Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy Z linii frontu - O gospodarce okiem przedsiębiorcy

16.11.2012
piątek

Podatek od płac

16 listopada 2012, piątek,

Dość już pasywnego narzekania na biurokrację. Pora na program pozytywny – świat według przedsiębiorcy. ZPP na ten przykład stworzyło projekt kodeksu pracy pokazując o jaki kierunek chodzi. Zasadniczo projekt zawiera się na 8 stronach w porównaniu do obecnych 122. Niestety nie udało się w nim zerwać z typowym prawniczeniem i użyć języka potocznie zrozumiałego, ale przetłumaczenie z polskiego na nasze ośmiu stron nie powinno nastręczać większych problemów.

Oczywiście propozycje ZPP nie mają szansę ani an przyjęcie, ani nawet na poważniejszą debatę, ale pokazują, że świat może być prostszy. Ja chciałbym zaproponować nieco inny pomysł – potencjalnie dużo łatwiejszy do zaakceptowania społecznie i mający szanse od razu obniżyć oficjalne bezrobocie o zauważalny odsetek. Jednocześnie nie demoluje on w żadnym stopniu istniejących struktur, mechanizmów ani systemów.

Dziś wyliczenie płacy pracownika to droga przez mękę. Proces ten wymaga liczenia średnich wypłat z różnych składników płacowych nawet za pół roku do tyłu (a zasady określania z czego średnią liczyć zakrawają o groteskę), i jeszcze kilku innych rzeczy, o których pamiętać nie chcemy bo nie warto. Do tego dochodzą dodatki, ekwiwalenty i inne atrakcje często mający wpływ na pensje w okolicach kilkunastu groszy. Potem od tego liczone są wszelkie obciążenia, składki i podatki, których wyznaczenie wymaga m.in. śledzenie miejsca zamieszkania pracownika (poziom kosztów uzyskania przychodu), jego pozostałego zatrudnienia (kwota wolna od podatku). W sumie opłat tych jest około dziesięciu, a większość musi oczywiście trafiać na zupełnie inne konta bankowe tego samego budżetu nabijając przy okazji kieszeń bankom.

Machina to wielka i zasadniczo niepotrzebna. Popatrzmy na przykład na ZUS. Wydawać by się mogło, że jego budżet zależy od wpłacanych składek. Nic bardziej mylnego – zależy on od ilości wypłat emerytom, rencistom etc. i braki muszą być uzupełniane na bieżąco z budżetu. Po co zatem to dzielić daniny na części na w każdej z 2 milionów firm by potem i tak dofinansowywać FUS z budżetu. Niech całość będzie dotacją budżetową. NFZ otrzymuje pieniądze jako określona część PIT (z wyjątkami w przypadku najbiedniejszych). Po co zatem wszyscy pracodawcy w Polsce pracowicie wyliczają te kwoty skoro można by to zrobić z niemal równie dobrym skutkiem na poziomie budżetu za pomocą jednego działania matematycznego. O innych drobiazgach takich jak Fundusz Pracy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych itd. nawet nie będę wspominał.

Dlaczego zatem by nie przeprowadzić prostego matematycznego zabiegu? Po pierwsze ubruttowić płace to znaczy uznać, że kwota brutto to pełny koszt pracy (zawierający wszystkie składki i opłaty także te lezące po stronie pracodawcy). Następnie kwotę tą (plus ewentualne premie) w każdym miesiącu pomniejszyć proporcjonalnie do nieobecności niebędących urlopem (wypłaty L4 niech pozostanie problemem ZUS). Po drugie odwzorować obecnego obciążenia podatkowego dla różnych poziomów dochodu wskaźnikiem, który służyłby do wyliczenia za pomocą jednego mnożenia należnej państwu kwoty. Suma dla wszystkich pracowników wysyłana byłaby jednym przelewem do urzędu skarbowego. Kosztujące miliardy systemy informatyczne powinny sobie poradzić z właściwym podziałem tych pieniędzy między państwowe instytucje, a jeśli nie to ja chętnie je za nędzne parę milionów poprawię. Być może nie byłby to podział co do złotówki taki sam jak dziś, ale odchylenia powinny się zamknąć w ułamkach promila dzisiejszych wielkości.

Na koniec roku rozliczenie PIT5 powiedziałoby państwu ile dokładnie kto zarobił i ile trzeba mu zapisać na koncie w ZUS (do czasu aż upadnie). Jednocześnie rozliczenie roczne przygotowywane dla każdego obywatela na podstawie deklaracji przez urzędy skarbowe (co jest zapowiadane przez ministra Boniego) pozwoliłoby wyrównać wszelkie niedopłaty i nadpłaty – jeśliby utrzymać istniejący system w dokładnie tak jak on wygląda dziś. Byłoby to oczywiście głupotą, ale to już nie byłby problem przedsiębiorców, tylko tych którzy tego potworka stworzyli.
Proste, łatwe i przyjemne, a do tego nie wymaga żadnej rewolucji. Duża bariera do legalnego zatrudniania zaś znika bo listę płac można stworzyć za pomocą arkusza kalkulacyjnego, a jej wyliczenie nawet dla kilkunastu pracowników zajmie nie więcej niż kilka godzin miesięcznie w przeciwieństwie do kilkunastu lub kilkudziesięciu dzisiaj. Jednocześnie praktycznie likwidujemy możliwość pomyłki. To teraz czekam na typowe głosy tłumaczące mi dlaczego tak się nie da.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 24

Dodaj komentarz »
  1. ’’’’listę płac można stworzyć za pomocą arkusza kalkulacyjnego’’’’’’
    Nie do wiary !!!
    Przeciez to juz jest XXI wiek. W XXI wieku istnieja efektywne rozwiazania systemow placy.

    Ja pamietam ze juz w latach 1970 moja pensja byla liczona na zawansowanym komputerze Odra. (polskiej produkji) A teraz nie powinno byc problemow. Technika i komputeryzacja dalej sie rozwinely. Programy jak Qucick Books i Pastel maja Pay-Roll moduly i sprawa licznia pensji nie jest zadna udreka.

    Jezeli bizness nie stac 5000 zl na przyzwoity program kisiegowosci-rachunkowosci to the bizness nie jest nic warty. Niech sie przedsiebiorca cwiczy na ‘arkuszu kalkulacyjnym’.

    Dziwie sie Kasprowiczowi. Zamiast narzekac powinien to wykorzystac. Stac sie agentem Quick Books, uczyc, sprzedawac ulatwiac zycie przedsiebiorcom i robic szmal. A on narzeka jak dziecko.

  2. Wypłaty z emerytur z budżetu są niezłym pomysłem. ZUS, czyli listonosz pochłania rocznie ok. 8mld PLN na własne potrzeby i zatrudnia 50 000 osób (!). Najdroższa poczta galaktyki (przy 9mln emerytów mamy 74PLN kosztów własnych za przesłanie jednej emerytury i 1 pracownika ZUS na 180 emerytów).
    Pański pomysł ma jeden minus: likwiduje pasożytniczą biurokrację, ale pozbawia nas jako społeczeństwo szansy wypracowania przyzwoitego systemu ubezpieczeń wzajemnych.

    Co do naliczania płac sytuacja jest podobna: w Polsce jest mniej niz 3 mln firm, a więc mniej niz klientów ma przeciętna telefonia komórkowa kontrolująca przy pomocy ok. 1500 osób setki transakcji każdego klienta miesięcznie.
    Wniosek z tego taki, że w skali kraju wystarczyłoby max 3000 osób (zakładam, że biurokracja jest mniej wydajna niż przedsiębiorcy) i dobry system komputerowy aby kontrolowac wszystkie przepływy pieniędzy między firmami a Skarbem Państwa.

    Jednak te same osoby pracują w pasożytniczym systemie biurokracji i mają wpływ na prawo umożliwiające trwanie tego wrzoda. Same sie nie zlikwidują i nie wezmą za pożyteczną prace.

  3. Panie Tomaszu
    Pomysl z jednym podatkiem, zamiast kilkunastu danin, jest moim zdaniem bardzo dobry, tylko że mamy maly problem. A mianowicie nie wszystkie firmy są obciażone tymi samymi daninami. Np. najmniejsi nie płaca na PFRON, poza tym składka wypadkowa jest zależna od wypadkowości w firmie, a dla najmniejszych jest narzucona z góry.
    Na początek można by zrobić porządek z deklaracjami do ZUS. Tak jak uczyniono z PIT4 i PIT5. Zamiast comiesięcznych deklaracji, pracodawca składał by tylko roczne podsumowanie dla każdego zatrudnionego. Ile mniej pracy, a także ile mniej pracy mialby ZUS. Tylko znów tu mamy problem, już widzę krzyk różnych doradców podatkowych i właścicieli biur rachunkowych, bo to uderzyłoby w ich interesy

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. „Jezeli bizness nie stac 5000 zl na przyzwoity program kisiegowosci-rachunkowosci to the bizness nie jest nic warty. Niech sie przedsiebiorca cwiczy na ‘arkuszu kalkulacyjnym’. ”

    A jaki jest sens ćwiczyć w arkuszu czy wydawać 5000PLN skoro efekty owych strat to jedynie pożywka dla ZUSowskiej biurokracji i ryzyko kar?
    Zaręczam że istnieje cała masa firemek dla których 5000PLN to wydatek nie do zaakceptowania, a ich działalność jest jak najbardziej pożyteczna.

  6. @axiom1
    No i własnie moja firma zajmuje się m.in. wdrożeniami programów kadrowych. Poroniony system zapewnia nieustający dopływ usług. Ale mimo, że z tego korzystam wcale mnie to nie cieszy – bo to zmarnowany czas mój i moich klientów. Za te pieniądze wolałbym wdrożyć jakieś rozwiązanie przynoszące jakąś korzyść firmie zamiast zmagać się z przepisami. Nie wspsoinając o tym, że 5000 złotych to bynajmniej nie koniec wydatków – jeszcze ktoś to musi obsłużyć, aktualizować, weryfikować etc. Koszt programu to przy tym wszsytkim pikuś.

    @Andrzej52
    Oczywiście ma Pan rację – ale znowu nie popadając w rewolucjonizm możnaby te opłaty wyrównac i rozsmarować po wszystkich – szczególnie że nie są to jakieś wielkie kwoty. Osobiście chętnie zapłaciłbym nawet kilkanaście złotych więcej podatku od pracownika byleby nie musieć liczyć wszystkiego tak jak dziś – opłaciłoby się z nawiązką.

  7. Jak to było w PRL, czyli wyważanie otwartych drzwi…..

    O ile się nie mylę, to taki właśnie system istniał w PRL?
    Robotnik dostawał pasek z wypłatą netto.
    Całą resztę- w tym i podatki naliczała księgowość firmy.
    Przed wprowadzeniem PIT trzeba było ubruttowić pensje.
    I do obsługi tych dwudziestu milionów zeznań zatrudnić urzędników…..

  8. wiesiek59
    16 listopada o godz. 18:22
    Wieśku, w PRLu liczenie płacy zaczynało się od wyliczenia netto, a dopiero potem doliczało się 20% podatku od wynagrodzeń, podobnie ZUS był liczony od netto (45%). I dla małej firmy sprawa na tym się kończyła. Największym szkodnikiem był juz w „wolnej Polsce” taki pan z, nazywał sie Krzaklewski. Po jego pseudoreformie emerytalnej nastąpił kilkakrotny wzrost pracy papierkowej dla malych firm. Ilość deklaracji ZUS dla firmy wzrosła z jednej dla całej firmy, do jednej dla pracownika, plus deklaracja wspólna i do tego raporty oddawane pracownikom. A całą składkę rozbito na trzy przelewy. To się nazywa cudowne rozmnozenie.

  9. axiom1
    16 listopada o godz. 6:39

    Czy Pan kiedyś liczył płace? Ba tam kiedyś. Teraz. W oparciu o obecne przepisy.

    Proszę Pana, nie rzecz w maszynkach do liczenia. Nie rzecz w programach.
    Rzecz w setkach artykulików i paragrafików, w dziesiątkach przepisów, które determinują jakie dane do listy wprowadzić, by była merytorycznie, a nie tylko rachunkowo poprawna.
    Bo z samym liczeniem to żaden problem. Listę płac w 15 minut da się ręcznie zrobić.

    Wie Pan od ilu czynników zależy np. prawidłowe wyliczenie składki na Fundusz Pracy?
    Ile przepisów się na tą kwotę składa? Wiek pracownika, podstawa wynagrodzenia, z ilu tytułów i jakich, czy był i kiedy na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym, itp., itd.
    Jest zabawa. A FP to tylko jeden malutki drobiazg i to w sumie poboczny do samej listy płac, chociaż od niej zależny.
    Nich Pan sobie wyobrazi, że ma np. 50 pracowników – każdy ze składników płacy co miesiąc może ulec zmianie. Potrzeba wielu informacji, by każdy składnik prawidłowo określić. A Pan za to głową odpowiada przed ludźmi, skarbówką, ZUS, inspekcją pracy i diabeł sam wie, kim tam jeszcze.

  10. Podoba mi się ten pomysł. Bardzo mi się podoba. Niech budżet sam sobie kasę dzieli, wg sobie wiadomych magicznych współczynników. Przecież ja mogę przelać całość zobowiązań jedną kwotą i mnie to rybka, czy oni to puszczą na zdrowie, na szkoły, na emerytury, czy na policję.

    A gdyby do tego wszystkiego dodać ujednoliconą stawkę podatku dochodowego i zlikwidować wszystkie ulgi, może zakładając jedynie, że jakaś tam kwota X jest dla każdego od podatku wolna. Marzenie.

    Tak, uprościć system.
    Bo np. po co komu koszty uzyskania przychodu. Konia z rzędem temu, kto przekona mnie, że czemuś służą. Nie tylko od dzieł, czy zleceń, ale i na liście płac. Wszystko da się wyregulować stawką podatku.

  11. Alla
    17 listopada o godz. 19:37
    Pełna zgoda co do kosztów uzyskania przychodu. W zamian wystarczyłoby podnieść kwotę wolną od podatku. A tak mamy taki absurd, że pracownik dojeżdżający z sąsiedniej miejscowości ma większe koszty niż mieszkający w tej samej co firma, chociaż ten drugi ma dwukrotnie wiekszą odległość do pokonania. Mialem taki przypadek w firmie.

    „Pawlak oświadczył też, że ludowcy poprzez klub parlamentarny zaproponują rozwiązanie na bazie KRUS problemu tzw. umów śmieciowych poprzez utworzenie kasy ryczałtowych ubezpieczeń społecznych.”
    PSL chce dołożyć kolejne obowiązki.
    Więcej: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/janusz-piechocinski-nowym-szefem-psl-u,1,5307582,wiadomosc.html

  12. Szanowny autorze, wasza debata sprowadza sie do proby naprawiania czegos co systematycznie jest psute. Aby ugryzc ten problem trzeba leczenia przyczynowego a nie skutkowego. W czasach komuny panowala dosyc klamliwa opinia ze to najbardziej zbiurokratyzywany system z mozliwych. Tym bardziej w tym niejako utwierdzalo znane powiedzenie Urbana, owczesnego rzecznika rzadu, ze „rzad sie zawsze wyzywi”. Praktyka to potwierdza ze najbardziej nieudolny rzad zawsze sie wyzywi, bo jak zabraknie to dopozyczy, albo podniesie podatki. Dziwie sie ze zamiast dyskutowac o tym ile etatow w administracji podniosl w czasie swojich 5 minut Tusk, oraz jego poprzednicy, rozmawiamy o tym ze Prawo Parkinsona zbiera w tym umeczonym kraju coraz wieksze zniwo. Prawo to niestety znalazlo doskonaly klimat w Polsce, bo ludzie zamiast lapac sie za glowe z powodu nonsensow ktore wymyslaja wybrancy, robia wszystko aby ich pomysly realizowac, a jak sie nie daje to prosza by poszli po rozum do glowy i zrobili cos wzamian. Tak jest zawsze gdy daje sie komus wladze i nie zabezpiecza sie mechanizmow kontrolnych ktore by te wladze potrafily
    zmusic aby nie zapominala iz sprawuje ja z mandatu spoleczenstwa.
    Niestety w Polsce nie oczekuje sie od osob rzadzacych przedstawiania programow i glosowania na programy a nie ludzi. Czy mozna oczekiwac od osob nie posiadajacych wystarczajacych kwalifikacji aby takie programy byly w stanie opracowac?
    Nikt w Polsce nie zna liczby urzednikow, nikt nie kontroluje dynamiki rozrostu tego urzedniczego panstwa ktore jak przyslowiowa osmiornica swoimi mackami dotyka coraz to nowych dziedzin zycia, by udowodnic koniecznosc swej egzystencji.
    Czytuje systematycznie Polityke od wielu lat, ale jakos nikt nie probowal dotad nawet ugryzc tego tematu. Moze Pan panie autorze odwazy sie cos popelnic na ten temat. Byloby ciekawie zobaczyc liste premierow ktorzy nawiecej wkladu poczynili w rozwoju biurokracji w tym kraju. Bez zaglebiania sie w szczegoly gwarantuje ze obecna ekipa jest w tym rankingu czempionem. I to jest to co chcialem tutaj zapodac ze swej strony.

  13. Tomasz Kasprowicz
    16 listopada o godz. 17:09
    Wydaje mi się, że korzyści wynikające ze zmniejszenia kosztów obsługi poboru podatków, po zastosowaniu Pańskiej propozycji, pokryłyby i to z nawiązka wartość wszelkich parapodatków na różne PFRONy. Podobnie można by zastosować jedną stawkę VAT na wszystko. Jakie ułatwienie dla biznesu, a również dla fiskusa. Dalej, gdyby rząd udostępnił wszystkim podatnikom bezpłatnie podpis elektroniczny, koszt tej operacji byłby znacznie niższy od korzyści wynikających ze zmniejszenia kosztów obsługi papierowych deklaracji.
    No ale my sobie mozemy tak gdybać, nie widzę siły politycznej która by na takie rewolucje sie zdecydowała.

  14. Zlecając pracownikom określone zadanie do wykonania mówię – „do wykonania macie to i to, w terminie do … Za poprawne i terminowe wykonanie zadania macie np. 3000zł do podziału. Jak to podzielicie jest waszą sprawą” Ponieważ ciągle są pretensje, bo każdy chciałby z góry wiedzieć ile przypada na niego. Odpowiadam, że jest to możliwe ale wtedy do podziału dla nich z nie będzie 3000 zł lecz tylko 2500 zł, bo temu kto to skalkuluje na poszczególne rodzaje robót też trzeba zapłacić. A jeśli chcecie, by ktoś dodatkowo was pilnował i notował, kto uczciwie pracuje a kto się obija i psuje robotę i narzędzia to dla was zostanie 2000 zł. Co wolicie ?
    Marcin – jest bardzo dużo racji w tym, co piszesz.
    Jeśli te wszystkie procedury maksymalnie uprościmy, bzdurne przepisy zniesiemy to co będą robić ci, kórzy wtedy nie będą mieli zajęcia ? To czoekiwać, że któś będzie podcinał gałąź, na której sam siedzi. Trzeba wskazać im alternatywę. Jest nię praca w sferze produkcji czy usług bytowych czyli takich, które zaspokajają potrzeby człowieka wynikające z naturalnych a nie sztucznie wykreowanych.

  15. Pan Kasprowicz
    Bardzo mi się podoba, że wreszcie przestał Pan narzekać na innych (zawsze winnych). Tym niemniej nie wiem, czy to przejaw rozsądku czy typowej dla Polski sraczki legislacyjnej – ciągle nowych pomysłów bez przemyślenia ich skutków i oceny tego, co inni już wymyślili na ten temat.
    Przykład: 12 lat temu był wrzask o podatek od samochodu. Wygrał pomysł Korwina i co, jest lepiej? Niema Pan problemów z VAT od kupna i od paliwa? Pomysłów z kratką? Ubezpieczeniem od sprzedanego samochodu? Skutkiem jest tylko potop śmierdzącego złomu bez katalizatorów.
    Pana pomysł wygląda dobrze, ale okazuje się, że za PRL to już było. A wszystkiemu winne związki i Krzaklewski. Za PRL wystarczyło być w Partii, donosić na sąsiadów i już nie było problemów. Czy i Pan tego chce jak niektórzy?
    Zwracam uwagę, że dzisiejsze państwo to bardziej samochód hybrydowy niż wóz konny i siekierą nie da się tego uprościć.
    Istnieją też społeczne skutki takich zmian: Przede wszystkim ludzie przestają czuć odpowiedzialność za swój los bo wszystko załatwia państwo, a im się należy. Może ekonomicznie to na jakiś czas działa, ale na dłuższą metę może okazać się fatalne, jak z samochodami. Doradzam ostrożność.
    Na dodatek inni też o tym myślą. Najlepszy znany mi pomysł to rezygnacja z opodatkowania pracy i opodatkowanie wytwarzania wartości. Zbliżamy się do czasu, kiedy fabryki będą automatycznie produkować a roboty same się naprawiać. Przy polskich bardzo niskich podatkach dla firm byłby to koniec państwa. Dobrze byłoby pomyśleć i o przyszłości a nie tylko polskim grajdołku.

  16. „Zwracam uwagę, że dzisiejsze państwo (…) i (…) nie da się tego uprościć”
    Tezę tą proszę uzasadnić na przykładzie z artykułu.
    Czemu nie może być jednego podatku od pracy zamiast nikomu nie potrzebnej papierkologii jak jest teraz.
    Pomijając fakt że podatek od pracy jest chyba najszkodliwszym z podatków i lepiej aby go nie było w ogóle.

  17. @MMK
    Wyjątkowy talent do insynuacji i przekrętów. Nawet w cytowaniu.

  18. Jeden z kolegów blogowiczów słusznie zauważył, że tak już było, co znalazło przełożenie na sposób myślenia obywateli. Z tym sposobem myślenie nieustannie walczy nasza gospodarz Pan Tomasz Kasprowicz.
    A dlaczego w ogóle księgować podatek dochodowy od osób fizycznych i prawnych? Płaćmy tylko podatek vat i z tej puli niech wszechmocne państwo dzieli wedle potrzeb. Znienawidzonego przez gospodarza ZUS-u i tak się tą drogą nie pozbędziemy, ktoś musi nam te pieniądze przesyłać na konta (nie wspominam o takich drobiazgach jak obliczenie tych świadczeń).
    Gospodarzu, ja Panu proponuję eksperyment myślowy w którym likwidacji ulega ZUS.
    Po takim posunięciu, wystrzał z Aurory brzmiałby jak kapiszon.

  19. @alla
    Zasadniczo widze dwa sensowne sposoby rozwoju adminsitracji. Albo przerzucamy na obywateli obowiązki (różne dziwne obliczenia itp) i utrzymujemy apaprat państwowy na minimalnym poziomie lub państwo zapewnia wszelkie usługi sporym aparatem odciążając obywateli. Druga opcja wydaje się bardziej sensowna bo używając systemów informatycznych mozna to załatwić dużo bardziej efektywnie na poziomie państwa. U nas niestety obowiązki zostały złożone na barki obywateli, a aparat się rozrasta bez opamiętania.

    @Marcin
    Nie trzeba mnie przekonywać, że nasi rządzący nie mają kompetencji i w dużej mierze są smai prowadzeni za rączkę przez otaczający ich aparat administracyjny. Tylko ja bym nie chciał, żeby ten blog stał się kolejnym punktem do narzekań na rzadzących. takich miejsc sa dziesiątki jesli nie setki – i sa bardzo mało ciekawe. Zara zpojawiają sięt acy co nie lubią kaczora (albo Donalda, albo tego drugiego) i jest pyskówka i przerzucanie się inwektywami. Za wszelką cenę chcę tego uniknąć i dla tego w polityczne rozmowy wdawał się nie będę mimo, że są tacy, którzy o niczym innym nie potrafią.
    Bo dużym elementem naszego myślenia jest uzależnianie wszystkiego od władzy: cześć społeczeństwa od władzy uzależnia swoją egzystencję (państwo mi ma dać) inni uzależniają od władzy wszelkie swoje problemy. Jedno i drugie podejście jest jałowe i kończy się tylko utyskiwaniem na siły wyższe i założeniem, że jesli w rzadzi eby byly anioły to byłby raj. A prawda jest taka, że większość zależy od nas. Niewiele można wskazać w ostantnich 20 latach ciekawych ekip rządzących, a kraj uległ niesamowitej transformacji. Wszystko dzięki ludziom – nie dzięki rządom. Ich jedyna zasluga jest taka, że zbyt mocno nie przeszkadzali.
    Także oczywiście rzadzących trzeba pilnować, ale jako ostateczny argument w debacie to chyba nie za dobry pomysł. Ja uważam, że rzadzący raczej mogą napusć niż naprawić

    @Andrzej52
    Dokłądnie tak – już od dawna pisze, że spokojnie można by nawet podnieść stawki podatkowe – byle system drastycznie uprościć. Budżet zaś skorzystałby w trójnasób – więcej podatków od dziś opodatkowanych, mniej szarej strefy i mniej wydatków na aparat skarbowy. A przedsiębiorcy i tak się ucieszą bo mitręgi im (nam) odpadnie.

    @ZWO
    Podejrzewa mnie Pan o tęskonty za PRL? Prosze poczytać moje utarczki z aksiomem – to powinno rozwiac niepewności. Może dzisiejsze państwo to bardziej samochód hybrydowy (nie wiem czy nasze ale niech będzie), ale to ja się spodziewam że się bedzie tak zachowywało: to znaczy, że z korbką nie trzeba będzie startować, mieszanki benzyny specjalnie miksować, podkuwać etc.
    Prosze przede wszystkim zauwazyć, że ja niczego bynajmniej siekierą nie zamierzam moją propozycją rozwalać. Nie idzie za nią ani likwiadcaj jakichkolwiek struktur i agencji państwowych – nic z tych rzeczy. Ja tylko proponuję przesunięcie obowiązku wykonywania obliczeń z przedsiębiorcy na amdinistrację. Tylko (i aż) tyle. Niech ten samochód hybrydowy użyje swojego komputera pokładowego.
    Co do grajdołków wolę się zająć woim niż zbawianiem świata – bo z tego wychodzą tylko różne sentencje porażające blaskiem banału typu „nalezy zapewnić zrównowazony rozwój”, „nalezy wstrzymać rozwarstwienie dochodowe” i tym podobne hasła z których nic nie wynika.

    @Śleper
    A gdzie Pan wyczytał, że (a) nienawidze ZUSu – dalekie mi tak ostre uczucia w ogóle, a do bezosobowej machiny w szczególności (b) postulowania jego likwidacji (sam się zlikwiduje jak już zbankrutuje).

  20. Tomasz Kasprowicz
    18 listopada o godz. 20:19
    Rzadzacy tym nieszczesnym krajem dopchali sie do koryta, wycwaniakowali wladze i maja obowiazek rzadzic rozsadnie dla dobra wszystkich obywateli. Od wladzy nalezy wymagac pracy i rezultatow. Wadze nalezy regularnie rozliczac, co miesiac, co kwartal, co roku i informowac o tym spolecznestwo.
    A tego wy dziennikarskie tchorze nogdy nierobicie. Dlatego kazdy cmok przy korycie pasie sie na koszt wszystkich i niszczy zycie wszystkim. Nawet tym jeszcze nie urodzonym.

    Nie ma wiekszej zbrodni przeciwko narodowi niz tuman na najwyzszym stanowisku publicznym. Szczgolnie gdy sie go z niczego nie rozlicza bo dziennikarstwo nie doroslo do swego statusu.

    Rezim jest odpowiedzialny za biurokracje i utrudnianie zycia przedsiebiorcom !!!
    To jeden z aksjomatow.

  21. Pan Kasprowicz
    Jeśli powstało wrażenie insynuacji, że Pan popiera PRL, to jest to mylne wrażenie jakie powstaje w Pańskiej głowie, kiedy wyraża Pan swoje negatywne nastawienie do komentujących. Jeśli czegoś Panu życzę to, żeby Pan przestał odgryzać się (złośliwe słowo, a nie chcę obrazić) a zaczął dyskutować. Mało mnie interesuje szukanie dziur w tym, co piszę, niech Pan szuka pozytywów, co zresztą obiecał w tytule. W krytyce ma Pan rację i co z tego.
    Ja piszę, że czasy łatwych rozwiązań mieczem i toporem minęły, a wiara, że jak się wybierze nowego Tuska to ten śrubokrętem w dwa dni uszczęśliwi świat jest śmieszna. Kończy się kolejną płaczliwą klęska nawiedzionych nadziei.

    A szukanie rozwiązań bez szerszego spojrzenia na innych to megalomania. I kończy się zwykle fatalnie. Dzisiaj jedyna droga wiedzie przez EU. PSL z p.Piechocińskim właśnie to zauważyli. Pana to jeszcze czeka.

  22. @ZWO
    „Ja piszę, że czasy łatwych rozwiązań mieczem i toporem minęły, a wiara, że jak się wybierze nowego Tuska to ten śrubokrętem w dwa dni uszczęśliwi świat jest śmieszna.”
    Nie srubokretem tylko madroscia. W PSL jak sam piszesz dostrzegli ze dosc monopolu wodzowskiego, to samo teraz trzeba w PO. To wlasnie Tusk probuje srubokretem uszczesilwiac bo nic innego nie potrafi. Na historii nie uczyli go nic na temat narzedzi ekonomicznycznych, ze nie wspomne o zarzadzaniu sredniej wielkosci krajem w srodku europy bez doswiadczeniu jak to juz wczesniej pisano nawet w prowadzeniu kiosku ruchu. Natet w takim kiosku trzeba umiec gospodarowac zasobami aby wyjsc na swoje.
    Polska jak dotad nie potrafi wyjsc na to swoje, wiec odpowiedz jest jedna: kiosk trzeba dac w inne rece aby przynosil zyski. Zamknac sie w nim i udawac ze wszystko jest w najlepszym porzadku mozna do czasu az klienci (Polacy) sie zorientuja ze ten kiostk to atrapa sluzaca do tworzenia iluzji, bo on od dawna nic nie sprzedaje.

  23. @ZWO
    Widzi Pan tu się z Panem całkowicie zgadzam. Jestem wrogiem rozwiązań typu (kolejność nieprzypadkowa):
    – trzeba zwolnić 300 tys urzedników
    – trzeba skopiować całe prawodawstwo ze Szwecji
    – trzeba zmienić rządzących
    Są to ogólne hasła z których niewiele wynika i wskazują na pewne lenistwo intelektualne. Zamiast wskazywac co konkretnie jest źle to się wskazuje jakąś siekierę i hasło które zwalnia od merytoryki.
    Być może rzeczywiście mamy o 300 tys urzedników za dużo – ale tego nie wiem, a w szczególności nie wiem których urzedników.
    Być może są ciekawe rozwiązania w Szwecji, ale na pewno wszystkie nie sa nam potrzebne (np o ochronie reniferów) inne zaś są nam potrzebne, a tam ich nie ma (np o ochronie żubrów).
    Wielu ministrów rzeczywiście jest niekompetentnych tylko jakoś nie widzę godnych następców, którzy byliby chętni – nie licząc oczywiście tych, którzy takie poglądy głoszą (choć nie jestem pewien czy byliby zachwyceni gdyby takie zadania przed nimi stanęły).
    Dlatego chciałbym przedstawiać bardzo konkretne rozwiązania – takie jak to w tym wpisie, które nie demolują kompletnie istniejącego porządku o ile to nie jest konieczne. Jeśli będzą one oznaczac ograniczenie biurokracji to bardzo konkretnej – więc będzie wiadomo, których konkretnie urzedników można zwolnić lub przesunąć do innych zadań.
    Wiem, ze nie zawsze mi się to udaje i czasem popadam w ogólniki, ale będę się starał poprawić.

  24. @Marcin
    Tak. Tylko ja nie piszę o Tusku. Ja piszę o tych, którzy myślą, że wystarczy oddać głos w wyborach i spłynie na nich powszechne szczęście. A jak nie, to będą rozliczać. Okiem prokuratora.

    @Kasprowicz
    Pełna zgoda, biorę udział. Ale różnimy się.
    Pozdrawiam

  25. Pingback: Cloud Mining

css.php