Od pewnego czasu obserwuję jak rozwija się pewna historia – dla mnie niezwykła, ale zapewne wydarzająca się, z dokładnością do szczegółów, w setkach przypadków w Polsce.
Otóż mój dobry znajomy rozpoczął swą karierę w korporacji. Jego niewątpliwe kompetencje zostały szybko rozpoznane i korporacja wysłała go na objazd po całym świecie by nabrał doświadczenia. Po zakończeniu całego programu został członkiem kadry zarządzającej w kraju nie tak odległym od Polski. Jednak korporacyjna rutyna stała się z czasem trudna do zniesienia i znajomy mój pracę ta porzucił. To jasny dowód na to, że drenaż mózgów przez korporacje niewątpliwie ma miejsce, ale niekoniecznie jest zawsze skuteczny. Jednostki wybitne w korporacjach czują się źle.
Chęć zbudowania czegoś nowego na własną rękę była silna i obserwowałem próby znalezienia rozwiązania właściwego dla siebie – długi czas bezskuteczne. Rozbijały się one zasadniczo o dwie trudności: brak pomysłu i brak kapitału. Jak jednak pokazuje wielokrotne doświadczenie zasadniczo tylko to pierwsze jest przeszkodą nie do pokonania. Trochę przypadkiem, trochę na podstawie własnych przeżyć znajomy zdecydował się w końcu na wejście na rynek akcesoriów wspomagających wychowanie małych dzieci. Dość to zaskakujące bo sam pochodził z branży bankowej.
Tym trudniej oczywiście było mu zaczynać, szczególnie, że firma ruszała już w trakcie kryzysu. Widziałem tytaniczną pracę związana z projektowaniem produktów, próbami marketingu, szukania kanałów dystrybucji. Rozruch firmy jest zawsze trudny i dla tego ponad połowa firm nie dożywa swoich drugich urodzin. Pomimo wielkiego zaangażowania widmo niepowodzenia ciągle było wyraźne (i zapewne nadal jest – jak w przypadku nas wszystkich).
Od pewnego czasu zauważam jednak jak ciężka praca zaczyna przynosić owoce. Produkty zaczynają być zauważane w telewizji – bynajmniej nie w programach sponsorowanych bo budżet marketingowy nawet nie ociera się o tą półkę. Sprzedaż rośnie tak, że głównym problemem wydaje się być zapewnienie wystarczającej liczby towarów. Jest to problem, który choć dotkliwy świadczy o sukcesie – takie problemy zasadniczo lubi mieć każdy przedsiębiorca.
Co będzie dalej? Oczywiście nie wiadomo. Ja jednak wróżę sukces – i to w niedługim czasie również eksportowy. Mogę potwierdzić jako klient, że towary są przedniej jakości w rozsądnej cenie. Firma wydaje się przeszła najtrudniejszy okres i choć wiele wyzwań wciąż przed nią – problemy są po to by je rozwiązywać.
Najważniejsze jest jednak to, że jest to wyraźny dowód, że przy wielkiej determinacji można nawet w czasach kryzysu odnieść sukces. Wymaga to olbrzymiego samozaparcia, ciężkiej pracy i stalowych nerwów, ale kto nie jest na to gotowy może iść pracować do korporacji, gdzie najważniejsze są zdolności polityczne. Kto jednak czuje w sobie żyłkę przedsiębiorcy niech nie da sobie wmówić, że bez kapitału się nie da, że rynek jest zamknięty, że trzeba mieć wielki budżet marketingowy, znajomości i układy. Nie prawda – by odnieść sukces potrzebny jest pomysł i determinacja – zapraszamy w nasze szeregi wszystkich, którym ich nie brakuje.
9 maja o godz. 22:07 9439
Czarna lista barier dla biznesu po cudownej tranformacji.
**http://bi.gazeta.pl/im/5/13872/m13872785,CLB-2013.pdf
Chcialbym zeby dr Kasprowicz wycofal sie z tych jakze obrzydliwych slow ‚cudowna tranformacja’. Bo po prostu sie tym osmiesza i ubliza profesji ktora reprezentuje. Faktem jest ze w PRL latwiej bylo prowadzic prywatny biznes i jest to poza dyskusja.
Co do obecnego wpisu, niestety znowu szokujace nieprawidlowosci.
Panie doktorze Kasprowicz, nie ma kapitalizmu bez kapitalu. To jeden z najbardziej elementarnych aksjomatow.
Brak znajomosci statystyki rowniez tu widac. Sukces jednego zaobserwowanego biznesu nie mozna uwazac za reprezentacyjny. Na jakiej podstawie ? To wiecej niz szokujace by tak pisac !!!
9 maja o godz. 22:24 9442
@ Tomasz Kasprowicz
Temat powszechnie znany. Kariera w wielkiej korporacji, wspinanie sie po drabince od sukcesu do sukcesu, coraz wiekszy poziom presji i towarzyszacego jej stresu, wreszcie decyzja: nie bede dalej w tym kieracie.
Jedni ktorzy zdolali zaoszczedzic w tym czasie pieniadze kupuja farme i zaczynaja zycie sielskie – wiejskie, drudzy ktorzy sie mniej dorobili szukaja szczescia we wlasnym byznesie. Dobrze jest gdy odkryja w sobie zylke przedsiebiorcy w dziedzinie ktora znaja i do ktorej maja predyspozycje. Jeszcze lepiej jest gdy rynek te zdolnosc doceni. W kazdym innym przypadku bedzie to zamiana siekierki na kijek i pasmo kolejnych prob wejscia w nisze rynkowa. Zazwyczaj ten rodzaj byznesu ma male szanse na przetrwanie.
Inaczej sprawa wyglada gdy osoba od mlodosci ma w reku konkretny zawod – na przyklad zawod rzemieslniczy doskonalony w cyims przedsiebiorstwie ktory decyduje sie kupic wlasna maszyne i robic to samo co robil tylko w domu i na wlasny rachunek. Przy okazji pracy dla kogos majac jednoczesnie rozeznanie tego co tam bylo zle zorganizowane i co trzeba u siebie robic lepiej. Dobrze gdy sa warunki do tego bez wynajmowania lokum w industrialnym parku, czy kupnie maszyn na kredyt zaciaginety w banku. Dzialalnosc prywatna nalezy planowac. Powiedzmy wyjechac na krotki okres do pracy gdzie wiecej placa, zaoszczedzic kapital ktory pozniej wykorzystac na uruchomienie byznesu.
Wchodzenie w byznes z marszu na zasadzie ze zycie czlowieka tam wepchnelo to jest recepta na murowana porazke.
9 maja o godz. 22:42 9443
@ axiom1
„Faktem jest ze w PRL latwiej bylo prowadzic prywatny biznes i jest to poza dyskusja. ”
Zgadza sie, raz ze konkurencji nie bylo, bo malo kto sie musial ratowac wlasnym byznesem aby nie byc bez srodkow do zycia, poza tym byly bodzce antyimportowe. Dam konkretny przyklad ze Slaska.
Moj znajomy dowiedzial sie ze na wszystkich kopalniach sa problemy ze specjalnymi spinkami ktore sa potrzebne gdy sie zerwie tasma do transportu wegla z przodka. Spinki takie byly sprowadzane z zagranicy i kosztowaly sporo pieniedzy jako ze wowczas sie nie rozpychali w Polsce producenci z Chin.
Kupil pare maszyn, wynajal niezagospodarowany lokal w jednym z miast slaskich i w tym byznesie pracowala cala rodzina oraz kilku znajomych.
Nie znam dalszych losow tego byznesu bo stracilem kontakt z nim, ale zapewniam ze to byli ludzie wyksztalceni i wiedzieli jak zarabiac pieniadze ktore lezaly na ziemii wystarczylo je podniesc. Maszyny w cenie zlomu mozna bylo kupic bez problemu, pozniej je naprawic, to dla fachowcow rzecz normalna. W tamtych latach na Pomorzu (lata 80) facet mial w jednej z wsi
prywatna ocynkownie oraz hale maszyn do obrobki skrawaniem w ktorej wiekszosc maszyn byla sterowana komputerowo. Firme odwiedzilem przypadkowo. Pytalem go gdzie kupil obrabiarki sterowane numerycznie?
Odpowiedzial: kupilem ze zlomu zwykle obrabiarki po czym dorobilem do nich elektronike sam. Niestety ta informacja nigdy nie znalazla sie w prasie, on nie szukal rozglosu. Produkowal urzadzenia na eksport do ZSRR ktore sluzyly w ich przemysle obronnym. Powiedzial mi ze mial szereg doskonalych pomyslow i probowal sie z tymi pomyslami podzielic w instytutach naukowych. Nie chcieli z nim „naukowcy” rozmawiac bo byl tylko technikiem.
9 maja o godz. 23:25 9444
@Marcin
W PRL, przede wszystkim bylo minej barier dla prowadzenia wlasnego biznesu. Oczywisce byl rowniez bardziej polski rzad i nie pozwalal na nie kontrolowany import.
W sprawie obrabiarek, wyjechalem w 1980 i tysiace kilometrow od Polski dostalem prace w dosc duzej firmie pol prywatnej pol panstwowej. Trafilem na wydzial gdzie oklo 25% obrabiarek pochodzila z Polski !!! Byly to obrabierki firmy Poreba.
Co teraz Polska po cudownej transformacji jest w stanie eksportowac ??? Nic, jakie to zalosne.
9 maja o godz. 23:50 9445
Oczywiście, że się nie da.
Najważniejszym kapitałem tego kolegi jest jego wykształcenie, doświadczenie i znajomości. Ile państwo (lub państwa) i firmy wydały na wykształcenie i ukształtowanie tego pana. Milion euro to chyba za mało? No i ilu ludziom można zafundować takie wykształcenie. Może 100 rocznie.
Życzę powodzenia i nie krytykuję zamiarów tego pana. Tak się zwykle postępuje. To uczciwa droga jeśli nie wyniósł z firmy nic po cichu. Ale w żadnym wypadku nie jest to droga dla mas ani droga do zmniejszenia bezrobocia ani też droga rozwoju dla kraju. Gratuluję ale nie tędy droga dla mas. Dla paru pojedynczych. Proszę nie łudzić (trochę mniej niż oszukiwać) ludzi.
10 maja o godz. 0:58 9447
Z Gazety Wyborczej:
trasat
Rankingi wolności gospodarczej są robione w tak głupi i tendencyjny sposób, że nie wiadomo co z nich wynika. Proszę przed cytowaniem przestudiować metody ich tworzenia (zrobiłem to).
Sprawa przedsiębiorczości w małym stopniu zależy od przepisów. Chodzi o to, że w okresie transformacji przedsiębiorcami (a właściwie kapitalistami) zostali ludzi e o specyficznych kwalifikacjach. Umieli w mętnej wodzie przejąć lub założyć firmę. Kwalifikacje te są niewystarczające do prowadzenia biznesu na konkurencyjnym rynku. To podstawowy problem polskiej przedsiębiorczości. Potrafią produkować towary o niskiej jakości i tanie ze względu na niskie koszty. Bez sensu są zastępcze dyskusje najpierw o „jednym okienku”, teraz o „otwarciu zawodów” i o skomplikowanych przepisach. Dla części tych przedsiębiorców każde warunki będą za trudne i żadne przepisy nie będą zrozumiałe. Ale tej brutalnej prawdy nie powiedzą durni politycy, ani lizusowscy eksperci.
shootthemall
@trasat
to są po prostu cwaniaczki i przygłupy, którzy potrafią zarobić tylko, jak kogoś orżną, a to państwo, a to pracowników, czy kontrahentów.
wyborcza.biz/Firma/1,101618,13871047,Czarna_Lista_Barier_2013___biurokracja_zabija_przedsiebiorczosc.html#BoxBizTxt#ixzz2Sq54vvmH
10 maja o godz. 1:14 9448
Do Axioma i Gospodarza
Oczywiste jest, ze w kapitalizmie nie da sie zalozyc prawdziwej, to jest dochodowej firmy bez kapitalu. To cale gadanie o olbrzymim samozaparciu, ciężkiej pracy i stalowych nerwach jest dobre tylko dla dzieci w przedszkolu, gdyz te wartosci sa w kapitalizmie niczym bez kapitalu.
Albowiem aby w kapitalizmie odnieść sukces potrzebny jest kapital, a nie pomysł i determinacja, ktore sa w tym systemie niczym bez kapitalu. Tak samo jak nie wystarczy pomysł i determinacja, aby ruszyc z posad Ziemie, gdyz potrzebny jest do tego takze punkt zaczepienia, to tak samo nie wystarczy pomysł i determinacja, aby zalozyc dochodowa firme, gdyz potrzebny jest do tego takze kapital. Z czegos trzeba przeciez oplacic zakup badz wynajecie maszyn, czynsz, energie (np. elektryczna), marketing (aby wejsc na rynek), oraz, last but not least, pracownikow. A te koszta trzeba poniesc zanim sprzeda sie pierwszy produkt swojej firmy! Prosze wiec jak najuprzejmiej Pana Gospodarza, aby nie wypisywal na swym blogu bzdur i nie kompromitowal sie publicznie.
A tak nawiasem – najlepsi specjalisci od biznesu ida z reguly pracowac w wielkich korpracjach. Opuszczaja je tylko po to, aby zalozyc swoja wielka korporacje, i to nie dla tego, ze maja oni pomysł i determinacje (bez tego nie zrobili by oni kariery w korporacji) , ale glownie dla tego, ze maja dostep do kapitalu. Jak to kazde polskie dziecko wie, ze dobrymi checiami to pieklo jest wybrukowane… 😉
10 maja o godz. 1:20 9449
Do Gospodarza
1. Doktorowi nie wypada podawac agrumentacji typu „mój dobry znajomy”. Po prostu przypadek tego dobrego znajomego nie jest reprezentatywny, a wiec nie mozna na jego przykladzie niczego uogolniac.
2. Prosze wreszcie zareagowac na kolejny chamski wpis Andrzeja.
10 maja o godz. 3:56 9457
Oczywiście, że da się. Z kregu „znajomych moich znajomych” jegomość, który może być przykładem na karierę „od pucybuta do milionera”. Przyjechał do USA jako niewykształcony chłop ze wsi. Pracował na budowach potem w fabryce jako fizyczny robol od wszystkiego. Fabryka produkowała drukarki do drukowania na koszulkach. Nasz fizyczny im bardziej się przypatrywał działaniu drukarki tym bardziej widział, jak można przyspieszyć i ulepszyć jej pracę. Po kilku latach fabryka zbankrutowała. Nasz bohater na aukcji wyposażenia firmy po cenie złomu kupił kilka starych maszyn. Poczynił w nich swoje ulepszenia i najpierw zaczął zarabiać pierwsze pieniądze drukując koszulki a potem już sprzedając ulepszone maszyny. Dzisiaj jest wielokrotnym milionerem. Bliski znajomy wielokrotnie powtarzał mi – opisując owego wynalazcę – że jedyną wyrózniającą go cechą była kompletna fiksacja na punkcie posiadaniu swojego „biznesu”. Od pierwszego dnia w Ameryce każdemu powtarzał, że przyjechał tylko po to, aby kiedyś mieć swój biznes. Podobno nawet jak się upijał to po pijanemu mamrotał, że „jo byde mioł byznes”, bo jedynie „byznes ys siur tink”.
10 maja o godz. 10:05 9464
„W tamtych latach na Pomorzu (lata 80) facet mial w jednej z wsi
prywatna ocynkownie oraz hale maszyn do obrobki skrawaniem w ktorej wiekszosc maszyn byla sterowana komputerowo.”
Tak, i łączyły się ze sobą przez internet.
A PRL, to był raj dla prywatnego biznesu. Cały czas zielone światło dla rzemiosła. I maszyny po cenach złomu leżące na ulicach. Wariat, Wisła się pali.
10 maja o godz. 10:36 9465
Do „zza kałuzy”
1. A ja znam ciekawszą karierę – pewien Austriak, pochodzący z nizin społecznych i tzw. lewego łoża, zrobił, pomimo braku wykształcenia i dochrapanie się w wojsku zaledwie stopnia kaprala, jedną z największych karier w historii swiata, gdyż utworzył on imperium, które w szczycie swej potegi kontrolowało niemalże całą Europę: od Pirenejów aż za Smoleńsk i od Aten do Oslo! Przy nim, to ten twój chłopek-roztropek jest więc nikim! Tak więc Pan Adolf Hitler dowodzi najlepiej, że pieniądze nic nie znaczą, że liczy się tylko posiadanie celu, wytrwałość, pracowitość i konsekwencja!
2. Biznes jest najmniej pewną rzeczą pod słońcem.
3. Poczytaj sobie o tym, jak się robi prawdziwie wielkie interesy w USA: Enron był jednym z największych dostawców gazu ziemnego i elektryczności w USA. Przez sześć lat z rzędu, od 1996 do 2001 r., magazyn „Fortune” wyróżniał go jako „najbardziej innowacyjną amerykańską firmę”. W 2000 r. Enron chwalił się przychodami ponad 100 mld USD. Rok później okazało się, że większość z nich była mirażem, księgowym oszustwem na niesłychaną skalę, konsekwentnie i świadomie wdrażanym od wielu lat przez kierownictwo firmy. W grudniu 2001 r. Enron ogłosił bankructwo, tysiące ludzi straciły pracę i pieniądze, które ulokowali w zakładowych funduszach emerytalnych. Akcjonariusze stracili łącznie ok. 60 mld USD. Enron pociągnął za sobą w przepaść słynną firmę konsultingową Arthur Andersen, która prowadziła w nim audyt i nie wykryła żadnych nieprawidłowości. Kiedy prawda wyszła na jaw, nikt nie chciał już zatrudniać fachowców Arthura Andersena. Dziś firma z prawie stuletnią tradycją, która kiedyś zatrudniała 80 tys. ludzi na całym świecie, ma 200 pracowników.
Były szef Enronu, Skilling, który przepracował w tej firmie ponad dwie dekady, w swojej długoletniej karierze menedżerskiej uzbierał ponad 57 mln dolarów, a więc stać go było na najlepszych prawników. A przedwczoraj ogłoszono właśnie, że Skilling i prokuratura zawarli ugodę – jego wyrok zostanie zmniejszony z 24 do 14 lub 17 lat (ostateczną decyzję podejmie za miesiąc sędzia).
//wyborcza.biz/biznes/1,100896,13882563,Megaoszust_z_USA_wykupil_sobie_skrocenie_wyroku.html#BoxBizTxt#ixzz2SsPclakJ
Do parkera
Oczywiście, że PRL, to był raj dla prywatnego biznesu. Wystarczyło tam tylko coś wyprodukować, gdyż zwyczajni ludzie mieli wtedy pieniądze, a więc nie było, jak dziś, problemów ze zbytem.
10 maja o godz. 11:16 9468
Mam taką własnie drogę za sobą. Zaczynałem w korpo, przez 15 lat jeździłem po różnych krajach pracując na poziomie zarządu i potem założyłem własny biznes. W moim przypadku nie była to do końca chęć usamodzielnienia się, tylko raczej obserwacja, że korpo ma swoją dynamikę – jest to dobre miejsce żeby nauczyć się biznesu, ale rotacja jest duża i można wylecieć z tego światka na trwałe na którymś zakręcie. Tak czy inaczej, na którymś się wyleci.
Lepiej pomyśleć o własnym interesie dopóki ma się siły życiowe, bo jego prowadzenie pochłania znacznie więcej energii i czasu, wpływy na konto nie są regularne a osobista odpowiedzialność i presja znacznie większa niż na etacie.
Tak jak Pan pisze, z pozyskaniem kapitału nie ma większych trudności – kredytowanie jest dostępne po roku działalności. Z rynkiem też nie było kłopotu. Natomiast przeceniłem nieco własne doświadczenie – miałem się za starego wyjadacza będąc w istocie debiutantem nieprzygotowanym na zderzenie z nową rzeczywistością.
Warto by studentom pokazywać dynamikę ich przyszłej pracy. Widziałam już zbyt dużo ludzi, którzy na pewnym etapie musieli znacznie obniżyć swój życiowy standard, bo karmieni propagandą myśleli, że pracę mają na wieki i nie byli przygotowani na gorsze czasy.
To właśnie różni korpo od urzędu (Pański niedawny wpis) – wylecieć można każdego dnia. Lepiej zdawać sobie z tego sprawę.
10 maja o godz. 11:36 9469
Do arta
1. Proszę nie wypisywać bzdur na temat, że „z pozyskaniem kapitału nie ma większych trudności” i że „kredytowanie jest dostępne po roku działalności” oraz że „z rynkiem (czyli zbytem) też nie ma kłopotu”. Zaprawdę, trzeba żyć na Księżycu, aby nie rozumieć, że główną barierą dla rozpoczęcia działalności gospodarczej jest brak kapitału, a tuż za nią, brak popytu. Owszem, banki z chęcią dają pożyczki, ale z reguły tylko tym, którzy udowodnią oemu bankowi, że są oni w tak doskonałej kondycji finansowej, że nie potrzebują pożyczki, a jak bank czasem da im tę pożyczkę, to na lichwirski procent, który zrujnuje praktycznie każdą firmę, a poza tym, to tylko pod zastaw domu albo też innego sporego majatku nieruchomego.
2. Tak samo jak można w każdej chwili wylecieć z pracy w korporacji, tak samo można w każdej chwili utracić płynność finansową własnej firmy, czyli inaczej zbankrutować.
3. Praca w dużej korporacji, nawet na kierowniczych stanowiskach (executive positions) absolutnie nie przygotowuje do prowadzenia małej firmy i vice versa.
10 maja o godz. 11:39 9470
@trasat
Oczywiscie ze PRL byl rajem dla malego biznesu. Wystarczylo tylko chciec, pracowac z determinacja jak to reklamuje tu Gospodarz i biznes sie krecil.
Ze zbytem nie bylo problemow i rowniez prywtni przedsiebiorcy placili pracownikom wiecej niz w firmach panstwowych. Nie byli az tak pazerni jak teraz.
Nie bylo VAT-u, czyli wroga No.1 polskiego przedsiebiorcy. Bo nic nie ogranicza konsumpcji tak jak VAT. Za nastepne 20-30 byc moze Kasprowicz rowniez to zrozumie.
A rzad rowniez dbal o polskiego przedsiebiorce. Nie pozwalal na niekontrolowany import ani ‘dumping’. Biurokracji bylo mniej,…, oh jak znacznie mniej.
A teraz, po cudowej transformacji do ‘gospodarki rynkowej’, cudow niewidzialnej reki i kapitalizmu bez wlasconsci,… Co za balagan. Co za meki dla polskiego przedsiebiorcy.
Ale czy moze byc innaczej skoro bizens guru wysmiera wynalazczosc, kpi z planowania i stara sie udowodnic ze kapitalizm jest mozliwy bez kapitalu. Nie do wiary!!! Takich pomyslow nawer Marks, Engels ani Lenin nie mieli.
10 maja o godz. 12:06 9472
@Keller
Gratuluję uwagi o Austriackim kapralu, który osiągnął co chciał. Wystarczy zdecydowanie, chęci i działanie. Każdy może. Zgodnie z teorią p.Kasprowicza. Jutro zaczynam.
@axiom
Rzeczywiście w PRL nie było VAT, ale były domiary tak 50-90% albo i 120% zależnie od ochoty urzędnika i poglądów politycznych właściciela. Widocznie należałeś do tych, którzy je przywalali. Biedactwo, ciężko ci teraz.
10 maja o godz. 12:08 9473
Calkowicie NIE-REPREZENTACYJNY przyklad ktory tu dr Kasprowicz opisuje nie powinien sluzyc do formulowania opini. To po prostu jedna z metod zlowieszczej propagandy ktora otumania polakow juz prze 24 lata.
Przeciez rownie dobrze Kasprowicz moglby napisac, pojdz do kasyna i graj w ruletke. Jak bedziesz wytrwaly, gral z determinacja to w koncu cos wygrasz. A jak wygrasz to opiszemy to jako przyklad dla innych. Ale nie bedzie mowy ze jeden na million wygrywa a wygrana nawet nie pokrywa tego co przegral.
Jestem wiecej niz zaszokowany.
Tak moze rozumowac chlopek roztropek. Sama ciezka praca ani determinacja nic sie nie osiagnie. To wprowadzanie czytelnikow w blad panie Kasprowicz.
Pytanie jest po co ma byc ta ciezka praca??? I o jakiej pracy tu mowa. Czy pracy lopata ???
Nie panie Kasprowicz. Przedsiebiorca powinie pracowac glowa.
Celem zalozenia biznesu powinna byc tylko chec poprawy warunkow zycia i osiagniecia bezpieczenstwa ekonomicznego. Czyli zrobienie bogactwa.
Na to trzeba przedewszystkim miec pomysl (co Kasprowicz wysmiewa) i plan jego realicacji (z czego Kasprowicz kpi).
I oczywiscie BEZ KAPITALU SIE NIE DA. Swego wlasnego kapitalu, innych udzialowcow lub pozyczonego.
A przedewszystkim potrzeba umiec ocenic ryzyko i umiec je neutralizowac. Wziac tylko tyle ryzyka ile jestes w stanie pokonac. Bo bez ryzyka rowniez nie ma zarobku.
10 maja o godz. 12:22 9474
@trasat,
Kredyt obrotowy po roku działalności jest standardem, otrzymuje się go w zależności od wykazanych obrotów i pod warunkiem, że wynik finansowy jest akceptowalny. Mozna też zwrócić się o pomoc do dostawców i odbiorców. za 2% skonta skrócą/wydłużą terminy płatności. To jest abecadło, to wie każde dziecko:)
Popyt w stosunku do możliwości małej firmy jest nieograniczony, w Polsce sprzedaje się rocznie za biliony złotych, nie mówiąc o eksporcie. Trzeba tylko wiedzieć, jak ukroić sobie mały kawałek z wielkiego tortu.
A jeśli Panu trudno zdobyć kapitał albo coś sprzedać, to w przeciwieństwie do 2mln Polaków nie będzie Pan przedsiębiorcą. Nie każdy musi.
10 maja o godz. 12:40 9476
Do Axioma
1. Masz 100% racji – PRL byl rajem dla rzemiosla, prywatnego rolnictwa oraz malego biznesu, gdyz wystarczylo wtedy tylko pracowac z determinacja, jak to reklamuje tu Gospodarz i maly prywatny biznes sie krecil, szczegolnie, ze nie bylo VAT-u, czyli tego wroga Nr 1 polskiego przedsiebiorcy a owczesny rzad dbal o polskiego przedsiebiorce, na przyklad nie pozwalal na niekontrolowany import ani tzw dumping, a biurokracji tez bylo wtedy mniej.
2. Mysle takze, ze Pan Gospodarz powinien dostac conajmniej Nobla z ekonomii za wymyslenie kapitalizmu bez kapitalu. Tego rzeczywiscie, ani Marx, ani Engels, ani Lenin a nawet i Stalin by nie wymyslil! Ale coz – Polak potrafi!
10 maja o godz. 12:43 9478
Do Andrzeja
Podatek obrotowy to byl mniej wiecej odpowiednik obecnego podatku od zysku czyli odpowiednik CITu, a nie VATu. Pokaz mi zreszta rozwiniety kraj, w ktorym frmy nie placa podatku od zysku albo od obrotu!
10 maja o godz. 12:49 9479
Do ZWO
1. Nie wiem, kim jest Keller, a o Wujku Adolfie to chyba ja tu napisalem, dajac go za swietlany przyklad takze i Polakom, jak to do osiagniecia sukcesu, i to wielkiego, wystarcza tylko zdecydowanie, chęci i działanie… 😉
2. Domiary to byly odpowiedniki obecnych kar, nakladanych przez Urzedy Skarbowe oraz Sądy za zatajenie zrodel dochodu albo tez za zanizanie w inny sposob podatku, np. przez podawanie fikcyjnych wydatkow.
10 maja o godz. 12:54 9480
Jak to w tej „Ziemi obiecanej” było?
„Ja nie mam nic, ty nie masz nic, razem zbudujemy fabrykę”……?
Przy dobrym pomyśle i chłonnym rynku, jest to możliwe, choć z setek tego typu startów udaje się to jednostkom. Kilka nisz rynkowych Polacy opanowali- mikrochirurgiczne lancety, insulinowe testy, dozowniki- na przykład.
Brakuje nam tylko jakiejś globalnej korporacji, światowej marki o miliardowych obrotach.
I oczywiście płacącej podatki w KRAJU!!!!
10 maja o godz. 13:06 9482
Do Axioma:
1. Zgoda, ze rownie dobrze to Pan Doktor Kasprowicz moglby napisac: pojdz do kasyna i graj w ruletke bądź pokera, albo tez graj na gieldzie albo w Totolotka czy tez na wysciagach konnych, a jak bedziesz wytrwaly, gral z determinacja to w koncu cos wygrasz, a jak wygrasz to opiszemy to jako twój wielki sukces oraz przyklad dla innych. Ale nie bedzie w tej pogadance dla „myslacych inaczej” mowy o tym, ze tylko jeden na million wygrywa powazna sume w totka czy w kasynie, i ze dla olbrzymiej wiekszosci graczy, to ich wygrana nawet nie pokrywa tego co oni przegrali. Jestem tez wiecej niz zaszokowany, gdyz tak to moze rozumowac tzw. chlopek-roztropek, a nie doktor ekonomii, i to z USA.
2. Zgadzam się tez, ze do majatku dochodzi się ciezka praca, ale inych ludzi, gdyz przedsiebiorca powinien pracowac glowa, a nie fizycznie, a poza tym to powinien on pracowac także z glowa, czyli unikajac zbednego wysilku, poprzez zastosowanie w praktyce prakseologicznej zasady minimalizacji nakladow w celu osiagniecia pozadanego celu (tu zysku z prowadzenia firmy).
3. Zgoda także, iż aby osiagnac powodzenie w biznesie, to w kapitalizmie trzeba przede wszystkim miec kapital (wlasny bądź pozyczony), a także oryginalny pomysl (gdyz obecnie rynek jest bardzo nasycony i wysoce konkurencyjny) plus plan jego realizacji (tzw. biznes plan). Zgoda tez, ze trzeba także umiec ocenic ryzyko i umiec je neutralizowac, gdyz w warunkach kapitalistycznej gospodarki rynkowej, to bez ryzyka nie ma zarobku. A to oznacza, ze zawsze trzeba mieć tzw. plan B, czyli co robic na wypadek, gdy pomysl z zalozeniem wlasnej firmy nie wypali. Ale o tym, to Pan Doktor milczy… 🙁
10 maja o godz. 13:10 9483
„Brakuje nam tylko jakiejś globalnej korporacji, światowej marki o miliardowych obrotach.”
Przedewszystkim trzeba miec co sprzedawac.
Przedewszystkim brakuje innowacyjnosci. Brakuje zdolnosci tworczych. Rok 2012;
Polska 2.5 patenta na milion mieszkancow
Niemcy 188 patentow na million mieszkancow
Dania 148 patentow na million mieszkancow
California 1148 patentow na milion mieszkancow
**http://www.uspto.gov/web/offices/ac/ido/oeip/taf/cst_all.htm
To juz bylo przerabiane. Dr Kasprowicz wysmial wynalazczosc.
10 maja o godz. 13:25 9484
Do Arta
1. Mowa byla o kredycie na zalozenie firmy, a nie o kredytowaniu srodkow obrotowych firmy juz istniejacej, i na dodatek dochodowej. Tyle, ze jaki jest sens placic lichwiarzom (pardon, bankierom) te danine w postaci odsetek, skoro mozna tak zorganizowac przeplyw gotowki (cash flow) w firmie, ze nie trzeba bedzie placic daniny (procentu) tym lichwiarzom (pardon, bankierom).
2. Mozna tez np. oddac faktury wystawione swoim klientom do banku, a bank je chetnie wykupi (zakladajac, ze zna dana firme i ze miala ona dotychczas istotne zyski). Tyle, ze wtedy sie traci sporo pieniedzy, gdyz bank nie robi tego z dobrego serca, a tylko dla zysku. Pamietaj, ze banki zyja z lichwy, a wiec nalezy ich unikac wszedzie, gdzie to jest tylko mozliwe.
3. Popyt jest dzis mocno ograniczony recesja, takze i poza Polska (moze tylko z wyjatkiem Chin). A to, ze sprzedaz w Polsce wynosi dzis biliony zlotych, nie oznacza zas, ze rynek nie jest w niej nienasycony. Wrecz przeciwnie – rynek jest dzis przesycony, a wiec coraz trudniej jest na niego wejsc nowym firmom, szczegolnie pozbawionym kapitalu.
4. W Polsce nie ma dzis 2 milionow przesiebiorcow, a gora 100-200 tysiecy, gdyz jakies 80-90% polskich firm to sa de facto pracownicy, zmuszeni do zalozenia tzw. dzialalnosci gospodarczej, aby duze firmy, faktycznie ich zatrudniajace, placily mnejsze podatki.
5. Na szczescie nie mieszkam w Polsce i mam na tyle duze dochody, ze nie musze brac sie za zakladanie firmy, aby przezyc. Poza tym, to nie lubie dawac lapowek, a jak wiadomo, bez dawania lapowek to przedsiebiorca daleko nie zajdzie, nie wazne, czy to jest Polska, Ameryka, Burkina Faso czy nawet Dania.
10 maja o godz. 13:35 9485
@trasat
Ja tego nie rozumiem. Jakas epidemia tepoty opetala Polske.
Powyzej podalem liknk do publikacji Lewiatian “Czarna Lista Barier” dla polskiego biznesu.
Ale nawet tam nie ma absolutnie nic na temat wynalazczosci, umiejetnoeci planownia i neutralizowania ryzyka. Tak tez jest tu na tym blogu.
Skad przyszla do Polski ta epidemia tepoty ??? Nie mam pojecia. To nie przyszlo z zachodu. Bo na zachodze wynalazczosc jest otoczona specjalnymi programami, subsydiami i opieka fachowcow.
Sztuka palnowania bizesu jest uczona na kazdej znanej mi instytucji nauk menadzerskich i biznesu.
A ryzyko biznesu, wszech obecene przeciez juz dawno zostalo rozpracowane i zaadresowane. Istnieje setki narzedzi pomagajacych w budowie modeli biznesow i scenariuszy. Np, przecietny biznes plan rozwaza 100 tys scenariuszy i poloczone z nimi ryzyka w kilka minut i automatycznie.
A tu na blogu i w Polsce sredniowiecze, epoka kamienia i ideologiczne zaszczucie dominuja. Nie potrafie tego zrozumiec.
Faktem jest ze polski aspirujacy przedsiebiorca nie ma tu czego szukac. No,…. chyba ze my komentatorzy tu cos wartosciowego wniesiemy.
10 maja o godz. 13:38 9486
Do Wieska
1. Poczytaj dokladniej Reymonta, a zobaczysz, w jaki to sposob zdobywano wowczas kapital (np. “kto sie dzisiaj bedzie palil?” czy tez sceny handlu corkami przemyslowcow). A takze jak latwo bylo wowczas stracic majatek a z nim tez i zycie oraz jak traktowano wowczas ludzi pracy.
2. Rynek nie jest dzis chlonny, a przesycony.
3. Co z tego, ze jaks firma z Polski opanowala jakas nisze? Rownie dobrze mozna podac przyklad polskich gangow, ktory opanowali np. ‘przemysl’ kradziezy i przemytu samochodow w Niemczech. Do tego trzeba bylo przeciez sporo inicjatywy, ryzyka, wytrwalosci, znajomosci rynku etc.
4. Wielka globalna korporacja, światowa marka o miliardowych obrotach a uczciwie płacąca podatki w kraju, w ktorym operuje, to jest klasyczny wrecz oksymoron.
Do Andrzeja
To przeciez ty nie masz pojecia o systemie pdatkiowym w PRLu oraz w obecnej RP. Mylisz np. podatek obrotowy (rodzaj CITu) z VATem, czyli podatkiem od konsumpcji, ktorego w PRLu nie bylo.
2. W PRLu prowadzilem firme. A co robie dzis, to jest moja sprawa, szczegolnie, ze nie mieszkam w Polsce.
3. Co tu ma do rzeczy Keller i Lem?
10 maja o godz. 13:41 9487
Oczywiscie ze rynek jest przesycony. Dlatego rynek mozna podbic tylko innowacyjnoscia. Walka na rynku niskimi cenami co znaczy niskimi kosztami i glodowymi pensjami dla pracownikow skazana jest na katastrofe.
10 maja o godz. 13:44 9488
Do axioma
Stad tez pisuje tutaj, choc zdaje sobie sprawe, ze to jest czesto „glos wolajacego na puszczy”. Niestety, ale Pan Gospodarz oraz osoby mu wtorujace, jest wciaz na etapie „nie matura lecz chec szczera, zrobi z ciebie oficera”, czyli ze nie wazny jest kapital, wynalezienie nowego produktu badz tez nowej technologii oraz plan dzialania (w tym szacunek ryzyka), a licza sie tylko szczere checi zrobienia kariery jako przedsiebiorca…:-(
10 maja o godz. 13:47 9489
Do axioma
Zgoda, ale innowacyjnosc jest dzis bardzo droga. Bez sporego kapitalu nie ma bowiem dzis sznas na opracowanie nowego produktu, technologii masowego jego wytwarzania oraz wejscia z nim na rynek. Tak wiec znow wracamy do esencji kapitalizmu, czyli do KAPITALU (takze tego napisanego przez Karola Marksa).
10 maja o godz. 14:29 9492
@trasat
Ale pieprzysz. Prawdziwa innowacyjność nigdy nie była droga. W dużej mierze wysokie koszty są dzisiaj spowodowane przepisami, które leżą w interesie koncernów tylko po to, żeby uniemożliwić innym konkurencję.
Poczytaj sobie o Bio-punkach (np. Cannon jest geniuszem) albo inaczej Bio-hackerach a zobaczysz, że możliwe są absolutnie nowoczesne badania za parę groszy amerykańskich. Ci ludzie publikują jednak w miarę możności wszystkie osiągnięcia bo koncerny tylko czekają żeby wyrwać im to, co stworzą.
10 maja o godz. 15:50 9495
Producencie krzesel. W podanym linku to pomieszanie z poplataniem.
Cytuje z Wikipedii;
„Podatek dochodowy od osób prawnych….
Podatek dochodowy od osób prawnych (ang. CIT – Corporate Income Tax) – podatek od dochodów spółek (przedsiębiorstw) – rodzaj podatku bezpośredniego obciążającego dochody uzyskiwane przez osoby prawne.”
Kompletna brednia w tej Wikipedii.
CIT to jest ‚corporate income tax’, to jest podatek od zysku a nie dochodu.
Podatek dochodowy osob prawnych to jest PIT (private income tax).
Natomiast podatek obrotowy z PRL to nic innego jak podatek dochodowy ale z firm. Unia zabrania podatku dochodowego od firm. (bo to nie ma sensu) Firmy placa podatek od zysku. Powtarzam zysku. Jest roznica mioedzy zyskiem i dochodem. Polecam kurs z ksiegowosci.
Podatek obrotowy od firm byl zlym pomyslem w PRL. Jezeli byl maly to nie robil krzywdy. Zrobiono tak dlatego bo dochod latwiej rozliczyc od zysku. Ale obecnie VAT jest wlasnie forma podatku dochodowego (obrotowego). Skutki sa takie same choc Vat i dawny podatek obrotowy sa/byly innaczej nakladane/liczone.
Tak wiec producencie krzesel to nie trast sie osmiesza.
10 maja o godz. 20:08 9497
@ trasat, axiom1
Pan Kasprowicz pisze dosyc enigmantycznie o tym byznesie ktory SIE DA:
„Co będzie dalej? Oczywiście nie wiadomo. Ja jednak wróżę sukces – i to w niedługim czasie również eksportowy. Mogę potwierdzić jako klient, że towary są przedniej jakości w rozsądnej cenie. Firma wydaje się przeszła najtrudniejszy okres i choć wiele wyzwań wciąż przed nią – problemy są po to by je rozwiązywać.”
Nie wiem czy to ze towary sa „przedniej jakosci w rozsadnej cenie” akurat wrozy sukces? „Akcesoria wspomagajace wychowanie malych dzieci” akurat w kraju gdzie rodzina albo sie nie decyduje na nastepnych potomkow, albo tez mlodzi ludzie wcale jej nie zakladaja nie jest najlepszym sygnalem dla tej „wrozby”. Na dodatek wlasciciel firmy pewnie nigdy nie slyszal o procesach zwiazanych z jakimis akcesoriami dla malych dzieci czy to w zwiazku z polykaniem jakichs fragmentow, toksycznoscia materialow, czy wreszcie wypadkami spowodowanymi odpieciem, odhaczeniem, spadnieciem, etc.
Eksport? A kto zaplaci za reklame w obcych srodkach masowego przekazu?
Na to trzeba miec kapital zarobiony na rynku krajowym. Oparcie eksportu na kredytach to jest klasyczna recepta na porazke. Gdyby gospodarz napisal wiecej o produkcie mozna by bardziej ocenic powodzenie tego przedsiewziecia, przy tej ilosci informacji ktora jest mozna tylko gdybac.
11 maja o godz. 0:11 9503
A poza szpiegami i rodzinami pezetpeerowskich bonzów kto jeszcze pracował w „centralach handlu zagranicznego”?
11 maja o godz. 3:12 9507
Do zza kałuży
1. Nie potrafisz inaczej dyskutowac, niz tylko obrazjac inych dyskutantow? Smutne, ze Pan Gospodarz toleruje takie zachowanie na swoim blogu. 🙁
2. W centralach handlu zagranicznego pracowali glownie handlowcy. A ze to byly czasy zimnej, wojny to nic dziwnego, ze na dyplomatycznych placowkach zagranicznych oraz w przedstawicielstwach handlowych panstw oraz w zagranicznych oddzialach firm zajmujacych sie handlem, tzw. sluzby specjalne panstw zarowno z NATO jaki i z Ukladu Warszawskiego umieszczaly doc czesto swoich agentow.
11 maja o godz. 3:12 9508
Do ZWO
1. Mind your language.
2. Innowacyjnosc jest dzis droga. Minely bowiem czasy wynalazkow robionych w piwnicach czy kuchniach. Dzis wielkie firmy, czyli te, ktore jest stac na innowacyjnosc, zatrudniaja, jak np. IBM, licznych noblistow, a ich dzialy badawczo-rozwojowe (R&D) sa czesto wieksze oraz lepiej wyposazone niz laboratoria najlepszych wyzszych uczelni. Najlepszym przyklsdem jest tu Tesla, ktory byl niemalze niewyczerpalna kopalnia genialnych pomyslow, ktore radykalnie zmienily nsze zycie, ale ze nie mial on kapitalu, to musial on najpierw pracowac za grosze dla Edisona, pozniej zas zawarl nieco lepsze kontrakty z Westinghousem oraz rzadem USA (gdyz jego wynalazki, np. elektrowni generujacych prad zmienny, byly zbyt kosztowne nawet na kieszen milionera, a co dopiero swiezo przybylego imigranta z dawnych Austro-Wegier).
3. Indywidualny wynalazca nie jest dzis w stanie nawet opatentowac swego wynalazku, gdyz koszta wykonania prototypu oraz jego dokumentacji sa dzis z reguly tak wysokie, ze ow wynalazca jest po prostu zmuszony do wspolpracy z wielka firma, ktora jest w stanie doprowadzic jego wynalazek do etapu produkcji oraz dystrybucji. Gdyby bylo inaczej, to takie kraje jak np. USA, Chiny, Japonia czy Niemcy nie wydawalyby rocznie miliardow dolarow czy tez euro na R&D (B+R).
Do Andrzeja
1. Przestan wreszcie myslec kategoriami okien drewnianych. Zgoda, one sa potrzebne, ale na produkcji okien to Polska nigdy nie stanie sie krajem nowoczesnym ani zamoznym, gdyz produkcja okien drewnianych nie nalezy do tzw. wysokich technologii (high tech).
2. Pocztaj ponizej (odpwiedz dla Axioma) na temat podatku obrotowego oraz CITu.
11 maja o godz. 3:13 9509
Do Marcina
1. Pan Gospodarz popelnia bardzo tu powszechny blad, a mianowicie ocenia przyszle szanse danej firmy na podstawie wynikow jej dotychczasowej dzialalnosci. A tymczasem na rynku moze sie w kazdej niemal chwili pojawic nowy a grozny konkurent, gusta klientow moga sie zmienic, moga sie tez pojawic nowe regulacje, ktorym firma nie bedzie mogla sprostac (np. w dziedzinie bezpieczenstwa produktow, co jest bardzo prawdopodobne w sektorze produkujacyh wyroby uzywane przez dzieci), moga sie wreszcie istotnie zmienic kursy wymiany walut, co spowodowac moze eksport zupelnie nieoplacalny, itp. itd.
2. A co do eksportu – wejsc na rynki zagraniczne jest dzis bardzo trudno, szczegolnie malym firmom. Na tym rynku nie da sie bowiem dzialac na wieksza skale tak jak Andrzej, czyli sprzedawac tylko za gotowke, gdyz w tzw. Starej Unii ludzie sa przywyczajeni do kupowania na kredyt, a wybor towarow oraz sprzedawcow jest tam olbrzymi. Poza tym, to koszta wejscia na rynki zagraniczne sa na ogol zbyt wysokie dla malych polskich firm, zas te firmy po prostu najczesciej nie znaja tych rynkow, a kiedy zaczna one korzystac z posrednikow, znajacych te zagraniczne rynki, to wtedy taki eksport staje sie czesto nieoplacalny, gdyz ci posrednicy domagaja sie zbyt wysokich prowizji, ktore po prostu “zjadaja” caly zysk.
3. Poza tym, to lokalne firmy beda sie bronic przed konkurencja wszelakimi sposobami, np. stosujac przejsciowo tzw. dumping (sprzedajac ponizej kosztow produkcji) albo wykorzystujac swoje koneksje z lokalnymi politykami, beda skutecznie utrudniac dzialalnosc konkurentom zza granicy.
Do Axioma
1. Zgoda, co do tego podatku obrotowego oraz CITu, tyle ze precyzyjniej byloby nazwac ow “dochod” – utargiem.
2. Podatek obrotowy w PRLu byl zasadniczo podatkiem od utargu, czyli od tego, co firmie wplynelo ‘do jej kasy”. Uwazam, ze to byl dobry podatek, gdyz zysk jest kategoria niejasna, jako iz niejasna kategoria sa koszta dzialnosci firmy (mialem na temat kalkukacji kosztow roczny kurs na studiach, juz po ukonczeniu rocznego kursu podstaw ksiegowosci, a wiec wiem o czym pisze, a takze wiem, ze nie da sie objasnic czym jest koszt prowadzenia firmy w kilku zdaniach, oraz czym np. rozni sie on od wydatkow). A ze koszta sa kategoria plynna, to dobry, a nawet i calkiem przecietnyksiegowy moze nimi skutecznie manipulowac, a wiec np. wykazywac strate, tam, gdzie naprawde jest zysk (np. dla urzedu skarbowego) albo tez na odwrot (np. dla kogos, kto chce dana firme kupic).
3. Zas VAT jest zasadniczo podatkiem od sprzedazy, a wiec dziala on zupelnie inaczej niz CIT czyli podatek od zysku przedsiebiorstwa, choc sa pewne podobienstwa co do obliczania PRLowskiego podatku obrotowego oraz VATu.
11 maja o godz. 5:08 9512
@ trasat
Problem dyskusji na tym blogu polega na tym ze trzeba odpowiadac na chamskie zaczepki co w rezultacie dyskusje sprowadza do poziomu pyskowki, ale co zrobic gdy jedne i te same osoby nie potrafia inaczej? Skoro gospodarz nie interweniuje trzeba dyskusje kontynuowac dalej w nadziei ze przewazy merytoryczny element. Mysle ze o to przeciez chodzi w kazdej dyskusji zeby sie trzymac tematu, a nie walic na odlew bo uwazam inaczej. Kazdemu kto pisze cos na temat gospodarki zalezy by Polsce sie powidzilo lepiej. No moze nie wszystkim, bo sa i tacy ktorzy chca by Polska sie rozleciala. Niemniej ja staram sie pisac o tym co mysle ze moze pomoc. Dla przykladu jestem wrogiem tego zeby ludzi bezmyslnie wpychac w prywatny byznes udajac ze wystarczy chciec. Te wszystkie przeszkody ktore sie napotyka po drodze dopiero wtedy sie zaczyna dostrzegac, gdy jest juz za pozno. Pierwsza zasada ktora obowiazuje w byznesie kazdym jest unikanie hura optymizmu. Na tym sie wykoleilo wielu.
11 maja o godz. 5:54 9515
trasat 11 maja o godz. 3:12
„3. Indywidualny wynalazca nie jest dzis w stanie (…) jest po prostu zmuszony do wspolpracy z wielka firma”
A nie przyszło ci do głowy, że ten proces może działać w obie strony? Tzn. wynalazca bez wielkiej fabryki i masowej produkcji może nie mieć pola do popisu i do wymyślania swoich wynalazków? Ja sobie to tłumaczę w taki sposób, że podobnie jak we wszytkich twoich wypowiedziach są to paplania dziecka bez kontaktu z rzeczywistością. Fantasty popierającego wielkie organizmy przemysłowe, wielkie organizacje i wielkie państwa ale też fantasty, który albo nigdy nie zobaczył „wielkiej firmy” od środka albo miał z nią jakieś nieprzyjemne doświadczenia i dlatego teraz dorobił teorię do swoich fochów i dąsów.
Ja właśnie jestem przykładem kogoś, kto nie wymyślił nowej pułapki na myszy tylko względnie drobne usprawnienia w istniejącym procesie produkcyjnym istniejącej pułapki. Dzięki moim pomysłom „pułapka” jest tańsza i lepsza. Mało? Być może, ale zawsze mam satysfakcję, że w jakims malutkim zakresie przyczyniłem się do ulepszenia samochodu. Już blisko kilkanaście milionów autek ma tę usprawnioną „pułapkę” w swoim brzuchu. Moje patenty, amerykańskie i europejskie, też ładnie wyglądają na ścianie. Nagrody za nie dostałem, w tym finansowe. Przyjecia, obiadki, uściśnięcia dłoni, wspólne zdjęcia. To też poprawia atmosferę w pracy, prawda? Na resume ładnie wygląda. Oczywiście, że są sto razy mądrzejsi inżynierowie, którzy mają setki patentów w krytycznych i rewolucyjnych zastosowaniach. Nie moja liga. Ale jest od diabła i trochę ludzi, którzy opatentowali coś, co nigdy z szuflady nie wyjdzie. Nawet nie zostanie użyte w żadnej wojnie patentowej przez prawników. Ot, głupotka. No i jeszcze jest cała reszta, która nie miała ani luksusu, ani szczęścia, ani przywileju, ani pomyślunku aby ten swój zdechły pierwszy patent dostać. Przydatny w praktyce czy nie.
Do której kategorii „wynalazców” nasz trasat się zalicza?
11 maja o godz. 6:05 9516
@ trasat
„3. Indywidualny wynalazca nie jest dzis w stanie (…) jest po prostu zmuszony do wspolpracy z wielka firma”
Oczywiscie a to dlatego ze nie sztuka jest opatentowac. Sztuka jest wdrozyc przedmiot patentu. Certyfikat moze wisiec na scianie i sluzyc jedynie do pokazywania znajomym jakim to wynalazca sie jest. Coz z tego ze ktos ma cos nowego, patentowal, czy tez nie? Jest tysiac sposobow omijania patentu, nigdy nie opanuje sie wszystkich opcji ktore wynikaja z patentu, z prostego powodu: to by kosztowalo duzo pieniedzy. Zatem patent i od razu produkcja na tyle duza zeby zapchac rynek zanim konkurencja nie zrobi czegos lepszego. Tej zasady niestety nie rozumie ktos kto jest amatorem w tym temacie. Zyjemy w czasach informatyki, wymysli sie cos w jednym koncu swiata i od razu o tym wiedza w drugim. To nie te czasy gdy na patencie mozna bylo latami siedziec. Jeszcze raz przypominam o slawetnym zderzaku absorbcyjnym z Polski.
11 maja o godz. 8:49 9523
1000 krzesel x 100zl(cena w hurcie)=100,000/rok.
Odejmujac od tego koszty materialu plus amortyzacje maszyn, prad, koszty utrzymania warsztatu , transport 1000km plus podatek: wychodzi tak Pi razy drzwi na slona wode. Chyba ze krzeslo kosztuje 10 razy wiecej, ale wtedy musi byc pozlacane. Prosze mnie poprawic jezeli cos sie nie zgadza.
11 maja o godz. 8:55 9524
Nigdy nie przypuszczalem ,ze znajda sie ludzie ktorzy chwala PRL.Twierdzenie,ze przedsiebiorcom prywatnym bylo lepiej niz obecnie jest debilizmem.
Prywatne firmy mialy niewielkie szanse bo:
1.istnial chyba od 1949 tzw.domiar,ktory wykonczyl praktycznie polska dzialalnosc prywatna
2.wprowadzono Limit sektora nieuspolecznionego.Znany mi przyklad corocznych wielomilionowych strat tylko 1 firmy sklania mnie do stweirdzenia,ze chwalacy PRL cierpia na 2 zboczenia:
1.mam takie zdanie-fakty mnie nie interesuja
2.zapominam szybko i niewiele pamietam
11 maja o godz. 9:04 9525
Moglbym podac wiele przykladow idiotyzmow gosp.,ale szkoda czasu-jak ktos nie kapuje,ze komuna cofnela Polske o 30-50 lat.
Kilku pieniaczy,p.dr.Kasprowicz,nie powinno Pana zniechecic,w sytuacji,gdzie Polityka stopniowo zamienia sie w plotkarska gazetke!Dla mnie duzo artykulow w Polityce to nastepna polska choroba-temat zastepczy!!
O pelnej decentralizacji Krolestwa Warszawskiego i pelnej prywatyzacji-cicho,sza i to od powstania tego pisemka!
Pozdrowienia!
11 maja o godz. 10:04 9527
Ciekawi mnie dlaczego dr Kasprowicz ktory jest przeciwko dotacjom z budzetu nie protestuje przeciwko finansowaniu parti politycznych z budzetu. Ani finasowania kk z budzetu !!!
W 2012 PO wziela sobie 48 mln zl (PIS 47 mln zl). Nia ma zanego absolutnie rozrachunku jak te dotacje spozyto !!!
Jak to mozliwe ze przedsiebiorca walczacy na lini frontu nie protestuje !!! Przeciez to przedsiebiorcy z lini frontu finansuja buzet swymi podatkami i poswieceniami.
(CIT okolo 30 mld zl to jest 12% wplywow podatkowych)
Partie polityczne jak przedsiebiorstwa powinny miec swoj produkt (program) i na baze tego pruduktu powinny wyzebrac na swe dalsze istnienie. Finansowanie parti z budzetu uwalnia partie z obowiazku posadania wlasnego produktu (programu). Dlatego mamy to co mamay. Klika PO rzadzi i nawet nie wie po co i dlaczego.
11 maja o godz. 10:29 9529
Luap
11 maja o godz. 9:04
Moglbym podac wiele przykladow idiotyzmow gosp.,ale szkoda czasu-jak ktos nie kapuje,ze komuna cofnela Polske o 30-50 lat.
W 20-leciu międzywojennym nie odrobiono strat z I-szej WŚ ( szacuje się ,że wynosiły ok 30% wartości majątku ) czyli w 1939 roku byliśmy faktycznie przed 1913 rokiem. W II-giej WŚ gospodarka polska poniosła straty wielkości ok. 38% cofnęło nas o jakieś 30 lat czyli mamy rok 1883. Komuna dołożyła wg Ciebie dalsze 40 lat czyli wg kalendarza jest 1989 rok a my jesteśmy w 1843 roku. Marks z Engelsem myślą o załozeniach Manifestu Komunistycznego a lud dojrzewa powoli do Wiosny Ludów.
Zastanów się chłopie . co Ty piszesz !
To nie trasat, axiom1 czy Marcin się ośmieszają – to Ty się takimi głupimi stwierdzeniami ośmieszasz się sam !!!
11 maja o godz. 20:25 9535
Tego nie zrozumiem.
Dlaczego liberalny guru, walczacy na pierwszej lini frontu w interesie liberalnych ‘wolnosci’ nie chwycil jeszcze za bron i nie strzela. Gdze tam,… on nawet nie zauwazyl wroga ani wrogich liberalizmowi praktyk.
Wszytkie polskie partie polityczne to entuzjasci liberalizmu. Nie wazne czy te z tzw lewej czy tzw prawej strony. Nie ma miedzy tymi stadami zadnych roznic.
Zgodnie z religia liberalna ‘jezeli cos nie potrafi sie samo utrzymac to powinno zdechnac’.
Ale co tu widac ??? Wszystkie partie polityczne doja budzet jak moga. W tej sprawie istnieje kartel (nielegalna zmowa) co znowu gwalci liberalna religie. Bo jak wiemy lineralowie sa zwolennikami wolnego rynku.
Czy moze byc cos bardziej podle hipokrezyjnego ???
Rezultaty sa tragiczne. Zadna z parti nie ma pojecia ani o rzadzeniu ani o odpowiedzialnosci ani o demokracji bo zasilki z budzetu sa pewne. Na wolnym rynku i w prawdziwej demokracji takie partie by po prostu nie istnialy.
Majac zagwarantowane zasilki od podatnika (i bez jego zgody) partie sie pasa a kraj biednieje i traci dystans do Swiata. Partie z koleii nawet sie z tych zasilkow nie rozliczaja.
A liberalny guru nic widzi ani nie slyszy ani nie pisze. Nie robi nic w obronie swej religii liberalnej. Nawet nie zaproponuje ‚elastycznego rynku pracy’ dla partyjniakow. Ani nie obnizy im minimalnej pensji,…. Ani nie wymaga wynikow pracy,… Co sie dzieje ???
Czym to wytlumaczyc ? Czy ktos wie ?
12 maja o godz. 3:25 9542
Do Axioma
No coz, nasz Guru Liberalizmu uwaza pewnie, ze kapitalizm (a wiec tez i wolny rynek, szczegolnie zas pracy) ma byc tylko dla roboli, zas dla przedsiebiorcow, to ma byc socjalizm, czyli pelna pomoc ze strony panstwa. Tyle, ze kto ma zaplacic za te pomoc panstwa dla biznesu?
12 maja o godz. 3:40 9543
Do Luapa
1. Jak to juz zauwazyl kaesjot, gospodarka II RP nie osiagnela w roku 1938 (ostatni pelny rok istnienia II RP) poziomu produkcji ziem polskich (w granicach z roku 1938) z roku 1913 (ostatni pelny rok przed I Wojna Swiatowa). Glowny powod to liberalna doktryna gospodarcza, ktora zaczela byc przezwyciezana dopiero po smierci faszyzujacego dyktatora Pilsudskiego, czyli dopiero po roku 1935 oraz Wielki Kryzsy poczatku lat 1030tych, ktory cofnal Polske o dpbre kilka lat, a takze utrata rynkowe zbytu na wchodzie (Rosja) oraz zachodzie (Niemcy), co szczegolnie uderzylo w Lodz, Zaglebie Dabrowskie oraz Gorny Slask, czyli w najlepiej rozwiniete regiony przemyslowe owczesnej Polski.
2. Domiar istnieje takze dzis, tyle ze pod inna nazwa. Przeciez Urzad Skarbowy zwasze moze zakwestionowac kazde zeznanie podatkowe i nalozyc ostre kary na kazdego przedsiebiorce, gdyz prawo podatkowe celowo jest tak niejasne, zagmatwane oraz wewnetrznie sprzeczne, aby na kazdego podatnika mozna bylo znalezc paragraf.
3. Sektor prywatny byl ograniczany w PRLu, ale glownie po to, aby nie doszlo w nim do niezdrowych zjawisk takich jak np. monopolizacji. Ale pamietejmy, ze byl od dominujacy nie tylko w rolnictwie, ale takze w rzemiosle i uslugach dla ludnosci. Poza tym to w PRLu bylo sporo malych, konkurujacych ze soba prywatnych fabryk oraz sklepow. Oczywiscie, ich wielkosc byla pod kontrola, aby nie doszlo do tworzenia sie prywatnych monopoli. Chociaz byl juz wowczas przynajmniej jeden
taki prywatny monopol, a mianowicie Inco-Veritas.
12 maja o godz. 3:48 9544
Do Andrzeja
Czyli ze „dzieki” tym swoim usprawnieniom, to zmniejszyles zatrudnienie w swojej fabryczce krzesel drewnianych az osmiokrotnie. A teraz dziwisz sie, ze nie masz zbytu na swoje krzesla drewniane w Polsce, a wiec musisz sie walesac po Niemczech i spac na parkingach, aby jakos opchnac te swoje krzesla drewniane po cenie ledwo pokrywajacej koszta ich produkcji oraz dystrybucji. Tyle, ze w Niemczech to przedsiebiorcy tez dzis redukuja zatrudnienie, a wiec niedlugo bedziesz musial u biedaku szukac rynku zbytu w Chinach. A tam to raczej samochodem nie dojedziesz… 🙁
12 maja o godz. 4:07 9546
Do Andrzeja
1. Dla podatku obrotowego podstawę do opodatkowania stanowi pełny przychód ze sprzedanych dóbr czyli utarg albo obrót (stąd tez jego nazwa).W Polsce podatek obrotowy funkcjonował do 1993 roku, kiedy to został zastąpiony podatkiem VAT. Obejmował on tylko dobra konsumpcyjne i wynosił 20% od towarów (a nie 25% jak to Andrzej twoerdzi) i 5% od usług. Podatek obrotowy płaciły także firmy handlowe i był to zawsze 1% od przychodu ze sprzedaży. Był on używany jako element polityki fiskalnej głównie przez zniesienie go od niektórych towarów, jak np. produkty dziecięce i artykuły pierwszej potrzeby, oraz przez zwiększone opodatkowanie towarów uznanych za luksusowe. Jego przywrócenie liwidacje VATu oraz postulowały ostatnio takie partie jak Liga Polskich Rodzin oraz Samoobrona Rzeczpospolitej Polskiej. Przychylnie na tę formę opodatkowania patrzy również część konserwatywnych liberałów. (Wikipedia)
2. Zdecyduj sie – jak ty mozesz miec powaznych klientow, skoro wytwarzasz smiesznie male ilosci krzesel (tysiac rocznie), a transportujesz je osobiscie furgonetka do swych odbiorcow w Niemczech. Poza tym, to ja za dlugo mieszkalem w Niemczech oraz ogolnie na tzw. Zachodzie, aby nie wiedziec, ze w branzy meblarskiej jest dzis na swiecie wyjatkowo duza konkurencja, i ze kazdy ze sklepow z meblami udziela dzis swym klientom kredytu (moze tylko poza Somalia czy Korea Polnocna). Gdyby handlarze meblami chcieli sprzedawac swoj towar tylko za gotowke, to dawno temu poszli by z torbami… 😉
3. Rozumiem, ze krzesla Andrzeja sa o 1/3 drozsze tylko niz tandeta z Azji, zbijana na gwozdzie, ktora sie rozpada juz po kliku miesiacach uzytkowania. A wiec Andrzej konkuruje cena, gdyz gdyby jego krzesla byly drozsze niz niemieckie, to by on nic w Niemczech nie sprzedal.
12 maja o godz. 4:09 9547
@ axiom1
Dlaczego musza istniec partie polityczne juz dawno dyskutowalismy i osobiscie uwazam ze wcale nie musza. Przeciez wybory moga sie odbywac na zasadzie POSPOLITEGO RUSZENIA, czyli co 4 lata aktywizacji spoleczenstwa do wyborow aby wylonilo sposrod siebie osoby godne reprezentowac dany obszar wyborczy i bez zbednego biurokratyzmu po wyborach to pospolite ruszenie rozwiazywac. Partie poltityczne sa przyczyna calego zla. Rowniez premier, czy jakkolwiek bylby nazywany powinien byc wybierany w glosowaniu bezposrednim a nie wylaniany z partii zwycieskiej. Partii zwycieskiej zwyczajnie byc nie powinno. Poslowie powinni glosowac wedlug wlasnego sumienia a w parlamencie reprezentowac swoich wyborcow. Takie proste jak budowa cepa. Natomiast opozycja jest zawsze w kazdej sprawie glos tych ktorzy sa przeciwni. Filozofia ktorej nie mozna przekuc w czyn przez ponad 20 lat tylko trzeba brnac w wiecznej grupce kilku cwaniaczkow ktorzy ciagle tworza nowe partie gdy w poprzednich zrobili jakies przewalki. Ostatnim takim jest Europa plus. Tylko jak ludzi przekonac do tego zeby zmienic to wszystko?
A teraz jest tak ze niedosc ze sa wybierani nieodpowiedni ludzie na dodatek wszyscy placa na ich wybryki w postaci autobusow wyborczych, wycieczek zagranicznych do Pakchu Pikczu etc. Zygac sie chce na to wszystko.
12 maja o godz. 4:16 9548
@ trasat
„kazdy ze sklepow z meblami udziela dzis swym klientom kredytu”
To juz jest normalka ze meble dzisiaj kupujesz, a kredyt zaczynasz splacac dopiero po roku. Malo tego, obecnie w zwiazku ze slabo idzie sprzedaz mieszkan i domow nowa forma sprzedazy mowi: kupujesz dzisiaj, sprzedajaca firma placi ci przez pierwsze dwa lata raty bankowe. Jak to sie ma do startu byznesu bez gotowki co sugeruja tutaj nawiedzeni nie komentuje.
12 maja o godz. 4:17 9549
Do zza kaluzy
1. A gdzie ja atakuje wielkie firmy za to, ze wydaja one majatek na badania i rozwoj (R&D)? Wyglada na to, ze pomyliles mnie z kim innym.
2. Gdybys byl wynalazca, to bys nie mial czasu na wypisywanie bzdur oraz obrazanie innych dyskutantow na tym blogu. Niestety, ale ty jestes typowym nieudacznikiem, ktory wyladowuje swoje frustracje na blogach oraz forach dyskusyjnych. Zal mi wiec ciebie!!
3. Nigdzie nie pisalem, ze jestem wynalazca. W swoim czasie dokonalem wielu istotnych usprawnien w dziedzinie informatyki, ale wtedy to takie usprawnienia nie byly jeszcze objete ochrona patentowa, a pozniej nie bylo bodzcow, aby wymyslac takie usprawnienia, gdyz prawa do ich opatentowania zarezerwowaly sobie firmy mnie zatrudniajace. Poza tym, to mozna analizowac wynalazczosc, nie bedac samemu wynalazca, podobnie jak mozna analizowac np. malastwo nie bedac samemu malarzem… 😉
12 maja o godz. 4:29 9550
Do Marcina
1. Zgoda, ze problem dyskusji na tym blogu polega na tym ze trzeba tu wciaz odpowiadac na chamskie zaczepki roznych Andrzejow, Luapow oraz osobnikow ‚zza kaluzy’, co w rezultacie sprowadza dyskusje do poziomu pyskowki, ale co zrobic, jesli jedne i te same osoby nie potrafia inaczej? Skoro Pan Gospodarz nie interweniuje, to trzeba dyskusje kontynuowac dalej, w nadziei ze jednak przewazy w niej element merytoryczny.
2. Niestety, ale wiekszosc dyskutantow na tym blogu nie ma pojecia o wspolczesnej gospodarce, a mentalnie jest w czasach glebokiego sredniowiecza, kiedy to pieniadz mial wartosc, ceny byly stale a kredyt byl albo nieznany albo tez uwazany za diabelski wynalazek. 😉
3. Partie polityczne to jedna z najwiekszych przeszkod w drodze do demokracji prawdziwej, czyli bezposredniej, jako iz rzadza one w obronie interesow nie tych, ktorych interesy maja one formalnie popierac (czyli swych wyborcow), ale w intersie garstki bogaczy, ktorzy owe partie finansuja.
12 maja o godz. 4:36 9551
Dla zwolennikow VATu:
– Podatek od towarów i usług służy opodatkowaniu konsumpcji, dlatego też niektórzy uznają, iż uderza on przede wszystkim w ludzi biednych – osoba zarabiająca niewiele większość zarobków wydaje na utrzymanie, czyli w większości towary i usługi obłożone podatkiem VAT. Osoba zarabiająca więcej może np. zakupić mieszkanie (na rynku wtórnym opodatkowane tylko podatkiem od czynności cywilnoprawnych) albo zainwestować na giełdzie (podatek Belki o stawce 19%).
– Podatek VAT generuje znaczne koszty zewnętrzne związane ze skomplikowanym sposobem jego naliczania, fakturowania oraz odliczania przez kolejne podmioty. Koszty te, ponoszone przez przedsiębiorców, wpływają na końcową cenę produktów i usług.
– Dzięki istnieniu zerowej stawki VAT możliwe jest wyłudzanie nienależnych zwrotów tego podatku dla fikcyjnych „transakcji karuzelowych”. W skali całej Unii Europejskiej wielkość tych wyłudzeń oceniana jest od 50 miliardów euro rocznie do 100 miliardów rocznie.
– Równocześnie odliczeniowy charakter podatku VAT skutkuje istnieniem czarnego rynku „kosztów”, polegającego na księgowaniu faktur VAT za niewykonane w rzeczywistości usługi w celu obniżenia należnej stawki VAT.
– Podatek od wartości dodanej w Polsce jest dość szeroko krytykowany z powodu relatywnie wysokiej stawki (od 1 stycznia 2011 wynoszącej 23%).
– Po wejściu do Unii Europejskiej, Polska straciła w dużej części możliwość stosowania preferencyjnych stawek wobec niektórych towarów i usług, jak np. 3-procentowej stawki podatku VAT na środki produkcji rolnej. Różne kraje UE są na różnych etapach rozwoju i dla Polaków wzrost cen żywności może być bardziej znaczący niż dla obywateli bardziej rozwiniętych krajów UE.
– W Polsce liczne problemy po stronie przedsiębiorców powoduje niezwykle skomplikowana konstrukcja prawa opisującego zasady odprowadzania podatku VAT, niejasności dotyczące klasyfikacji poszczególnych towarów i usług, a co za tym idzie stawek podatku, jakie należy do nich zastosować oraz równie niejasne, skomplikowane i często zmieniane zasady jego odliczania (np. samochody „z kratką”). Problemy te występują także w innych krajach – w Niemczech wskazywany jest przykład klasyfikacji kiełbasy na gorąco, która spożywana na stojąco jest objęta stawką 7%, a na siedząco 19%.
– Niekorzystny dla przedsiębiorców jest także moment, w którym powstaje zobowiązanie podatkowe, czyli w momencie wystawienia faktury, a nie w momencie wpłynięcia środków od kupującego – przedsiębiorcy muszą odprowadzić pełną wartość podatku VAT nawet jeśli kupujący zwleka z płatnością.
(Wikipedia)
12 maja o godz. 4:45 9552
Do Andrzeja
Po ile sprzedajesz swoje krzesla? Bowiem sprzedajac tylko tysiac krzesel na rok, to musisz chyba dokladac do tego interesu, aby nie pojsc z torbami…
Po prostu jesli twoje krzesla sa luksusowe, a wiec w cenie tysiecy euro za sztuke, to nie jestes w stanie samemu wyprodukowac ich tysiaca na rok, gdyz musisz je wtedy wytwarzac praktycznie w 100% recznie, czyli tak jak w XVIII wieku, a to wymaga wiecej niz 8 godzin pracy na jedno krzeslo. A jesli to sa proste krzesla, wytwarzane maszynowo, to nie wyzyjesz z produkcji ledwo tysiaca takich krzesel na rok (jakies 3-4 proste krzesla na dzien).
12 maja o godz. 6:18 9556
@ trasat
W najnowszym Spiegel:
„Some two-thirds of the immigrants arriving in 2012 arrived from other European Union member states, including Poland (68,100), Romania (45,700), Hungary (26,200) and Bulgaria (25,000).
Of the countries plagued by the euro crisis, Germany saw an increase of 12,000 from Italy, a 40 percent rise; almost 10,000 from Greece, a 43 percent increase; 9,000 from Spain, a 45 percent rise; and 4,000 from Portugal, a 43 percent increase.
The influx means that Germany had a net population gain of 370,000, potentially important given recent complaints by German companies of a lack of skilled laborers. A large percentage of the new immigrants to the country are educated and skilled, and many politicians are hoping that this „brain gain” can help alleviate the problem.”
Jak widac jestesmy czempionem w emigracji.
To sa dane za rok 2012, mysle ze w tym roku ruszyla wieksza fala do Niemiec.
Oni sa juz dla statystyki polskiej pracujacy.
12 maja o godz. 7:11 9558
Do Marcina
Te wyjazdy z Polski do Niemiec to jest dzis raczej margines emigracji z Polski, gdyz ci, ktorzy mieli z Polski wyjechac do Niemiec, zrobili to w olbrzymiej wiekszosci w ubieglym stuleciu (tzw. Niemcy z Polski, w tym glownie Slazacy). Przeciez w Anglii, gdzie do roku 2004 Polakow bylo niemalze jak na lekarstwo (glownie wymierajaca emigracja z lat II Wojny Swiatowej), dzis jezyk polski jest drugim jezykiem po angielskim, jesli chodzi o liczbe uzytkownikow. W Niemczech tez sa dzis miliony osob znajacych biegle polski, ale tam, to one ciagle boja sie przyznac do uzywania jezyka polskiego, ze wzgledu na znany rasizm Niemcow, szczegolnie w stosunku do Polakow. Jak to byc moze, ze jezyka polskiego uczy sie w Nieczech taka mala garstka Niemcow, mimo tego, ze Polska jest drugim sasiadem Niemiec, nie tylko pod wzgledem ilosci ludnosci, ale takze obszaru oraz PKB. A tymczasem obecny, formalnie polski rzad, nie robi nic, aby przywrocic Polonii niemieckiej jej oficjalny status mniejszosci narodowej, zabrany jej przez Hitlera. Tak to mamy antypolska wspolprace niemieckich krypronazistow z rzadzacej dzis w Niemczech CDU/CSU z formalnie polska Platforma. 🙁
12 maja o godz. 18:51 9572
Nie wiem dlaczego producent krzesel zasmieca blog. Do tej pory nie przedstawil sprawozdania ze swej dzialalnosci gospodarczej. A pytania sa powazne.
1000 krzesel na rok sprzedanych po 25 zl sztuka co jest zaledwie 2083.33 zl na miesiac dochodu. A koszty ??? Nie wydaje mi sie ze cokolwiek zostaje na tace dla kk.
Chyba socjal mu pomaga ale pozuje tu jako twarz transformacji podobno cudownej. To trzeba wyjasnic. Oplacalo sie przeciez scigac kioskarke za 4 grosze. Ciagle nie wiem jakiej ekonomi uzywano, chyba tej liberalnej. Mam nadzieje ze Gospodarz wyjasni.
12 maja o godz. 20:40 9577
@ axiom1
„Oplacalo sie przeciez scigac kioskarke za 4 grosze.”
Pewien facet napisal na polskich stronach ze jest na emeryturze wysokosci 560 zl/miesiac i ZUS ktory mu ja placi oddal jego sprawe alimentacyjna sprzed 20 lat do sadu gdzie zalegal w funduszu alimentacyjnym obecnie zlikwidowanym ale przekazanym do egzekucji ZUS-owi. Na rozprawie w sadzie zasadzili mu z tych 560 placic 200zl/miesiac. Facet jest po dwoch zawalach i ma 65 lat. Na pytanie postawione sadowi z czego ma zyc uslyszal odpowiedz: cytuje „moze dorobic sobie praca, a nawet ma szanse wygrac w totolotka”.
Nic dodac nic ujac.
12 maja o godz. 22:31 9580
Przepisalem z internetu, moze 120 zlotych roznicy wynikac z tego ze sprawa jest sprzed kilku lat. Ten kto nie ma sumienia jak ci sedziowie pisze wlasnie to co nazywa to kolejna bzdura, czlowiek bez empatii, kreatura udajaca czlowieka.
12 maja o godz. 22:47 9581
Marcin 12 maja o godz. 22:31
„Ten kto nie ma sumienia jak ci sedziowie pisze wlasnie to co nazywa to kolejna bzdura, czlowiek bez empatii, kreatura udajaca czlowieka.”
Ostrożnie, ostrożnie z tym oskarżaniem o bycie kreaturą…zwracam uwagę, że różnie mogło być z tą sprawą alimentacyjną…ja dużo szybciej nazwałbym kreaturą kogoś, kto zostawia dzieci bez środków do życia aniżeli 65-latka. 20 lat nie zmienia sytuacji – zapytaj jego dzieci i żonę. Zawały mógł mieć z opilstwa, z obżarstwa, od palenia papierosów, siedzenia przed telewizorem, różnych rzeczy.
Oczywiście jest też możliwe, że był wzorowym ojcem tylko jego była żona to ździra co chciała obedrzeć go ze skóry a zawałom nie był winien bo takie miał geny…
Ostrozniej więc z tymi „wnioskami” pod adresem sądu.
12 maja o godz. 23:24 9582
@ zza kaluzy
Nie rozumiesz istoty rzeczy. Axiom napisal o sciganiu przestepstwa kioskarki o 4 grosze, ja napisalem o sciaganiu alimentow sprzed 20 lat od starego czlowieka 200 zlotych miesiecznie ktory nie ma dosyc pieniedzy na przezycie- schorowanego emeryta. Czy tak postepuje sprawiedliwe panstwo prawa? Przeciez kazdy osiol wie ile czlowiekowi po 3 zawalach zostalo zycia? Nawet gdyby mial szanse przezyc za 360 zlotych miesiecznie grzebiac po smietnikach i mieszkajac w pijackiej melinie czy tak sie rozwiazuje problemy patoligii spolecznej? Te tysiace alimentacyjnych spraw ktore dotknely Polske po roku 1989 sa wynikiem niczego innego jak chronicznego bezrobocia. Ono dotknelo najbardziej tych najslabszych. Tylko panstwo restrykcyjne o totalitarnym charakterze „poprawia” swoja sytuacje ekonomiczna oczywiscie formalnie, bo de fakto wiadomo z gory iz nie da sie wyegzekwowac czegos co jest z gruntu skazane na niepowodzenie. Idiota bez wyobrazni wprowadzic moze przepis egzekwowania czegos co jest nonsensem. Tym bardziej ze dotyczy to nie pojedynczego przypadku, lecz globalnie tysiecy przypadkow.
Gdybanie kto byl winien zdzira czy pijaczyna nie rozwiazuje sprawy. System jest chory ktory sciga kioskarke za 4 grosze i alimenciarza emeryta z emerytury ktorej nie starcza na zapalacenie czynszu i kupienie jedzenia. Chory kraj z chorymi ludzmi ktorzy to nazywaja wszystko dzialaniem zgodnym z prawem, bo wszyscy niby sa rowni wobec tego bezsensownego prawa.
A gdyby mu tych 200 zlotych nie sciagali z urzedu to na dodatek w sprawe by wszedl caly mechanizm prokuratorski i komorniczy z jego gigantycznymi kosztami tylko po to by czlowieka w majestacie prawa lezacego na ziemii skopac tak ze stamtad juz tylko na cmentarz. To przeciez zdaniem wielu obroncow „niewidzialnej reki rynku” eliminacja szkodliwego elementu ze zdrowej tkanki spoleczenstwa. Klaniaja sie metody III Rzeszy.
12 maja o godz. 23:51 9584
Masz rację, o ile „Te tysiace alimentacyjnych spraw ktore dotknely Polske po roku 1989 sa wynikiem niczego innego jak chronicznego bezrobocia, (które) dotknelo najbardziej tych najslabszych.”
Nie zaprzeczam i nie sprzeczam się, bo nie mam danych. Z drugiej strony powszechnie znane jest zjawisko post-pegeerowskiego bezrobocia i bezradności. Dlaczego jeden może się wziąść w garść i choćby wyjechać robić w USA czy teraz w Brukseli na budowie, w Niemczech zbierać te przysłowiowe szparagi czy malować sciany w Norwegii a drugi siedzi przed sklepem i chleje od rana do nocy?
A przecież nawet dojeżdzanie do większego miasta w Polsce, bez emigracji, już też da okazję na podłapanie jakiejś fizycznej roboty. Zrobić kurs operatora koparki czy prawo jazdy na ciężarówkę i masz złotą żyłę, a w każdym razie z pewnością nie zginiesz z głodu. A jednak tylu pije i się stacza.
Oczywiście jak masz 65 lat to już tego nie zrobisz, ale zgodnie z twoim opisem alimentacyjne długi powstały jak gość miał 45 lat, czyli świetnie mógł wtedy zrobić to, o czym pisałem. Nie trzeba zostawać programistą czy uczyć się francuskiego. Chociaż mój wujek nauczył się podstaw angielskiego już po pięćdziesiątce. Fizycznemu (kafelkarz, stolarz budowlany, nie piszę o murarzu, hudrauliku czy elektryku bo tam często trzeba mieć uprawnienia i zdawać egzaminy) wystarczy jeszcze mniejszy zasób słów aby funkcjonować w zawodzie.
Przypuszczam, że dobry zbrojarz-betoniarz czy wstawiacz okien znajdzie pracę w każdym polskim mieście. I wtedy nie narobi sobie długów co go na koniec życia będą ścigały.
13 maja o godz. 1:33 9586
Do zza kałuży
Latwo jest dawac dobre rady, ale zachecanie Polakow do masowej emigracji jest dzis tylko w interesie tych, ktorzy chca, aby Polacy byli narodem bezpanstwowcow… 🙁
Do Marcina
Te sprawy, o ktorych piszesz, byly nie do pomyslenia w PRLu. Ale polscy robotnicy, wlasnymi rekami zniszczyli PRL, a teraz sie dziwia, ze maja tak zle…
Do Andrzeja
Prawo jest rowne dla wszystkich tylko w teorii. Polska jest dzis pod tym wzgledem coraz podobniejsza do USA, gdzie biedny zlodziej, ktory ukradl ze sklepu towar za kilkadziesiat dolarow siedzi za kratkami dozywotnio, a bogaty, ktory ukradl akcjonariuszom i pracownikom wielkiej firmy kilksaset milionow dolarow, kupuje sobie wczesniejsze wyjscie na wolnosc.
Do Axioma
Masz racje, ze 1000 krzesel na rok sprzedanych przez Andrzeja po 25 zl sztuka co jest zaledwie jakies 2083.33 zl na miesiac dochodu brutto. Odliczajac podatki, koszta zuzytych materialow oraz energii a takze koszta wypraw z krzeslami do klientow w Niemczech, to na zycie zostaje mu wiec mniej niz temu emerytowi, ktory musi przezyc miesiac za minimalna emeryture minus 200 zl, ktore to musi placic w postaci alimentow. Chyba, ze Andrzej ma jakies inne dochody, a te krzesla to tylko zaslona przed wladzami…;-)
13 maja o godz. 1:51 9587
Do Andrzeja
1. Wyraz ‚Polacy’ piszemy z duzej litery.
2. Kazda wieksza grupa etniczno-narodowa, zamieszkala w danym kraju na stale, jest mniejszoscia narodowa. Stad tez Turcy sa takowa mniejszoscia w RFN. Nie jest bowiem wazne, jak dlugo sie przebywa w danym kraju, ale czy osiedlilo sie w nim na stale, w znacznych ilosciach. A Turcy ten wymog spelniaja od dawna, zas nie sa uznawani w Niemczech za mniejszosc narodowa tylko dla tego, ze Niemcy sa znanymi rasistami i bronia wciaz swej tzw. czystosci rasowej, tyle ze sposobami mniej radykalnymi niz to bylo za Hitlera.
3. Poza tym, to Polacy w Niemczech mieszkaja tam od wielu pokolen, np. polska mniejszosc w Zaglebiu Ruhry wywodzi sie z XIX wieku. Tak wiec odpada tu nawet argument o relatywnie kriotkim czasie zamieszkania w Niemczech, uzywany dzis przeciwko Turkom.
4. Prosze przeczytac, i to ze zrozumieniem, co napisalem o podatku obrotowym oraz nie uzywac argumentow typu ‚co by bylo, gdyby’.
5. Sklepy udzielaja kredytu na rozne sposoby – od tzw. „kreski” w zeszycie, poprzez kredyt pieniezny udzielany klientom z wlasnych srodkow az po korzystanie z kredytu bankowego.
6. Podalem Samoobrone i LPR jako przyklad partii popierajacych podatek obrotowy. Ja zas tego podatku nie popieram, jako iz on tez ogranicza konsumpcje, ale uwazam go za mniejsze zloto niz VAT, ktory takze obniza konsumpcje, ale na dodatek jest bardzo skomplikowany, a wiec z jednej strony mozna go latwiej uniknac niz podatek obrotowy, a z drugiej strony administracja VATem jest bardzo kosztowna.
7. Jako iz wciaz place oraz placilem przez dlugi czas podatki w Polsce, to mam prawo sie pytac osoby prowadzace w Polsce dzialanosc gospodarcza o to, czy uczciwie placa podatki.
8. Nikogo nie obrazam piszac prawde o neonazistach w RFN i o tym, ze CDU/CSU przymyka oczy na ich dzialanosc.
13 maja o godz. 1:59 9588
Do Andrzeja
1. Wypadki w kopalniach glebinowych zdarzaja sie na calym swiecie. Nie maja one zwiazku z tym, kto rzadzi w danym kraju, ale za to sporo maja wspolnego z warunkami geologicznymi panujacymi w danym kraju czy tez regionie.
2. Oszustwa w nauce sa tak stare jak sama nauka. Ale to nie znaczy, ze nie nalezy prowadzic badan naukowych.
13 maja o godz. 8:47 9593
trasat 13 maja o godz. 1:33
„Latwo jest dawac dobre rady, ale zachecanie Polakow do masowej emigracji jest dzis tylko w interesie tych, ktorzy chca, aby Polacy byli narodem bezpanstwowcow…”
Po pierwsze to zachęcałem nie tylko do emigracji do innych krajów ale też do innych miast w Polsce. Co w sytuacji niewielkiej mobilności Polaków jest równie rewolucyjnym pomysłem.
Po drugie wolę zamożny i szczęśliwy „naród bezpaństwowców” od martwego czy biednego narodu.
Już dosyć nasłuchałem się podobnych do kagana ideowców, którzy mówili, że „Polska może być biedna, ważne aby była katolicka”. Przeżyłem PRL, gdzie to motto kończyło się „aby była komunistyczna w sojuszu z sowietami”. Tylko głupek chce powtórki z tej rozrywki.
Zresztą z kim ja gadam. Z hipokrytą, który sam wyjechał do Australii i sam się chwalił pracą w wielu innych krajach. Teraz Polaków chce zamknąć w swoim komunistycznym ogrodzie zoologicznym samemu mieszkając gdzie indziej. To jest rekord świata hipokryzji.
13 maja o godz. 9:34 9595
Andrzej 52,zza kaluzy!Myslicie ,ze zmusicie pieniaczy do krytycznego myslenia?Oni dalej nie wiedza,ze np.tzw.Polacy za granica dali by im po bani jak pisza o nich takie bzdury.Juz drugie pokolenie mowi po polsku slabo albo wogole nie mowi.Ale kagan pisze 9/dobe/365 w roku jak mu wyliczono.Szkoda czasu-tych zboczonych nie zmienisz.Juz wiele osob zrezygnowalo na tym blogu z dyskusji.Pieniacze:leczcie sie -nigdy nie jest za pozno!
13 maja o godz. 12:04 9596
Do zza kałuży
1. Wyraźnie zachęcałeś do emigracji, a ta jest przecież tylko w interesie wrogów Polski, gdyż wyjeżdżają z niej dziś na ogół jednostki najcenniejsze, czyli ludzie przedsiębiorczy, młodzi, zdrowi oraz chętni do pracy. Gdyby Polacy masowo posłuchali twoich rad, to w Polsce zostali by tylko emeryci i renciści, urzędnicy, politycy oraz kler, czyli konsumenci, a nie producenci… 🙁
2. Polacy, jak to widac po milionach, które wyjechały z Polski po roku 2004, są bardzo mobilni. Nie zmieniają oni miejsca zamieszkania w Polsce głównie dla tego, że to nie ma sensu, gdyż pracy w Polsce generalnie nie ma, a jak nawet się ona czasem znajdzie, to za tak śmieszne pieniądze, że nie starczy na wynajem mieszkania, nie mówiąc już o jego zakupie, nawet na kredyt!
3. Zgoda, ja wyjechałem z Polski, ale dawno temu, a z chęcią bym do niej wrócił, gdyby tylko była w niej dla mnie praca. Ale nikomu nie polecam emigracji, gdyż Polak to nie Anglik, który czuje sie w USA, Kanadzie, Australii czy też w Nowej Zelandii (dawniej też i w RPA) prawie tak jak u siebie, czyli w Anglii. Polak był, jest i będzie dyskryminowany zagranicą choćby tylko dla tego, że Polska nie miała nigdy kolonii, a więc Polak zagranicą jest w najlepszym przypadku tolerowany (ale też tylko wtedy, kiedy daje sie wyzyskiwać), a na ogół jest on znienawidzony, jako przybłeda z biednego kraju, za którym nikt nie stoi – patrz np. najnowsza antypolska kampania w Zjednoczonym Królestwie, sprowokowana zreszta przez konserwatywny rząd, pod hasłem „Polacy zabierają nam miejsca pracy i mieszkania oraz oszukują skarb państwa pobierając np. zasiłki na dzieci, które mieszkają w Polsce”. 🙁
4. Ja nie chcę Polaków zamykać w Polsce, jak tylko chcę, aby zrobili oni w Polsce rewolucję, w wyniku której Polska będzie wreszcie rządzona przez Polaków i dla Polaków a nie, jak dziś czy przed wojną przez zachodni kapitał i w jego interesie!
Do Luapa
1. Przykro mi i smutno, ze Pan Gospodarz dalej toleruje twoje chamstwo na swym blogu… 🙁
13 maja o godz. 13:16 9599
@trasat
Po co ty myslisz o powrocie do Polski. Po 24 latach lajdackich-liberalno-wasalskich nie-rzadow nie ma do czego wracac. Wszystko zostalo juz nieodwracalnie zniszczone.
W tak zniszczonym kraju pracy nie znajdziesz i nie masz prawa jej oczekiwac. Gybys byl hisotrykiem i debilem to co inego. Nie szukaj pracy. Sam ja stworz.
Kup MetaStock i zagrywaj na gieldach. To robota do konca zycia.
14 maja o godz. 1:59 9611
Do axioma
Ale ja wciaz jestem niepoprawnym optymista, a na gieldzie, to bogaca sie tylko jej wlasciciele (podobnie jak w kzdym innym kasynie).
Pozdr. 🙂
PS: Cos sie jakby uspokoilo na tym blogu. Czyzby wiadome osoby znalazly sobie inne miejsce do obrazania tych, ktorzy smia miec inne poglady niz oni? 😉
14 maja o godz. 3:23 9612
@ trasat
„Ja nie chcę Polaków zamykać w Polsce, jak tylko chcę, aby zrobili oni w Polsce rewolucję, w wyniku której Polska będzie wreszcie rządzona przez Polaków i dla Polaków”
Mysle ze zgodnie z przewidywaniami niektorych osob Polska musi wpasc w ten kryzys jeszcze glebiej – az do samego dna i dopiero wtedy moze sie odbic od niego. To sprawi ze ludzie przestana sobie nawzajem zlozeczyc, walczyc ze soba, ale zaczna wspolpracowac. Polacy juz niejednokrotnie pokazali ze dopiero jak jest noz na gardle wtedy zanikaja spory i zaczyna sie wspolpraca, nigdy wczesniej. Tez jestem optymista. Potem oczywiscie bedzie rozliczenie sie z lotrami. Oni jeszcze tego nie wiedza. Prawdopodobnie wtedy dopiero ci z emigracji zaczna wracac do kraju.
14 maja o godz. 9:02 9616
Producent krzesel po raz kolejny demonstruje swe prostactwo. Na Slasku pelno takich to juz wiemy.
14 maja o godz. 9:36 9618
Rozczula mnie wręcz ta wiara producenta krzeseł drewnianych w dokumenty spreparowane przez służby specjalne PRLu, a którymi dziś posługuje się IPN. On oczywiście nie ma pojęcia o tym, że w PRLu były prawdziwe specsłużby, a te nie prowadzą, z wiadomych powodów, ewidencji swych agentów, a szczególnie zaś takiej, zawierającej ich prawdziwe dane personalne…
A swoją drogą, to przez takich ekspertów od krzeseł drewnianych, to dyskusja na tym blogu schodzi z tematu i zmierza do rynsztoka… 🙁
14 maja o godz. 9:40 9619
Do zza kaluzy:
Czym zachecanie do emigracji sie konczy – przyklad z sasiedniego blogu:
„Szanse na dobrą pracę mają specjaliści: inżynierowie, lekarze, czy niektórzy technicy. Ale choć stanowią oni tylko mniejszość polskich imigrantów, ich sukces postrzegany jest w Polsce jako reguła. O tych, którym się nie udało, mówi się niechętnie. Część bezdomnych Polaków nie planowała szukać w Berlinie pracy. Już w Polsce żyli na ulicy. Bezdomność w Niemczech nie jest dla nich degradacją, wręcz przeciwnie – tu liczą na wygodniejsze życie. Niektórzy przyjeżdżają tylko sezonowo, żeby przetrwać zimę. Berlin ma tę przewagę nad innymi niemieckimi metropoliami, że leży blisko granicy – łatwo i tanio można się tu dostać. Tacy bezdomni najczęściej szukają tylko doraźnej pomocy: opieki medycznej, miejsca do spania, nowego ubrania. Inni mają w Polsce jakieś niewielkie wyroki za drobne kradzieże, czy niezapłacone alimenty. W Niemczech policja ich nie ściga.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/swiat/obyczaje/1542733,1,reportaz-bezdomni-polacy-w-berlinie-jest-ich-coraz-wiecej.read#ixzz2TFYD6p84”
Mysle ze komentaz zbyteczny. Efekt niewidzialnej reki rynku w pelnym swietle. Jeszcze troche a Polak bedzie postrzegany w swiecie jako wloczega po smietnikach Europy. Jezeli to jeszcze nie jest w stanie poruszyc klamcow opowiadajacych banialuki o zielonej wyspie, to juz nic nie jest w stanie.
I na caly dodatek wychodzi ze za bezdomnosc jest sie w Polsce sciganym przez Policje. Doczekalismy sie czasow gdy Polak musi uciekac z kraju, bo go wlasna policja przesladuje, podczas gdy w Niemczech daje mu spokoj.
POLSKA CZEMPION W EKSPORCIE BEZDOMNYCH.
14 maja o godz. 13:56 9623
@trasat
Producent krzesel drewnianych reprezentuje poziom najglebszego prostactwa. Na pocieszenie dla niego jest takich wielu w tym zdziczalym kraju po transformacji podobno cudownej.
Sam fakt tworzenia takich list i ich cyrkulacja przypomina nazistowskie Niemcy lat 1930 gdzie tworzono listy zydow. Na podstawie takich list i propagowanie rzekomych ‚zbordni’ za prace w sluzbach bezpiecznestwa ludzie sa przesladowani. Np odmawia im sie pracy co pociaga za soba konsekwencje. Jednoczesne zdrajcy dostaja pomniki.
Jednoczesnie praca w sluzbach bezpieczenstwa nie jest i nie byla przestepstwem. Sa wiec przesladowani za nic. To jest zwykla, haniebna nagonka. Jedna z form awanturnictwa. Nawet wiecej, to prowokacja nieslychana,….
Wtedy i teraz i w kazdym kraju sluzby bezpieczenstwa istnialy i beda istniec. Obecnie jest ich az 12. Ciekawi mnie czy obecny rezim rowniez przygotowuje listy wspolpracownikow obecnych sluzb bezpieczenstwa by je opublikowac. A jezeli nie to dlaczego nie.
PS; znalem jedna z osob na tych prostackich listach. To byla sprzataczka w hotelu. W umowie o prace miala napisane ‚jak zobaczysz cos podejrzanego powiadom przelozonych’. I to zrobilo zniej agentke. Za to byla obiektem szyderstwa oglupionych polakow. Dzicz typu producent krzesel ja zagryzla.
14 maja o godz. 22:35 9638
Marcin 14 maja o godz. 9:40
„Szanse na dobrą pracę mają specjaliści: inżynierowie, lekarze, czy niektórzy technicy. Ale choć stanowią oni tylko mniejszość polskich imigrantów, ich sukces postrzegany jest w Polsce jako reguła. O tych, którym się nie udało, mówi się niechętnie.”
Nie jest moją winą, że reszta społeczeństwa, czyli jak dobrze zrozumiałem @Marcina dopełnienia do zbioru „inżynierów, lekarzy czy niekórych techników” ma tak mize wykształcenie, że nie potrafi używać polskich znaków diakrytycznych wypisując swoje elukubracje na polskich blogach. „Zadanie” jest trywialnie proste, ale jednak wyraźnie przekracza poziom inteligencji i wiedzy praktycznej niektórych emigrantów.
Nie jest moją winą, że emigrantowi na takim poziomie pozostaje żebranie na berlińskiej ulicy albo zbieranie złomu. Żadnego kraju świata nie stać na trzymanie za rączkę każdego obywatela i w każdej sytuacji. Ja nie chcę aby administracja państwa mojego zamieszkania podcierała mi urządniczą rączką tyłek. Z wpisów na tym blogu widać, że nie brakuje bezradnych życiowo emigrantów, którzy nawet będąc w ubikacji goły tyłek „państwu” chętnie by wystawili z żądaniem podtarcia.
Mamuuuuusiu, jaaak się instaluje polskie znaki w komputerzeeeeeeeee????!!!!!!!!
14 maja o godz. 23:42 9639
@ zza kaluzy
„Mamuuuuusiu, jaaak się instaluje polskie znaki w komputerzeeeeeeeee????!!!!!!!!”
Popatrz, jakis ty mundry, nawet znasz sie na komputerach!!!
15 maja o godz. 2:37 9643
Do Andrzeja
Jak widze, twym idealem (oraz takze PO) jest aby bylo tak jak w XIX wieku, czyli ze robotnicy zjawiali by sie rano, powiedzmy okolo godziny 5, pod brama fabryki, a majstrowie wybierali by z nich tych, ktorzy sa potrzebni na dany dzien, a reszte odsylali pod most albo do ziemianek czy tez innych lepianek. Tyle, ze to sie skonczylo rewolucja…
Do zza kałuży
1. Co tu maja do rzeczy polskie „ogonki”? Ja je mam na komputerze, ale nie stosuje ich na ogol do pisania na forach internetowych, gdyz ich uzycie zwalnia szybkosc pisania (np. koniecznosc uzywania klawisza Alt oraz pamietania, ze „ź” to jest „Alt x” a nie „Alt z”, gdyz komputery, nawet te sprzedawane w Polsce, nie maja z reguly polskiej klawiatury).
2. Poza tym, to prawda jest taka, ze Niemcy maja dosc swoich wlasnych specjalistow (inzynierow, lekarzy, dentystow, prawnikow etc.), a potrzebuja glownie roboli do wykonywania tzw. prac 3D (dirty, dangerous and demeaning czyli brudnych, niebezpiecznych i ponizajacych). Tyle, ze teraz w Niemczech, a szczegolnie w Berlinie, jest tez recesja, a wiec brakuje tam nawet zajecia dla osob chetnych do wykonywania owych prac brudnych, niebezpiecznych i ponizajacych, szczegolnie, ze w kolejce do wykonywania tych prac staja dzis nawet rodowici, 100% Niemcy.
3. Poza tym, to na swiecie jest sporo panstw, w ktorych wladza „prowadzi za rączkę każdego obywatela i w praktycznie każdej sytuacji”, np. w Skandynawii, a takze np. w Emiratach, Kuwejcie a dawniej tez w Libii. W tej ostatniej to Zachodowi udalo sie, jak poprzednio w Polsce, zbuntowac obywateli i zachecic ich do obalenia wladzy, ktora o nich dbala. Ale, jak to mowia, glupich siac nie tzreba, oni sie rodza sami… 🙁
4. Poza tym, to panstwo jest tylko po to, aby pomagac swym obywatelom. Panstwo, ktore nie troszczy sie o swych obywateli jest po prostu zbedne, i ogranicza sie ono glownie do policyjno-wojskowego aparatu ucisku. Tyle, ze bagnetami da sie rzadzic, ale nie da sie na nich siedziec!
15 maja o godz. 5:34 9647
Obowiazek meldunkowy jest podstawowya przeszkoda w przemieszczaniu sie ludzi za pracay i powoduje ze Polska jest skansenem, ktory zle rzadzony nie jest w stanie odpowiadac wyzwaniom rynku pracy 21 wieku. Niestety likwidacja tego obowiazku nie lezy w interesie aparatu urzedniczego, bo wtedy jedna z jego rol odpada, co wiaze sie z redukcja etatow. Prawo Parkinsona ma sie w Polsce lepiej niz Urban dowodzil. Rzad nie tylko ze sie sam zywi, on nie dopuszcza mozliwosci, aby jakakolwiek role kontrolna mu odebrac. Natomiast odpowiedzialnosci za cokolwiek dawno sam sie pozbyl.
15 maja o godz. 6:02 9648
Ministerstwo Budownictwa nagle zaczelo sie martwic czy wielka plyta w ktorej mieszka 12 milionow obywateli moze przetrwac bo zbliza sie niedlugo 50 lat od jej zastosowania. Jakos dziwnie to brzmi gdy sie nagle okazuje ze tylko z wielkiej plyty zbudowano w latach 70 mieszkania dla 12 milionow Polakow.
Przeciez PRL byl wedlug piewcow III RP pasmem jednej wielkiej kleski.
Do tych 12 milionow mieszkajacych w wielkiej plycie dodac nalezy tych ktorzy mieszkaja w domach zbudowanych w PRL nie bedacych wielka plyta, a to taka z grubsza biorac jest wiekszosc nowych domow jednorodzinnych, bo wtedy ich najwiecej powstalo. Teraz gdy jedzie sie przez Polske widac wyrazna roznice pomiedzy tymi ktorych nie stac dzisiaj na piekne wykonczenia takie jak dachy z blachodachowki, porzadne ogrodzenia, czy plastikowe szczelne okna.
Wszystko sie okazuje ze skads sie wzielo, a tymczasem ta 2 Polska o ktorej sie staraja niektorzy zapomniec jednak sie ciagle przypomina. Gdyby do dzis byla jej kontynuacja nie byloby w Polsce ludzi grzebiacych po smietnikach w kraju i ladujacych w smietnikach Europy. Nie wspominam o przemysle bo w duzym stopniu zamieniono jego hale na centra handlowe oferujace towary z importu. Praktycznie caly czas III RP korzysta z dorobku PRL-u kompletnie nie przyznajac sie do tego i tumaniac mlode pokolenie ze cokolwiek sie widzi w obecnej Polsce to zasluga transformacji. Takie przemalowanie rzeczywistosci, polski Hollywood na potrzeby propagandy sukcesu.
15 maja o godz. 9:02 9652
@ kaesjot
Lepiej ujac nie mozna. Zarzucanie komus kto potrafi bardziej obiektywnie oceniac pozytywne strony tego co kiedys zostalo dokonane, niezaleznie od popelnionych bledow, ze w pelni sie identyfikuje z tym jest albo bledem w mysleniu, albo po prostu chwytem by ponizyc oponenta w dyskusji.
Nikt nie twierdzi ze pragnie powrotu do PRL-u, po tysiac razy to pisalem zarowno ja, jak tez trasat. My jestesmy zniesmacznieni zmianami ktore zaszly przez popelnienie bledow transformacji, czy to swiadome, czy tez nieswiadome spowodowane niewiedza. Nie wolno zapominac ze przecietny obywatel nie chce sie angazowac w zadne procesy decyzyjne, on chce aby na codzien widzial ze wladza ktora co 4 lata wybiera dba o jego interesy. Ta akurat wladza udowodnila ponad wszystko ze od czasow transformacji ma tylko do spelnienia jedno zadanie: naklamac tyle ile tylko wyborca jest w stanie uwierzyc, a potem nie realizuje dokladnie nic, albo wrecz cos odwrotnego sluzacego wylacznie wladzy. Co ciekawe, niezaleznie od tego czy to rzadza jedni czy drudzy, o swoje przywileje dbaja przede wszystkim.
W tym samym czasie gdy innym podnosza wiek emerytalny do lat 67, bo jak mowia nie ma pieniedzy, w tym samym czasie podnosza emerytury prezydentom, a takze sobie, bo przeciez poprzednia ekipa nie zapomniala o nich. Wzajemnosc zobowiazuje. A chcialoby sie zeby jak sie przejezdza przez Polske widac bylo ze nie ma takich ktorych panstwo opuscilo. Takich ktorzy nie maja dachu nad glowa, albo mieszkaja w ruderach. To jest wiek 21, wiek w ktorym jest tylko jeden problem: ten bohenek chleba jest dzielony niesprawiedliwie. On jest wystarczajaco duzy by starczal dla wszystkich.
Tacy jak Andrzej59, czy zza kaluzy nie potrafia w ten sposob patrzec. Oni widza nie dalej niz czubek wlasnego nosa. Dlatego jest tak jak jest. Ilu takich Andrzejow czy zza kaluzy urodzila ta ojczyzna? Na pewno wielu. Ale oni nie sa w przewadze i to jest nadzieja na to ze wkrotce przestana dawac swoja postawa przyklad innym.
15 maja o godz. 9:59 9655
Do Marcina
Oczywiste jest dla kazdego, kto choc troche mysli, ze powrot do PRLu nie jest mozliwy (‚nie mozna cofnac czasu ani tez dwa azy wejsc do tej samej rzeki), a smieszne jest wrecz zarzucanie checi powrotu do PRLu osobom, ktore z niego wyjechaly, i to wiele lat temu. Ale czym innym jest dostrzeganie dobrych stron tamtego systemu, a co innego bezkrytyczny zachwyt nad tymze systemem. Ja np. nigdy nie twierdzilem, ze PRL byl idealem, a tylko ze to byla (dla ponad 90% Polakow) najlepsza Polska, jaka kiedykolwiek istniala. Tyle, ze nalezy to rozumiec tak, ze najlepsza jaka byla, nie oznacza bynajmniej, ze byla ona dobra z punktu widzenia najwyzszych standardow swiatowych, a tak sie sklada, ze tuz przy polskiej granicy mielismy wowczas kraje skandynawskie oraz Niemcy Zachodnie, czyli panstwa, ktore byly wowczas (i zreszta dalej sa) najwyzej rozwinietymi panstwami na calym swiecie, szczegolnie jesli chodzi i poziom zycia przecietnych obywateli.
I zgoda, ze mamy dzis wiek 21, wiek w ktorym jest tylko jeden problem: bochenek chlena dzis wyprodukowany jest wystarczajaco duzy by starczal dla wszystkich, ale niestety – ten bohenek chleba jest dzielony niesprawiedliwie. A tacy jak Andrzej59, czy zza kaluzy nie potrafia w ten sposob patrzec, gdyz oni widza nie dalej niz czubek wlasnego nosa, i m. in. wlasnie dlatego jest tak jak jest, czyli jest zle. 🙁
15 maja o godz. 10:11 9659
Do Andrzeja
Noc coz, postępujesz tak jak ten, kto chwycił cudzy porfel i aby ułatwić sobie ucieczkę, krzyczy głośno „łapaj złodzieja”. Przecież to ty mnie tu wciąż obrażasz, wyzywając mnie, i to publicznie, np. od agen-tów bez-pie-ki, co jest w Polsce karalne, i to jako przes-tępstwo krymi-nalne a nie tylko szkoda cywilna. 🙁
15 maja o godz. 10:13 9660
Do Andrzeja c.d.
Rozumiem też, że uwazasz, iz łamanie prawa i netetykiety przez ciebie i przez zza kałuży jest OK, gdyz macie te same poglady co Pan Gospodarz tego blogu, a poza tym, to czy zdajecie sobie sprawę, zż nawołując do cen-zu-ry, stosujecie tym samym typowo bol-sze-wickie metody?
15 maja o godz. 10:22 9661
Do Kasesjot
Niestety, ale ludzie, ktorzy za P. Thatcher uwazaja, wbrew oczywistym dowodom empirycznym, ze spoleczenstwo nie istnieje, nie sa w stanie zrozumiec, ze czlowiek jest istota spoleczna, a wiec nie moze istniec jako czlowiek poza spoleczenstwem oraz iz zgoda buduje, a niezgoda, a wiec tez i bezwgledna konkurencja – rujnuje. Szczegolnie przykre jest zas to, ze ci zwolennicy ekstremalnej ideologii (neo)liberalnej sa az tak nietolerancyjni wobec osob majacych inne poglady niz oni, oraz iz w dyskusji uciekaja sie oni do oszczerstw i pomowien. 🙁
15 maja o godz. 10:27 9662
„Fakt, iż tzw „neoliberałowie” po kolei wycofują się z tego forum świadczy tylko o ich porażce – z pola walki ustepuje ten, który uznaje się za pokonanego”
Ha ha.
Czyli bredniami, zmyśleniami można w przy próbie dyskusji „pokonać” każdego 😉 Wystarczy pisac odpowiendio dużo :)))
Ale racja, z głupotą i mitami się nie wygra.
15 maja o godz. 12:04 9665
Producent krzesel tyral tu jako klakier. Nie dostal zaplaty i sie wycofal. Byc moze teraz bedzie mial wiecej czasu i rozwinie swoj potecjal podatkowy. Kazdy na tym zyska.
15 maja o godz. 13:10 9669
MMK
15 maja o godz. 10:27
Poza „podsmiechujkami” nic, co ma jakąkolwiek merytoryczną wartość nie napisałeś.
15 maja o godz. 14:33 9672
„nic, co ma jakąkolwiek merytoryczną wartość nie napisałeś.”
Widocznie nie zrozumiałeś, napisze jaśniej.
Do tezy:
„Fakt, iż X po kolei wycofują się z tego forum świadczy tylko o ich porażce”
wyjaśniłem, że z faktu że ktoś wycofuje się z dyskusji wcale nie wynika że odniósł jakąś porażkę.
Zawsze można się wycofać bo:
– widać argumenty nie trafiają
– nie widzi się sensu dyskutować z osobami które mają przekonania sprzeczne z faktami (mity)
– nie ma się już/chwilowo czasu/frajdy
– nie lubi się chamskiego/insynuacyjnego/nie na temat sposobu dyskusji
– itd , itd …
Jeszcze prościej (przykład do przemyślenia)
Jeśli zacznę pisać na jakiś forum że jesteś , a ty przestaniesz wkońcu odpisywać na tym forum, to „uznasz się za pokonanego” ? 🙂
Jak ktoś juz pisał , to że się przestaje się zaprzeczać bredniom, nie znaczy że się z nimi zgadza. 🙂
16 maja o godz. 3:37 9702
Do MMK
1. Liberalowie na tym blogu po prostu nie maja argumentow ad rem, a wiec uciekaja sie do atakow ad personam.
2. Jeśli ktoś wycofuje się z dyskusji, to znaczy, że odniósł w niej porażkę, np. jego argumenty nie trafiły do reszty dyskutantów, a często też w takiej sytuacji, jak to zrobił np. Andrzej od krzeseł drwnianych, uciekł się do naruszania prawa, a więc wystraszył się konsekwencji swego braku rozsądku oraz umiaru.
Do Andrzeja
A podobno juz sie pozegnales z tym blogiem? 😉 A coz twymi oszczerstwami na moj temat? Czy zdajesz sobie sprawe, ze naruszyles na tym blogu nie tylko prawo cywilne, ale też i karne? Myślisz, że uciekając z tego blogu, uciekniesz przed odpowiedzialnością cywilną oraz karną za swoje czyny?
27 maja o godz. 15:09 10068
„Jeśli ktoś wycofuje się z dyskusji, to znaczy, że odniósł w niej porażkę”
Ja jednak pozostanę przy zdaniu, że w dyskusji „wygrywa się” argumentacją, a nie determinacją to opowiadania autorskich bzdur ;).