zapominać, że te potrafią bardzo wiele), za to wyznaczający trend w rozwoju komunikacji człowieka z maszyną. Być w stanie zadać pytanie i uzyskać odpowiedź wprost przed oczami, bez udziału rąk niewątpliwie robi wrażenie. Czy właśnie to jest technologia przyszłości trudno powiedzieć. Ale takich pomysłów Google ma więcej – choćby samochody jeżdżące bez kierowcy. To świetny przyczynek do dyskusji o roli państwa w budowaniu innowacyjności, a właściwie braku tej roli.
No ale można powiedzieć, że do tego by dokonywać innowacji trzeba być Googlem z jego zapleczem. Tu jednak warto podnieść dwie kwestie. Po pierwsze istnieją firmy z zapleczem nie mniejszym, a z innowacjami mające niewiele wspólnego. Nawet uprzywilejowane, znajdujące się w paramonopolistycznej sytuacje firmy nie potrafią z siebie wiele wykrzesać mimo, że pieniędzy im nie brakuje. Bowiem wygląda na to, że innowacyjność to sposób myślenia a nie do końca funkcja pieniędzy.
Obserwację tą potwierdza obecność na imprezie szeregu organizacji i osób z regionu prezentujących swoje pomysły. Począwszy do artystów używających sensorów śledzących rybki w akwarium i na tej podstawie projektujących rzeźby, będące później drukowane za pomocą drukarek 3D, przez muzyków tworzących kontrolery dźwięku w formie puchatych piłeczek, na firmach produkujących elektroniczne kostki do gry, mogące się stać także kontrolerami ruchu. Niewątpliwie nie są to zmiany mogące wywrócić gospodarkę do góry nogami, ale w końcu takie zmiany zdarzają się raz na dekady, a czasem stulecia. Jednak widać w nich wszystkich przebłysk pomysłowości i nieszablonowego podejścia do problemów, a o to przecież chodzi.
25 czerwca o godz. 17:55 11120
„choćby samochody jeżdżące bez kierowcy. To świetny przyczynek do dyskusji o roli państwa w budowaniu innowacyjności, a właściwie braku tej roli”
Niestety ale nie po raz pierwszy Gospodarz dowodzi swojej niewielkiej orientacji w technice. Dobrze chociaż, że o tym wie i próbuje nadrobić zaległości biorąc udział w takich, jakie opisuje pokazach.
W kestii braku roli państwa w rozwoju samochodów „bez kierowcy” proszę sobie choćby sprawdzić rozwinięcie skrótu „DARPA” oraz wygooglować „DARPA Grand Challenge” sprawdzając daty i wysokość oferowanych nagród.
A ten konkurs to tylko czubek góry lodowej, gdy pomyśleć o bezpilotowych wojskowych samolotach, ich stopniu zaawansowania i rzędzie wielkości problemów kierowania autem i samolotem. Ja nie piszę tutaj o tzw. „dronach” kierowanych zdalnie przez pilota.
Jak zwykle istotą problemu nie jest technologia,- od dawna dostępna i używana a tylko jej cena.
W Europie i w Japonii była i jest cała masa sponsorowanych przez państwo programów, w niektórych rola państwa była pośrednia, gdyż sponsorowanie odbywało się za pośrednictwem publicznych uczelni wyższych. Masowo produkowane samochody już od kilku lat mają montowane niektóre elementy składowe systemu „bez kierowcy” i wiele z tych elementów powstało we współpracy z uniwersytetami publicznymi czy stanowymi.
I na koniec uwaga o tempie zmian w technice. W połowie początku lat dziewięćdziesiatych byłem na wewnątrzzakładowej wystawie osiągnięć technicznych. Zamkniętej dla zwiedzających z zewnątrz. Pokazano tam najnowsze rezultaty R&D innych działów. Holograficzny wyświetlacz do telefonu komórkowego. Wyświetlacz-projektor „rzucający” obraz z komórki np. na ścianę. Baterie o wielkości i parametrach dzisiejszych baterii. (W 1995-tym roku). Telefon komórkowy-satelitarny o rozmiarach i wyglądzie dzisiejszego smartfona. System czujników dla rolnictwa, każdy o rozmiarze sześcianu o boku 1-2 mm, wyposażonych w system łączności i badania pH gleby, wilgotności, temperatury i ciśnienia powietrza. I takiej cenie, aby można je było „wysiewać” razem z nasionami czy z nawozami, w ilości setek na hektar. Samoorganizujących się w sieci komunikujace się z „liderami” – węzłami sieci i z lokalnymi gospodarstwami rolnymi. Oglądałem takie centrum zbierania informacji z pola zamontowane mobilnie, bo na traktorze.
Itd., itp.
Od pomysłu do masowego zastosowania wynalazku z działu high-tech upływa w najlepszych warunkach około 20 lat. Jak chcemy mieć jakikolwiek postęp w Polsce w roku 2033 takie wynalazki muszą już się „zaczynać dziać.”
25 czerwca o godz. 19:07 11124
Te okulary to nie tylko gadżet, to potencjalnie rewolucja w przenoszeniu realu do wirtualu, to wpłynie na nasze bezpieczeństwo, zniewoli nas jednocześnie.
Podejrzewam, że w niedługiej przyszłości pojawią się prawne ograniczenia w używaniu tego wynalazku.
Wyobrażacie sobie, że większość ma takie okulary i postanawia transmitować na żywo co widzą.
Przestępstwa? po co kamery miejskie, wszyscy mamy okulary.
Zobaczyć co się gdzie dzieje, wystarczy śledzić na FB czy innym czorcie.
Nie boję się tego wynalazku, ale zagrożenie też dostrzegam.
Prywatność w domu, jak się bachorom i żonie zabierze okulary:)
To nie są srajwacusie.
25 czerwca o godz. 19:25 11125
Wyobrażacie sobie zobaczyć awanturkę w komputerze oczami żony?
Ja pierniczę, to będzie rewolucja, to wpłynie na nasze zachowanie, czy dobrze?
Chyba tak, bo nagle będziemy mogli na siebie spojrzeć oczami bliskich, znajomych, zawsze będziemy czuli, że nasze ruchy są rejestrowane.
Moralność wzrośnie moim zdaniem, komfort życia zmaleje, ale czy na pewno?
Czy nie chcielibyśmy się zachowywać zawsze tak, żeby w jedynce mogła transmisja iść?
To będziemy, czy nie będziemy mieli satysfakcji?
Nowa etykieta, na spotkaniach zdejmujemy okulary.
Ci co ślepi bez będą mieli przechlapane:)
25 czerwca o godz. 20:04 11126
Super Panowie !
Można by jak poeta powiedzieć : ” serce roście patrząc na te czasy”
W najbliższym czasie możliwe, że rolnik sam jeden, bez pomocy żony i rodziny, poświęcając na siedzenie przy centrum informacji i zarządzanie mniej czasu niż trasat temu blogowi. Właściwie to nawet mniej niz ja – pozostawmy mu decyzję, co czym obsiać lub obsadzić. O resztę zadbają automaty. Nawet nie będzie się martwił o materiał siewny, nawozy czy środki ochrony roślin. Stanów zapasów kontrolować będą czujniki, centrum automatyczne zleci dostawę brakujących środków, które niezwłocznie dostarczą bezzałogowe cięzarówki.
Do tego nad polami będą latać bezzałogowe drony wyposażone w wizyjne systemy kontroli zdolne rożróżnić kiełek chwastu od kiełka rośliny uprawnej i precyzyjnym strzałem z działka miotającego mikroładunki z glifosatem lub impulsem z minilasera zniszczy go.
W ten sposób na kilku tysiącach hektarów będzie pracował sam jeden a nie jak w komuszym PGR-ze kilkuset pracowników.
No może przydałoby się paru fachowców do przeglądów i konserwacji sprzętu ale tylko na umowę o dzieło lub umowę – zlecenie. Żaden etat !!! Choć tak naprawdę urządzenia mogłyby się przeglądać i konserwować same.
Podobnie w zakładach przemysłowych, gdzie automaty i roboty wypierają ludzi bo są wydajniejsze, precyzyjniejsze, nie męczą się, nie chorują, nie marudzą o podwyżce czy urlopie.
W ten sposób ludzie stają się zbędni – nie ma dla nich pracy, nie ma więc zarobku a zatem nie mają siły nabywczej ( czyli popytu ) nie mówiąc już o braku środków do przeżycia.
No i teraz Panowie proszę odpowiedzieć, jaki macie pomysł na zagospodarowanie tych ludzi.
Sami zresztą wiecie o co chodzi zatem nie będę się rozpisywał.
Wydaje mi się , że my „komuchy”, zdeklarowani ateiści mamy w sobie więcej chrześcijańskiej „miłości bliźniego” niż niejeden ortodoksyjny katolik.
Potraktujcie Panowie temat poważnie, bo zagadnienie jest fundamentalne – komu i do czego ma służyć szeroko pojęta działalność gospodarcza. Pomijam tu aspekt formy własności, sposobu zarządzania itp. bo to są tylko środki a mnie chodzi o cel !
Proszę tylko o to , że jeśli macie udzielić drwiących czy szyderczych odpowiedzi to nie odzywajcie się wcale.
25 czerwca o godz. 20:53 11130
bo to są tylko środki a mnie chodzi o cel !
Celem od zarania jest osiągnąć maksymalny efekt najmniejszym nakładem sił, a wraz z rozwojem środków które były i są zakumulowanymi siłami.
Tak więc jeśli chodzi o cele, twoja wizja jakkolwiek naiwna i nierealistyczna w dającej się przewidzeć przyszłości zbieżna jest z celem.
Dlaczego nierealistyczna może później.
25 czerwca o godz. 20:56 11131
@KSJ
Jest to dość częsty punkt widzenia. Ale prawda jest trochę inna. Prawda jest taka, że pracy jest ZAWSZE tyle, ile jest ludzi bo każdy człowiek jest w stanie znaleźć sobie sensowne zajęcie. A praca produkcyjna, wytwarzanie dóbr za pieniądze jest tylko jednym z nich. I na dodatek coraz mniej ważnych. Istnieje wielu ludzi, którzy nie śmieją się z Pańskich rozważań tylko szukają rozwiązań. Możliwa odpowiedź polega na zmianie podejścia do pracy zarobkowej jako źródła satysfakcji i zastąpienie jej działalnością społeczną czy pracą kreatywną. Ludzie, którzy zajmują się taką działalnością, wszystko jedno co robią, powinni otrzymywać od państwa stały dochód gwarantowany. Idea dochodu gwarantowanego jest coraz powszechniej akceptowana choć dużo jeszcze wody upłynie zanim niektórym zmieści się w głowie możliwość płacenia ludziom za nic. Bo są.
Po prostu przestajemy kręcić się w przeręblu Kasprowicza: Obniżanie kosztów pracy.
25 czerwca o godz. 21:19 11132
W Polsce w 2012 roku około 0.6% maturzystów zdawało informatykę na poziomie podstawowym a około 0.5% na poziomie rozszerzonym.
Na całe szczęście wprowadzą na maturze religię, to zamiast programować się pomodlimy o nowy algorytm.
I to jest przyczyna, dla której wizja zrobotyzowanego społeczeństwa w bliskiej przyszłości nie ziści się w przenno-buraczanej.
25 czerwca o godz. 21:23 11133
ZWO
25 czerwca o godz. 20:56
O – właśnie to !
Jeden woli gromadzić w „skarbcach” wielkie bogactwa zaprzegając do tego armię ludzi i całą technikę co może uchroni go przed napadem „zdesperowanych wygłodniałych” i/lub bardziej zdeterminowanych w swej „zachłanności” ale nie uchroni przed „wewnętrznym zdrajcą”.
Zamiast „inwestować” w bezpieczeństwo majątku lepiej się podzielić pracą z potrzebującym – bezpieczniej, taniej i, co by nie mówić – przyjemniej.
Czy nie jest miło, jak po 40 latach spotyka cię kumpel ze szkoły i przedstawia swej żonie mówiąc ‚- ” to ten Jasiu, dzięki któremu zdałem maturę ” a nie odwraca się mrucząc- ” to ten ch… coby własne g… zeżarł z chciwości”
25 czerwca o godz. 21:57 11135
@ kaesjot
Naiwnosc myslenia czytelnikow Lema powoduje ze oddalaja sie coraz bardziej w swiat wirtualny. Tymczasem spoleczenstwo wspolczesne nie potrafi zrozumiec dlaczego co nastepne pokolenie to wyzsze podatki, drozsze zycie.
Juz abstrachujac od samych dlugow ktore odsetkami coraz bardziej obciazaja przyszle pokolenia chcialbym zwrocic uwage na jeden aspekt: koszty zycia obecnej generacji i w porownaniu do poprzedniich. Kiedys bylo tak ze ci co mieszkali we wsi zyli z pracy na roli, a ci ktorzy mieszkali w miastach z uslug rzemieslniczych. Drogi od miasta do miasta, albo do wsi byly wyjezdzonymi traktami bez zadnej nawierzchni, albo co najwyzej wybrukowane gdzie czestszy ruch w miastach. Nikt nie pracowal nad konserwacja, nikt nie zajmowal sie odsniezaniem. Zylo sie tanio. Te czasy sie skonczyly gdy zaczela sie cywilizacja przemyslowa. Najpierw kolej zelazna, pozniej samochod. Teraz instalacje poczawszy od sanitarnych, skonczywszy na energii. Na dodatek telekomunikacja. I tak w miare rozwoju gospodarczego coraz bardziej ten swiat sie komplikuje w porownaniu do tego w ktorym zyl czlowiek w przeszlosci. Nietrudno sobie wyobrazic jak bedzie wygladala przyszlosc: coraz wieksze koszty, coraz mniej pieniedzy na wlasny uzytek. Sama praca, czy ja zabiora roboty? Nie mozna tak daleko wybiegac w przyszlosc. Na razie podatki dochodza w krajach o wyzszym rozwoju do ponad 50% i nic nie wskazuje na to ze bedzie to szlo na dol. Mozna tylko myslec nad tym kto bedzie rzadzil tym swiatem: czlowiek czy technika? Jezeli na te technike trzeba bedzie poswiecac wiecej niz 50% swojej pracy to juz bedzie to dowod zniewolenia przez nia.
A mialo byc tak ze technika miala sluzyc czlowiekowi. O zbrojeniach nawet nie wspominam.
25 czerwca o godz. 22:26 11137
zza kałuży
25 czerwca o godz. 21:19
To, co piszesz to wg mnie skutek.
A przyczyną ( nie wiem czy się zgodzisz ) , by nie powiedzieć „impulsem pierwotnym” było przejecie steru rządów przez tych , którzy jak pisze axiom1 ( głowę dalbym, że „pożyczył” to określenie ode mnie ) zdolni byli jedynie do ukończnia historii i nie mają doświadczenia nawet w prowadzeniu kiosku Ruchu. Jeśli studiowłeś w latach 70-tych to zapewne pamiętasz, którzy z naszych kolegów ten kierunek studiów obierali. Autentyczni pasjonaci są dziś profesorami, mniej zacięci uczą w szkołach a reszta „poszła do polityki”.
Za PRL-u pracownicy naukowi uczelni w ramach tzw. prac zleconych realizowali mniej lub bardzie ambitne zadania inżynierskie mające później zastosowanie w praktyce. Dzisiaj są zainteresowani jedynie złapaniem jak największej ilości godzin dydaktycznych a potrafiący jeszcze to robić już są albo niedługo będą na emeryturach..
Niedawno prasa podawała o polskim odkryciu rewolucyjnego ponoć sposobu leczenia białaczki. Zmartwieniem szefa tego zespołu było to, czy znajdzie się rodzimy fachowiec, który potrafi ten niewątpliwy sukces naukowy przekuć w sukces biznesowy.
W innych krajach daje się pieniądze naukowcom, by na ich odkryciu zarobić a granty jakie dostają nasi w jakim stopniu wspierają naszą gospodarkę.
25 czerwca o godz. 22:52 11141
@ Andrzej 52
„Wsiądź w wehikuł czasu i przenieś sie w przeszłość. Będziesz żył tanio.”
Jeszcze duzo przed wami. W Los Angeles srednio dom zmienia wlasciciela co 2 lata. Co to znaczy? Wspolczesny system doprowadzil do tego ze migracja za praca powoduje ciagle przemieszczanie, bo tylko w ten sposob mozna osiagnac postep technologiczny ktory jest wyscigiem z czasem. Czlowiek w Polsce nie przystosowal sie jescze do tego zeby przywiazanie do ziemii przestalo byc kotwica dla niego. Wszystko przed Polska. Papierowe domy, papierowe meble, firmy trudniace sie przeprowadzkami, wypozyczalnie Uhaul, czy Budget samochodow przeprowadzkowych, storage mebli, etc. Niektorzy nie zlapia o czym pisze. Nie wszyscy sa Tuskami i dolatywac moga do Warszawy gdy kotwica jest w Gdansku. Wszystko przed wami. Czy o to chodzilo?
25 czerwca o godz. 23:01 11142
@ kaesjot
„Za PRL-u pracownicy naukowi uczelni w ramach tzw. prac zleconych realizowali mniej lub bardzie ambitne zadania inżynierskie mające później zastosowanie w praktyce.”
To jest przeszlosc. Postep technologiczny jest dzisiaj tak szybki ze uczelnie niestety odstaja. Klasycznym przykladem jest Japonia. Firmy ktore wydaja miliardy na badania trzymaja swoje wynalazki gleboko w sejfach. Nie biora udzialu w konferencjach naukowych gdzie trzeba sie chwalic osiagnieciami. Oni to robia wszystko wylacznie dla uzyskania przewagi nad konkurencja. W uniwersytetach jest transparentnosc ktora sluzy wylacznie reklamie. Uczelnie zarabiaja na uczeniu, research jest tam dodatkiem na ktory naogol nie maja pieniedzy. W PRL-u byly inne warunki, postep niestety nie byl swiatowy.
Dlatego kupowalo sie licencje prawie na wszystko.
25 czerwca o godz. 23:26 11143
parker
25 czerwca o godz. 20:53
Najpierw anegdota ( stara ).
Siedzi facet w fotelu i rozmyśla :
” Rozrósł mi się zywopłot i trzeba go przyciąć lecz nie mam sekatora ale ma go sąsiad.
Może być tak – wstaję z fotela, ( w oryginale jest bardziej szczegółowo) podchodzę do furtki, otwieram furtkę, wchodzę, zamykam furtkę aby jakiś oies czy chuligan nie wszedł, podchodzę do drzwi, pukam. Otwiera żona sąsiada i mówi, że sekator pozyczył inny sąsiad. Zatem wracam (tą samą drogą) do siebie, siadam w fotelu i myślę, że może być tak : -( tu ponownie przebywa tę drogę z fotela do drzwi sąsiadów , puka a zza drzwi dzieciak woła, że mamy ani taty nie ma w domu. No więc wraca ( w myślach ) do swego fotelu i rozważa kolejną możliwość – sąsiad mówi, że nie ma sprawnego sekatora, bo ten, co pożyczył sekator oddał go popsutego czyli znów powrót do swego fotela. Po chwili zerwał się z fotela, przeskoczył przez furtkę, kopniamkie wywalił drzwi sasiadów i krzyknął w głąb ich mieszkania : ” Mam w dupie wasz sekator !!!”
Idea tego jest taka, iż tylko to ostatnie jego działanie było realne a poprzednie to tylko spekulacje myślowe.
Myśle, że trzeba spróbować – łatwo nie będzie ale może się uda.
Byle znalazł się ktoś, kto wskaże cel i poprowadzi.
Inaczej w każdej porodówce trzeba zawiesić cytat z Boskiej Komedii Dantego:
„Lasciate ogni speranza, voi ch’entrate”
czyli
„porzućcie wszelką nadzieję Wy, którzy tu wchodzicie
25 czerwca o godz. 23:31 11144
„W Los Angeles srednio dom zmienia wlasciciela co 2 lata. Co to znaczy? Wspolczesny system doprowadzil do tego ze migracja za praca powoduje ciagle przemieszczanie”
Byłbym bardzo ostrożny z wyciąganiem takich wniosków.
W USA przez pewien czas był bardzo popularny tzw. flipping, tzn. „przewracanie”, czyli kupno domu z zamiarem natychmiastowej odsprzedaży nastepnęmu. Typowo polonijną wersją flippingu jest zakup domu w złym stanie w celu względnie krótkiego w nim zamieszkania połączonego z remontem. O ile klasyczny flipping to nic innego jak tylko spekulacja, podczas której spekulant mieszka zupełnie gdzie indziej to polonijna wersja jest i była całkiem racjonalną formą prymitywnej działaności gospodarczej, z której się wzięła cała masa dzisiaj bardzo zamożnych ludzi. Co powinno tym bardziej cieszyć, że w inny sposób raczej nie dorobiliby się oni zbliżonych pieniędzy.
W sumie częstotliwość zmiany właściciela nieruchomości w USA nie musi wskazywać na przeprowadzkę. Podejrzewam, że wszelkie rozkłady w tej materii będą bardzo „nienormalne” (osobowo, geograficznie, finansowo i czasowo) i średnia nam niewiele powie.
25 czerwca o godz. 23:32 11145
@Wszyscy
Bardzo mi się ta dyskusja podoba i pierwszy raz czytam wszystkie wpisy prawie w całości. Oby więcej tego.
@Andrzej
P.Kasprowicz odnosi się do innowacyjności dlatego zostawmy ruch drogowy, chyba, że jako ilustracja. Jedno tylko. Te gwoździe na A4 to pomysł chyba skandynawski z miejsc, gdzie się nie odśnieża i linie na drogach są pokryte śniegiem. Tyle, że klimatowi A4 bliżej do Afryki.
@kaesjot
Racja. Dzisiejszy system to neoliberalny leninizm w czystej formie: Kto nie pracuje niech nie je, ale praca niewolnika jest jeszcze lepsza. Nieprzydatni mogą zdychać.
Ale co zrobić żeby to chociaż ograniczyć?
25 czerwca o godz. 23:40 11146
Marcin
25 czerwca o godz. 23:01
Czyli jest podział na tych co uczą i nie muszą się wykazywać odkryciami naukowymi i ci, który dokonują odkryć i nikt nie wymaga od nich zdolności dydaktycznych.
Ci pierwsi właśnie szkolą już doktorantów, który podnoszą swą wiedzę pracując przy projektach realizowanych przez ich promotora.
Mnie to wydaje się celowe bo u nas większość pracowników uczelni to i dydaktycy i naukowcy a najczęsciej ani dydaktycy ani naukowcy.
25 czerwca o godz. 23:45 11147
@ ZWO
„W USA przez pewien czas był bardzo popularny tzw. flipping, tzn. „przewracanie”, czyli kupno domu z zamiarem natychmiastowej odsprzedaży nastepnęmu. ”
Flipping w Miami to sie zgodze, tam krzywa wzrostu sie piela prawie pionowo, ale to przeszlosc. Coraz powszechniejsze jest twierdzenie jakoby studia 4 letnie byly zbyt dlugim okresem, dlatego 2 lata pomaturalne szybciej potrafia dostosowac do szybko zmieniajacego sie rynku pracy. Naogol nauczyciele akademiccy sa krok do tylu w stosunku do postepu chociazby w programach komputerowych. Polska jeszcze nie weszla do tego szybkiego pociagu.
25 czerwca o godz. 23:51 11149
” Postep technologiczny jest dzisiaj tak szybki ze uczelnie niestety odstaja. Klasycznym przykladem jest Japonia”
A jakieś konkretny przykład? Skoro jest to „klasyczne” to nie powinno być problemu. 😉
25 czerwca o godz. 23:52 11150
@ kaesjot
„Mnie to wydaje się celowe bo u nas większość pracowników uczelni to i dydaktycy i naukowcy a najczęsciej ani dydaktycy ani naukowcy.”
Zgadza sie, naogol szczyca sie osiagnieciami, tytulami, tymczasem ich studenci najczesciej laduja za granica, bo w Polsce nie maja mozliwosci zrealizowac swoich zawodowych ambicji. Po prostu na uczelniach czysta teoria, a w przemysle brak nawet dziedzin ktore reprezentuja. Przyklad: absolwenci specjalizujacy sie w technologii lotniczej ktorzy ucza sie teorii silnikow turboodrzutowych, ktorzy doskonale wiedza ze na swiecie jest kilka wytworni gdzie moga rozwinac skrzydla, a w Polsce moga co najwyzej zostac na uczelni, produkujac nastepnych jak oni. Patenty niestety nie sa dla nich dostepne, chyba ze dostana sie do firm, ale wtedy podpisuja odpowiednie kontrakty i nie moga pisnac ani slowa.
26 czerwca o godz. 0:06 11151
**http://www.conti-online.com/www/automotive_de_en/themes/commercial_vehicles/safety/adas/
**http://www.bosch-automotivetechnology.com/en/de/driving_safety/driving_safety_systems_for_passenger_cars_1/driver_assistance_systems/driver_assistance_systems_2.html
Mówimy o słynnym ADASiu, czyli o Advanced Driver Assistance System.
Strona Conti ma to ułożone prościej a na stronie Boscha jest więcej wariantów i trzeba troszeczkę sobie ponawigować. Obie firmy to dzisiaj czołówka postępu w tej dziedzinie. Oczywiście Delphi, Denso, TRW i inni także pracują albo nad swoimi kompletnymi adasiami albo nad częściami adasia.
26 czerwca o godz. 3:04 11155
Panie Gospodarzu,
władza nie jest ani w firmach parainformatycznych typu Gogle czy tez w rekach prezydentow badz premierow – ona od dawna jest w rekach bankierow.
Pozdrawiam!
26 czerwca o godz. 9:25 11164
Pan Kasprowicz
O polskiej innowacyjności napisał właśnie artykuł Pan Najmurek:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/ekonomia/20130626/majmurek-rockefellerowie-peryferii
Rzeczywiście w kamerach do obserwacji rybek w akwarium Polska to potęga. Na to czeka świat.
26 czerwca o godz. 10:07 11165
@ Pan Kasprowicz
„Począwszy do artystów używających sensorów śledzących rybki w akwarium i na tej podstawie projektujących rzeźby, będące później drukowane za pomocą drukarek 3D, przez muzyków tworzących kontrolery dźwięku w formie puchatych piłeczek”
Pan to tak na powaznie? A w Polsce dotad nie zrozumieli ze jak Kowalski jest winien na przyklad bankowi 100 zl to lepiej jest jak na calym cywilizowanym swiecie zamienic to na prace spoleczna albo areszt a nie utrzymywac darmozjadow komornikow aby przychodzili do domu i brali mu komputer, albo telewizor? To jest innowacyjnosc? Polak ma leb i zawsze cos wymysli, nawet jak inni z tego sie smieja.
26 czerwca o godz. 10:38 11166
@ P. Gospodarz et al.
1. Google to sa glownie gadzety a nie realny postep techniczny. Realny postep to bylby np. samochod elektryczny, ktory przejezdzalby ponad tysiac kilometrow bez doladowania baterii, a doladowanie jego baterii, ktore powinny funkcjonowac bez ich wymiany przez conajmniej 20 lat, trwalo by nie dluzej niz 5 minut w przypadku gdy sa one prawie calkowicie rozladowane. To jest nam dzis o wiele bardziej pozzrebne niz samochody bez kierowcy, czyli masowe bezrobocie wsrod, tym razem, kierowcow.
2. Zgoda, innowacyjność to głownie sposób myślenia a nie tylko funkcja pieniędzy. Ale bez pieniędzy nie da sie dzis byc innowacyjnym. Co wiecej – nie dalo sie nim byc nawet 100 lat temu – najlepszy przyklad to Tesla, ktory musial wchodzic w uklady poczatkowo z Edisonem, pozniej z Westinghousem, a na koncu z rzadem USA. A był on bez wątpienia geniuszem innowacyjności!
3. Twierdzi Pan, że liczy się głównie pomysłowość i nieszablonowe podejście do problemów. Być może tak jest, ale tylko w teorii. W praktyce, to wynalazca musi przekonac do swych idei bankierów, a ci z definicji myślą przecież szablonowo (jeśli w ogóle myślą).
4. Poza tym, to co tu sie oszukiwac – glownym sponsorem wynalazczosci bylo, jest i (najprawdopodobniej) bedzie wojsko, stad tez najbardizej innowacyjny jest dzis kraj z najwiekszymi i najdrozszymi silami zbrojnymi, czyli USA. Nasz przyjaciel “zza kaluzy” przytoczyl tu samoloty zdalnie sterowane (nazywane modnie “dronami”) oraz jeszcze bardziej od nich zaawansowane w pelni automatyczne samoloty-roboty. Ale nie oszukujmy sie – one sluza glownie do zabijania oraz kaleczenia ludzi. Wystarczy zreszta poczytac o tym, jakie skutki bedzie mialo wprowadzenie na pole walki robotow – nie wazne, czy chodzacych, poruszajacych sie na kolach, gasiennicach czy poduszce powietrzenej, latajacych czy tez plywajacych (w tym pod woda). Jesli taki robot zabije cywila, to kto poniesie za to odpowiedzialnosc: jego dowodca (a co, jak to bedzie tez robot albo komputer), polityk, ktory zatwierdzil uzycie tych robotow, a moze ich producent, dostawca (posrednik) czy tez konstruktor? Poza tym, to zapomnial nasz przyjaciel, ze przedmiot informatyka w polskich szkolach to nie jest np. programowanie komputera, a tylko umiejetnosc obslugi podstawowych funkcji systemu operacyjnego Windows oraz pakietu Office. Tak zrozumiana informatyka ma zas niewielka przewage w swej uzytecznosci spolecznej nad religia.
5. Nie potwierdzam wiec tu bezrefleksyjnego entuzjamu dla wynalazczosci, gdyz ma ona dzis zbyt wiele ciemnych stron. Nasz przyjaciel “zza kaluzy” pisal o systemie czujnikow dla rolnictwa, ale przeciez podobna technologia moze byc zastosowano takze przez wojsko oraz policje. Co np. z ‘robocopami’, skierowanymi przez niepopularny rzad do walki z opozycja pozaparlamentarna, czyli z antyrzadowymi demonstracjami na ulicach? Zrobotyzowana policja moze przeciez oznaczac koniec demokracji, nawet w jej obecnym, jakze niedoskonalym wydaniu.
6. Czujnik prawej strony, o ktorym pisze Andrzej, ma zastosowanie tylko na autostradach oraz innych drogach o podwyzszonych parametrach. Poza tym, to co, jesli ten bialy pas na poboczu drogi jest zuzyty albo w remoncie? Praktyczny w pelni zautomatyzowany samochod musi w inny sposob odrozniac droge od jej otoczenia. A nawet w jego ukochanych Niemczech nie kazda droga ma namalowana biala linie na poboczu, a poza tym, to nie kazdy skret pojazdem wymaga uzycia kierunkowskazow.
7. Okulary, o ktorych pisze Parker, maja swe dobre i zle strony. Dobre, bowiem rzad bedzie miec wiecej trudnosci w ukryciu tego, co naprawde robi, a zle, ze w ten sposob moze on zwiekszyc inwigilacje obywateli.
8. Ma racje KSJ piszac, ze po wprowadzeniu tych wszystkich ineligentnych maszyn, to ludzie stają się zbędni. I zgoda z KSJ – mnie też się wydaje, że my „komuchy” i zadeklarowani ateiści mamy w sobie więcej chrześcijańskiej „miłości bliźniego” niż niejeden ortodoksyjny katolik. Zgoda także, że zagadnienie ‘komu i do czego ma służyć szeroko pojęta działalność gospodarcza’, jest zagadnieniem fundamentalnym.
9. Dziwie sie, ze ZWO nie rozumie, ze automatyczna ciezarowka porusza sie nie tylko po autostradach czy drogach szybkiego ruchu, oraz ze awaria komputera (badz tez czujnikow go zasilajacych w dane) moze spowodowac wypadek. Nie mowie tu o tym MB S klasy, ktorym sie tak ZWO zachwyca, ale np. o zwyklym systemie parkowania automatycznego, dostepnym dzis w samochodach nawet sredniej klasy . Co bedzie, jesli kierowca wlaczy ten system, a on w polowie manewru zawiedzie i przejedzie np. dziecko, ktore gwaltownie wtargnelo na jezdnie goniac np. pilke. Kto bedzie winien? Kierowca, czy tez dealer, a moze producent? Ja sam bym nigdy nie uzyl takiego systemu, szczegolnie dzis, kiedy aspekty prawne jego uzywania sa wciaz niejasne.
10. Myli się Parker pisząc, iż w gospodarowaniu chodzi o to, aby“osiągnąć maksymalny efekt najmniejszym nakładem sił”. To nie jest tak. W praktye to albo stawiamy sobie cel, a później staramy się go osiągnąc najmniejszym nakładem (nie tyle sił, ile pieniędzy, czyli pracy), albo też mając określone środki staramy się jak najwięcej nimi uzyskać. “Minimaks” opisany przez Parkera jest bowiem na ogół nieosiągalny (zakłada on, że istnieje tzw. punkt siodłowy, w którym nakłady mają wartość minimalna, a efekty mają wartośc maksymalną”, co bardzo rzadko zdarza sie w praktyce gospodarowania czy zarządzania). Więcej, niestety tylko w podręcznikach na temat teorii gier.
11. ZWO ma tylko częściową rację pisząc, że “każdy człowiek jest w stanie znaleźć sobie sensowne zajęcie”. To twierdzenie nie ma bowiem sensu w kapitalizmie rynkowym, w którym normalnym stanem gospodarki jest istnienie bezrobocia. Zgoda, można sobie wyobrazić system, w ktorym państwo będzie tworzyć sztuczne miejsca pracy dla ludzi chcących zająć się działalnością społeczną czy też tzw. pracą kreatywną (np. malowaniem, rzeżbieniem czy też pisaniem wierszy). Tyle, że to nie jest mozliwe w kapitalizmie rynkowym, gdyż oznacza to przymusowy transfer sporej części dochodu od tych, którzy pracują w sferze produkcyjnej, do tych, którzy stali się w twej sferze zbędni na skutek postępu technicznego. Obawiam się, że w praktyce to skończy się jak u Indiotów, czyli eliminacją ludzi – na początek robotników, a później reszty w ramach zachowania porządku społecznego (patrz ‘Dzienniki Gwiazdowe’ Lema).
12. Marcin pyta sie “kto bedzie rzadzil tym swiatem: czlowiek czy technika? Obawiam sie, ze bedzie tak jak dzis, czyli ze dalej beda nami rzadzily pieniadze… 🙁
13. Andrzej znow probuje reanimowac trupa, ktoremu na imie jest homo oeconomicus. Mylnie zaklada, ze kazdy konsument chce kupic jak najtaniej, a najlepiej za darmo. Otoz to sie odnosi tylko do biednych komsumentow. Konsumenci zamozni, a szczegolnie bogaci, szukaja czegos zupelnie innego, np. jakosci, a ta jest, jak wiadomo trudno mierzalna oraz ma inne znaczenie dla niemalze kazdego konsumenta.
14. Na miejscu “zza kaluzy” nie zachwycal bym sie tak spekuacjami domami, gdyz wiadomo jak sie one zakonczyly w USA czy UK – tym, ze masa ludzi musiala opuscic domy, ale dalej splacac zaciagniete na nie pozyczki. 🙁
26 czerwca o godz. 10:43 11167
@Marcin
Na serio postulujesz ponowne wprowadzenie więzień dla dłużników?
26 czerwca o godz. 11:37 11171
@ trasat
„Na serio postulujesz ponowne wprowadzenie więzień dla dłużników?”
Chyba zle mnie zrozumiales. Polski problem polega na tym ze sady sie zajmuja bezrobotnymi ktorzy nie maja za co placic na przyklad 100zl dlugu i zlecaja komornikom ich pozbawiac resztki mienia ktore tylko im zostalo. Juz lepiej jest dla bezrobotnego gdy dostanie zamiast zaplacenia tych 100zl wyrok wykonania jakiejs pracy spolecznej dla miasta, czy tez gdziekolwiek niz by go pozbawiono podstaw egzystencji. Ja pisze o 100zl, ale mamy przyklady ze gdy sumy sie wieksze to zabiera sie meble, nawet moze byc maszyna rolnicza ktora jest srodkiem produkcji. Ten system ktory stworzono juz w PRL-u i ktory traktuje ludzi w sposob niehumanitarny bo zezwala na wchodzenie do domu i zabieranie sprzetow jest barbarzynstwem godnym trzeciego swiata. W cywilizowanym swiecie rachunki albo sie placi, albo sie odsiaduje w cywilizowanym wiezieniu. Nie stosuje sie takich form jak w Polsce. Mysle ze w skrajnym przypadku komornik powinien wyrywac zlote zeby gdyby delikwent takie posiadal.
26 czerwca o godz. 15:22 11179
trasat
26 czerwca o godz. 10:38
Upomnienie – prosiłem o nieużywanie zwrotu „nie masz racji” i zastapienie go zwrotami typu ” mam inne zdanie” lub „nie zgadzam się z Tobą”
Jestesmy sobie równi, tylko róznimy się w poglądach.
Skoro Gospodaz nie chce, to ja bedę samozwańczym strażnikiem zasad. No chyba, że to zadanie zostanie mi przez Szanownych Dyskutantów powierzone.
Nie oczekuję specjalnych uprawnień.
26 czerwca o godz. 16:06 11180
„Ale bez pieniędzy nie da sie dzis byc innowacyjnym.”
Wujek przyjechał do USA i przywiózł ze sobą m.in. jednego ze swoich adoptowanych synów. Syn nie był zbyt mądry i szkoły całe życie unikał. Był za to uzdolniony plastycznie. Wujek opłacił mu kursy technika dentystycznego i zbudował mu w domu laboratorium.
Będąc inżynierem mechanikiem samodzielnie zbudował kilka urządzeń do tego laboratorium z części przywiezionych ze złomowiska i tak dobrze, że działają bez żadnych zmian juz blisko 30 lat.
Były student wujka nieco później przyjechał do USA, ożenił się z Amerykanką i też postanowił zostac technikiem dentystycznym. Teściowie kupili mu nowoczesne, jak spod igły wyposażenie laboratorium. W taki sposób wujek dowiedział się, ile dziesiątek tysięcy dolarów są warte maszyny, złożone przez niego ze starej metalowej beczki, resora samochodowego, silnika elkektrycznego, kuchenki mikrofalowej, butli ze sprzężonym tlenem, itp. itd.
„Ale bez pieniędzy nie da sie dzis byc innowacyjnym.”
Takie kompletne bzdury może napisać tylko ktoś, kto dosłownie nigdy i niczego nie wynalazł ani nawet samodzielnie nie zrobił. Intelektualna ameba. Tak, to było ad personam. Ileż można czytać wpisy wariata?
26 czerwca o godz. 16:29 11181
Proszę sobie wejść na youtube i poszukać filmików zrobionych przez dziesięcioletnich chłopaków przerabiających stare kuchenki mikrofalowe na elektryczne spawarki.
Oczywiście włosy się jeżą na głowie jak człowiek patrzy JAK oni to robią i jak blisko są od porażenia prądem i/lub od pożaru, ale ilość wiedzy, jaką zdobywa każdy taki łobuziak na temat transformatora, napięcia, natężenia, fazy i mocy prądu jest bezcenna i zupełnie nieporównywalna z tym, czego ich nauczy szkoła w klasie bez przyrządów i bez doświadczeń. A zresztą żadne doświadczenie w szkole nie da im tyle, co samodzielne połączenie dwóch transformatorów bez zwracania uwagi na fazę napięcia. I wszystko to robią na kilka lat przed czasem, kiedy tzw. program szkolny ma zamiar im o tym opowiedzieć. Jeżeli opowie.
Proszę poszukac filmików zrobionych przez dwudziestolatkę, która od swojej wczesnej nastoletniości spawa ramy samochodowe. Takie klatki dla wyścigowych samochodów. Zobaczyć, jaką ona ma teraz technikę jako spawacz. Dla niej zrobienie swojej spawarki to pestka nie warta nawet omówienia. Ze złomu, z czegokolwiek leżącego na kupie gratów. Dowiedziec się, ile wyścigów samochodowych wygrały jej konstrukcje i ile forsy zarobiła na tym.
Filmy innej kobiety, teraz już po gościnnych wykładach na Stanfordzie dla studentów i pracowników projektowania układów scalonych, która jest samoukiem. Nie ma studiów. Jej fimiki z domowego laboratotium, w którym ROBI UKŁADY SCALONE, są kapitalne. Używa tak prymitywnych „przyrządów” i „urządzeń”, że głowa boli. Ona praktycznie niczego nie używa! A robi działające, półprzewodnikowe tranzystory na kuchennym stole.
Itd., itp. Jak się czyta komusze bzdety na tym blogu to się wyć chce.
Na youtube i doedukować się o realnym świecie! Tam żyją dzieci, które w garażach rodziców nie wiedzą jeszcze o bankierach co duszą innowacyjność. No ale najpierw trzeba by mieć dzieci i własny garaż.
Dla niektórych komuchów to jest za wysoka bariera.
26 czerwca o godz. 21:12 11183
Panowie – co tu pisać ?
Łapy opadają !!!
Jaja ogolić i do przedszkola wysłać ?
Czyżby miało znowu potwierdzić się stare powiedzenie – ” miłe złego początki lecz koniec żałosny.”
Bądźcie tolerancyjni wobec cudzych ułomności, hamujcie własne emocje i skrywajcie głęboko fobie i uprzedzenia.
Kłóćmy się z poglądami a nie głoszacymi je osobami, zwracajmy uwagę na ich treść a nie formę.
Postarajmy, jak to kiedyś napisałem, „różnić się ładnie”
Może się uda.
Zza kałuży – Tobie też należy się „upomnienie” za ocenę osób.
Co do podanych przez Ciebie przykładów „innowacji garażowych” – oczywiście mają one miejsce ale to wg mnie bardziej wyjątek niż reguła ( coś na wzór baby z brodą ). A co do reguły to raczej przychylam się do poglądów ZWO i trasata – „od pomysłu do przemysłu droga daleka” – i , dodałbym, kosztowna.
Zgadzam się z tym, ze najlepsze wyniki daje własne doświadczenie ale z tym ostrożnie ! Niejedna mogiła kryje ciała odkrywców, których podejście do eksperymentu było nie skażone ni odrobiną wiedzy. Jak sobie przypomnę swoje własne „eksperymenty” z dzieciństwa, to sam sobie się dziwię, ze tak długo jeszcze żyję.
Nie młodzi pasjonaci ćwiczą i eksperymentuja jak najwięcej ale pod okiem doświadczonego fschowca.
No i tak wkroczyliśmy w temat edukacji.
26 czerwca o godz. 22:00 11184
@ kaesjot
Zgoda, dyskusja z niektorymi osobami prowadzi do konfrontacji i konczy sie atakami personalnymi. Nie chce wymieniac osob, bo wszyscy wiemy kto ma te sklonnosci. Wracajac do tematu niektorym sie myli innowacyjnosc w zyciu codziennym i ta domowa z innowacyjnoscia wprowadzana do przemyslu, patentowana, etc. Te przemyslowa trudno jest wprowadzic bez pieniedzy i o tym nie trzeba chyba dyskutatnow przekonywac. Innowacyjnosc spoleczenstwa to temat ktory powinien znalezc wiele wiecej miejsca w mediach. Tymczasem tam kroluja tematy najczesciej zwiazane z rozrywka, a przeciez srodki masowego przekazu nie sa tylko po to by zapewniac ludziom rozrywke, ale tez sluzyly edukacji. Role edukacyjna srodki masowego przekazu dawno utracily na rzecz propagandy sukcesu okreslonych ideologii, glownie liberalnych co w rezultacie prowadzi do szeregu patologicznych rezultatow takich jak na przyklad skrajny egoizm, czy powszechne ignorowanie roznic kulturowych pomiedzy pierwszym i trzecim swiatem propagowanie multikulturalizmu, poprawnosci politycznej, oraz ignorancji w zakresie wlasnej kultury w tym technicznej.
26 czerwca o godz. 22:16 11185
Zza kałuży
Czy innowacje, o których piszesz w I-szej wypowiedzi powstały w warunkach, o jakich piszesz w swych dwóch ostatnich postach ?
Czy w świetle powyższego nie przeczysz sam sobie ?
Z jakim Twoim poglądem ponizszy cytat z Twojej wypowiedzi jest spójny ?
„Ale bez pieniędzy nie da sie dzis byc innowacyjnym.”
Takie kompletne bzdury może napisać tylko ktoś, kto dosłownie nigdy i niczego nie wynalazł ani nawet samodzielnie nie zrobił. Intelektualna ameba. Tak, to było ad personam. Ileż można czytać wpisy wariata? ”
A wpisy furiata można czytać ?
Ja czytam.
26 czerwca o godz. 22:54 11186
No to może w takim razie pokuśmy się o napisanie recepty na innowacyjność/kreatywność. Jak ktoś uważa, że to będzie pożyteczne, można najpierw popracować nad precyzyjną definicją tego, o co nam chodzi.
Kogo chcemy wyhodować? Indywidualności czy grupę?
Przedsiębiorcę? Naukowca? Wynalazcę? Artystę? (kompozytora, malarza, pisarza, poetę), Nauczyciela? (wychowawcę?), Filozofa?, Jakąś mieszankę posiadającą po kawałku z w/w? Jaką?
Jakie mają byc kryteria jego sukcesu? Czas osiągnięcia sukcesu? Wielkość osobistej fortuny? Sprzedaż założonego przez niego przedsiębiorstwa mierzona w sztukach? W pieniądzach? Ilość i ranga nagród naukowych? Powszechność znajomość jego dzieł? Ilość i kaliber uczniów? Wielkość osiągnięć? (kto pamieta czym zasłużył się Norman Borlaug?)
A może pokusimy się o określenie warunków powstania całych szkół – centrów naukowej innowacyjności? Co spowodowało powstanie tzw. lwowskiej szkoły matematycznej? Bardziej znanej szkoły węgierskiej? Wielkich ośrodków uniwersyteckich, od europejskich do amerykańskich? A może prościej i łatwiej, dlaczego,- mierząc wynikami polskich uczniów szkół średnich na Międzynarodowych Olimpiadach Matematycznych, polska szkoła nauczania matematyki od początku trwania tych zawodów była i jest wyraźnie gorsza od wszystkich szkół pozostałych demoludów? I za PRL i za którejśtam Rzplitej było i jest tak samo gorzej niż u sąsiadów. Czy tylko dlatego, że w Polsce nigdy „Delta” nie osiągnęła poziomu „Középiskolai Matematikai és Fizikai Lapok”?
A co z warunkami powstania Krzemowej Doliny? I wszystkich, tak wielu próbami skopiowania jej sukcesu w różnych częściach świata? Próbami, z których tak niewiele, o ile jakiekolwiek zakończyło się powodzeniem.
Czy zawsze wojna i zbrojenia są koniecznym składnikiem innowacyjności? Jeżeli tak, to może nie warto kopać sie z koniem tylko zmałpować recepty poprzedników?
Czy zawsze finanse muszą pochodzić ze żródeł państwowych?
Jakie kraje osiągnęły wymierny sukces stosując te metody a jakie się na nich przejechały? Może warto spisać przykłady na oba rezultaty?
Oczywiście, jeżeli będziemy chcieli być poważni, to coś ciekawego uda się napisać. Jeżeli będziemy z premedytacją pisać bzdury o samochodach elektrycznych, które są be bo nie ujadą 1000 kilometrów z jednego ładowania doskonale wiedząc jaka jest mediana dziennego dystansu pokonywanego współczesnym samochodem spalinowym w ogromnej wiekszości krajów świata, to skutkiem tej pisaniny będzie wielkie gówno plus moje wyzwywanie od wariatów.
Podobnie jeżeli z dziecinnym uporem nie będziemy przyjmowali do wiadomości prostego faktu nieliniowego skalowania się wielu procesów technologicznych, czego skutkiem jest prosty wniosek, że czekanie na „dojrzałą technologię” u bramy politechniki czy przemysłowego labu jest z góry skazane na niepowodzenie – także usłyszymy ode mnie epitet o debiliźmie.
Fakty sa takie, że w niektórych wypadkach nie da się nie spróbować produkcji w milionach sztuk czy kilogramów lub metrów kwadratowych. Skala laboratoryjna nie wystarcza do „dopracowania” wszystkich technologii. Doprowadzenia ich do rynkowej opłacalności na warunkach rynku „tu i teraz”. Czasami – i ja nie mam recepty kiedy i w jakim wypadku – ale czasami nie da się bez skoku na głęboką wodę – być może fotowoltaika jest takim przykładem (a byc może nie 😉 ) stwierdzić, czy mamy już opłacalne rozwiązania czy ich nie mamy.
Pomoc państwa jest w wielu wypadkach niezbędna. Ale nie można robić z tego komunistycznej religii, że tylko co wielkie a najlepeij państwowe i nie można popadać w druga skrajność, że tylko garażowe wynalazki za 5 złotych zbawia świat.
26 czerwca o godz. 22:58 11187
Marcin
26 czerwca o godz. 22:00
Należy zacytować ( mnie się wydawało, że Staszica ale jedne źródła podaja A.F Modrzewskiego ine J. Zamoyskiego ) – ” Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”
Tu kłania się system oświaty i edukacji oraz rola mediów w popularyzacji szeroko pojętej popularyzacji UŻYTECZNEJ wiedzy ( nie takiej, jaką np. przynosi Pudelek ..)
Ile żeśmy dowiedzieli się z Eureki, Sondy, Wiktora Zinna, czy nawet Adama Słodowego albo Michała Sumińskiego. Jest jeszcze coś takiego w Publicznej ?
O oświacie napisałem się sporo u red. Żakowskiego i nie chcę mi się powtarzać.
Istotne znaczenie ma praktyka, doświadczenie, eksperyment – tu popieram, z drobnymi zastrzeżeniami dotyczącymi bezpieczeństwa , pogląd „Zza kałuży”.
Niestety – nasza edukacja idzie w kierunku odwrotnym – rozwiazywanie testów zamiast samodzielnego formułowania treści, indywidualizm zamiast pracy zespołowej, mechaniczne zapamietanie masy informacji zamiast kreatywnego jej wykorzystania.
Przeciętny nauczyciel doskonale wie, ze uczniowi zostaje ” w głowie” 20% tego, co usłyszał ( wykład) , 40% – co widział ( pokaz ) i aż 80% tego , co sam zrobił( ćwiczenie, eksperyment ).
26 czerwca o godz. 23:13 11188
zza kałuży
26 czerwca o godz. 22:54
Cholera – spać nie dajesz 😉
Ja uważam, że nie da się wszystkiego objąć jedną uniwersalną miarą, określić jedną, syntetyczną definicją. Chciałem napisać, że taką miarą może być szczęscie ludzkie ale uświadomiłem sobie, że każdy to na swój sposób to szczęscie pojmuje.
Może stwierdzenie – ” oby wojny i głodu nie było” jest wystarczająco pojemne.
Nie da się z góry często określić wyniku. Zdarzało się tak, ze założonego celu nie osiagnięto a uzyskany wynik, z początku uznawany za totalną klapę okazywał się sukcesem.
Coż – jedyne, co teraz mi się nasuwa to dwa potoczne powiedzenia :
1. Kto nie szuka, ten nie znajdzie
2. Przyjdzie czas, będzie rada.
Tyle na dziś – może w nocy coś mądrzejszego mi sie wyśni.
26 czerwca o godz. 23:14 11189
Marcin, KSJ
Problem polega trochę na czym innym.
Rzeczywiście w USA mamy aktualnie wielką falę innowacyjności amatorów w najprostszych warunkach, zwykle opuszczone stare fabryki. Można ironizować, że trzeba mieć takie obiekty, ale nie o to chodzi. Tematy to GMO, genetyka, produkcja 3D, biologia, chemia i inne. Cały ten ruch ma nawet swoją nazwę (Open …), paru uznanych leaderów i stron internetowych. Centrum to chyba NY. Pisałem nawet gdzieś o tym. Dzisiaj niestety nazwy i nazwiska mi umykają (starość, skleroza, demencja). Rzecz jednak w tym, że jest to ruch ANTYSYSTEMOWY. Przeciw neoliberalizmowi, przeciw DRM, przeciw prawu patentowemu, przeciw korporacjom. Ci ludzie publikują natychmiast swoje wyniki tak, aby nikt nie mógł tego opatentować. To jest właśnie rewolucja o której pisałem wyżej. I jest przeciwieństwem komentarzy, gdzie marzy się tylko o dorabianiu.
O tym się u nas w Europie mówi jako o nowych ideach, z podziwem i uznaniem. Do wdrażania. To uznaję i cenię (także odważnych Amerykanów jak Snowden).
Natomiast to samo pisane w stylu – wy europejskie matoły nic nie potraficie, patrzcie i podziwiajcie naszą wielkość – nie jest nawet warte komentarza. Szkoda na to czasu.
26 czerwca o godz. 23:21 11190
kaesjot 26 czerwca o godz. 22:16
„Czy w świetle powyższego nie przeczysz sam sobie ?”
Piszesz tutaj o innowacyjności. Ja też piszę. W tym czasie moglibyśmy uczestniczyć w od cholery i jeszcze jednym konkursie, jakie są ciurkiem ogłaszane przez agencje rządowe (jak ten konkurs DARPY), wielkie firmy (prawie każdy producent scalaków ma kilka takich konkursów cały czas), czasopisma branżowe, prywatnych inwestorów/wynalazców/szurniętych a zamożnych hobbystów. Nie robisz tego ty. Nie robię tego ja.
Tak więc samo istnienie nagród i konkursów i sponsoringu, państwowego czy prywatnego takich leni jak ja i ty do niczego nie zachęciło. Zgadza się?
Pieniądze podobne do odziedzczonych przez Gatesa dostały się wielu tysiącom młodych ludzi na świecie. Wielu z nich miało też forsiatych rodziców z koneksjami w wielkich firmach. Ale Gatesów jest tylko kilkudziesięciu, no może kilkuset.
Lavoisier też był jeden a bogaczy w jego epoce bez liku.
Salieri miał „rządową” pensję ale za geniusza uważa się Mozarta.
Powyżej spisałem propozycje do dyskusji. Ale nie do sofistyki. Nie do wypisywania półprawd, bezczelnych kłamstw albo „chlapnięć” w stylu „wielkie firmy chowają wynalazki, nie publikuja i nie uczestniczą w konferencjach”. Konfabulacje bez podparcia w żadnych danych. „W Los Angeles domy średnio co 2 lata”. Ja mogę mniej nerwowo reagowac – tak zresztą jak to w tym przypadku zrobiłem – ale ręka świeżbi aby zadać pytanie o źródło tej rewelacji.
Ja pamiętam prasowe dyskusje w Electronic Engineering Times z lat dziewięćdziesiątych kiedy ktoś w artykule wykpił pretensje amerykańskiego naukowca do Japończyków dokładnie o to samo. Że „chowają” i nie publikują”. Ten co wykpił udowodnił, że lwia część amerykańskich nauklowców nie zna języka japońskiego i nie ma zielonego pojęcia co się publikuje na dany temat w Japonii. Oni mieli pretensje do Japończyków, że się „zamykają” bo Japończycy nie publikowali po angielsku w amerykańskich czasopisamach!
Japończycy nie chcieli podać na talerzu no i to było dowodem na ich wstrętne intencje! Na jednostronność przepływu informacji! Autor artykułu przejrzał japońskie branżowe publikacje i udowodnił, że było w nich pełno publikacji na wszystkie, podobno „skrzętnie ukrywane” tematy.
26 czerwca o godz. 23:28 11191
@KSJ
A może dobrze by było się jednak pouczyć. Czy na prawdę nie słyszałeś o szkołach, w których każdy uczeń ma swój własny, dostosowany do jego możliwości, program. Takie szkoły powstają dzisiaj masowo w Niemczech. Wiek i inteligencja dziecka nie gra roli.
Podobnie pracownie eksperymentalne dla prawie niemowląt. Dla przykładu dziecko wsypuje do wody łyżkę soli, patrzy jak ta znika i próbuje wyciągać logiczne wnioski. Komentarze takich dzieci są poruszające. Nauczyciele nazywają je „mali naukowcy”, a eksperymentują ze wszystkim i NIGDY nie przyjmują narzuconych rozwiązań.
W Polsce liczba dzieci maleje i jest miejsce i pieniądze na takie rozwiązania. A co się dzieje? Szukanie rad w Australii gdzie i tak wszystko stoi na głowie.
26 czerwca o godz. 23:33 11192
Co ciekawe, efekt Sputnika był taki, że rosyjskiego jednak pewna część Amerykanów się nauczyła. Ale to było w „poprzedniej epoce”. Japońskiego ich dzieci już nie chciały się uczyć.
27 czerwca o godz. 0:45 11194
ZWO
26 czerwca o godz. 23:28
Ja znam realia polskiej szkoły ( z naciskiem na „polskiej” ), w której pracuje moja żona ( dawniej uczyła , teraz zarządza ) no i oczywiście na codzień mam do czynienia z jej „produktami”. Ponieważ w tej branży nie działam nie mam potrzeby wnikliwego studiowania organizacji i programów nauczania w innych krajach. Niemniej jednak chciałbym aby nasza oświata w ten sposób kształciła uczniów jak piszesz. Ale to nie do nas należy – od tego jest MEN wraz z całym zapleczem naukowo-doradczym. Ja jestem jakby „konsumentem ich produktów” i mam prawo narzucać kryteria, jakie ten „produkt” winien spełniać jak również doradzać sposoby ich osiągnięcia.
Niemniej jednak chciałbym, aby i u nas szkoły takie, o których piszesz działały powszechnie.
Zza kałuży
Zgodzisz się z tym, ze kazdy człowiek jest inny a już ci, których pasje, ciekawość popychją do działania stanowią znaczną mniejszość. Problem w tym aby takich ludzi nie marnować, by wykorzystać ich talent i pasję. U nas, niestety – najczęsciej taki talent się marnuje lub w najlepszym wypadku korzystajęą z tego inni.
Mnie np. z testu psychologicznego wyszło, że najlepiej nadaję się na szefa zespołu wdrażajacego cudze pomysły choć czasami zdarza się, ze to moja koncepcja jest rozwijana i realizowana.
Ale sami innowatorzy nie wystarczą – tak naprawdę to imitatorzy sprawiają, iż ten „wynalazek” staje się ponownie dostępny.
Przysypiam – kończę na dziś…
27 czerwca o godz. 1:11 11195
@ ZWO
Ja nie chce pisac tutaj o innowacji dobrze czy zle. Uwazam ze kazdy kto cos wymysli powinien byc za to wynagradzany, ale bez przesady. Powinno byc jakies ogolne prawo ktore dokladnie definiuje co sie nalezy tworcy, a pozniej wszyscy ludzie powinni miec dostep do wynalazku. Podam konkretny przyklad jak prawo patentowe dziala przeciwko ludziom. Nie pamietam gdzie, ale jest nastepujacy wynalazek: trolejbus bezprzewodowy. Jego dzialanie polega na tym ze jest wyposazony w baterie pozwalajace przejezdzac odcinek pomiedzy kilkoma przystankami, a na kazdym przystanku w czasie gdy wsiadaja pasazerowie indukcyjnie laduja sie baterie z wmontowanego w jezdnie generatora bezprzewodowo transmitujacego energie do tego trolejbusu.
Wynalazek genialnie prosty, prosiloby sie ze natychmiastowo do wdrozenia. Niestety malo kto o nim slyszal, gdzies eksperymenty maja miejsce ale komunikacja miejska w calym swiecie zanieczyszcza srodowisko, a tam gdzie sa trolejbusy, to gigantyczny koszt utrzymania infrastruktury kablowej.
I co? Cisza, nikt nie mysli aby to wszystko wdrazac, bo prawdopodobnie ktos opatentowal i chce duzo, pewnie bardzo duzo.
27 czerwca o godz. 2:25 11196
Marcin, zanim zaczniesz snuć swoje spiskowe teorie, pomyśł chwileczkę. Czy właścicielowi patentu zależy na dyplomie na ścianie? Ja swoje dzieciom dałem, nawet nie wiem gdzie są teraz. Niektórzy – ci z kompleksami (albo z lepszą ode mnie strategią własnej reklamy) dekorują takimi dyplomami/plakietkami swoje biura.
Właścicielowi zależy aby jego nakady na badania się mu zwróciły i jeszcze zarobiły. Jakie on pieniądze zarobi, jak ustali zaporową cenę za ten patent na trolejbus? On doskonale wie, że musi tak ustawić cenę, aby nowy trolejbus był w użytku tańszy od tego, co wymaga drutów nad ulicą. Inaczej pies z kulawą nogą się nim nie zainteresuje. A w tzw. życiu bardzo często bywa, że wszelką technologię z pocałowaniem ręki dostaniesz za darmo, np. wtedy, gdy strategia właściciela technologii polega najpierw na opanowaniu rynku a dopiero potem na uzyskaniu zysków.Albo wtedy, gdy opłacalność produkcji pojawia się dopiero od np. 1000 sztuk. Firma sprzeda wtedy 1000 trolejbusów po kosztach własnych (albo nawet poniżej) tak długo, jak po sprzedaniu komuś innemu powiedzmy 100 nastepnych W SUMIE na tych 1100 na czysto zarobić. Albo pierwszego klienta potraktuje bardzo ulgowo po to, aby wyrobic sobie markę w danej dziedzinie.
I proszę mi tylko nie pisać o polityce i korupcji, bo te zjawiska tak samo wypaczą zastosowanie w życiu wszelkich technologii, mądrych i głupich, oszczędnych i drogich.
27 czerwca o godz. 3:48 11197
@ zza kaluzy
„Czy właścicielowi patentu zależy na dyplomie na ścianie?”
Nie, jemu zalezy na pieniadzach i to jak najwiecej i tu lezy caly problem.
Najpierw placi sporo pieniedzy za patentowanie, a potem stara sie zeby ktos przypadkiem tego patentu nie obszedl i w zwiazku z tym stara sie go sprzedawac jako kota w worku. Na przyklad jak stosujemy tutaj jako modelowy przypadek trolejbus bez kabli. Tworca powinien dostac za ten patent jakas nagrode i to wszystko a nie czekac az kazdy uzytkownik bedzie placic od kazdego pojazdu procent, bo do tego w sumie sie sprowadzaja handlowanie patentem. Poniewaz zawsze tak jest ze tworca w efekcie dostaje najmniej a do jego wynalazku doczepia sie caly szereg pijawek w postaci prawnikow wymyslajacych rozne kruczki by przypadkiem ktos inny nie wymyslil czegos podobnego.
27 czerwca o godz. 6:06 11199
„Nie, jemu zalezy na pieniadzach i to jak najwiecej i tu lezy caly problem.”
A więc myślisz, że wynalazca jest głupszy od baby na targu handlującej pietruszką. Ona wie, że jak zaśpiewa 100zł za pęczek to niczego nie sprzeda i na koniec dnia zostanie z całą pietruszką a po dwóch dniach będzie ją mogła wyrzucić do kubła. Patenty też się starzeją, może nie jak pietruszka, ale też jest ryzyko, że jutro ktoś nową technologię transportu wymyśli (poduszkowce? odrzutowe placaki), boja wiem, może jutro zejdą z kartek komiksów i staną się rzeczywistością? A więc wynalazca nie ma dowolnej ilości czasu na targowanie się. Co do ceny to już ci w porzednim poście napisałem, jak jest ustalana. Co jeszcze jest dla ciebie niejasne? „Doczepieni prawnicy” mają być głupsi od baby z pietruszką?
„Najpierw placi sporo pieniedzy za patentowanie”
Nie wiem, ile patentów jest własnością osób fizycznych a ile korporacji. W moim przypadku przy zatrudnieniu podpisałem papier, że moje wynalazki są własnością pracodawcy. I to nie ja ale firma zapłaciła za patentowanie.
„a potem stara sie zeby ktos przypadkiem tego patentu nie obszedl”
Zgadza się, sam patent pisze się tak, aby pokrywał jak najszerszy zakres wariantów i rzeczywiście po to, aby go nie było łatwo obejść.
„i w zwiazku z tym stara sie go sprzedawac jako kota w worku.”
To se ne da, pane Havranek. Patent każdy może sobie przeczytać. Czarno na białym. Wymyśliłeś nowy sposób przyszywania guzika. Na siedem dziurek zamiast na cztery. Wolno ci to opatentować i pierwszy, kto kupi sukienkę z twoimi guzikami zobaczy, na czym polega patent. M.in. po to się patentuje,- aby po zobaczeniu nie skopiowali.
Wymyśliłeś nowy sposób prasowania sukienek. Taki, że sukienka nabiera jakichś cudownych właściwości, np. nie trzeba jej prać częściej niż raz na rok, bo się tak nie brudzi. Prasowanie jest ostatnim krokiem w procesie produkcji. Teraz masz wybór. Jak masz lojalnych pracowników, którzy nie zdradzą sekretu to patentowanie jest głupotą. Po co dawać konkurencji wiedzę, o której mogli nie mieć pojęcia?
Opatentujesz, czyli opiszesz swój proces cudownego prasowania i tam musisz, choćbyś nie wiem jak ogólnie, opisać na czym polega jego cudowność. Konkurent po pierwsze dowie się, że „jakieś prasowanie” w ogóle może zasadniczo zmienić własności sukienek, po drugie być może informacje zawarte w patencie wystarczą mu do pójścia właściwą drogą – będą wystarczającą wskazówką.
Jak nie jesteś pewien pracowników, albo jak myślisz (wiesz?), że istnieją jakieś badania (inspekcja pod mikroskopem?) pozwalające konkurencji na dowiedzenie się o twoim prasowaniu to patentujesz.
No i jeszcze możesz patentować w celach obronnych. Wpadłeś na jakiś pomysł, ale wiesz, że z jakichś powodów nie będziesz używał danej metody. Patentujesz, czyli ujawniasz po to, aby albo zniechęcić konkurencję do naśladownictwa (zakładają, że będziesz patentu bronił) albo zmylić – aby pomyśleli, że patent reprezentuje twój najważniejszy kierunek badań i dostosowując swoje badania zostali wpuszczeni w maliny – albo aby „zamówić” dla siebie możliwie najszerszy obszar zagadnień. Kładziesz ogień zaporowy w przygotowaniu na „zaś”.
Patentowe trole to osobna kategoria, są pasożytami skupujacymi cudze patenty tylko w celu późniejszej wojny w sądzie lub, co dużo częstsze – do wymuszania ugody poza sądem.
„Tworca powinien dostac za ten patent jakas nagrode”
Dostałem 1500$ przy złożeniu wniosku i drugie 1500$ po przyznaniu patentu. Plus obiad w muzeum z orkiestrą i uścisk dłoni szefa z fotografią. Aha, jeszcze drewniano-metalową plakietkę na ścianę i zaproszenia w kolejnych latach na podobne ceremonie w muzeach plus na firmowe spotkania „wynalazców” – w sumie bardzo ciekawe okazje do towarzyskich pogaduszek.
„i to wszystko a nie czekac az kazdy uzytkownik bedzie placic od kazdego pojazdu procent”
Pracodawca płaci wynalazcy procent od zysków w wypadku wrowadzenia jego patentu do produkcji. Procent zależy zatem od zysków z samej sprzedaży oraz od ewentualnych zysków ze sprzedaży samego patentu w formie np. licencji. Procent jest niewielki ale rośnie bardzo szybko wraz z kwotą zysków i z liczbą lat, w ciagu których firma na tym patencie zarabia. Oczywiście wypłacamy tylko aktualnym pracownikom. Inżynierowie, którzy mają po kilkadziesiąt wartościowych patentów w krytycznych technologiach z pewnością podwyższają swoją pensję, czyli zamiast stukilkudziesięciu dochodzą do powiedzmy dwustu tysięcy. Zresztą ich wynagrodzenie to osobna para kaloszy. Wysokość kompensacji jaką dostają po odejściu z firmy jest taka, aby nie musieli pracować przez kilka lat. I mogli podpisać zobowiązanie, że dla konkurencji np. przez rok czy dwa lata nie będą. Inaczej za karę dostaną taką podwyżkę, że nie odejdą. 😉
Ja jeszcze żadnych tantiem od moich patentów nie dostałem. 🙁
„a do jego wynalazku doczepia sie caly szereg pijawek w postaci prawnikow”
Nie wiem nic o prawnikach, ale wiem z całą pewnością, że na żadnym z „moich” patentów nie jestem głównym autorem. Ten zaszczyt ukradła mi pijawka w postaci szefa naszego działu R&D. Proste w sumie wynalazki rozpisał na kilka patentów tak, aby móc podopisywać do nich swoich kupli i szefów. Tak to na moich pomysłach co najmniej 6 luźno związanych z zagadnieniem osób dorobiło się „swoich” patentów. A szef R&D przyjaciół, którzy zaciągnęli wobec niego dług wdzięczności.
Zasada jest prosta, na wniosku nigdy nie podajemy więcej niz 4 autorów, gdyż prawnicy firmowi „przyczepiają się” do każdego takiego wniosku. Robią tak ponieważ Biuro Patentowe też się czepia dopytując się „ale kto tak faktycznie to wymyślił, bo przecież nie jest prawdopodobne, aby „cały wielki zespół jednocześnie wpadł na ten pomysł”.
27 czerwca o godz. 6:44 11200
@Pan Gospodarz
Prosze zwrócenie uwagi na “zza kałuży”, ktory na moje, zreszta nikogo nie obrazajace twierdzenie, iż “bez pieniędzy nie da sie dzis byc innowacyjnym”, napisał: “Takie kompletne bzdury może napisać tylko ktoś, kto dosłownie nigdy i niczego nie wynalazł ani nawet samodzielnie nie zrobił. Intelektualna ameba. Tak, to było ad personam. Ileż można czytać wpisy wariata?”.
27 czerwca o godz. 6:45 11201
@Kaesjot
Czepiasz sie mnie o to, ze napisalem, iz nie masz racji, to co powiesz na to, ze “zza kałuży” bezkarnie wyzywa mnie tu od “ameb intelektualnych” czy tez “wariatow”?
27 czerwca o godz. 6:52 11202
@zza kałuży
1. Rosyjskiego na poziomie prostego porozumiewania to sie Amerykanin anglosaskiego pochodzenia nauczy w kilka lat, a w tym samym czasie nauka japonskiego pozwoli mu najwyzej na opanowanie calego japonskiego alfabetu. Podobnie, jak nie gorzej, jest tez z chinskim czy koreanskim. Dochodzi do tego fakt, ze kultura rosyjska jest znacznie blizsza (anglo)amerykanskiej niz japonska czy chinska. A jesli Rosjanie wyemigruja do Ameryki, to ich dzieci nie beda sie praktycznie niczym (moze poza imionami czy nazwiskami) roznic od swych angloamerykanskich kolegow i kolezanek, co jest fizycznie po prostu niemozliwe w przypadku przybyszow z Japonii czy tez Chin.
2. Mozart tez byl oficjalnym kompozytorem dworu cesarskiego w Wiedniu, nie tylko Salieri. Poza tym, to na tym dworze kapelmistrzem Opery Dworskiej byl Gluck, geniusz porownywalny do Mozarta.
3. Lavoisier marnie skonczyl.gdyz jego bogactwo wzielo sie glownie z tego, ze byl ona za panowania krola Ludwika n-tego poborca podatkowym, za co po rewolucji skazany zostal na kare smierci (dokladnie za nadzuzycia przy pobieraniu owych podatkow).
4. Wiele odkryc naukowych oraz wynalazkow jest dobrze ukryta przed swiatem, gdyz maja one kluczowe znaczenie dla wojska. Np. pomimo iz bron jadrowa znana jest od ponad pol wieku, to nigdzie nie sa ogloszone wszystkie wazne szczegoly technologii pozwalajacej na zbudowanie nawet relatywnie prostej broni atomowej (np. jak uzyskac wzbogacony uran niezbedny do wykonania takiej bomby, stad tez np. Iranowi zbudowanie takiej bomby zajmuje wiele lat, a Izrael czy Pakistan zdobyly tylko podstepem badz przekupstwem technologie produkcji tzw. bojowego uranu).
5. Czy zawsze finanse muszą pochodzić ze żródeł państwowych? Nie, ale dzis badania naukowe, a szczegolnie wdrozenia ich wynikow sa tak kosztowne i tak wielkie jest tu ryzko niepowodzenia, ze sektor prywatny praktycznie sie nie tu juz nie liczy.
6. Nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz kulturalnie dyskutowac, tylko wyzywasz majacych inne zdanie od wariatow. Co tu ma do rzeczy mediana dziennego dystansu pokonywanego współczesnym samochodem spalinowym w ogromnej wiekszości krajów świata, jesli samochody elektryczne w ich obecnej postaci sie po prostu nie sprzedaja, gdyz maja za maly zasieg, szczegolnie w krajach o zimniejszym klimacie, gdzie energia zuzyta na ogrzewanie ich wnetrza drastycznie redukuje ich zasieg. Pamietaj, ze samochod z silnikiem spalinowym odwiedza stacje paliw na ogol nie czesciej niz raz na tydzien, a elektryczny wymaga praktycznie codziennego doladowywania, a nie kazdy ma przeciez garaz czy chocby stale miejsce na podworku z latwym dostepem do sieci elektrycznej. Pomysl wiec, zanim, zaczniesz wyzwac innych innych od wariatow czy tez ameb!
7. Daj mi tez przyklad wynalazku, ktory w XX wieku (i w obecnym) zostal wdrozony praktycznie za darmo, czyli ze jego pelne wdrozenie nic nie kozztowalo, albo tez kosztowalo mniej niz srednia miesieczna pensja w danym kraju, zanim zaczniesz mnie znow wyzywac od ‘intelektualnych ameb’ oraz ‘wariatow’.
8. W tym tak przez ciebie nielubianym PRLu, byli ludzie bardziej innowacyjni niz ci mlodzi Amerykanie, ktorymi tak sie zachwycasz. To zdaje sie ‘National Geographic zrobil kiedys reportraz z Polski na temat samochodow-skladakow (tzw. SAMow), ktore Polacy buowali w garazach a nawet na podworkach juz w latach 1950tych. Nie pamietasz tez pewnie, ze wiejscy kowale w calej Polsce robili wtedy (lata PRLu), i to na spora skale, male traktory doslownie z niczego (czyli ze zlomu). Dla ciebie bowiem wszystko co polskie, to zle, bo “komusze”. 🙁
P. np. http://www.muzeum-motoryzacji.com.pl/pl/eksponaty/samochody/prl/sam.html
9. Daj mi przyklad wiekszej firmy, czyli takiej dajacej dochod ponad powiedzmy milion dolarow na rok, opartej glownie na maszynach złożonych ze starej metalowej beczki, resora samochodowego, silnika elektrycznego, kuchenki mikrofalowej, butli ze sprzężonym tlenem, itp. itd., zanim zaczniesz mnie wyzwac od wariatow czy ameb.:-(
27 czerwca o godz. 6:54 11203
@ZWO
1. Trolejbus bez kabli? To przeciez nic nowego. Slyszales moze o tzw. zyrobusach? (en.wikipedia.org/wiki/Gyrobus). Poza tym, to rozumiem, ze ten bezkablowy trolejbus to jest po prostu albo autobus elektryczny, zasilany za pomoca akumulatorow, albo jak w przypadku przez ciebie opisanym za pomoca kondensatorow duzej pojemnosci (tzw. supercapacitors) albo tez za pomoca kola zamachowego (czyli inaczej zyrobus, znany przeciez od wielu lat).
2. Tzw. nauczanie problemowe (rozumiane jako alternatywa dla nauczania ‘podajacego”) jest dobrze znane, i to od wielu lat, w Polsce – p. np. http://www.edukacja.edux.pl/p-16104-dwie-drogi-uczenia-sie-nauczanie-podajace.php. Jedyny problem to jest koszt, gdyz nauczanie problemowe jest po prostu drozsze, gdyz wymaga ono wiekszej ilosci lepiej wyszkolonych nauczycieli niz nauczanie ‘podajace’. Nic wiec dziweego, ze w Polsce, z jej kurczaca sie realna strefa gospodarki, nie ma raczej szans na wdrozenie nauczania problemowego na wieksza skale.
27 czerwca o godz. 6:58 11204
@Marcin
1. System patentow sie dawno temu przezyl, gdyz z jednej strony to dzis patentuje sie takie bzdury jak np. prostokaty z zaokraglonymi rogami (Apple), a z drugiej strony np. ratujace zdrowie i zycie ludzkie lekarstwa, ktore przez to staja sie one tak drogie, ze wielu chorych nie jest stac na nie.
2. Zgadzam sie wiec, ze za wynalzek to wynalzca powinien dostac dyplom oraz godziwa zaplate od panstwa, ale nie patent, ktory zbyt czesto stoi na przeszkodzie upowszechnienia tego wynalazku oraz stwarza zbedne koszta spoleczne. Np. firma Siemens opatentowala dawno temu pantograf (taki w ksztalcie greckiej litery OMEGA, jaki mozna bylo do lat chyba 1970tych ogladac np. na warszawskich tramwajach), przez co wiele miast, ktore nie chcialy placic Siemensowi, stosowaly zamiast pantografu rodzaj krazka na kiju (trolley pole – en.wikipedia.org/wiki/Trolley_pole), co podrazalo koszt budowy oraz utrzymania sieci tramwajowej oraz zwalnialo szybkosc tramwajow, szczegolnie na zakretach oraz skrzyzowaniach (rozjazdach), gdzie trzeba bylo albo recznie przenosic ten ‘kijek’ (trolley pole) z jednego drutu do drugiego, albo tez instalowac kosztowne oraz awaryjne ‘przelaczniki’ (‘zwrotnice’) na sieci trakcyjnej – widzialem takie nawet (dawno temu) w Warszawie na sieci trolejbusowej. Liwidacja patentow pomogla by wiec wszystkim, poza garstka pasozytniczych prawnikow zajmujacych sie prawem patentowym.
3. Podaj mi wiec przyklad kraju cywilizowanego, gdzie dzis idzie sie za kratki za dlugi. Instytucja komornika jest znana na calym tzw. Zachodzie, a wiezienia dla dluznikow istnialy np. w Anglii, ale za czasow Dickensa. Zgadzam sie tez, ze ubogi dluznik powinien miec mozliwosc odpracowania swojego dlugu, ale to jest temat na inna dyskusje!
4. I nie zwracaj uwagi na Andrzeja, ktory, wbrew swym obietnicom, wrocil tu, a by znow macic i siac nienawisc. 🙁
5. “Zza kałuży” to zas jeszcze powazniejszy przypadek psychiatryczny niz Andrzej. Moze to nawet i dobrze, ze sie on rozladowuje na tym blogu, zamiast np. na rodzinie czy sasiadach, ale dlaczego ja wciaz tu jestem glownym obiektem jego atakow?
Pozdr.
27 czerwca o godz. 7:19 11205
PS – “Trolejbusy bezprzewodowe”
Tu nie ma żadnej konspiracji. Cytuje z Wikipedii:
<>
en.wikipedia.org/wiki/Gyrobus
Podobna technologie przechowywania energii stosuje sie tez (ale niestety tylko na b. mala skale) na kolei, do napedu lekkich autobusow szynowych.
en.wikipedia.org/wiki/Parry_People_Movers
A teraz czekam na kolejne wyzwiska “zza kałuży”. 😉
27 czerwca o godz. 7:21 11206
TROLEJBUSY BEZPRZEWODOWE – Polknelo mi caly cytat:
Po przerwaniu eksperymentów z Żyrobusami, było trochę prób, aby ponownie wdrożyc ten pomysł. Niedawno pojawiły się dwa udane projekty, choć oryginalny pomysł magazynowania energii został w nich znacznie zmieniony. W Dreźnie istnieje “Autotram”, czyli pojazd, który wygląda jak nowoczesny tramwaj, ale porusza się na jezdni, a nie na szynach. Jest on w ekspolatacji od roku 2005 i jest napędzany przez koło zamachowe, choć to koło jest małe i jest uzywane tylko do przechowywania energii pochodzącej z hamowania.Głównym źródłem energii jest tu ogniwo paliwowe. Drugim takim udanym pojazdem był Capabus, który kursował na Expo 2010 w Szanghaju. Był on ładowany na przystankach – tak jak dawniej Żyrobus. Jednak zamiast koła zamachowego do przechowywania energii, to Capabus wykorzystywał kondensatory”.
(After the Gyrobus was discontinued in all locations, there have been a number of attempts to make the concept work. Recently, there have been two successful projects, though the original idea of storing energy has been changed considerably: In Dresden, Germany there is the „Autotram”, a vehicle that looks like a modern tram, but moves on a flat surface, not on tracks. It has run since 2005 and is powered by a flywheel, though the wheel is small and only used to store energy from braking. The main source of energy is a fuel cell. The second successful vehicle was the Capabus, which ran at the Expo 2010 in Shanghai. It was charged with electricity at the stops – just like the Gyrobus was. However, instead of using a flywheel for energy storage the Capabus utilized capacitors.)
27 czerwca o godz. 8:46 11211
trasat 27 czerwca o godz. 6:52
„1. Rosyjskiego na poziomie prostego porozumiewania to sie”
(…) kultura rosyjska jest znacznie blizsza (anglo)amerykanskiej niz japonska czy chinska.”
Teraz obwiniasz Japończyków o posiadanie nie języka tylko szyfru. Informuję, że kod do tego szyfru jest szeroko dostępny w postaci słowników. Jawnych, nie schowanych. Jak jesteś za tępy aby się nauczyć po japońsku a ciekawi cię, co też oni piszą to zapłać tłumaczowi. Dotarło?
A nie oskarżaj obcego narodu o ukrywanie czegoś przed tobą tylko dlatego, że mówią innym od twojego językiem. Inaczej wyjdziesz na głupka tak jak ten amerykański naukawiec. Ja takim zawsze zadaję pytanie: Jak myślisz, jak Wietnamczycy nazywają wojnę z USA?
„A jesli Rosjanie wyemigruja do Ameryki, to ich dzieci nie beda sie praktycznie niczym (moze poza imionami czy nazwiskami) roznic od swych angloamerykanskich kolegow i kolezanek, co jest fizycznie po prostu niemozliwe w przypadku przybyszow z Japonii czy tez Chin.”
Nie mam pojęcia co ten rasistowski komentarz ma do rzeczy.
„2. Mozart
3. Lavoisier marnie”
Oba komentarze to banialuki nie na temat i bez sensu, byle pisać.
„4. Wiele odkryc naukowych oraz wynalazkow jest dobrze ukryta przed swiatem, gdyz maja one kluczowe znaczenie dla wojska.”
Zgoda. No i co z tego? Część jest ukryta. A część nie jest. I co z tego? Będziemy się kłócili na wyjątki? Masz dane liczbowe jakich jest więcej?
Strata czasu.
Przykład ze wzbogacaniem uranu akurat jest wyjątkowo nietrafionym przykłademm tak na marginesie.
„5. Czy zawsze finanse muszą pochodzić ze żródeł państwowych? Nie, ale dzis badania naukowe, a szczegolnie wdrozenia ich wynikow sa tak kosztowne i tak wielkie jest tu ryzko niepowodzenia, ze sektor prywatny praktycznie sie nie tu juz nie liczy.”
Oczywiście, że nie jest to prawda. Firmy farmaceutyczne, genetyczne, półprzewodnikowe. Najdroższa współczesna fabryka, czyli nowy fab to kilka miliardów dolarów. Prywatnych pieniędzy. Subwencje państwowe (podatki, infrastruktura) to w tym najwyżej kilaset milionów, a więc jakieś 10%.
„6. Nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz kulturalnie dyskutowac, tylko wyzywasz majacych inne zdanie od wariatow. Co tu ma do rzeczy mediana dziennego dystansu pokonywanego współczesnym samochodem spalinowym w ogromnej wiekszości krajów świata”
To, że ty piszesz bzdury na temat 1000 km zasiegu podczas gdy przejeżdżasz taki dystans dziennie tylko raz w roku w czasie kilku dni czy tygodni urlopu i to nie każdego roku. Na codzień tobie tak jak 95% ludzi wystarczy samochód o dziennym zasięgu 50 km.
Ty to wiesz, tylko się GŁUPIO kłócisz.
Jak komuś potrzeba auta na urlop to sobie zachowa spalinowe albo wypożyczy. Tak samo z ciężarówką. Wiekszośc rodzin w krajach zachodnich ma i tak więcej niż jedno auto. W Polsce tak się stanie za pięć minut.
Ty to wszystko wiesz tylko się GŁUPIO kłócisz.
„jesli samochody elektryczne w ich obecnej postaci sie po prostu nie sprzedaja, gdyz maja za maly zasieg”
To tylko część powodów, rozdmuchana przez media, w durnowaty sposób. Auta elektryczne są za drogie. Oszczędności na paliwie nie zwracają kosztów zakupu. Są wątpliwości co do ich niezawodności. Szybkość ładowania jest za wolna. Opór przed nowością. Zasięg to tylko jeden z powodów, ale akurat tutaj ludzi jest najłatwiej przekonać każąc im zacząć notować dzienny milaż.
Ty to wszystko wiesz tylko się GŁUPIO kłócisz.
„szczegolnie w krajach o zimniejszym klimacie, gdzie energia zuzyta na ogrzewanie ich wnetrza drastycznie redukuje ich zasieg.”
50 km dziennie przejedzie każdy dzisiejszy samochód na baterie, nawet na trzaskającym mrozie.
Ty to wszystko wiesz tylko się GŁUPIO kłócisz.
” Pamietaj, ze samochod z silnikiem spalinowym odwiedza stacje paliw na ogol nie czesciej niz raz na tydzien, a elektryczny wymaga praktycznie codziennego doladowywania, a nie kazdy ma przeciez garaz czy chocby stale miejsce na podworku z latwym dostepem do sieci elektrycznej.”
Nie każdy ma też prosiaka i ogródek dla niego.
” Pomysl wiec, zanim, zaczniesz wyzwac innych innych od wariatow czy tez ameb!”
Mam dość kłótni „na wyjątki”. Zero-jedynkowej logiki. Co to, przedszkole?
Kabriolet ma mały zasięg podczas mrozów. Czy z tego wynika, że kabriolety się nie sprzedają?
Czy jak ktoś kupi elektryczne auto to zaraz wyrzuci spalinowe? Jak kupił telewizor to pozbył się radia?
„7. Daj mi tez przyklad wynalazku, ktory w XX wieku (i w obecnym) zostal wdrozony praktycznie za darmo”
Zdefiniuj „wynalazek”.
Przeskoczyłeś mój wpis z 26 czerwca o godz. 22:54 gdzie zacząłem zadawać pytania definicyjne. Teraz z łaski swojej określ co uważasz za wynalazek abym mógł spróbowac udzielić ci odpowiedzi.
Bo wynalazkiem może być nowa recepta na konfitury jak i telewizja.
Tak w przypadku konfitur jak i telewizji zyski mogą iść w milIardy. Szczególnie gdy „konfitury” nazywają się „Coca-Cola”. A przecież rzeczywiście nowa recepta na kiszone ogórki może być całkiem tania w opracowaniu.
„8. W tym tak przez ciebie nielubianym PRLu”
Gdzie ja napisałem, że „nie lubię PRlu?”
„byli ludzie bardziej innowacyjni niz ci mlodzi Amerykanie, ktorymi tak sie zachwycasz”
Ależ są młodzi i innowacyjni Polacy! Znowu ta twoja binarna logika.
Akurat rozłożyłem kuchenkę mikrofalową na części bo chciałem cośtam obejrzeć i szukałem jej schematu w sieci. Przez przypadek trafiłem na filmik na youtubie jak dzieciaki przezwajały transformator ze starej kuchenki mikrofalowej aby zrobić z niego spawarkę. jestem pewien, że i w Polsce takie same „wynalazki” robia polskie dzieciaki. Może nieco mniej kuchenek jest wyrzucanych albo szybciej znikają, bo złomiarze je szybciej zabierają. Nie wiem.
„To zdaje sie ‘National Geographic zrobil kiedys reportraz z Polski na temat samochodow-skladakow (tzw. SAMow)”
Zgadza się.
„Dla ciebie bowiem wszystko co polskie, to zle, bo “komusze”. :-(”
O.K. przestanę wymyślać od komuszych jak ty przestaniesz stosować logike „albo-albo”.
„9. Daj mi przyklad wiekszej firmy, czyli takiej dajacej dochod ponad powiedzmy milion dolarow na rok, opartej glownie na maszynach złożonych ze starej ”
Takich fabryk musi być bardzo dużo. Wskazują na to obroty, jakie mają różne serwisy aukcyjne handlujące używanym wyposażeniem zamykanych fabryk.
**http://www.go-dove.com
**http://www.govliquidation.com
Jestem przekonany, że istnieje cała masa podobnych firm w Niemczech. Jeżeli możesz kupić tanio używany sprzęt to wprawdzie nie jest to stara beczka czy resor ale też nie porównujemy się do powiedzmy laboratorium technika dentystycznego za 30 tys. dolarów. Jak wyposażysz fabrykę za dwieście tysięcy a nowe maszyny kosztowałyby cię powiedzmy 2 miliony to chyba jesteś „do przodu” 90%, prawda? One man’s trash is another man’s treasure.
Polacy to dobrze wiedzą, bo z takiego właśnie żródła pochodzi w Polsce cała masa sprzętu, nie tylko obrabiarek ale maszyn budowlanych, drogowych, ciężarówek, itd. Z niemieckiego „demobilu”. W USA jest tak samo, tyle, że demobil jest często albo z tego samego albo co najwyżej z innego stanu.
27 czerwca o godz. 8:46 11212
„A w Polsce dotad nie zrozumieli ze jak Kowalski jest winien na przyklad bankowi 100 zl to lepiej jest jak na calym cywilizowanym swiecie zamienic to na prace spoleczna albo areszt a nie utrzymywac darmozjadow komornikow aby przychodzili do domu i brali mu komputer, albo telewizor? ”
A bankowi kto odda? Jak przyjdziesz do bankomatu, zamiast 100 złotych wyciągniesz zdjęcie Kowalskiego jak pracuje społecznie, dla ciebie.
Cały czas powtarzam, komuniści to rabusie, wziąć kredyt kasy nie oddać ale telewizor zachować.
Bo bez telewizora..
Wara od mojej kieszeni złodzieje.
27 czerwca o godz. 10:07 11214
Do zza kałuży
1. Skąd wiesz, czy ja mówię po japońsku, czy też nie, a od razu wymyślasz mi od tępaków. Zrozum też, że jeszcze nikt się nie nauczył obcego języka korzystając z samego słownika, czyli bez znajomości np. gramatyki tegoż języka. I czy to moja wina, że Rosjanie wyglądają bardzo podobnie do Angloamerykanów?
2. Sam napisałeś półprawdy na temat Mozarta oraz Lavoisiera, a więc nie miej pretensji, że koryguję twoje błędy.
4. Jeśli chodzi o odkrycia naukowe ukryte przed światem z powodów polityczno-wojskowych, to nie liczy się tu ilość, a jakość. A wzbogacanie uranu na większą skalę jest wciąż poważnym problemem, nawet dla takiego kraju jak Iran – całkiem przecież bogatego (ropa naftowa!) i nieźle zaawansowanego technologicznie. Gdyby zbudowanie bomby atomowej było tak proste jak ty twierdzisz, to znacznie więcej państw miało by je dziś na uzbrojeniu.
5. Firmy farmaceutyczne, biomedyczne (‘genetyczne’) czy też półprzewodnikowe otrzymują z reguły sporą pomoc ze strony państwa, gdyż ich produkty mają znaczenie strategiczne. I o jakich konkretnie fabrykach tu piszesz? Poza tym, to najdroższa w nowoczesnych fabrykach jest z reguły technologia (know how), a nie mury czy nawet maszyny.
6. Co tu ma dystans przejeżdżany przeze mnie dziennie do stanu mego umysłu? I jeśli według ciebie 95% ludzi wystarczy samochód o dziennym zasięgu 50 km, to dlaczego samochody elektryczne stanowią dziś mniej niż 5% ogólnej liczby samochodów? Przecież znane są one od ponad stu lat! Jaki sens ma posiadanie przez kogoś kilku samochodów – jednego do miasta, a drugiego do jazdy poza miastem? Poza tym, to Polska niekoniecznie musi naśladować każdą zachodnią głupotę. Polska jest w Europie, a w miastach europejskich nie ma już dziś gdzie parkować nawet po jednym samochodzie na rodzinę. Nie sądzę, aby Europejczycy pozwolili na taką dewastację miast, jakiej dokonał w Ameryce samochód.
Poza tym, to sam przyznajesz, że szybkość ładowania pojazdów elektrycznych jest za wolna, stąd też ważne jest to, ile one mogą przejechać bez ładowania akumulatorów, i to szczególnie w zimie, kiedy to pojemność akumulatorów spada, a wzrasta zużycie energii (ogrzewanie, trudniejsze warunki jazdy). I co tu mają do rzeczy kabriolety? One mają dziś składany dach zaś telewizor nie zastępuje radia, a więc to ty się kłócisz tylko po to, aby się dalej kłócić. 🙁
7. Wdrożenie oraz utrzymanie na rynku Coca Coli kosztuje dziś grube miliony, gdyż na cenę tego produkt składa się w ponad 9o% marketing (reklama), a nie koszta produkcji czy nawet dystrybucji.
8. Nie lubisz „komuchów”, a wiec nie możesz także lubić kraju jego pochodzenia, czyli PRLu. I masz może namiary na ten reportaż NG z Polski na temat samochodów domowej roboty?
9. Złom jest dziś coraz droższy, szczególnie elektroniczny, gdyż jest w nim np. sporo złota i innych cennych metali. Ale ja się pytałem o istniejące, a nie o zamknięte firmy. Poza tym to co innego jest kupowanie używanych maszyn wyprodukowanych przez renomowane firmy niż składanie ich samemu ze złomu. Ja np. wolę kupić używaną Toyotę albo Hondę (oczywiście w dobrym stanie) niż nawet nowy samochód na „f” (Ford, Fiat czy też francuski).
27 czerwca o godz. 10:12 11215
Parker – weż sobie chlopie na uspokojenie i wyjedź jak najprędzej do Somalii, gdyż tam na pewno nie ma ani komuchów, którzy wszędzie czychają na twój majątek, ani też podatków! Nie ma tam też bankomatów, ale to chyba nie jest dla ciebie problemem, gdyż one mogą przecież zamiast pieniędzy zacząć wydawać zdjęcia dłużnika Kowalskiego! 😉
27 czerwca o godz. 10:42 11216
trasat
27 czerwca o godz. 6:45
Nawet nie zauwazyłem, żeby Twoja wypowiedź stanowiłaby jakas ujmę dla mnie – chodzi mi o to, aby w prowadzonej tu dyskusji starać się nie ublizać sobie wzajemnie.
Ja napiszę np. że woda płynie pod górkę a ktoś mi zreplikuje, ze jestem idiotą bo czy ktoś widział deszcz padajacy „z ziemi do nieba” ? A ja mu „z mańki” – „a skąd , kretynie jeden, rosliny czerpią wodę i dokąd ona płynie ?”
Tak mamy dyskutować ?
Zza kałuży
Musiałbym tu przypomnieć anegdotę o doradcach króla ( pamietasz ?)
Jest tak, jak piszesz ale to nie wyklucza istnienia przypadkow, o których pisza inni(trasat, Marcin czy ZWO ).
Co do patentów – zasada słuszna, chroni prawa twórcy ale do chwili, gdy dorwą się do nich „trolle” i inne pasożyty wietrzące tam łatwy i wielki zarobek. Przyznasz , że zdarzają się przypadki, gdzie mocno się przesadza ? Jakie są zasługi potomków wielkiego pisarza, że czerpią korzyści z jego praw autorskich długo po jego śmierci. Prawo własnosci intelektualnej wg mnie powinno być niezbywalne i nie podlegajace dziedziczeniu. Trochę się to komplikuje w przypadku gdy prawo to dotyczy zespołu czy instytucji ale narzucenie przepisami okresu ich wazności sprawę by rozwiazało.
Powinna też ( a może jest już ) kategoria patentów, których udostepnianie byłoby obowiązkowe ( np. leki ratujące zdrowie i życie ) a ewentualne spory winny byc rozstrzygane polubownie ( aby wilk był syty i owca cała ).
Z tego co piszesz o swoich doswiadczeniach wnoszę , ze i tam obowiazuja podobne zasady jak w racjonalizacji w socjalistycznym przediębiorstwie – zawsze musza być „ojcowie chrzestni”
No moze z tą róznicą, iz w PRL-u racjonalizator szukał ojców chrzestnych do wdrozenia swego pomysłu a u Ciebie to „ojcowie chrzestni” poszukuja racjonalizatorów, na których mogli by zarobić. I chyba ten drugi wariant jest lepszy,.
27 czerwca o godz. 11:04 11217
@KSJ
To mój ostatni wpis tutaj…
Muszę dokończyć wyjaśnienia z wczoraj.
1. Szkolnictwo. Zmiany są tak wielkie i rewolucyjne, że chyba już do nich nie dorastam. Dla przykładu nazywanie 4-letnich dzieci małymi naukowcami i organizowanie dla nich pracowni wydaje mi się bardziej projekcją dorosłych.
Ale te nowe szkoły po raz pierwszy integrują kulawych umysłowo (mój szacunek) i zwykłe dzieci bo nikt w szkole nie wchodzi sobie w paradę a słabsi nie ciągną lepszych w dół. Nikną tzw szkoły specjalne.
Może nie wszystko się uda, ale kto nie próbuje..
2. Garażowa innowacyjność.
Ten wybuch innowacyjności w USA to wynik ruchu Oburzonych. Zostali zniszczeni w pierwszej fazie protestu na ulicy, ale się nie poddali i protest realizuje się właśnie w takiej formie. To inna forma niż protesty przeciw wojnie w Wietnamie czy ’68 w Europie. Ale i świat i metody działania się zmieniają.
Najgorsze jest tylko myślenie na sposób: Przyjechali do USA, kupili garaż i zrobili w nim dziecko i majątek. To mentalność dorobkiewiczów z XIX wieku. Nie widzę powodu do dyskutowania o tym, ile mają kosztować patenty. Podziwiam ludzi, którzy właśnie walczą z takim myśleniem bo to jest metoda na likwidację bezrobocia, choć sam nie muszę brać udział.
27 czerwca o godz. 11:41 11218
Autora bloga – który nie ma pojęcia o DARPA i zleceniach z DoD / NASA odsyłam do mojego tekstu:
http://lewica24.pl/ludzie-i-polityka/44-ludzie-i-polityka/3384-zarod-naiwna-modernizacja.html
Podałem tam proporcje finansowania nauki i techniki w USA, przedyskutowałem też raport UE i dokumenty Białego Domu. Panu Kasprowiczowi polecam czytanie statystyk i poszerzanie wiedzy w temacie, bo inaczej kończy się kompromitacją (jak przy zapomnieniu o wieloletniej roli DARPA – wcześniej NASA w autonomicznych samochodach).
Nie wiem jak bardzo niedouczonym technicznie trzeba być, aby nie widzieć związku między latami rozwoju technik sterowania w NASA (Pathfinder, nawet semi-autonomiczny stareńki Voyager) lub w DoD (lata prac nad ESM, ECCM) a samochodami Google. Bez prac związanych z SI robionych latami dla DoD, Google nie miałoby fundamentu do rozwoju.
27 czerwca o godz. 12:20 11221
@kaesjot
1. Ja tam się nie obrażam nawet na “zza kałuży”, a byłem tylko zdziwiony, że narzekasz, iż ja napisalem gdzieś, że (poodbno) nie masz w czymś racji. No i staram się nikogo tu nie obrażac. Przepraszam, jeśli mimo to ktoś czuje się obrażony mymi wspisami.
2. Ja też musiałem podpisywać cyrografy, że nie będę mieć praw do patentu, jeśli zrobię wynalazek podczas obowiązywania umowy o prace z daną firmą (np. informatyczną). Efekt był taki, że nie chciało mi się za bardzo myśleć, bo i tak nic bym nic nie miał z tego, gdybym zrobił jakiś wynalazek, będąc zatrudniony w takiej firmie. A wystarczyło tylko, aby firma zastrzegła sobie jakiś uczciwy udział w zyskach z takiego wynalazku, np. 50%. Jak widać, chciwość nie popłaca!
3. Zgadzamy się więc, że patenty na lekarstwa powodują ograniczenie dostepu do nich, a więc powinny być one zniesione na rzecz honorarium wypłacanego dla twórców danego lekarstwa.
@ZWO
Wyjaśnij mi, na czym polega ten wybuch innowacyjności w USA. Co w ten sposób konkretnie zrobiono i jakie są tego efekty dla przeciętnego Amerykanina?
27 czerwca o godz. 12:20 11222
To jest komiczne, trolejbus bezprzewodowy.
Nie autobus elektryczny, to trolejbus, tyle że bezprzewodowy.a konewka to nie konewka, tylko prysznic bezprzewodowy.
27 czerwca o godz. 14:12 11223
parker
27 czerwca o godz. 12:20
Znałem takiego, co go strasznie rozbawiło, gdy jego własny ojciec przedstawił go mówiąc : ” to mój syn”.
Śmiał się powtarzajac co chwilę : ” ha ha – jo łojca syn – ha ha !!!”
27 czerwca o godz. 20:00 11232
Luap-jeszcze raz:gdzie moja wypowiedz,co jest grane?????
27 czerwca o godz. 22:18 11237
@Andrzej
Ten wózek to ów myśliciel odkrył chyba na niemieckim śmietniku bo tam Niemcy wyrzucają stare wózki, którymi wożą Polaków przy zbiorze ogórków itp. Poza tym polska pracowitość niszczy innowacje: 8 lat temu były pierwsze wózki do zbioru szparagów, ale okazało się, że robole z Polski są do dzisiaj tańsi. Z truskawkami to musi być kilkanaście wózków ciągniętych przez traktor. Inaczej się nie opłaca.
@ZZA kałuży
10 lat temu AMD razem z Arabami i landem budował nowy FAB (65nm) we Frankfurcie nad Odrą. Zabrakło trochę, głównie koncepcji i sprytny Polak mógł za bezcen kupić nowy zakład. Ale wszystko poszło nad Zatokę.
@Wszyscy
Tak na prawdę ci, którzy myślą o innowacyjności powinni poczytać sobie, co to jest „Przemysł 4.0”. To w Europie lekarstwo na Chińczyków.
28 czerwca o godz. 1:47 11239
@ ZWO
„„Przemysł 4.0″. To w Europie lekarstwo na Chińczyków.”
Bardzo watpie czy Chinczycy dadza sie ograc biurokratycznej EU? Oni po prostu co widza to kopiuja i nikt dokladnie nic nie jest zrobic w tej sprawie.
Oni nawet sie nie przejmuja tym co dotyczy na przyklad Snowdena, ktory mial elektronicznie skasowany paszport (europejski mozna dzisiaj tez, bo chip na to pozwala) i co? Dokladnie nic.
W Chinach sa chinskie sklepy IKEA, dokladna kopia. Sprobuj ich zatrzymac?
Niestety EU jest na prostej drodze do rozpadu dzieki wlasnie biurokratom.
Popatrz kto z Polski zasiada w gremiach EU?
Bardzo mi sie podoba pomysl z wozkiem do zbierania truskawek. Dzieki temu pomyslowi polski zbieracz truskawek wyprzedza innych i to sie staje nasza europejska specjalizacja. Oczywiscie niewolno zapomonac o Wiedzminie, przeciez gramy wszyscy, Polska stoi grami komputerowymi i nie tylko. Kibice nagle otrzymali nowe stadiony dzieki czemu maja gdzie robic swoje grafiti.
A ze od czasu do czasu sztachety ida w ruch, no coz panstwo nie powoluje do wojska to musza swoja energie wyladowywac na stadionach. Sama Angela Merkel zaczyna sie obawiac o dalsze losy unii, czuje oddech opozycji na plecach krzyczacej o powrocie do marki. I tak wyglada to wszystko.
Nie dla Euro jest tez coraz glosniejsze w Polsce. Patenty i innowacyjnosc to jest dziedzina ktora dotyczy wszystkiego, takze walki z biurokracja. Juz wiele lat temu niejaki Parkinson udowodnil ze gdy administracja przekroczy mase krytyczna zaczyna pracowac dla siebie. ZUS to klasyczny model opisywany przez Parkinsona. A to tylko jeden na ktory ida pieniadze podatnika.
Nie wiem po co im systemy elektroniczne skoro gdy liczyli na pieszo bylo ich znacznie mniej? Moze ktos kto zna sie lepiej na IT potrafi rozwiazac te kwadrature kola?
28 czerwca o godz. 2:03 11240
@ trasat
„Instytucja komornika jest znana na calym tzw. Zachodzie”
Mozesz podac szczegoly?
W RFN-ie pewien czlowiek z Polak po pijanemu uderzyl w slup elektryczny samochodem w wyniku czego nastapila strata w wysokosci okolo 2000 euro.
Poniewaz osoba ta byla na zasilku socjalnym obcieto mu socjal na 5 euro miesiecznie w wyniku czego mogla strata sama sie splacac. W Polsce postapiono by inaczej: czlowiek by zostal napadniety przez komornika i zabranoby mu materac spod d..py.
28 czerwca o godz. 7:06 11244
@Marcin & Andrzej
1. W Anglii komornik to jest County Court Bailiff, High Court Enforcement Officer oraz Civilian Enforcement Officer, w Szkocji jest to Sheriff Officer, w Australii Sheriff, Sheriff’s Officer oraz Bailiff, w krajach fracuskojęzycznych (Francja, belgia, Luksemburg, Quebec) to jest huissier de justice, w Niemczech Der Gerichtsvollzieher (w skrócie: GV) a w Grecji Δικαστικός επιμελητής.
2. Czyli, ze tamtejszy komornik (GV) wszedł mu na jego dochody (jakielkolwiek by one były). W Polsce też komornik najpier zajmuje część dochodw, a zaczyna zabierać mienie tylko wtedy, kiedy dłużnik nie posiada dochodów (albo je dobrze ukrywa przed komornikiem). Andrzej miał tu więc racje!
28 czerwca o godz. 8:24 11248
@Luap
Czy ten twój “znikający” wpis nie zawierał przypadkiem wulgaryzmów?
28 czerwca o godz. 8:25 11249
@Parker
Każdy trolejbus to jest autobus z napedem elektrycznym, czyli w skrócie autobus elektryczny. Nie widzę w tym nic śmiesznego, a więc daruj sobie te glupie wpisy na tym blogu, które go tylko zaśmiecają!
28 czerwca o godz. 8:27 11250
@zza kałuzy
1. Znów obrazasz innych dyskutantów, wymyślasz imnp. że mają dwie lewe ręce i leniwy łepek. A tymczasem to ty sam masz te dwie lewe ręce i leniwy łepek, gdyż w swym mało ciekawym życiu do niczego nie doszedłeś poza darmowym dostępem do komputera w państwowym domu opieki społecznej, jako iż nie masz ani zdolności manualnych, ani też inteligencji. Jedyne co potrafisz to obrażac innych ludzi, ale tym to się nie masz co chwalić! 🙁
2. Znów chciałbyś mnie zabanować, nie rozumiejąc, iż mnie się po prostu zabanować nie da, gdyż ja mogę w każdej chwili zmienić swój adres w sieci. Przyjmij więc do wiadomości, że są na świecie ludzie od ciebie znacznie mądrzejsi, a więc nie kompromituj się publicznie, np. na tym blogu, atakując ich, na dodatek w bardzo głupi sposób. 😉
3. Rozbawiłeś mnie tą “ręczną produkcją mikroprocesorów”. Otworzyłem więc z ciekawości klka komputerów, ale na ich mikroprocesorach nie znalazłem nigdzie etykietki “hand made”. 😉
28 czerwca o godz. 8:36 11251
@ trasat
„Czyli, ze tamtejszy komornik (GV) wszedł mu na jego dochody (jakielkolwiek by one były). ”
Na cywilizowanym swiecie istnieje cos takiego jak bankructwo, ktore w Polsce dopiero od niedawna zaczelo prawo wprowadzac bez oczywiscie zarzadzen wykonawczych. Czyli Ty uwazasz ze jak facet oglosi bankructwo to w krajach zachodu sie go wyrzyma ze wszystkiego dopoki bedzie w stanie ruszac rekami i nogami, bo jest winien na przyklad bankowi?
Niestety sie mylisz, tak prawo na zachodzie nie dziala. Gdyby przyszedl ciec do Amerykanina i chcial mu zabrac lodowke moglby wyleciec z drzwiami razem z olowiem w d..pie.
28 czerwca o godz. 8:41 11253
@ZWO
1. Obawiam sie, ze ratowanie europejskiego przemyslu wymaga zncznie wiecej niz jest na to gotowa Komisja Europejska – tu potrzebne sa bowiem spore subsydia rzadowe, glownie zreszta na prace badawczo-rozwojowe (R&D czyli B+R) oraz wysokie cla zaporowe, szczegolnie na towary sprowadzane do Europy po cenach dumpingowych (np. ubrania z Bangladeszu czy tez telewizory z Chin). A jak sie wprowadzi te subsydia oraz cla, to liberalowie zaczna narzekac, ze wzrosly podatki oraz ceny, gdyz oni nie beda chcieli zrozumiec, ze ratowanie Europy wymaga nakladow, a wiec tez i wyrzeczen. Tyle, ze kosztami ratowania Europy nalezy obciazyc tych, ktorych jest stac na redukcje konsumpcji, czyli inaczej najbogatszych oraz najwiecej zarabiajacych.
2. Mechanizacja zbioru truskawek to dobry pomysl, gdyz to jest praca ciezka oraz niezdrowa. Ale do tego potrzebny jest nie wozek, ktory moze spowodowac powane uszkodzenie szyi zbieracza, (p. ma odpowiedz dla Andrzeja), ale raczej dosc inteligentny robot, ktory najpierw odrozni truskawke dojrzala od niedojrzalej, po czym zerwie ja i wlozy do koszyka tak, aby ja jak najmniej uszkodzic. Poza tym, to takie roboty zabiora Polakom sporo pracy… 🙁
3. Zgoda, dawno temu prof. Parkinson udowodnil ze gdy administracja przekroczy mase krytyczna, to zaczyna ona pracowac dla siebie. Ale co ma do tego ZUS? Czy naprawde myslisz, ze OFE obywaja sie bez biurokracji?
4. Dawniej w ZUSie liczono na liczydlach oraz arytmometrach i na pierwowzorach komputerow, czyli na tzw. maszynach analityczno-liczacych (tabulatorach, sorterach, mechaniczno-elektrycznych kalkulatorach etc.), ale ze bylo wtedy mniej emerytow na jednego pracownika ZUSu, to wydawalo sie, ze to liczenie idzie szybko. A swoja droga, to wiekszosc systemow informatycznych (przetwarzania danych) jest po prostu zle zaprojektowana oraz zaprogramowana przez pseudofachowcow, stad tez sa one tak niskiej jakosci jak np. ten w ZUSie. Ale zagranica tez lepiej nie jest!
28 czerwca o godz. 9:06 11254
@Marcin
1. Chyba nigdy w USA nie byłeś. Tam za zaatakowanie policjanta czy tym bardziej urzędnika sądowego grożą bardzo poważne konsekwencje. Wykonywaniem wyroków sądowych zajmuje się tam głownie United States Marshals Service a częściowo także lokalni szeryfowie (sheriffs).
Na początek:
en.wikipedia.org/wiki/Search_and_seizure
en.wikipedia.org/wiki/Asset_forfeiture
en.wikipedia.org/wiki/United_States_Marshals_Service
2. Bankructwo konsumenta wymaga, aby ujawnił on cały swój majątek, po czym sąd podejmuje dezycję, co ów bankrut może sobie zatrzymać (na ogół bardzo mało – przysłowiowe łóżko, stół oraz krzesło).
3. Może na ten temat wypowiedzą się ci, którzy narobili długów w Ameryce.
Pozdr.
28 czerwca o godz. 9:39 11256
ZWO 27 czerwca o godz. 22:18
„10 lat temu AMD razem z Arabami i landem budował nowy FAB (65nm) we Frankfurcie nad Odrą. Zabrakło trochę, głównie koncepcji i sprytny Polak mógł za bezcen kupić nowy zakład. Ale wszystko poszło nad Zatokę.”
Niezupełnie ściśle, nie AMD tylko Intel, nie 65nm tylko 130, nie mogło pójść nad Zatokę, bo w zakładzie nigdy nie było maszyn (zdążyli wybudować tlko pustą skorupę) ale w sumie to szczegóły.
Zachęciłeś mnie do dokładniejszego przyjrzenia się losom poenerdowskiego przemysłu półprzewodnikowego i to jest fantastycznie ciekawe, co do tej pory wyczytałem. Teraz muszę kończyć, ale wcale niewykluczone, że te nieprzytomne ilości miliardów, jakie Niemcy władowały w swój Wschód nie przyniosły aż takich korzyści. Z pewnością znajduję bardzo dużo argumentów na poparcie przekonania Gospodarza, że pastwowe subwencje, a szczegółnie takie idące w setki milionów, to bardzo ryzykowna dla podatnika sprawa.
Ale o tym później.
28 czerwca o godz. 19:38 11263
Historia jednej inwestycji.
Rząd Brandenburgii był bardzo zmotywowany do zrobienia wszystkiego aby ta inwestycja doszła do skutku.
Po pierwsze, w tym czasie (początek lat dwutysięcznych) bezrobocie we wschodnich landach było dwa razy wyższe od bezrobocia w landach zachodnich i oscylowało w okolicach 20%.
Po drugie chciano uratować lokalny know-how zbudowany za czasów NRD.
A po trzecie ze wzgledów ambicjonalnych chciano konkurować ze świetnie rozwijającym się centrum mikroelektroniki w Saksonii, szczególnie w Dreźnie.
Chcąc polepszyć sytuację gospodarczą rząd Brandenburgii znalazł partnerów finansowych oraz technologicznych dla miejscowego Frankfurter Institut für Halbleiterphysik (IHP), który wymyślił nową na owe czasy technologię produkcji układów scalonych opartą na krzemie-germanie i węglu. (SiGe:C).
Na skutek tych rządowych wysiłków w lutym 2001 powstał Communicant Semiconductor Technologies (CST), czyli joint venture pomiedzy Intelem oraz rządami Brandenburgii i Dubaju.
IHP będąc własnością i na utrzymaniu państwa (nie wiem, w jakim procencie Brandenburgii a w jakim rządu federalnego), wniósł technologię SiGe:C, wykwalifikowaną w NRD kadrę oraz bogate tradycje w elektronice.
Intel miał wnieść swój 0.13 um proces CMOS i około 25% potrzebnego kapitału.
Całość kosztów wybudowania fabryki dla CST wtedy szacowano na 1.5 mld $. Mówiono o zatrudnieniu 1500 pracowników.
IHP oraz Intel zawarły porozumienie o wzajemnym udzieleniu sobie licencji i związanych z tym opłatach.
Pozostała suma miała być zapewniona przez rządy Dubaju i Brandenburgii. Z czasem zaczęto mówić o „dodatkowym inwestorze”. Ten „dodatkowy” niestety nigdy sie nie zmaterializował wobec czego zaszła konieczność wiekszej pomocy rzadowej. Brandenburgia uzyskała zezwolenie Unii Europejskiej na udzielenie maksymalnej dozwolonej unijnymi przepisami pomocy, czyli do wysokości 26% wartości inwestycji. W gotówce (różne źródła różnie podają), ale było to grubo ponad 300 milionów dolarów plus następne setki milionów w gwarancjach pożyczkowych landu.
Rząd federalny nie udzielił ani dodatkowych pożyczek ani swoich gwarancji wobec czego całe przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem.
W tzw. międzyczasie budowę fabu rozpocząto i do jesieni 2003 ukończono budowę samego budynku. Wtedy też było juz dla wszystkich oczywiste, że pomoc federalna w postaci gwarancji nie zostanie udzielona.
Pod koniec 2006 roku pustą fabrykę kupiła hamburska firma Conergy specjalizująca się m.in w „zielonych technologiach”, w tym w ogniwach słonecznych. W tym czasie była to największa w Europie firma produkująca ogniwa słoneczne, z rocznym obrotem około 800 milionów euro.
Koszt inwestycji miał wynieść 250 mln euro, z czego 5% zostało wydane na budynek i 15 mln na jego przebudowę. Nie wiem, czy Conergy zaciągał kredyty czy inwestował swoje środki. W każdym razie stałym tematem w historii działania tej firmy są trudności finansowe, zmiany strategii, zmiany formy własności i sposobów finasowania. Firma raz jest na giełdzie a raz jej nie ma.
W 2006 często wymieniano liczbę 1000 pracowników , jacy mieli znaleźć pracę w zaadaptowanej na potrzeby produkcji ogniw słonecznych byłej fabryce CST.
Na początku 2009 pracowało tam około 450 osób na cztery zmiany. Całkowita liczba pracowników Conergy zmieniała sie z czasem bardzo znacznie. W 2011 firma została przejęta przez jej dłużników ale nie zaprzestała produkcji we Frankfurcie. Wartość jej akcji to są eurocenty.
IHP działa jak działał, cały czas utrzymywany przez państwo.
Umowa z Intelem nie była pierwszą, które była sponsorowana przez rząd Brandenburgii. W 1999 roku i z podobnych powodów, tylko wtedy partnerem IHP miała być Motorola, Instytut zmodernizowano przez wybudowanie 800 metrowego cleanroomu co kosztowało 62 mln dolarów.
Po drugiej stronie autostrady A2, praktycznie w tym samym miejscu co niedoszła fabryka CST oraz aktualna fabryka Conergy, w 2006 roku wybudował swój zakład First Solar. W 2012 ogłosił zwolnienia 2000 pracowników i zamknięcie zakładów we Frankfurcie nad Odrą.
To jest roller coaster. A policzenie wielkości publicznych środków zaangażowanych na przestrzeni lat w postaci bezpośrednich dotacji, podatkowych zwolnień, pożyczkowych gwarancji, przystosowania lokalnej infrastruktury i szkolenia pracowników pewnie wymaga doktoratu z ekonomii.
Chociaż pracowanie w takich „spod igły” zakładach i na najnowszej technologii z pewnością jest przyjemnością!
No i podatki od wynagrodzeń też ktoś zapłacił i kadra została zachowana. Tylko czy ta kadra wymyśli coś równie lub bardziej wartościowego od wpakowanych w nią środków?
Czy tych setek milionów euro nie zabrakło na co innego? 😉
28 czerwca o godz. 20:34 11265
„Każdy trolejbus to jest autobus z napedem elektrycznym, czyli w skrócie autobus elektryczny.”
Już cytowałem obszerniejszy cytat Wahadła Ecco więc nie będę się powtarzał, przytoczę tylko ten fragment który można by zastąpić trolejbusem.
„Głupiec nie błądzi w zachowaniu. Błądzi w rozumowaniu. To człowiek, który mówi, że wszystkie psy są zwierzętami domowymi i wszystkie psy szczekają, ale koty są też zwierzętami domowymi, więc też szczekają. Albo że ponieważ wszyscy Ateńczycy są śmiertelni i wszyscy mieszkańcy Pireusu są śmiertelni, to mieszkańcy Pireusu są Ateńczykami.
– Co jest zgodne z prawdą.
– Tak, ale akcydentalnie. Głupiec wygłasza czasem twierdzenia słuszne, ale buduje je na fundamencie fałszywych przesłanek.”
Ponieważ wszystkie trolejbusy są na prąd a auta na prąd są to auta elektryczne, to wszystkie auta elektryczne to trolejbusy.
29 czerwca o godz. 4:39 11276
Tomasz Kasprowicz 28 czerwca o godz. 22:52
„ale w samochodzie mamy innych uczestników ruchu drogowego i ich nieprzewidywalne działania (czego w powietrzu prawie nie ma). Taka myśl.”
Największe na świecie lotnisko Hartsfield-Jackson w Atlancie w 2012 roku dokonało 930.3 tysiąca operacji lotniczych.
Wynika z tego, że Atlanta przyjmuje lub odprawia średnio jeden samolot co około 34 sekundy. A w dni świątecznych szczytów jaka jest gęstość ruchu lotniczego nad tym lotniskiem?
Lotniskowiec potrafi samoloty wyrzucać i przyjmować co 25 sekund. Z tego samego pasa. Eksperymentalny autonomiczny X-47B miesiąc temu wylądował na lotniskowcu. Ja nie wiem, ale wydaje mi się, że jak ten trzeci wymiar zaczyna wyglądać jak ruchoma w pionie krawędź pasa startowego to zabawa zaczyna robić się poważna.
Byc może ma pan rację, że nawet w tak szalonym ruchu jak nad Atlantą czy nad lotniskowcem przewidywalność decyzji pilotów jest większa niż na skrzyżowaniu. Wpuścić Amerykanina na rondo w Europie 😉
Zgodziłbym się z panem, że samochód może być większym wyzwaniem ale niekoniecznie z powodu nieprzewidywalności ale raczej z powodu małego czasu na podjęcie decyzji. W końcu na skrzyżowaniu odległości pomiędzy samochodami są bardzo małe i ten czas krytyczny reakcji zawiera się w sekundach lub nawet ułamkach sekund. Jak to dobrze widac na filmach z rosyjskich kamer samochodowych. 😉
Czego chyba jednak nad lotniskiem nie ma. Tam mają z 10 sekund… 😉
29 czerwca o godz. 8:18 11282
„Zasadniczo to samo można osiągnąć istniejącymi metodami i jakoś niewiele zmian widzę – mimo, że każdy może być nagrany komórką.”
A można osiągnąć, trzeba tylko wyjąc i filmować, a sytuacje umykają, ludzie filmowani widzą, że się ich filmuje, ręce zajęte, drinka można trzymać, papierosa.
A okulary cały czas na nosie, wzrokiem się obsługuje, nikt nie wie, czy jest filmowany, czy nie. Czy jak jest, to leci w internecie na żywo, czy jest tylko nagrane i nieupublicznione.
Myślę, że nie dostrzega pan wagi tego wynalazku i jego wpływu na nasze życie społeczne.
Czas pokaże, idę o zakład, że etykieta uzna używanie tych okularów w towarzystwie za nieakceptowalne, ale w przestrzeni publicznej?
Ja będę prosił, żeby w moim towarzystwie, w moim domu nie korzystać.
30 czerwca o godz. 4:01 11301
@Gospodarz
1. To raczej maszyny wytwarzajace tkaniny byly niszczone przez tkaczy na poczatku rewolucji przemyslowej, a nie maszyny parowe, ktore zreszta sa znacznie trudniejsze do zniszczenia. Pierwsze krosno mechaniczne powstało juz w roku 1785 i stało się ono szybko przyczyną niepokojów społecznych wznoszonych przez tkaczy którzy tracili pracę, połączonych z niszczeniem tyche maszyn.
2. Jak pogodzic panska tez o wzroscie zatrudnienia i dobrobytu jako konsekwencji postepu technicznego ze wzrastajaca w skali swiata liczba bezrobotnych, rosnaca stopa bezrobocia oraz rosnaca iloscia ludzi ubogich?
3. Zniesienie placy minimalnej musi spowodowac spadek pozostalych plac, a wiec takze spadek poziomu zycia ludzi pracy. Ono moze spowodowac wzrost zyskow przedsiebiorcow, ale tylko w krotkim okresie czasu. gdyz pozniej spadnie popyt, jako iz spadna dochody ludzi pracy na skutek spadku ich zarobkow. I jak Pan wyjasni to, ze kraje z wysokimi placami (w tym tez z wysokimi placami minimalnymi) maja na ogol niskie bezrobocie, a kraje z niskimi placami (w tym tez z niskimi placami minimalnymi) maja na ogol wysokie bezrobocie. I jak pan sobie wyobraza zatrudnienie kogos za place nizsza od obecnie obowiazujaca w Polsce, jako iz z obecnej polskiej placy minimalnej nie da sie przeciez przezyc?
30 czerwca o godz. 4:09 11302
Parker – nie blazn sie. Przez „samochod elektryczny” rozumie sie kazdy samochod, ktorego glownym zrodlem napedu jest silnik elektryczny, niezaleznie od tego, skad pochodzi energia sluzaca do zasilania tego silnika (sieci trakcyjnej, akumulatora, kondensatora, kola zamachowego etc.). Tak wiec trolejbus jest jednym z rodzajow samochodu (dokladnie autobusu) elektrycznego. Poza tym, to w Polsce produkuje sie trolejbusy Trollino (firma Solaris), ktore maja akumulatory sluzace do zasilania silnika tego trolejbusu na odcinkach, na ktorych nie jest on zasilany przez siec trakcyjna.
„Oryginalną konstrukcję posiada 30 sztuk Solarisów Trollino 18 dostarczonych do Rzymu. Ponieważ trasy ich przejazdu przebiegają przez centrum tego miasta, a władze firmy ATAC Roma nie chciały instalować tam linii elektrycznych, wyposażono je w akumulatory. W ten sposób na kilkukilometrowym odcinku nie są zasilane z zewnątrz, a ładowanie akumulatorów odbywa się po przywróceniu takiego zasilania”.
pl.wikipedia.org/wiki/Solaris_Trollino
30 czerwca o godz. 4:10 11303
Takze:
Firma Solaris Bus & Coach S.A. pracuje nad trolejbusami Solaris Trollino bez tradycyjnych odbieraków prądu. Byłyby one zasilane od dołu podczas postoju na przystankach. Energia byłaby gromadzona w superkondensatorach.
pl.wikipedia.org/wiki/Solaris_Trollino
30 czerwca o godz. 4:17 11304
@zza kaluzy
Czy naprawde nie rozumiesz, ze ta inwestycja. o ktorej piszesz, „padla” na skutek idiotycznych przepisow unijnych, ktore zabraniaja pomocy ze strony panstwa dla przemyslu danego kraju? Swoja droga, to te przepisy sa czesto obchodzone, np. w przypadku firmy Airbus, a caly ten cyrk ma swje zrodlo w idiotycznej wrecz ideologii (neo)liberalnej, ktora jest przeciez niczym innym jak tylko bezrozumna wiara w ‚niewidzialna reke rynku”. Nic wiec dziwnego, ze takich problemow nie maja np. Chinczycy, gdyz w Chinach (na szczescie) liberalowie nie zostali dopuszczeni do wladzy.
30 czerwca o godz. 4:29 11305
@Kaesjot
1. Nie czepiam sie Andrzeja, tylko mu przypominam, ze zwiekszajac wydajnosc pracy w swojej firmie, doprowadzil on do zmniejszenia zatrudnienia w niej, czyli do wzrostu bezrobocia w Polsce. Oczywiscie, to nie postep techniczny czy organizacyjny jest tu winien, a kapitalizm. Nie potepiam wiec specjalnie Andrzeja, jako iz nie mial on przeciez innego wyjscia aby utrzymac sie na rynku, tylko zwrocilem mu uwage, ze nie ma sie on czym chwalic.
2. Zgoda, że olbrzymie rezerwy tkwią w organizacji pracy, prostych , wręcz prymitywnych usprawnieniach i pomocach warsztatowych, takze w firmach małych i srednich. Tyle, ze te innowacje prowadza w kapitalizmie (w nieunikniony sposob) do wzrostu bezrobocia. Trudno jest wiec miec szacunek dla kogos, kto sie chwali tym, ze w celu zwiekszenia (badz tez ‚tylko’ utrzymania swych zyskow) zwieksza tym samym bezrobocie, zastepujac w swej firmie ludzi – maszynami (albo tez likwidujac mniejsca pracy poprzez lepsza organizacje pracy w swojej firmie).
3. Raz jeszcze powtarzam – nie ma co sie chwalic tym, ze dolozylo sie reke do wzrostu bezrobocia, oraz ze glownym winowajca jest tu kapitalizm, ktory jest glowna przyczyna bezrobocia oraz biedy, ktory tez powoduje, ze wynalazki, ktore powinny ludziom sluzyc, staja sie ich przeklenstwem. 🙁
Pozdr.
30 czerwca o godz. 4:54 11307
trasat 30 czerwca o godz. 4:17
Nie będę tobie więcej odpowiadał, gdyż ani nie potrafisz dyskutować ani nie ma żadnych szans na jakiekolwiek zmodyfikowanie przez ciebie twoich poglądów.
Ja od początku czytania tego blogu pod wpływem argumentów osób, które podkreślały straty poniesione przez Polskę w wyniku „prywatyzacji za wszelką cenę i na hurra”, w tym także twoich, częściowo zmieniłem swoje poglądy. Zacząłem dostrzegać ogromne koszta, straty, przekręty, kanty, złodziejstwa, niekompetencje na ogromną skalę, jak to zwał tak zwał. Przedtem nie przywiązywałem do nich aż takiej wagi jak teraz.
Tak, wielokrotnie piekliłem się i pieklę się nadal na „komuchów” i ich styl myślenia, ale nie znaczy to, że wogóle nie dostrzegam sensu ich argumentów. Pieklenie bierze się najczęściej z doktrynalnie porypanych argumentów, cudacznych przykładów, przykładów czasami wręcz zmyślonych metodą Zagłoby albo „chlapnięć” bez uprzedniego sprawdzenia faktów.
U ciebie nie widzę żadnej modyfikacji poglądów. Jesteś jak beton. Na dodatek chcesz rewolucji i to krwawej. Wolę zakładać, że jesteś chory umysłowo, bo inaczej z takimi poglądami i znając dotychczasową historię świata musiałbyś być potworem.
No i na koniec w kwestii technicznej. Ty nie umiesz dyskutować gdyż dla ciebie celem jest przegadanie przeciwnika i „czyje na wierzchu”. Jak wykaże się tobie, że się mylisz, nawet w jakimś szczególe, to posuwasz się do bezsensownej, nielogicznej i nie mającej związku z tematem argumentacji. Zamiast koncentrować się na meritum, gdy jest ono tobie nie w smak to wogóle je ominiesz i zaczynasz wypisywać asocjacje z księżyca.
30 czerwca o godz. 9:40 11325
Przyganial kociol garnkowi. Prymitywny Cham z Jackowa, ktory potrafi tylko obrazac innych dyskutantow (np. nazywajac mnie po raz n-ty „chorym umyslowo”), smie zarzucac innym, ze nie potrafia dyskutowac. 🙁
I czy nie widzi on, ze dokladnie opisal on swoje wlasne zachowanie slowami : „jak wykaże się nu, że się myli, nawet w jakimś szczególe, to posuwa się on do bezsensownej, nielogicznej i nie mającej związku z tematem argumentacji. Zamiast koncentrować się na meritum, gdy jest ono jemu nie w smak to wogóle je omija i zaczynasz wypisywać asocjacje z księżyca.” 😉
I na koniec – gdzie ty znalazles, ze ja „chce rewolucji i to krwawej”? Przeciez ja, az do znudzenia, przestrzegam przed (nieuchronna, chyba ze rzadzacy nami oprzytomnieja) rewolucja, chodby tylko dla tego, ze kazda rewolucja przechodzi przez faze „pozerania swych ojcow” (terror w okresie Rewolucji Francuskiej, ktory zwrocil sie takze przeciwko niektorym jej przywodcom czy tez krwawe czystki Stalina, ktory wymordowal wiekszosc przywodcow Rewolucji Pazdziernikowej, z Trockim na czele, a przy okazji tez prawie caly KC KPP).
30 czerwca o godz. 10:11 11332
@Andrzej
1. Nie chce mi sie szukac po tym blogu, ale pamietam dobrze, ze sie chwaliles na nim, ze dzieki swym wynalazkom oraz usprawnieniom, to prdukujesz dzis sam jeden wiecej krzesel niz dawniej, kiedy to w swojej firmie zatrtudniales kilku ludzi.
2. Pracownik ma racje, jesli obawia sie, ze wprowadzenie ulepeszen spowoduje wzrost oczekiwan co do jego wydajnosci, i to taki wzrost, ktory wymagac bedzie od niego wiekszego wysilku (wiekszej intensywnosci pracy).
3. Nie oszukujmy sie – zatrudniasz pracownika tylko wtedy, gdy przynosi on tobie zysk. Nie dla tego, ze jestes z natury zlym czlowiekiem, ale dla tego, ze nie stac jest ciebie na dokladanie do firmy, a wiec nie mozesz w niej zatrudniac kogos, z kogo pracy nie mial bys zysku! Takie, a nie inne, sa bowiem realia kapitalizmu rynkowego. Nie winie wiec tu ciebie, a system. Mam nadzieje, ze sie rozumiemy.
Pozdrawiam